Balans - zakończenie

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Wed Mar 16, 2005 1:35 pm

:shock: No dobra, tego się nie spodziewałam. Już nie raz spotkaliśmy się z określeniem "jakby palił jej skórę" (zwłaszcza u _liz :P ), ale że naprawdę ją palił... tego jeszcze nie było :shock: Pięknie :lol:

I rodzi się coraz więcej pytań i wątpliwości :roll: Dlaczego Michael może blokować Liz a ona go nie? Dlaczego Liz pali dotyk innych, a dotyk Michaela leczy? Dlaczego dotyk Marii nie spalił Michaela? :P

Hehe, no tak. Czyżby z tego wychodziło, że teraz bidulka Liz nie może zbliżać się do innych mężczyzn poza Michaelem? :lol: To co? Więź jest... zazdrosna czy co? :twisted: Niedobrze, niedobrze 8)

[edit] Aha, jeszcze jedno... Nudziło mi się jakiś czas temu, akurat przeczytałam pierwsze części Balansu, no i... Dwa bannerki, wklejam tu, bo są nieduże ---->
Image

Image

Pasują raczej do tych pierwszych części, kiedy o sobie śnili...
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
Maleństwo
Starszy nowicjusz
Posts: 173
Joined: Mon Feb 28, 2005 8:22 pm
Location: Gdańsk

Post by Maleństwo » Wed Mar 16, 2005 10:41 pm

nowa, mam pytanie...jak wkleiłaś tutaj swoje obrazki :?: próbowałam już kilka razy, ale mi nie wychodzi :( Mam np. bannerek zrobiony przeze mnie w folderze Moje obrazy na moim komputerze i w żaden sposób nie mogę go umieścić na forum :? Proszę o pomoc :!:

_liz przepraszam, że wpadam tu nie w celu napisania komentarzyka. Wiem, że do sprawy jaką poruszam jest inny temat, ale tam jakoś pusto i cicho, a ja potrzebuję rady...nie bądź zła :wink: :cheesy:
Maleństwo

User avatar
gosiek
Fan
Posts: 541
Joined: Sat Sep 27, 2003 10:33 am
Location: Radom
Contact:

Post by gosiek » Wed Mar 16, 2005 10:52 pm

NO NIE!! JUz koniec... tzn rokręciałam sie a tu juz nie ma czesci...

JA KCE SZYBKO NASTEPNA< to jest zaje....fajne...

CZekałam długo na takiego polarka :* I czekam na nastepna czesc :*
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Wed Mar 16, 2005 11:38 pm

Maleństwo... Aby umieścic swój obrazek musisz go najpierw zapisac w postaci linq osobiscie polecam http://www.photobucket.com gdzie można sobie za darmo założyc konto. Póżniej jest taki schemacik: [img]strona%20www%20Twojego%20artu[/img] Tyle 8)

nowa ładne arty 8)

User avatar
Maleństwo
Starszy nowicjusz
Posts: 173
Joined: Mon Feb 28, 2005 8:22 pm
Location: Gdańsk

Post by Maleństwo » Wed Mar 16, 2005 11:51 pm

Dziękuję Onarku :cmok: Jak się nie uda będę wołała o pomoc...już wiem do kogo :wink:
Maleństwo

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Thu Mar 17, 2005 10:16 am

Hmm... widze, że nieco muszę wyjaśnić. Dlaczego Michael może blokować Liz a ona jego nie - a dlatego, że mam takie widzimisię :twisted: A tak na poważnie. Ona próbowała, ale jej umysł tego nie wytrzymał. Cóż, bycie kosmitą pomaga w kwestii blokad, jak widać. A dlaczego Liz nie mogą dotykać inni mężczyźni, a Michaela kobiety mogą - to wyjaśni się w rozdziale 7.

nowa bardzo ładne arty :D Może przy kolejnych częściach też najdzie cię wena...

gosiek cóż za euforia :lol: Miło, że czekałaś tyle na taki polarek i że ten ci się akurat podoba.




6.

Ściskała nerwowo kubek w dłoni, przygryzając dolną wargę i wpijając wzrok w blat stołu. Denerwowała się. Nerwy co chwila napinały się i rozluźniały, powodując drażniący ruch tupania nogą. Ale nie potrafiła tego powstrzymać. Myśli same podsycały stres. Dopingowała to adrenalina. Połączenie to wywoływało zwiększoną dawkę kortyzolu, co tylko wzmagało zmienne fale emocji przelewające się przez jej żyły. Uspokój się, Michaelowi nawet nie chciało sie mówić na głos. Jej drażniące myśli z łatwością do niego docierały, pozwolił więc, by w tym jednym ekstremalnym wypadki i ona mogła słyszeć jego. Tak było lepiej w tej sytuacji. Łatwo ci mówić, uniosła na chwilę niepewny wzrok na niego, To nie twoja dziewczyna jest związana jakąś dziwną więzią z twoim najlepszym przyjacielem. Przewrócił oczami. Znów zaczynała panikować. I to w dziwaczny sposób. Naprawdę dziwaczny. Isabel gdy wpadała w panikę, rzucała gromami i zaczynała zażądzać innymi. Maria znowu wpadała w całkowicie histeryczny stan, wdychała olejki i mamrotała coś. A Liz chociaż było widać, że panikuje, dusiła wszystko w sobie, starając się zachować choćby pozorny spokój.

Oparł się łokciami o blat stołu, wspierając głowę na dłoni ze znudzeniem. Piwne tęczówki leniwie przesuwały spojrzenie po jej twarzy, przyćmionej strachem. Max szaleje za tobą, właściwie dlaczego usiłował ją pocieszyć, Nie mam pojęcia dlaczego, ale taki zdziwaczały już jest. I do tego stopnia ma świra na twoim punkcie, że nie będzie miał do ciebie żadnych pretensji. Własnie. Zapewne będzie się wściekał na niego. Wszystko zawsze spadało na niego. Może nawet Max będzie miał pretensje o to, że Michael się rozchorował. Mruknął coś i odsunął się ponownie, wyraźnie tracąc humor. Nie będzie pretensji, jej słaby głos cicho zaszemrał w jego głowie, Tylko żal. Jej dłonie zacisnęły się mocniej na kubku z kawą, chcąc powstrzymać drżenie. I w ogóle dlaczego rozmawiamy w myślach?, usiłowała tuszować zdenerwowanie. Przechylił głowię na bok, przyglądając się jej uważnie. Mimo wszystko starała się zachowywać naturalnie.

- Bo w ten sposób nikt nas nie usłyszy – odpowiedział, jakby to było niezwykle oczywiste
Przytaknęła. Tak. Gdyby ktoś usłyszał o czym mówili, mogłyby wyniknąć z tego niezłe kłopoty. Nieprzyjemne kłopoty. Plotka szybko by się rozeszła po całym mieście i wszystko obróciłoby się przeciwko nim. A to mogło być najgorsze. Dlatego lepiej, żeby sami wszystko wyznali. On nie zrozumie, westchnęła zatapiając usta w aromatycznym napoju. Michael przewrócił oczami. Znów wracała do punktu wyjścia, czy do niej nic nie docierało? Przestań już, mruknął wyraźnie zirytowany, Zobaczymy czy zrozumie, jak mu powiemy. Ciemne spojrzenie z pewnym wahaniem wbiło się w niego.

Nagle przesunęło się w stronę wejścia. Całe ciało napięło się. Czuł jak strach przelewa się przez jego żyły. Jej strach. Max, jedno słowo, które wyjasniało wszystko. Po chwili brunet z promiennym uśmiechem usiadł obok zestresowanej Liz, zarzucając ramię wokół jej talii. Michael momentalnie wyprostował plecy, czując palący ból w dole krzyża. Uważny wzrok przesunął się na twarz Liz, która używała wszystkich swoich sił, by nie jęknąć z bólu. To kłucie, które czuł on, pochodziło bezpośrednio od niej. A ból sprawiał dotyk Maxa. Powiedz mu, żeby zabrał ramię, powazny ton Michaela rozbrzmiał w jej głowie. Przygryzła wargę, wbijając wzrok w blat stołu. Do cholery powiedz mu, bo inaczej ja to zrobię, nie miał zamiaru pozwolić jej sie tak poświęcać tylko by Max nie poczuł się urażony. Milczała nadal. Tracił cierpliwość.
- Hej Michael – Max wydawał się mieć wspniały humor
Nie na długo. Za chwilę jego uśmiesz zblaknie.
- Taa. - mruknął
Max objął mocniej Liz, obracając do niej twarz i pochylając się, by ją pocałować. Ostry ból przeszył jej ciało i dotarł niestety do Michaela. Zacisnął zęby. Czy ona była masochistką?

- Zabierz ramię – syknął, ledwo powstrzymując się, by osobiście nie oderwać go od niej
Spojrzenie Maxa pełne zdumienia i jakby niepewności. Co wstąpiło w Michaela? Zawsze był gburowaty i rzadko było wiadomo, o co mu naprawdę chodzi, ale teraz chyba miał jakieś apogeum. Zamrugał, wpatrując się w przyjaciela.
- Słucham?
- Zabierz to cholerne ramię – wycedził przez zęby, czując coraz bardziej palący ból
Jeśli jego już tak bardzo bolało, to jak musiało boleć ją. I jeszcze wytrzymywała. Ponownie wbił w nią wzrok. Ból już wyraźnie malował się na jej twarzy, tocząc jedną łzę po policzku. Cholera, Parker!, wściekł się. Miał już dość zabawy w tę nędzną gierkę.
- To ją boli Maxwell, zabierz rękę.
Max momentalnie spojrzał na Liz. Zaciskała dłonie kurczowo na kubku, przygryzała wargę prawie do krwi, po policzku sunęła łza. Przerażenie błyskawicznie nim targnęło.
- Liz, wszystko w porządku? - odruchowo objął ją mocniej
Krzyk wydobył się z jej ust, a głowa gwałtownie odchyliła do tyłu. Michal czuł jakby coś roztrzaskiwało jego kręgosłup i szarpało niemiłosiernie nerwami. Jeszcze chwila a ona nie wytrzyma tego bólu i straci przytomność.
- Dość Max! - wrzasnął na przyjaciela – Puść ją! Widzisz, że cierpi.

Max momentalnie ją puścił, ale wciąż nie rozumiał co się działo. Przychodził tu jak zawsze. Jak zawsze obejmował Liz, ale nagle ona wręcz krzyczała z bólu, nie mogac znieść jego dotyku. I Michael o tym wiedział. Co tu się działo? Nim się zorientował, Michael nagle pociągnął Liz w swoją stronę, zmuszając by siadła obok niego.
- Co się dzieje? - Max spojrzał na nich, wyraźnie zaniepokojony
- Mówiłem, żebyś zabrał ramię – syknął Michael
Podsunął nieznacznie bluzkę Liz, kładąc dłoń na niesamowicie czerwonej prędze. Kto wie czy lada chwila nie popłynęłaby krew z wyczerpanego naskórka. Max dostrzegł paskudny obrzek w dole jej pleców, gdzie jeszcze przed chwilą spoczywała jego ręka. Boli, omdlały głos ledwo rozpłynął się w głowie Michaela. Wiem, odpowiedział spokojnie, czując że jego dotyk przynosi ulgę, Mówiłem ci, żebyś to przerwała. Ile byłaś w stanie jeszcze wytrzymać zanim byś zemdlała z bólu?, był zły. Na nią, że nie reagowała na własną krzywdę. Na Maxa, że nie widział jak ją rani.

Delikatnie przesuwając dłoń po jej plecach, skierował się do Maxa.
- O tym własnie chciałem z tobą porozmawiać – mruknął
- Więc mów – Max wciąz obserwował jak pod wpływem dotyku Michaela piętno na plecach Liz zdaje się zanikać
- Tamtego wieczoru, gdy chorowałem – zaczął opowiadać jakby nigdy nic – Pewne sprawy poszły nie tak, jak trzeba. W efekcie między mną i Liz wytworzyła się jakas popaprana kosmiczna więź – wciąz masował jej plecy – Najpierw były wizje. Bez dotyku nawet... A teraz jest jeszcze gorzej.
Max patrzył na niego, jakby w ogóle nie rozumiał co mówi. Więź? Między Michaelem i Liz? Wizje? I niby mogło być gorzej?
- Teraz słyszymy swoje myśli – powiedział obojętnie, dla niego to już stawało się chlebem powszednim – I przede wszystkim czujemy swoje emocje. J a czułem jej ból, gdy ją dotykałeś.
Spojrzenie Maxa przesunęło się ponownie na Liz. Już wyglądała lepiej. Ulga powoli malowała się na jej twarzy. Wydawało się, że dotyk michaela przynosił prawdziwe ukojenie. I to jakoś dziwnie, o wiele bardziej przejmowało Maxa niż fakt, że to on sam zadał jej ból.

- Byliśmy u Rzecznego Psa -Liz wreszcie się odezwała, chociaż jej głos był drżący – I powiedział, że to moja wina i...
- To nie twoja wina – Michael mruknął rozdrażniony
Pochyliła głowę, nie mając ochoty się z nim teraz sprzeczać, chociaż kwestia winy w jej mniemaniu była rozstrzygnięta – ona była winna.
- Powiedział – mówiła dalej, nie patrząc jednak na Maxa – Że nasze podświadomości utworzyły więź, przez którą te silne oddziaływania. I... i...
- I tego nie da się zerwać – dokończył za nią Michael
Cisza, jaka zapanowała, była chyba gorsza od ataku, jakiego się spodziewali. Max tępo się w nich wpatrywał, przesuwając wzrok z Michaela na Liz i z powrotem. Wyraz jego twarzy wyrażał nie tyle zdumienie, co całkowity paraliż. Miał to traktować jako żart czy jak wyrok? Michael i Liz powiązani podświadomie jakąś więzią. Niezwykle silną więzią. Wizje z nienacka. Odczytywanie swoich myśli. Odczuwanie wzajemnych emocji. Nieznoszenie dotyku nikogo innego. Zupełnie jakby byli jednością chronioną jakąś barierą. Dziwnie bolało – on i Liz nigdy nie mieli czegoś takiego. Owszem, pojawiały się wizje i to bardzo intensywne, ale tylko za sprawą dotyku.

Wzrok przesunął się ponownie na plecy Liz. Dłoń Michaela wciąż tam tkwiła, a oni oboje zachowywali się jakby to było coś naturalnego. On nie rozumie, rozpaczliwy głos zastukał do głowy Michaela. Daj mu czas, odpowiedź była zaskakująco spokojna, Musi to sobie wszystko poukładać. Dla niego to szok. Obróciła głowę, spoglądając na Michaela. Dla Maxa był to jeden znak – własnie czytali sobie w myślach. Wstał powoli, jakby obawiając się, że może stracić równowagę. Wzrok zaczął błędnie przesuwać się dokoła, nie mogąc znaleźc punktu zaczepienia a nie chcąc już patrzeć na nich. Musiał wyjść. Musiał zaczerpnąć świeżego powietrza. Oderwać się od tego.

c.d.n.
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Thu Mar 17, 2005 5:24 pm

No i Max zna prawdę :lol: Ok jego reakcja była do przewidzenia... Strach Liz uzasadnioni i wściekłośc Michaela na Liz wskazana 8) Ogólnie częśc bardzo mi się podobała szczególnie jak Michael leczył Liz swoim dotykiem... I mimo, że lubię Maxa (znosiłam już gorsze ff 8)) spodobał mi się opis jego zachowania i reakcja na rozmowę Liz i Michaela w myślach.

Na więcej mnie nie stac. Czekam na jeszcze 8)

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Thu Mar 17, 2005 5:53 pm

Uuuu Maxio dostał uszczerbku na psychice?? :lol:

Spojrzenie Maxa przesunęło się ponownie na Liz. Już wyglądała lepiej. Ulga powoli malowała się na jej twarzy. Wydawało się, że dotyk michaela przynosił prawdziwe ukojenie. I to jakoś dziwnie, o wiele bardziej przejmowało Maxa niż fakt, że to on sam zadał jej ból.
Po tym zdaniu wydał mi się strasznym egoistą, bo nie dość, że to on zrobił jej to coś na plecach, to jeszcze ma jakieś pretensje(co prawda podświadome), że to Michael ją leczy, a nie on. :? Powinien się chyba cieszyć, że ktoś wogóle może wyleczyć Liz :roll: Ajjj cały Maxio :lol:

Tak mi tak część też bardzo się spodobała i nie oszukujmy się, bo to chyba głównie dlatego, że Max był jakiś taki zepchnięty na bok :haha: niedługo to będzie taka moja obsesja :twisted: :lol:

Czekamy na kolejne części. A właśnie Maria i Alex się dowiedzą? I w ogóle cała reszta?? :|

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Thu Mar 17, 2005 6:52 pm

Mnie to w tym uderzyło głównie jedno - zachowanie Liz kiedy Max ją objął :evil: Czy ona na prawdę jest gotowa do takich poświęceń, żeby tylko nie urazić Maxa? :? To było wręcz... żałosne :evil:

I jeszcze to, że Liz tak się denerwowała... Zauważcie, że normalnie wciąż mamy to Liz pałającą miłością do Maxa... Ciekawe kiedy spojrzy "inaczej" na Michaela :twisted:

Chcecie wiedzieć który fragment mi się najbardziej podobał? 8)
Wzrok przesunął się ponownie na plecy Liz. Dłoń Michaela wciąż tam tkwiła
8)

Postawa Maxa - nie zdziwiłam się. Typowy Max. Chociaż... Jak dla mnie nie można go winic za to, że...
nie dość, że to on zrobił jej to coś na plecach, to jeszcze ma jakieś pretensje
Zrobił to nieświadomie, a pretensje... dziwicie się? Może to nie niszczy (narazie :twisted: ) tego co jest między M&L, ale jednak... :roll:


Cieszę się że podobały Wam się moje arciki :) Maleństwo - jeśli to cos, co chciałaś wkleić, dotyczy któregoś z opowiadanek, to czekamy :D Jak coś nie tak to zawsze możesz pytać :wink:
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
gosiek
Fan
Posts: 541
Joined: Sat Sep 27, 2003 10:33 am
Location: Radom
Contact:

Post by gosiek » Thu Mar 17, 2005 8:48 pm

TO JEST BOSKIE !!!

Ah jak ja lubie czytac cos takiego

Hehe głupi MAx :twisted: nie wie co sie miedzy nimi dzieje... :]

NIach NIach NIcha....

Ale jestem wredna

PS: tez moge sie pobawic w robienie arta do tego??
Image

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Thu Mar 17, 2005 8:56 pm

Każdy może się pobawić :D Im więcej tym lepiej :D :D
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Thu Mar 17, 2005 10:04 pm

_liz, trochę musiałam poczekać na Twój polarek, ale no.... wybaczam Ci tę zwłokę :lol: . Opłacało się. Tylko błagam Cię, nie rób z Max jakiegoś ograniczonego przygłupa, który w dodatku jest egoistą, proszę. Niech będzie taki choć trochę serialowy. :wink:

Podobała mi się ta ostatnia część, była taka mhh.... polarkowa :D . Mimo swojego opiekunczego zachowania Michael zachowal tą swoją gburowatość. I tak trzymaj.

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Thu Mar 17, 2005 10:26 pm

To jest super. Niech będzie takie nadal i długie w dodatku to stwierdzę, że jest lepsze od "Kropelek...". / Choć nie tego chyba nic nie przewyższy. Momentami chciało mi się śmiać, ale momentami było mi żal Liz. Z Michael'a polewałam się równo. Nie dało się inaczej. Szkoda, że sam się nie ruszył i nie odepchnął ręki Max'a, ale to by była piękna scena.
Max zazdrosny - super 8) .
Ja też jestem wredna 8) .
Czytaj między wierszami...

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Fri Mar 18, 2005 3:26 pm

Wiecie co? Za często wam daję te części. :? Ale chyba jakaś miła się zrobiłam... no cóż, póki mam coś napisane, to wam daję. Potem będzie gorzej. 8) Dzisiaj część kolejna. A w niej - nowa postać. Dopiero wprowadzenie delikatne tej nowej osóbki, ale z czasem zyska ona większą rolę. Dużo większą :twisted:

Tutaj art, do zrobienia którego zmusiłam Onarka. Prezentuje właśnie nową postać... i może troszkę spoileruje o sytuacji... :roll:

Image



7.

Drzwi otworzyły się z impetem. Bez pukania, bez ostrzeżenia. Blondynka wpadła do środka niczym tajfun. Nie. Tajfunem mógłby określić Marię. Isabel natomiast była apokalipsą jeśli się wściekała. A jeżeli dochodziło do tego jednocześnie zmartwienie i przerażenie... nie było szans na przeżycie. Michael uniósł się na chwilę, wbijając w nią uwazny wzrok, poczym ponownie położył się na kanapie. Doskonale wiedział, co było powodem takiego nastroju Isabel. Zapewne Max podzielił się z nią swoimi odczuciami w tej dręczącej kwestii. Mógł się założyć, że pięknie zaprezentował całą sprawę, koloryzując ją tak silnie, że wszystko zlewało się w najbardziej niemożliwą i przerażającą historię. Nie powinien się temu dziwić. Max miał prawo, żeby odreagować ten szok, ale takie stawianie sprawy było przesadą. Isabel ze swoją siostrzaną miłością i nadopiekuńczością wobec Maxa była w stanie każdemu wydrapać oczy za nawet najmniejszą krzywdę wyrządzoną bratu. A teraz pewnie jej celem był on, Michael. Nie dziwiło go to. Po prostu nie miał siły na tę kłótnię teraz. Zresztą, prawdopodobnie nigdy nie będzie miał.

Postać blondynki zawisła nad nim. Ramiona skrzyżowane. Błękitne tęczówki ciemne jak burzowe niebo. Oho, zaraz się zacznie.
- Michaelu Guerinie czy możesz mi łaskawie wyjaśnić o czym mój brat bredzi? - lodowaty ton uderzył w niego ostrym gradem
Uniósł brwi w lekkim zdumieniu, wykrzywiając usta w lekko złośliwym uśmieszku. Max bredził o wielu rzeczach. Niestety bardzo często. A najczęściej o Liz Parker. Cóż, w tym wypadku w pewien sposób to też jej dotyczyło.
- Michael! - jej głos był coraz bardziej denerwujący
- Co mam ci powiedzieć? - poderwał się do siadu, rozdrażniony juz tą sytuacją – Powiedział ci to, co my jemu. Nic dodać, nic ująć.
Zamrugała całkowicie zaskoczona jego reakcją. Przyszła tutaj z nadzieją, że Michael wszystko wykpi, że nazwie Maxa wariatem a ją histeryczką. Ale on nie zaprzeczał. Przeciwnie. Z tego, co własnie zrozumiała, Max nie bredził. Więc jednak... Michael i Liz i jakaś kosmiczna więź. Dlaczego nie zauważyli nic już tego wieczoru, gdy odratowali Michaela? Dlaczego Rzeczny Pies nic nie dostrzegł? Jak w ogóle do tego doszło? I dlaczego akurat ta dwójka?

Jej mina wyrażała wszystko, czego Michael się spodziewał. Szok i przerażenie.
- Oh, daj spokój – przewrócił oczami – nikt nie umiera. To tylko więź.
Podchodził do tego tak beztrosko, prawie lekceważąco. Jakby to nie miało żadnego znaczenia. A przecież miało. Nie tylko jakiś kosmiczny pierwiastek miało w sobie, nieodkryty przez nich do tej pory. To stawiało relacje w całej, niewielkiej grupie na ostrzu noża. Max kochał Liz do szaleństwa, nie będzie w stanie podejść do tej sytuacji z dystansem. Maria wciąż miała w głowie Michaela, a przy jej emocjonalności, to nie będzie łatwe przejście. Sama Isabel będzie w trudnej sytuacji – z jednej strony Max to jej brat, z drugiej strony Michael też potrzebował wsparcia. To było naprawdę zbyt skomplikowane by tak do tego podejść.
- Ale... - głos zadrżał – Ale wy do siebie... tak naprawdę...
- Chyba sobie żartujesz! - skąd w jej głowie tak idiotyczny pomysł – Ja i Parker? Jasssne.
Lekko się uśmiechnęła. No tak. To wydawało się być na pozór całkowicie nielogiczne i niedorzeczne. Chociaż jej samej czasami wydawało się, że Liz Parker nieco fascynuje Michaela. I była pewna, że z wzajemnością. Ale to były tylko złudzenia. Oni się tolerowalijedynie ze względu na Maxa. Z żadnych innych powodów.

- Max to strasznie przeżywa – mruknęła, siadając obok Michaela
- Jak wszystko, co ma związek z Liz – prychnął
Isabel przewróciła oczami i uderzyła go lekko w ramię. Wiedziała, że miał rację. Ją samą nie raz trochę drażniło to przesadne emocjonalne podejście Maxa w stosunku do drobnej brunetki.
- W ogóle – zaczęła się nad czymś zastanawiać – Mówił coś o dotyku. Że nie może dotknąć Liz czy coś...
- Bo nie może – wzruszył ramionami – Tylko ja mogę – widząc zdziwienie na twarzy Isabel, wyjasnił od razu – Nawet Alex nie może. Za każdym razem, gdy ktoś jej dotyka, to sprawia jej ból.
- Ja jej dotknęłam w szkole. I Maria też – powiedziała niedowierzając
Michael podrapał się w brew, uwaznie analizując nowe informacje. To okazywało się być jednak ciekawsze, niż podejrzewał. Sprytna była ta więź.
- W takim razie inni mężczyźni nie mogą jej dotykać – stwierdził obojętnym tonem
- A dlaczego ciebie dziewczyny mogą dotykać? - uniosła brew wyzywająco
- Bo mnie nie można się oprzeć – wyszczerzył zęby – I musiałbym się gdzieś zaszyć, by uniknąć wielbienia ze strony kobiet.
Issy przewróciła ponownie oczami. Tak, wielbiły go. Nigdy mu tego nie mówiła, ale większość z jej przyjaciółek często o niego pytała. Wolała jednak trzymać je z daleka od niego.

* * *

Nie powinien tego robić. Powinien im zaufać i z nimi o tym wszystkim porozmawiać. Ale jednak coś głęboko w nim domagało się, aby aprawdził to wszystko osobiście. Przecież nic nie szkodziło pojechać do rezerwatu i zapytać Indianina o kilka szczegółów. Po prostu z ciekawości. I oto był tutaj. Czekał cierpliwie aż pojawi się Rzeczny Pies i powie mu, że ta więź to coś jak grypa. Że minie sama i to wkrótce. Tak, na pewno tak było. Zresztą nie miał się czym martwić. Wciąż czuł, że Liz go kocha. Gdyby tak nie było, nie wytrzymywałaby specjalnie dla niego tego bólu jaki musiał jej wtedy sprawiać. Lekko się uśmiechnął – zawsze pełna poświęcenia. Silna w każdej sytuacji. Czasai miał wrażenie, że była silniejsza od niego. Za silna jak dla niego... Psychicznie lepiej to wszystko znosiła, nawet tłumiąc w sobie każdy strach i ból. Teraz też musiało jej być ciężko. Chociażby ze względu na Michaela. Nigdy się zbytnio nie dogadywali.

- Czego tu szukasz? - głos Indianina wyrwał go z zamyślenia
Max uniósł głowę i spojrzał na niego. Nie było wątpliwości, że Rzeczny Pies go poznał. Ale chyba nie była mu na rękę jego obecność.
- Moi przyjaciele byli tu kilka dni temu – powiedział nieco zdławionym tonem – Oni...
- Tak, wiem – przerwał mu staruszek – Michael i Liz – spojrzał uważnie na Maxa – Przyszedłeś w sprawie ich więzi.
Max tylko przytaknął. Wiedział, że nie musi zadawać niepotrzebnych pytań. Indianin chyba lepiej wiedział, co powinien powiedzieć.
- To prawda. Utworzyli silną więź. Praktycznie nierozerwalną.
- Kiedy jej dotykam... sprawia jej to ból.
- Hmm. To coś w rodzaju bariery ochronnej jaką więź wytworzyła wokół niej. Żaden inny mężczyzna poza Michaelem nie może jej dotknąć.
- Ale to nie działa w drugą stronę – zaprotestował Max, wiedząc, że Michaela swobodnie dotykały inne dziewczyny
- Bo on jest silniejszy. Ona jest tylko człowiekiem. A w wypadku Michaela nie potrzeba by więź tworzyła dla samej siebie ochronę.

* * *

Alex rozejrzał się po Crashdown. Wiedział, że tego wieczoru Liz sama zamykała i miał zamiar zrobić jej niespodziankę. Obrócił głowię, spoglądając na stojącą tuż obok niego dziewczynę, czekającą z niecierpliwością.
- Liz! - zawołał – Mam dla ciebie niespodziankę!
- To ty Alex? - z zaplecza dał się słyszeć znajomy głos – Zaraz przyjdę.
Alex uśmiechnął się. Wiedział, że Liz będzie zaskoczona, ale niesamowicie ucieszy się ze spotkania z dawną znajomą. Zawsze się dobrze dogadywały i świetnie razem bawiły. Po chwili drzwi od zaplecza uchyliły się i na salę weszła Liz. Momentalnie stanęła w miejscu. Spojrzenie przesunęło się z Alexa na stojącą tuż obok niego dziewczynę. Źrenice powiększyły się w zdumieniu.
- Nat?!

c.d.n.
Image

User avatar
caroleen
Zainteresowany
Posts: 374
Joined: Fri Apr 16, 2004 5:22 pm
Location: Warszawa
Contact:

Post by caroleen » Fri Mar 18, 2005 3:35 pm

Czytam, czytam ten Balans i jestem od wrazeniem kunsztu autorki. Brawo, _liz, nie w moim stylu, ale przyciąga uwagę.
Wytłumacz mi tylko jedno: jakie niebieskie oczy Isabel? :shock:
Chyba, że to również fikcja literacka... :roll:
Image

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Fri Mar 18, 2005 6:28 pm

Nat... Natalie Portman? 8) To ona jest na bannerku, nie? :roll:

Nie lubię jak się do ficka wprowadza akieś pzoaserialowe postacie :roll: No ale... jakoś przeżyję :P Najpierw myślałam, że to będzie dziewczyna Alexa :> A może będzie? :cheesy: Napewno bym wolała, gdyby tak było, bo z artu to mogę jedynie wywnioskować, że coś będzie łączyło ją... z Michaelem? A może to będzie coś innego, bardzioej skomplikowanego? Może ona się dowie, może okaże się kimś... kosmicznym? :cheesy: A może zastąpi nam H. jako dobry duszek (tym razem) Michaela i Liz? 8)

Isabel się dowiedziała... I spodobała mi się jej reakcja. Nie naskoczyła na Michaela, nie obwiniała go, nie miała pretensji. Chciała tylko wiedziec, i martwiła się o brata. Ma u mnie plusa :wink:
- Ale... - głos zadrżał – Ale wy do siebie... tak naprawdę...
- Chyba sobie żartujesz! - skąd w jej głowie tak idiotyczny pomysł – Ja i Parker? Jasssne.
Jasssne :twisted: No to teraz ciekawe, kiedy się doczekamy :roll: Jakiś mały spoilerek, _liz? Na którą część mamy czekać? :cheesy:
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
gosiek
Fan
Posts: 541
Joined: Sat Sep 27, 2003 10:33 am
Location: Radom
Contact:

Post by gosiek » Fri Mar 18, 2005 7:33 pm

No NIe, cholera, a ja własnie konczyłam arta, a tutaj mamy kogoś nowego... cholera ;( bede płakać

Czytam i tak samo zdziwiło mnie ze IS ma niebieskie oczy :P No ale nie karce cie za to, kazdy moze sie pomylić :P

Podoba mi sie too bałdzo, a wiesz dlaczego, bo Alex zyje... to jedna z waznych rezczy w tym :]

A kim jest ta NAT?
Najpierw myślałam, że to będzie dziewczyna Alexa :> A może będzie?
KOMPLETNIE SIE WTEDY OBRAZE!!!

POTEM

To arcik ode mnie :]

Image
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Fri Mar 18, 2005 10:06 pm

Dziewczyny spokojnie Nat to będzie bardzo fajna postac :twisted: Troszkę namiesza, ale bardzo pozytywnie do niej podchodzę. Po prostu nie da się jej nie lubic 8)

Części komentowac nie będe niedawno robiłam to pm'em Marq 8) :lol: Ale co do 8 to dobrze wiesz, że już się jej doczekacv nie mogę i skomentuję nawet jeśli będzie to już 2 raz :lol:

PS.Gosiek ładny art 8)

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Fri Mar 18, 2005 11:00 pm

A to może i ja jakiegoś arta później walnę :lol:

Mi się tam Nat od razu dobrze skojarzyła 8) Taka z twarzy przyjemna... miła, fajna w ogóle... no i nie będzie się do Michaela podwalała, z tego co onarek mówiła :lol: No bo gdby było inaczej, to nie mówiła by chyba, że Po prostu nie da się jej nie lubic

Niebieskie oczy Is... yyy... z tego co pamiętam, to ona te oczy miałą brązowe... :lol:

Oj coś mi się to podejrzane wydaje, że Michael tak obojętnie podchodzi do tej całej więzi z Liz :? On co prawda ma z natury lekcewarzące podejście do wielu spraw, no ale bez przesady, w końcu umie czytać w myślach innej osoby...

Gosiek bardzo ładny art :D

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Sat Mar 19, 2005 12:12 am

Zamiast komentarza

http://img.photobucket.com/albums/v612/ ... alans1.jpg

http://img.photobucket.com/albums/v612/ ... alans2.jpg

Cytat do drugiego to słowa Johana Scheltema, może nie do konca związane z trecią opowiadania, ale ...

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 38 guests