Aleksander (Wielki?)

Wszystko nie w temacie.

Moderators: Galadriela, Olka

User avatar
ADkA
Fan
Posts: 555
Joined: Fri Mar 12, 2004 10:07 am
Location: g.Śląsk
Contact:

Post by ADkA » Tue Feb 01, 2005 1:14 pm

Lizziett wrote: A "Dom na krańcu świata" ma mieć polską premierę w maju.
No i proszę, nie trzeba zadawac pytań, by znalazły się odpowiedzi :cheesy:
Chociaż teraz czekam na premierę "Marzyciela" z J. Deep'em... Ma niezłe recenzje, ciekawe...

Oglądałam na Onecie, "Aleksander" nadal nieźle się trzyma w rankingu (w Polsce). Zaraz po TG :wink: Zadziwiające, jak to wszystko związane jest z Roswell... 8)
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"

User avatar
Lizziett
Fan
Posts: 1000
Joined: Mon Aug 25, 2003 11:48 pm
Location: Kraków

Post by Lizziett » Tue Feb 01, 2005 7:26 pm

Na "Marzyciela" też się wybieram...kocham takie filmy...no i też Johny Deep 8)
"Dom na krańcu..." pewnie wiecie, ale książkę popełnił ten sam autor, który napisał "Godziny". Filmowy "Dom" podobno do pięt nie dorasta "Godzinom" ale recenzje faktycznie- na oko- nie najgorsze.

Tutaj znajdziecie trailer

http://www.rottentomatoes.com/m/home_at ... ailers.php

a tu jest plakat

Image

A tu felieton Ziemkiewicza, o którym wspominałam...nie twierdzę że wszyscy muszą się z nim zgadzać, ale kilka jego uwag należy do więcej niż trafnych.

"Ta dziwka historia" Rafał A. Ziemkiewicz dla "Cinema"

Zbójeckie prawo tego kto wyprodukował film i włożył w to miliony, reklamować swój produkt jako najwybitniejsze osiągnięcie kinematografii, arcydzieło i wogóle bógwico. Co najwyżej się ośmieszy, tak właśnie jak ośmieszyli się producenci "Aleksandra". Dawno już tak wielu nie sprokurowało dla tak wielu za tak wiele tak żałosnej chały. Gdyby prawdziwy syn Filipa Macedońskiego choć trochę przypominał to, co zrobił z niego pan Stone, przeszedłby do historii nie jako Aleksander Wielki, tylko jako Aleksander Płaczliwa Fujara.
Ktoś powie- reżyser ma prawo do swojej wizji, a jeśli ktoś mu dał 180 milionów do przepisztania, to jego problem. Otóż nie. Jeśli pan reżyser czyni swoim bohaterem Zoltara z planety Spectra, to może sobie pleść, co chce, ale jeśli sięga po postać historyczną- trzeba mu takiego prawa odmówić. Aleksander, skoro o nim, był tyleż Wielki, co Odrażający. W gruncie rzeczy niewiele przemawia za nim. Zapewne był dobrym wodzem, ale skalę swych zwycięst zawdzięcza nie jakiemuś przemożnemu geniuszowi, tylko stworzonej przez ojca macedońskiej falandze, o epokę wyprzedzającej wszystkie inne wojska swojego czasu. Podbił cały ówczesny świat, zachwycamy się, ale po co? W tym sęk, że po nic- dla rozróby. Nic poza gigantyczną rozpierduchą z tego podboju nie wynikło, bo i wyniknąć nie mogło- facet był poprostu krwawym paranoikiem, któremu z każdym sukcesem odbijało coraz bardziej, aż kazał oddawać sobie cześć boską, zaczął pomiatać dawnymi towarzyszami i mordować ich, dlatego ci postanowili go ukatrupić za pomocą trutki. Przez karty historii przewinęło się po nim wystarczająco wielu podobnych wariatów, żeby nie było akurat powodu szczególnie się tym zajmować.
Tymczasem z macedońskiego pra- Hitlera amerykański lewak usiłuje zrobić bojownika współczesnej "politycznej poprawności". Pal diabli okrzyczany wątek homoseksualny- rzecz nie w tym że bohater filmu sypia z facetem, bo to w starożytnej Grecji mało kogo dziwiło, ale że toczy ze swoim kochankiem dialogi tak infantylne, aż zęby bolą. Ale Aleksander Stone'a nagle okazuje się orędownikiem pojednania pomiędzy narodami. Wygłasza do swych żołnierzy pouczenia, że kultura Persów zasługuje na szacunek, bo jest starsza- co człowieka mającego zielone pojęcie o sposobie myślenia ludzi Antyku może przyprawić o ból brzucha ze śmiechu. Topi kolejne kraje we krwi nie dlatego że zamarzyło mu się być bogiem i władcą świata, ale po to by zaprowadzić tolerancję i multi- kulti. A wogóle to wszystko przez Freuda, bo tatuś pił a mamusia była oziębła i miała akcent esemana z "Allo, Allo!".
Do diabła, rozumiem że każda epoka chce na historyczne postaci spojrzeć w nowy, własny sposób- ale historia to ludzie, którzy żyli naprawdę a nie pałka do załatwiania bieżących ideologicznych porachunków. Stone, jak zresztą w wielu wcześniejszych filmach, przekroczył granice rozsądku. Jeśli nikt poza mną nie protestuje, to tylko dlatego, że sprawy sprzed dwóch z hakiem tysięcy lat nikogo już dziś nie obchodzą. Gdyby Stone przedstawił Hitlera jako prekursora integracji europejskiej, pewnie musiałby się ugiąć i przeprosić pod naciskiem organizacji żydowskich. Ale już kiedy przedstawił Fidela Castro jako dobrotliwego staruszka, kłamstwo przeszło łatwo- Kubańczycy takiej siły nacisku nie mają. Historia miała być, wedle straożytnych, nauczycielką życia. Ale niekiedy dostaje się w ręce nawiedzonych ideologów którzy traktują ją jak dziwkę.


Do Hotori :P - ja WCALE nie jestem specjalistką od "Aleksandra"- owszem historia starożytna jest moją ulubioną i przeczytałam kilka książek o Olku ( polecam zwłaszcza "Aleksandra" Petera Greena) ale Ela i Nan z pewnością biją mnie na głowę.
Niemniej ludzie z mojego roku- zwłaszcza kumpela pisząca magisterkę właśnie z tamtego okresu- na wizję Stone'a reaguję dokładnie tym o czym pisał Ziemkiewicz- bólem brzucha ze smiechu.
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)

""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Wed Feb 02, 2005 2:15 pm

Przyznam, że Ziemkiewicz nie jest bohaterem mojej bajki, z reguły nie czytam jego artykułów w Cinema – razi mnie nonszalancko-napastliwy ton. Tym razem doszło do tego pogardliwe plucie nad stanem umysłowym Stona.
Jak widać postać Aleksandra – króla- wojownika, znacznie różni się w wyobrażeniu pana Ziemkiewicza od przedstawionej, co ogromnie wkurzyło redaktora, więc odbiera reżyserowi prawo do posiadania własnego zdania.

Być może zamiast "infantylnej" rozmowy z Hefajstionem, Ziemkiewicz chętniej widziałby Aleksandra unurzanego w oparach narkotycznych kadzidełek, pijanego w sztok, w objęciach 5 męskich kochanków. Ku własnej uciesze i gawiedzi, w ramach szaleńczego odreagowania, dla „rozróby” i „rozpierduchy”, Stone powinien pokazać jak król wbija na pal lub włóczy końmi któregoś ze swoich oficerów lub miejscową ludność. Przecież to tylko mają w głowie „krwawi, odrażający paranoicy”- jak go subtelnie określa redaktor.
I pies z Ziemkiewiczem tańcował, niech w swojej wyobraźni nosi taki obraz Wielkiego Króla.

Lecz teraz zaczyna się ciekawsza część, bo gdy dotarłam do słów, które z taką pogardą wydusił z siebie redaktor -„amerykański lewak” - mogłam się tylko uśmiechnąć. A więc o to oto chodzi ?
Nad stanem umysłu Ziemkiewicza, którego postrzeganie ludzi jest w czarno-białych barwach, z doszukiwaniem się i uwypuklaniem ich najmroczniejszych stron, nie dostrzegając w nich nic innego można tylko spuścić zasłonę milczenia. To problem Ziemkiewicza. Lecz gdy zaczyna oceniać ludzi wg preferowanych przez siebie sympatii politycznych, zaczyna być to żałosne a zarazem niebezpieczne. I wbrew pozorom, panie Ziemkiewicz, fakty historyczne sprzed ponad 2000 lat wielu jeszcze obchodzą. Zwłaszcza wobec wojny jaka toczy się teraz w Iraku pod szczytnym hasłem „zaprowadzamy tam demokrację na naszych warunkach”. Jakoś to się dziwnie przekłada na siłowe podboje jakie toczył Aleksander na tamtych ziemiach.

Czasem zapominamy nad czym dyskutujemy, czy nad filmem Stona, czy nad jego przesłaniem, czy nad postacią historyczną i faktami historycznymi. Stąd ta niekończąca się, zapiekła dyskusja przeciwników i zwolenników.
Tych, którzy widzą w Aleksandrze rzeźnika goniącego za sławą, nieprzewidywalnego mordercę chcącego podporządkować sobie cały świat, lub stworzony przez siebie obraz idealnego bohatera – film nie zadowoli. Pojęcie dyktatora lub dzielnego herosa nie mieści się w przedstawionych w filmie kanonach.
Z kolei widzowie dostrzegający w Aleksandrze młodego charyzmatycznego przywódcę epoki hellenistycznej, w pewnym sensie romantycznego bohatera ogarniętego wizją, człowieka targanego rozmaitymi słabościami i sprzecznościami, ale także wspaniałego stratega wojennego, wszechstronnie wykształconego (zabierał na wyprawy architektów, geografów, botaników, astronomów, zoologów), jednym słowem patrzących na Aleksandra-jako człowieka, pojmujących jego głębię – ten wyjdzie z filmu usatysfakcjonowany.
Ale w filmie, prócz faktów historycznych trzeba dostrzec także piękno zdjęć, wspaniałe wnętrza, muzykę i groźne przesłanie z jakim odwołuje się do współczesnego widza. Pod tym względem wrażliwość Ziemkiewicza jest na poziomie ameby i do pięt nie dorasta Stonowi.

Piter Green w swojej biografii Aleksandra Wielkiego, wskazując na jedną z indywidualnych cech króla, pisze:
„ Jeżeli nie możesz zrobić tego co trudne, spróbuj tego co niemożliwe. Greckie słowo oznaczające to pragnienie brzmi pothos; powraca ono w ciągu całego życia Aleksandra jako „tęsknota za czymś nieznanym, odległym, nieosiągalnym” i nie stosuje się do nikogo innego w starożytnym świecie. Pothos, użyte w tym znaczeniu, jest indywidualna cechą Aleksandra – i tylko jego. „
I żeby to pojąć trzeba otworzyć umysł i serce, postarać się zrozumieć.

I jeszcze jedno. W sobotę na Discovery o 18.00 jest powtórka dokumentu „Wcielając się w Aleksandra” :P
Last edited by Ela on Wed Feb 02, 2005 3:39 pm, edited 1 time in total.
Image

User avatar
ADkA
Fan
Posts: 555
Joined: Fri Mar 12, 2004 10:07 am
Location: g.Śląsk
Contact:

Post by ADkA » Wed Feb 02, 2005 3:36 pm

Hmm.. recenzja pana Ziemkiewicza, jest cóż... nietuzinkowa. I jeżeli same fragmenty dotyczące stricto Alekseandra są nawet niezłe, bo cóż, jak się chce tak postrzegać jego osobę - wolna wola - tak wplątywanie w to polityki i upodobań politycznych reżysera, wydaje mi się nie na miejscu... :roll: Już nie wiem, czy do tego filmu, autora recenzji zraziła sama postać bohatera, czy - co jest bardziej prawdopodobne - reżyser. :?
Sam Aleksander, jest kontrowersyjny, i trudno o jednoznaczną jego ocenę, ale czepianie się reżysera i jego poglądów politycznych ? :shock:

No i proszę, Ela znowu z dobrymi wieściami...
W sobotę na Discovery o 18.00 jest powtórka dokumentu „Wcielając się w Aleksandra”
HA! Dobry dzień i dobra pora! :cheesy: Moje modlitwy zostały wysłuchane... :wink:
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Wed Feb 02, 2005 7:05 pm

Ja pana Ziemkiewicza kojarzę głównie z Polityką - bo Cinema wpada mi w ręce rzadko - i jego polityczne artykuły są niezłe, ale recenzje niech lepiej pisze ktoś bardziej... tolerancyjny politycznie, bym powiedziała. Zostało mu z tej Polityki widać podchodzenie do spraw od strony znawcy polityki, który jest wyczulony na wyłapywanie różnego typu błędów, potknięć i niedociągnięć, oraz, rzecz jasna, orientacji politycznej. Dla porównania fragment poprzedniego felietonu pana Z. dotyczącego w głównej mierze skrytykowania "Super Size Me"
Gdy o tym pomyślę, nieco lepiej rozumiem zajadłość twórców modnych ostatnio filmów, które recenzenci nazywają "dokumentalnymi". Nietrafnie, w istocie są to raczej filmy - jak bym je nazwał - "zaangażowane". Filmy z tezą, którą twórca forsuje prawem i lewem (głównie lewem), odpuszczając sobie racjonalną argumentację na rzecz oddziałujących na emocje obrazów. Takie, jak antyrepublikańskie agitki Moore'a czy też wchodzący na ekrany w czasie, gdy piszę te słowa, antyfastfoodowy Super Size Me
Rany boskie, i znowu ten nieszczęsny wątek homoseksualizmu. Czy nie można przejść nad tym do porządku dziennego a nie przerwacać z prawa na lewo?
Miłego oglądania filmów, panie Z, malkoncenci mają cięższe życie. Jednak pozostanę przy pana felietonach z Polityki, przynajmniej przydają się człowiekowi do referatów, bo o Aleksandrze to jednak mam własne zdanie.

Chyba znielubię Discovery. Dlaczego w sobotę? Cholera, nie mogą puścić tego w niedzielę? Co im robi różnicę ten jeden dzień, im nie robi a mnie kolosalną! Nie mam absolutnie żadnych szans na obejrzenie nawet sekundy :evil: Dobrze przynajmniej, że za poprzednim razem zdążyłam złapać kilka obrrazków, co obejrzałam to moje. Nie mówiąc o 170 kadrach zapisanych pieczołowicie w osobnym folderze... :wink: Ponieważ może niektórzy nie mieli okazji oglądnąć, pozwolę sobie zachęcić:
Image
Nie powstrzymam się. Widząc to słyszę głos Maksia z Seksmisji - "Kobieta mnie bije..." :wink:
Image
Image
Image
(PS: To ostatnie uwielbiam :cheesy: A Peter Green książkę napisał rewelacyjnie. Co tam, skoro już wszyscy polecają, to i ja też).
Image

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Wed Feb 02, 2005 8:10 pm

A tak wracając do moich wcześniejszych wypocin, to w czymś jeszcze pomógł mi „Aleksander” Stona i książki czytane po jego oglądnięciu. Patrząc na jednostronne migawki jakich nie skąpi nam TV z Iraku, zmieniła się we mnie zdolność pojmowania tamtych ludzi, których wcześniej uważałam za biednych, ogłupionych polityką Husajna barbarzyńców. Teraz widzę w nich dumnych wojowników, potomków Nabuchodonozora – twórcy legendarnego Babilonu, który doprowadził Persję do rozkwitu i Dariusza króla Persji, gdzie państwo, kultura, sztuka, piśmiennictwo powstało dużo wcześniej niż w Europie. Temat rzeka dla historyków. Nasz sposób pojmowania świata, niewiedza, czasami pogarda mnie przeraża...

Nanuś dzięki za śliczne fotki :D
Last edited by Ela on Sat Feb 05, 2005 10:17 am, edited 1 time in total.
Image

User avatar
ADkA
Fan
Posts: 555
Joined: Fri Mar 12, 2004 10:07 am
Location: g.Śląsk
Contact:

Post by ADkA » Thu Feb 03, 2005 8:44 am

HA! :onfire: Wczoraj przeskakując sobie po programach natrafiłam na "Wcielając się w Aleksandra"! Leciało o 20.00, a jak ktoś ma czas dziś o 15.00 to jest kolejna powtórka...

Więc, Nan może nie wszystko jeszcze stracone...

Czy ja kiedyś narzekałam na Discovery i brak powtórek... :roll: :wink:
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"

User avatar
Olka
Redaktor
Posts: 1365
Joined: Tue Jul 08, 2003 1:14 pm
Contact:

Post by Olka » Thu Feb 03, 2005 8:59 pm

Demytx3 Oczywiście przegapiłam! Nawet dobry dzień musi się w końcu zepsuć :( No nic. Będę czekać na powtórkęi liczyć na to, że akurat wtedy będęw domku, bo w Krakowie nie mam Discovery. Na osłodę obejrzę sobie Telefon :D

User avatar
Sidney-Cook
Gość
Posts: 2
Joined: Fri Feb 11, 2005 5:49 pm
Contact:

Post by Sidney-Cook » Tue Feb 22, 2005 1:50 pm

Ja również nie ogladałam jeszcze "Aleksandra" ( na oglądnięcie pewnie sobie jeszcze poczekam, bo mieszkam w takiej miejscowości, że film, który pjawia się w polskich kinach np. w listopadzie, u mnie jest w lutym...)Ale wiele o tym czytałą m w różnych gazetach i w Internecie. Zapowiada się ciekawie i pewnie się na niego wybiorę.
Image
....::::ROSWELL - W KRĘGU TAJEMNIC::::....

User avatar
ADkA
Fan
Posts: 555
Joined: Fri Mar 12, 2004 10:07 am
Location: g.Śląsk
Contact:

Post by ADkA » Sat Mar 05, 2005 2:03 am

Hmm.. tak sobie "buszowałam" :wink: po różnych stronkach i natrafiłam na to : http://www.mowiawieki.pl/artykul.html?id_artykul=1321
Jak ulał pasuje do tego pokoiku!
Szkoda tylko, że artykuł nie jest zamieszczony w całości. :(
Ale zawsze można sobie poczytać w Empiku lub kupić gazetkę. :wink:
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 35 guests