1 SERIA W TV
Moderator: LEO
Forum rules
Zabrania się spoilerowania - strefa zaostrzonego rygoru
Zabrania się spoilerowania - strefa zaostrzonego rygoru
Jeju... Co za poświęcenie...
Tylko czy mi się wydaje, czy coś mi się pokręciło, że na Roswell leciało kiedyś w środy (albo we wtorki lub czwartki) ok. północy? Nie wiem, kiedyś wpadłam na jeden odc. (moj tata to ogladal) i wydaje mi sie ze wtedy to byla sroda... A moze niedziela... Eh, wszystko mi sie chyba pokręciło
Tylko czy mi się wydaje, czy coś mi się pokręciło, że na Roswell leciało kiedyś w środy (albo we wtorki lub czwartki) ok. północy? Nie wiem, kiedyś wpadłam na jeden odc. (moj tata to ogladal) i wydaje mi sie ze wtedy to byla sroda... A moze niedziela... Eh, wszystko mi sie chyba pokręciło
Ja muszę się Wam szczerze przyznać, nie wiedziałam o Roswell nic kompletnie. Zobaczyłam zapowiedź w prasie, że chłopak ratuje dziewczynę i okazuje się, że on jest kosmitą. Moje cyniczno sarkastyczne podejście do życia ździebeczko się ożywiło i postanowiłam z ciekawości oglądnąć pilota, żeby skrytykować go totalnie i nie zostawić na nim przysłowiowej suchej nitki. Do tej pory każdy film o kosmitach był... co tu dużo mówić... traktowany przeze mnie z dużą rezerwą. A o serialach nie wspomnę. Specyficzny humor Alfa czy którejś tam planety od słońca uplasował takie seriale w mojej świadomości, jako lekkie, mocno zwariowane i ogólnie nie wnoszące nic nowego. No a co się kazało po ogląnięciu opilota przeze mnie? to już wiecie Najpierw zobaczyłam to biedne zagubione uszaste stworzenie i mnie zainteresowało. Potem, przy piosence fear podniosłam się do pozycji siedzącej a skończyłam oglądać nakryta kołdrą, bo marzłam, a nie chciałam się na chwilę oderwać od tv. No i koniec. Były momenty, kiedy nawet oglądałam część Buffy, żeby nie przegapić początka R Uszaste stworzenie o przepraszającym wzroku wygrało
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Szanowna Eluniu!!! (jeżeli mogę tam się zwrócić... )
Nie chciałbym się z Toba kłócić, ale emisja Roswell w Polsce zaczęła się wcześniej niż mówisz. Bowiem 13 maja (sorki za tego 12...) rozpoczęła się emisja Roswell, a w Niemczech był to początek stycznia... O tych niedzielnych wieczorach, to wiedziałem, że się tyczy to tylko 1 serii, ale nie chciało mi się już pisać... A skąd to wiem???? Mam zgrany każdy odcinek Roswell z TV na płytkę a obok napisana jest data emisji tego odcinka w TV... 13 maja ta datę podałem z pamięci... I zakręcony to tesh jestem... Na pewno... Ja Roswell zacząłem oglądać trochę wcześniej niż emisja w Polsce. Jakoś pamiętam, że był to przełom roku 2000 i 2001 i zobaczyłem zwiastun serialu. I pamiętam, że już wtedy przeszły przez moje ciało ciarki... Nie wiem kto miał w tym udział, ale tak widocznie miało być, że Roswell zacząłem oglądać od końcówki odcinka Missing. Skakałem po kanałach, i włączyłem pro7. Po kilku skeundach wiedziałem już co za serial leci w TV. I zaraz potem wiedziałem, co będe robił za tydzień o 17.00 (taka była wtedy godzina emisji...). I nawet wtedy, jak miałem szlaban na TV, to żeby obejrzeć Roswell nie spałem całą sobotnią noc... i czekałem do 5 rano w niedzielę żeby obejrzeć powtórkę Roswell. Wtedy nakrywałem kołdrą TV i siedziałem przed TV. Jednak po tym zdarzeniu bolały mnie trochę plecy. Jednak wrażenie po 1 obejrzonym odcinku pozostaje. Ale umiem tego powiedzieć w słowach... Każdy musi to przeżyć... Chyba wszyscy wiedzą o czym mówię. Zakręcony to jestem... jak to powiedziałaś. Pewnie jest to jedna z cech roswellomaniaka, za którego oczywiście się uważam... To wszystko co chiałem powiedzieć. Pozdrawiam
Nie chciałbym się z Toba kłócić, ale emisja Roswell w Polsce zaczęła się wcześniej niż mówisz. Bowiem 13 maja (sorki za tego 12...) rozpoczęła się emisja Roswell, a w Niemczech był to początek stycznia... O tych niedzielnych wieczorach, to wiedziałem, że się tyczy to tylko 1 serii, ale nie chciało mi się już pisać... A skąd to wiem???? Mam zgrany każdy odcinek Roswell z TV na płytkę a obok napisana jest data emisji tego odcinka w TV... 13 maja ta datę podałem z pamięci... I zakręcony to tesh jestem... Na pewno... Ja Roswell zacząłem oglądać trochę wcześniej niż emisja w Polsce. Jakoś pamiętam, że był to przełom roku 2000 i 2001 i zobaczyłem zwiastun serialu. I pamiętam, że już wtedy przeszły przez moje ciało ciarki... Nie wiem kto miał w tym udział, ale tak widocznie miało być, że Roswell zacząłem oglądać od końcówki odcinka Missing. Skakałem po kanałach, i włączyłem pro7. Po kilku skeundach wiedziałem już co za serial leci w TV. I zaraz potem wiedziałem, co będe robił za tydzień o 17.00 (taka była wtedy godzina emisji...). I nawet wtedy, jak miałem szlaban na TV, to żeby obejrzeć Roswell nie spałem całą sobotnią noc... i czekałem do 5 rano w niedzielę żeby obejrzeć powtórkę Roswell. Wtedy nakrywałem kołdrą TV i siedziałem przed TV. Jednak po tym zdarzeniu bolały mnie trochę plecy. Jednak wrażenie po 1 obejrzonym odcinku pozostaje. Ale umiem tego powiedzieć w słowach... Każdy musi to przeżyć... Chyba wszyscy wiedzą o czym mówię. Zakręcony to jestem... jak to powiedziałaś. Pewnie jest to jedna z cech roswellomaniaka, za którego oczywiście się uważam... To wszystko co chiałem powiedzieć. Pozdrawiam
Coś mi się dzieje z moim elektronicznym władcą kabli (vel komputerkiem0 i ciągle mnie rozłącza, więc nie wiem, czy ten post będzie jako ja (LEO) czy jako gość Anyway czyli wracając do tematu kaloszy w lodówce
ELU - Uszaste Stworzenie po prostu mnie podbiło. No bo co w nim takiego? No kompletnie nic Jest zwyczajny, sympatyczny ale ma to coś, co zabłysnęło w Roswell. Czasy, kiedy laleczki i Keny królują w serialach a panie budzą się w full make-up, już minęły i publika chce widzieć bohaterów takich jak oni. teraz znów oglądam (z większymi lub mniejszymi przerwami) serie i widzę to co kiedyś + nowe szczegóły. jason jest bardziej sobą chyba niż myśłałam No po prostu nied a się nie lubić tego powolnego, leptosomatycznego, romantycznego introwertyka :0 (vel EXTRvertyka jeśli chodzi o Liz )...
SETKA... ja z góry przepraszam, że przez tę końcówkę żeńską wzięłam Cię za "nią" Miło wiedzieć, że ktoś tak uważnie śledzi serial Ja - wstyd się przyznać, nie pamiętałam dokładnej daty. Ale czy to ważne, skoro każdy z nas pilnie nagrywał odcinki na kasety i teraz będąc w potrzebie sobie je odtwarza w kółko i w kółko ... ??.. bo chyba jedyna nie jestem ??
ELU - Uszaste Stworzenie po prostu mnie podbiło. No bo co w nim takiego? No kompletnie nic Jest zwyczajny, sympatyczny ale ma to coś, co zabłysnęło w Roswell. Czasy, kiedy laleczki i Keny królują w serialach a panie budzą się w full make-up, już minęły i publika chce widzieć bohaterów takich jak oni. teraz znów oglądam (z większymi lub mniejszymi przerwami) serie i widzę to co kiedyś + nowe szczegóły. jason jest bardziej sobą chyba niż myśłałam No po prostu nied a się nie lubić tego powolnego, leptosomatycznego, romantycznego introwertyka :0 (vel EXTRvertyka jeśli chodzi o Liz )...
SETKA... ja z góry przepraszam, że przez tę końcówkę żeńską wzięłam Cię za "nią" Miło wiedzieć, że ktoś tak uważnie śledzi serial Ja - wstyd się przyznać, nie pamiętałam dokładnej daty. Ale czy to ważne, skoro każdy z nas pilnie nagrywał odcinki na kasety i teraz będąc w potrzebie sobie je odtwarza w kółko i w kółko ... ??.. bo chyba jedyna nie jestem ??
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Ja mam wszystkie odcinki, tylko popożyczane po wszystkich znajomych Wszyscy byli zaangażowani w nagrywanie i teraz kasety krążą jak spodki po rozgwieżdżonym niebie
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
RAMZES - wiesz, to jest tak, że ciągle ktoś pyta, zaczyna się oglądanie, ja oczywiście też i ciagle odkrywam coś nowego. Ostatnio we "wpadkach' dowiedziałam się, że Michael raz powiedział do Maxa "Maximilian" A poza tym poprawiam sobie tak samopoczucie
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
NATALII, ponoć jest serial na cd. ALE, ale muszę Ci się przyznać, że film, dobry film, to jak zdjęcia z pobytu na jakimś wyjeździe. Jeśli zrobisz zdjęcia... ukradniesz tym momentom duszę... i chociaż brzmi to jak indiańska legenda, to musze się przyznać, że to prawda. Z najwspanialszego w życiu pobytu (mam nadzieję, że jak do tej pory najwspanialszego ) nie mam ani jednego zdjęcia i chyba dlatego pozostał on najwspanialszym a ja wciąż widzę te osoby, miejsca i słyszę ten śmiech...
Roswell odkrywam ponownie. Uszate stworzenie wydawało mi się zupełnie inne jak oglądałam film za pierwszym razem. teraz widzę pewne inne rzeczy. FIilm ma parę niedociągnięć, ale to nie oskarowe dzieło, a i tak jest treść, znakomita moim zdaniem, poruszająca poważne problemy, oraz gra aktorów, postaci i muzyka.... muzyka pozostaje niezrównana...
Roswell odkrywam ponownie. Uszate stworzenie wydawało mi się zupełnie inne jak oglądałam film za pierwszym razem. teraz widzę pewne inne rzeczy. FIilm ma parę niedociągnięć, ale to nie oskarowe dzieło, a i tak jest treść, znakomita moim zdaniem, poruszająca poważne problemy, oraz gra aktorów, postaci i muzyka.... muzyka pozostaje niezrównana...
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
ja tam również mogłabym oglądać roswell w kółko, za każdym razem wyłapuje sie coś czego nie zauważyło się wczesniej, ja mam co prawda roswell na kompie, ale tylko I serie, no i może nie oglądam jej jednak w kółko nbo mi czas nie pozwala, ale w chwilach chandry to nie mam na nią lepszego lekarstwa jak roswell
Zycie jest jak pudełko czekoladek,nigdy nie wiesz co ci się trafi
A ja mam na kompie wszystkie odcinki, w kółko oglądam (chyba że się uczę lub wchodzę na tą stronke) a w chwilach chandry (tak jak ty sysiu) to już nic mnie od kompa nie odciągnie...sysia wrote:ja tam również mogłabym oglądać roswell w kółko, za każdym razem wyłapuje sie coś czego nie zauważyło się wczesniej, ja mam co prawda roswell na kompie, ale tylko I serie, no i może nie oglądam jej jednak w kółko nbo mi czas nie pozwala, ale w chwilach chandry to nie mam na nią lepszego lekarstwa jak roswell
Ja staram się nie obnosić z Roswell, bo wszyscy moi znajomi widzieli już ze mną całość odcinków, i to nie mówię, że wszyscy za jednym razem To oznacza, iż kilka ładnych razy widziałam wszystko od A do Z i z przyjemnością oglądam to co jakiś czas jeszcze raz. uchodzę za roswellową wariatkę, więc to miejsce i to otoczenie jest w sam raz
Uważam, że pierwsza seria była najlepsza. Z wielu powodów. Calość jest domknięta, cykl ukazuje młodość, przechodzenie w dorosły świat i już ten bardziej wlaśnie dorosły świat. Jednak to co nas w ten świat wprowadziło, sposób wejścia w "dorosłość", dalej uważam za najważniejsze.
Uważam, że pierwsza seria była najlepsza. Z wielu powodów. Calość jest domknięta, cykl ukazuje młodość, przechodzenie w dorosły świat i już ten bardziej wlaśnie dorosły świat. Jednak to co nas w ten świat wprowadziło, sposób wejścia w "dorosłość", dalej uważam za najważniejsze.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 1 guest