Homoseksualisci- czy sa odrzutkami spoleczenstwa?
Moderator: {o}
- Kwiat_W
- Bezwzględny dręczyciel Maxa
- Posts: 771
- Joined: Mon Jul 28, 2003 12:29 am
- Location: Warmia
- Contact:
LEO rzeczywiscie ma racje z ta adopcja. Zmieniam zadnie pod takimi warunkami adopcje i ja dopuszczam.
Zastanawiam sie nad jeszcze jedna kwestia... Lezbijki nie maja duzych problemow z wychowywaniem dzieci. Ida do banku spermy i moga miec wlasne dziecko. Nikt im go przeciesz nie odbierze. A faceci homoseksualisci o dziecko maja juz trudniej- sami sobie nie urodza, nie wystarczy, ze znajda "wolne jajeczko" jak Arnold. Dlaczego kobiety maja miec mozliwosc wychowywania dzieci w takim zwiazku a faceci juz nie? Tak sie tylko zastanawiam. Moze by im pozwolic na adopcje dzieci od pewnego wieku, jesli te same tego zechca?
Dodatkowo pozwolilbym na adopcje osieroconych dzieci spokrewnionych z kims z danej pary.
Ale co do dlugosci malzenstw to jesem pewien, ze w PL wiekszeosc trwa jednek wiecej niz te 8,5 roku. Inaczej to musiloby oznaczac, ze albo mamy ponad 50% wskaznik rozwodow, albo, ze wiekszoc malzonkow umiera nim ich zwiazek przekroczy ta magiczna liczbe, albo cos po srodku.
Zastanawiam sie nad jeszcze jedna kwestia... Lezbijki nie maja duzych problemow z wychowywaniem dzieci. Ida do banku spermy i moga miec wlasne dziecko. Nikt im go przeciesz nie odbierze. A faceci homoseksualisci o dziecko maja juz trudniej- sami sobie nie urodza, nie wystarczy, ze znajda "wolne jajeczko" jak Arnold. Dlaczego kobiety maja miec mozliwosc wychowywania dzieci w takim zwiazku a faceci juz nie? Tak sie tylko zastanawiam. Moze by im pozwolic na adopcje dzieci od pewnego wieku, jesli te same tego zechca?
Dodatkowo pozwolilbym na adopcje osieroconych dzieci spokrewnionych z kims z danej pary.
Ale co do dlugosci malzenstw to jesem pewien, ze w PL wiekszeosc trwa jednek wiecej niz te 8,5 roku. Inaczej to musiloby oznaczac, ze albo mamy ponad 50% wskaznik rozwodow, albo, ze wiekszoc malzonkow umiera nim ich zwiazek przekroczy ta magiczna liczbe, albo cos po srodku.
W tej Kwiata kwestij odnosnie dzieci juz swiadomych, czyli powiedzmy od 10 roku zycia, ktore zgodzily by sie na tego typu adopcje to bym sie mogl zgodzic. Mam takie pytanie - wyobrazcie sobie, ze jestescie sierotami i macie jeszcze te 10 lat i kto z was moglby sie zgodzic na taka adopcje?
Ja na to pytanie odpowiem tak: wszystko zalezaloby jak bym sie czul w sierocincu. Jesli np. podobalo by mi sie tam (w co raczej watpie...) i ci tatusiowie by mi nie odpowiadali to bym sobie darowal i czekal na inna okazje... Nigdy nie czulem jakies specjalnej urazy do homo.. Jesli juz bym sie mial zgodzic to wprowadzil bym pewne zasady, dzieki ktorym mogli by mnie adoptowac:
1. Gdy ze mna ida nie moga czymac sie za rece (o innych rzeczach nie wspomne)
2. Zakaz dotykania sie (i wszystkiego z tym zwiazanego) w mojej obecnosci.
3. Zakaz prawienia sobie komplementow z erotycznymi podtekstami.
4. Poniewaz bylbym skazany na 2 tatusiow musieli by mi sie jakos rechabilitowac mamusia... Mogli by to zastapic jakims wiekszym kiesoznkowym czy czyms takim, abym jakos zabijal ta mysl... Ewentualnie mogli by czesto zapraszac jakas swoja kolezanke aby gotowala nam obiady.
5. No i oczywiscie taka adopcja nie powinna byc bezwzglena i dlatego powinienem miec prawo do rezygnacji w kazdej chwili - i powrotu do sierocinca.
Ja na to pytanie odpowiem tak: wszystko zalezaloby jak bym sie czul w sierocincu. Jesli np. podobalo by mi sie tam (w co raczej watpie...) i ci tatusiowie by mi nie odpowiadali to bym sobie darowal i czekal na inna okazje... Nigdy nie czulem jakies specjalnej urazy do homo.. Jesli juz bym sie mial zgodzic to wprowadzil bym pewne zasady, dzieki ktorym mogli by mnie adoptowac:
1. Gdy ze mna ida nie moga czymac sie za rece (o innych rzeczach nie wspomne)
2. Zakaz dotykania sie (i wszystkiego z tym zwiazanego) w mojej obecnosci.
3. Zakaz prawienia sobie komplementow z erotycznymi podtekstami.
4. Poniewaz bylbym skazany na 2 tatusiow musieli by mi sie jakos rechabilitowac mamusia... Mogli by to zastapic jakims wiekszym kiesoznkowym czy czyms takim, abym jakos zabijal ta mysl... Ewentualnie mogli by czesto zapraszac jakas swoja kolezanke aby gotowala nam obiady.
5. No i oczywiscie taka adopcja nie powinna byc bezwzglena i dlatego powinienem miec prawo do rezygnacji w kazdej chwili - i powrotu do sierocinca.
- Kwiat_W
- Bezwzględny dręczyciel Maxa
- Posts: 771
- Joined: Mon Jul 28, 2003 12:29 am
- Location: Warmia
- Contact:
Powyzszy post odbieram jako zart. Bo inaczej to jak mozna to rozumiec? "Mozecie mnie adoptowac ale przestaniecie byc homo"? Ja sobie wyobrazam, zeby mnie adoptowali "homo". Np. jestem w sierocincu juz od paru ladnych lat i zbliza sie magiczny wiek 10lat. Wiem, ze na adopcje ze srony normalnej pary nie mam szans a tych 2 panow odwiedza mnie juz od paru lat, polubili mnie, ja ich tez choc na poczatku nie moglem pojac ich zwiazku. Nie chce siedziec w domu dziecka jeszcze tych 8 lat. No wiec co? Zgadzam sie. A reszta swiata niech sie buja:P Nie wiem czy jest cos takiego ale uwazam ze powinien byc okres probny w kazdej adopcji. Powinne byc tez wczesniej jakies wyjazdy do przyszlej rodziny aby dziecko moglo sie zorientowac gdzie bedzie zylo i jak wyglada zycie potencjalnych rodzicow. Np. wyjazdy na weekend, ferie, wakacje czy jakies swieta.
To nie byl taki czysty zart. Jesli by im sie nie spodobalo to nie musza mnie przeciez adoptowac.
A co myslicie (albo myslisz.. kwiatuszku) czy okres probny powinien byc z obydwu stron? Czy np jesli rodzica sie nie spodoba dziecko to tez powinni miec prawo do jego zwrotu - nawet jesli dziecko tego nie chce? To pyutanie jest juz ogolne.
A co myslicie (albo myslisz.. kwiatuszku) czy okres probny powinien byc z obydwu stron? Czy np jesli rodzica sie nie spodoba dziecko to tez powinni miec prawo do jego zwrotu - nawet jesli dziecko tego nie chce? To pyutanie jest juz ogolne.
- Kwiat_W
- Bezwzględny dręczyciel Maxa
- Posts: 771
- Joined: Mon Jul 28, 2003 12:29 am
- Location: Warmia
- Contact:
Jesli chodzi o okres probny to tak powinni tez miec do tego prawo. A co jesli okaze se, ze dziecko to cpun i zlodziej a wsierocincu przekonywal, ze nalezy do kolka rozancowego? Wyobrazasz sobie sytuacje, ze tacy rodzice (nie tylko homoseksualni) zwracaja dziecko a tu slysza "o nie, nie nie! Widzialy galy co braly!"
Ale po okresie probnym jesli do tego by doszlo to powinno to byc traktowane jak porzucenie.
EDYTOWANE:
ja na ich miejscu bym sie jednak adoptowal, nastenie zlojil bym ci skore i wydal amerykanom jako terroryste! ;P
EDYTOWANE2:
bym "CIE adoptowal", sorry za pomylke
Ale po okresie probnym jesli do tego by doszlo to powinno to byc traktowane jak porzucenie.
EDYTOWANE:
ja na ich miejscu bym sie jednak adoptowal, nastenie zlojil bym ci skore i wydal amerykanom jako terroryste! ;P
EDYTOWANE2:
bym "CIE adoptowal", sorry za pomylke
Last edited by Kwiat_W on Wed Sep 01, 2004 6:23 pm, edited 1 time in total.
To nieasamowite, ale jak widać darza się Zgadzam sie z Kwiatkiem i tak jak on traktuję post i "zasady" Inti jako żart. Nie można dziecka brać na próbę ani wychowywać rodziców. Sa luzie, ludziska i taborety kompletnie niereformowalne, którym nie pomoże zadna agencja adopcyjna i których nie wychowa nawet mały Albert Einstein
Poza tym Kwiatek ma też rację co do par homoseksualnych. Dwie panie sa zupełnie inaczej postrzegane niż dwóch mężczyzn i często nikogo nie pytają o ...wychowywanie dziecka . A pozwolenie na adocję dzieci spokrewnionych jest już chyba jakoś unormowane prawnie, tylko oczywiście nie w stosunku do par homoseksualnych. Nie mniejjednak, jeśli o adopcję ubiega si wujek czy ciocia sprawa wygląda już lepiej niż nikomun nieznana para panów vel pań. Poza tym dziecko osierocone nagle przebywa pod wpływem szoku i grozi mu pewnego rodzaju trauma, dlatego też trzeba kierować sie dobrem diecka i poważnie zastanowić, czy może ono iść w ręce rodziny hooseksualnej (biorąc pod uwagę postrzeganie takowych przez większość niestety konserwatywnego jeszcze społeczeństwa) czy też oddać je komuś innemu. To koszmarnie trudne decyzje, ale jak już chyba udało mi sie udowodnić, generalizować nie można. To nie kwestie czarno-białe, ale o wielu odcieniach szarości.
Co do rozwodów ostatnio w gazecie chyba wyborczej czytałam, że wskaźnik rozwodów w Polsce jest bardzo wysoki a w Walii jeszcze wiekszy. Strach się bać. Niewiara w ludzi? we Własne siły? W społeczeństwo czy w samą instytucję małżeństwa?
Inti, często dziecko z sierocińca nie ma żadnego wyboru. Jesli para idealna chce adoptować dziecko, to nie szuka 10 latka z problemami, ale slicznego blondwłosego, niebieskookiego noworodka porzuconego przez matkę, lub mającego sie dopiero co urodzić, gdyż matki nie stać na np. przerwanie studiów czy utrzymanie dziecka, może też ma inne problemy. nie wnikajmy.
O ile sie o orientuję okres próbny jest wszędzie. Agencja musi sprawdzić, jak dzieckiem opiekują się potencjalni rodzice.
Kwiatuszku, jesteś bezbłędny
Poza tym Kwiatek ma też rację co do par homoseksualnych. Dwie panie sa zupełnie inaczej postrzegane niż dwóch mężczyzn i często nikogo nie pytają o ...wychowywanie dziecka . A pozwolenie na adocję dzieci spokrewnionych jest już chyba jakoś unormowane prawnie, tylko oczywiście nie w stosunku do par homoseksualnych. Nie mniejjednak, jeśli o adopcję ubiega si wujek czy ciocia sprawa wygląda już lepiej niż nikomun nieznana para panów vel pań. Poza tym dziecko osierocone nagle przebywa pod wpływem szoku i grozi mu pewnego rodzaju trauma, dlatego też trzeba kierować sie dobrem diecka i poważnie zastanowić, czy może ono iść w ręce rodziny hooseksualnej (biorąc pod uwagę postrzeganie takowych przez większość niestety konserwatywnego jeszcze społeczeństwa) czy też oddać je komuś innemu. To koszmarnie trudne decyzje, ale jak już chyba udało mi sie udowodnić, generalizować nie można. To nie kwestie czarno-białe, ale o wielu odcieniach szarości.
Co do rozwodów ostatnio w gazecie chyba wyborczej czytałam, że wskaźnik rozwodów w Polsce jest bardzo wysoki a w Walii jeszcze wiekszy. Strach się bać. Niewiara w ludzi? we Własne siły? W społeczeństwo czy w samą instytucję małżeństwa?
Inti, często dziecko z sierocińca nie ma żadnego wyboru. Jesli para idealna chce adoptować dziecko, to nie szuka 10 latka z problemami, ale slicznego blondwłosego, niebieskookiego noworodka porzuconego przez matkę, lub mającego sie dopiero co urodzić, gdyż matki nie stać na np. przerwanie studiów czy utrzymanie dziecka, może też ma inne problemy. nie wnikajmy.
O ile sie o orientuję okres próbny jest wszędzie. Agencja musi sprawdzić, jak dzieckiem opiekują się potencjalni rodzice.
Kwiatuszku, jesteś bezbłędny
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Nie wiem czemu myslicie, ze zartowalem... Przez to chcialem wyrazic, ze niezgodzily bym sie raczej na adopcje przez pary homoseksualne - jasne jest, ze przy moich warunkach musili by sie skupic glownie na mnie i nie mieli by zadnej swobody zwlaszcza seksualnej. Ale o co mi w tym wszystkim chodzi.. - o to, ze dziecko nie powinno przebywac mimo wszystko ale w anromalnym towarzystwie - moze dla siebie taka para jest normalna ale kazde dziecko powinno miec szanse normalnego rozwoju, a jak juz bedzie w pelni swiadome to niech se robi co chce.
a jaKwiatuszku, jesteś bezbłędny
- Graalion
- Mroczny bóg
- Posts: 2018
- Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
- Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
- Contact:
Nie no, nie mogę się z tym zgodzić. Albo oddajemy dzieci parom homoseksualnym z "całym dobrodziejstwem inwentarza", albo wcale. Nie mogą się trzymać przy nim za ręce? Co to za rodzina w której rodzice muszą w ten sposób udawać? I co, lepiej żeby dziecko myślało że jego rodzice się nie kochają czy by widziało że 2 facetów może się kochać?
Polecam film "Klatka dla ptaków".
Polecam film "Klatka dla ptaków".
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")
popieram Graaliona INTI - dziecko powinno być świadome orientacji rodziców, jesli jest w stanie to zrozumieć. Dzieci chore umyslowo nie zrozumieją. A dwa - branie dzieci tylko dla zasady, żeby mieć dziecko i odgrywanie przy nich szopki z cyklu "jesteśmy tacy jak wiekszość" to bzdura. Nie tędy droga.
Ja również polecam "Klatkę dla Ptaków" ... REWELACYJNA komedia.
INTI - co do twojej bezbłędności - jesteś na razie przesympatyczny, a jak wraz z kwiatkiem i graalionem uda nam się wyprowadzić cię z błędu w tym temacie, bedziesz i bezbłędny
Ja również polecam "Klatkę dla Ptaków" ... REWELACYJNA komedia.
INTI - co do twojej bezbłędności - jesteś na razie przesympatyczny, a jak wraz z kwiatkiem i graalionem uda nam się wyprowadzić cię z błędu w tym temacie, bedziesz i bezbłędny
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Tak sobie czytam ten temat i chyba dorzuce swoje trzy grosze.
A chodzi mi tutaj szczególnie o - adopcję dzieci przez homoseksualistów.
Według mnie, pary homoseksualne nie powinny adoptować dzieci, i nieważne czy dziecko ma 3, 5 czy tez 10 lat. Nic nie mam do tych ludzi, lecz tu chodzi o nasze społeczeństwo, o ogół ludzi wśród których żyjemy. Te dziecko może być - w co nie wątpię - bardzo przez tych dwóch panów (panie) kochane, lecz oni nie zapewnią mu ochrony "na zewnątrz"! Polska, w której tak dużo się mówi o równości, pojednaniu jest jednak bardzo konserwatywnym krajem w którym wszystko jest wpisane w pewien schemat i coś co wykracza poza to, jest już godne uwagi, a nawet potępienia.
Więc dla tego dziecka byłaby to walka, walka w każdym dniu, udawadnianie wszystkim wokół, że się jest normalnym i że jego przybrani rodzice są pełnowartościowymi ludźmi. Słabsi psychicznie chyba by tego nie wytrzymali, a jeżeli nawet to i tak nie byłoby to prawdziwe dzieciństwo.
To chyba zbyt wysoka cena i dla adoptowanego dziecka jak i dla przybranych rodziców. Więc mimo zrozumienia dla wszystkiego (chęć bycia normalną rodziną z dzieckiem, żal dla porzuconych, pragnących miłości dzieci) to jestem jednak przeciw adopcji. Chyba, że nasze społeczeństwo zacznie patrzec na świat inaczej - na co sie chyba nie zanosi.
Tak i to miały być trzy grosze!
A chodzi mi tutaj szczególnie o - adopcję dzieci przez homoseksualistów.
Według mnie, pary homoseksualne nie powinny adoptować dzieci, i nieważne czy dziecko ma 3, 5 czy tez 10 lat. Nic nie mam do tych ludzi, lecz tu chodzi o nasze społeczeństwo, o ogół ludzi wśród których żyjemy. Te dziecko może być - w co nie wątpię - bardzo przez tych dwóch panów (panie) kochane, lecz oni nie zapewnią mu ochrony "na zewnątrz"! Polska, w której tak dużo się mówi o równości, pojednaniu jest jednak bardzo konserwatywnym krajem w którym wszystko jest wpisane w pewien schemat i coś co wykracza poza to, jest już godne uwagi, a nawet potępienia.
Więc dla tego dziecka byłaby to walka, walka w każdym dniu, udawadnianie wszystkim wokół, że się jest normalnym i że jego przybrani rodzice są pełnowartościowymi ludźmi. Słabsi psychicznie chyba by tego nie wytrzymali, a jeżeli nawet to i tak nie byłoby to prawdziwe dzieciństwo.
To chyba zbyt wysoka cena i dla adoptowanego dziecka jak i dla przybranych rodziców. Więc mimo zrozumienia dla wszystkiego (chęć bycia normalną rodziną z dzieckiem, żal dla porzuconych, pragnących miłości dzieci) to jestem jednak przeciw adopcji. Chyba, że nasze społeczeństwo zacznie patrzec na świat inaczej - na co sie chyba nie zanosi.
Tak i to miały być trzy grosze!
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
Abstrahując od tematu adopcji dzieci przez pary homoseksualne a nawiązując do ogółu zmian: jak mają one zaistnieć, jesli nikt nie próbuje z obawy przed reakcją środowiska?
Rozumiem, jak ważny jest pierwszy krok i na jakie swego rodzaju poświęcenie narażają się "wydeptywacze ścieżek", lecz jeśli każdy będzie mówił: "społeczeństwo nie jest gotowe" nic nigdy sie nie zmieni. Naszym progresem stanie się permanentny regres, bo zaczniemy dążyć regularnym ruchem ku ortodoksyjnym zasadom ustalonym przez kultury przodków... Do czego nas to doprowadzi?
Rozumiem, jak ważny jest pierwszy krok i na jakie swego rodzaju poświęcenie narażają się "wydeptywacze ścieżek", lecz jeśli każdy będzie mówił: "społeczeństwo nie jest gotowe" nic nigdy sie nie zmieni. Naszym progresem stanie się permanentny regres, bo zaczniemy dążyć regularnym ruchem ku ortodoksyjnym zasadom ustalonym przez kultury przodków... Do czego nas to doprowadzi?
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
- Kwiat_W
- Bezwzględny dręczyciel Maxa
- Posts: 771
- Joined: Mon Jul 28, 2003 12:29 am
- Location: Warmia
- Contact:
Dokladnie. Jednakze oczywiste jest rowniesz, ze postep nie powinien odbywac, sie kosztem niewinnych i nieswiadomych dzieci. Dlatego wazne jest aby adoptowane dziecko wiedzialo do jakiej rodziny idzie i swiadomie samo podjelo decyzje co jest dla niego lepsze.LEO wrote:Abstrahując od tematu adopcji dzieci przez pary homoseksualne a nawiązując do ogółu zmian: jak mają one zaistnieć, jesli nikt nie próbuje z obawy przed reakcją środowiska?
Rozumiem, jak ważny jest pierwszy krok i na jakie swego rodzaju poświęcenie narażają się "wydeptywacze ścieżek", lecz jeśli każdy będzie mówił: "społeczeństwo nie jest gotowe" nic nigdy sie nie zmieni. Naszym progresem stanie się permanentny regres, bo zaczniemy dążyć regularnym ruchem ku ortodoksyjnym zasadom ustalonym przez kultury przodków... Do czego nas to doprowadzi?
Rzeczywiście, stojąc w miejscu - cofamy się. Nie ma co na dzień dzisiejszy zastawiać się nad adopcją, gdyż ważniejszą rzeczą jest akceptacja tej "innosci" przez współczesne społeczeństwo. Ostatnio obserwuje się wychodzenie tych grup z cienia, zaczyna się o nich mówić głośno. Nie jest to już temat "tabu". I bardzo dobrze! Ludzie burzą się, ale takie jest ich prawo. Jednak zauważyć można, że taka postawa tylko rozjusza ogół, gdyż jest to sprzeczne z ich wiarą, porządkiem życia. Dlatego też "pionierzy" w takich próbach narażeni są na szykany i różne bardzo nieprzyjemne sytuację.
Jeżeli chodzi o ten temat polecam artykuł: http://kiosk.onet.pl/dlaczego/1189242,1286,artykul.html
Myślę więc, że zanim to się zmieni dużo wody będzie musiało w rzece upłynąć... Ale chyba warto.
Jeżeli chodzi o ten temat polecam artykuł: http://kiosk.onet.pl/dlaczego/1189242,1286,artykul.html
Myślę więc, że zanim to się zmieni dużo wody będzie musiało w rzece upłynąć... Ale chyba warto.
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
Nie potępiam homoseksualistów, uważam, że mają takie samo prawo do szczęścia jak inni. Jestem również za legalizacją takich związków, ponieważ osoby które się kochają, pary hetero- bądź homoseksualne, dzięki takiej legalizacji jak ślub mogą powiedzieć światu jak bardzo są dla siebie ważni. Jestem przeciena tylko adopcji dzieci przez homoseksualistów, ponieważ uważam, że takie dziecko, które będzie wyrastać wśród samych tatusiów, bądź mam będzie miało jakieś oraniczenia rozwojowe, bo co innego gdy dorosłe dziecko dowiaduje się, że jedno z rodziców jest homo i może to w jakiś sposób zrozumieć, małe dziecko nie ma takiej możliwości.
Ja nie jestem przeciw adopcji, tylko za świadomą adopcją i konkretnym przypadkiem. To oznacza, że zanim dojdzie do adopcji musi być rozpatrzone całe multum spraw, m.in. środowisko, rodzina zastępcza itp.
Świadomość dziecka jest niesłychanie ważna, podobnie uświadamianie rodziców dzieci, z którymi to adoptowane dziecko ma chodzić do szkoły, więc zgadzam się z wieszkością z was. Zapominamy jednak, że dyskusja rozpoczęła się od "możliwości adopcji" i cieszę się, ze teraz nikt już nie jest stanowczo za lub stanowczo przeciw, tylko większość z nas zastanawia się nad warunkami, jakie ew. zapewnić dziecku przez taką parę adoptowanym. To mnie cieszy, ponieważ widzę otwartość, a otwartość na coś nowego i innego to wyraz zmian w społeczeństwie i chęć poznawania nowego, co oznacza postęp
Świadomość dziecka jest niesłychanie ważna, podobnie uświadamianie rodziców dzieci, z którymi to adoptowane dziecko ma chodzić do szkoły, więc zgadzam się z wieszkością z was. Zapominamy jednak, że dyskusja rozpoczęła się od "możliwości adopcji" i cieszę się, ze teraz nikt już nie jest stanowczo za lub stanowczo przeciw, tylko większość z nas zastanawia się nad warunkami, jakie ew. zapewnić dziecku przez taką parę adoptowanym. To mnie cieszy, ponieważ widzę otwartość, a otwartość na coś nowego i innego to wyraz zmian w społeczeństwie i chęć poznawania nowego, co oznacza postęp
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Nie jestem przeciw homoseksualistom.Uwazam, ze to tacy sami ludzie jak inni. Powinni miec takie same prawa jak inni no moze z wyjatkiem slubow koscielnych. Powinni miec prawo do adopcji.
Rozwazmy taka sytuacje: Jest dziecko ma 12 lat, rodzice pija, bija i nie dbaja o to dziecko, dziecko trafia do sierocinca. Tam zjawiaja sie tatusiowie chca adoptowac to dziecko. Chca zapewnic mu nie tylko wychowanie, a takze milosc a tu nie mozna??
Co wy na to co byscie wybrali?? Zycie w sierocincu czy zycie z dwoma panami??
Shirka
Rozwazmy taka sytuacje: Jest dziecko ma 12 lat, rodzice pija, bija i nie dbaja o to dziecko, dziecko trafia do sierocinca. Tam zjawiaja sie tatusiowie chca adoptowac to dziecko. Chca zapewnic mu nie tylko wychowanie, a takze milosc a tu nie mozna??
Co wy na to co byscie wybrali?? Zycie w sierocincu czy zycie z dwoma panami??
Shirka
Bo byc z kims, kogo sam wybrales, to co innego niz byc z kims, kto wybral aby z Toba byc.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 2 guests