Roswell story - Stwórz własną historię.
Roswell story - Stwórz własną historię.
Hymm, nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale chyba znajdzie się kilka osób. Stworzyłem ten temat, gdyż chcę umieścić tutaj nieskończoną powieść, którą niegdyś próbowałem napisać. Niech każdy kto odwiedzi ten temat, dopisze do tego co już istnieje kilka zdań, słów.... Lub jakąkolwiek ilość liter Oto co na razie napisałem:
Pozdrowienia dla wszystkich fanów Roswell!
Opowieść powstała specjalnie dla forum http://www.Forum.Roswell.pl w celach jego reaktywacji.
*
Większość z was sądzi, iż przygody ujawnione przez mój pierwszy pamiętnik, który z pewnością spłoną na pustyni w Roswell, były jedynymi i ostatnimi. Wyjechałam z moim ukochanym mężem i żyliśmy długo i szczęśliwie. Jak to pięknie brzmi, nieprawdaż? Niestety tak nie było. Życie jest okrutne i pełne smutnych zakończeń, a problemy z przeszłości prześladują nas aż do dzisiaj. Przedstawiam tutaj historię, o tym jak dogoniły nas koszmary z przeszłości, a przeznaczenie, w które kazano nam wierzyć, zaczęło nas prześladować. Spisane tutaj przygody, są pełne kłamstewek. Pozmieniałam imiona i nazwiska ludzi z którymi się spotkaliśmy, nazwy miast oraz stanów, w których przebywaliśmy. A wszystko to gdyż żyjemy w ciągłym niebezpieczeństwie. Nazywam się Liz Evans, przedstawiam wam moje zapiski.
Rozdział 1:
„Witamy w nowym świecie”
Okolice Roswell. 2002 r. Kilka tygodni po ukończeniu szkoły.
Godz. 12.20
Krajobraz przesuwał się powoli za brudną szybą starego vana. Pędzili tak już od kilku dni, po bezdrożach, nie wiedząc dokąd zmierzają. Wiedzieli tylko jedno, musieli uciec jak najdalej od Roswell, ich jedynego domu.
- Musimy zatrzymać się przy następnym motelu – powiedział zmęczony Michael, który prowadził już od kilku godzin. Maks i Liz, przytuleni do siebie, ledwo usłyszeli jego słowa. Zajęci byli długim wpatrywaniem się w swoje oczy. Spełniły się ich najskrytsze marzenia, w końcu byli razem, związani świętym węzłem małżeńskim.
- To dobrze, muszę rozprostować nogi – Kyle przeciągną się w swoim fotelu i spojrzał na Isabel, która siedziała zaraz koło niego. Miała smutną minę, a jej ciężkie od łez spojrzenie skierowane było na pierścionek, który dostała przed wyjazdem od Jessie'go. Chciał ją pocieszyć, lecz nie wiedział jak to zrobić, a źle dobrane słowa mogły tylko pogorszyć sytuację. Każdy z nich pozostawił w Roswell ukochaną osobę, lecz jak na razie o tym nie rozmawiali. Po prostu udawali że jest wszystko w porządku, a głównym tematem ich rozmów był ślub Liz i Maxa, który odbył się już kilka dni temu. To dla tego przez dłuższy czas, krążyli wokół Roswell zamiast się od niego oddalić zgodnie z pierwotnym planem. W tej małej mieścinie wszystko się zaczęło i podczas tak ważnej dla nich ceremonii, chcieli być jak najbliżej domu. Max pamiętał dokładnie szczelaninę w kawiarni, podczas której Liz została ranna. Uratował jej wtedy życie, uzdrawiając ją swoim dotykiem. Jak się później przekonał, ten dotyk związał ich na całe życie. Spojrzał na nią, leżała w jego ramionach, wpatrzona w umykający, ponury krajobraz. Ostatnio pogoda ich nie rozpieszczała, ciągle padało co pogarszało ich i tak już ponury nastrój.
- Jak się czujesz – zapytał czule, odgarniając powoli czarny kosmyk włosów z czoła Liz. - Nigdy nie byliśmy tak daleko od domu...
- Wiem – odparła powoli nie spuszczając wzroku z pagórków, które roztaczały się nieopodal. - Czasem mnie to przeraża, lecz przypominam sobie wtedy, iż jesteś koło mnie i nic więcej się dla mnie już nie liczy.
Nagle do ich uszów dobiegł chrzęst kamieni i żwiru. Chwilę potem stanęli koło obskurnego motelu. Niestety nie mogli oni sobie pozwolić na zbytnie wygody, dlatego też przez ostatni tydzień spali w aucie i teraz tylko marzyli o wygodnym łóżku i ciepłej kąpieli, niekoniecznie w samotności. Podrzędny motel zdawał się im być teraz apartamentem z wszelakimi wygodami. Z zewnątrz nie wyglądał imponująco. Ot zwykły kilku piętrowy drewniany dom, pomalowany na ciemno fioletowy kolor. Nad starymi, niewielkimi drzwiami wisiał szyld z napisem „Motel prawie jak hotel”, który z pewnością miał przyciągać klientów.
Pozdrowienia dla wszystkich fanów Roswell!
Opowieść powstała specjalnie dla forum http://www.Forum.Roswell.pl w celach jego reaktywacji.
*
Większość z was sądzi, iż przygody ujawnione przez mój pierwszy pamiętnik, który z pewnością spłoną na pustyni w Roswell, były jedynymi i ostatnimi. Wyjechałam z moim ukochanym mężem i żyliśmy długo i szczęśliwie. Jak to pięknie brzmi, nieprawdaż? Niestety tak nie było. Życie jest okrutne i pełne smutnych zakończeń, a problemy z przeszłości prześladują nas aż do dzisiaj. Przedstawiam tutaj historię, o tym jak dogoniły nas koszmary z przeszłości, a przeznaczenie, w które kazano nam wierzyć, zaczęło nas prześladować. Spisane tutaj przygody, są pełne kłamstewek. Pozmieniałam imiona i nazwiska ludzi z którymi się spotkaliśmy, nazwy miast oraz stanów, w których przebywaliśmy. A wszystko to gdyż żyjemy w ciągłym niebezpieczeństwie. Nazywam się Liz Evans, przedstawiam wam moje zapiski.
Rozdział 1:
„Witamy w nowym świecie”
Okolice Roswell. 2002 r. Kilka tygodni po ukończeniu szkoły.
Godz. 12.20
Krajobraz przesuwał się powoli za brudną szybą starego vana. Pędzili tak już od kilku dni, po bezdrożach, nie wiedząc dokąd zmierzają. Wiedzieli tylko jedno, musieli uciec jak najdalej od Roswell, ich jedynego domu.
- Musimy zatrzymać się przy następnym motelu – powiedział zmęczony Michael, który prowadził już od kilku godzin. Maks i Liz, przytuleni do siebie, ledwo usłyszeli jego słowa. Zajęci byli długim wpatrywaniem się w swoje oczy. Spełniły się ich najskrytsze marzenia, w końcu byli razem, związani świętym węzłem małżeńskim.
- To dobrze, muszę rozprostować nogi – Kyle przeciągną się w swoim fotelu i spojrzał na Isabel, która siedziała zaraz koło niego. Miała smutną minę, a jej ciężkie od łez spojrzenie skierowane było na pierścionek, który dostała przed wyjazdem od Jessie'go. Chciał ją pocieszyć, lecz nie wiedział jak to zrobić, a źle dobrane słowa mogły tylko pogorszyć sytuację. Każdy z nich pozostawił w Roswell ukochaną osobę, lecz jak na razie o tym nie rozmawiali. Po prostu udawali że jest wszystko w porządku, a głównym tematem ich rozmów był ślub Liz i Maxa, który odbył się już kilka dni temu. To dla tego przez dłuższy czas, krążyli wokół Roswell zamiast się od niego oddalić zgodnie z pierwotnym planem. W tej małej mieścinie wszystko się zaczęło i podczas tak ważnej dla nich ceremonii, chcieli być jak najbliżej domu. Max pamiętał dokładnie szczelaninę w kawiarni, podczas której Liz została ranna. Uratował jej wtedy życie, uzdrawiając ją swoim dotykiem. Jak się później przekonał, ten dotyk związał ich na całe życie. Spojrzał na nią, leżała w jego ramionach, wpatrzona w umykający, ponury krajobraz. Ostatnio pogoda ich nie rozpieszczała, ciągle padało co pogarszało ich i tak już ponury nastrój.
- Jak się czujesz – zapytał czule, odgarniając powoli czarny kosmyk włosów z czoła Liz. - Nigdy nie byliśmy tak daleko od domu...
- Wiem – odparła powoli nie spuszczając wzroku z pagórków, które roztaczały się nieopodal. - Czasem mnie to przeraża, lecz przypominam sobie wtedy, iż jesteś koło mnie i nic więcej się dla mnie już nie liczy.
Nagle do ich uszów dobiegł chrzęst kamieni i żwiru. Chwilę potem stanęli koło obskurnego motelu. Niestety nie mogli oni sobie pozwolić na zbytnie wygody, dlatego też przez ostatni tydzień spali w aucie i teraz tylko marzyli o wygodnym łóżku i ciepłej kąpieli, niekoniecznie w samotności. Podrzędny motel zdawał się im być teraz apartamentem z wszelakimi wygodami. Z zewnątrz nie wyglądał imponująco. Ot zwykły kilku piętrowy drewniany dom, pomalowany na ciemno fioletowy kolor. Nad starymi, niewielkimi drzwiami wisiał szyld z napisem „Motel prawie jak hotel”, który z pewnością miał przyciągać klientów.
Roswell było, jest, i będzie zachowane na zawsze w naszych sercach ;D
Re: Roswell story - Stwórz własną historię.
bez sensu to forum nie żyje już od dawna ludzie wzieli się za prawdziwe życie a nie za pierdoły
Lubi mnie tu niewielu :p
A większość nienawidzi :]
A większość nienawidzi :]
Re: Roswell story - Stwórz własną historię.
Wierzysz w to? Ja stawiam raczej na demotywatory, wykop, facebook, joemonster i co tam jeszcze, a nie prawdziwe życie
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Re: Roswell story - Stwórz własną historię.
Jak widać, ktoś tu zaczął wracać z powodu emisji serialu w TV, więc ciągle czekam na wasze propozycje! Ps. Czy dało by mi się po tylu latach cofnąć już rangę pleciugi? Już od dawna nie mam problemów z ortografią...
Roswell było, jest, i będzie zachowane na zawsze w naszych sercach ;D
Re: Roswell story - Stwórz własną historię.
Proszę napisać podanie w Urzędzie Forum
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Re: Roswell story - Stwórz własną historię.
A w jaki terminie zostanie rozpatrzone?
Roswell było, jest, i będzie zachowane na zawsze w naszych sercach ;D
Re: Roswell story - Stwórz własną historię.
Podzielnym przez 7. Według kalendarza islamskiego.
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Re: Roswell story - Stwórz własną historię.
błagam- pisze się "strzelanina" od strzelania (a "szczelanina" musiałaby chyba pochodzić od..."szczania" )Max pamiętał dokładnie szczelaninę w kawiarni
Re: Roswell story - Stwórz własną historię.
gizol wrote:Max pamiętał dokładnie szczelaninę w kawiarni
Ktoś tu ściemniagizol wrote:Już od dawna nie mam problemów z ortografią...
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
- MAX EVANS
- Fan
- Posts: 569
- Joined: Wed Feb 03, 2010 2:44 pm
- Location: Ciałem w Wałbrzychu ale duchem w Roswell.
Re: Roswell story - Stwórz własną historię.
Hehe dobre 1-0 dla admina
Roswell to dla mnie coś więcej niż tylko serial to opowieść o przyjaźni i miłości, to część mojego życia.
Re: Roswell story - Stwórz własną historię.
I tak dobrze mi poszło. Tekst był pisany grubo po północy. No cóż, każdemu się zdarza W sumie to ranga może zostać... Jest taka... Wyjątkowa
Roswell było, jest, i będzie zachowane na zawsze w naszych sercach ;D
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 2 guests