Pozwól zapomnieć - rozdział dwunasty

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

syja
Gość
Posts: 13
Joined: Sat Feb 26, 2005 5:27 pm
Location: południe

Post by syja » Thu Apr 14, 2005 10:45 pm

Powodzenia na maturce! Napisz o której mam trzmać kciuki

WLASNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Napisz mam na ktora godzine masz termin.
U mnie w LO maturki ustne z polskiego sa od 7.30 do 19.30

A tak przy okazji z czego zdajesz? Polski - obowiazkowo, Angielki - jezyk obcy, a trzeci przedmiot? A moze jeszcze czwarty?

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Fri Apr 15, 2005 7:20 am

Hmm, to może ja wam napiszę cały rozkład moich matur? :lol:

Ustne:

19 (wtorek) w godzinach od 14:00 do 20:00 - angielski

22 (piątek) w godzinach od 14:00 do 20:00 - polski


Pisemne:

5 maja - polski

6 maja - angielski

13 maja - biologia

18 maja - fizyka

20 maja - chemia

Koniec 8)


Niestety kolejna część PZ pojawi się tak jak powiedziałam, pod koniec przyszłego tygodnia. Musicie wytrzymać. A "Czekając na bohatera" zamieszczę po zakończeniu całej matury.
Image

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Fri Apr 15, 2005 11:00 am

Życzę powodzienia i mam nadzieję, że i mi jakoś się uda.... :roll: 8)

User avatar
Maleństwo
Starszy nowicjusz
Posts: 173
Joined: Mon Feb 28, 2005 8:22 pm
Location: Gdańsk

Post by Maleństwo » Fri Apr 15, 2005 11:59 pm

Widzę _liz, że tutaj już prawdziwy harmonogram matur wywiesiłaś :wink: Ja Ci już życzyłam w komentarzu do OO, ale powtórzę...połamania języka na ustnej, a potem połamania pióra na pisemnej, trzymam kciuki...uf moje biedne palce...musiałaś tyle wybrać do zdawania :mrgreen:

A tak nawiasem mówiąc, to kiedy będzie kolejna część OO, mam nadzieję, że nie po całej Twojej maturze :(

Widzę, że większość naszych kochanych sępików jest zaskoczona, że wtyczką może być, albo i jest, choć z _liz nigdy nic nie wiadomo, ALEX. Czuję się dumna :wink: ...ja tak podejrzewałam! Zastanawiam się tylko skąd Alec zna Alexa i jaką sprawę ma do niego, że zaczyna od rękoczynów?

Alec i Liz i ich gra aktorska, hmmm, rzeczywiście przeszli perfekcyjne szkolenie :lol: ...pozory przede wszystkim :haha: i ta "świeżość" związku...no tak, jest bardzo świeży i "dobrze wypieczony" :mrgreen: Liz i Alec nawet nie zdają sobie sprawy jak zacierają się im granice między fikcją i udawaniem, a rzeczywistością...ciekawe kiedy na to wpadną :lol:
Maleństwo

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Thu Apr 21, 2005 3:13 pm

Wreszcie się doczekaliście, co? 8) Tak, dzisiaj już zamieszczam kolejną część PZ. Tylko dlatego, że mam niesamowicie, nieziemsko dobry humor. Cieszcie się i wy.

Kilka kwestii, które na pewno chcielibyście rozwiązać... Tak, to Alex jest wtyczką, a może nie tyle wtyczką, co członkiem Sekcji Ósmej. Co nie czyni od razu z niego podłego, czarnego charakteru, o nie. :) Pojawiła się w rozdziale dziewiątym wzmianka (wspomnienie) o niejakim transgenicznym imieniem Soul. On się jeszcze pojawi i to w czasie teraźniejszym, więc cierpliwie czekajcie. Ale mogę swobodnie przyznać, że jest to po prostu członek oddziału Aleca. W ogóle teraz zaczną się dziać ciekawe rzeczy (np. w rozdziale 12 pojawią się Biggs i CeCe).

Miłego czytania i mam nadzieję komentowania!



10.

Wszystko działo się tak szybko, że nie zdążyła zareagować. Gdyby wiedziała co się szykuje, może by jakoś zaczęła działać. Zatrzymałaby Aleca? Osłoniłaby Alexa? Zrobiłaby cokolwiek. Ale skąd mogła wiedzieć, że dojdzie do czegoś takiego. Nawet nie podejrzewała, że zielonooki może bez najmniejszego namysłu rzucić się na widzianego pierwszy raz w życiu chłopaka. Zaraz... Skoro atakował Alexa, musiał go znać i najwyraźniej nie bardzo lubić. Wszyscy byli zszokowani, kiedy w błyskawicznym tempie 494 przebył dystans od lady do drzwi i w mgnieniu oka, płynnymi ruchami rozłożył bruneta na łopatki, przytwierdzając go do zimnej posadzki. Nie było w Alecu gotującej się furii czy nieopanowanej chęci zemsty. To po prostu był instynkt, który kazał mu od razu reagować. Wbudowane w jego psychikę nauki Manticore i utkwione w podświadomości wspomnienia zadrgały na obecnych wydarzeniach. Ale to nie ze względu na przeszłość. Tu właśnie chodziło o teraźniejszość. Tę, którą żyła Liz. Jej zadanie. Nie powstrzymał własnej pięści, która jednym ruchem rozcięła wargę Alexa. Dopiero głos Marii ocucił go.
- Co ty wyprawiasz?! - gniew i panika przesycały powietrze

Alec już miał wykonać kolejny cios, ale zatrzymał własny ruch. Zielone tęczówki pociemniały do mrocznego szmaragdu, wypełnione chłodem i niebezpieczeństwem. Wbijał wzrok w pobladłą nieco twarz chłopaka i drobną strużkę krwi spływającą po jego wardze. Mógł to zakończyć tu i teraz, bo Alex wcale z nim nie usiłował walczyć. I mieliby jeden problem z głowy. Ale to zrujnowałoby cała misję Liz i tylko sprowadziło na nich gorsze kłopoty. Podniósł się więc i wycofał na kilka kroków, ostry wzrok nieustannie tkwił w leżącym na ziemi chłopaku.
- Porąbało cię? - Maria zaczynała tracić nerwy, wściekłością krzyczała – Dlaczego to zrobiłeś? To tylko Alex!
Max pomógł brunetowi wstać, reszta stanęła pomiędzy nim a zielonookim, jakby chcąc chronić przyjaciela. Tak, mieli go za przyjaciela. Przez wszystkie te lata. Nie mając pojęcia o prawdzie. Teraz stawali wokół niego niczym mur, nie podejrzewając, że chronią własną zgubę, że to obróci się przeciwko nim. Ale nie mógł powiedzieć, co było nie tak. Bo wtedy musiałby przyznać kim sam jest. Kim jest Liz. Zaciskał jedynie pięści, usiłując ustabilizować swój oddech. 542 zsunęła się ze swojego stołka i niepewnie podeszła. Sama nie wiedziała, w którą stronę powinna się skierować.

Czy podejść do Alexa i chronić go własnym ciałem, jak pozostali? Przecież jej własne zadanie właściwie na tym polegało, by chronić ich wszystkich przed jakimkolwiek zagrożeniem. Kto wie czy Alec przypadkiem nie dostał dodatkowego zadania od Renfro, by doprowadzić do Manticore nie tylko ją, ale również ich. Wzrok przesunął się po twarzach przyjaciół. Z lekkim strachem, ogromnym oburzeniem, wpatrywali się w zielonookiego i najwyraźniej czekali na ruch Liz. Nie miała pojęcia co się dzieje. 494 znienacka atakował Alexa, jakby ten był jakimś zagorzałym wrogiem. Spojrzała na Aleca. Nigdy jej nie zawiódł. Zawsze podejmował słuszne decyzje, nie raz ocalając życia innych. Ufała mu jak chyba nikomu innemu. Z drugiej strony wciąż był żołnierzem i oficjalnie nie opuścił Manticore. To mógł być dobrze stworzony pozór, który miał zmylić jej czujność. Grr, szlag by trafił Renfro! Oni czekali, żeby stanęła z nimi i doprowadziła swojego partnera do porządku. Ponownie utkwiła wzrok w zielonookim. Oby postępowała słusznie... Dwa kroki. Mogły być jej własnymi krokami w stronę Manticore i Psy-Ops, ale ryzykowała. Ufała mu. Może nawet za bardzo. Wciąż byli przecież żołnierzami i mogli się posunąć do różnych podstępów. Stanęła jednak obok Aleca.

- Nic ci nie jest Alex? - Isabel z prawdziwą troską otarła chusteczką krew
- W porządku. - mruknął chłopak, uśmiechając się lekko
Jego spojrzenie padło na dójkę transgenicznych, stojących na przeciwko. Cóż za uroczy obrazek. Dwoje X5 usiłujących sprzeciwić się swoim przełożonym, swojemu pochodzeniu, swojemu przeznaczeniu. A przecież nie mogli uciec od tego kim byli. I dlaczego uciekali, skoro i tak nie mogli zwalczyć w sobie tych instynktów, nie umieli w sobie uciszyć tej wojskowej natury i nie potrafili przeciwstawić się zmysłom. Chociażby ta reakcja zielonookiego to potwierdzała. Alex skrzywił się nieco, gdy rana zapiekła. 494 miał mocny cios. I niezwykle szybko się poruszał, nawet jak na transgenicznego. Już o tym zapomniał, odkąd się ostatnim razem widzieli. W zasadzie pierwszy i ostatni raz się wtedy spotkali. Kto by przypuszczał, że znów na siebie trafią. Nawet nie podejrzewał, że to właśnie on był tym dowódcą wspomnianym przez Renfro.
- Co ty sobie wyobrażasz? - Maria niczym lwica broniła przyjaciela, śląc kolejne mordercze spojrzenie w stronę Aleca
- Maria, w porządku. - Alex położył dłoń na jej ramieniu, starając się ją trochę uspokoić – To sprawa między nami. - spojrzał na zielonookiego – Prawda 494?
Alec zmrużył oczy, napinając wszystkie mięśnie, w gotowości do kolejnego ataku. Brunet jednak tylko lekko pokręcił głową i zaczął się wycofywać do tyłu.

- Wy im to wyjaśnicie, jak się domyślam. Ale jeszcze się zobaczymy. - wyszedł z Crashdown
nie tylko kosmici byli w pełni sparaliżowani tym, co się właśnie stało. Sama Liz nie miała pojęcia co Alex miał na myśli i skąd znał numer Aleca? Musiał w takim razie być wplątany w to wszystko bardziej, niż mogła podejrzewać. Wiedział, że są transgenicznymi... Spojrzała na zielonookiego, oczekując natychmiastowych wyjaśnień. On chyba jako jedyny wiedział więcej niż powinien. Zmarszczyła brwi. W jaką grę się tutaj zabawiano jej kosztem? Kim był Alex i dlaczego Alec go uderzył? I co miała niby wyjaśnić kosmitom? Jej sytuacja chyba nie mogła być bardziej skomplikowana. Bez słowa obróciła sie, kierując do swojego pokoju. W tym momencie szok pozostałych nie był jej zmartwieniem. Musiała sie dowiedzieć wszystkiego, nim się odważy podjąć ten jeden krok, o którym wspomniał Alex.

* * *

Skrzyżowała ramiona, przyjmując całkowicie zdystansowaną i groźną pozę. Wystarczyło na nią spojrzeć i było widoczne, że nie odpuści dopóki nie uzyska wyjaśnień. Tych wyjaśnień, na które chyba zasłużyła. Które jej się należały. Zmrużyła oczy, wbijając uważny wzrok w Aleca, który wszedł właśnie do jej pokoju. Wciąż skupiony na swoich instynktach. Jego spojrzenie przypominało ten typowy wzrok dowódcy, jaki pojawiał sie zawsze w trakcie misji, gdy jego zmysły przestawiały się na działanie tylko w celu wypełnienia zadania. Nie czekając nawet na jej pytania czy żądania, oznajmił chłodno:
- On jest z Sekcji Ósmej.
Słowa wsiąknęły w Liz. Spadły niczym gilotyna. Przecież to było niemożliwe. Niemożliwe. Alex Whitman, ten spokojny nastolatek, komputerowy geniusz, który od zawsze przecież mieszkał w Roswell? Nie. Coś się Alecowi musiało pomylić. To by było po prostu niedorzeczne. Jednak wyraz twarzy Aleca i to, co wydarzyło się w Crashdown, podpowiadały, że to była prawda. Gorzka prawda.

Oto miała pod samym nosem zdrajcę. Szczur w gnieździe, jak zawsze mówili na misjach. I nie odkryła go, nie zdemaskowała. Przeciwnie, chroniła go jak pozostałych, przywiązała sie do niego w jakiś sposób, była z nim tak blisko. A on wiedział, że ona jest z Manticore. Nie raz widział jej kod kreskowy, który prezentowała jako tatuaż zrobiony przez zbuntowaną nastolatkę. Grał nią, obserwował ją, rozpoznawał jej metody. Prawdopodobnie nigdy by się nie domyśliła, że Alex należy do Sekcji Ósmej. Należy? Raczej będzie należał. W tym wieku było sie dopiero adeptem, który miał szansę wstąpić w szeregi sekcji. Zapewne jego przepustką miało się właśnie stać to zadanie. Jak mogła być tak nieuważna? Jak mogła do tego dopuścić? Przecież nie popełniła żadnego błędu. Nie powinna popełnić. Potarła dłońmi skronie, pochylając głowę. To była jej wina. Naraziła pozostałych i samą siebie.
- Przestań. - głos Aleca był chłodnawy, ale od razu poskutkował – Nie twoja wina. Nie mogłaś go podejrzewać.
- Skąd go znasz? - zapytała, chcąc odegnać swoje myśli w innym kierunku

- Nocne łowy z Sekcją Ósmą. - rzucił cierpko
Liz znała to hasło. Czasami Renfro współpracując z Sekcją Ósmą wybierała kilkoro transgenicznych i wysyłani byli oni z młodymi adeptami w serce ciemnego lasu na „manewry”. Był to wymysł dowodzących Sekcją Ósmą, Hardy'ego i Westa. Chcieli w ten sposób przetestować kandydatów do swojego oddziału, stwarzając warunki niemal nie do przeżycia. Bo jeszcze niedoświadczeni młodzi komandosi nie mieli praktycznie żadnych szans przeciwko nawet niewielkiej grupie X5. Ale to zawsze były tylko przerażające ćwiczenia, po których zaledwie garstka pozostawała w szeregach Sekcji. Alec musiał raz być oddelegowany na takie łowy i tam natknąć się na młodego adepta Whitmana.

Dał sygnał Kidowi, żeby zajął lewe skrzydło. Przemieszczali się bezszelestnie, dostrzegając w ciemnościach o wiele więcej niż ludzie kryjący się po drugiej stronie lasu. To wydawało się być łatwe zadanie tym razem. Może nawet za łatwe. Coś musiało się za tym kryć. West nigdy wcześniej nie pozostawiał transgenicznym wolnej ręki do dywersji, zawsze sam planował a oni potem to przeprowadzali. Tym razem dowódcy serii X mieli sami sobie poradzić. Problem w tym czy młodzi adepci poradzą sobie z nimi. Mówiąc szczerze, nie mieli na to najmniejszej szansy. Alec wychylił się nieco, przesuwając wzrok w ciemnościach. W odległości kilkuset metrów, za starymi pniami dostrzegł ruch. Skierował spojrzenie o równy kąt czterdziestu pięciu stopni w lewą stronę. Kolejne cele na strzelnicę. Ludzie byli tak przewidywalni. Ich taktyka nigdy się nie zmieniała, co znacznie ułatwiało zadanie transgenicznym. Uśmieszek tryumfu i politowania zadrgał w kącikach jego ust. Zerknął na dowodzącego drugim oddziałem, Kid zajął lewe skrzydło, obserwując swoje pole działania. Dwa płynne ruchy dłonią Aleca i kolejna grupa przeszła tuż obok Kida.

Szmer przykuł ich uwagę. Dwójce adeptów udało się podejść aż tak blisko. No proszę, wreszcie ktoś zaczynał działać. Kid dał znak, że się tym zajmie. Ciche kliknięcie broni i zaraz młodzi adepci zostaną naznaczeni czerwoną farbą dyskwalifikacji. Alec zmarszczył brwi, nasłuchując urywanej rozmowy dwójki ludzi.
- Nuniez – głos chłopaka był ostrzegawczy – Nie wychylaj się.
- Daj spokój Alex. Zaskoczymy ich. - syknęła dziewczyna
Usłyszał szmer, domyślając się, że dziewczyna ma zamiar odstawić brawurową akcję. Nie wiedziała, że „wrogowie” są tak blisko. Cóz, z takim temperamentem, bez przewidzenia konsekwencji nie nadawała się do takich działań, a tym bardziej do Sekcji Ósmej. Dziewczyna poderwała się i nim wykonała krok padły pierwsze trzy strzały.

Strzały? Ten dźwięk nie przypominał odgłosu kul farby, ale świst prawdziwej amunicji. Alec uniósł głowę, wbijając wzrok w Kida, który zastygł w bezruchu. Spojrzenie przesunęło się na dziewczynę. Ciało osunęło się w dół. Krew spływała strużkami z przestrzelonej klatki piersiowej.
- Nuniez! - chłopa zerwał się z miejsca i podbiegł do niej
Padły kolejne strzały. Tym razem w stronę Kida. Ramię musnęła kula, rozcinając naskórek. Do diabła! West dał im ostrą amunicję!
- Przerwać akcję! - rzucił ostro 494, błyskawicznie rozbrajając chłopaka
Wszyscy wstali, chcąc podejść bliżej. A on chciał dopaść Westa. Bezwzględny sierżant chciał się nimi wysłużyć w eliminacji nie nadających się do Sekcji Ósmej osób.

- Kto śmiał przerwać akcję? - zimny głos Westa rozbrzmiał w powietrzu, gdy zbliżył się do nich
Rzucił niechętne spojrzenie na martwą Nuniez a potem na rannego transgenika. Uśmieszek zadrgał w kącikach jego ust.
- Brawo Alex, wuj będzie z ciebie dumny – skierował sie do chłopaka – Masz szansę zrobić u nas karierę.


c.d.n.
Image

User avatar
Athaya
Zainteresowany
Posts: 298
Joined: Sun Jun 20, 2004 2:14 pm
Location: Kalisz

Post by Athaya » Fri Apr 22, 2005 10:19 pm

Ja tu taka rozradowana wchodzę a ty mi serwujesz takie coś!! :evil: No nie!

Uh.... Bardzo przygnębiająca część szczególnie jeśli chodzi o Alexa. Zawsze uważałam go za troszke ciamajdowatego chłopaczka, ale go lubiłam! A ty sprawiłaś że stał się zimnokrwistą glistą :shock: Zgroza...

Jestem zbyt wzbużona by pisać więcje :? !!
Image

User avatar
Galadriela
Zainteresowany
Posts: 333
Joined: Sun Jul 13, 2003 1:41 pm
Contact:

Post by Galadriela » Sat Apr 23, 2005 11:42 am

Warto było czekać.
A ty sprawiłaś że stał się zimnokrwistą glistą Zgroza...
Tak jak napisała _liz to, że Alex należy do Sekcji Ósmej nie czyni z niego złego człowieka. Pewnie są jakieś okoliczności łagodzące (tak jak w przypadku Swaya z HOS)

----------
Ps. Wie ktoś co się dzieje z komnatą?
Image

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Sat Apr 23, 2005 12:59 pm

Do Alexa nie pasuje postać bezdusznego, zimnego, złego(itp :lol: ) człowieka :roll: Może jeszcze będą z niego ludzie... A poza tym co to za pomysł, żeby to właśnie on był członkiem Sekcji Ósmej? :roll: To ja bym już wzięła Isabel, albo Marię, a nie kochanego Alexa :lol:

Przez chwilę zdawało mi się, że Liz nie stanie jednak po stronie Aleca :? Myślałam że mu nie zaufa i będzie trzymała się "grupy", ale naszczęście się myliłam :twisted: Dobra Liz, dobra dziewczynka :lol:
-------
No własnie co z komnatą?? :roll: Znowu nie działa :(

User avatar
Maleństwo
Starszy nowicjusz
Posts: 173
Joined: Mon Feb 28, 2005 8:22 pm
Location: Gdańsk

Post by Maleństwo » Sat Apr 23, 2005 2:06 pm

Na początku chciałabym spytać, czy są jakieś nagrody za odgadnięcie kto jest wtyczką..._liz? :wink:

Powiem podobnie jak kiedyś Onarek..._liz, jak można było z takiej osoby zrobić wtyczkę (no dobrze, członka Sekcji Ósmej)...nieładnie :nie: nieładnie...

Teraz już rozumiem dlaczego doszło do rękoczynów między Aleciem i Alexem...wcale się nie dziwię 494, powód by tak się zachować był i to znaczący...

Tak bronisz Alexa Galadrielo, ale mi się wydaje, że on nie jest już do "uratowania". On jest powiązany z Sekcją Ósmą najprawdopodobniej poprzez rodzinę: "...Brawo Alex, wuj będzie z ciebie dumny..." :roll:

A sprawę komnaty wyjaśni nam zapewne Hotaru...czekajmy aż się zjawi :tak:
Maleństwo

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Sat Apr 23, 2005 10:14 pm

Jako, że ja szczęśliwie jestem o jeden rozdział do przodu, przed wami, sępiki, może coś w końcu skrobnę, odkąd jednak czytam tę opowieść.

Hm, nie powiem, dziwnie mi się czyta o Alexie jako czarnym charakterze. Wiem, że zrobiłam z niego paskudę w Toy Soldiers, ale jednak to dziwne - czytać o nim jak o pozbawionym sumienia agencie Sekcji Ósmej. To chyba mnie przede wszystkim uderza w tej opowieści i sprawia, że tkwi w pamięci. Inne szczegóły z lekka się rozmazują, nie wiem, ta opowieść wydaje mi się nieco pozbawiona kolorytu po ostatnim polarkowym opowiadaniu (wielkie nawrócenie? hehe, nie muszę się nawracać!) autorstwa _liz i po czterech częściach Hofah. Hm, zwłaszcza Hofah. Wydawałoby się wręcz w którymś momencie, że ty, _liz straciłaś natchnienie do wymyślania fabuły opowiadań... ale nie, musiałaś wysłać Hofah i wszystko okazało się w porządku. Tylko jakoś 'Pozwól zapomnieć' szybko umyka z mojej pamięci :cry: A chciałoby się przecież pamiętać każdą x-tremerkową historię!

A może z innej strony, że niepokoi mnie jedno w tle tego opowiadania i dlatego jakoś mi się coś tu nie podoba... Plany Renfro, misja Liz... nie, to nie to. Tylko fakt, że Alec i Liz wrócą do Manticore. Że jednostka nie spłonie (_liz, tu taka mała sugestia... wyślij do niebios panią major Elizabeth Renfro, niech zginie chwalebnie na polu bitwy... o własne sumienie). Jakoś fakt, że tych dwoje skońćzy razem nasuwa mi jednomyślnie pragnienie, by wszystko wokół było dobre i wesołe, i był happy end pełną buzią... albo to mój humorek i potrzebuję jakiegoś pocieszenia w postaci wreszcie czegoś pozytywnego w twoich opowiadaniach. Po HOS aż się trzęsę. Krew i trup ścieliły się gęsto... jesteś pewna, _liz, że nie weszłaś do moich snów i nie ściągnęłaś kilku pomysłów :lol: :?:
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Sun Apr 24, 2005 11:50 am

H. ty mnie tu nie strasz, że tracę pomysły i pozbawiam opowiadania kolorytów :shock: Ja wiem, że 'Pozwól zapomnieć' wydaje się być jakieś bezbarwne, troszkę za spkokojne i hmm... dziwne, jak to wiele osób określa. A co do tego, co cię tak niepokoi w tle - a skąd ci takie coś przyszło do głowy? Aż ci chyba zaraz pm'a napiszę, bo nie wytrzymam... Alec i Liz wrócą do Manticore? Hehe, nic bardziej mylnego. I wierz mi, to opowiadanie nie skończy się tak, jak przewidujesz.

No dobrze, możesz sobie marudzić na PZ, ale wiem, że HOFAH trzyma cię nieźle w garści :lol: To nawet dość zabawne, gdy za każdym razem się o nie upominasz 8) Mam dobrą wiadomość - właśnie przepisuję rozdział piąty, więc dostaniesz go dzisiaj po południu lub wieczorkiem.

Dla wszystkich innych czytelników - kolejna część PZ pojawi się w tym tygodniu, jeszcze nie wiem kiedy. Co do HOFAH vel CNB, to ono zostanie zamieszczone, jak najdzie mnie na to ochoty i jak będe miała napisaną co najmniej połowę tego opowiadanka. Za to mam inną chyba dobrą wiadomość dla was... wracają 'Elementy'. Tzn. wrócą, jak wróci Komnata.


P.S: Aleście się czepiły biednego Alexa. Może i nie jest tutaj krystaliczny, ale całkowicie zły i zepsuty też nie jest. A zresztą, zobaczycie w kolejnych częściach i tyle.
Image

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Sun Apr 24, 2005 1:52 pm

Kurcze, ale mi odpowiada takie rzadkie umieszczanie części :shock: Przynajmniej nadążam z czasem 8)

No więc... jednak Alex wtyczką? :roll: Nawet o nim nie pomyślałam. W ogóle. Wcale. Chyba jak i innym, mi też nie pasuje wizerunek Alexa jako czanrnego charakteru. Ale jakby się przyjżeć z drugiej strony, to ciekawie to rozegrałaś, tak nas zaskakując 8) I jakoś tak po tym inaczej patrzy się na Alexa... Nadaje się do tej roli, nie ma co :cheesy: Taki niepozorny, że nikt go nie podejrzewa okazując się wrogiem wprowadza taką mroczną atmosferkę :twisted:
Z drugiej strony, jak to powiedziała Galadriela, zapewne są jakieś okoliczności łagodzące, bo jak to tak zrobić z Whitmana kompletną szuję? 8) Pewnie jeszcze coś się zmieni, wiemy, że nie należy oceniać po pozorach 8)

Jeszcze wspomnę, że podobała mi się scena, w której Liz staje po stronie Aleca :cheesy: Najpierw niepewna, kieruje w końcu swoje kroki w jego stronę. Jej zaufanie do dowódcy nie ma granic. A może to zaufanie do Aleca?
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Sun Apr 24, 2005 4:22 pm

Khm... CO TO MA DO *** BYĆ? Ten drobny maczek w pm'ie od ciebie, _liz! Ty ty ty... nie no, brak mi słów. Jesteś jędzą, wredną wiedźmą i od dzisiaj ogłaszam publicznie, że nie będę czytać żadnego twojego opowiadania, jeśli z góry nie będę znała losów głównych bohaterów. Uch, a ja ci podesłałam komentarz do Hofah... za miła dla ciebie jestem :lol:

Komnata wróci, ale ci dranie skasowali moją bazę danych :evil: Szczęśliwie back up robiłam w czwartek, więc co najwyżej ucieknie tylko kilka postów i z początku nie wszystko będzie wyglądać jak powinno. Ale spokojnie, będzie dobrze :lol: Nie to, co ty, planujesz i szykujesz na biedne nerwy sępików... Ja uchodzę za ponurą autorkę po mojej chorobie, ale ja co przynajmniej mam usprawiedliwienie, że na mój mózg padło, dosłownie i w przenośni :roll: ty zaś nie... no dobrze, także czasami bywasz chora, wiadomo na co... ale przecież :twisted: :twisted: na zieloną trawkę (pozdro dla twisted!) się nie wybierasz. Prawda? Słonko za oknem, usmiechnąć mi się tu i wymyślić inny ciąg dalszy do PZ. Ale to już!!! Bo dostaniesz lanie!
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Sun Apr 24, 2005 4:49 pm

Hmm, czyżbym jednak cię zaskoczyła Hotaru? 8) No proszę, jaka satysfakcja dla mnie. Wiedziałam, że takiego zakończenia na pewno się nie spodziwasz. Ha! I nic nie zmieniam. Taka była, jest i będzie moja wizja. Zresztą gdybym zmieniła, to od razu pewnie przeszłaby mi ochota na pisanie PZ.

Nie będziesz czytać? No to rozumiem, że mam ci już nie słać kolejnych częśco Hofah. Nie to nie :twisted: Ale z drugiej strony znasz swoje video, to chyba się domyślisz, co będzie się działo dalej. I ty mnie tu nie szantażuj! Twoje pomysły przyprawiły mnie o wrzody żołądka! Pod koniec TS musiałam melisę litrami pić. Przez to nie zabiorę się za to frogyrock... Może gdy powstanie całkowicie odrębne opowiadanko o tej parze, owszem, ale nie gdy to ma być kontynujacka FN :?

Ty H. jesteś większym potworkiem ode mnie! Bezkonkurencyjnie :evil:
Słonko za oknem, usmiechnąć mi się tu i wymyślić inny ciąg dalszy do PZ. Ale to już!!! Bo dostaniesz lanie!
Nie wymyślę, nenene. A kto mnie zleje? :roll: :oops:
Image

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Sun Apr 24, 2005 6:19 pm

Ja cię zleję, przyniosę na forum wwwwwwiiiiieeeeeelkieeee wiadro wody i zarzucę cię jego zawartością 8)
Ale z drugiej strony znasz swoje video, to chyba się domyślisz, co będzie się działo dalej.
:shock: Ja wiem, że tytuł i natchnienie, etc. ale jakoś opowiadanie nie przypomina mi fabułą video. Więc co dalej będzie?
A słać, będziesz słać dalej :twisted: Już ja cię do tego zmuszę 8)
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Thu Apr 28, 2005 10:30 am

11.

Stała w miejscu, nerwowo przygryzając wargę. Jej umysł analizował teraz wszystko dokładnie. Napływ informacji był niesamowicie gwałtowny, a wszystkie sie ze sobą sprzeczały. Oto postawiono ją przed faktem dokonanym, że musiała stawić czoło Sekcji Ósmej. Gorzej, musiała uświadomić kosmitów. Zwłaszcza o tym, że Alex był tutaj by ich obserwować, a w odpowiednim momencie zareagować i wydać ich Renfro. To nie było takie proste. Kto jej uwierzy? Z pewnością nie Maria, która od dziecka się z nim przyjaźniła. Ale na pewno nie miała pojęcia o tym, że wujem Alexa był nie kto inny tylko agent Tomas Hardy. Teraz sprawa stawała się jeszcze niebezpieczna. Alex tkwił w tym o wiele dłużej niż ona, kto wie, może od początku się z nimi zadawała tylko, by zdobywać informacje. Był zatem lepiej przygotowany niż ona. Nie tylko potrafił się zbliżyć do kosmitów, ale umiał podejść ją samą. Znał metody Mancitore. Metody X5. Będzie ciężkim przeciwnikiem. Jeśli jeszcze przed chwilą oficjalnie wypowiedział im wojnę, tym bardziej nie mogła przejść obok tego ze spokojem. Sama nie była w stanie sobie poradzić.

Wzrok powędrował na 494, stojącego wciąż przy drzwiach. Dłonie wciśnięte w kieszenie, ciemne tęczówki nie odrywające od niej spojrzenia. Postawa nie tyle gotowa do walki, co do natychmiastowej reakcji na to, co się zbliżało. Śledził każdy jej ruch i najmniejszy grymas, doskonale odczytując niepewność i wahanie. Była dobrym żołnierzem, ale podejmowanie niektórych decyzji stanowiło spory problem. Zimne kalkulacje nic nie dawały, bo wdzierały się w to wszystko emocje. Jej umysł tworzył różne wizje tego, co mogło nastąpić, nie wybierając najlepszej opcji. Zmarszczył brwi. Tak naprawdę nie było innych opcji. Miała tylko jedną możliwość. Nie mogła wrócić do Manticore, bo Psy-Ops już by na nią czekało z otwartymi ramionami. X5 nie uciekali, więc pozostawienie tej sprawy samej sobie nie wchodziło w grę. Musiała zostać i stawić temu czoła. Wiedział, że sama nie da rady. Za dużo będzie na jej głowie, a nie potrafiłaby tego wszystkiego ogarnąć. Cmoknął z niecierpliwością.
- Powiesz im teraz czy w przyszłym stuleciu? - zapytał chłodno, usiłując rozbudzić w niej nieco zapomniane wojskowe instynkty
Wyprostowała się pod siłą jego spojrzenia. Spojrzenia dowódcy. Miał rację. Trzeba było działać. Tylko wciąż nie miała pewności, czy to aby na pewno dobry krok. Wszystko mogło runąć.

- 542 – jego ton znów uderzał o te właściwe struny – Nie możesz się wahać.
Dlaczego on zawsze musiał mieć rację? A tak, bo był dowódcą. Doskonałym dowódcą. Więc może by tak przekazać jemu kierowanie tym wszystkim? Chyba lepiej by na tym wyszła. Była w stanie znów słuchać jego rozkazów. On podejmowałby z pewnością słuszne decyzje. Nie musiałaby być odpowiedzialna. Jakby odczytując jej myśli, spochmurniał i warknął:
- To twoja misja. Nie moja.
Westchnęła i przytaknęła. To było jej zadanie. Sama je sobie wybrała, upierała się przy nim, trzymała się go wręcz kurczowo. A teraz przyszła kolej, by wreszcie w pełni wypełniła swoją misję. Alec nie mógł jej zastąpić. Ciekawe czy mógłby jednak trochę pomóc? Nie czuła się do końca pewnie w tej nowej sytuacji i kilka wskazówek mogło się przydać. Opuściła głowę, wbijając wzrok w podłogę. Wolała nie widzieć jego miny, gdy go o to poprosi. On przecież nie uznawał takiej słabości. Zapewne udzieli jej niezłej reprymendy, ale po prostu musiała spróbować.
- Alec. Mógłbyś... umm... - ciężko było wykrztusić takie słowa wobec własnego dowódcy – Przydałaby mi się pomoc.
Zacisnęła powieki, czekając na tę falę kpiny i ostrego tonu. Była żołnierzem. Podwładnym. Nie miała prawa o coś takiego prosić.

Odpowiadała jej tylko cisza, aż wreszcie do jej uszu dobiegł jego głos. Miękki i łagodny głos. Całkowicie przeciwny do tego, czego się spodziewała. Serce na chwilę przystanęło, zmylone przez zmysły.
- Dobrze. Zostanę. - uniosła głowę, niepewnie na niego spoglądając – Ale to ty im musisz powiedzieć – dodał z naciskiem
Zaskoczyło go, że prosiła, by został. Nie, nie dziwiło to, że chciała jego pomocy. Po prostu nie sądził, że mogła w ogóle przypuszczać, że by wyjechał. I to w takim momencie. Nie miał najmniejszego zamiaru zostawiać ją samą. Nawet jeśli ona tak naprawdę nie potrzebowała jego, to on w jakiś irracjonalny sposób potrzebował jej. Cokolwiek to znaczyło.

* * *

Wpatrywali się w nią jak zahipnotyzowani. Czy ona właśnie powiedziała to, co powiedziała? Nie wierzyli, że to się naprawdę dzieje. Kilkadziesiąt minut temu zielonooki chłopak znokautował Alexa, zaraz potem Liz zniknęła bez słowa w swoim pokoju, a teraz nagle zeszła do nich na dół i bezczelnie oświadczyła im, że... Nie, to było nie do pojęcia! Jak jakaś paranoja. Żadne z nich nawet nie mrugnęło. Po prostu się w nią wgapiali, jakby obawiali się, że mówi w zupełnie niezrozumiałym im języku. Wszystko co opowiedziała, wyjaśniła, było co najmniej niemożliwe. Niewiarygodne. Ale z drugiej strony oni sami byli kosmitami, czemu mieliby w to nie wierzyć? To było nawet logiczne. Tylko wciąż nie mogli tego odpuścić do świadomości. Pierwszym, kto zareagował, był Michael. Może to wplecione gdzieś w DNA geny żołnierza nim dyrygowały, ale musiał to mieć dokładnie rozrysowane w głowie, nim zacznie działać.
- Jesteś mutantem? - spojrzał na Liz z wahaniem
Od razu przytaknęła. Nie chciała po raz kolejny tłumaczyć kim dokładnie była, bo zabrałoby to za wiele cennego czasu. Na razie mogła przystać na określenie „mutant”. Michael nie odrywał od niej wzroku.
- Żołnierzem. - skorygował Alec – Poprawionym genetycznie – dodał z naciskiem
On nie uznawał słowa „mutant”. Już prędzej „transgenik” czy „genetycznie udoskonalony”.

Kąciki ust Liz uniosły się delikatnie. Nie obróciła nawet głowy, by spojrzeć na stojącego za nią zielonookiego. Zawsze czujny, reagujący na wszystko. To ona miała tutaj wszystko wyjaśnić i a to odpowiadać, ale jego instynkty dowódcy stały na straży i momentalnie reagowały.
- Umm... właśnie. - Michael podrapał się w brew – I miałaś zadanie nas obserwować, a potem wydać tej Renfro? - wciąż nie do końca rozumiał
- W ogromnym skrócie, tak. - wzruszyła ramionami – Ale Renfro lubiła podwójną gardę. Dlatego podstawiła jeszcze jedną osobę do zadania. Bardziej wiarygodną i skuteczną.
- Alexa. - szept Isabel był ledwo słyszalny
Ona jak Michael zaczynała analizować każde słowo Liz i poddawać je wątpliwości. Każdy szczegół. Niestety to, co brunetka opowiedziała z taką precyzją, nie pomijając żadnego faktu, wydawało się być jednak prawdą. Alex mógł się tu wychować, mógł się nawet naprawdę przyjaźnić z Marią, ale tkwił po uszy w Sekcji Ósmej. Jego wuj był dowódcą tej sekcji. Idealnie się maskowali. Zaczynało jej się robić niedobrze, gdy o tym myślała. Byli z nim wszyscy tak zżyci. Dopuścili go do swojego sekrety. Ufali mu.

- Nie! - Maria nie wytrzymała
Oskarżano jej najlepszego przyjaciela. Mówiono o nim takie rzeczy... To było niedorzeczne. Znała go od dzieciństwa. Jego wuja też i nigdy nawet nie zachowywał się jak żołnierz. Owszem, Alex często wyjeżdżał, ale to ze względu na wymiany uczniowskie. Nie mogła pozwolić, żeby ta fałszywa brunetka tak go szkalowała. Podstępna mutantka. To na pewno był jakiś kolejny chory pomysł rządu, by się dobrać do kosmitów.
- Nie. - wycedziła ponownie – Kłamiesz! - wbiła w Liz morderczy wzrok – Kłamiesz!
Nim ktokolwiek zdążył zareagować, Maria wybiegła z Crashdown. Liz nawet nie miała zamiaru jej powstrzymywać. Rozumiała, że dziewczyna nie chce się z tą myślą pogodzić, ale nie było czasu na to, by skupiać swoją uwagę na histeryzującej nastolatce, która nie potrafi, nie chce nawet zrozumieć... Prędzej czy później pozna prawdę i będzie wiedziała co robić. Poza tym może lepiej było ją na jakiś czas odsunąć od tej sprawy. To znacznie ułatwiłoby działanie i kontynuowanie zadania.

Już chciała po prostu odejść, gdy zmysły napięły jej ciało. Przeszywające spojrzenie Maxa zaczynało jej działać na nerwy. Nie raz się w nią wgapiał, ale teraz jego wzrok był całkowicie inny. Jakby groźny, zimny, zraniony. Zmarszczyła brwi. Absolutnie jej się to nie podobało. Jeśli miał jakiekolwiek wątpliwości, mógł pytać, jak Michael. Wolałaby to niż domyślanie się, co chodzi po głowie Jego Wysokości. I nagle z jego ust padły słowa, które podziałały gorzej niż jakakolwiek broń.
- Zdradziłaś nas.
Zamarła. Nie tylko ona. Alec najeżył się jak kot gotowy do skoku, Isabel zachłysnęła się powietrzem, Michael niemo rozchylił usta. Przez chwilę Liz stała hak osłupiała. Słowa Maxa dźwięczały lodowato w jej głowie. Jeden impuls. Poruszała się niezwykle szybko. Pięść z impetem uderzyła w szczękę Maxa, potem w nos. Ciche chrupnięcie. Zaskoczony chłopak momentalnie odskoczył, zasłaniając dłońmi twarz.
- Jak śmiesz? - syknęła Liz, wciąż zaciskając pięści, gotowa do kolejnego ataku – Ja zdradziłam? Ja?!
Gniew w niej kipiał. Miała ogromną ochotę skopać kosmiczny królewski tyłek Maxa. Mógł jej wiele zarzucić. Nawet kłamstwo. Ale nie zdradę! Dla X5 to była niemalże najgorsza obelga. Lojalność była tym, co cenili najwyżej.

A on śmiał ją nazwać zdrajczynią... I to gdy robiła wszystko, by pozostać lojalną wobec nich. Ryzykowała własne życie, własną pamięć, by ich chronić, żeby zostać z nimi. Ledwo się powstrzymywała, by nie rzucić się ponownie na bruneta. Nie tylko ona. Alec reagował niemal identycznie. I to niby oni, transgeniczni, nie byli ludzcy? Dziewczyna położyła na szali wszystko, co miała, dla ich dobra, a ten szczeniak śmiał ją oskarżać o zdradę?! Krwawiący, złamany nos to zdecydowanie za lekka zapłata za tę zniewagę. Nie chciał jednak reagować za Liz, to ona sama musiała się z tym teraz uporać. Po kilku minutach 542 rozluźniła nieco ciało. Prychnęła tylko na Maxa z pogardą i oświadczyła:
- Idę znaleźć tego szczura. Sama.
Obróciła się i ostentacyjnie wyszła. Żadne z nich nie miało teraz prawa iść za nią. I może nawet woleli nie ryzykować, by za nią podążyć.
Image

User avatar
Athaya
Zainteresowany
Posts: 298
Joined: Sun Jun 20, 2004 2:14 pm
Location: Kalisz

Post by Athaya » Thu Apr 28, 2005 10:47 am

Ha! Pierwsza nenenenen :lol: !

Jak cudnie że 11 się pojawiła! Już nie mogłam się doczekać. A ty mi tu takie coś serwujesz! Znowu :shock:

Coraz bardziej podoba mi się postać Liz. Jest naprawde silną poprawianą genetycznie kobietą, choć gdzieś tam w zakamarkach duszy jest inaczej. Doskonale sobie poradziła z powiedzeniem prawdy o sobie kosmitom. A już najbardziej podobała mi się jej reakcja na słowa Maxa! Tak trzymać!!!

Max - :? Sprawiłaś że przstałam lubić tego chłopaczka! A taki był dobry. Zresztą już mi się objadł i troche zimnej wody na głowie czasem mu się przyda.

Alec - Zasze na miejścu i tam gdzie być powinien czyli przy Liz 8) Grzeczny chłopiec. Zaóważyłam że w PZ jest taką... ostoją dla Liz. Kimś o kogo może się oprzeć i zawsze wyżalić. Choć doskonale to skrywa i tak nie ucieknie przed własnym sumieniem i nieczystymi myślami na temat Liz :lol:

Hmm... Jedną sytuację prowadzisz przez conajmniej 3 części... Ciekawam jaie długie będzie to opowiadanko 8) Nie żebym cos mówiła! Jedynie zaznaczam, że okropnie mi się podoba ten fik!
Ty wiesz, że ja czekam niecierpliwie na CNB! Ah... Żeby ten czas szybciej leciał! Ja już chce 20 maja, a może tak wrzucisz 1 już teraz :twisted: Zlituj się!

No więc proszę o 12 PZ i 1 CNB! Jak NAJSZYBCIEJ!
Image

User avatar
Maleństwo
Starszy nowicjusz
Posts: 173
Joined: Mon Feb 28, 2005 8:22 pm
Location: Gdańsk

Post by Maleństwo » Thu Apr 28, 2005 8:15 pm

Gdzie podziała się ta dzielna i silna Liz żołnierz...czyżby "wychodziła" z niej kobieta potrzebująca oparcia mocnego ramienia... :mrgreen: Nie poznaję wręcz tej niepewnej, uciekającej przed samodzielną decyzją Liz. Rozumiem, obecność Aleca rozprasza i nie pozwala się skupić 8) ale jednak...weź się w garść dziewczyno, zacznij działać...

No i Liz ruszyła do ataaku, biedna szczęka Maxa :lol: ale chyba jednak nie o to chodziło. Ta specyficzna paczka ludzie/kosmici/transgenicy powinna trzymać się razem. Liz zmień kierunek: "...Idę znaleźć tego szczura. Sama..." zrozumiała...

Czekam co będzie dalej _liz :tak: Mam nadzieję, że Alec i reszta pomoże Liz w rozwiązaniu problemu o nazwie Alex...
Maleństwo

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Sun May 08, 2005 4:42 pm

Now, dwunasta część + art --> Pozwól Zapomnieć
Image

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Mon May 09, 2005 5:09 pm

Hm... Krótka część. Przede wszystkim - Biggs i CeCe - jakoś już się cieszę, że się pojawią :cheesy: Ciekawe tylko, co się stało, skoro przyjechali do Roswell 8)

Alex... jakoś nie wzbudza mojej sympatii :roll: napewno nie jest do końca zepsuty, nie zrobiłabyś nam tego, _liz, prawda? :roll: ale jednak po dzisiejszym jakoś mnie odrzuca...

Jeszcze co do poprzedniej części, bo chyba nie skomentowałam... Dziwię się właściwie, że Liz i Alec o wszystkim tak szybko powiedzieli kosmitom... Chociaż może i powinni... Nie wiem, ja nie wiem, co bym zrobiła :roll: Max rzeczywiście trochę wkurzający, ale od razu łamać mu nos? :lol: Maria - eh, jej się tu nie dziwię... Też nie wiem, czy bym uwierzyła. Niby dlaczego miałaby wierzyć Liz i jakiemuś tam Alecowi, który pojawia się z nikąd, niż przyjacielowi od dzieciństwa? No i lojalność... Każdy przyjaciel najpierw chciałby porozmawiać, niż od razu oskarżać i każdemu wierzyć.

Fajny art :twisted:
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 30 guests