Nowości

:: The Grudge - premiera

 24.1.2005 | Olka
Z małym poślizgiem, ale informujemy, że od 21 stycznia możemy już oglądać "The Grudge" w polskich kinach. Recenzji nie będzie :) Co osoba, to inna opinia, więc większego sensu w tym nie widzę. Najlepiej sami wybierzcie się do kina i oceńcie film według własnego gustu. Polecam godziny wczesne i dni na początku tygodnia - tak by wyeliminować z kina, jak najwięcej zjadaczy popcornu i komentujących na głos chociażby przez komórkę. Wtedy efekt murowany, bo boicie się tego co w filmie, a nie faktu, że zamkną was w więzieniu za zamordowanie osób wymienionych powyżej ;)
P.S. A skoro w newsie nie ma recenzji, aż prosi się by pojawiła się jakaś, a nawet więcej w komentarzach. Do dzieła!
P.S.2. Nieco większą wersję polskiej wersji plakatu widniejącego przy newsie możecie zobaczyć klikając |tutaj| - BAKLO.

Dodaj komentarz


Wasze komentarze

| 1 | 2 | Następne


film ojesu ogląndałam fajny tylko wiecie teraz nie wiem co pisać chce wszystkich zabić łee
~dominika

wiem że trudno powiedzieć to ale ten blog jest do bani sory
~egzorcysta

Byłam na Klątwie i dlatego mam ochotę zabić teraz wszystkich którzy tak na nią nawtykali! Muzyka jak muzyka, jej zadaniem jest właśnie przygotowanie widza na okoliczności nadchodzących scen.
Nie mogę prowadzić tu wywodu i porównywać tę wersję z japońską, bo tej drugiej nie widziałam. Moje zdanie jest jednak następujące: celem powstania tej wersji nie było stworzenie super "komercyjki" (takiej jak "Aleksander") która miałaby być hitem kasowym (a nie byłaby) ale ujęcie wyjątkowej (czyt. przerażającej) historii rodem z kraju kwitnącej wiśni w pryzmacie amerykańskiej wizji kina. Mówiąc w bardziej kolokwialny sposób: film jest ŚWIETNY!!! Każdy kto wybierze się na niego na pewno długo o nim nie zapomni (zaśnięcie nie będzie już tak łatwe jak kiedyś :-)
~Liliane

glupi film

Nic nadzwyczajnego. Film jak film, ale ta twarz jest niesamowita :) Pzdr
ALEX_WHITMAN

Ludzie nie ogladajcie tej kichy !!! Grudge przy RING to niemowlaczek !!! Naprawde nie polecam!!! nic specjalnego, po prostu taki se film. Co do Jasona "Dumbo" Behra, w filmie jest go naprawde malo i dobrze. Najlepsze z tego filmu jest zakonczenie!!! Mianowicie chodzi mi o to, ze wreszcie ktos JASONA usmierca !!! hehehehe. W ROSWELL mi tego brakowalo :-D ALe za to w the Grudge ginie :) Pozdrowka i radze nie ogladajcie !!!
voodook

no coz film widzialam ale byl to juz czwarty horror tego wieczoru jaki widzialam wiec me nerwy byly juz nieco nadszrpniete przez 3 wczesniejsze.jesli ktos chce naprawde sie przestraszyc-zapraszam.wystarczy posluchac chociazby muzyki, nawet nie trzeba patrzec.ale ostrzegam ze po TG jazda autobusem lub winda staje sie nie lada wyzwaniem, nie mowiac juz o prysznicu. w moim przypadku odpada takze wizyta w japonii. a ten dzwiek, ktory przewija sie przez caly film- ci co ogladali na pewno wiedza o co mi chodzi- jak pomysle o tym to cierpnie mi wciaz skora chociaz ten film ogladalam tydzien temu i praktycznie rzecz biorac pierwsze wrazenie powinno juz minac.
a tak z innej beczki. jason behr wyglada nadspodziewanie dobrze w TG. naprawde stanowczo lepiej niz w roswell. wiem ze sie narazam, ale, sorry, taka prawda. a raczej taka moja opinia.
martitta

bardzo bym chciała zobaczyć ten film moja koleżanka niedługo ma go dostać!!!!!
~osa

Po przeczytaniu artykulu ze strony filmweb.pl który Lukash nam wczesniej przedstawił jeszcze raz zastanowiłam się nad TG.
Podobno w japońskiej wersji TG cały cza s było straszno i co chwilę były momenty grozy.A że w amerykańskiej wersji mozna było po pewnym czasie oglądania przewidziec kiedy wyskoczy nam na ekran to "coś" albo cos innego strasznego się wydarzy,głównie przez muzykę ,efekty swietlne itd.
Owszem,ja jak uslyszałam groźną muzykę albo na odwrót była zupełna cisza ,prawie byłam pewna "co się święci"
"Prawie" , bo czaaaasem było tak ,że akcja w momencie kulminacyjnem tak jakby "cichła",głownie za sprawą tego,że opowieść była przenoszona w czasie
Ale mnie film trzymał w napięciu.Oczywiście nie zawsze.
Ale gdyby amerykańska wersja była w tym podobna do japońskiejk ,że non-stop by było straszenie itd. to film straciłby na swojej realności.Oczywiście,idąc do kina na horror czy np science-fiction oczekujemy właśnie tego "oderwania"od rzeczywistości,codzienności.
Ale dla mnie ten film byłby wtedy ZBYT NIEREALNY.
A dla mnie horror naprawdę straszny to ten gdzie rzecz dzieje się w życiu normalnym,a nie w życiu gdzie na porządku dziennym jest MASAKRA. Film typu The Grudge mnie przeraża bo po wyjściu z kina mam taka swiadomość ,że takie coś mogłoby się przydarzyć i może się przydażyć
również mi.Raczej nie uwierzyłabym w horror typu "Frankenstein" albo coś w rodzaju ,że King kong łazi po świecie i wszystkoe rozwala.
Nie wiem czy jest ta opinia słuszna,ponieważ ja wierzę w takie różne zjawy itp jakie były np. w TG i dlatego w film uwierzyłam i spodobał mi się
Ufff..ale się rozpisałam...mam nadzieję ,że zrozumiale to napisałam ;)
LIZunia

Film wypasisty (choć trochę powiela z The Ring ) ale można sie przestraszyć:)
jor-el

hmmm....film dobry...nawet bardzo, wg mnie oczywiście;) jedynym minusem jest chyba to, ze za bardzo przypominał mi inny film, a mianowicie "The Ring"..ale że ring strasznie mi się spodobał, to nie mogło być inaczej z TG ;) =]
katemusic

nie byłam jeshcze na filmie ale po waszych komentach jush się domyślam zakończenia:(
Liz47

Nie czytałam recenzji bo nie mam do tego głow y (jestem chra) więc nie czepiajcie się jeśli coś powtórze, ale bardzo chce jush mieć z głowy wylanie mojego zdania na klawierke i oddanie go pod publiczny osąd. A więc mi się The Grudge podobał. Klimacik spoko... Chociaż czasami film wydawał mi się starsznie kiczowaty, od początku było wiadomo w sumie co sie stanie, film bardzo przypomina większość japońskich horrorów... duchy klątwy itp... o Ringu wspominac nei będe bo jak przewijałam stronkę to tam gdzieś zauważyłam że ktoś podjął ten temat... no ale np taki Dark Water... tego samego reżysera co the ring - Hideo Nakaty.. wiadomo co się stanie nmniej więcej w połowie filmu... tak samo SMG w momencie w którym postanowiła wrócic do nawiedzonego domu skazała siebei na zagłade.. bo wiadomo że "z duchami sie nie dyskutuje" bo zrobią z nami co zechcą... Fabuła wciągająca, efekty tesh niczego sobie (szczerze powiedziawszy większość część filmu przesiedziałam jak na szpilkach) ale tesh w pewnien sposób zabawny (scena z początku filmu, od razu wiedziałam kto będzie rządzić, a JB nei będzie mieć wiele do gadania). Spodziewałam się że jednak dostanie trochę więcej grania, początek (napisy) starsznie mnei rozczarowały bo SMG w roli głównej a w pozostałych rolach JB i ktoś tam dalej... no wiec jush mi kumpel gada ze mam sie spodziewac najgorszego... no i tak sie tesh stało.. caly czas blondyna w pierwszym planie.. i najgorsze na koncu.. niedosc ze JB mało było to jeszcze na koncu **** [nie mowie zeby nei psuc nastroju tym co nei widzieli]. No i sprawa gry.. czy ja wiem.. Jason grał nawet znośnie. Jak facet marzeń jhak trzeba to pocieszy, jak trzeba to przytuli, i jak trzeba wpakuje sie w totalne bagno... Sprawa straszenia... bałam się mogę przyznać, ale wczoraj oglądałam Ju On, w orginalnej wersji i sądze że w moim odczuciu The Grudge to była kopia Ju On. Dosyć marna kopia. Nawet ten duch był straszniejszy... I o mało co nei lałam w gacie ze strachu.. tu dopiero akcja mei wciągneła... W TheGrudge jeszce kontaktowałam tymi przerywnikami... A w Ju On atmosfera jak dla mnie była cały czas napięta... No i na koniec ogólne podsumowanie... Film godny polecenia, gra aktorów znośna, ale nie zachwycająca (mogo być lepiej),muzyka w filmnie tesh nei oszałamia, a wręcz czasami denerwuje, złym dobraniem utworu do sceny... fabuła spoko pomijając fakt braku jakiejkolwiek intencji reżysera a co za tym idzie dokładnego przekalkowania Ju On. Pomysł ze stoworzeniem strony oddającej klimat filmu bardzo dobry, sama czesto wracam do owego domu... no i zakończenie... Bardzo niefajne... ale typowe... każdy się ze mną zgodzi, że to takie zakończenie początek... zakończenie no bo zakończenie, a początek bo nikt tak naprawde do końca klątwy ani nie rozwiązał, ani jej nei zniszczył, co daje wspaniały pretekst dla stworzenia drugiej częsci {dla bardziej oczytanych -> jush jest druga częśc japońskiej wersji Ju On2} do ściągnięcia w necie.. gdyż nic mi nie wiadomo o polskiej prenmierze.. raczej sie jej nei doczekamy skoro orginalnej pierwszej częsci tesh nie było.
Czips

COOL- WYPAS JEST !!!!!!! Ja TaM iDe nA tHe GrUdGe TaK I TAK !!!!!!!
~(:sandra:)

czystka w komentach już się odbyła:P a jak weszłam na official site TG to najpierw zgasłam, jak będę miała potem więcej czasu to spróbuję to rozpracować:)
Liz47

Lepiej wybrać taki, żeby pasował w jakiś sposób paoswał do każdego;-) Bo jak się ciągle zmienia to w poprzednich newsach będzie przecież nowy avatar i wtedy nie będzie pasował ;-) A jeśli chodzi o TG, to widziałam dwie japońskie częśći,a na amerykańską wersję się załapię za jakiś czas. Widziałam tylko pierwsze 15 minut. Na kompie. A potem mi siadł ;-/
L.a.u.r.a

wszystkim, którzy jeszcze tam nie byli, polecam http://www.sonypictures.com/movies/thegrudge/site
hehehe ja nie przeżyłam:P
ta atmosferka jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że jak tylko nam w kinie puszczą TG, to muszę oglądnąć:D
Liz47

Ja wszystkie filmy które mam na kompie odglądam przed telewizorkiem ... jest specjalny kabelek który to umożliwia .... Jak się zrobi jeszcze odpowiednią atmosferę to wrażenie prawie jak w kinie :P:P
magea

A co do ogladania w domu TG to ja bym nie mogła go oglądać gdybym była sama w domu.....Umarłabym ze strachu... ;) Nie,no ŻADNEGO horroru bym sama niem oglądała.... Wprawdzie lubię horroru ale psychikę mam słabą...
Mam pytanie do tych co oglądali już TG :
Czy teraz,po tym filmie weszlibyście na tą strone TG i pochodzilibyście po tym domku ?
Ja mam ochotę ,bo teraz wiem o co chodzi - z tym dzieckiem w szafie,jedzeniem dla mamy (tak nawiasem mówiąc to wydaje mi się ,że my w tej "grze" na stronie TG jesteśmy jako opiekun/ka staruszki) itd...
Bo przed filmem nie rozumiałam dlaczego jesteśmy w tym domu....I dlaczego coś za nami łazi...Teraz wiem...
LIZunia

Magea - dziękuję,chociaż ta recenzja to był zbiór moich poprzednich komentarzy na temat TG ,ja je poprostu zacytowałam :) (eh,te moje lenistwo ;)
No ale jak mi przypomniałaś o tym "warczeniu" tego "czegoś"
to przeszły mnie ciarki,bo już ten dźwięk zapomniałam,a teraz cały czas mi łazi po głowie :D (no wiesz,nie bedę spać po nocach ;) )
Jeszcze jak sobie przypomne jak ta siostra Matthew'a odebrała koło swojego domu ten telefon i usłyszała znów ten dźwięk ,cytuję: "eeeeeeeeeeee" .........
LIZunia

Taaak, ja nie przeczę, że w domu to co innego. Ale nie mam z kim chodzić do kin na horrory, nikt ich nie lubi ;)
nowa

apończyk Takashi Shimizu karierę reżysera rozpoczął w 1998 roku telewizyjnym filmem "Gakko no kaidan G", a dziś już może pochwalić aż 10 tytułami na swoim koncie. Ale uwaga, aż 5 z nich to kolejne części lub wersje popularnej w Kraju Kwitnącej Wiśni serii horrorów "Ju-On".
Zapoczątkowany w 2000 roku cykl dziś jest obok "The Ring – Krąg" Hideo Nakaty jednym z najpopularniejszych przykładów japońskiego kina grozy. Nic więc dziwnego, że podobnie jak "Ringu" również i "Ju-On" spotkał się z zainteresowaniem hollywoodzkich producentów.

Kiedy kilka lat temu japońskie horrory zaczęły cieszyć się sporą popularnością wśród amerykańskiej młodzieży szefowie hollywoodzkich wytwórni zaczęli masowo kupować do nich prawa. Zależało im jednak nie na wprowadzeniu owych filmów do kin, a na zablokowaniu dystrybucji na terenie Stanów Zjednoczonych a następnie realizacji na ich podstawie amerykańskich remake'ów z hollywoodzkimi aktorami w rolach głównych. Dopiero te wersje, wsparte sporymi kampaniami reklamowymi, korzystając z medialnej popularności oryginałów wchodziły do kin praktycznie "skazane na sukces".

Ten scenariusz sprawdził się przy "The Ring", który okazał się przebojem praktycznie na całym świecie i nie zawiódł również przy stosunkowo taniej "The Grudge – Klątwie", która przy budżecie w wysokości zaledwie 10 milionów dolarów zarobiła już ponad 140 milionów. Jeśli podobną popularnością cieszył się będzie realizowany przez Waltera Sallesa remake "Dark Water" możemy spodziewać, że azjatyckie filmy w amerykańskich wersjach będą coraz częściej pojawiać się w kinach.

Miałem przyjemność poznać oryginalną, japońską wersję "Ju-On: The Grudge", która zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. Oglądana w środku nocy w ciemnym pokoju i ze słuchawkami na uszach historia dostarczyła mi takich emocji, że później jeszcze długo nie mogłem zasnąć. Z zainteresowaniem śledziłem więc wszystkie informacje odnośnie jej amerykańskiego remake'u. Przede wszystkim z zaskoczeniem przyjąłem wiadomość, że za kamerą stanie twórca oryginału Takashi Shimizu. Zaledwie w rok po premierze "Ju-On: The Grudge" miał podjąć się opowiedzenia tej samej historii, tym razem jednak z myślą o odbiorcach amerykańskich. Co więcej, do ról członków rodziny Saeki zaangażował znanych z japońskiego pierwowzoru Takako Fuji, Yuya Ozeki oraz Takashi Matsuyama, a akcji nie przeniósł na grunt amerykański, co przy "The Ring" uczynił Gore Verbinski, ale pozostawił w Japonii.

W rezultacie Shimizu nakręcił film bardzo podobny, a miejscami wręcz identyczny z oryginałem. Wiele scen "The Grudge – Klątwy" to kalki ujęć i sekwencji z wcześniejszego "Ju-On: The Grudge". Nieznacznie jedynie zmieniono fabułę, czyniąc ją bardziej zrozumiałą dla widza z naszego kręgu kulturowego.

Bohaterką opowieści jest młoda amerykańska studentka Karen, która wraz ze swoim chłopakiem postanowiła zamieszkać i kontynuować naukę w Japonii. W wolnych chwilach pracuje jako wolontariuszka w organizacji zajmującej się pomocą społeczną. Pewnego dnia zostaje wysłana do domu młodego małżeństwa Amerykanów. Nie wie jeszcze, że nad budynkiem ciąży klątwa. Każdy, kto do niego wejdzie ściąga na siebie gniew demonów...

Podobnie jak "The Ring – Krąg", "The Grudge – Klątwa" fabularnie mocno nawiązuje do japońskich historii o duchach oraz wierzeń mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni. Mamy tu więc nawiedzony dom, przerażającą tragedię, która doprowadziła do narodzin tytułowej klątwy, długowłosego demona jak również grupę bohaterów przypadkowo wplatanych w całą aferę i stawiających czoła siłom nie z tego świata.

Niestety, mimo stosunkowo niewielkich odstępstw od oryginału nie udało się Shimizu zrobić równie udanego filmu, co "Ju-On: The Grudge". W japońskim filmie nastrój grozy towarzyszył widzowi praktycznie przez cały czas. Niepokojące dźwięki oraz mroczne zdjęcia zapewniały odbiorcom podniesiony poziom adrenaliny nie tylko w scenach, w których na ekranie pojawiał się demon. W "The Grudge - Klątwie" ten przerażający klimat został zastąpiony typowo hollywoodzkimi rozwiązaniami. Głośniejsza muzyka uprzedza nas, że za chwile stanie się coś strasznego, światło psuje się akurat wtedy kiedy jest najbardziej potrzebne, a pojawiająca się znienacka na ekranie sylwetka potwora sprawia, że podskakujemy w kinowym fotelu. Ta schematyczność powoduje, że po jakimś czasie widzowie wiedzą już kiedy spodziewać się "straszenia" i zaczynają się delikatnie nudzić.

"The Grudge - Klątwa" mimo wielu japońskich akcentów to wciąż typowa hollywoodzka produkcja. Solidna, mogąca się spodobać, ale na pewno nie wybitna. Jeśli nie oglądaliście japońskiego "Ju-On: The Grudge" możecie się wybrać do kina. Co by nie mówić, w "The Grudge" znalazło się kilka prawdziwie przerażających scen.


recenzja ze strony filmweb.pl -polecam
lukash

w świecie seriali można wygrać koszulke z nadrukiem z The Grudge:)
enka

ja też myślę, że na kompie to co innego... już popełniłam ten błąd i Sherka2 oglądnęłam na kompie, więcej nie popełnię tego błędu i jak tylko TG u nas się pojawi (oby w ogóle...) to pójdę do kina. lubię filmy na których można się bać:P
Liz47

| 1 | 2 | Następne