Max Evans//\\Jason Behr #4
Moderators: Olka, Ela, Xander, Pedros
Witamy Piterku i Primku w naszej 'ostoji"
Przy okazji, gdyby ktoś jeszcze nie zajrzał do newsów na roswell.pl.
We wtorek na TVN7 o 20.10 i dzień później, nadany zostanie "Rytualny Taniec"(Rites of Passage) z Jasonem w roli głównej. Enjoy!!!
Olka, szkoda że nie otwiera ci się video zrobione przez Dreamer 4Ever, do którego link u nas podawałam. Tam były te wszystkie wycięte przez Sumizu sceny z Dougiem i Karen z "Grudge".
Śpiący 'misiaczek" jest słodki, i jeszcze kilka fotek ze scen wyharatanych przez reżysera.
Przy okazji, gdyby ktoś jeszcze nie zajrzał do newsów na roswell.pl.
We wtorek na TVN7 o 20.10 i dzień później, nadany zostanie "Rytualny Taniec"(Rites of Passage) z Jasonem w roli głównej. Enjoy!!!
Olka, szkoda że nie otwiera ci się video zrobione przez Dreamer 4Ever, do którego link u nas podawałam. Tam były te wszystkie wycięte przez Sumizu sceny z Dougiem i Karen z "Grudge".
Śpiący 'misiaczek" jest słodki, i jeszcze kilka fotek ze scen wyharatanych przez reżysera.
Nienawidzę poniedziałków. To znaczy tylko tych, które zaczynam od pracy. Na pociechę chciałam sobie tutaj wejść i proszę... Od razu mam lepszy dzień
Dziękuję za Jasona w łóżeczku, wszak moim marzeniem jest zobaczyć go w piżamie
A banner montuję od razu. Jeśli tylko mi się uda
TG nie widziałam, czekam na płytę. A RT nie obejrzę w ogóle bo nie mam TVN7. Może znajdę jakiegoś jelonka, który mi to nagra?
Oluś, jestem pod wrażeniem Twoich minimalistycznych pragnieńOlka wrote:
Kiedyś pojadę do LA i zmuszę go by i na mnie tak spojrzał
Dziękuję za Jasona w łóżeczku, wszak moim marzeniem jest zobaczyć go w piżamie
A banner montuję od razu. Jeśli tylko mi się uda
TG nie widziałam, czekam na płytę. A RT nie obejrzę w ogóle bo nie mam TVN7. Może znajdę jakiegoś jelonka, który mi to nagra?
Zgłaszam się na ochotnika Primo, podobną niespodziankę zrobiła mi Ela, więc sama mam RT nagrany na kasetce i oglądam kiedy tylko mi się Jason zamarzy - veri przyjemkne uczucie. Secundo wciąż pamiętam o WiK-u Tylko przypomnij mi adres PMkiem, albo przez gg.A RT nie obejrzę w ogóle bo nie mam TVN7. Może znajdę jakiegoś jelonka, który mi to nagra? Cool
Niestety emaila nie znalazłam, musiałam go przypadkiem skasować. No trudno, ale wiemy przynajmniej, że film na naszym rynku się pojawi. Chyba już wiem, co dostanę na Gwiazdkę
- ciekawska_osoba
- Fan
- Posts: 773
- Joined: Sun Jul 13, 2003 11:35 am
- Location: Rybnik
- Contact:
Witam wsztkich cieplutko
Wiem wiem, że zazwyczaj, ba prawie wcale tu nie pisuję (choć baardzo często zaglądam by podziwiać fotki). Mam tylko nadzieję, ze nikt mnie stąd nie wyrzuci po tym poście, ale od kilku dni obserwuję i zauważyłam, że odwieczny problem powraca jak bumerang. Bez obaw nie chcę powracać do zaszłych spraw i broń Boże podnosić niczyich adrenalinek;)
Tak sobie pomyślałam, że ten temat to dobre miejsce na napisanie kilku przemyśleń, odnośnie fanek obu panów.
Postrzeganie ich postaci, ich charakterów zależy w dużym stopniu od wieku, z tym chyba się każdy zgodzi, że wraz z wiekiem zupełnie inaczej widzimy różne rzeczy. Dla niektórych jest jedno ważne dla innych zupełnie co innego. Jedni wolą wrażliwych spokojnych ciepłych chłopaków, inni wolą bardziej żywiołowych, niepokornych. I naparwdę nie ma sensu napadania na innych, że podoba im się "białe" a nie "czarne".
A będąc fanem jakiegośtam bohatera/aktora jakby nie było patrzymy przez pryzmat tej fascynacji i obiektywizm jest tu trudny do zastosowania, ale to jest całkiem naturalne, i oczywiste. Owszem dostrzega się wady swojego faworyta, (bo to jest zdrowa fascynacja a nie ślepe zapatrzenie) i nie ma sensu narzucać swego zdania, ot wystarczy uzmysłowić sobie, iż niektórzy myślą i czują do swojego ulubieńca dokładnie to co my w stosunku do swojego i cała sprawa stanie się łatwa do zrozumienia (chyba). Tak sobie właśnie pomyślałam i postanowiłam w końcu tym się z wami podzielić.
A tak poza tym to fajne fotki z The Grudge'a, dzięki nim ejstem coraz bliżej oglądnięcia wreszcie tego filmu:)
Wiem wiem, że zazwyczaj, ba prawie wcale tu nie pisuję (choć baardzo często zaglądam by podziwiać fotki). Mam tylko nadzieję, ze nikt mnie stąd nie wyrzuci po tym poście, ale od kilku dni obserwuję i zauważyłam, że odwieczny problem powraca jak bumerang. Bez obaw nie chcę powracać do zaszłych spraw i broń Boże podnosić niczyich adrenalinek;)
Tak sobie pomyślałam, że ten temat to dobre miejsce na napisanie kilku przemyśleń, odnośnie fanek obu panów.
Postrzeganie ich postaci, ich charakterów zależy w dużym stopniu od wieku, z tym chyba się każdy zgodzi, że wraz z wiekiem zupełnie inaczej widzimy różne rzeczy. Dla niektórych jest jedno ważne dla innych zupełnie co innego. Jedni wolą wrażliwych spokojnych ciepłych chłopaków, inni wolą bardziej żywiołowych, niepokornych. I naparwdę nie ma sensu napadania na innych, że podoba im się "białe" a nie "czarne".
A będąc fanem jakiegośtam bohatera/aktora jakby nie było patrzymy przez pryzmat tej fascynacji i obiektywizm jest tu trudny do zastosowania, ale to jest całkiem naturalne, i oczywiste. Owszem dostrzega się wady swojego faworyta, (bo to jest zdrowa fascynacja a nie ślepe zapatrzenie) i nie ma sensu narzucać swego zdania, ot wystarczy uzmysłowić sobie, iż niektórzy myślą i czują do swojego ulubieńca dokładnie to co my w stosunku do swojego i cała sprawa stanie się łatwa do zrozumienia (chyba). Tak sobie właśnie pomyślałam i postanowiłam w końcu tym się z wami podzielić.
A tak poza tym to fajne fotki z The Grudge'a, dzięki nim ejstem coraz bliżej oglądnięcia wreszcie tego filmu:)
"We shall never forget and never forgive. And never ever fear. Fear is for the enemy. Fear and bullets."
Dyskusja na temat Maxa Evansa dalej gorąca i chyba tak będzie zawsze
A nawiązując do dyskusji na temat Maxa...
Nie zastanawiałam się nigdy nad wiekiem fanek Maxa, czy są dojrzalsze, czy nie, czy ważne są w ich życiu iskierki tajemnicy, niebezpieczeństwa. Niekiedy przecież ludzie tzw. dojrzalsi też potrzebują w swoim życiu trochę szaleństwa. Powiedziałam trochę i zdarza się, że w typowego romantyka, też czasami wstępuje duch buntownika...
Ale nie o tym chciałam mówić. Zaciekwiły mnie te słowa i dały do myślenia...
Cóż Maxa raczej lubię, mimo symptonu 3 sezonu, a Michael...według mnie nie zagraża innym a wnosi trochę iskierek szaleństwa, trochę świeżego powiewu do codzienności, czasami przecież tak smutnej i szarej
Uuu, ale się rozpisałam, wybaczcie A co to ja chciałam...aha dziewczyny świetne zdjęcia I niestety podobnie jak caroleen
Miłego oglądania
Tak, wiek zapewne ma tu duże znaczenie, ale czy aby na pewno? W wielu sytuacjach nie wiek decyduje, jacy jesteśmy, dlaczego kogoś lubimy, a kogoś nie. Na to ma wpływ bardzo wiele sytuacji, które przewijają się przez nasze życie (nawet bardzo młode), mają wpływ ludzie, których spotykamy i wiek nie odgrywa wtedy żadnej roli.ciekawska_osoba wrote:Postrzeganie ich postaci, ich charakterów zależy w dużym stopniu od wieku, z tym chyba się każdy zgodzi, że wraz z wiekiem zupełnie inaczej widzimy różne rzeczy.
A nawiązując do dyskusji na temat Maxa...
Nie zastanawiałam się nigdy nad wiekiem fanek Maxa, czy są dojrzalsze, czy nie, czy ważne są w ich życiu iskierki tajemnicy, niebezpieczeństwa. Niekiedy przecież ludzie tzw. dojrzalsi też potrzebują w swoim życiu trochę szaleństwa. Powiedziałam trochę i zdarza się, że w typowego romantyka, też czasami wstępuje duch buntownika...
Ale nie o tym chciałam mówić. Zaciekwiły mnie te słowa i dały do myślenia...
Może to dlatego, że ludzie szukają w bohaterze, czy też inaczej nazywając idolu, kogoś (czegoś) wyjątkowego, kogoś bez skazy, kogoś, kogo mogą sobie postawić "przed oczami", jako wzór do naśladowania. Max był wyjątkowy, ale do czasu, aż pojawiły się zawirowania w jego życiu w postaci np. Tess (u mnie chyba też odzywa się syndrom 3 sezonu, jak to żartobliwie ujęła Ela). Wtedy zaczął popełniać błędy, jak zwykły człowiek. Pozostaje pytanie, a co z innymi bohaterami...z Michael'em, Isabel. Oni też przecież nie byli doskonali, też błądzili, a mają grono swoich sympatyków i nikt im tych "zakrętów życiowych" tak nie wypomina jak Maxowi? Chyba po prostu u Maxa było je najbardziej widać, gdyż to główny bohater, przywódca, można powiedzieć oś akcji serialu (oczywiście razem z Liz ), a ludzie po prostu raczej nie lubią oglądać na ekranie własnych błędów, nie lubią się przyznawać do tego (nawet w cichości serca przed samym sobą), że popełnili kiedyś takie same błędy co Max...zdrada ukochanej osoby, brak zaufania do najbliższych, zatkane uszy na rady i argumenty innych, "ślepota". Może to ostre słowa, ale tak to postrzegam. Na szczęście jednak Max się zmienił, wydoroślał, dojrzał, zrozumiał, uczył się na swoich błędach - szkoda tylko, że w sumie już nie zobaczymy (bo serial się skończył ) jak Max jest dorosłym, dojrzałym, odpowiedzialnym mężczyzną, otoczonym przyjaciółmi, rodziną. Jak jest człowiekiem, który cały czas pracuje nad sobą, bo przecież życie to ciągła praca...niestety Pozostaje nam tylko nasza wyobraźnia i opowiadania, szczególnie te nawiązujęce do dorosłego życia naszych bohaterów...Lizziett wrote:CO konkretnie nie zadziałało w przypadku Maxa, nawet w 1 sezonie? Dlaczego większość ludzi zdaje się go nie lubić? Co poszło nie tak, od samego początku?
Cóż Maxa raczej lubię, mimo symptonu 3 sezonu, a Michael...według mnie nie zagraża innym a wnosi trochę iskierek szaleństwa, trochę świeżego powiewu do codzienności, czasami przecież tak smutnej i szarej
Uuu, ale się rozpisałam, wybaczcie A co to ja chciałam...aha dziewczyny świetne zdjęcia I niestety podobnie jak caroleen
nie obejrzę tego filmu, bo też nie mam TVN7 Na pocieszenie zostały mi zdjęcia, które i Wam przypominam. Oto młody Pan Jason w RT...caroleen wrote:A RT nie obejrzę w ogóle bo nie mam TVN7.
Miłego oglądania
Maleństwo
Co prawda Rytualny taniec skończył się kilkadziesiąt minut temu, ale w kolejce do obejrzenia stała dziś także Emilie w NCIS. W przerwach na reklamy nie mogłam sobie również odmówić moich ukochanych Skazanych na Shawshank, także kiedy przykleiłam się do tv o 20:10 wyłączyłam go dopiero kilka minut temu. Właściwie to śpik mnie moży ale postanowiłam opisać jeszcze swoje wrażenia po RT... z dedykacją dla Eli
A film był wyjątkowy. Pamiętam, kiedy oglądałam go pierwszy raz - zdziwiłam się, kiedy wyszło na jaw, że Cambel był związany z więźniami. Tym razem znałam już przebieg wydarzeń, więc mogłam obserwować grę Jasona i skupić się na nim, a nie na fabule. Zagranie homoseksualisty wcale nie jest łatwe. Trzeba mieć do tego wyczucie. W rzeczywistości to zwyczajni ludzie, a nie tak ochoczo promowani przez hollywood zniewieściali chłopcy. Jasonowi udało się pokazać zagubienie młodego chłopaka, który łapie się nikłego skrawka zrozumienia, kiedy odwraca się od niego rodzina, ludzie najważniejsi w jego życiu. Bo kiedy człowiekowi brakuje w życiu miłości, nawet taka namiastka, jak listy zdają się przywracać mu sens. Jasonowi zdecydowanie udało się pokazać tą tęsknotę. Mam jednak kilka uwag do scenariusza. Zdziwiły mnie słowa DJa, kiedy Cam wsiadał do łodzi trzymając na muszce Franka - "Po prostu zabij go i nikt się o niczym nie dowie". Rodzina Faradayów od początku była pokazywana, jak normalna rodzina, która boryka się z typowymi problemami - odrzucenie syna, brak akceptacji, skok w bok. Ale żaden z nich nie był przestępcą, ani tym bardziej mordercą. I choć nie wiem, jak bardzo ułatwiłoby to sprawę, nie uważam by którykolwiek z nich mógł powiedzieć "zabij go, będzie po sprawie".
Więcej grzechów nie pmiętam Ogólnie film mi się podobał, wciągnęła mnie intryga i z chęcią powracałam do niego po każdej reklamie. Dla mnie to wystarczające powody by uznać film za udany.
A film był wyjątkowy. Pamiętam, kiedy oglądałam go pierwszy raz - zdziwiłam się, kiedy wyszło na jaw, że Cambel był związany z więźniami. Tym razem znałam już przebieg wydarzeń, więc mogłam obserwować grę Jasona i skupić się na nim, a nie na fabule. Zagranie homoseksualisty wcale nie jest łatwe. Trzeba mieć do tego wyczucie. W rzeczywistości to zwyczajni ludzie, a nie tak ochoczo promowani przez hollywood zniewieściali chłopcy. Jasonowi udało się pokazać zagubienie młodego chłopaka, który łapie się nikłego skrawka zrozumienia, kiedy odwraca się od niego rodzina, ludzie najważniejsi w jego życiu. Bo kiedy człowiekowi brakuje w życiu miłości, nawet taka namiastka, jak listy zdają się przywracać mu sens. Jasonowi zdecydowanie udało się pokazać tą tęsknotę. Mam jednak kilka uwag do scenariusza. Zdziwiły mnie słowa DJa, kiedy Cam wsiadał do łodzi trzymając na muszce Franka - "Po prostu zabij go i nikt się o niczym nie dowie". Rodzina Faradayów od początku była pokazywana, jak normalna rodzina, która boryka się z typowymi problemami - odrzucenie syna, brak akceptacji, skok w bok. Ale żaden z nich nie był przestępcą, ani tym bardziej mordercą. I choć nie wiem, jak bardzo ułatwiłoby to sprawę, nie uważam by którykolwiek z nich mógł powiedzieć "zabij go, będzie po sprawie".
Więcej grzechów nie pmiętam Ogólnie film mi się podobał, wciągnęła mnie intryga i z chęcią powracałam do niego po każdej reklamie. Dla mnie to wystarczające powody by uznać film za udany.
Stres, zagrożenie, nietypowa sytuacja w jakiej się znajdujemy, często wywołuje nieprzewidywalne i zaskakujące reakcje, Olka. Być może tym podyktowane było zachowanie brata Cambella - w końcu prawnika. Sensacyjny wątek potrzebny był twórcom do scementowania nadszarpniętych więzi rodzinnych. Ale ja zawsze skupiałam się na roli Jasona. Trochę skrobnęłam o jego bohaterze na roswell.pl, rozwijając temat - może ktoś będzie chciał go podjąć.
A wracając do roli Jasona, zwróciliście uwagę jak on grał ? W dużych zbliżeniach jego wyraziste rysy twarzy i oczy mówiły tak wiele. Nie musiał wygłaszać swojej kwestii, żeby zobaczyć u niego rozpacz, tęsknotę, respekt przed ojcem, troskę czy poczucie winy, determinację jakby sprzeczną z jego naturą. Mnie zawsze porusza scena w chwili gdy widzi, jak postrzelony zostaje ojciec. Zagranie jej w tak emocjonalny sposób zaskoczył mnie, kiedy oglądałam po raz pierwszy R.T., znając Jasona tylko w roli opanowanego Maxa.
I jakoś...mimo wszystko kojarzył mi się z rolą Maxa. Ta sama wrażliwość, otwartość i szczerość, umiejętność wzbudzenia sympatii i uwierzenia w jego bohatera. Jest w tych rolach coś wspólnego. Może po prostu w życiu prywatnym nasz ulubieniec po prostu taki jest ?. Wiem, wiem spekuluję. Ale co szkodzi pofantazjować ?
I jeszcze jedno spostrzeżenie. Polskie tłumaczenie było dużo lepsze w dzisiejszym pokazie niż tym, który ściągnęłam na kasatę ponad dwa lata temu z TV1. Więc dzisiaj nagrałam go sobie jeszcze raz.
A wracając do roli Jasona, zwróciliście uwagę jak on grał ? W dużych zbliżeniach jego wyraziste rysy twarzy i oczy mówiły tak wiele. Nie musiał wygłaszać swojej kwestii, żeby zobaczyć u niego rozpacz, tęsknotę, respekt przed ojcem, troskę czy poczucie winy, determinację jakby sprzeczną z jego naturą. Mnie zawsze porusza scena w chwili gdy widzi, jak postrzelony zostaje ojciec. Zagranie jej w tak emocjonalny sposób zaskoczył mnie, kiedy oglądałam po raz pierwszy R.T., znając Jasona tylko w roli opanowanego Maxa.
I jakoś...mimo wszystko kojarzył mi się z rolą Maxa. Ta sama wrażliwość, otwartość i szczerość, umiejętność wzbudzenia sympatii i uwierzenia w jego bohatera. Jest w tych rolach coś wspólnego. Może po prostu w życiu prywatnym nasz ulubieniec po prostu taki jest ?. Wiem, wiem spekuluję. Ale co szkodzi pofantazjować ?
I jeszcze jedno spostrzeżenie. Polskie tłumaczenie było dużo lepsze w dzisiejszym pokazie niż tym, który ściągnęłam na kasatę ponad dwa lata temu z TV1. Więc dzisiaj nagrałam go sobie jeszcze raz.
Zaglądnęłam tylko na chwilkę, aby zobaczyć, czy ktoś coś napisał o RT i jak zawsze się nie zawiodłam. Dzięki Dziewczyny Tylko czytając Wasze opisy, aż żal serce ściska, że nie mogłam zobaczyć tego filmu
To właśnie Elu podoba mi się w grze Jasona. Ten aktor rzeczywiście nie musi nic mówić, aby oddać uczucia granej przez siebie postaci. Nie mam wiele porównań, bo niestety mało filmów z nim oglądałam - ale rola Maxa...te oczy, wyraz twarzy i gestykulacja oddają wszystko, wszelkie niepokoje, radości, wzruszenia, rozterki, wewnętrzną walkę głównego bohatera...słów może już nie wypowiadać (oprócz oczywiście tych najważniejszych kwestii ).
Elu powiem szczerze...też bym tak chciała
Ela wrote:A wracając do roli Jasona, zwróciliście uwagę jak on grał ? W dużych zbliżeniach jego wyraziste rysy twarzy i oczy mówiły tak wiele. Nie musiał wygłaszać swojej kwestii, żeby zobaczyć u niego rozpacz, tęsknotę, respekt przed ojcem, troskę czy poczucie winy, determinację jakby sprzeczną z jego naturą.
To właśnie Elu podoba mi się w grze Jasona. Ten aktor rzeczywiście nie musi nic mówić, aby oddać uczucia granej przez siebie postaci. Nie mam wiele porównań, bo niestety mało filmów z nim oglądałam - ale rola Maxa...te oczy, wyraz twarzy i gestykulacja oddają wszystko, wszelkie niepokoje, radości, wzruszenia, rozterki, wewnętrzną walkę głównego bohatera...słów może już nie wypowiadać (oprócz oczywiście tych najważniejszych kwestii ).
Ela wrote:Więc dzisiaj nagrałam go sobie jeszcze raz.
Elu powiem szczerze...też bym tak chciała
Maleństwo
Ja też filmu nie oglądałam, niestety nie mam tego programu, ale zastanawiałam się czy może jest na dvd... To bym sobie wypożyczyła... A tymczasem mam kilka zdjęć:
http://img.photobucket.com/albums/v163/ ... oyLizP.jpg
to zdjęcie powyżej jest dziwne, jak daję link to jest raczej małe, a jak próbuję je tu wkleić, to jest wielgachne, Jason ma tu dziwną minę...
http://img.photobucket.com/albums/v163/ ... -water.jpg
a to jest chyba z tego filmu, RT, ale nie jestem pewna...
http://img.photobucket.com/albums/v163/ ... oyLizP.jpg
to zdjęcie powyżej jest dziwne, jak daję link to jest raczej małe, a jak próbuję je tu wkleić, to jest wielgachne, Jason ma tu dziwną minę...
http://img.photobucket.com/albums/v163/ ... -water.jpg
a to jest chyba z tego filmu, RT, ale nie jestem pewna...
Ha, kochane, wykrakałam TG na dvd ale bynajmniej nie zimą. Premiera już 18. sierpnia Po szczegóły odsyłam was do newsa na roswell.pl. Szkoda tylko, że wyjeżdżam 13stego i nie będę mogła od razu pobiec do sklepu No trudno, trzeba bęzie nieco odczekać...
Nowinki w świecie D-WAR. Na jb-online pojawił się całkiem zachęcający artykuł, który pozwolę sobie przytoczyć. Może afterall film o Bohunie i burakach ma szansę zarobienia kilku milionów dolarów
New Look at D-War
Posted Jul 19, 2005 - 06:10 AM
It sure seems like the English language, South Korean made, giant monster fantasy film D-War has been in production for years. Wait, it has been in production for years. Director Shim Hyung-rae has spent the past five years toiling away on D-War in secret, teasing us with online tidbits and teaser previews to the point that many of us began to wonder if there really was ever going to be an actual film to go along with it. Speculation finally ended last year when the cast was announced, including Jason Behr (The Grudge, "Roswell"), Robert Forster (Alligator, Jackie Brown), Chris Mulkey (Ghost in the Machine, Weapons of Mass Distraction), Elizabeth Pena (Batteries Not Included, The Incredibles), and relative newcomer Amanda Brooks. Filming commenced in Los Angeles (where over half the film is set) this past December with talk of a late 2005 release.
As for the plot to D-War ("D" as in "Dragon", for those unsure):
"Based on the Korean legend, unknown creatures will return and devastate the planet. Reporter Ethan Kendrick is called in to investigate the matter, and he arrives at the conclusion that a girl stricken with a mysterious illness named Sarah is supposed to help him. The Imoogi makes its way to Los Angeles, wreaking havoc and destruction. With the entire city under arms, will Ethan and Sarah make it in time to save the people of Los Angeles?"
But really, this movie is all about the Imoogi, the giant serpentine dragon that looks like Reptilicus on steroids. Hopefully, D-War will get right what the American Godzilla got so very wrong.
Watching that teaser, it’s hard to believe this movie was made by the same guy that did that abysmal Yonggary remake (known as Reptilian in the US) that boasted some seriously amateurish attempts at computer animation. But then with five years to work on this film, even at a relatively low budget by Hollywood standards ($15 million is what I’ve heard), it would be pretty inexcusable for D-War not to look more professional.
D-War was originally scheduled for release later this year, but due to post-production continuing to run long and wanting to avoid being in competition with a certain giant ape movie, an early 2006 release seems more likely. There’s even talk of a toy line to go along with it.
In the meantime some new footage has finally popped up on the D-War website, including a rather impressive teaser trailer (mostly a series of F/X shots) and a very interesting English language news story on the film’s production. You can have a look at them here:
D-War English Site!
But be warned, the site can be pretty slow loading at times. It’s worth the wait though.
================== edyszon =======================
Kolejny artykulik, tym razem z Twitch Film Online - niestety mniej pochlebny.
D-War Trailer Online!
Well, what do you know ... they finally finished it.
There have been rumblings about the Korean produced CGI dragon fest D-War for literally a couple of years now. It was one of those things that would pop up every now and then and get people musing aloud about whether there would finally be a good dragon movie to wash the taste of Dungeons and Dragons out of their collective mouths.
Well ... the trailer just went online. It's an in house demo reel so the pacing is a little odd and it may disappear once they realize it's leaked, and honestly, I think it looks pretty bad. The CG doesn't match the real world environments at all and what you see of the human actors is mighty flat. The question now is whether it'll be an "I can't believe someone made this train wreck of a movie" giggle fest or an "I can't believe I'm watching this when plucking out my own eyes exists as a viable option" excursion of agony. The dragon eating the elephant gave me a good chuckle, so I'm betting door number one. At the very least you can rest assured that there will be no sign of Jeremy Irons' stunning overacting in this one.
Und uno surprise - plakat zrobiony przez fankę, zamieszczony na oficjalnej stronie yooun-gu art
============== kolejny edyszon... ================
... a to za sprawą najgorętszej informacji dnia -> nowy zwiastun SL! Ale za to jaki! Jakość nie mogłaby być lepsza - obraz czysty jak łza. Dodatkowo (a właściwie głównie) wywiad z Rebecą Cook (fotka poniżej), ale co najważniejsze wszędzie Jason. Jeśli nie widać go na spocie, słychać go w tle, jak śpiewa. Dziewczyny, cudeńko! Dzisiejszy dzień obfituje we wspaniałe wiadomości! poniżej link z rysunkiem podpowiadającym, gdzie szukać traileru (kliknijcie w rzut strony, nie mylić z wrzodem ) A na koniec trochę screencapsów made by me
Screencapsy -> 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12
Love me, love me...
Nowinki w świecie D-WAR. Na jb-online pojawił się całkiem zachęcający artykuł, który pozwolę sobie przytoczyć. Może afterall film o Bohunie i burakach ma szansę zarobienia kilku milionów dolarów
New Look at D-War
Posted Jul 19, 2005 - 06:10 AM
It sure seems like the English language, South Korean made, giant monster fantasy film D-War has been in production for years. Wait, it has been in production for years. Director Shim Hyung-rae has spent the past five years toiling away on D-War in secret, teasing us with online tidbits and teaser previews to the point that many of us began to wonder if there really was ever going to be an actual film to go along with it. Speculation finally ended last year when the cast was announced, including Jason Behr (The Grudge, "Roswell"), Robert Forster (Alligator, Jackie Brown), Chris Mulkey (Ghost in the Machine, Weapons of Mass Distraction), Elizabeth Pena (Batteries Not Included, The Incredibles), and relative newcomer Amanda Brooks. Filming commenced in Los Angeles (where over half the film is set) this past December with talk of a late 2005 release.
As for the plot to D-War ("D" as in "Dragon", for those unsure):
"Based on the Korean legend, unknown creatures will return and devastate the planet. Reporter Ethan Kendrick is called in to investigate the matter, and he arrives at the conclusion that a girl stricken with a mysterious illness named Sarah is supposed to help him. The Imoogi makes its way to Los Angeles, wreaking havoc and destruction. With the entire city under arms, will Ethan and Sarah make it in time to save the people of Los Angeles?"
But really, this movie is all about the Imoogi, the giant serpentine dragon that looks like Reptilicus on steroids. Hopefully, D-War will get right what the American Godzilla got so very wrong.
Watching that teaser, it’s hard to believe this movie was made by the same guy that did that abysmal Yonggary remake (known as Reptilian in the US) that boasted some seriously amateurish attempts at computer animation. But then with five years to work on this film, even at a relatively low budget by Hollywood standards ($15 million is what I’ve heard), it would be pretty inexcusable for D-War not to look more professional.
D-War was originally scheduled for release later this year, but due to post-production continuing to run long and wanting to avoid being in competition with a certain giant ape movie, an early 2006 release seems more likely. There’s even talk of a toy line to go along with it.
In the meantime some new footage has finally popped up on the D-War website, including a rather impressive teaser trailer (mostly a series of F/X shots) and a very interesting English language news story on the film’s production. You can have a look at them here:
D-War English Site!
But be warned, the site can be pretty slow loading at times. It’s worth the wait though.
================== edyszon =======================
Kolejny artykulik, tym razem z Twitch Film Online - niestety mniej pochlebny.
D-War Trailer Online!
Well, what do you know ... they finally finished it.
There have been rumblings about the Korean produced CGI dragon fest D-War for literally a couple of years now. It was one of those things that would pop up every now and then and get people musing aloud about whether there would finally be a good dragon movie to wash the taste of Dungeons and Dragons out of their collective mouths.
Well ... the trailer just went online. It's an in house demo reel so the pacing is a little odd and it may disappear once they realize it's leaked, and honestly, I think it looks pretty bad. The CG doesn't match the real world environments at all and what you see of the human actors is mighty flat. The question now is whether it'll be an "I can't believe someone made this train wreck of a movie" giggle fest or an "I can't believe I'm watching this when plucking out my own eyes exists as a viable option" excursion of agony. The dragon eating the elephant gave me a good chuckle, so I'm betting door number one. At the very least you can rest assured that there will be no sign of Jeremy Irons' stunning overacting in this one.
Und uno surprise - plakat zrobiony przez fankę, zamieszczony na oficjalnej stronie yooun-gu art
============== kolejny edyszon... ================
... a to za sprawą najgorętszej informacji dnia -> nowy zwiastun SL! Ale za to jaki! Jakość nie mogłaby być lepsza - obraz czysty jak łza. Dodatkowo (a właściwie głównie) wywiad z Rebecą Cook (fotka poniżej), ale co najważniejsze wszędzie Jason. Jeśli nie widać go na spocie, słychać go w tle, jak śpiewa. Dziewczyny, cudeńko! Dzisiejszy dzień obfituje we wspaniałe wiadomości! poniżej link z rysunkiem podpowiadającym, gdzie szukać traileru (kliknijcie w rzut strony, nie mylić z wrzodem ) A na koniec trochę screencapsów made by me
Screencapsy -> 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12
Love me, love me...
Last edited by Olka on Thu Aug 04, 2005 6:31 pm, edited 2 times in total.
Jakkolwiek się zwie program w którym jest zapisany teledysk czy co to tam jest to i ta nie mogę obejrzeć Ładniutkie casy! A może by tak sklecić arcik z Shiri
Kurcze, że też wszystkie fajne filmy mnie ominą Nie mam kasy na kino, nie mam videa, nie mam dvd i nie mam programu do ściągania filmów Po prostu lipa!
Nie mniej Oluś dziękuje za te informacje
Kurcze, że też wszystkie fajne filmy mnie ominą Nie mam kasy na kino, nie mam videa, nie mam dvd i nie mam programu do ściągania filmów Po prostu lipa!
Nie mniej Oluś dziękuje za te informacje
Jason przygotował się do filmu solidnie. Trenował głos (choć moim zdaniem nie musiał, bo praktyki nabrał śpiewając z El Mariachi ), ale również nauczył się grać na gitarze. Wszystko to widać na trailerze. QuickTime'a możecie ściągnąć z tej strony (Po lewej jest przycisk Free Download Now). Instalacja jest intuicyjna. Klikajcie wszystkie "I agree", "Next" i "OK", a pójdzie gładko, jak po maśle
I rzeczywiście poszło jak po maśle, tylko cierpliwość ćwiczyłam ściąganie programu - dokładnie 21 minut i 34 sekundy Tak to jest jak się ma wolne łącze! Dobrze, że nie modem, bo na rachunek by mi nie starczyło
Dzięki Olka Byłam już kilkakrotnie na tej stronce, ale niestety, nie "zabłądziłam" do miejsca, które podałaś w linqu, a tego właśnie szukałam. Quicktime na pewno mi się przyda i to nie tylko do oglądania Jasona
Właśnie, a jeśli mowa o oglądaniu Pana J. w SL to On naprawdę śpiewa (El Mariachi pomogło ) i gra! Sama gram na gitarze już oj dłuuuugo i z uwagą śledziłam jak grał, choć mało było widać Chyba jednak rzeczywiście zmienia chwyty i wie co to "bicie". To nie tak raz dwa i umiesz grać (sama pamiętam swoje początki ). Musiał dużo ćwiczyć, albo ma talent A ten głos, jak to tam było... Take me down...Mogę tego słuchać na okrągło A szanowną panią Recce Cook i jej monolog bym wycięła przeszkadzała w słuchaniu Jest może gdzieś dostępna ścieżka dźwiękowa z tego filmu?
Zmykam..idę słuchać Olka jeszcze raz dzięki i udanego wypoczynku
Dzięki Olka Byłam już kilkakrotnie na tej stronce, ale niestety, nie "zabłądziłam" do miejsca, które podałaś w linqu, a tego właśnie szukałam. Quicktime na pewno mi się przyda i to nie tylko do oglądania Jasona
Właśnie, a jeśli mowa o oglądaniu Pana J. w SL to On naprawdę śpiewa (El Mariachi pomogło ) i gra! Sama gram na gitarze już oj dłuuuugo i z uwagą śledziłam jak grał, choć mało było widać Chyba jednak rzeczywiście zmienia chwyty i wie co to "bicie". To nie tak raz dwa i umiesz grać (sama pamiętam swoje początki ). Musiał dużo ćwiczyć, albo ma talent A ten głos, jak to tam było... Take me down...Mogę tego słuchać na okrągło A szanowną panią Recce Cook i jej monolog bym wycięła przeszkadzała w słuchaniu Jest może gdzieś dostępna ścieżka dźwiękowa z tego filmu?
Zmykam..idę słuchać Olka jeszcze raz dzięki i udanego wypoczynku
Maleństwo
Hej !
Witam wszystkich ciepło i jeśli pozwolicie to powrócę do kwestii , która tutaj została poruszona- Michael kontra Max. Niestetey nie miałam okazji wchodzić ostatnio na nasza stronę, więc nie wiem o jakiej dyskusji mowa.
Nie muszę mówić, że jestem wdzięczna Lizzziett za nie zaliczenie mnie do kategorii rozwrzeszczanych gimnazjalistek- czy jakoś tak.
Otóż moje zdanie w owej kwestii- od początku serialu byłam fanką raczej Michaela niż Maxa...A wynikało to z jednej rzeczy- do gustu bardziej przypadł mi aktor , czyli Brendan i pewnie też z tego powodu, że był Kanadyjczykiem(lubię Kanadyjczyków, duzo o nich wiem, mam tam rodzinę- niby błahostki, ale jednak wpływają ). Bądz co bądz te prozaiczne powody nie zaważyły i czasami sama nie potrafię dojść do tego : dlaczego Michael ?, bo moje upodobania w tej kwestii zależały od wielu różnych czynników. Potem jakos poszło to dalej i zaczęłam deklarować się jako Candy. Dopiero po jakims czasie zrozumiałam, że należałoby mnie określić kategorią : ''ALL'', ponieważ -jak się zorientowałam- kochałam Roswell całym sercem, a Roswell- to nie tylko Michael, nie tylko Max, nie tylko Alex itp. To oni wszyscy. Bohaterowie , których obdarzyliśmy sympatią (oj, chyba za mało powiedziane ) i zaufaniem, przeżywaliśmy z nimi wzloty i upadki.
Czasami zdarzało mi się brać udział w tych słynnych dysputach fanek, i czasami torchę puszczały mi nerwy- jak nam wszystkim. Ale nigdy, podkreślam nigdy- nie należałam do tych , którzy obrzucali Maxa błotem wyładowując tym samym swoją ślepą i bezpodstawną zawiść. Wręcz przeciwnie- kochałam Maxa( i kocham nadal ), choć nie jestem ani Dreamerką, ani nastolatką. Pisałam opowiadania dremaer - właściwie częściej niż jakiekolwiek inne (wobrazcie sobie, że nigdy nie napisałam opowiadania Candy). Nie jestem też ograniczona intelektulanie (nie chcę być nieskromna, ale raczej mam spory potencjał intelektualny), ponadto broniłam Maxa dośc często właśnie przed atakami - choćby w naszej Dyskusji o Niebo, pare tygodni temu. Poza tym proponuję obalić mit, że Dremaerki to same romantyczki i nie ma ich nigdzie indziej. Ja przez długi okres czasu- jak wspominałam powyżej- deklarowałam się jako Candy, a romantyczką jestem od zarania dziejów, piszę poezje i prozę.
Oprócz tego twierdzę, że Max i Michael dopełniali się nawzajem, a bez kłótni nie staliby się prawdziwą rodziną, bo kłotnie świadczą o tym- między innymi- ze coś nas obchodzi i nie jest nam obojętne. Podobnie jeśli chodzi o kwestię popełniania błędów- każdy je popełnia , nikt idealny nie jest. Max miał ludzkie prawo do popełniania ich(faktycznie arcytrudne sprawy do ogarnięcia), zresztą jak wiemy potem zawsze je naprawiał- w pięknym stylu.
Wobec powyższego moja opinia jest taka, że nie nalezy analizować - dreamerek , candy czy fanów o jeszcze innej serialowej orientacji- dzieląc ich według kategorii wieku ( ja -pozornie -tylko fanka Michaela studiuję, a Nan na przykład ma jeszcze naście lat) , doświadczenia itp. Wszystko zalezy od samego człowieka, od jego chęci. Jeśli ktoś nie rozumie pewnych rzeczy, jeśli zapieka się w gniewie i lubuje w głupocie- nigdy nie pojmie na czym polega urok otwartych , szczerych i rzeczowych dykusji.
Nigdy nie pojmowałam żałosnych wywodów hordy infantylnych nastolatek , które wołają " Michael był beznadziejny- jego przylizana fryzura, koszula, skarpetki, majtki- nie wiem co jeszcze'' albo ''Max to ostatni drań. Jak będąc królem, obcym, wrażliwcem, który oddawał siebie całemu światu , ojcem , który utracił syna, dzieckiem zmagającym się z okrutnym Przeznaczeniem - mógł nawalić. Powinni go spalić na stosie !''
A teraz spróbujcie sobie jeszcze raz wyobrazić, ze nie jestem ani Candy, ani Rebels, ani Dreamer, ani w ogóle nikim w tym guście. Jestem jedynie sobą i bardzo lubię serial Roswell.
buziaki
FIN
Witam wszystkich ciepło i jeśli pozwolicie to powrócę do kwestii , która tutaj została poruszona- Michael kontra Max. Niestetey nie miałam okazji wchodzić ostatnio na nasza stronę, więc nie wiem o jakiej dyskusji mowa.
Nie muszę mówić, że jestem wdzięczna Lizzziett za nie zaliczenie mnie do kategorii rozwrzeszczanych gimnazjalistek- czy jakoś tak.
Otóż moje zdanie w owej kwestii- od początku serialu byłam fanką raczej Michaela niż Maxa...A wynikało to z jednej rzeczy- do gustu bardziej przypadł mi aktor , czyli Brendan i pewnie też z tego powodu, że był Kanadyjczykiem(lubię Kanadyjczyków, duzo o nich wiem, mam tam rodzinę- niby błahostki, ale jednak wpływają ). Bądz co bądz te prozaiczne powody nie zaważyły i czasami sama nie potrafię dojść do tego : dlaczego Michael ?, bo moje upodobania w tej kwestii zależały od wielu różnych czynników. Potem jakos poszło to dalej i zaczęłam deklarować się jako Candy. Dopiero po jakims czasie zrozumiałam, że należałoby mnie określić kategorią : ''ALL'', ponieważ -jak się zorientowałam- kochałam Roswell całym sercem, a Roswell- to nie tylko Michael, nie tylko Max, nie tylko Alex itp. To oni wszyscy. Bohaterowie , których obdarzyliśmy sympatią (oj, chyba za mało powiedziane ) i zaufaniem, przeżywaliśmy z nimi wzloty i upadki.
Czasami zdarzało mi się brać udział w tych słynnych dysputach fanek, i czasami torchę puszczały mi nerwy- jak nam wszystkim. Ale nigdy, podkreślam nigdy- nie należałam do tych , którzy obrzucali Maxa błotem wyładowując tym samym swoją ślepą i bezpodstawną zawiść. Wręcz przeciwnie- kochałam Maxa( i kocham nadal ), choć nie jestem ani Dreamerką, ani nastolatką. Pisałam opowiadania dremaer - właściwie częściej niż jakiekolwiek inne (wobrazcie sobie, że nigdy nie napisałam opowiadania Candy). Nie jestem też ograniczona intelektulanie (nie chcę być nieskromna, ale raczej mam spory potencjał intelektualny), ponadto broniłam Maxa dośc często właśnie przed atakami - choćby w naszej Dyskusji o Niebo, pare tygodni temu. Poza tym proponuję obalić mit, że Dremaerki to same romantyczki i nie ma ich nigdzie indziej. Ja przez długi okres czasu- jak wspominałam powyżej- deklarowałam się jako Candy, a romantyczką jestem od zarania dziejów, piszę poezje i prozę.
Oprócz tego twierdzę, że Max i Michael dopełniali się nawzajem, a bez kłótni nie staliby się prawdziwą rodziną, bo kłotnie świadczą o tym- między innymi- ze coś nas obchodzi i nie jest nam obojętne. Podobnie jeśli chodzi o kwestię popełniania błędów- każdy je popełnia , nikt idealny nie jest. Max miał ludzkie prawo do popełniania ich(faktycznie arcytrudne sprawy do ogarnięcia), zresztą jak wiemy potem zawsze je naprawiał- w pięknym stylu.
Wobec powyższego moja opinia jest taka, że nie nalezy analizować - dreamerek , candy czy fanów o jeszcze innej serialowej orientacji- dzieląc ich według kategorii wieku ( ja -pozornie -tylko fanka Michaela studiuję, a Nan na przykład ma jeszcze naście lat) , doświadczenia itp. Wszystko zalezy od samego człowieka, od jego chęci. Jeśli ktoś nie rozumie pewnych rzeczy, jeśli zapieka się w gniewie i lubuje w głupocie- nigdy nie pojmie na czym polega urok otwartych , szczerych i rzeczowych dykusji.
Nigdy nie pojmowałam żałosnych wywodów hordy infantylnych nastolatek , które wołają " Michael był beznadziejny- jego przylizana fryzura, koszula, skarpetki, majtki- nie wiem co jeszcze'' albo ''Max to ostatni drań. Jak będąc królem, obcym, wrażliwcem, który oddawał siebie całemu światu , ojcem , który utracił syna, dzieckiem zmagającym się z okrutnym Przeznaczeniem - mógł nawalić. Powinni go spalić na stosie !''
A teraz spróbujcie sobie jeszcze raz wyobrazić, ze nie jestem ani Candy, ani Rebels, ani Dreamer, ani w ogóle nikim w tym guście. Jestem jedynie sobą i bardzo lubię serial Roswell.
buziaki
FIN
Last edited by Hotori on Fri Aug 05, 2005 3:06 pm, edited 1 time in total.
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
Padam na pysk, więc powyższy wątek podejmę w następnym poście. Tymczasem, ostatnim rzutem na taśmę póki nie pogrążę się we śnie... D-WAR - będzie kreskówka. Tak na oko coś na modłę anime Wklejam obrazeczek i zmykam
...edit...
Avatarki znalezione na FanForum. Wrzucam print screena wszystkich, a jakby ktoś chciał użyć któregoś, znajdziecie je pod tym linkiem.
...edit...
Avatarki znalezione na FanForum. Wrzucam print screena wszystkich, a jakby ktoś chciał użyć któregoś, znajdziecie je pod tym linkiem.
wraca marnotrawna córka...
wielkie heloł!
chciałam tylko powiedzieć, że wszystkie zdj z 'jakże bulwersującej rozbieranej sesji' Jason'a można znależć na tutaj! konkretnie w galerii w dziale Photo Shoots
co do tego śpiewania J. w SL, pamiętam jego wiekopomny wyczyn w Roswell i szczerze powiedziawszy wątpię, żeby od tego czasu nauczył się spiewać... chociaż, nie powiem, byłoby miło, gdyby to jednak on śpiewał. rewelka...
i jeszcze dodam, że nie mogę spać przez Was ostatnio, bo za każdym razem jak tu wchodzę, to pełno cudownych zdjęć i linków i wszystkiego i pół nocy mi schodzi... ale czego się nie robi dla Jasona...
pozdrawiam serdecznie
i do zobaczonka niebawem
wielkie heloł!
chciałam tylko powiedzieć, że wszystkie zdj z 'jakże bulwersującej rozbieranej sesji' Jason'a można znależć na tutaj! konkretnie w galerii w dziale Photo Shoots
co do tego śpiewania J. w SL, pamiętam jego wiekopomny wyczyn w Roswell i szczerze powiedziawszy wątpię, żeby od tego czasu nauczył się spiewać... chociaż, nie powiem, byłoby miło, gdyby to jednak on śpiewał. rewelka...
i jeszcze dodam, że nie mogę spać przez Was ostatnio, bo za każdym razem jak tu wchodzę, to pełno cudownych zdjęć i linków i wszystkiego i pół nocy mi schodzi... ale czego się nie robi dla Jasona...
pozdrawiam serdecznie
i do zobaczonka niebawem
Wierzysz w anioły?
To uwierz w wampiry.
Uwierz we mnie.
Są gorsze rzeczy na ziemii...
To uwierz w wampiry.
Uwierz we mnie.
Są gorsze rzeczy na ziemii...
Mnie też jakoś pół nocy zeszło przed kompem Buszowałam dziś po mniejszych stronach w poszukiwaniu czegoś ciekawego na temat Jasona, ale nadal ani o nim widu, ani słychu. Jak znam życie, to pewnie zaraz po moim wyjeździe pojawi się masa nowych zdjęć, albo news dotyczący jakiegoś jego nowego filmu, a ja oczywiście przyjadę na musztardę po obiedzie... Cociaż tyle dobrze, że będzie na mnie czekał już zamówiony "The Grudge" A własnie, o Klątwie mówiąc, to w zeszłym tygodniu przeżyłam szok, kiedy zobaczyłam film w wypożyczalni! Jak to jest, że oficjalna strona Vision.pl, a także reklamy w czasopismach informują o premierze w dniu 18 sierpnia, a wypożyczalnie dostają film wcześniej Jestem tym faktem wysoce zbulwersowana Dobranoc
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 10 guests