Nowości

:: Niech żyje wolność i swoboda (?)

 2.5.2005 | Olka
Idąc za ciosem (i wyręczając jednorazowo Alexa ;) postanowiłam zapytać Was o pojęcie wolności. Temat silnie związany z Roswell poprzez wątek FBI. Jak wszyscy pamiętamy ta organizacja rządowa nie uznawała praw Maxa, Isabel, Michaela i Tess. Dla nich liczyło się przede wszystkim dobro kraju, które rozumieli na swój sposób. Nie raz nadużywali swej władzy w stosunku do naszych bohaterów. Moje pytania brzmią: Czy nie sądzicie, że dobro ogółu ważniejsze jest od dobra jednostki? Czy człowiek powinien być całkowicie wolny? A może potrzebne są pewne reguły, których każdy musi się trzymać? A skoro są potrzebne, to ktoś musi nad ich przestrzeganiem czuwać. Wtedy pojawia się problem ludzi równych i "równiejszych". I jak postrzegać w takim razie wolność człowieka, jako jednostki?

Dodaj komentarz


Wasze komentarze

Poprzednie | 1 | 2 | 3 | Następne

No FBI było okropnie pokazane w Roswell... jak to Topolsky ujęła "Po tym co mi zrobił Pierce wolałabym nei być w skórze wroga." I wszystko wiadomo. I to dlatego Topolsky chciała im pomóc bo wcale nie była taka zła... A Valenti... odziedziczył pasję do kosmitów po ojcu :D
Czips

FBI nie dbało wcale tak bardzo o ludzi! Dlaczego zabili Steven'a i Topolsky?? Nikt nie odpowiada na te pytania! Dlaczego? Wszystkich się mierzy jedną miarką, tak jest w tym naszych pochrzanionym polskim społeczeństwie! Duża większość tak robi, choć wyjątki jak najbardziej są. Ojjj co jak co ale Tess do końca nie była taka zła! Postąpiła źle, zrobiła wiele złego, ale zawsze jest przyczyna. A ona miała wiele powodów które pociągnęły ją do tego co zrobiła! I nie usprawiedliwiam jej tu całkowicie. Fakt zabiła Alex'a to straszne i nie da się tego tak do końca usprawiedliwić. To ona go zabiła i to jest prawda! Zrobiła to niechcący ale jednak zrobiła! Nie miała prawa go wykorzystywać, jego ani nikogo innego! Postąpiła źle, wiele razy, bardzo źle.... Ale nie zapominajmy że zdała sobie z tego sprawę. Ona chciała być kochana, akceptowana, a nigdy tego nie dostała. Prawie każdy ma kogoś kto go kocha, rodziców, przyjaciół. Nawet Michael, którego sytuacja była też bardzo zła miał Isabell i Max'a. Już nie będę tu mówiła o tym że nie był wychowywany przez kogoś pokroju Naseda. Tak więc nie osądzajmy powierzchownie. Zrobiła wiele złego jak już napisałam ale nie dlatego że była zła. To wychowanie, ludzie wśród których była chcąc nie chcąc popchnęli ją do tego.
Tess

Hmm, mierzy się jedną miarką, bo nie było zbyt wielu obcych do mierzenia ;p. Polaków nie mierzy się jedną miarką (chyba, że chodzi o stereotypy) bo nas jest ok. 36 mln, ale kosmitów było kilkunastu (na Ziemi), a jeśli każde z nich (prawie każde) miało jakąś ofiarę na sumieniu, NO TO JAK TU ICH NIE MIERZYĆ JEDNĄ MIARKĄ?
Nie bronię FBI, ale ich działania są dla mnie jak najbardziej logiczne.

Topolsky miała okazję poznać ich bliżej, dlatego chciała im pomóc. Tak samo jak szeryf Valenti, stał się ich sprzymierzeńcem. A inni agenci kierowali się tylko dowodami w postaci zdjęć, filmów, świadków....poznali K4 od tej złej strony. A pojęcie "dobra" to pojęcie względne. FBI chroniło LUDZI, chcąc unicestwić KOSMITÓW. Tylko telewidzowie i niektóre postacie z "Roswell" poznały naturę kosmitów (Maxa, Is, Michaela), która też nie była wcielniem dobra (Tess, Nasedo, Vilandra, Kivar, Nicholas, Kopie z NY i inni skórowie).
Wiadomo, kosmici nie byliby zadowoleni, gdyby ich zabito (głupio to zabrzmiało), no ale FBI nie dbało o nich, tylko o ziemian. Bo jak się tak zastanowić "dobrych" kosmitów była trójka (oczywiście tych żyjących na Ziemi), a reszta miała bardzo złe zamiary. Jedną pozaziemską istotą neutralną był Kal, który w nic się nie mieszał i żył sobie spokojnie jako producent filmowy ;-).
Więc działanie FBI było jak najbardziej uzasadnione.

I to właśnie jedna z głównych wad ludzkich. Wszystkich się mierzy jedną miarką!
Tess

Nie chodziło mi o to że Max by zabił Liz. To był przykład, aluzja. Ja wiem czym jest FBI, że to jednosta rządowa, mająca bronić, ochraniać. Ale idąc tym tropem to każdy może zabić. Czy ty, czy ja. Każdy! Ale oni byli bezwzględni, choćby jak już pisałam wcześniej, ale każdy to pominął zabili Steves'a. Dlaczego? On chciał odejść. I nie mówcie że im groził, bo na tyle głupi to na pewno nie był. A z Toplosky co zrobili? O włala może od tej strony. Mi nie chodzi o to że FBI chciało dowiedzieć się kim jest Evans. Dlaczego więc Topolsky chciałą im pomóc? Bo wiedziałą że oni nie działąją w imię dobra.
Tess

no i jeszce małe usprawiedliwienie można by podać dla FBI to uogólnianie... i nie ma się im co dziwić... dochodzą do wniosku że jeśli jeden kosmita zabija to reszta też, bo tak samo jest i w naszym "Ziemskim" świecie... jacyś kibole zrujnują wystawęsklepową,to potem każdy kibic co chodzi na mecz jest wandalem? Albo jakiś metal ćpa to od razu znaczy że każdy metal ćpa... taka jest prawda... są osoby które wiedzą jak jest na prawde.. ale żądowi zawsze myślą ogółem:>
Czips

Martuśśśś....skąd Ci się wzięło zabijanie Liz...?
Cicha

I jeszcze jeden przykład. FBI jest jednostką również śledczą. Agencja ta najpierw bada, a potem działa (jeśli byłoby inaczej, to czemuż tak długo jedynie przyglądali się naszym kosmitom, zamiast pozbyć się ich od razu?). Tak, więc do działania skłaniają ich konkretne przyczyny. Jeśli podejrzany okazuje się niegroźny zostawiają go w spokoju (powiedzmy względnym...). Jeśli podejrzany zagraża komukolwiek/czemukolwiek pada nakaz jego pochwycenia/zlikwidowania. W takiej metodzie działania nie rysuje się tabelki, w której wpisuje się dobre i złe rzeczy, których dokonał podejrzany i jeśli plusy przeważają ogłasza się go nieszkodliwym. W takiej instytucji podstawowym pytaniem jest, czy podejrzany może/chce/jest zdolny do popełnienia czegoś delikatnie mówiąc niewskazanego, czego konsekwencje mogłyby się okazać katastrofalne. K4 i cała reszta kosmitów niestety nie jeden raz udowodnili, że potrafią dużo i jeśli tylko zechcą użyć swej mocy nie będzie na to ratunku. Nawet pomijając wszystkie ich ekscesy FBI całkiem racjonalnie mogło zakładać, że kosmiczna natura wcale nie musi być pokojowo nastawiona. Czego zresztą przykład dał Rath, który obudził się w Michaelu. Podobnie zresztą Vilandra - wcieleniem dobroci zapewne nie była. Zgoda FBI nie musiało wiedzieć o ich istnieniu, ale mieli prawo tak zakładać. To, że przypadkowo pokryło się to z prawdą, jedynie dowodzi logiczności ich postępowania. Powtarzam LOGICZNOŚCI, abstrahuję od metod, jakich używali aby wyeliminować potencjalne zagrożenie, bo te z pewnością nie zawsze były usprawiedliwione.
Olka

chodzi o to, że Maxowi zależało na Liz, dlatego ...właściwie dlaczego podejżewacie go o zabójstwo Lizzy? Jak mógłby zabić osobę, którą kocha...w "Max to the Max" czy tam "The white room" Pierce powiedział, że nie podchodził do niego jako do kosmity, a nie (jak powinien) wykorzystywał jego ludzkie wady...głupota! Max nie zabiłby Liz, ponieważ ją kochał- więc nie warto w ogóle spekulować na ten temat... ;) ;) ;)
Martuśśśśśśśś

A przepraszam jakie ma być? W całej naturze tak jest. Chcesz żyć - walczysz o przetrwanie. O światło, o dostęp do wody, o pożywienie. To, co jest inne nie zawsze znaczy najlepsze. Ot, nawet naukowcy twierdzą, że najlepsze potomstwo wychodzi od tych rodziców, którzy mieli zbliżone DNA. Nie takie samo, ale podobne. Taki jak ja znaczy normalny/dobry/silny.
I o to właśnie chodzi, że cokolwiek nie zrobiłaby K4 to było złe z punktu widzenia FBI. A co do Maxa - bez urazy, ale on się wystawiał jak na talerzu z rozsiewaniem odcisków dłoni... Zresztą, gdyby ludzie dopatrywali się wszędzie dobrego (mówię ogólnikowo), to rasa ludzka już dawno by wyginęła - o, jaki ładny kotek, a jakie ma ładne cęteczki, a jakie ząbki ostre... Ciach i bez głowy. Resztki z walki o przetrwanie, kiedy człowiek wcale nie był "panem i władcą świata" (taa, jasne...).
Poza tym my ciągle patrzymy przez pryzmat serialu, tego, co my wiemy o kosmitach, jak to przedstawił Katmis. A próbkę tego, co wiedziało FBI dał sam Pierce wymieniając kolejne daty i kolejne nazwiska agentów, którzy stali się ofiarami. Potem możnaby listę jeszcze rozszerzyć, np. o agenta Burnsa, którego pozbył się Jesse... (a swoją drogą - kto mieczem wojuje od miecza ginie, wystarczy przypomnieć sobie, w jaki sposób Isabel i Jesse pozbyli się ciała). Pewnie, że niektórzy byli w porządku, taka agentka Duff, ale...
Nan

Wiesz ale idąc tym tropem to doszliśmy do punktu z którego wynika że cokolwiek by nie zrobili to było złe. I to jest właśnie nienormalne że ludzie dopatrują się złego tam gdzie go nie ma. O tak gdy człowiek boi sie.... i nie tylko. W końcu co jak co, ale sami sobie kroimy taki dołek. Czyli wszelakie inności to zło według człowieka. Innych trzeba wytępić bo nam zagrażają... Typowo ludzie podejście....
Tess

Chodzi o to, że ludzie boją się tego, czego nie znają i tego, co jest inne. Max Liz wyleczył. Ale skoro miał moce, które pomogły wyleczyć to skąd FBI miało wiedzieć, że tymi samymi mocami nie może kogoś skrzywdzić? Oni nie wiedzieli tak jak my, że kosmici byli dobrzy itp. Bali się ich, a kiedy człowiek się boi to robi różne rzeczy.
Cicha

Ale ją uleczył! Nie zabił... To jest różnica.
Tess

Max wyleczył Liz pozostawiając srebrny odcisk, co bardziej ściągnęło uwagę FBI na jego osobę. Dlatego podejrzewali jego.
Cicha

Wiesz psychopaci też zabijają i to z wyrachowaniem i naprawdę robią to strasznie.
I ciekawi mnie jedno skoro FBI było takie mądre i inteligentne to dlaczego nie skapowali że Michael i Isabell też są kosmitami?? W końcu Is znaleziono na pustyni razem z Max'em, a Michael'a kilka dni później.
Tess

Nie doszukiwali się zła. Doszukiwali się potencjalnego niebezpieczeństwa.
"Ale oni wiedzieli że to nie był Max! " - a skąd ty to wiesz? Nasedo był kosmitą. Max też. Należeli do tego samego gatunku, czy też inaczej, NIE należeli do gatunku homo sapiens sapiens. Obaj. FBI nie ma za zadanie wierzyć w to, co ludzie powiedzą, bo ludzie kłamią - mają dotrzeć pod te kłamstwa i wyeliminować potencjalne zagrożenie. Popatrz na to od drugiej strony. Pozorne dobre zachowanie K4 mogło być przykrywką, gierką, żeby odciągnąć uwagę. A dokumenty akurat są tu najmniej ważne, dokumenty najłatwiej jest zmienić. No i fajnie, sama piszesz, że Max był znaleziony jako dziecko. A skąd ono się wzięło? Gdzie było? Kto je tam zostawił? Ktoś musiał coś z nim zrobić, urodzić/stworzyć, wszystko jedno. Ktoś musiał to zrobić. I porzucił dzieciaki na pustyni dla niepoznaki. To oznacza, że ten obcy wciąż jest wśród nas. Mogli tak rozumować.
Pewnie, że ludzie mordują ludzi. Ale jest różnica między tym, jak mordują ludzie a jak kosmici. Ludzi znamy, wiemy, jak mogą to zrobić, i teoretycznie potrafimy sobie z nimi radzić, możemy ich ukarać, wsadzić do więzienia, dać mu dożywocie. A z kosmitą? Skoro on zabija np. dotykiem ręki? I to zabija też niewinnych ludzi (żona Huble'a)? Wsadzisz go do więzienia? Ucieknie. Zmieni kształt i dalej może zabijać, praktycznie bezkarny. Jest jakby ponad prawem. Nie wiadomo, co z takim zrobić. Zapomnij o tym, co znasz z serialu, że Max był uosobieniem dobroci i tak dalej. Kosmici stanowili zagrożenie, patrz TEOTW jak i całe Kroniki Hybryd. Gdyby wojsko o tym wiedziało, Jednosta Specjalna znów by powstała, i tym razem działałaby z pełnym poparciem, rozwijając front działań.
Nie usprawiedliwiam FBI, nie twierdzę, że wszystko było OK, ale chcę tylko powiedzieć, że ich działania w zasadzie miały swój sens. Najlepszą obroną jest atak. I tyle.
Nan

A i jeszcze jedno. Skoro uważacie że Max jak uzdrowił Liz to jest także zdolny do morderstwa, to pytanie czy ludzie nie są do tego zdolni? Ile to codziennie ginie niewinnych ludzi?
Tess

Oki, więc z innej strony. To dlaczego zrobili ze Stevensa przykład dla innych. Pokroili go w kawałewczki, co później spotkało także Topolsky. Oki ale jakoś to mnie nie przekonuje. Skoro potrafili śledzić tak ich to co nie zauważyli że oni nikomu nie wyrządzają szkody? Na pewno przecież byli świetni w tym co robili (czytaj np śledzenie ich). Nasedo fakt nie był dobry zabijał. Ale oni wiedzieli że to nie był Max! A tak apropo to przecież mogli sprawdzić dokumenty Evans'a żeby się dowiedzieć że był znaleziony jako dziecko.
FBI od razu była nastawione na ich zniszczenie. Bez względu co by nie zrobili to bybyło żeby ich zabić. Bo gdyby dla przykładu zabił w kafeteri Parker to od razu by go sprzątneli. Ale to że ją uratował to co to źle? Bo ja tak to rozumiem czytając niektóre komenty. Wszystko, nieważne co by nie zrobili to odczytywano źle, i oni chcieli to tak odczytywać. Doszukiwali się tylko zła.
Tess

"Nie to bez sensu!" - och, jejej, ja bym była ostrrożna z takimi stwierdzeniami... I choć do tej pory jakoś specjalnie nie zastanawiałam się nad tą "drugą stroną medalu", to jednak jest ona bardzo interesująca;) FBI - z zasady chcą dobrze. Tak jak wszyscy inni. Różnica polega na pojęciu "dobrze" i na dążeniu do tego "dobrze". Studiowali kosmitów (no dobra, kosmitę) przez te czterdzieści lat i w pewnym sensie mieli rację. Nasedo był mordercą, zimnym i bezwzględnym. Idealny obiekt do studiowania, zwłaszcza, że opatrzony fiszką "niebezpieczny dla kraju". Sam Nasedo mówił, że K4 nie zdaje sobie sprawy ze swoich zdolności, i tak po prawdzie to Katmis nigdy tak do końca nam tego nie pokazał, jakie są krańce ich zdolności. To, że FBI "uwzięło się" na kosmitów jest absolutnie zrozumiałe. Primo - Nasedo i te wszystkie cuda, które wyczyniał. Zresztą, Langley również nie był święty pod tym względem. Secundo - każdy z K4 miał na sumieniu człowieka. Człowieka, kosmitę, Skóra - jak zwał tak zwał, ale kogoś wyeliminował. Lista ofiar w gruncie rzeczy jest długa... Spowodowali rozwiązanie Jednostki Specjalnej. Tertio - to, co wyczyniała Tess. Nic dziwnego, że chcieli ich złapać i unieszkodliwić po tym, co zrobiła Tess na powitanie po powrocie! "Szesnastu, siedemnastu, nie zatrzymywałam się, by liczyć!". Wciąż tylko rosła ilość ofiar, i tak jak pisała Olka - to, co robiło K4 było tylko logicznym uzupełnieniem łańcuszka. Nie to, że FBI było usprawiedliwione tak zupełnie i w stu procentach, ale nie należy też twierdzić, że to, co robili, było absolutnie niewłaściwe. Nie było wiadomo, czy ci kosmici naprawdę nie są "źli" i nie dążą do wyeliminowania ludzi - to, co robiła K4 wyraźnie wskazywało, że kosmici mogli mieć inne zamiary niż pokojowe. Logiczne. Oni zabijają, są zagrożeniem dla ludzi. Należy ich poznać i zabić, żeby nie zabili nas. Wypadek Liz był tutaj akurat najmniej ważny, Max był kosmitą, Nasedo też, skoro Nasedo zabojał, to i Max może być do tego zdolny.
Pewnie, że prawo jest potrzebne (czuję się jak na fakach z wosu:)). Anarchia i tak dalej. Ale prawo nie może za bardzo ograniczać człowieka, bronić mu pewnych wolności, praw, bo stanie się złotą klatką ("złote" czasy PRLu...). W końcu prawo jest po to, żeby chronić ludzi i wspomagać ich, ale... dobro ogółu czasami jest ważniejsze niż dobro jednostki (przykład tego mieliśmy w Roswell - TEOTW). Jeśli od kilku jednostek zależy przyszłość ogółu, to może warto poświęcić te kilka jednostek. Zresztą, co to znaczy "całkowicie wolny"? Zawsze się od czegoś zależy, zawsze podlega się pewnym regułom.
Nan

jupi .. plakat .. Agus dzięki za info :D
Magea

Jak rozumować mogli ludzie z FBI? Przykładeowe odpowiedzi.
- "Dlaczego w takim razie Max uzdrowił Liz??? "
Może kosmici przygotowywali się do stworzenia hybryd ludzko-obcych (głupio to brzmi :|), by w efekcie skolonizować Ziemię i pozbyć się nas. Co zresztą miało miejsce (guandarium)

-" Wiedzieli że Nasedo zabijał. O skórach nie mieli pojęcia. "
Skąd wiesz? No ale niech będzie. Pierce mówił tylko o 4 kosmitach i badaniach na dwóch.

-"Pierce kierował się własnymi podudkami. "
Nie prawda. Podkreślił wyraźnie, że robi to dla kraju (powtórzył to dwukrotnie, a nie wygląda na faceta, który mówi coś innego, niż myśli)

- "On wogóle nawet nie przyjmował do wiadomości że oni nic nie wiedzą o sobie, swojej rodzinnej planecie."
Oczywiście. Na jakiej podstawie miał to przypuszczać? Na tym, że K4 i znani mu obcy (czyli źli) pochodzą z tej samej rasy? Na tym, że i Max i pozostali (tak, nadal ci źli) dysponują tą samą siłą? Pamiętajmy, że z perspektywy FBI kolejne posunięcia Maxa i reszty tylko utwierdzały tą organizację w ich przekonaniu, że kosmici są niebezpieczni i coś knują (zabijanie agentów, włamania, kradzieże itp...)
~Olka

Sądze że dobro ogółu jest dobre do pewnej lini której nei powinno się przekraczać, ale cały nasz świat jak by na to nei patrzeć składa się z miliardów jednostek i także dobro jednostki jest ważne. Wydaje mi się że każdy człowiek do pewnego stopnia jest całkowicie wolny ale potrzebujemy praw które będą naszą "wyobraźnię" ograniczać. Na przykładzie historycznym widać że anarchia jest przez nasz rodzaj nie do przyjecia... zgładzilibyśmy sami siebie, doprowadzilibyśmy się do samozniszczenia, prawa są nam potrzebne, te pisane i nie... Każdy porządny zdrowy na umyśleczłowiek dzięki tym prawom wie na co sobie może pozwolić a czego nie powinien bądź nie może robić, no pomijając nasze sumienei które tesh ogranicza nasze możliwości. Co do czuwania nad przestrzeganiem praw. Cóż powinny się znaleść osoby które będą miały pieczę nad tym, ale obecne władze pozostawiają wiele do życzenia, zamiast łapać kryminalistów wlepiają młodzieży mandaty za to że siędzą na ławce. (to jest prawdziwa historia: siedzieliśmy z paczką naławce w parku i łupaliśmy słonecznik, łupinki wyrzucaliśmy za siebie [złe - przyznam] podchodzi do nas dwóch panów policjantów i zaczynają nas sprawdzać i każdemu z osobna wlepiać mandat na 50zyla, w trakcie wypisywania druczków panowie zauważyli że z daleka z takiej górki leci jakiś facet z torebką a za nim starsza babka rzycąca "pomocy, złodziej" i panowie policjanci zamiast łapać złodzieja dokończyli wpisywanie mandatów i niby szybkim krokiem poszli go szukać :|) wiem że to mogą być skrajne przypadki no ale bez przesady większoś młodych policjantów u mnei w dzielnicy łażą tylko po to żeby wlepić młodziakom mandaty... co do równych i równiejszych, taki podział będzie zawsze nie ważne co byśmy robili bo każdy w głębi duszy chce być lepszy od drugiego. Bez władzy i rządzących zapanował by chaos którego nikt by nei potrafił powstrzymać, ale co do praw które nam przysługują tesh nie można przesadzać przykładem są dekrety władzkomunistycznych zabraniającym okupowanym obywatelom prawie wszystkiego, odnosząc się do Roswell na prawdę podziwiam K4 ze nie puściła z dymem FBI jush na poczatku, no a władzom też się nie dziwie bo od zawsze była teza że kosmici są zieloni, obślizgli i przylatują na ziemie w celu wymordowania i opanowania zaludnionych terenów. No i oni są stróżami porządku w państwie więc oczywiste jest że zrobią wszystko aby kontrolować sytuację (przykład: niemieccy SS-mani). Ale jak dla mnie chamskie było to że chcieli żłapać K4 tylko po to żeby na nich robić badania wykorzystać i unicestwić.
Czips

no na pewno chronili swój kraj, ale powinni pamiętac, że K4 jest jego częścią! Wg mnie ważne jest dobro ogółu, co wcale nie znaczy, że mogą lekceważyć mniejszość dla dobra większości...
Wg mnie podstawową wartością w takiej sytuacji jest fakt, że mniejszość jest większością, a raczej, że mniejszość tworzy większość...wg mnie to, że są obcy nie usprawiedliwia zachowania Pierca, a dokładniej jego podejść...chciał ich unicestwić, a nie pomóc im jako ich "prawny opiekun i stróż ich życia"! Ale Olka ma bardzo dużo racji...oni nie znali siebie, ale znało ich FBI..i działali w obronie społeczeństwa, które było "krzywdzone" przez obcych...
Martuśśśśśśśś

Nie to bez sensu! Zaczyna się zwalanie wszystkiego na K4! Ale oki Wasze zdanie, szanuje je! Ale mnie to nie przekonuje. Dlaczego w takim razie Max uzdrowił Liz??? Wiedzieli że Nasedo zabijał. O skórach nie mieli pojęcia. Pierce kierował się własnymi podudkami. On wogóle nawet nie przyjmował do wiadomości że oni nic nie wiedzą o sobie, swojej rodzinnej planecie.
Tess

Poprzednie | 1 | 2 | 3 | Następne