Dekalog mojego ja

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Dekalog mojego ja

Post by _liz » Sat Jan 15, 2005 8:40 pm

Image


Tytuł: Dekalog mojego ja

Kategoria: nie wiem czy na to jest jakaś kategoria :? i nie radzę kierować się artem, bo to nie będzie slash; epizodycznie pojawi się para stargazer

Fabuła: Zero kosmitów, zero transgenicznych, zero magii itp. Wszystko jest dość normalne. Podkreślam - dość. Wszystko kręci się wokół Isabel Evans, która jest załamana po śmierci jej ukochanego Alexa (zbierzność, nie ma związku z przebiegiem akcji serialu). Nie pojawią się ani Max, ani Michael, Tess czy ktokolwiek inny. W zasadzie bohaterki są dwie... w zasadzie... hehe...

NA: Opowiadanie jest bazowane na szkicu mojej książki (od razu mówię, że to tylko szkic, a nawet jedno zdanie tej książki nie zostało jeszcze napisane). Ma ona tytuł "Nem" (niektórzy mogą słusznie skojarzyć z moim pseudonimem) i na razie nic więcej. Wykorzystałam główny wątek, cała atmosferę i pare zdarzeń. Nie będzie to na pewno wesoły ff. Opowiadanko jest nie tyle przygnębiające, co dość przejmujące... Żeby wczuć się w klimat można ewentualnie obejrzeć sobie "Przerwaną lekcję muzyki" czy "Sekretne okno".

Aktualizacje: Jak wskazuje tytuł części będzie 10. Pojawiać się będą co tydzień (są króciutkie, więc szybko się czyta).




1.

Twarda ziemia przyjmowała ją chłodem. Wszyscy już poszli, poszli dawno. A ona ciągle tam stała, wpatrując się w granitowy nagrobek. Chociaż to był kolejny dzień po pogrzebie, wydawało jej się za każdym razem, że to było zaledwie kilka minut temu, kiedy ustawiono nagrobek. Zimny. Wszystko wokół było zimne, włącznie z nią. Jakby każdy ciepły, pozytywny element w niej zamarzł w dniu jego śmierci, a teraz rozkruszał sie w drobny mak. Nieodwracalnie.

Zawsze była silna. Przy nim, dla niego. Kryła wszystkie swoje odmienności głęboko, topiąc perlistym śmiechem. A on ją kochał. Za to jaka była, bez względu na to, co tkwiło na samym dnie jej jestestwa. Ale przecież każdy ukrywał swoje słabości i te cechy, których społeczeństwo nie akceptowało. I mimo, że on byłby z nich równie dumny jak z niej samej, wolała pogrzebać głęboko pewne grzeszki.

Błękitne oczy załzawiły się. Teraz nikt nie będzie umiał się nią tak zaopiekować, tak jej wesprzeć. Zostawił ją samą, na pastwę tego świata. Nie przerażali jej ludzie. Była silna. Ale myśl o samotności...

Położyła czerwoną różę na nagrobku. Minęły już trzy tygodnie a ona każdej nocy budziła się z krzykiem. Co dnia wydawało jej się, że jest dzień pogrzebu a ona rzuca się za nim w czeluść. Otarła szybko jedną słoną łzę toczącą się leniwie po policzku. Nie mogła płakać. Dla samej siebie, by się nie pogrążyć.

Gdyby tylko mógł się teraz znaleźć jakiś przyjaciel. Ktokolwiek, kto zająłby jej myśli czymś innym. Kimś innym. Jęknęła, mamrocząc cicho „Alex”. To imię pozwalało jej tyle przetrwać, a teraz...

Zimny wiatr, jaki się zerwał przyniósł niepokój. Wyprostowała się, ale nie było nikogo w pobliżu. Lodowy dreszcz podrażnił końcówki jej nerwów. Dziwne przeczucie, że ktoś ją obserwuje... Potrząsnęła głową – to było niemożliwe. Popadała w paranoję.

* * *

Przekręcała się niespokojnie z boku na bok. Ten sam sen od trzech tygodni. Ale tym razem nie widziała praktycznie nic. Wszystko spowite w gęstej mgle, przez którą przebijały jedynie delikatne błękitne światła. Spadała w otchłań, a dokoła niej roztaczał sie szept.

Zły szept. Taki, który śni się dzieciom, gdy obejrzą „Koszmar z ulizy Wiązów”. Ktoś niebezpieczny czai się w mroku i szepce do ucha przekleństwa i groźby.

I chociaż nie słyszała gróźb, nie czuła niebezpieczeństwa, jej serce zaczęło gwałtownie bić. Za szybko. Jakby biegła kilka godzin. Uciekała. Od czegoś, od kogoś, od siebie. Otworzyła momentalnie oczy, unosząc się do siadu.

Gwałtownie łapała oddech. Cisza. To tylko sen. Sen.

c.dn.
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Sat Jan 15, 2005 8:50 pm

Ooooo :shock: Cholernie tajemniczo się zapowiada. I jeszcze wspominasz mi tutaj przekleństwo mojego dzieciństwa ->'Koszmar z ulizy Wiązów' :? Wiem, że to może głupie, ale jako dziecko strasznie bałam się tego horroru, ale mimo wszystko oglądałam wszystkie jego części. Lubiłam się bac i jakos do dziś mi to zostało. Strach jest dobry :lol:
Niebradzo rozumiem co masz na myśli pisząc, że bohaterki są dwie, ale w zasadzie. Kiedyś dawno temu jak wspominałaś mi o tym ff też coś plotłaś, ze niby są dwie a jest jedna, ale są dwie i tak w kółko :? Nie rozumiem!
Nie mów, że Liz to jej drugie ja tak jak np w 'Identity' czy osoba wyśniona? :lol: Ok wciągnęłam się z ciekawości i czekam na dalszą częśc i mam nadzieję, że w ogóle zrozumiem ten ff :lol:

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Sun Jan 16, 2005 12:55 am

O 8)
Dwie osoby... tzn że będą opisywane uczucia Liz i Isabel po śmierci Alexa?? Bo mi się tak wydaje. Ale skoro bohaterki w ZASADZIE są dwie...to oznacza...że...ja nic nie rozumiem :roll:
Ja w dzieciństwie bałam sie Buki. Tej z muminków. Zawsz tak przychodziła w nocy i mówiła tak "buuuuuukaaaaaa" grr aż mnei ciary przeszły :lol:
Ale tak... strach jest dobry :P :lol:

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Sun Jan 16, 2005 2:13 pm

A ja byłam odważnym dzieckiem i niczego się nie bałam 8) :lol:

Opowiadanie... hm... Na początek to się cieszę, że jest cos nowego. Lubię nowości :cheesy: I to tak niespodziewanie... fajnie. Po drugie, to się zgadzam z poprzedniczkami, cholernie tajemniczo. Już nawet nie sama część, a Twój wstęp, _liz, to co nam w nim namieszałaś :twisted: Super, uwielbiam tajemnicze atmosferki i różne zagadki. Zapowiada się ciekawie. Koniecznie szybko zamieść kolejną część :twisted: Nie obchodzi mnie, że są krótkie i jest tylko 10. Ja chcę więcej! 8)
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

H.

Post by H. » Sun Jan 16, 2005 5:39 pm

_liz, czy ty w ogóle śpisz, jadasz, uczysz się i robisz inne rzeczy? Dziewczyno, zwolnij, co ty będziesz robić na studiach :lol: , jeśli teraz sypiesz taką ilościa opowiadań...

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Sun Jan 16, 2005 9:32 pm

Buka? :haha: Jezuuu 3majcie mnie :haha: :spadła z krzesła: ała :lol: dobre dobre buuukaaa :haha:

Magea
Fan
Posts: 536
Joined: Sun Sep 19, 2004 8:06 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by Magea » Sun Jan 16, 2005 9:49 pm

onar-ek nie śmiej sie ludzie sie dziwnych rzeczy boją .... a teraz cos do tematu : powtórze sie opowiadanie bardzo bardzo tajemnicze a zarazem fascynujące ... i jeszcze do tego twój wstęp mówiący o dwóch bochaterkach ale tylko w zasadzie również jednak sam tytuł jest interesujący tego ff - Dekalog mojego Ja ... - czy to moze miec cos wspólnego z tobą _liz?
:)

Tess

Post by Tess » Mon Jan 17, 2005 3:07 am

Spoko opowiadanie. Bardzo tajemnicze, takie kocham. Też jestem ciekawa co masz na myśli pisząc że są dwie bohaterki w zasadzie. Nie łapię o co Ci w tym momencie chodzi. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
P.S. Jedna prośba. Jak będziesz dodawała kolejne części to pisz u góry która aktualnie to jest (tak jak napisałaś w pierwszej). Niektórzy tak nie robią i nie wiem w tedy czy to ta sama część czy kolejna. Wiem że napisałam to niezbyt zrozumiale.
Pozdrawiam Gorąco Wszystkich!!!!!!!!!!
Tess

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Thu Jan 20, 2005 7:24 pm

Tajemniczo. Troszkę z dreszczykiem. Takie będzie cały czas. Niby w części 4 i 5 wyjaśnia się kto, co i jak, ale do końca pozostaje to dziwne uczucie niepokoju. Opowiadanie jest utrzymane w tej konwencji. I w zasadzie nie można stwierdzić, czy jest pozytywne czy nie. Na wszystko inaczej trzeba patrzeć. Z tylu różnych perspektyw...

Bohaterki będą tak jak powiedziałam: w zasadzie dwie. Wszystko zrozumiecie (o ile ten ff można zrozumieć) w części 4.

H. - jadam, śpię (jestem strasznym śpiochem), uczę się strasznie duże (nie, żebym to lubiła), ale jak mam wenę to piszę i jakoś tak wychodzi tego sporo.

Magea - wspólnego ze mną? :shock: Rany, nie! Nie, to nie jest na faktach autentycznych. Owszem, jakąś inspirację czerpałam ze swojego życia, ale taki okres miałam kilak lat temu. Teraz nie mam takich problemów.

Kolejna część miała być w sobotę, ale mam studniówkę ( :twisted: ), zatem zamieszczam ten rozdział dzisiaj.



2.

Musiała coś ze sobą zrobić. Wzięła wolne, bo pracowanie w takim stanie byłoby raczej kiepskim pomysłem. Chodziła więc bez celu po mieście, snując się ulicami. Mijała ludzi nawet ich nie zauważając. A może to oni nie zauważali jej.

Już sama nie wiedziała.

Znów zerwał się nieprzyjemny, zimny wiatr. Razem z podmuchem lodowego powietrza wplatającym się w jej włosy przybył nieproszony szpet. Ten sam, który dręczył ją nocą. Ten sam aksamitny głos, drżący niebezpiecznym tonem.

Zatrzymała się, nerwowo obracając za siebie. Nikogo nie było. Dziesiątki ludzi przechodziły pospiesznym krokiem, milcząc lub rozmawiając przez telefon. Nikt nie patrzył na nią, nikt do niej nie mówił. Może to po prostu wiatr przyniósł świst, który heh rozedrgana wyobraźnia przekształciła w szept.

Wykonała niepewnym krok do przodu. Szept się powstórzył. Jakby ta osoba była tuż obok, szła z nią krok w krok, oddychała tym samym tempem. Tylko, że nikogo obok nie było.

Potrząsnęła głową. Co się z nią działo? „Weź się w garść Isabel” mruknęła sama do siebie. I w tym momencie w jej uszach rozległ się perlisty śmiech. Dziwnie znajomy i jednocześnie przerażająco obcy. Zacisnęła powieki, mając nadzieję, że cokolwiek było źródłem śmiechu rozpłynie się niczym sen.

Ale śmiech tylko się spotęgował. Potrząsnęła głową i ruszyła do przodu. Musiała jak najszybciej iść, jakby to miało ją uwolnić od ściskającego żołądek uczucia. Po kilku minutach szept zniknął. Spokojny oddech powrócił. Wdech. Wydech. Spowalniała kroki. Spojrzenie padło na witrynę sklepową. Dawno nie przyglądała się wystawom, chociaż kiedyś lubiła to robić. Zawsze gdy chodzili z Alexem na spacer, przystawali, a ona przeglądała wystawy.

Przystanęła przy jednej z szyb, wpatrując się w jedwabny szal barwy kobaltu. Im dłużej się wpatrywała, tym większe odnosiła wrażenie, że ktoś stoi za nią i wgapia się w jej plecy. Zmrużyła oczy podchodząc bliżej szyby.

Rozchyliła usta w zdumieniu, kiedy w odbiciu zobaczyła nie tylko siebie, ale i zarys zupełnie obcych oczu. Gwałtownie się obróciła. Nikogo za nią nie było. Pustka. Cisza. Ponownie spojrzała w szybę, napotykając na ciemne oczy. Uniosła dłoń, zbliżając drżące palce do tafli szkła. Ale nim jej dotknęła, ciemne tęczówki rozpłynęły się.

c.d.n.
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Thu Jan 20, 2005 7:34 pm

Dziwne :shock: Mam bardzo dziwne odzczucia co do tej części... Przypomina mo mój sen przez który ostatnio nie sypiam i osobę, którą...
Ok dochodzę do wniosq, że te 'oczy' i ten śmiesz były Liz jednak jak to możliwe? :shock: Cholera dawno nie czytałam ff, który by był tak tajemnyczy...
_liz nie wiem co napisac... Chcę jeszcze... Po prostu brak mi słów na tą częśc :roll: Nie, żeby była nudna... Raczej tajemnicza i dziwnie znajoma :shock: Boję się kolejnych części :shock:

Magea
Fan
Posts: 536
Joined: Sun Sep 19, 2004 8:06 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by Magea » Thu Jan 20, 2005 8:33 pm

Masz racje _liz tego ficka na razie się nie da zabardzo zrozumiec .... jest bardzo ale to bardzo tajemniczy ....
:)

User avatar
Lizzy88
Nowicjusz
Posts: 105
Joined: Sat Aug 21, 2004 5:49 pm
Contact:

Post by Lizzy88 » Thu Jan 20, 2005 9:38 pm

Hmm, rzeczywiście DMJ jest tajemnicze i zagmatwane. Na początku przyszło mi na myśl, że Issy ma rozdwojenie jaźni czy coś w tym stylu, ale... Na razie nie mam siły myśleć, więc po prostu poczekam, co z tego wyniknie.
Ale atmosfera mi się nie podoba. To znaczy podoba mi się sposób, w jaki ją nakreślasz, ale zbyt przypomina mi moje dawne koszmary. Właśnie takie początki. Dzień w pełni i coś bliżej nieokreślonego wiszącego w powietrzu czekającego tylko, aby później uderzyć z pełną siłą. To bardziej przeraża i niepokoi niż jawne niebezpieczeństwo. Przyznaję, że troszeczkę obawiam się czytania 8), ale kwestia "w zasadzie dwóch bohaterek" bardzo mnie intryguje.
Ubaw się na maksa na studniówce, a potem wróć, aby to wszystko jakoś wyjaśnić :wink:
Mężczyzna uważa, że wie, ale kobieta wie lepiej. - chińskie

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Fri Jan 28, 2005 2:38 pm

3.

Nie spała w nocy. Ciągle słyszała ten szept. Mętny, niski, pełen niebezpieczeństwa. Nie pozwalał jej zapomnieć, osunąć się w ciepły i spokojny sen. Telewizor ani muzyka nie potrafiły tego zagłuszyć. Nic nie mogło zagłuszyć tego dziwnie znajomego głosu.

W końcu wyłączyła wszystko, skuliła się w fotelu i ukryła twarz w dłoniach. Ale szept co chwila wracał. Gdy delikatne ciało blondynki zaczęło się kołysać lekko w tę i z powrotem, pomieszczenie wypełnił ten sam perlisty, dźwięczny śmiech. Zacisnęła powieki, tamując napływające łzy, ale to tylko spotęgowało rozbawienie.

„Przestań” zaczęła mamrotać, zupełnie jakby mówiła do kogoś. Ale nikogo w pomieszczeniu nie było. „Nie ma nikogo, nie ma nikogo” powtarzała sama do siebie.

„Przeciwnie...” miękki głos rozpłynął się w jej uszach. Momentalnie uniosła głowę rozglądając się dokoła. Mieszkanie było puste. Krew zwolniła i schłodniała. Koniuszki nerwów stanęły na baczność. „Isabel...” ponownie aksamitny ton wypełnił powietrze. Rozchyliła usta, łapiąc gwałtownie powietrze.

To zaczynało być przerażające. Zbyt przerażające. Jak przeklęty marny horror lub popaprana powieść psychologiczna. Jakby była zamknięta między snem a jawą. A najgorsze było, że nie umiała sie uwolnić. Na dodatek w tej czeluści był ktoś jeszcze oprócz niej. Ktoś niebezpieczny.

„Isabel...” zerwała się z miejsca i pobiegła do łazienki. Strumień zimnej wody przyniósł przyjemne ochłodzenie dla rozpalonej skóry. Szalejąca w panice nerwy powoli dochodziły do siebie, powstrzymując drżenie całego ciała. Kap, kap, kap. Krople chłodnej wody skapywały do umywalki, a dźwięk ich upadku drążył jej umysł. Jeszcze raz opryskała jasną skórę twarzy, poczym uniosła głowę.

W gładkiej tafli lustra zobaczyła własne odbicie. Ale w ułamku sekundy pojawiło się coś jeszcze. Ktoś. Zamarła, wstrzymując oddech.

Lekko zarysowana postać o ciemnych oczach. Isabel zaczęła potrząsać głową. „Isabel” postać wypowiedziała jej imię. Wszystko w niej się wzburzyło, zerwało. Krew przetoczyła gwałtowną falą przez komórki ciała. W mgnieniu oka, nim sama zdołała zapanować nad swoimi akcjami, zacisnęła pięści i z całych sił uderzyła w lustro. „Odejdź!” rozpaczliwy krzyk zmieszał sie z dźwiękiem brzęku szkła uderzającego o podłogę.

Isabel osunęła się w dół. Gorące strużki krwi spływały po jej dłoniach i wzdłuż ramion, tworząc u stóp niewielką kałużę krwi. Po chwili dołączyły się lśniące słone łzy, przebijając przez zaciśnięte powieki.

c.d.n.
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Fri Jan 28, 2005 4:44 pm

No to pojechałaś _liz z tym ff :shock: Bardziej tajemniczego i niezrozumiałego fica chyba nie czytałam :shock: Nie mam pojecia co mogłabym napisać po nowe części... To robi się przerażające... Na dodatek w tej czeluści był ktoś jeszcze oprócz niej. Ktoś niebezpieczny. Nawet choćbym i chciała skomentować tą część jak należy nie potrafię bo po prostu nie wiem co mogłabym napisać :shock: Jednak wiem! Nie rozumiem o co tu chodzi :shock:

User avatar
Lizzy88
Nowicjusz
Posts: 105
Joined: Sat Aug 21, 2004 5:49 pm
Contact:

Post by Lizzy88 » Fri Jan 28, 2005 11:57 pm

Chyba nadal niewiele kumam z tego opowiadanka i nie za bardzo wiem, co napisać (poza tym, że jest przerażająco, niepokojąco, niepewnie itp). Ale... Podoba mi się, że nawet jak na tak krótkie rozdziały, tak dobrze budowane są napięcie i niepewność. Że nie ma balastu - myślę, że przy takich opowiadaniach to działa raczej na ich niekorzyść.
Parę pomysłów wpadło mi do głowy, ale są one tak niedorzeczne i trochę kłócą się z tym, co wcześniej napisałaś, że po prostu trzeba będzie poczekać na te dwie kolejne dwie części, w których ma się podobno sprawa wyjaśnić... :?
Mężczyzna uważa, że wie, ale kobieta wie lepiej. - chińskie

Magea
Fan
Posts: 536
Joined: Sun Sep 19, 2004 8:06 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by Magea » Sun Jan 30, 2005 5:34 pm

hmm ... Chyba powtórze po wcześniejszych postach ... fick trzymający w napięciu, przerażający - chciałabym coś jeszze dodać skomentować ale nie moge nic dalej napisc podobnie jak onar-ek i Lizzy88 ... Dobrze że częsciu które mają nam wyjasnić ten fick są już blisko ...
:)

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Sun Jan 30, 2005 11:35 pm

Jak na mój gust to Isabel widzi drugą Isabel, no bo tak moim zdaniem wynika z tego cytatu w arcie...mam też skojarzenia ze Śmiercią, ale to pewnie z powodu obejrzenia Meet Joe Black, ale _liz już pisała ff w nawiązaniu do tego.
Pozostaje więc opcja pierwsza... :roll: nie myślałam, że moje drugie ja może tak bardzo różnić się od tego, które mam przed oczami...No a jeśli już to z zachowania, ale żeby z wyglądu...
Czytaj między wierszami...

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Mon Jan 31, 2005 1:43 pm

Bo to drugie ja Isabel, to Liz, aras :twisted: Popatrz sobie na art :twisted:
No właśnie, tylko jak to możliwe? :roll: Robi się coraz ciekawiej, i coraz bardziej chcę się dowiedzieć, więc _liz, nie trzymaj nas za długo w niepewności :P
Ciekawość mnie zżera 8)
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Mon Jan 31, 2005 6:57 pm

Oj nowa, no przecież wiem, że drugie ja Isabel ma wyglądać jak Liz :roll: / pewnie _liz użyła takiego zdjęcia, bo Liz wygląda na nim jak wiedźma albo coś takiego. Ale..., a mniejsza o to . W każdym razie jeśli chodzi o art to dokładnie go "prześwietliłam".
Mam pewną teorię, ale chyba nie potrafię jej odpowiednio wytłumaczyć.
Czytaj między wierszami...

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Sun Feb 06, 2005 3:38 pm

4.

Otworzyła niechętnie oczy. Piekły. To od łez. I tych uronionych tygodnie temu i tych z ostatniego wieczoru. Ruszyła dłonią. Mięśnie się napięły, krew zawrzała. Isabel syknęła z bólu. Rany jeszcze się dobrze nie zasklepiły. Kilkanaście drobnych nacięć. Wąskich, płytkich i piekielnie piekących. Chociaż płakała z bólu, gdy polewała je nadtlenkiem wodoru.

Po stłuczeniu lustra spędziła kilkanaście długich minut na podłodze, aż zaczęło jej się robić słabo. Wtedy wzięła się w garść. Po opatrzeniu ran pozbierała skrawki rozbitego lustra. Siedem lat nieszczęścia?

I tak było jej wszystkojedno. Gorzej być nie mogło. Pamiętała dziesiątki lustrzanych fragmentów, a w każdym z nich widziała ciemne oczy, które doprowadzały ją do szaleństwa. Wydawały się być tak znajome i ciepłe, ale wewnętrzny instynkt podpowiadał, że są zwodnicze. Nie wiedziała do kogo należą.

Czy toś robi jej głupie kawały czy popadała w paranoję?

Uniosła się nieco, nabierając głęboko powietrza. I wtedy zobaczyła postać siedzącą po turecku na skraju łóżka. Błękitne oczy pociemniały ze strachu. Podsunęła kołdrę pod szyję, kuląc się w sobie. To były te oczy...

Nie. To była dziewczyna, która miała ciemne oczy. Te same ciemne oczy, ktróre prześladowały ją od kilku dni. Drobna brunetka. Chociaż niepozorne ciałko i dość niewinna buźka zdawały się ją kamuflować, cała postać emanowała mrocznym niebezpieczeństwem. Piekielne ogniki zatopione w tęczówkach iskrzyły.

„Kim jesteś?” Isabel odnalazła w sobie słaby głos. I choć chciała bardzo uciec i odgrodzić się od postaci, nie potrafiła nawet drgnąć. Jej ciało reagowało zupełnie inaczej niż umysł. Relaksowało się, jakby ufało. Ale nie mogło ufać. Nie znała tej dziewczyny.

Brunetka przechyliła nieco w bok głowe, nie odrywając wzroku od pobladłej blondynki. Wstała bezceremonialnie i przeciągnęła się niczym rozleniwiona kotka. „Ładnie się tu urządziłyśmy” mruknęła, rozglądając się po pokoju. Sens wypowiedzi nie dotarł do Isabel. Była zbyt przerażona i skołowana, by logicznie myśleć. Zacisnęła mocniej kołdrę w dłoniach i ponowiła pytanie „Kim jesteś?”

Drobna brunetka obróciła się i spojrzała na nią ze zdumieniem. Po chwili zaskoczenie przeszło w rozbawienie. „Tobą” powiedziała szeptem. Ten sam szept, który prześladował ją na każdym kroku. Isabel zamrugała.

„Wynoś się zanim wezwę po...” nie zdązyła dokończyć, bo dziewczyna roześmiała się. Perełki śmiechu rozsypywały się dokoła. Miała wrażenie, że skądś zna ten śmiech. To jakby... słyszała siebie. Ale to przecież było niemożliwe. Kompletnie niemożliwe. Brwi brunetki uniosły się w pytaniu. Czyżby ymiała czytać w myślach? Zbliżyła się ponownie do łóżka „Ależ ja naprawdę jestem tobą”

Tanecznym krokiem przeszła na drugą stronę pokoju. „Jestem Isabel Elizabeth Evans” oznajmiła naturalnym głosem i oklapła na biurko stojące pod ścianą „Swoją drogą, mama miała kiepski gust przy zestawianiu imion” mruknęła

Ale Isabel wciąż bez słowa się w nią wpatrywała, mrugając co jakiś czas. Nie wiedziała, jak zareagować. Musiała być uwięziona we śnie i za nic nie mogła się obudzić. Nie mogła być nią. Nie mogła. To by oznaczało, że najzwyczajniej w świecie zwariowała. Tylko wciąż czuła się w pełni normalna.

To musiał być sen...

c.d.n.
Image

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 48 guests