Patka

Co wynika z przyjaźni (8)

Poprzednia część Wersja do czytania Następna część

Wieczorem Max przyszedł do Liz. Tak jak obiecał.

— Miałaś mi coś powiedzieć. – Zaczął.

— Ale się boję.

— Czego? Że cię zostawię? Nigdy! Za bardzo cię kocham.

— No dobrze. Max... Jestem w ciąży.

— Z kim...? – Spytał Max ze smutkiem w oczach.

— Z tobą.

— To wspaniale! – Jego oczy zaszkliły się. Wziął Liz w objęcia i zaczął ją całować. – A przez chwilę myślałem, że mnie zdradziłaś...

— Głupi jesteś!? – Liz roześmiała się. Byli bardzo szczęśliwi. W pewnej chwili zadzwonił telefon. – Słucham? – Powiedziała Liz do słuchawki.

— Liz, proszę zrób na głośno mówiący, jeśli jest u ciebie Max. – Słychać było Michaela. Jego głos strasznie się trząsł.

— Okey. – I zrobiła. – Już.

— Otóż stało się coś złego. Ja i Maria mieliśmy wypadek.

— Nic wam nie jest?! – Wykrzyknęła zdenerwowana Liz.

— Mi nic. Maria leży w szpitalu. Ja też tu jestem.

— Jedziemy do was. – Powiedział Max. – Na razie.
Nic nie mówiąc Liz i Max wsiedli do jego jeepa. Liz płakała.

— Liz proszę nie płacz. Marii na pewno nic nie jest.

— A jeśli nie? A jeśli poroni?

— Uspokój się. Zobaczymy. Miejmy nadzieję, że nie. Jesteśmy już w szpitalu.

— Michael! – Krzyknął Max widząc przyjaciela. – Gdzie masz jakiegoś lekarza, który wie coś o Marii?

— Właśnie u niej jest. – Odparł Michael. Widać było, że płakał. W tej chwili lekarz wyszedł z pokoju Marii.

— Panie doktorze! Co jej jest? Czy wszystko będzie dobrze? Czy coś grozi dziecku? – Spytała Liz.

— To wstrząs z utratą przytomności. Jej stan nie jest poważny. Mieliśmy konsultację z ginekologiem. Ona nie ma w sobie dziecka. – Całej trójce otworzyły się usta. – Ona ma w sobie dwoje dzieci. I z nimi wszystko będzie dobrze!

— To świetnie! – krzyknął Max! – Chłopie, gratuluje. Mam dla ciebie wiadomość. Liz też jest w ciąży!

— Serio? To świetnie! – Ucieszył się Michael. Zobaczył Isabel i Alexa.

— I co jej jest? – Spytała Izzy.

— Wszystko w porządku! Będę miał dwójkę dzieci. – Powiedział Michael z dumą.

— Wow, to super. – Stwierdził Alex.

— Panie doktorze, czy możemy do niej wejść? – Zapytała Liz lekarza.

— Tak, ale tylko jedna osoba. – Odparł lekarz.

— To kto pójdzie? – Spytał Michael.

— Ty! Oczywiście. Jesteś jej chłopakiem. – Powiedziała Liz.

— A ty jej przyjaciółką.

— Ale ona nie jest ze mną w ciąży!

— Dzięki Liz.
Cała czwórka siedziała, nic nie mówili. Tymczasem w pokoju, gdzie leżała Maria.

— Cześć kochanie! – Powiedziała ochrypłym głosem na powitanie.

— Cześć Maria. Jak się cieszę że nic ci nie jest. – Chwycił ją za rękę. – Słyszałem, że nosisz w sobie bliźniaki!

— No tak... To niechcąco.

— Nic się nie stało! Kocham cię bez względu na wszystko i zawsze będę kochał... – Szepnął to wprost do jej ucha i pocałował ją lekko.

— Ja również Michael. Pozdrów Liz, Maxa, Izzy i Alexa, okey?

— Oczywiście! Jaki ja jestem głupi! Zapomniałem najważniejszego. Jak się czujesz?

— W porządku. Nie jest super, ale jest okey.
W tej chwili wszedł lekarz.

— Musisz już iść. – Powiedział do Michaela. – Do zobaczenia.

— Do widzenia doktorze. Pa Mario. Kocham cię. – To ostatnie dodał nie słyszącym głosem, lecz Maria zrozumiała.

— Ja ciebie też, pa!
Gdy wyszedł z pokoju cała czwórka otoczyła go z pytaniami: "Jak ona się czuje? Czy wszystko w porządku?" itp.

— Jedźcie już! Po co macie tu siedzieć. Ja posiedzę. – Powiedział Michael.

— No dobra. Ale jak będzie można wejść do Marii to koniecznie do mnie zadzwoń! Jak nie będzie mnie w domu, zadzwoń do Maxa albo zostaw wiadomość. Okey?

— Jasne. To na razie!

— Na razie. – Chórem odpowiedzieli wszyscy.


Poprzednia część Wersja do czytania Następna część