A to już historia - refleksje na temat serialu
A to już historia - refleksje na temat serialu
Nasz serial dobiegł końca, ale nie umarł. Żyje w nas. W naszych słowach, opowiadaniach, odczuciach, relacjach. Ostatnio zastanawiałm się dużo nad fenomenem Roswell. Bo nie można zaprzeczyć, że Roswell jest fenomenalne. Połączyło tyle serc i tyle dusz na świecie...Żaden serial nie miał tak wiernych fanów. Tak wspaniałej, zgranej ekipy. I teraz myślę o nas wszystkich- o tej wielkiej wspólnocie ludzi- o aktorach, twórcach, fanach. Co takiego nas połączyło ? Czy w ogóle da się opisac tę magię ? Próbowałam. A jednak nie ma takich słów. To co czułam, kiedy po raz pierwszy znalazłam się wśród was...to było jak ciepły dotyk. Jak deszcz , który spływa od stóp do głów i przenika cię wilgocią. Jak błysk rozdzierający ciemność...
Nasz serial, to już historia...ale ciągle żywa w naszych umysłach. Wiem, że nigdy nie zapomnę uśmiechów Brendana Fehra i ciepłych oczu Jasona. Nie zapomnę łagodnych słów Liz i błyskotliwych uwag Marii. I łez Isabel, i rad, i żartów Kyla. I poświęcenia szeryfa. Nie zapomnę tych postaci, ani tych artystów, którzy tak wspaniale zdołali wczuć się w te role. W pewnym sensie, my wszyscy razem stworzyliśmy swoją mitologię. Kosmiczną. Wzruszającą. Piękną. Ja ciągle pamiętam swoj pierwszy dzień z Roswell. Pierwsze co zobaczyłam to był Michael...i już wiedziałam. Że to jest coś więcej niż tylko ''serial TV''. Nie pomyliłam się. Wy jestście tego dowodem. My jesteśmy...ktoś kiedyś na necie zadał takie pytanie : dlaczego Roswell nie chce umrzeć ? Dlaczego ? Bo to poruszająca historia o ludziach, których jedyną ''zbrodnią' było to, że pragnęli żyć w szczęściu. Bo to historia o głebi i przesłaniu...bo to my wszyscy. I jest jeszcze tysiąc innych powodów...wiem, że je czujecie.
Ja też je czuję. Ciągle gdy coś do was piszę i opowiadam. Ciągle, gdy widzę to zaangażowanie. Nie chcę tego tracić.
Nasz serial, to już historia...ale ciągle żywa w naszych umysłach. Wiem, że nigdy nie zapomnę uśmiechów Brendana Fehra i ciepłych oczu Jasona. Nie zapomnę łagodnych słów Liz i błyskotliwych uwag Marii. I łez Isabel, i rad, i żartów Kyla. I poświęcenia szeryfa. Nie zapomnę tych postaci, ani tych artystów, którzy tak wspaniale zdołali wczuć się w te role. W pewnym sensie, my wszyscy razem stworzyliśmy swoją mitologię. Kosmiczną. Wzruszającą. Piękną. Ja ciągle pamiętam swoj pierwszy dzień z Roswell. Pierwsze co zobaczyłam to był Michael...i już wiedziałam. Że to jest coś więcej niż tylko ''serial TV''. Nie pomyliłam się. Wy jestście tego dowodem. My jesteśmy...ktoś kiedyś na necie zadał takie pytanie : dlaczego Roswell nie chce umrzeć ? Dlaczego ? Bo to poruszająca historia o ludziach, których jedyną ''zbrodnią' było to, że pragnęli żyć w szczęściu. Bo to historia o głebi i przesłaniu...bo to my wszyscy. I jest jeszcze tysiąc innych powodów...wiem, że je czujecie.
Ja też je czuję. Ciągle gdy coś do was piszę i opowiadam. Ciągle, gdy widzę to zaangażowanie. Nie chcę tego tracić.
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
Hotori, chyba doskonalej nie mozna było ujać tego, co porusza nas wszystkich...co przykuwało nas co tydzień do telewizorów, sledzic w milczeniu, patrzeć w ciszy, czuć, przezywac, utrwalac w pamięci kazdy gest, kazdy uśmiech, pojedyncze, pozornie błahe słowo...kazdy jego niuans, każdy odcień spojrzenia...pozalało ignorowć złośliwe śmieszki co to było? Nie wiem, nie bedę orginalna- pewnie MAGIA.Poczucie współistnienia, bliskosci, zrozumienia. Wyłowienia z pozornie zwariowanej historii przybyszów z kosmosu, skórów, transmutantów i biegających galaretek( nie mogłam sobie darować ), tego co najbardziej istotne, trwałe, niezmienne...bez wzgledu na chwile, na czas, na miejsce...niezwykłej i zwykłej zarazem opowieści o samotnosci tak dotkliwej, ze nakazuje ona postrzegac siebie jako istotę z innej planety, oddzieloną od reszty swiata murem pozornie nie do przebicia...słowami dla których trudno znalesć wspólne brzmienie...obcością w spojrzeniu ludzi, tak zimną że nakazuje zapytac się samego siebie "może ja jestem INNY"? I o tym że takich INNYCH jest wielu...chodzą pośród nas i pytajaco wyciągają dłoń...i o tym ze czasem...czasem ktoś odpowiada. I o pustce, która moze przestac byc pustką. I o przerazającym ludzkim okrucieństwie i głupocie...bo ktoś okazał się być...INNY. Max, Michael, Isabel...Liz, Maria, Alex, Kyle...mieli twarze szczere i prawdziwe...takie które chce się kochać i pamietać. Zawsze.
Hotori, Lizziett... Wzruszyłam się. Ja również będę pamiętać tamten czwartek i minę Jasona stojącego przed taksówką w VLV... Eh... Gdy dotarłam na xcoma, byłam zaskoczona, że ci wszyscy, tak niesamowicie zgrani ludzie tak serdecznie mnie przyjęli i okazali mi sympatię, że tak bezinteresownie mi pomagali... Magia, tyle osób, właściwie obcych sobie, tak się ze sobą zżyło... Rozumiemy się wzajemnie, uzupełniamy, rozmawiamy o wszystkim i o niczym... A połączył nas tylko serial. A może aż serial... Ludzie dziwią się czasami, że jestem "fanką" serialu. A ja tylko uśmiecham się pod nosem, bo przecież to jest coś więcej - to wspaniali ludzie, wrażliwi, inteligentni, którzy mają większe marzenia niż kolejny wieczór na kanapie z żarciem w ręku i bezmyślnym wzrokiem wlepionym w szklany ekran telewizora... Fenomen Roswell... Może dlatego, że każdy odnajdywał w bohaterach siebie, utożsamiał się z nimi, przeżywał to samo, co oni... Zastanawiające. Mimo wszystko każdy odcinek braliśmy bardzo serio, żywiołowo dyskutowaliśmy... I przy okazji zastanawialiśmy się nad sobą... No dobrze, napiszę w moim imieniu. Zastanawiałam się. I to po prostu nie mogło przyjść w lepszym dla mnie czasie... Jakby inny świat, którym się po prostu zachłystywałam. W moim przypadku to chyba jeszcze bardziej wpłynęło na to moje... ekhm... napisałabym uzależnienie... ale niech będzie maniactwo.
Hotori, nie utracimy tego. Dopóki na to nie pozwolimy i dopóki nie zapomnimy. Roswell to my. To setki fanów, którzy znają każdy uśmiech ulubionego aktora. To autorzy opowiadań. To zwykli "czytacze" na stronach. To ludzie, którzy wciąż pamiętają... "Perfect Memory"...
Hotori, nie utracimy tego. Dopóki na to nie pozwolimy i dopóki nie zapomnimy. Roswell to my. To setki fanów, którzy znają każdy uśmiech ulubionego aktora. To autorzy opowiadań. To zwykli "czytacze" na stronach. To ludzie, którzy wciąż pamiętają... "Perfect Memory"...
- Majandra_Delfino
- Nowicjusz
- Posts: 95
- Joined: Mon Aug 11, 2003 7:16 pm
- Location: szczecin
Roswell to przeszlosc? Jakos nie moge sie przyzwyczaic do tych slow, ktore wypowiadaja moi znajomi, ktorzy nie rozumieli tej fascynacji. Nie, nie nie moge, po prostu nie wierze w to, że ten serial umarl. Ciagle mam nadzieje, ze powroci, moze jako film, a moze tylko powtorki. Jak mozna zapomniec te pierwsze odcinki, kiedy o polnocy na polsacie Dido spiewala swoje "Here with me" a ja dostawalam gesiej skorki siedzac przed ekranem i ogladajac rozbiegowke, zastanawiajac sie czym zostane dzis zaskoczona, z czego bede sie smiac a z czego plakac, co da mi do myslenia....Ci wszyscy bohaterowie, ktorych traktowalam jak swoich przyjaciol, ktorych dotykaja "prawie takie same" problemy jak nas, jak mnie, przezywajac wszystko z nimi, czasami nawet mowiac do telewizoza:)(tak tak, pamietam jak w Destiny razem z kuzynka mowilysmy Maxowi zeby biegl za Liz:))). Przypominam sobie jak rezygnowalam z wielu zajec, bo w tym czasie lecial roswell, jak bieglam do telewizora i wlaczalam polsat, jaka bylam zla, gdy wyemitowali nie ten odcinek albo przesuneli emisje (Miracle). Teraz to wszystko jest we mnie, staram sie to przestukac na Worda:P i gdy tylko mam czas wlasnie to robie. Zdarza mi sie rozgladac i zastanawiac czy ktoras z tych osob jest z polnocy..... Moze to glupie, ale roswell jest w kazdym z nas i bedzie zyl tak dlugo, dopuki na to pozwolimy...
Maria:Calowalas sie z ta kopia Michaela i nic mi nie powiedzialas?!Liz:Chcialam ci powiedziec, ale nie moglam...Maria:No jasne. Myslalas sobie, w koncu to tylko jezyk Michaela.......
Kochani to nie tylko setki fanów. Jest nas tysiące.... Na stronach internetowych w Polsce i na świecie. Wiecie co to za ogromna rodzina? Mnie fenomen serialu zastanawia od dawna. Początkowo byłam na siebie zła, potem zdziwiona....taki zwykły serial dla młodzieży....Boże, przecież ja z tego już wyrosłam, co się dzieje? A potem się nie zastanawiałam. Bo miłość którą zobaczyłam w tej cudownej, najczystszej postaci jest przecież ponadczasowa. Więc to nie jest kwestia wieku, dojrzałości ale coś, czego nam tak bardzo brakuje. „odrobinę staromodnego uroku”- jak powiedziała Izabel. Czegoś co jest dobre, bezinteresowne i piękne... Przecież na co dzień, zabiegani i przytłoczeni zwykłymi sprawami , zapominamy o najwartościowszych uczuciach. Twórcy i aktorzy, którzy nam pokazywali co jest ważne i jaką drogą warto iść...Byłam z serialem dwa i pół roku. Wiele dzięki niemu zmieniło się w moim życiu. Nawet nie wiecie jak wiele...Moja wrażliwość, możliwość powrotu do pięknych wzruszeń, łez którym czasem pozwalałam płynąć... Dzięki temu ja sama stawałam się inna, to odczuwali także najbliżsi. Serial pobudził we mnie coś dobrego... No i ten fenomen spotykania na stronach takich samych zapaleńców jak ja, poznawanie cudownych osób, możliwość rozmów, uczenia się od Was innego patrzenia na słowa muzykę, życie.....To następny cud. Humor, przygnębienie, radość która udzielała się innym, wpływała także na mnie. Zapiski, komentarze które pisaliśmy ogarnięci magią odcinków, rodziły się z najlepszych emocji i uczuć....Przypomnijcie sobie komentarze dzień przed wigilią do Miracle - dla mnie niezapomniane zjawisko... A co powiecie na budzącą się pod jego wpływem pasję tworzenia? Opowiadań, poezji, rysunków.?
Czasem się zastanawiam czy to Roswell nas zmieniał, czy to my niesiemy jego mit dalej....
Czasem się zastanawiam czy to Roswell nas zmieniał, czy to my niesiemy jego mit dalej....
- Majandra_Delfino
- Nowicjusz
- Posts: 95
- Joined: Mon Aug 11, 2003 7:16 pm
- Location: szczecin
Dziekuje Nan, ze tak mowisz.....zawsze wydawalo mi sie, ze Ci ktorzy ogladaja roswell moga sie zrozumiec:)Nan wrote:Maju, to nie jest głupie... Nie wśród tych ludzi (dopóki nie wpadnie Kwiat_w )
Maria:Calowalas sie z ta kopia Michaela i nic mi nie powiedzialas?!Liz:Chcialam ci powiedziec, ale nie moglam...Maria:No jasne. Myslalas sobie, w koncu to tylko jezyk Michaela.......
- Sadie_Frost
- Starszy nowicjusz
- Posts: 181
- Joined: Fri Aug 15, 2003 5:42 pm
- Location: Warszawa
- Contact:
to nie jest zwykły serial. A więc i ludzie go oglądający nie są zwykli. Jesteśmy wielką roswelliańską rodziną, rozumiemy się, mamy wspólną pasję a jak się okazuje również w innych dziedzinach miewamy podobne gusta. Poznajemy się dzięki internetowi, to wspaniałe-mam nadzieję że spotkamy się kiedyś na żywo na jakimś magicznym,a raczej kosmicznym spędzie.
- Sadie_Frost
- Starszy nowicjusz
- Posts: 181
- Joined: Fri Aug 15, 2003 5:42 pm
- Location: Warszawa
- Contact:
Tak, wszyscy macie rację....Te dreszcze i emocje, które wywoływał w nas serial...te niezapomniane uczucia. Elu, ja też z początku myślałam : ''Jestem już za stara na takie rzeczy''. Ale kiedy zobaczyłam pierwszy odcinek...po prostu powiedziałam sobie : '' Na Roswell nie można być za starym.'' Roswell trafiło prosto do mego serca...bo było wrażliwą, poruszającą historią. Wiecie po Graduation napisałm taki wiersz, który był jakby połączeniem moich innych wierszy, ale jednocześnie zupełenie nowych doznań...jak pożegnanie czegoś pięknego :
odejść i nie wrócić nigdy więcej...
zamykam moje oczy
odrywam się, powoli
ciszą odchodzę, bo nie chcę się obudzić
powieki jak skrzydła motyla złożone...
nie podrywaj ich do lotu.
Śpij.
Twój cień blednie za plecami...
Koniec ?
Jeszcze coś się we mnie szamocze.
A może zostanę ?
Nie.
Ja wiem jak się odchodzi.
Śpij.
Jeszcze się odwracam.
Chowam twój obraz w swoich oczach.
Będzie tam bezpieczny.
Ja wiem...staram się uśmiechnąć.
To nie ma sensu.
Śpij...
na popękanym chodniku stawiam krok do przodu.
odejść i nie wrócić nigdy więcej...
zamykam moje oczy
odrywam się, powoli
ciszą odchodzę, bo nie chcę się obudzić
powieki jak skrzydła motyla złożone...
nie podrywaj ich do lotu.
Śpij.
Twój cień blednie za plecami...
Koniec ?
Jeszcze coś się we mnie szamocze.
A może zostanę ?
Nie.
Ja wiem jak się odchodzi.
Śpij.
Jeszcze się odwracam.
Chowam twój obraz w swoich oczach.
Będzie tam bezpieczny.
Ja wiem...staram się uśmiechnąć.
To nie ma sensu.
Śpij...
na popękanym chodniku stawiam krok do przodu.
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
- Sadie_Frost
- Starszy nowicjusz
- Posts: 181
- Joined: Fri Aug 15, 2003 5:42 pm
- Location: Warszawa
- Contact:
- Kwiat_W
- Bezwzględny dręczyciel Maxa
- Posts: 771
- Joined: Mon Jul 28, 2003 12:29 am
- Location: Warmia
- Contact:
NAN!!!
Czytanie tego watku zaczalem od postu Eli, bo u niej zawsze mozna znalesc cos zabawnego. Mozecie sobie wyobrazic, ze zaraz naszla mnie ochota na dodanie swojego komentarza.... ale pomyslalem soebie, ze tego jednak nie zrobie, ze pewnie bedzie wam milej jesli tym razem nikt nie bedzie probowal was sprowadzc na ziemie i rozwiewac waszych zludzen. I WTEDY PRZECZYTALEM TO CO NAPISALAS W NAWIASIE!!! To byla prowokacja Nan!!! Juz pomyslalem soebie "O nie! Nie daruje tego!". Szybko jednak przeszla mi ta ochota. Zrobie jeszcze tylko to
Czytanie tego watku zaczalem od postu Eli, bo u niej zawsze mozna znalesc cos zabawnego. Mozecie sobie wyobrazic, ze zaraz naszla mnie ochota na dodanie swojego komentarza.... ale pomyslalem soebie, ze tego jednak nie zrobie, ze pewnie bedzie wam milej jesli tym razem nikt nie bedzie probowal was sprowadzc na ziemie i rozwiewac waszych zludzen. I WTEDY PRZECZYTALEM TO CO NAPISALAS W NAWIASIE!!! To byla prowokacja Nan!!! Juz pomyslalem soebie "O nie! Nie daruje tego!". Szybko jednak przeszla mi ta ochota. Zrobie jeszcze tylko to
Piekny temat. Tak samo jak piękne sa Wasze wypowiedzi. Jak dziś pamiętam kiedy pierwszy raz obejrzałam Roswell. White Room. Z początku nie wiedziałam o co chodzi, tyle mnie przecież ominęło. Ale dotkneło mnie to czego nigdy w życiu nie dośwaidczyłam, to czego chyba pragnie każdy. Uczucia jakie wywołują między soba bohaterowie. Od razu poczułam niezwykłą "magię" tego serialu. Z czasem, zaczęło mnie uderzać jeszcze coś. Ludzie jacy gromadzą się wokół tego serialu. Tak dojrzali pomimo wieku, życzliwi, nieprzeciętni, orginalni, skory do pomocy. A przecież tak naprawdę się nie znamy. Oglądanie tego serialu tak jak i poznanie tylu fenomenlnych ludzi nie tyle zmieniło mie co pozwoliło się otworzyć na świat, poznać zakątki Siebie o których nie wiedziałam. Już chyba zawsze dziękować będę Bogu, że poznałam Maxa, Michaela, Marię, Liz, Isabell, Alexa, Kayla, Szeryfa i Was wszystkich...
Tell me why it costs so much to live...
Kwiat_w, ja ostatnio jestem realistką i znając twój stosunek do takich rzeczy... No cóż, kto mógł przypuszczać, że akurat będziesz miał Dzień Dobroci Dla Małych Zwierzątek...?
Zulugula, no właśnie, w Roswell ukazano coś, co większość z nas zna tylko z pięknych baśni. I może po prostu to też nas ujęło - a ludzie - to kolejny fenomen, który mnie zastanawia....
Zulugula, no właśnie, w Roswell ukazano coś, co większość z nas zna tylko z pięknych baśni. I może po prostu to też nas ujęło - a ludzie - to kolejny fenomen, który mnie zastanawia....
Roswell łagodzi obyczajeKwiat_W wrote:ale pomyslalem soebie, ze tego jednak nie zrobie, ze pewnie bedzie wam milej jesli tym razem nikt nie bedzie probowal was sprowadzc na ziemie i rozwiewac waszych zludzen.
Nie będę niestety zbyt oryginalny - dzieki temu serialowi poznałem wspaniałych ludzi. A już myslałem, że nie ma w całym Internecie takiego miejsca, jak to. Dzięki Roswell zacząłem dostrzegać coś, co przedtem zdawało mi się nie istnieć. Zacząłem rozumieć młodzież - trochę lepiej, niż przedtem. Ale także zacząłem więcej od niej wymagać
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 47 guests