Podaj dalej
Moderators: ciekawska_osoba, lizzy_maxia
Pluskanie w wodzie jest the best! Szkoda tylko, że człowiek się przy tym szybciej opala.
Kabaret. Ani Mru Mru. Lubię też pana Halamę, ale raczej w wersji krótkich skeczy filmowych niż występów na scenie.
W wyborach zdecydowanie zagłosuję. Jak nienawidziałam mojego nauczyciela od PO w liceum, tak wdzięczna mu jestem za wpojenie nam wszystkim niektórych obowiązków, które w demokratycznym państwie powienien speniać każdy obywatel. Patetycznie to brzmi, ale jest prawdziwe. A na kogo, to jeszcze nie wiem.
Kreskówka. Mam dwie: "Franklin" i "Opowieści z Wodnikowego Wzgórza". Pierwsza opowiada o małym żółwiu, który co dzień uczy się nowych rzeczy. Każdy kolejny odcinek tej bajki zaczyna się od słów Franklin umiałn już liczyć i wiązać buciki, dziś miał poznać... - Urocze, prawda Rok temu, kiedy puszczali go jako dobranockę, nie było siły, żeby o 19 dopchać się do tv. Z zacięciem godnym 5 latka wydzierałam pilota z rąk rodziny i zasiadałam przed ekranem by dowiedzieć się, czegóż to ciekawego dziś nauczy się Franklin. Natomiast "Opowieści z Wodnikowego Wzgórza" były emitowane na TVN - to historia rodziny zajęcy i ich przyjaciół, którzy zostają przepędzeni ze swojego lasu (wycinka) i szukają drogi prowadzącej do Wodnikowego Wzgórza, ich nowego domu. Niebanalna to bajka. Z bohaterami można się szybko związać, a los zajęczej rodziny śledzi się z zapartym tchem. W tej bajce nie ma miejsca na infantylizm, czcze gadanie, czy łopatologiczne tłumaczenie językiem dla dzieci, co jest dobre, a co złe. Bohaterowie są wielobarwni, nikt nie jest taki, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. Osobiście uwielbiam Półkownika - postać dramatyczna. Człowiek... zając (;)) honoru, w życiu kieruje się kodeksem, a jednak życie i zobowiązania zmuszają go do działania wbrew sobie i przystanie do bandy tych złych. rarytasik. Jakieś pół roku temu dowiedziałam się, że kreskówka została oparta na książce Richarda Adamsa. Znalazłam ją na merlinie, ale nadal jest niedostępna. Może ktoś z was widział ją w jakiejś księgarni?
...po chwili...
Jest, jest! Nowe wydanie. Ha! Już wiem, co sobie kupić na urodzinki Wklejam bardzo dobry opis charakteryzujący, tym rzem "Wodnikowe Wzgórze" (to zdaje się kontynuacja "Opowieści..." z tego, co kojarzę z fabuły serialu-kreskówki. No chyba, że to wciąż to samo tyle, że pod innym tytułem, a serial miał dwie serie, bo książka była za obszerna by zmieścić się w jednej. Sma nie wiem ).
Bajka? Dzieło moralisty? Księga mądrości? Richard Adams po prostu opowiedział historię, ale zawarł w niej tyle świeżości, tyle poezji i tyle tajemniczych wspomnień, że możemy uznać ją za odyseję przybyłą z głębi czasów. Do nas należy interpretowanie jej na własny sposób, albo lepiej nawet, czytanie jej oczyma dziecka (...) Jest to przede wszystkim opowieść o poszukiwaniu własnej drogi, tożsamości, niezależność. Opowieść o odwadze, by wyjść naprzeciw nieznanemu, nawet gdy instynkt podpowiada, iż najlepszym wyjściem jest ucieczka i znalezienie odpowiedniego, ukrytego dobrze schronienia. (...) Otwiera się przede mną czas, gdy powieści pisano z potrzeby serca, przygotowywano je długo, dopieszczano... Gdy tworzono klasykę, która potem służyła za wzór dla następnych pokoleń pisarzy. Powstałe w 1972 roku „Wodnikowe wzgórze” to klasyka, ale czego? Powieści dziecięcej? Młodzieżowej? Przychodzą nam na myśl takie tytuły, jak: „Nad wielką rzeką”, „Tryumf Ropucha” czy „Tam i z powrotem”. (...) Adams tworzy w swych króliczych bohaterach małe odbicia ludzkiej świadomości. Nie odbiera im tożsamości. Zaznajamia nas ze skomplikowaną biologią i zachowaniami tych gryzoni. Z jednej strony tworzy powieść fantastyczną, dorzuca świat króliczych mitologii oraz legend, zaznajamia nas z ich pradawnymi bohaterami, nazewnictwem i cudownymi opowieściami, cząstkami ich „religii”. To nie opowieść dla dzieci, tylokrotnie zekranizowana, jest nawet dla nas współczesnych zbyt brutalna. Okrutna, bo otwarcie mówiąca o złu, którego potrafimy się dopuścić i które nazywamy codziennością.
Co zaplanowałeś/łaś na dzisiejszy wieczór?
Kabaret. Ani Mru Mru. Lubię też pana Halamę, ale raczej w wersji krótkich skeczy filmowych niż występów na scenie.
W wyborach zdecydowanie zagłosuję. Jak nienawidziałam mojego nauczyciela od PO w liceum, tak wdzięczna mu jestem za wpojenie nam wszystkim niektórych obowiązków, które w demokratycznym państwie powienien speniać każdy obywatel. Patetycznie to brzmi, ale jest prawdziwe. A na kogo, to jeszcze nie wiem.
Kreskówka. Mam dwie: "Franklin" i "Opowieści z Wodnikowego Wzgórza". Pierwsza opowiada o małym żółwiu, który co dzień uczy się nowych rzeczy. Każdy kolejny odcinek tej bajki zaczyna się od słów Franklin umiałn już liczyć i wiązać buciki, dziś miał poznać... - Urocze, prawda Rok temu, kiedy puszczali go jako dobranockę, nie było siły, żeby o 19 dopchać się do tv. Z zacięciem godnym 5 latka wydzierałam pilota z rąk rodziny i zasiadałam przed ekranem by dowiedzieć się, czegóż to ciekawego dziś nauczy się Franklin. Natomiast "Opowieści z Wodnikowego Wzgórza" były emitowane na TVN - to historia rodziny zajęcy i ich przyjaciół, którzy zostają przepędzeni ze swojego lasu (wycinka) i szukają drogi prowadzącej do Wodnikowego Wzgórza, ich nowego domu. Niebanalna to bajka. Z bohaterami można się szybko związać, a los zajęczej rodziny śledzi się z zapartym tchem. W tej bajce nie ma miejsca na infantylizm, czcze gadanie, czy łopatologiczne tłumaczenie językiem dla dzieci, co jest dobre, a co złe. Bohaterowie są wielobarwni, nikt nie jest taki, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. Osobiście uwielbiam Półkownika - postać dramatyczna. Człowiek... zając (;)) honoru, w życiu kieruje się kodeksem, a jednak życie i zobowiązania zmuszają go do działania wbrew sobie i przystanie do bandy tych złych. rarytasik. Jakieś pół roku temu dowiedziałam się, że kreskówka została oparta na książce Richarda Adamsa. Znalazłam ją na merlinie, ale nadal jest niedostępna. Może ktoś z was widział ją w jakiejś księgarni?
...po chwili...
Jest, jest! Nowe wydanie. Ha! Już wiem, co sobie kupić na urodzinki Wklejam bardzo dobry opis charakteryzujący, tym rzem "Wodnikowe Wzgórze" (to zdaje się kontynuacja "Opowieści..." z tego, co kojarzę z fabuły serialu-kreskówki. No chyba, że to wciąż to samo tyle, że pod innym tytułem, a serial miał dwie serie, bo książka była za obszerna by zmieścić się w jednej. Sma nie wiem ).
Bajka? Dzieło moralisty? Księga mądrości? Richard Adams po prostu opowiedział historię, ale zawarł w niej tyle świeżości, tyle poezji i tyle tajemniczych wspomnień, że możemy uznać ją za odyseję przybyłą z głębi czasów. Do nas należy interpretowanie jej na własny sposób, albo lepiej nawet, czytanie jej oczyma dziecka (...) Jest to przede wszystkim opowieść o poszukiwaniu własnej drogi, tożsamości, niezależność. Opowieść o odwadze, by wyjść naprzeciw nieznanemu, nawet gdy instynkt podpowiada, iż najlepszym wyjściem jest ucieczka i znalezienie odpowiedniego, ukrytego dobrze schronienia. (...) Otwiera się przede mną czas, gdy powieści pisano z potrzeby serca, przygotowywano je długo, dopieszczano... Gdy tworzono klasykę, która potem służyła za wzór dla następnych pokoleń pisarzy. Powstałe w 1972 roku „Wodnikowe wzgórze” to klasyka, ale czego? Powieści dziecięcej? Młodzieżowej? Przychodzą nam na myśl takie tytuły, jak: „Nad wielką rzeką”, „Tryumf Ropucha” czy „Tam i z powrotem”. (...) Adams tworzy w swych króliczych bohaterach małe odbicia ludzkiej świadomości. Nie odbiera im tożsamości. Zaznajamia nas ze skomplikowaną biologią i zachowaniami tych gryzoni. Z jednej strony tworzy powieść fantastyczną, dorzuca świat króliczych mitologii oraz legend, zaznajamia nas z ich pradawnymi bohaterami, nazewnictwem i cudownymi opowieściami, cząstkami ich „religii”. To nie opowieść dla dzieci, tylokrotnie zekranizowana, jest nawet dla nas współczesnych zbyt brutalna. Okrutna, bo otwarcie mówiąca o złu, którego potrafimy się dopuścić i które nazywamy codziennością.
Co zaplanowałeś/łaś na dzisiejszy wieczór?
Last edited by Olka on Mon Jun 27, 2005 7:00 pm, edited 2 times in total.
Odpoczynek po wczorajszej imprezie i dzisiejszym dniu nad zalewem Za dużo słońca I za dużo piwa Ale trzeba było świętowac zakończenie sesji
edit:
Ulubione słodycze?
edit:
Ulubione słodycze?
Last edited by onar-ek on Mon Jun 27, 2005 7:03 pm, edited 1 time in total.
A lody się liczą Na drugiem miejscu stoją Snickersy, czasem jak mam na nie fale to mogę zjeść kilka naraz (a potem oczywiście pokutuje )
Tak jak wszyscy tu zgromdzeni - jak widze - bardzo podoba mi się Ani Mru Mru, to są skecze które zapadają w pamięć I może jeszcze Grupa Mozarta, ale to już mniej.
Na dzisiejszy wieczór nie mam planów - chyba, że zasiadanie przed Smerfami, uznacie za plany
Jako że wszyscy tak o jedzeniu, to:
Lubisz jeść? czy może uwazasz to za przykrą konieczność?
Tak jak wszyscy tu zgromdzeni - jak widze - bardzo podoba mi się Ani Mru Mru, to są skecze które zapadają w pamięć I może jeszcze Grupa Mozarta, ale to już mniej.
Na dzisiejszy wieczór nie mam planów - chyba, że zasiadanie przed Smerfami, uznacie za plany
Jako że wszyscy tak o jedzeniu, to:
Lubisz jeść? czy może uwazasz to za przykrą konieczność?
Luuubię jeść, naprawdę, nie mam w tym względzie jakiś zachamowań (poza wątróbką - tej nie trawię, paskuda). Lubię wszystkie tzw kuchnie, ale polską stawiam na pierwszym miejscu, nie ma to jak naleśniki mojej babci czy pierożki zrobione przez dziadka, palce lizać. Jesśi chodzi o nowości, a jak spróbuję, jak zasmakuje to dobrze, jak nie, no to koniec przygody z nową potrawą.
Teraz właśnie jem standardowy posiłek tej pory roku - truskawki z kluseczkami.
edit trochę się spóżniłam: nie mam ulubionej gazety, choć z musu czytam podatkowe i prawnicze.
Było o ulubionych zabawkach, kabaretach, to może teraz : Twoje ulubione zajęcie?
Teraz właśnie jem standardowy posiłek tej pory roku - truskawki z kluseczkami.
edit trochę się spóżniłam: nie mam ulubionej gazety, choć z musu czytam podatkowe i prawnicze.
Było o ulubionych zabawkach, kabaretach, to może teraz : Twoje ulubione zajęcie?
Słodycze, życie bez nich nie byłoby takie... słodkie Przepadam za Kinder Czekoladą, ale lubię też te bakaliowe.
Jedzenie. Kiedyś było przykrą koniecznością. Potem stało się dobrą wymówką by się nie uczyć i zaczęło być jedną z tych ulubionych A na studiach znowu zostało znienawidzone - jestem mało kreatywna, więc moje menu ogranicza się do poniedziałkowego i wtorkowego jedzenia tego, co zdołam wynieść z domu, dalsze dni tygodnia to typowo studenckie żarcie z torebki. I nieśmiertelny sos seczuański z kurczakiem. Ech, kucharka ze mnie straszna
Gazeta. Czytam wyłącznie Wprost, Newsweeka lub Politykę. Innych w domu nie ma a jako 'biedny student' ograniczam się do wydawania pieniędzy na rzeczy raczej przydatne niż takie, które po tygodniu lądują w koszu. Za to chadzam sobie czasem do Empiku by poczytać Kino
Ulubione zajęcie: spanie, oczywiście. Chociaż obijanie się nie pozostaje w tyle
Reklama: pierwsza z serii Simplusa - z tą piosenką "Tuc, tuc, tuc..." i oczywiście "Kopytko":cheesy: Nigdy nie zapomnę też "A świstak siedzi i zawija je w te sreberka". Ale najbardziej lubię reklamy Peugeota. Ściągam je sobie nawet z sieci. Są fenomenalne.
Czy łatwo cię zdenerwować?
P.S. Jednak pierwsza maddie. Lista na blogu Deidre idzie od góry
Jedzenie. Kiedyś było przykrą koniecznością. Potem stało się dobrą wymówką by się nie uczyć i zaczęło być jedną z tych ulubionych A na studiach znowu zostało znienawidzone - jestem mało kreatywna, więc moje menu ogranicza się do poniedziałkowego i wtorkowego jedzenia tego, co zdołam wynieść z domu, dalsze dni tygodnia to typowo studenckie żarcie z torebki. I nieśmiertelny sos seczuański z kurczakiem. Ech, kucharka ze mnie straszna
Gazeta. Czytam wyłącznie Wprost, Newsweeka lub Politykę. Innych w domu nie ma a jako 'biedny student' ograniczam się do wydawania pieniędzy na rzeczy raczej przydatne niż takie, które po tygodniu lądują w koszu. Za to chadzam sobie czasem do Empiku by poczytać Kino
Ulubione zajęcie: spanie, oczywiście. Chociaż obijanie się nie pozostaje w tyle
Reklama: pierwsza z serii Simplusa - z tą piosenką "Tuc, tuc, tuc..." i oczywiście "Kopytko":cheesy: Nigdy nie zapomnę też "A świstak siedzi i zawija je w te sreberka". Ale najbardziej lubię reklamy Peugeota. Ściągam je sobie nawet z sieci. Są fenomenalne.
Czy łatwo cię zdenerwować?
P.S. Jednak pierwsza maddie. Lista na blogu Deidre idzie od góry
Last edited by Olka on Tue Jun 28, 2005 9:10 pm, edited 1 time in total.
Zdenerwować mnie jest raczej trudno, taka ze mnie zimna ryba . Czasami znajomi, rodzina, mają do mnie pretensje, że niczym się nie przejmuję, kiedy oni mało pod sufitem nie chodzą. Moje motta życiowe "pomyślę o tym jutro" i "jutro jest świeże i wolne od błędów" tłumaczą chyba dlaczego mało co mnie wzrusza (w tym negatywnym odcieniu zdenerwowania). dużo łatwiej mnie jest przerazić, wystarczy byle pająk, nawet taki maluśki, i skacze na stolek lub łapię pierwszą ciężką rzecz , która jest pod ręką i walę tego potwora, aż jestem 100% pewna, że jest martwy. Acha, gwoli wyjaśnienia, boję się tylko pająków, inne pełzające, obleśne pluskwiaki, robaki i inne takie nie powodują u mnie paniki, co najwyżej lekkie lub duże obrzydzenie.
Reklama: niezapomniany PRUSAKOLEP jedna z pierwszych polskich reklam, do dziś pamiętam muzyczkę towarzyszącą tej reklamie. A tak ogólnie lubię reklamy bez udziału ludzi, np ostania reklama coca-coli, te buteleczki razem i osobno były pomysłowe. A zapomniałabym - lubię rekalmy Toyoty (moje ulubiona marka).
Jaką książkę poleciłbyś/abyś na wakacje?
Reklama: niezapomniany PRUSAKOLEP jedna z pierwszych polskich reklam, do dziś pamiętam muzyczkę towarzyszącą tej reklamie. A tak ogólnie lubię reklamy bez udziału ludzi, np ostania reklama coca-coli, te buteleczki razem i osobno były pomysłowe. A zapomniałabym - lubię rekalmy Toyoty (moje ulubiona marka).
Jaką książkę poleciłbyś/abyś na wakacje?
Dużo tego było
Hm- kierowca. Zdałam za drugim razem i jezdżę jak facet, impulsywniej niż mój tata
Książki czytam o każdej porze jak mam czas. Nad strumyczkiem, na huśtawce, w autobusie, pociągu itp.
Nie cierpię reklam. Kabarety bardzo lubię, ale dobre. Ani Mru, Mru Lublin się kłania !
postać - Napoleon albo Salvador Dali (i tylko ja wiem dlaczego aurat ten ostatni ).
zajęcie- pisanie
zdenerwowac mnie bardzo łatwo. I wtedy strasznie wrzeszczę.
czytam Newsweeka i Rzeczpospolitą.
Książka - polecam bardzo książkę "Pasja Życia " i w ogóle wszystko co wyszukacie sobie
Talizman - mam ! To kolec z jeżozwierza. Przwiozła mi go osoba, której już nie ma. Jest dla mnie czymś więcej niż talizmanem. Ale nie noszę go na szyi, tylko obracam go w ręku. To dziwne, ale kiedy go dotykam uspakaja mnie jego zimno i gładkość.
co do prezydenta- wy to robicie specjalnie, prawda ? Znów polityka. Nie wiem na kogo zagłosuję. Może na Kaczyńskiego. Zobaczymy.
plany na wieczór- dziś chcę się porządnie wyspać, bo od niedzieli do wtorku miałam imprezę A dziś cały dzionek będę załatwiać bilety na samolot.
Czy jesteś czasami egoistą ? (pytanie... )
Hm- kierowca. Zdałam za drugim razem i jezdżę jak facet, impulsywniej niż mój tata
Książki czytam o każdej porze jak mam czas. Nad strumyczkiem, na huśtawce, w autobusie, pociągu itp.
Nie cierpię reklam. Kabarety bardzo lubię, ale dobre. Ani Mru, Mru Lublin się kłania !
postać - Napoleon albo Salvador Dali (i tylko ja wiem dlaczego aurat ten ostatni ).
zajęcie- pisanie
zdenerwowac mnie bardzo łatwo. I wtedy strasznie wrzeszczę.
czytam Newsweeka i Rzeczpospolitą.
Książka - polecam bardzo książkę "Pasja Życia " i w ogóle wszystko co wyszukacie sobie
Talizman - mam ! To kolec z jeżozwierza. Przwiozła mi go osoba, której już nie ma. Jest dla mnie czymś więcej niż talizmanem. Ale nie noszę go na szyi, tylko obracam go w ręku. To dziwne, ale kiedy go dotykam uspakaja mnie jego zimno i gładkość.
co do prezydenta- wy to robicie specjalnie, prawda ? Znów polityka. Nie wiem na kogo zagłosuję. Może na Kaczyńskiego. Zobaczymy.
plany na wieczór- dziś chcę się porządnie wyspać, bo od niedzieli do wtorku miałam imprezę A dziś cały dzionek będę załatwiać bilety na samolot.
Czy jesteś czasami egoistą ? (pytanie... )
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
Hotori pytania o polityką są jak najbardziej uzasadnione przynajmniej z mojej strony ponieważ uwielbiam polityke Swoją drogą ja na Kaczyńskiego na pewno głosowac nie będę
Czy łatwo mnie zdenerwowac? O dziwo nie. Mało osób widziało mnie tak naprawdę złą i zdenerwowaną Lubię ostre wymiany zdań i żywe konwersacje, ale z mojej strony rzadko są to kłótnie Bo wredna to ja jestem na codzień i nie trzeba mnie denerwowac, aby to zobaczyc jednek tylko dla tych osób, które irytują mnie swoją postawą
Na wakacje, jako jest to czas zabaw i śmiechów, poleciłabym np Sowę i 'Smak świeżych malin'. Książka lekka i zabawna na poprawę humorku
Czy jestem egoistką? Oczywiście jak każdy z nas. I nie lubię jak ludzie się tego wypierają i udają 100% altruistę Bo każdy z nas postapił kiedyś wyłącznie z myślą o sobie
Plany na wakacje- praca czy może wypoczynek? Ja niestety wybrałam opcję numer jeden Ale tylko na lipiec i sierpień, wrzesień jest mój I ten weekend na Mazurach
Czy łatwo mnie zdenerwowac? O dziwo nie. Mało osób widziało mnie tak naprawdę złą i zdenerwowaną Lubię ostre wymiany zdań i żywe konwersacje, ale z mojej strony rzadko są to kłótnie Bo wredna to ja jestem na codzień i nie trzeba mnie denerwowac, aby to zobaczyc jednek tylko dla tych osób, które irytują mnie swoją postawą
Na wakacje, jako jest to czas zabaw i śmiechów, poleciłabym np Sowę i 'Smak świeżych malin'. Książka lekka i zabawna na poprawę humorku
Czy jestem egoistką? Oczywiście jak każdy z nas. I nie lubię jak ludzie się tego wypierają i udają 100% altruistę Bo każdy z nas postapił kiedyś wyłącznie z myślą o sobie
Plany na wakacje- praca czy może wypoczynek? Ja niestety wybrałam opcję numer jeden Ale tylko na lipiec i sierpień, wrzesień jest mój I ten weekend na Mazurach
Onarku właśnie dlatego rozmowy o polityce na takich forach są ...ryzykowne . Bo tutaj wszyscy się różnimy, są różne gusta polityczne. Poza tym polityka to często sprawa emocji i historii, w końcu te upodobania kształtuje przez lata nasze środowisko. Ja wychowałam się w rodzinie , w której tradycje prawicowe i Solidarnościowe sięgają paru pokoleń wstecz. Zatem nie mogę (i nie chcę) głosować na panów Cimoszewicza, Borowskiego i innych postkomunistów , bo hm- pamiętam co robili 20 lat temu (dzięki zbiorowej pamięci mojej rodziny):roll: Pogodzilam się już z faktem, że Polska nigdy nie wyjdzie z tej plątaniny trudnych ścieżek przeszłości.
Z kolei na Leppera i Giertycha głosować po prostu nie wolno, to będzie katastrofa narodowa. Bezpłciowy pan Religa też odpada. Tusk jest za miękki. Zostaje Kaczyński ze skłonnością do demagogii (ale pokażcie mi polityka , który jej nie ma ). A w ogóle- to dla mnie nie ma kandydata. Tylko problem jest taki, że trzeba głosować , to obywatelski obowiązek.
Co do wakacji to jak zwykle jestem w rozjazadach. Najpierw góry, potem Londyn, a potem zobaczymy- może też Mazury ze znajomymi.
chwilowo nie mam pytania
Z kolei na Leppera i Giertycha głosować po prostu nie wolno, to będzie katastrofa narodowa. Bezpłciowy pan Religa też odpada. Tusk jest za miękki. Zostaje Kaczyński ze skłonnością do demagogii (ale pokażcie mi polityka , który jej nie ma ). A w ogóle- to dla mnie nie ma kandydata. Tylko problem jest taki, że trzeba głosować , to obywatelski obowiązek.
Co do wakacji to jak zwykle jestem w rozjazadach. Najpierw góry, potem Londyn, a potem zobaczymy- może też Mazury ze znajomymi.
chwilowo nie mam pytania
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
Hotori, kiedy Londyn? U mnie 9-17 lipiec - szał zwiedzania i zakupów
Polityka - mam wyrzuty sumienia, nie głosować wstyd (ach ten obowiazek obywatelski!), ale nie ma na kogo, zawsze jest jakieś ale.
Plany wakacyjne - tydzień w Londynie, a reszta to praaaaaaaca.
Świętujecie urodziny czy imieniny? i jak?
Polityka - mam wyrzuty sumienia, nie głosować wstyd (ach ten obowiazek obywatelski!), ale nie ma na kogo, zawsze jest jakieś ale.
Plany wakacyjne - tydzień w Londynie, a reszta to praaaaaaaca.
Świętujecie urodziny czy imieniny? i jak?
Renya- do Londynu przybywam od paru lat, to już niemal tradycja u mnie. I zawsze na ok. miesiąc. Tym razem jestem tam od 1 do 30 sierpnia I zakupy no co ty. Nie wiesz jakie tam są ceny ?! Coś tam sobie kupię, ale to nie będzie shopping spree Poza tym ja tam jadę żeby się...uczyć jakkolwiek to brzmi w wakacje. Ale to jest taka nauka z rozrywką, bo w końcu przy uniwerku poznajesz mnóstwo fajnych, nowych ludzi. I lubię to
Urodziny. Zazwyczaj wychodzę z paczką do knajpki albo robię w domu.
Spódnica czy spodnie ?
P.S. Jeszcze do Londynu, taka ciekawostka- wiecie, u nas to jest tak, że jak cię stać na ciuch z Galerii Centrum (to nie znaczy, że tam kupuję, chociaż zdarzyło mi się) to jest dobrze, a w Londynie jest inaczej- w markowych butikach możesz sobie kupować , ale jak cię stać na ciuchland to wtedy znaczy, że jesteś super bogaty. Żebyście mnie widziały jak się kiedyś wgapiałam w te unikaty !
Urodziny. Zazwyczaj wychodzę z paczką do knajpki albo robię w domu.
Spódnica czy spodnie ?
P.S. Jeszcze do Londynu, taka ciekawostka- wiecie, u nas to jest tak, że jak cię stać na ciuch z Galerii Centrum (to nie znaczy, że tam kupuję, chociaż zdarzyło mi się) to jest dobrze, a w Londynie jest inaczej- w markowych butikach możesz sobie kupować , ale jak cię stać na ciuchland to wtedy znaczy, że jesteś super bogaty. Żebyście mnie widziały jak się kiedyś wgapiałam w te unikaty !
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
Spodnie, ewentualnie od święta sukienka, spódnica zdecydowanie jest na ostanim miejscu.
Ja sobie w tym roku trochę poszaleję na zakupach - ceny w lipcu są zabójcze - 100 zl za perfumy, gdy u nas są za 300zl - to grzech nie kupić dla siebie i znajomych
dla posiadaczy tel. komórkowych : Jaki model telefonu kom. preferujesz i dlaczego ten a nie inny?
Ja sobie w tym roku trochę poszaleję na zakupach - ceny w lipcu są zabójcze - 100 zl za perfumy, gdy u nas są za 300zl - to grzech nie kupić dla siebie i znajomych
dla posiadaczy tel. komórkowych : Jaki model telefonu kom. preferujesz i dlaczego ten a nie inny?
Egoista, altruisata. Miesza się to wciąż i wciąż. O ile podejmowane przezemnie decyzje i działania nie krzywdzą innych jestem egoistką. Co nie znaczy, że nie lubię pomagać innym. Bardzo mnie cieszy, kiedy dzięki mojej pomocy ktoś, kto sobie nie mógł poradzić rozwiązał problem.
Urodziny z rodzinką (wiecie, środek wakacji, znajomi w rozjazdach) imieninki - najpierw z rodzinką, a potem ze znajomymi A potem dzień dziecka, mikołaj, święto lasu i spawacza. Zgadnijcie, co robiłam podczas niedawno obchodzonego dnia Windy.
Spodnie, spodnie, ewentualnie spodnie
W Polsce to jest niestety tak, że popularne szmateksy i chiucholandy zlały się w to samo, w przeciwieństwie do ich odpowiedników z Zachodu. Podobnie jest z naszymi krawcami - chodzimy do nich, jak popruje się marynarka, albo trzeba poszerzyć/zwęzić sukienkę. We Francji, jeśli ubierasz się u krawca oznacza to bynajmniej, że nie stać cię na nową marynarkę, ale że masz klasę i stać cię na taką ekstawagancję. Ale powiem wam, że nasze poczciwe szmateksy nie są takie złe. Pamiętam, jak brat opowiadał mi, że raz budzik mu nie zadzwonił i wybiegł z domu jak oparzony, żeby nie spóźnić się na zajęcia na siłowni. Po drodze wstąpił do piekarni po bułkę za 50gr, a kawałek dalej do ciucholandu po spodenki do ćwiczeń, bo swoich zapomniał. Kupił je za 40gr! Nosi je do dziś, takie są wygodne Zresztą takie sklepy nie są wcale złe. Czasem (przyznaję, że rzadko, ale jednak) można w nich wyszukać naprawdę ciekawe ubrania. Choć i tak szperacze przeżywają największe oblężenie przed Juwenaliami
Telefony - Nokia, zdecydowanie. Obsługuje się ją niemal intuicyjnie, bardzo przyjazna bestyja. Kiedy zmieniam komórki (raptem dwa razy) zawsze zostaję przy Nokii i nie zamierzam tego zmieniać (póki co )
Czy jesteś kolekcjonerem? To pytanie niekoniecznie dotyczy hobby, choć może. Ja np. od pewnego czasu zbieram świeczniki (wiecie neutralne prezenciki od dalekiej rodzinki potem zostają zauważone w grupie na twojej półce i zaczyna się lawina. Można być pewnym, że za rok świeczka zapłonie nie tylko na urodzinowym torcie), ale także plastikowe jednorazówki po zakupach Po co? A bo zawsze mogą się przydać, chociaż prawie nigdy nie są potrzebne. A jednak zbieram...
Urodziny z rodzinką (wiecie, środek wakacji, znajomi w rozjazdach) imieninki - najpierw z rodzinką, a potem ze znajomymi A potem dzień dziecka, mikołaj, święto lasu i spawacza. Zgadnijcie, co robiłam podczas niedawno obchodzonego dnia Windy.
Spodnie, spodnie, ewentualnie spodnie
W Polsce to jest niestety tak, że popularne szmateksy i chiucholandy zlały się w to samo, w przeciwieństwie do ich odpowiedników z Zachodu. Podobnie jest z naszymi krawcami - chodzimy do nich, jak popruje się marynarka, albo trzeba poszerzyć/zwęzić sukienkę. We Francji, jeśli ubierasz się u krawca oznacza to bynajmniej, że nie stać cię na nową marynarkę, ale że masz klasę i stać cię na taką ekstawagancję. Ale powiem wam, że nasze poczciwe szmateksy nie są takie złe. Pamiętam, jak brat opowiadał mi, że raz budzik mu nie zadzwonił i wybiegł z domu jak oparzony, żeby nie spóźnić się na zajęcia na siłowni. Po drodze wstąpił do piekarni po bułkę za 50gr, a kawałek dalej do ciucholandu po spodenki do ćwiczeń, bo swoich zapomniał. Kupił je za 40gr! Nosi je do dziś, takie są wygodne Zresztą takie sklepy nie są wcale złe. Czasem (przyznaję, że rzadko, ale jednak) można w nich wyszukać naprawdę ciekawe ubrania. Choć i tak szperacze przeżywają największe oblężenie przed Juwenaliami
Telefony - Nokia, zdecydowanie. Obsługuje się ją niemal intuicyjnie, bardzo przyjazna bestyja. Kiedy zmieniam komórki (raptem dwa razy) zawsze zostaję przy Nokii i nie zamierzam tego zmieniać (póki co )
Czy jesteś kolekcjonerem? To pytanie niekoniecznie dotyczy hobby, choć może. Ja np. od pewnego czasu zbieram świeczniki (wiecie neutralne prezenciki od dalekiej rodzinki potem zostają zauważone w grupie na twojej półce i zaczyna się lawina. Można być pewnym, że za rok świeczka zapłonie nie tylko na urodzinowym torcie), ale także plastikowe jednorazówki po zakupach Po co? A bo zawsze mogą się przydać, chociaż prawie nigdy nie są potrzebne. A jednak zbieram...
No to ja mam chyba specyficzne hobby Zbieram gumki do ścierania i mam ich - uwaga 5. tys Rożnych kolorów i kształtów, z różnych państw...lubię dotykać ich plastycznej faktury
Pożyć wśród Indian czy szczepów afrykańskich ? (ja wybieram to pierwsze)
Pożyć wśród Indian czy szczepów afrykańskich ? (ja wybieram to pierwsze)
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
Co do pytania Hotori, wybieram szczepy afrykańskie...jakoś nie dostrzegam nic pasjonującego w przebywaniu wśród Indian.
Czy hamuję swoje emocje pisząc posty? Raczej nie, może dlatego, że nie zdarzyły mi się sytuacje, kiedy jakiś post mnie tak naprawdę wkurzył. Niektóre traktuję trochę z przymrużniem oka bo inaczej się nie da. Raczej nie wpycham się w jakieś forumowe kłótnie, bo i po co. No chyba, że dotyczą bezpośrednio mnie. Ale i wtedy zachowuję się w granicach rozsądku. Pewne nie zwyzywałabym takiej osoby, ale jakieś złośliwe, uszczypliwe uwagi...
Wegetarianizm, jesteś za czy przeciw? I dlaczego?
Czy hamuję swoje emocje pisząc posty? Raczej nie, może dlatego, że nie zdarzyły mi się sytuacje, kiedy jakiś post mnie tak naprawdę wkurzył. Niektóre traktuję trochę z przymrużniem oka bo inaczej się nie da. Raczej nie wpycham się w jakieś forumowe kłótnie, bo i po co. No chyba, że dotyczą bezpośrednio mnie. Ale i wtedy zachowuję się w granicach rozsądku. Pewne nie zwyzywałabym takiej osoby, ale jakieś złośliwe, uszczypliwe uwagi...
Wegetarianizm, jesteś za czy przeciw? I dlaczego?
The best kind of kiss is the one where you have to stop because you can't help but smile.
Nie jestem przeciw, niech ludzie jedzą, co chcą. Ja jestem zdeklarowanym mięsożercom. Dlaczego? Bo primo, mięsko jest smaczne, secundo, potrzebne by prawidłowo się rozwijać i .... hmm... o właśnie. W końcu bez powodu stoimy na szczycie łańcucha pokarmowego
Za co i komu dziękujesz/dziękowałeś w tym tygodniu?
Za co i komu dziękujesz/dziękowałeś w tym tygodniu?
Who is online
Users browsing this forum: Google [Bot] and 26 guests