Nowo¶ci

:: New Beginnings

 24.8.2003 | luki
Taki tytuł nosi 1 odcinek amerykańskiego Wirtualnego 4 Sezonu. A od jakiego¶ czasu, dzięki stronie roswellvs4.republika.pl możecie go przeczytać po polsku. W tym miescu zamieszczam przeprosiny Czapli, który przez nawał obowi±zków nie mógł wyrobić się z tłumaczeniem w terminie. My¶lę jednak, że ¶wietny pierwszy epizod w pełni wynagrodzi Wam długi czas oczekiwania na niego. A więc zapraszam do lektury. A już wkrótce kolejne odcinki!

BTW: Sorry, że tak póĽno informuję Was o tym tłumaczeniu, ale miałem wczoraj awarię kompa :(

Dodaj komentarz


Wasze komentarze

Coache, ach, coache W tym roku kończę sditua psychologiczne. O coachach w psychologii mf3głbym mf3wić wiele, rzadko kiedy dobrze. Tak ogf3lnie:- ich działanie to przede wszystkim placebo. Nie da się przez kilka dni szkolenia opanować zdolności, dajmy na to, negocjacyjnych nawet w niewielkim stopniu podobnych do tych, ktf3re ma dobry negocjator. Faktem natomiast jest, że dają pewność siebie, co zdecydowanie zwiększa skuteczność działania- coachami, przynajmniej w moim otoczeniu, zostają osoby albo niekompetentne, albo mające spore problemy z własnymi sprawami w danej dziedzinie. Problemami, dodam, nierozwiązanymi, ktf3re coachingiem prf3bują w jakiś sposf3b pokazać sobie, że już sobie z nimi poradziliAle samo z siebie to nie jest jeszcze jakiś straszny problem. Można przecież po prostu poszukać kompetentnego coacha i poprosić go o długoterminowy trening (i zabulić za to grube tysiące).Problemem jest patrzenie na siebie samego przez pryzmat produktywności, jako maszyny do osiągania coraz lepszych wynikf3w, ciągłego ulepszania się, kult parcia do przodu w obawie przed zastojem. Jesteś tyle wart, ile wyprodukujesz i jakiej jakości ten produkt będzie. Nie wierzę, żeby coś takiego mogło przynosić komukolwiek szczęście. Może chwilową radość, ktf3ra minie, gdy tylko sięgnie się kolejnego plateau.Nie wspomnę już o tym, że istnieje coś takiego, jak granic własnych możliwości i czasami lepiej już zwyczajnie się nie da, chyba że niewspf3łmiernie wielkimi kosztami.***Nie no, po prostu nie lubię coachingu, jako idei cudownie wpisującej się w coraz modniejszy kult produktywności. Odrzuca mnie to na kilometr. Osobiście wolę prosić przyjacif3ł i mądrzejszych od siebie ludzi o radę i, czasem, przewodnictwo. A nie płacić za to obcej osobie, ktf3ra podaje się za eksperta.
~dDgeVgUVxNVAWbzHYE