Napiszę tak.
Wg mnie AN jest perfekcyjnie zakończone. Nigdy nie czytałam tego inaczej jak zakończenia. My wiemy, że trafił do domu, a jak: na szczęście pozostało jakieś niedopowiedzenie. czasami tłumacząc wszystko można zniszczyć opowieść.
ELU - wydaje mi isę, że to nie "jęk o pwrót do domu" tylko szalony upór i walka o przetrwanie by spełnić największe marzenie wbrew temu co się przez 8 lat stało. W dzisiejszych czasch tzw. przyjaźnie rozpadają się po kilku miesiącach milczenia. On czekał 8 lat. jakie mysłi mogły krążyć mu po głowie? Ja bym się zastanawiała jak uciec, czemu inni nie przybyli z pomocą... ale po 8 latach, w takim stanie ... podziwiam ,ze miał na tyle uporu, by chcieć żyć.
Za co ludzie kochali Maxa? Leto z Diuny był prawdziwym władcą, ponieważ miał godność, był ucziwy, uparty i honorowy. taki był zawsze Max.
(musze w końcu sięgnąć po to gravity, bo Waszych opinii nie można pominąć
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
)
LIZIETTE - własnie o tej granicy pisałam w LKK. Tylko w LKK mój Władca pękł i górę wziął w nim gniew i żądza zemsty. W "Sorrow..." przekroczył granicę i poddal się. tam stracił wszystkich.
Scenę w obserwatorium rozumiem tak, jak została pokazana. I szczerze mówiąc wybielanie Maxa w każdej możliwej opowieści jest męczące. Prawdziwe życie jest szaro-bure. Miejscami wręcz czarne. Jak czytam, że Tess wyprała Maxowi umysł, to jakbym słyszała marzenia kazdego faceta, który "tego nie zrobił" a w tle słysze piosenkę Shaggy'ego ("It wasn't me)
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
ZROBIŁ! Aż mu się schody w kręgosłup wrzynały
![Cheesy Grin :cheesy:](./images/smilies/icon_cheesygrin.gif)
(przepraszam, czy ja zbyt brutalnie nie piszę ? ) WIDZIAL SWOJĄ DZIEWCZYNĘ W ŁÓŻKU Z KYLEM NA ŚWIĘTE ZWOJE LEGEND! A jak czytam, ze ciąża Tess była urojona, to aż mi jej żal.
GDZIE JEST KWIATEK????? HELP!
Opuścić faceta bo pocałował inną dziewczynę na balu maturalnym? kochane, 99% z Was ostałoby się samotnymi pośród hutraganu świętych. Przykro mi to pisać, ale gdyby całowanie w wykonaniu Maxa i Tess było przyczynkiem do rozwodu, to byłoby ich kilkakrotnie więcej niż par.
Pokochalam ten serial za normalność. I żeby mnie nikt nie zrozumiał źle: NIE POCHWALAM TEGO CO ZROBIŁ, NIE TOLERUJĘ OSZUSTÓW, ANI WYKORZYSTUJĄCYCH SYTUACJĘ, ale uznaję prawo do odkupienia win i patrze na całokształt.
Max nie tylko spadł z piedestału. Z hukiem. To był krótki lot jaskółki bez skrzydeł. kto go wepchnął na ten piedestał? No bo on raczej wspinaczki górskiej nie uprawia.
To prawda: zaufanie jest ciężko odzyskać. Jeszcze ciężej na nie zapracować. ALE skoro ktoś raz dowiódł, że warto mu zaufać, ma prawo do błędów. Postawcie się w jego sytuacji. Nie mówię od razu o zdradzie. Ale sa tzw. powody, przyczyny i skutki, zbrodnia i kara (MAXEL - to zdanie dla Ciebie;) ) Jeśli oceniemy jego tak samo jak ocenilibyśmy sioebie, to czy chcielibyśmy się zrehabilitować w cudzych oczach i naprawić błędy? Owszem, a do tego potrzebna jest chęćp rzeaczenia z drugiej strony.
Max przespal się z tess. ma syna. Wpakował się w takiego kręciołka, z któreg już się tak łatwo wykręcić nie da. Ale mozna zwolnić obroty.
i ELU - no właśnie. Piszesz to, o czym może ja bajdurzę nieco zawile. Każdy popełnia błędy.
Teraz słowo do panów czytających tę wypowiedż: SKRÓT: Maxowi można jeszcze wybaczyć, ale to przebaczenie nie przenosi się hurtem na wszystkich
Nie potępiam go az tak
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "