Nowości

:: Spóźnione urodziny - prehistoria

 24.2.2012 | alex
Tak mnie coś tknęło, że powinienem wcześniej to napisać... I nie chodzi tu o urodziny Majandry (jakoś 31 urodziny jej strzeliły).

25 stycznia 2003 roku ja i Olka dołączyliśmy do www.roswell.xcom.pl, która z czasem przeszła na adres który mamy teraz.
Dołączyliśmy do was w newsie 261. No i tak już jesteśmy z wami 9 lat (!). Trochę tego nie ogarniam :)
Nasze pierwsze newsy były napisane tego samego dnia tj. 25 stycznia przy czym Olka napisała news 265, a ja 266.
Niestety kiedyś na wskutek kilku awarii serwera straciliśmy wszystko co zostało napisane w 2002 roku oraz komentarze do newsów sprzed kilku lat (serce mi się kraje). W związku z tym nie znam daty oficjalnego startu. Jakby nie było strona obchodzi w tym roku swoje 10ciolecie, więc pewnie pomyślimy o trudnym konkursie, żeby nie było łatwo :P

Co wy na to?





Dodaj komentarz


Wasze komentarze

Gary,I haven't heard from you for a long time. Please leave a comment if you have time. (Also please feel free to correct my English text if you need. Th.aksn)
~ebZroAMeQYfj

Eamon: I thought that at first, too, but I think "snach" is sopeuspd to represent the pronunciation. Note the square brackets, and note that in the other ad, the word "jerk" in the title is accompanied by "[jurk]" in the fake dictionary entry (because, apparently, their typesetter couldn't find a schwa), just as "snatch" here is accompanied by "[snach]".
~T77P1pldIF4

Spring in Atlanta has to be one of my fondest meoeirms I lived there for about 12 years. This shot is really beautiful and it makes me jealous. Spring has yet to begin here in Ohio, although the early birds are starting to show up.Thanks for the early Spring fix, Marti.
~MYgRNWWrhI

wooow :) ja przyznam się szczerze, nawet nie pamiętam gdzie obejrzałam pierwszy raz końcowy odcinek, bo oglądałam go już tyyyle razy, że wszystko mi się myli ;)
Ale co jakiś czas wracam do oglądania całej serii i pomimo tego, że minęło już 10 lat a niektórym z nas za niedługo stuknie 30-tka, Roswell zawsze będzie miłym akcentem we wspomnieniach z nastoletniego życia :)
katemusic

Ja obejrzałam w polskiej tv:) Heh jak dawno temu to było...
aśkaeddie

Wow, cóż za komentarz :) Super! Ja pamiętam, że byłem akurat we Włoszech jak leciał ostatni odcinek i obejrzałem go z 2-3 tygodniowym poślizgiem.
ALEX_WHITMAN

Przeczytałam. Niekoniecznie się ze wszystkim zgadzam, ale fajnie było przeczytać coś tak starego lol
aśkaeddie

Jak obiecałam zamieszczam komentarz Hotori:
„Graduation: czyli czy Roswell umarło?
1. JAKI BYŁ OSTATNI ODCINEK?
Nie wiem jak mam to napisać. Przede wszystkim boję się to napisać… boję się że nie znajdę słów by opisać jakie to było piękne…może zacznę tak: kiedy pierwszy raz widziałam Graduation, łzy lały się ze mnie strumieniami. Nie mogłam opanować drżenia rąk, choć przecież nie było mi zimno. A może było. W środku czułam przeszywający chłód, że to już koniec. Ale czy na pewno…?
W tym odcinku emocje i uczucia zawirowały i rozsadzały tysiące serc… także moje. Liz wreszcie zobaczyła światło. Tess umarła, ciemność się rozstąpiła. Śmierć Alexa… ten rozdział został zamknięty w chwili, kiedy winny zapłacił. Czyli Tess. Liz dostała się na studia. I kiedy jej życie zaczęło rozkwitać… Maxa zbladło. Stracił syna. Na zawsze. Isabel odzyskała Jeskego, Michael i Maria stali zagubieni… rodzice wstrząśnięci, ale wewnętrznie uspokojeni, bo poznali prawdę…Kyle szuka sensu „Muszę cos zrobić ze swoim życiem”. I tym razem strzał chybiony. Pytanie brzmi: jaka będzie przyszłość? I wtedy okazjue się że przyszłość to ucieczka, wielka niewiadoma cierpienia… bo znowu, taka jak powiedział Max w 4AAAB: „po tych przyjdą następni”. I tak się stało. Przyszli. Ludzie…to taka ironia… tacy niepodobni do ludzi… Dla mnie najbardziej wstrząsające były dwie sceny : porzegnanie na pustyni i przemówienie Maxa. Izzy wypowiedziała bardzo wazne słowa, które jakby wyjęła mi z ust: „Nie mogę uwierzyć że to się tak kończy”. Potem Maria i Liz. Maria bbyła zagubiona, w ślepym zaułku. Oddała wszystko Michalowie. Ciało,duszę, życie… i on nagle mówi „odchodzę bez Ciebie”. Coś ją przenika. Ból i wściekłość… wszyscy ją odpuszczają… jak można uczestniczyć przez wiele lat w czyms tak niezwykłym i nagle się od tego oderwać… a raczej zostać oderwanym…? Maria płacze w ramionach Liz. Max odwraca twarz do Michaela. Patrzy mu w oczy. Wie że nadchodzi czas pożegnania… nie mogłam nie płakać, kiedy Max wyciągnął dłoń a Michael zdławionym głosem wymamrotał: „Maxwell… nie potrafię.” A potem w jednej chwili sciskają się. We mne coś pęka… na około wszyscy patrzą na to pożegnanie braci… z krwi i kości… a w tle piękne słowa „goog, goog bye lovely time…” a następnie pożegnanie Michaela i Marii. Tu plakałam jak bóbr. „ta głupia historia z Twoim samochodem… kiedy Cię porwałem. Wiedziałem że jesteś dziewczyną dla mnie. I nigdy nie chciałem innej. Nadal nie chcę. Gdziekolwiek będę… zawsze będę Cię kochać”. Cudne, wzruszające wyznanie Michaela, który uwierzył w miłość i musiał ją stracić. To takie brutanle… szybko naciąga hełm. I ten hełm…Michael tak szybko go naciągnął, bo może miał świadomość że jeśli choć jeszcze chwilę popatrzy nadzy Marii…to nie będzie w sanie odjechać. Nie będzie w stanie zdusić tego bólu… więc naciągnął by nie widzieć i odjechał. „tak po prostu”. Te słowa i karta „Love” była kluczowa. „Musisz uwierzyć…”Wierzyć w miłość? Już nie wiem co to znaczy … i się dowiedział. Przemówienie Maxa. „dziękuję Roswell. Za to że daliście mi dom… ja też należałem do tej grupy… outsiderów… ci ludzie nie mieli łatwego życia… Scena na balkonie Liz i Max. Spełnienie snów. Węgiel przemienia się w diament…: „Liz chce być z Tobą. Na zawsze.”…i te piękne, dogłębne słowa, które we mnie płonęły: „Na zawsze to może oznaczać 12 dni. Więc przeżyjmy te dni jak całe życie”. Piękne to oświadczyny… ale coś smutnego ciśnie się na usta… Dlaczego? Dlaczego tak to się kończy? Nie znajduję odpowiedzi. Nie znajduje jej…Boże! Dlaczego znowu zwyciężył ludzki egoizm i nienawiść… to zakończenie, dla mnie było przeraźliwie smutne:”może po to mnie zesłano bym pomagał… no i do cholery dlaczego? Dlaczego to cierpienie? ! Bo chcieli szczęścia? Bo chcieli dobra?! Bo chcieli życ normalnie?! Nie wiem. Nie odpowiem Wam.Wiem tylko że przeszły mnie drezcze kiedy Kyle wtulił się w ramiona ojca i rzekł: ”Kocham Cie tato””Kocham Cię synku”. Wiem tylko że przeszły mnie dreszcze kiedy Maria powiedziała:” Tu jest moja przyszłość.” Wiem tylko że płakałam z ojcem Liz kiedy jego łzy padały na kartki pamiętnika. I myślałam że teraz zrozumiał. Liz i Maxa. Zrozumiał. I może, za jeszcze jeden dotyk swojej córeczki… za jeszcze jedno spojrzenie…ale to się nie stanie. Bo oni odeszli. I co dalej? Co ich czeka? Czy przeżyją? Czy za zakrętem nie spotka ich śmierć? Nie wiem, wiem tylko że zabrali ze sobą wspomnienia… zabrali miłość, zabrali siebie…mają siebie. Mają szlachetne serca. A ja to zachowam w oczach. Ciągle będę widzieć ich młode twarze… roześmiane, płaczące, przerażone… ciągle będę słyszeć ich piekne słowa. Ciągle będęsłyszeć dzwięk piosenek. Poruszających i przenikającyh umysł. I wtedy będę ich widzieć. Młodych roześmianych. Będą we mnie.. We mnie jest początek, nie koniec. Wiecie, kiedys weszłam na jakąs amerykańską stronę i tam było napisane że Roswell umarło. . To nie prawda. Bo póki jesteśmy razem, poki są aktorzy, póki razem tworzymy takąwspaniała idee… to Roswell nie umrze nigdy. Ja nie pozwolę. Wspominam. Te ich pierwsze spotkania, kiedy Michael i Maria nocowali w hotelu i zarzekali się że nigdy się ze sobą nie prześpią…wspominam te ludzkie i te kosmiczne rozterki i wiem że oni żyją. Roswell pulsuje i żyje . Światło w ciemności nigdy ni zgaśnie.
2. BŁĘDY I ŻALE
Nigdy nie wybaczę Katimsowi że umieścił w serialu tyle niepotrzebnych wątków i przez to spłycił wątek Michaela i Marii, a także MAxa i Liz. Że tak małoposwięcił czasu jeśli chodzi o poznanie prawdy przez rodziców. Że usunał matkę Marii i jej błyskotliwe uwagi. Katims i producenci zabili wiele marzeń. Wiele wizji…alemimo to kocham Roswell…
3. CO DALEJ?
Nie poddawajmy się! Wymyślajmy kacje i postulaty! Twórzmy i działajmy. Roswell to my. Póki ja istnieję, nie porzucę marzeń o filmie kinowym „Roswell”. Nie porzuce Was, Was kochani… jesteście dla mnie więcej niż rodziną, jesteście pokrewnymi duszami. Pamiętajcie więc że nadzieja zawsze umiera ostatnia.
4. Co BYŁO NIE FAIR?
W zakończeniu na pewno pożegnanie Izzy i Jessiego. Dlaczego Iż, która straciła w serialu najwięcejznowu musiała się poswięcić? Znowu widzę teszklane oczy Jeskego…i wiem że kiedyś może odnajdzie szczęscie. Po drugie to, że w sumie ślub Maxa i Liz nie był szerzej pokazany…no i ta wycięta scena.
~Hotori”
~Jolka

No pewnie! Ja z chęcią przeczytam:)
aśkaeddie

No dobra Alex, rozpędziłam się trochę z tą liczbą mnogą. Znalazłam tylko jeden stary komentarz ale za to jaki!! Komentarz ~Hotori na całą stronę A4! Nie wiem czy zamieścić to tutaj w komentarzach?
~Jolka

Poczytam stare komentarze... heh to niczym poezja dla mych uszu, tyle wspomnień...! Jak ten czas leci.
aśkaeddie

trochę nie w temacie.. właśnie obejrzałam odcinek Happy Endings z Colinem Hanksem :) pojawia się tylko na chwilę ale zagrał fajnie, zuuuupełnie inaczej niż w Roswell:)
~ika_hobbit

Pamiętam te czasy, jeszcze wszyscy wierzyli w 4 sezon, może film...pozostały dobre wspomnienia i grupka ludzi, która pamięta stary, dobry serial. Dlatego mam nadzieje, że kiedyś wyjdzie taki zjazd ekipy, która tu zagląda.
~kostek

Jolka trzymam za słowo :)
ALEX_WHITMAN

A mnie tu strasznie dawno nie było... Chyba od momentu zakończenia Roswell. Gdzieś mam wydrukowane kilka starych komentarzy które się tu pojawiły po ostatnim odcinku. Poszukam i dodam w ramach wspomnień :)
~Jolka

To poniżej to ja pisałam:)
aśkaeddie

Moje Roswellowe też leżą bodajże w piwnicy:) I też mam zamia je stamtąd zabrać tylko mi jakoś nie pod drodze.
~

Moje roswellowe rzeczy (duży segregator,kasety video, książki) leżą juz od 5 lat u kumpeli w piwnicy. Może w tym roku je w końcu zabiorę, tyle że to 500km ode mnie.
ALEX_WHITMAN

Nieźle :) Ja w tyle prawie ze wszystkim jestem, ale tak to jest bez stałego dostępu do neta. Cieszę się że nadal piszecie newsy mimo frekwencji w komentarzach:) I mam nadzieję że tak pozostanie, postaram się częściej i regularniej tutaj zaglądać:)
~aśkaeddie

Ha! First! ;) Ok, ok nie będę trollować... Czas leci, łezka się w oku kręci, wszystko się zmienia oprócz zamiłowania do Roswell.

Ja obecnie przebywam na emigracji, ale kiedy tylko odwiedzę rodzinny dom zaglądam do mojego Roswellowego pudła skarbów. Przeglądam plakaty, które jako nastolatka wieszałam na ścianach, z namaszczeniem tulę oryginalne wydania DVD, a potem... kasety VHS z nagranymi odcinkami z Polsatu! I jeszcze trochę naklejek i magnesów, artykułów z gazet, opowiadań, poezji inspirowanej utrapioną duszą Maxa i cudowny Soundtrack do pierwszego sezonu. Tyle wspomnień!
Olka