Nowości

:: Control

 17.7.2004 | luki
W tym odcinku bez wątpienia główną postacią jest Max, którego postawa może budzić spore kontrowersje. Bo Control chyba najlepiej pokazuje egozim "króla", tak bardzo krytykowany przez wielu, a przez innych (szczególnie przez fanki Evansa) usprawiedliwiany. Oczywiście, Max miał swoje racje i swój szczytny cel, ale dążenie do niego "po trupach" to stanowoczo za dużo. Cierpieli przez to prawie wszyscy: Langley, Isabell, Liz, pani Evans... A jedno "przepraszam" na końcu odcinka to chyba stanowczo zbyt mało.

Dodaj komentarz


Wasze komentarze

Poprzednie | 1 | 2 | 3 | 4 |

No cóż- można mnie określić jako "fankę Evansa" a jednak wcale nie mam zamiaru go "usprawiedliwiać", przeciwnie- jego zachowanie w tym odcinku napełniało mnie niesmakiem. Wogóle nie przypominał już Maxa którego pokochałam w 1 sezonie, stał się jeszcze jednym 3- sezonowym tworem Katimsa&Co, zimnym władcą pozbawionym skrupułów...nie wiem co takiego zrobiła mu matka, żeby traktował ją jak zużyty sprzęt domowego użytku? Zabrała do domu jego i Isabel, dwójkę dzikich dzieci nie wiadomo skąd, stworzyła im rodzinę i kochała bez względu na wszystko, nawet wtedy gdy instynktownie czuła, że jej przybrany syn nie jest taki jak wszyscy...przez lata przymykała na to oczy, ponieważ go kochała. Bezwarunkowo. I co dostała w zamian?
Po tym odcinku poważnie zaczęłam się zastanawiać czy Max nie powinien prypadkiem wylądować na miejscu Michaela- z jakimś wiecznie pijanym draniem który lałby go czym popadło co dwa dni. Pewnie WTEDY docenił by co to znaczy mieć kogoś kto kocha cię akceptuje bez względu na wszystko.

Co się tyczy Langleya- zgadzam się z Graalionem. Nie widzę powodu żeby się zbytnio nad nim użalać- był mordercą który do sukcesów i bogactwa doszedł po trupach. I za to należy go winić. Ale nie karałabym go za to, że nie wywiązał się z obowiązków wobec K-4...owszem, nie było to piekne...ale czy w porządku było "zaprogramowanie" go na niekończącą się służbę?
Lonnie

Co do Kala - jeśli mamy go pognębiać, to za coś co rzeczywiście było winą. To że się sprzeniewieżył temu do czego został powołany, akurat winą nie jest. Został stworzony by bronić K4, nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia. To zostało po prostu wszczepione mu w geny. Ja się nie dziwię, że przy pierwszej okazji sie temu przeciwstawił. Max zrobił zresztą identycznie wiążąc się z Liz a nie z Tess. Kal starał się po prostu żyć swoim życiem, być człowiekiem. On nie wybrał że będzie bronić swego króla, zostało mu to narzucone. Jeśli więc mamy go potępiać to nie za to, lecz za morderstwa których dokonał żeby tylko zachować tajemnicę.
Graalion

Również nie polubiłam zachowania Maxa w tym odcinku. Nigdy nie popierałam dążenia do celu "po trupach", ale... W tym przypadku sa właśnie "ale" i to dużo (patrz: wypowiedź Eli). Wielu ludzi zawsze mówi, że one nie istnieją, że albo jest się za, albo jest się przeciw. Jednakże w życiu nie wszystko jest takie przejrzyste. Człowiek może wierzyć w różne idee, trzymać się ich bardzo mocno, ale niewielu jest takich, którzy nie zrezygnują z honoru np. pod groźbą utraty życia. Tu życie Maxa nie było zagrożone, ale śmierć mogła grozić małemu Zanowi i jak się dowiadujemy później z ust samej Tess, faktycznie tak było. Nie od dziś wiadomo, że miłość rodzica do dziecka jest jeśli nie najsilniejszą formą przywiązania do drugiego człowieka, to napewno jedną z najtrwalszych. Człowiek jest w stanie poświęcić swoje życie by nie zdradzić jakiejś tajemnicy, ale gdy zagrożona jest jego rodzinie... chyba nie muszę tłumaczyć, czy zmieni on wtedy swoje zdanie. Nie jestem też pewna, czy określenie "po trupach" do końca tu pasuje. W końcu Max zrozumiał swe błędy. Fakt, jego przepraszam to za mało. Pamiętajmy jednak okoliczności, w jakich zmuszony został do podejmowania decyzji - emocje. Łatwo powiedzieć, że należy najpierw pomyśleć, a potem zrobić. Ale gdy w grę wchodzą właśnie emocje, nie jestem pewna, czy nie postąpiłabym podobnie.
Olka

Max... sama nie wiem z jedej strony syn i to ze ten koleś z L.A. mial za zadnie mu pomagać ale z drugiej strony egosita jak diabli ale najbardziej nie podobalo mi się to że nie odwiedza własnej matki ze nie dal jej numeru telefonu no ludzie przecież to jets jego matka ona go kocha bez wzgledu na wszystko mogł znaleźć te 5 minut żeby do niej zadzwonić... Isi.. biedaczka ludzie nikt się nie cieszył z jej ślubu no może Maria i Liz ale one nie są jej najbliższe a jej prośba miodzio... Liz biedaczka... super odcinek
~mgielka

ja nie ogladałam, bejrze sobie powtórki...qmpelki wyciagneły mnie z domciu :/ no alee dobrzeze sa powtórki :)
gosiek

Ja porównuje działanie Maxa jakby miał pierścień Saurona:D
głupie co?
ale jednak to jakiś cieżar...
I gdyby przywódcą był kto inny,chociażby Michael to se pomyślcie...
nie do wyobrażenia:D
Nie jestem fanką Maxa ale ... hehe wiadomo...
"ciężkie brzemie na nim spoczywa" buhehe...
szmoc z Wami:D
majajka007

no i wyszło szydło z worka jaki jest nasz kochany maksiu;) ja rozumiem walczyc o życie dziecka ale nie kosztem innych..... a co do pani Evans to nie dziwię się jej reakcji, hehe moja mama by mnie chyba zabiła jakbym jej powiedziała że za 2 tygodnie biore ślub:)
martusia

Fanki Evansa Luki ? J Może nie Evansa ale króla a właściwie przywódcy, odpowiedzialnego za wszystkich a także ojca poszukującego syna. A z takiej pozycji trochę inaczej podejmuje się decyzje. Nic w życiu nie jest takie proste, czarno białe. Każdy miał swoje racje. Maxem kierowała zaślepiona miłość do dziecka, Langleyem egoizm i wygodne życie, tu na Ziemi mimo, że miał bezwzględny obowiązek chronić swojego króla. Kto tu się sprzeniewierzył temu do czego został powołany ? Wiem, że od Maxa zawsze wymagano więcej niż od innych ale na litość boską nie nazywajmy go egoistą. Kto jak kto ale on nigdy nie przedkładał własnego dobra nad dobro innych. Zgadzam się, w tym przypadku zapomniał o tych którzy go kochali i martwili się o niego tu - to jedno można mu zarzucić, ale jak w takim razie nazwać postawę Langleya ? Max miał prawo i obowiązek żądać od niego pomocy, nawet jeżeli to pociągało za sobą pewne konsekwencje, niewygodne dla Langleya.
Ela

Kto wygrałby w konkursie na najbardziej wkurzającego rodzica trzeciego sezonu
a) pani Evans
b) pan Evans
c) pan Parker( w tym miejscu przydałoby się zdjęcie z siekierą, wiecie, to z "I married an alien")?
age

Ja jestem "fanką Evansa":), ale zachowanie Maxa, moim zdaniem, było na pewno trochę nieodpowiednie. Jednak z drugiej strony miał w tym tzw. szczytny cel, więc aż tak do końca nie mogę go winić. Pani Evans naprawdę była wnerwiająca...
megi

W tym odcinku cholernie na nerwy dzialala mi pani Evans!!! Przez ten odcinek nie znosze tej baby!
Nina*

Wydaje mi się, że oto Zan pokazał wreszcie swoje prawdziwe obliccze.
Graalion

hehe...
ja w tym czasie byłam na Shreku 2 ale nagrałam odcinek...
za chwile nie ma zmiłuj:)
nikt mnie nie odciągnie od tv:D:D
pozdro
majajka007

Poza tym uwielbiam słowa Marii: "Zrywamy ze sobą?"
age

Za to Michael wypadł w tym świetle całkiem nieźle.
age

mimo że jestem fanką maxa nie podobało mi się jego zachowanie ale podobało mi się jak isabel pytała się liz i marii czy zostaną jej druchnami spoko była też ta piosenka na końcu może ktoś zna jaki jest jej tytuł

Poprzednie | 1 | 2 | 3 | 4 |