A ja bym chciała oglądać "o wielkiej miłości" Co to za sztuka się rozstać? Obrażać się na siebie, dąsać, plątać w nieporozumieniach. Sztuką jest mimo tego wszystkiego wytrwać w związku, nawet jakby miał być wyjątkowo burzliwy. Jakby to było, gdyby Liz i Max ramie w ramie przeszli przez to wszystko? Myślę, że równie ciekawie, jeśli nie ciekawiej...Czips wrote:Ale ty się uparłaś do tego, żeby ciągle byli razem, a nie uważasz, że gdyby od samego początku wszyscy by byli połączeni w pary to serial byłby nudny? Bo ileż można oglądać wielkiej miłości, takie rozstania są ciekawsze!.
Max niby kocha Liz, a przespał się z Tess. Liz niby kocha Maksa, a całuje się z Seanem... Kręćka można dostać