Tytuł: The Jorney Home. Albo jak kto woli - Powrót do Domu
Kategoria: hmmm... PG-13
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Żadnego streszczenia nie daję. Dodam tylko, że rzecz dzieje się w przyszłości. Po Graduation, z jedną, malutką zmianą...
Komentarz własny: na dysku jakoś niepokojąco mało miejsca mi zostało... Opowiadania własne mają tą przewagę nad tłumaczeniami, że do pisania nadają się autobusy i takie cudowne wynalazki jak szkolne okienka. Powiem tylko, że trochę nietypowy temat mi się wybrał, jak na mnie, rzecz jasna...
Podziękowania: jak zawsze muszą być.
Maddie - za przysłowiowego bata
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
Iwonie - kotuś, za wszystko!
Lukiemu - za to, że wytrzymał moje utyskiwania i że zrobił obrazek. "Jak plakat filmowy"
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Specjalne podziękowania dla Audrey - mojej Muzy przez duże M, która musi siedzierć mi na ramieniu i podpowiadać...
Jeszcze gwoli formalności obrazek:
![Image](http://img94.exs.cx/img94/1255/jorneyhome41.jpg)
i...
The Journey Home - Powrót do Domu
Prolog + Część 1
Jennie:
(...)Oczywiście na półce stała ostatnia buteleczka sosu. Pewnie nie zdążyli wyłożyć kolejnych pudeł z tą obrzydliwą przyprawą. Kątem oka zauważyłam postać wysokiego chłopaka nadchodzącego z przeciwnej strony niż ja i najwyraźniej w świecie kierującego się również w kierunku ostatniej buteleczki sojowego świństwa! Przyśpieszyłam nieco kroku, ale chłopak był szybszy i wyciągnął rękę po buteleczkę. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Nigdy tak się nie zachowywałam, ale... byłam na zakupach, czego nie znosiłam z całego serca, a ten oto chłopak zabierał mi sprzed nosa coś, czego również nie lubiłam. Myśl, że wystarczy poczekać czy też nawet pójść do ludzi z obsługi i powiedzieć, że na półce zabrakło produktu, który chciałam kupić, nawet we mnie nie zaświtała. Błyskawicznie znalazłam się przy chłopaku i chwyciłam buteleczkę, którą trzymał jeszcze w ręku.
-Przepraszam bardzo, ale zależy mi na tym! – powiedziałam z furią. Przypuszczam, że mój głos brzmiał tak, jakby ktoś przeciągał nożem po szkle, ale nic mnie to nie obchodziło. Chciałam mój sos.
Zdziwiony chłopak puścił buteleczkę. Nie spodziewałam się, że tak łatwo ustąpi. Stałam o krok od niego, przyciskając do siebie zdobycz tak, jakby on zaraz miał mi ją wydrzeć. W zasadzie powinnam była się wtedy odwrócić i po prostu uciec, ale widać wszelka logika była wówczas ze mną na bakier. Zamiast tego tkwiłam nieruchomo w miejscu, mętnie myśląc, że chyba robię coś nie tak, i jednocześnie przyglądałam się chłopakowi. Był wysoki, dobrze zbudowany, i miał ciemne włosy. Nie krótkie ani nie długie, jakieś takie pośrodku. Ale ładne.
-Ja...yh... nie wiedziałem, że... – zaczął, najwyraźniej oszołomiony gwałtowną napaścią na siebie, i podniósł na mnie wzrok.
Wszystkie myśli wyleciały wtedy z mojej głowy i przez chwilę zapomniałam jak się oddycha. Buteleczka z sosem wypadła mi z ręki i rozbiła się na podłodze, ale nawet nie zwróciłam na to uwagi.
Oto bowiem patrzyła na mnie para jasnych, bursztynowych oczu, takich samych jak moje. Takich samych jak oczy mojego ojca, Maxa Evansa.(...)
CDN...?