Serce znajdzie drogę

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

Post Reply
User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Sat Nov 13, 2004 4:16 pm

Po dwóch częściach nieobecności w końcu jestem. Nie komentowałam z... przyznaję się, czystego lenistwa :? Jednak wyrzuty sumienia zaczęły mną targać i wróciłam :wink: Ale jak tak patrzę, nikomu mnie tu nie brakowało, więc już mi lżej :cheesy:

14 (wow, już 14, prawie połowa :cheesy: A zdaje się jeszcze tak niedawno wszystkie czekałyśmy na pierwszą część):
Wycelował kij w białą bilę i po chwili usłyszał już tylko jęk Sketchego i pisk zachwytu blondyneczki. Uśmieszek nasunął się momentalnie na jego usta.
- Ktoś jeszcze twierdzi, że mnie pokona? - jego ton był tryumfalny

- Ja chętnie spróbuję – czyjś aksamitny głos przykuł jego uwagę
Heh, Ja wiedziałam że tak będziee 8)
Ale jakoś nie chciała mu rujnować wieczoru, który w końcu był też j e j wieczorem.
Tu już się domyślałam o co chodzi. Że Zack ma ją przedstawić jako swoją dziewczynę :? Nie za szybko? - pomyślałam. No ale... Kiedy trzeba było, wiedziałyśmy że to ma się stać... Po co przeciągać?
Im szybciej się zejdą tym szybciej się rozstaną :twisted:
Tymczasem blondynka w dość kiczowatej zielonej sukience podeszła do Liz kręcąc niemiłosiernie biodrami. Zachichotała i wyciągnęła dłoń w stronę brunetki, przedstawiając się.
- Maria. Ale wszyscy mówią mi 'Ria.
:shock: Nie podejrzewałam, jak babcię kocham :roll: Myślałam raczej, że pojawi się Isabel. Byłam wręcz przekonana, nie wiem czemu. I nie myślałam, że tą postacią z Roswell będzie... ekhm, blond wywłoka :roll: Potem jak czytałam, to przeszła mi przez myśl też Tess, ale że Maria...

Alec przyglądał jej się chwilę az w jego oczach pojawił się diabelski błysk. Pochylił się i szepnął jej coś na ucho. Jej powieki lekko się przymknęły i mrukneła coś nierozumiałego.
- Chciałbyś – ocknęła się wreszcie i rzuciła mu ostre spojrzenie
- Wiem, że TY byś chciała – uśmiechnął się niewinnie
:lol:
Odsuń się Rybie Usta
:haha: :haha: Ciekawa ksywka.
Momentalnie Alec przyparł ja do stołu, wyjmując z jej dłoni kij i kładąc go na blacie. Usta wygięły się w półuśmieszku.

Liz jęknęła , odchylając lekko głowe do tyłu. Powinna go odepchnąć, pokazać mu gdzie jego miejsce, dać do zrozumienia, że ma tego serdecznie dość. Ael nie potrafiła unieść nawet ręki. Jej spojrzenie jedynie padło na zszokowaną blondynkę, która wgapiała się w nich z otwartymi ustami, po czym przesunęła wzrok ponownie na Aleca.
Kooocham takie momenty, kocham 8) Po tej części byłam pewna, że to Zack ich rozdzieli... Cóż, znowu błąd :twisted:

15:
- Alec – jęknęła
Gorący oddech odbił się od delikatnej skóry.

- Lubisz jęczeć moje imię, prawda?
- Alec – miękki szept wydobył się z jej ust, kiedy musnął ustami jej szyję
Alec – jej głos był drżący i błagalny
Może i Alec powinien za to zarobić, ale chyba jednak miał rację. Liz naprawdę zdaje się to lubić :twisted:
Cytat:
- Byłaś ze mną – mruknął sam do siebie, odprowadzając ją wzrokiem

Cytat:
Nie wiem czemu, ale miałąm ochotę się popłakać czytając to

Ja też miałam
:haha:...
... Ja też :(
Dajcie spokój. Chyba nie sądziliście, że Manticore wysłało mnie tylko do zabicia Max. Oni wiedzą też o tobie, Logan.
Też się domyśliłam, nie ma co 8)
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Sun Nov 14, 2004 1:11 am

Witajcie. Dawno mnie tu nie było i znowu znikam może na jeszcze dłużej.
Ale tymczasem... Nie będę obszernie komentować bo zajęłoby mi to pewnie tyle czasu co czytanie, a już późno - 23:53. Ile ja to części byłam do tyłu hmm - dużo.
Zaczęło się zdaje się od tego jak Zack przyszedł do Liz i zaproponował, żeby została (nie wracała do Manticure). Ale mniejsza o to. Jeśli jeszcze jest tu ktoś kto nie może znieść tego, że Liz jest z Zack'iem to popieram jak najbardziej.
Widac jak na dłoni, że w Alec'u "nie umarło", mam wrażenie, że wykorzystuje swoją "wiedzę" a niewiedzę Zac'a o Liz jak może. Fajnie. Tylko fajniej by było, żeby ona sobie jednak przypomniała szybciej. Ten jej związek z Zack'iem to tak jakby był na siłę, przynajmniej ze strony Liz. Dosłownie można go zatytułować "uciekanie przed Alec'kiem". Doskonale to widać po scenie przy bilardzie - szuka Zack'a, żeby na chwilę zapomnieć. Ciekawe po co Zack z nią jest :roll: . Jego "pomoc" w czasie rui była bohaterska /ironia/, ale ruja się już skończyła - więc spadaj na drzewo :evil: .Gdy Zack przyszedł do Liz w czasie wspomnianej rui, odniosłam wrażenie jakby grał tanią dziwkę, no bez przesady, ale moimi oczami tak to wyglądało, może dlatego, że nic ich do siebie nie ciągnęło (facetowi ponoć "wszystko jedno", w każdym razie jeśli o to chodzi za wiele przekonywać nie trzeba, więc przede wszystkim chodzi tu o Liz, wiem dlaczego to zrobiła wtedy, ale potem mogła mu powiedzieć -dziękuję i dowidzenia-).
Alec'a jest mi rzeczywiście szkoda. Co mi się stało :roll: , nie żeby już Logan odszedł w zapomnienie ... a tak przy okazji to część 11 już minęła, i co, gdzie te dłuższe sceny z Logan'em i Max hmm...
Wspomnę jeszcze o Marii, szkoda, że _liz ją tak potraktowała, ale jakoś mi ta rola do niej pasuje :twisted: .
Aha i jeszcze jedno, skoro Alec przypomniał sobie w takich okolicznościach, to w jakich przypomni sobie Liz, a właściwie to co to spowoduje. No bo jeśli miałaby sobie przypomnąć w podobnych :twisted: to by to chyba już nastapiło :roll: .
Czytaj między wierszami...

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Sun Nov 14, 2004 12:17 pm

Nooo, widzę, że prawdziwe święto - nowa i aras ponownie nas zaszczyciły swoją obecnością :twisted: Miło, że wpadłyście, brakowało mi waszych komentarzy.
Nie podejrzewałam, jak babcię kocham Myślałam raczej, że pojawi się Isabel. Byłam wręcz przekonana, nie wiem czemu. I nie myślałam, że tą postacią z Roswell będzie... ekhm, blond wywłoka Potem jak czytałam, to przeszła mi przez myśl też Tess, ale że Maria...
Hehe. A wiesz, że początkowo to miała być Tess? Ale zmieniłam jednak zdanie, bo Maria jakoś bardziej mi pasowała. Nie chciałam z nieh zrobić totalnej wywłoki, tylko raczej cukierkową panienkę śliniącą sie na widok Aleca. Ale to tylko epizodyczna rola, więc się nie martwcie.
jej związek z Zack'iem to tak jakby był na siłę, przynajmniej ze strony Liz.
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że w obecnej chwili to nie jest na siłę. Liz naprawdę dobrze czuje się w jego towarzystwie. I tak jak pisałam w poprzedniej części. Ona potrzebuje spokoju i bezpieczeństwa, które czuje właśnie przy Zacku... Na siłę to będzie potem :roll:
a tak przy okazji to część 11 już minęła, i co, gdzie te dłuższe sceny z Logan'em i Max hmm...
Spokojnie. Max i Logan pojawią się na pewno, nie zapomniałam o nich. Może rzeczywiście obecnie mają krótkie scenki, ale wczoraj napisałam jedną z nimi na jakieś 3 strony, więc jeszcze nie panikuj. Jeśli cię to bardzo pocieszy planuję kolejne opowiadanko, w którym ta dwójka będzie grała bardzo ważną rolę.

A dzisiaj mam dla was dwie niespodzianki - pojawią sie dzisiaj dwie ciekawe postacie. Pierwsza: ktoś z waszych ulubionych bohaterów. Druga: ktoś z Roswell.



16.

Dopóki oddycham mam nadzieję

Logan spoglądał na Max. Już godzinę stała przy oknie i wgapiała się w nocne Seattle. Często tak robiła, gdy coś ją gryzło. Najczęściej nie miął pojęcia, co ją dręczy, ale teraz nie trudno mu się było domyślić. Chodziło o niego. O tę sprawę, która wyciągnęła Liz.

Max się bała. Juz nawet nie o swoje życie czy o jego, potrafiła w razie czego się bronić. Ją przerażał fakt, że sama ściągała na niego kłopoty. Wydawało jej się, że to przez nią Manticore dowiedziało się o nim, powiązali fakty. Nienawidził gdy o tak wiele spraw się obwiniała. Zwłaszcza, że nie miała sie za co obwiniać.

On wiedział, że prędzej czy później ktoś go namierzy. Nie mogło to wszystko trwać w nieskończonośc. Nawet jeśli on i Mac czasami śnili na jawie i łudzili się, że wszystko pójdzie po ich myśli, to umysł wciąz podpowiadał oczywista prawdę. Nie mogło się udać.

Może Zack miał rację, twierdząc, że wyjazd będzie dobrym rozwiązaniem. Wprawdzie wtedy chodziło o inną sprawę, ale to już z góry mogło im oszczędzić kłopotów. Pamiętał tę naradę, która miała rozstrzygnąc ich losy po nieudanym ataku na jedno z laboratoriów. Teoretycznie ucieczka była potrzebna, bo ponoć kamera nagrała Max i Zacka. A jednak zdecydowali się zostać.

O to też Max się obwiniała. On natomiast obwiniał się o to, że nie jest w stanie jej pomóc, że nie potrafił nawet pocieszyć.

Ale w takich słodkawych, czułych scenkach żadne z nich nie było dobre. Poza tym oboje czuliby się głupio, gdyby atmosfera przybrała nieoczekiwanie niezręczny charakter. Chyba byli skazani na taki dystans już do końca swoich dni.

* * *

Liz przyjrzała się uwaznie ścianom. Określenie, że były w fatalnym stanie było nadwyraz delikatne. Mieszkanie nie przypominało rudery, ale gruntowne odnowienie by się przydało. Dlatego namówiła Zacka do pomocy. Wolała się za to od razu zabrać, bo spędzanie nocy w takim miejscu od razu przypominało bezssenność w Manticore. A potem może uprzyjemniłaby sobie wieczór sam na sam z Zackiem...

Jęknęła i poprawiła zsuwające się bezczelnie ramiączko bluzki. Pukanie do drzwi oderwało ja od chęci zdemolowania tego miejsca. Otworzyła a jej wzrok padł na dwie postaci obładowane farbami i pędzlami. Zack powitał ją uśmiechem, ale ciągle spoglądała podejrzliwie na stojącego obok bruneta.

Wpuściła ich do środka, wciąz czekając na drobne wyjaśnienia. Obaj mężczyźni postawili cały asortyment na podłodze, po czym spojrzeli na brunetkę.
- To jest Biggs, 593 – Zack przedstawił towarzysza
Liz zmierzyła go uwaznym wzrokiem. Wyglądał całkiem normalnie, nawet sympatycznie. Lekki uśmiech drgał w kącikach jego ust, kiedy wyciągnął w jej stronę dłoń. Po chwili wahania uścisnęła ją.

- Dobra – mruknęła – Zabierzmy się za przemalowanie tego potwora.
Biggs roześmiał się. Ciekawe osóbka, nie ma co. Zack za wiele o niej nie mówił. On w ogóle mało mówił. Ale po ukradkowych spojrzeniach błękitnych oczu i lekkim uśmiechu już doskonale wiedział, że Zack nie tylko opiekuje się tą małą.

Przyjrzał jej się uważnie. Była ładna, to jej musiał szczerze przyznać. Nie w jego typie, ale cieszyła oko. Za to najwyraźniej była idealnie w typie Zacka, który choć starał się to ukryć, łapczywie śledził każdy jej ruch. Nie mógł jednak powstrzymać swojej ciekawości, czy padła już ofiarom Aleca. Chociaż ostatnio 494 wydawał się mieć jakiś poważny problem, bo nawet rzadziej niż kiedyś znajdywał sobie nowe dziewczyny.

- Chwila – Zack powstrzymał Liz przed otworzeniem jednej z puszek – Chyba nie sądzisz, że zabierzemy się za to tylko w trójkę? Zaraz powinna nadejść pomoc.
Liz uniosła brew do góry. Jaka pomoc? Przecież trójka X5 mogła sobie bez trudu poradzić ze zwykłym malowaniem. Nie podobała jej się myśl o tym, że ktoś jeszcze tu wtargnie, zwłaszcza gdy podejrzewała kto to będzie.

Nawet ten Biggs był jej tu niepotrzebny. Chciała pobyć trochę sam na sam z Zackiem. Może i brzmiało to dziwnie słodko i nie pasowało do jej charakterku, ale nie miałaby nic przeciwko kilku dłuższym chwilom z Zackiem bez innych.

Kiedy rozległo sie pukanie do drzwi, Zack poszedł otworzyć. Liz z uśmieszkiem na ustach śledziła jego ruchy. Zdecydowanie wiedziała co robiliby w wolnych chwilach. Ale znajomy głos oderwał jej uwagę od ciała 599. Spojrzała w kierunku otwartych drzwi.

Alec.

Tego się mogła spodziewać. Zacisnęła pięści i zgrzytnęła zębami. Jak śmieli go sprowadzać tutaj? Gorzej, jak ON śmiał się tu pokazywać i to z jakąś kolejną wywłoką? Zmierzyła wzrokiem drobną postać. Skąd on ją wytrzasnął? Nie dość, że miała na sobie dziwaczne ciuchy to jeszcze jej włosy przypominały różowy lukier.

Oboje weszli do środka, a stalowe oczka małej wywłoki od razu wylądowały na Liz. Brunetka musiała wyglądać na rozdrażnioną, bo dziewczyna prawie się cofnęła o krok. Biggs powstrzymał śmiech i szybko udzielił wyjasnienia:
- To Ava, jest z X6.
Dziwna ulga wypełniła Liz i odetchnęła. Chociaż może niesłusznie, bo ta filigranowa dziecinka ciągle kleiła się do Aleca. Aż jej się robiło niedobrze. Mutantka czy nie, ale i tak wywłoka.

Obróciła się bez słowa i sięgnęła po puszkę z farbą. Ramiączko ponownie zsunęło się w dół ramienia, a ona mimo to nocowała się z puszką. Skąd to zdenerwowanie? Kątem okaz uchwyciła jak Biggs i Zack zabierają się od razu za jedną ze ścian. Poczuła opuszki palców na ramieniu.

Jeden ruch ręki i złapała go za nadgarstek, wykręcając jego rękę. Zimne spojrzenie sprowadziło zdumienie do zielonych tęczówek.
- Nie dotykaj mnie – syknęła
Wepchnęła puszkę z farbą w jego ręce i chwyciła pędzel. Bez słowa podeszła do Zacka i cmoknęła go w policzek, zanurzając pędzel w jego puszce z farbą.

Na chwilę jeszcze spojrzała w kierunku Aleca. Ciągle się jej przyglądał, kompletnie nie reagując na to, co mówiła do niego różowowłosa mutantka.

* * *

Miała już dość. Rzuciła pędzel na podłogę i przeciągając się skierowała się w stronę kanapy. Beztrosko rozłożyła się na niej, patrząc jak pozostali uwijają sie z robotą. Po chwili poczuła jak ktoś siada obok, ale mimo to nie oderwała wzroku od Aleca, który zamiast malować ścianę stawiał kropki na twarzy Avy.

- Sądziłem, że jesteś z Zackiem – ciche mruknięcie odwróciło jej uwagę
Zerknęła na siedzącego obok Biggsa. Powinna kazać mu się odczepić. Ale nie mogła, bo bynajmniej się nie naśmiewał. Był raczej poważnie zaniepokojony.
- Jestem – odpowiedziała równie cicho
Przytaknął bez słowa i skierował swój wzrok na Aleca. Czyli jego wcześniejsze obawy się sprawdzały. Była z Zackiem, ale jej myśli biegły w stronę 494.

- Podoba ci się Alec?
Liz nie odpowiedziała tylko wbiła wzrok w zielonookiego, który na powrót był zajęty malowaniem ściany. Szło mu to całkiem płynnie. Idealnie równoważne ruchy rozprowadzające równomiernie farbę. Rany, on chyba we wszystkich „ruchach” był doskonały.
- Jestem z Zackiem – powiedziała ponuro
- Tak, to już wiem – mruknął spokojnie Biggs – A ja pytam co z Aleciem.
Drgnęła. Czy to było aż tak widać, że co jakiś czas jej uwaga skupiała się tylko na nim? Że przestawała nad sobą panować w jego obecności? Westchnęła.

Biggs pokręcił głową. Nie mógł niestety stwierdzić, że Liz zaliczała się do tych innych dziewczyn skaczących wokół zielonookiego. One ciągle się do niego śliniły i robiły maślane oczka. A brunetka go unikała, bała się i jednocześnie nie mogła oderwać od niego wzroku. Ale zauważył też zmiany w zachowaniu 494. Rzucał w jej kierunku ukradkowe spojrzenia, czasem patrzył z takim bólem, jakiego nigdy wczesniej u niego nie widział. Mimo to starał sie trzymać od niej z daleka. Tylko dlaczego? Ze względu na przyjaźń z Zackiem czy kryło sie za tym coś innego?

Rozchylił usta, ale w tym momencie rozdzwoniła się komórka Zacka. Blondyn szybko odebrał. I równie szybko jego mina zrzedła. Rozłączył się.
- Mamy problem.


c.d.n.
Image

User avatar
Lizzy88
Nowicjusz
Posts: 105
Joined: Sat Aug 21, 2004 5:49 pm
Contact:

Post by Lizzy88 » Sun Nov 14, 2004 1:24 pm

Coś komenta nie chciało mi się ostatnio zostawić, chyba ten długi weekend mnie rozleniwił, a teraz smutno, bo się kończy... Tak czy siak, jestem happy z nowej części. :cheesy:
O to też Max się obwiniała. On natomiast obwiniał się o to, że nie jest w stanie jej pomóc, że nie potrafił nawet pocieszyć.
Jezu, błędne koło. :twisted: Ten obwinia się o to, ta o to, ci jeszcze o to. :twisted: Jak ja tego nie lubię... Bo wszyscy wychodzą na męczenników, którzy winni są wszelakim grzechom świata. Co się stało, to się stało. Koniec, kropka. Jeśli przeszłość była do kitu, to trzeba coś zrobić z przyszłością, zwłaszcza jeśli idzie o love... :twisted: Niektóre rzeczy nie zależą od nas.
Ale w takich słodkawych, czułych scenkach żadne z nich nie było dobre. Poza tym oboje czuliby się głupio, gdyby atmosfera przybrała nieoczekiwanie niezręczny charakter. Chyba byli skazani na taki dystans już do końca swoich dni.
Za bardzo się boją. Ech, mam nadzieję, że ten dystans nie będzie taki długi, bo inaczej im obojgu złoję skórę. :twisted:
A potem może uprzyjemniłaby sobie wieczór sam na sam z Zackiem...
Chciała pobyć trochę sam na sam z Zackiem. Może i brzmiało to dziwnie słodko i nie pasowało do jej charakterku, ale nie miałaby nic przeciwko kilku dłuższym chwilom z Zackiem bez innych.
Kiedy rozległo sie pukanie do drzwi, Zack poszedł otworzyć. Liz z uśmieszkiem na ustach śledziła jego ruchy. Zdecydowanie wiedziała co robiliby w wolnych chwilach.
Ekhm, ekhm, ekhm... 8) :wink:
Wpuściła ich do środka, wciąz czekając na drobne wyjaśnienia. Obaj mężczyźni postawili cały asortyment na podłodze, po czym spojrzeli na brunetkę.
- To jest Biggs, 593 – Zack przedstawił towarzysza
Jak fajnie, że Biggs jest. :D :D :D
Nie mógł jednak powstrzymać swojej ciekawości, czy padła już ofiarom Aleca. Chociaż ostatnio 494 wydawał się mieć jakiś poważny problem, bo nawet rzadziej niż kiedyś znajdywał sobie nowe dziewczyny.
Ha, ha. :twisted: Jego problemem jest sama Liz. :twisted:
Spojrzała w kierunku otwartych drzwi.

Alec.

Tego się mogła spodziewać.
Szczerze mówiąc, też się tego spodziewałam. :twisted:
Obecność Aleca będzie ją dręczyła po wsze czasy, dopóki sobie nie przypomni. :twisted:
Oboje weszli do środka, a stalowe oczka małej wywłoki od razu wylądowały na Liz. Brunetka musiała wyglądać na rozdrażnioną, bo dziewczyna prawie się cofnęła o krok. Biggs powstrzymał śmiech i szybko udzielił wyjasnienia:
- To Ava, jest z X6.
Avy się nie spodziewałam, ale nie był to jakiś wielki szok. Po Rybich Ustach... :wink: Myślałam, że to będzie Is lub Tess...
Dziwna ulga wypełniła Liz i odetchnęła. Chociaż może niesłusznie, bo ta filigranowa dziecinka ciągle kleiła się do Aleca. Aż jej się robiło niedobrze. Mutantka czy nie, ale i tak wywłoka.
Zazdrosna, zazdrosna! :twisted:
- Sądziłem, że jesteś z Zackiem – ciche mruknięcie odwróciło jej uwagę
Zerknęła na siedzącego obok Biggsa. Powinna kazać mu się odczepić. Ale nie mogła, bo bynajmniej się nie naśmiewał. Był raczej poważnie zaniepokojony.
- Jestem – odpowiedziała równie cicho
Przytaknął bez słowa i skierował swój wzrok na Aleca. Czyli jego wcześniejsze obawy się sprawdzały. Była z Zackiem, ale jej myśli biegły w stronę 494.

- Podoba ci się Alec?
Liz nie odpowiedziała tylko wbiła wzrok w zielonookiego, który na powrót był zajęty malowaniem ściany. Szło mu to całkiem płynnie. Idealnie równoważne ruchy rozprowadzające równomiernie farbę. Rany, on chyba we wszystkich „ruchach” był doskonały.
- Jestem z Zackiem – powiedziała ponuro
- Tak, to już wiem – mruknął spokojnie Biggs – A ja pytam co z Aleciem.
Drgnęła. Czy to było aż tak widać, że co jakiś czas jej uwaga skupiała się tylko na nim? Że przestawała nad sobą panować w jego obecności? Westchnęła.

Biggs pokręcił głową. Nie mógł niestety stwierdzić, że Liz zaliczała się do tych innych dziewczyn skaczących wokół zielonookiego. One ciągle się do niego śliniły i robiły maślane oczka. A brunetka go unikała, bała się i jednocześnie nie mogła oderwać od niego wzroku. Ale zauważył też zmiany w zachowaniu 494. Rzucał w jej kierunku ukradkowe spojrzenia, czasem patrzył z takim bólem, jakiego nigdy wczesniej u niego nie widział. Mimo to starał sie trzymać od niej z daleka. Tylko dlaczego? Ze względu na przyjaźń z Zackiem czy kryło sie za tym coś innego?
Biggs od razu zauważył, że coś się święci... Zack zdaje się w ogóle nie dostrzegać cichej burzy między Liz i Aleciem... A może udaje? To powinno dać Liz do myślenia, że skoro inni coś dostrzegają, to cała sytuacja jest dość poważna... :twisted: Kiedy ty się w końcu ockniesz, dziewczyno??? :twisted:
Rozchylił usta, ale w tym momencie rozdzwoniła się komórka Zacka. Blondyn szybko odebrał. I równie szybko jego mina zrzedła. Rozłączył się.
- Mamy problem.
To było okrutne przerwać w tym momencie! :twisted:
Co to za problem? Może złapali Max albo Logana? Może... tyle tych "może", że może zwariuję... 8) :wink:

_liz, sępik Lizzy88 sępi/prosi o więcej. :twisted:
Last edited by Lizzy88 on Sun Nov 14, 2004 6:16 pm, edited 1 time in total.
Mężczyzna uważa, że wie, ale kobieta wie lepiej. - chińskie

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Sun Nov 14, 2004 4:20 pm

Uf przeżyłam imprezę wracam dziś a tu nowa część heh bosko :cheesy:
Max się bała. Juz nawet nie o swoje życie czy o jego, potrafiła w razie czego się bronić. Ją przerażał fakt, że sama ściągała na niego kłopoty. Wydawało jej się, że to przez nią Manticore dowiedziało się o nim, powiązali fakty. Nienawidził gdy o tak wiele spraw się obwiniała. Zwłaszcza, że nie miała sie za co obwiniać.
Max chyba taka jest, że się zawsze o wszystko obwinia co? Może nie obwinia, ale czuje się za innych odpowiedzalna...
Wpuściła ich do środka, wciąz czekając na drobne wyjaśnienia. Obaj mężczyźni postawili cały asortyment na podłodze, po czym spojrzeli na brunetkę.
- To jest Biggs, 593 – Zack przedstawił towarzysza
Jest Biggs wrócił :cheesy: Z tego co pamiętam ma sie jeszcze pojawić H. no no no ciekawie sie zapowiada :cheesy: Ale rola Biggsa jest tylko epizodyczna ta?
Nawet ten Biggs był jej tu niepotrzebny. Chciała pobyć trochę sam na sam z Zackiem. Może i brzmiało to dziwnie słodko i nie pasowało do jej charakterku, ale nie miałaby nic przeciwko kilku dłuższym chwilom z Zackiem bez innych.
Nie podoba mi sie to... Znaczy, że no tego.... Jezuuuu poplątało mi sie :lol: Chciałam napisać, że Liz chyba zbyt się do Zacka przezwyczaja...
Spojrzała w kierunku otwartych drzwi.

Alec.

Tego się mogła spodziewać. Zacisnęła pięści i zgrzytnęła zębami. Jak śmieli go sprowadzać tutaj? Gorzej, jak ON śmiał się tu pokazywać i to z jakąś kolejną wywłoką? Zmierzyła wzrokiem drobną postać. Skąd on ją wytrzasnął? Nie dość, że miała na sobie dziwaczne ciuchy to jeszcze jej włosy przypominały różowy lukier.

Oboje weszli do środka, a stalowe oczka małej wywłoki od razu wylądowały na Liz. Brunetka musiała wyglądać na rozdrażnioną, bo dziewczyna prawie się cofnęła o krok. Biggs powstrzymał śmiech i szybko udzielił wyjasnienia:
- To Ava, jest z X6.
Dziwna ulga wypełniła Liz i odetchnęła. Chociaż może niesłusznie, bo ta filigranowa dziecinka ciągle kleiła się do Aleca. Aż jej się robiło niedobrze. Mutantka czy nie, ale i tak wywłoka.
:cheesy: Alec :cheesy: Oooo i ava troszkę mnie tym zaskoczyłaś, ale pozytywnie lubię Avę 8) Odegra jakąś istotną rolę czy może taką jak Ria? :lol:
Jeden ruch ręki i złapała go za nadgarstek, wykręcając jego rękę. Zimne spojrzenie sprowadziło zdumienie do zielonych tęczówek.
- Nie dotykaj mnie – syknęła
Wepchnęła puszkę z farbą w jego ręce i chwyciła pędzel. Bez słowa podeszła do Zacka i cmoknęła go w policzek, zanurzając pędzel w jego puszce z farbą.

Na chwilę jeszcze spojrzała w kierunku Aleca. Ciągle się jej przyglądał, kompletnie nie reagując na to, co mówiła do niego różowowłosa mutantka.
Bo ona się chyba boi tego, że znów straci panowanie przy Alecu co? Boi się tego co zaczyna do niego czuć? Hmm....
- Podoba ci się Alec?
Liz nie odpowiedziała tylko wbiła wzrok w zielonookiego, który na powrót był zajęty malowaniem ściany. Szło mu to całkiem płynnie. Idealnie równoważne ruchy rozprowadzające równomiernie farbę. Rany, on chyba we wszystkich „ruchach” był doskonały.
- Jestem z Zackiem – powiedziała ponuro
- Tak, to już wiem – mruknął spokojnie Biggs – A ja pytam co z Aleciem.
Drgnęła. Czy to było aż tak widać, że co jakiś czas jej uwaga skupiała się tylko na nim? Że przestawała nad sobą panować w jego obecności? Westchnęła.

Biggs pokręcił głową. Nie mógł niestety stwierdzić, że Liz zaliczała się do tych innych dziewczyn skaczących wokół zielonookiego. One ciągle się do niego śliniły i robiły maślane oczka. A brunetka go unikała, bała się i jednocześnie nie mogła oderwać od niego wzroku. Ale zauważył też zmiany w zachowaniu 494. Rzucał w jej kierunku ukradkowe spojrzenia, czasem patrzył z takim bólem, jakiego nigdy wczesniej u niego nie widział. Mimo to starał sie trzymać od niej z daleka. Tylko dlaczego? Ze względu na przyjaźń z Zackiem czy kryło sie za tym coś innego?
No jasne, że się podoba :cheesy: A co ma się nie podobac nie :cheesy:
A Alec to hmm... Mimo, iż chce zaprzeczać, że do Liz nic teraz nie czuje to jest inaczej. Boli go sam jej widok... Im szybciej się do tego przekona im szybciej dopuści do siebie tą myśl, że nadal kocha Liz tym szybciej my będziemy szczęśliwe :cheesy:

_liz tłum krzyczy o więcej a teraz idę odsypiać :twisted:

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Sun Nov 14, 2004 6:47 pm

A jednak udało mi się wejść tu dziś na chilkę :mrgreen: .
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że w obecnej chwili to nie jest na siłę.(...)Na siłę to będzie potem
wow już się cieszę bo chyba niezłe śmiechy z tego będą :twisted: .
Max i Logan pojawią się na pewno, nie zapomniałam o nich. Może rzeczywiście obecnie mają krótkie scenki, ale wczoraj napisałam jedną z nimi na jakieś 3 strony, więc jeszcze nie panikuj. Jeśli cię to bardzo pocieszy planuję kolejne opowiadanko, w którym ta dwójka będzie grała bardzo ważną rolę.
cieszę się bardzo bardzo bardzo bardzo :!: :D z tej 3 stronicowej sceny, a jeszcze kolejne opowiadanko z nimi :cheesy: . Te moje żale to tylko tak napisałam, nie zwracaj na nie uwagi. Powinnam sie cieszyć, że wogóle ktoś porusza temat ich związku - dzieki - :cmok: .
Ale w takich słodkawych, czułych scenkach żadne z nich nie było dobre. Poza tym oboje czuliby się głupio, gdyby atmosfera przybrała nieoczekiwanie niezręczny charakter. Chyba byli skazani na taki dystans już do końca swoich dni.
:cry: doskonale o tym wiem i co z tego. Może mi ktoś wreszcie powie czy w drugim sezonie stanie się cud, albo u ciebie _liz stanie się cud :roll: :cry: .
Dlatego namówiła Zacka do pomocy.
kobieto radź sobie sama, albo poproś inną babę ale nie tego faceta, litości :roll: .
Zack powitał ją uśmiechem
jakoś nie potrafię wyobrazić sobie jak on się uśmiecha :wink: .
Zack nie tylko opiekuje się tą małą.
no niestety :roll:
najwyraźniej była idealnie w typie Zacka, który choć starał się to ukryć, łapczywie śledził każdy jej ruch.
jak mi go będzie żal gdy Liz go sobie odpuści , eh :twisted: .
Jaka pomoc? Przecież trójka X5 mogła sobie bez trudu poradzić ze zwykłym malowaniem. Nie podobała jej się myśl o tym, że ktoś jeszcze tu wtargnie, zwłaszcza gdy podejrzewała kto to będzie.
dobrze by było gdyby to była ta osoba ale coś mi się wydaje że jednak nie :roll: .
Chciała pobyć trochę sam na sam z Zackiem.
żeby czasami
Może i brzmiało to dziwnie słodko
to brzmi beznadziejnie :x .
Alec.
jupi /a jednak :wink: .
Zacisnęła pięści i zgrzytnęła zębami.
:haha:
jak ON śmiał się tu pokazywać i to z jakąś kolejną wywłoką
co teraz śmieć sie czy płakać :) / :( ... :roll:
Nie dość, że miała na sobie dziwaczne ciuchy to jeszcze jej włosy przypominały różowy lukier.
zdecydowanie śmiać się ^_^ , podróbka Tess w roli główniej / normalnie zaraz pęknę/ ten odcinek na maksa zmienia mi bez przerwy nastrój :cheesy:
Poczuła opuszki palców na ramieniu
. teraz to będzie płacz z mieszaniny radości i śmiechu :cry: :) .
Bez słowa podeszła do Zacka i cmoknęła go w policzek, zanurzając pędzel w jego puszce z farbą.
nie no nie mogę - wybieram twoją frbę twoja jest lepsza, on niech ucieka ze swoją puszką od mojego pędzla :jezyk: , szkoda że tu nie ma ikonki z osóbką tażającą sie ze śmiechu hihi.
- Sądziłem, że jesteś z Zackiem –
- Jestem –
tere fere może w jej snach / nie w snach i na jawie to powinna być raczej z Alec'iem :roll: .
Bardzo podoba mi się fragment o obserwacjach Biggsa :cheesy: .
Przepraszam za moje zachowanie jesli chodzi o stosunek do Zack'a ale nic nie poradzę :roll: .
Czytaj między wierszami...

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Sun Nov 14, 2004 7:20 pm

Właśnie sobie uświadomiłam, że ten cały ff pasuje mi do cytatu, który uwielbiam oto on:
"Wspomnienia upiększają życie, ale tylko zdolność zapominania czyni je znośnymi" -Balzac
Hmm....

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Mon Nov 15, 2004 7:07 am

Eh ale miałam dzisiaj zabiegany dzień. Normalnie nogi mi odpadały wczoraj, bo prawie cały dzień było mnie w domku tylko latałam z jednego miejsca na drugie... :roll:
Skoro części ma być 30 to jesteśmy dopiero (no prawie) w połowie :D Nie żeby mi to przeszkadzało, nawet mi pasuje, że jeszcze 14 części przed nami :mrgreen: (mogło by być więcej ale cóż co za dużo to nie zdrowo)
No ale!
- To jest Biggs, 593 – Zack przedstawił towarzysza
:mrgreen: Hyyyy ale ja go lubię. Nie wiem jaki on był z serialu ale polubiłam go :D
Z tego co pamiętam ma sie jeszcze pojawić H.
Oo to H. będzie teraz stale gościć w opowiadaniach _liz?? Jak tak to dobrze :mrgreen:
Chciała pobyć trochę sam na sam z Zackiem. Może i brzmiało to dziwnie słodko i nie pasowało do jej charakterku, ale nie miałaby nic przeciwko kilku dłuższym chwilom z Zackiem bez innych.
Dobra dobra może i nie miała dopóki...
Spojrzała w kierunku otwartych drzwi.

Alec.
Hyhyhy chyba teraz nie miała nic przeciwko dłuższym chwilom bez innych ale za to z Alec'iem :mrgreen:
- Podoba ci się Alec?
Liz nie odpowiedziała tylko wbiła wzrok w zielonookiego, który na powrót był zajęty malowaniem ściany. Szło mu to całkiem płynnie. Idealnie równoważne ruchy rozprowadzające równomiernie farbę. Rany, on chyba we wszystkich „ruchach” był doskonały.
- Jestem z Zackiem – powiedziała ponuro
- Tak, to już wiem – mruknął spokojnie Biggs – A ja pytam co z Aleciem.
Drgnęła. Czy to było aż tak widać, że co jakiś czas jej uwaga skupiała się tylko na nim? Że przestawała nad sobą panować w jego obecności? Westchnęła.
Oj Liz Biedaku. Wystarczy chwila i już wszyscy wiedzą, że nie możesz żyć bez Aleca. :lol:

Onare-ek śliczny cytat :)

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Mon Nov 15, 2004 9:21 am

Rozmyślając nadal nad znaczeniem pamiętania przypomniał mi się wczoraj przed snem jeszcze jeden cytat, który może nas nastawić bardzo optymistycznie, lub odwrotnie zależy od interpretacji:
1.Wszystko na koniec będzie cacy :cheesy:
2.Znów ich rozdzielą jak kiedyś:?
Szczerze mówiąc bardziej mi pasuje ta pierwsza opcja :cheesy: A Tobie _liz? Chyba też co :cheesy:
'Ten kto nie pamięta przeszłości, będzie skazany na to, że ją przeżyje powtórnie' -George Santayana

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Mon Nov 15, 2004 3:13 pm

O to też Max się obwiniała. On natomiast obwiniał się o to, że nie jest w stanie jej pomóc, że nie potrafił nawet pocieszyć.
Taak, on się obwinia o to, ona o to, ona natomiast obwinia sie o coś, bo ten sie obwinia niesłusznie, a obwinia się o to, że ktos się obwinia :roll: I wszyscy sie obwiniają :lol: No ale tak to zwykle bywa, i w opowiadaniach, i w filmach, i byc może w życiu :? Czasem może należałoby przestać doszukiwać się winnych i spojrzeć na sprawy obiektywnie. No ale wiem, że to trudne. Poza tym:
w takich słodkawych, czułych scenkach żadne z nich nie było dobre. Poza tym oboje czuliby się głupio, gdyby atmosfera przybrała nieoczekiwanie niezręczny charakter
Chcą być razem, ale boją się jak to będzie. Skądś to znam :roll:
A potem może uprzyjemniłaby sobie wieczór sam na sam z Zackiem...
Chciała pobyć trochę sam na sam z Zackiem. Może i brzmiało to dziwnie słodko i nie pasowało do jej charakterku, ale nie miałaby nic przeciwko kilku dłuższym chwilom z Zackiem bez innych.
Liz z uśmieszkiem na ustach śledziła jego ruchy. Zdecydowanie wiedziała co robiliby w wolnych chwilach
Zdaje się, że Liz naprawdę lubi Zacka 8) No ale... wszystko do czasu :roll: W drzwiach staje Alec, i Liz przez nie odrywa wzroku, a tym bardziej myśli od niego. Może i trochę ją rozumiem, przy Zacku czuje się bezpiecznie i go 'lubi', ale... Dlaczego tak unika Aleca? Chociaż nie, poprawka. Ja tu właśnie Aleca nie rozumiem. Chodzi mu o Zacka? Że przyjaciel? Bo przecież dobrze pamięta Liz, kochał ją, chyba mu się to podobało :P A teraz... Boi się, czy co? Przecież mógłby jej poprostu powiedzieć, przypomnieć. Może byłoby to trudne, no ale... :roll:
To jest Biggs, 593
Heh 8) A tak się zastanawiałam, kto to u licha może być? Postać, którą lubimy? :roll: A tu Biggs :twisted:
No tak, lubię gościa, ale nie wiem, czy tak chętnie go tu widzę :haha: W FN trochę mieszał, nie zawsze wychodziło to na dobre :wink: Ciekawe, jak to będzie wyglądało tu. Zagrzeje miejsca, czy nie?
I Ava... Masz zamiar tak podtsawiać dla Aleca coraz to nowsze blond wywłoczki z Roswell? :lol:

No, ale Biggs od razu zauważył, co się dzieje z Liz. Mógłby pomóc :wink: Byłby taką dobrą duszą, jak H w SLAFG. :wink:
- Mamy problem.
Ciekawe jaki :roll: Coś z Liz konkretnie, czy ogólnie z mutantami? _liz coś chyba wspominała, że będą chcieli wyjechać... Ciekawe 8)
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Mon Nov 15, 2004 4:42 pm

O! Takie komentarze uwielbiam. Tak ładnie wam to wyszło, że ode mnie też dzisiaj otrzymacie duuuży komentarz sporo wyjaśniający, a w nagrodę kolejną część. Zasłużyliście na nia, chociaż miałam dzisiaj jej nie zamieszczać. 8) Widzicie, oby tak dalej.
Ten obwinia się o to, ta o to, ci jeszcze o to. Jak ja tego nie lubię... Bo wszyscy wychodzą na męczenników, którzy winni są wszelakim grzechom świata
Taak. Ale na tym głównie jest zbudowany wątek Max i Logana. Nie, źle to ujęłam. Nie na obwinianiu. Ale właśnie to ciągłe poczucie winy z jakiegoś powodu ich blokuje. Boją się, że gdy coś sie stanie, oni będą temu winni, a myśli o tym raczej nie mogliby znieść. Zwłaszcza Max, chociaż to ukrywa niesamowicie boi się o Logana o czym przekonacie się w rozdziale 30 (no dobrze, ogólnie częsci będzie więcej niż 30).
Jest Biggs wrócił Z tego co pamiętam ma sie jeszcze pojawić H. no no no ciekawie sie zapowiada Ale rola Biggsa jest tylko epizodyczna ta?
Tak, obiecałam wam tę dwójkę. Zresztą sama nie mogłam się powstrzymać przed umieszczeniem ich tutaj. Tak jakoś wpletli się w moje życie. Biggs może nie będzie pierwszoplanowym bohaterem, ale troszeczkę ważną rolę odegra - jak już zauważyliście, on dostrzega coś pomiędzy Aleciem i Liz 8) Pojawi się jeszcze w paru częściach. Na krótko, ale zawsze. Co do H.... Oj, ona odegra nawet bardzo ważną rolę. Dlaczego? Nie będę spoilerować, ale zdradzę jedno: H. należała do tej samej sekcji co Alec i Liz :roll: Odegra nawet bardzo ważną rolę, chociaż nie będzie zbyt wyeksponowana.
Może mi ktoś wreszcie powie czy w drugim sezonie stanie się cud, albo u ciebie _liz stanie się cud
Aras jeśli cudem nazywasz jakieś zbliżenie Logana i Max... hmm... mogę ci tylko powiedzieć, że nie pozostawię ich w martwym punkcie.
'Ten kto nie pamięta przeszłości, będzie skazany na to, że ją przeżyje powtórnie' -George Santayana
Onarek doskonale znam ten cytat, choć w innej wersji Ten kto nie pamięta przeszłości jest skazany na jej wieczne powtarzanie i miałbyć to nawet jeden z cytatów otwierających rozdziały, ale jednak zrezygnowałam z niego.
Może i trochę ją rozumiem, przy Zacku czuje się bezpiecznie i go 'lubi', ale...
Tak. Ona zdecydowanie lubi Zacka. Tak szczerze. Może dlatego, że nie licząc Aleca jest to jej pierwsze "ludzkie" uczucie, którego doznała poza Manticore. To pozostawia jakiś sentyment. Poza tym jak wspomniałaś ta potrzeba bezpieczeństwa jest tutaj ważna. I chyba ciągle w naszej Liz tkwi element Manticore, bo bywają chwile, gdy powstrzega go jako dowódcę, a jest przyzwyczajona do tego, że ktoś ma nad nią chociaż odrobinę nadzoru.
Ja tu właśnie Aleca nie rozumiem. Chodzi mu o Zacka? Że przyjaciel?
Nie powinnam tego mówić, ale co mi tam. Może i na codzień Alec i Zack praktycznie skaczą sobie do gardłe (no w łagodniejszym ujęciu), nie wydają się siebie lubić, ale jednak jest pomiędzy nimi coś na kształt przyjaźni. Zwłaszcza przekonacie się o tym w części 18. :roll:
Ava... Masz zamiar tak podtsawiać dla Aleca coraz to nowsze blond wywłoczki z Roswell
O nie. Ava pozostanie troszkę na dłużej. Nie będzie sie szczególnie wyróżniać, ale w pewnym momencie zagra dość ważną rólkę (akurat jestem w trakcie pisania tego) - od razu uprzedzam, że nie będzie kims w rodzaju Ashy czy innej wywłoki, o którą Liz zrobi awanturę. U mnie Ava będzie w pewien sposób przyczyną smutku, rozpaczy i niemiłego obrotu spraw...
No, ale Biggs od razu zauważył, co się dzieje z Liz. Mógłby pomóc Byłby taką dobrą duszą, jak H w SLAFG
Hmm. Tutaj ta dwójka jakgdyby stoi po przeciwnych stronach barykady. Ale nie nastawiajcie się od razu na skrajności. A H będzie dobrym duchem, ale raczej nie takim jak w SLAFG. Zresztą odnieście do tego, co napisałam wyżej o jej roli.
Coś z Liz konkretnie, czy ogólnie z mutantami? _liz coś chyba wspominała, że będą chcieli wyjechać... Ciekawe
Nikt nie wyjeżdża. W pewnym momencie opowiadania akcja przenosi się w inne miejsce, ale do tego dojdziecie dopiero przy 27 amoże i nawet 28. Co się stało? Coś pośrednio z mutantami. Ale o tym w części dzisiejszej.


Tak, dzisiejszy rozdział - coś się stało. Trzeba coś zrobić. Wplątuje się motyw dowódcy i akcji. Ten rozdział jest zdecydowanie nastawiony na akcję. Tylko, że Zack rozdzielając zadania popełnia pewien błąd... Jaki? A przeczytajcie! A, i podoba mi się również cytat z początku tej części. Chyba mam sentyment do aniołów :roll:



17.

Jesteś jak anioł, który podnosi
gdy moje skrzydła zapomniały jak latać...



Liz nawet się nie zorientowała, gdy w jej mieszkaniu pojawili się Max i Logan a na podłodze rozłożono jakieś plany. Wszyscy pochylili się nad nimi, więc ona również. Schemat dwóch miejsc. Komisariat policji i jakieś laboratorium. Zack pospiesznie wyjaśnił:
- Mają kasety z naszym nagraniem. Jedna jest w siedzibie głównej policji, kopia w centrum ochrony laboratorium. Trzeba je wykraść nim je przejrzą lub dostaną się w niepowołane ręce.

Wszyscy przytaknęli. Krew w żyłach przyspieszyła. Znów czuła się jak w Manticore. Zadanie. Plan. Zaraz padną rozkazy. Umysł szybko przetwarzał dane. Wystarczyła minuta a miała oba plany budynków w głowie. Wstali i ustawili się prawie w rządku, jak w czasie apelu na placach trenignowych. Tylko Logan i Zack stali naprzeciwko.

- Logan będzie miał z nami kontakt przez centralę – Zack mówił chłodnym tonem
Dopiero teraz widziała w nim naprawdę dowódcę. I wrócił ten szacunek i strach wobec autorytetu.
- Podzielimy się na dwie grupy. Jedna wkradnie się na policję druga do laboratorium.
Liz czuła jak się wyprostowuje jeszcze bardziej, stając na baczność. Jeszcze chwila a odpowie „tak jest”.

- Liz i ja... - zaczął, ale Guevara mu przerwała:
- To nie czas na twoje fantazje. Nie ryzykuj i nie mieszaj do grupy emocji.

Liz wiedziała co to znaczy. Obawiali się, że jeśli bedzie w jednej grupie z Zackiem to w razie niebezpieczeństwa nie będą kalkulować na zimno, tylko gubić się w emocjach. Cóz, istniało takie ryzyko. Może rzeczywiście lepiej żeby byli w osobnych oddziałach?

Zack przytaknął. Też rozumiał słowa Max i umiał przewidzieć ryzyko. Przebiegł wzrokiem po twarzach ich wszystkich i ostatecznie zdecydował.
- Biggs i Ava odpowiadacie za ewentualne pojawienie się agentów u Max lub u mnie – dwójka przytaknęła – Policją zajmę się ja. Razem z Max.
Spojrzał na Liz, która już wiedziała co ją czeka, ale nawet nie mrugnęła, chociaż się w niej gotowało.
- Alec i Liz do laboratorium.

Wyrok zapadł.

* * *

Rozejrzeli sie dokoła. Z wejściem do laboratorium nie mieli problemu. Nie było jakoś specjalnie strzeżone, tak im się przynajmniej wydawało. Ale w centrali było kilkanaście pancernych szaf, więc znalezienie w którejś z nich kasety mogło trochę porwać.

Liz przesunęła powoli spojrzenie po ciemnym pomieszczeniu. Usiłowała się skupić, naprawde usiłowała, na kierunku w jakim powinna iść. Jednak bliskośc Aleca skutecznie ją rozpraszała. Stał tuż za nią, ich ciała praktycznie sie stykały.

Lekki dreszcz przebiegł po jej synapsach, gdy dotknął jej ramienia. Wiedziała, że się uśmiecha tym swoim tradycyjnym sposobem. Miała dwa wyjścia – ulec lub uciec. Kiedy jego palce przebiegły głebiej na skraj dekoltu, wybrała opcję trzecią.

Jednym ruchem przerzuciła go sobie przez ramię, powalając na podłogę. Szybko się podniósł i posłał jej spojrzenie pełne urazy i zaskoczenia. Stała w pozycji gotowej do walki, jakby on naprawdę mógł ją zaatakować. Zmarszczył brwi. Za kogo ona go uważała? Za jakiegoś gwałciciela czy coś? Wyprostował się i obrócił na pięcie, rzucając chłodno przez ramię:
- Poszukajmy tej przeklętej kasety.

Coś było w jego głosie, co kazało jej się czuć źle. Bardzo źle. Wydawał się być zraniony. Chyba za ostro zareagowała. Ale ten atak nie był wymierzony przeciwko niemu tylko przeciw sobie samej i temu, co sie w niej rodziło.

Jęknęła i podeszła do jednej z szafek. Przeglądała kolejne taśmy oznaczone datami. Tu zdecydowanie nie było tej, której szukali.
- Tu nie ma – powiedziała cicho

Alec zatrzasnął swoją szafkę i obrócił się w jej stronę. Nawet w ciemnościach żaden najmniejszy szczególik jej ciała nie umknął jego uwadze. Ani wyraz ciemnych oczu. Chciał przerwac kontakt wzrokowy, ale nie potrafił.

Była niesamowita. Mógł na nią spoglądać godzinami i nie znudziłby się.

Był głupi skoro nawet przez chwilę mu się wydawało, że nie ma w nim tego dawnego uczucie albo, że uda mu się w sobie je zdusić. Bardzo głupi. Ono z dnia na dzień coraz bardziej się w nim rozbudowywało. Kwitło jak jakaś pieprzona roślinka. Obrastało silnymi witkami całe jego wnętrze i zapuszczało coraz głebiej korzenie. Wszystko mu o niej przypominało.

Sekundy – niosły jej obraz.

Powietrze – przesiąknięte jej zapachem.

Wieczory – pełne jej dźwięcznego głosu

Bicie serca – równe jej rytmowi.

Przegrał tę batalię. Bronił się niewiarygodnie długo, gryzł i kopał byle tylko myśli o niej się nie zbliżały, błagał Blue Lady o litość. Ale im mocniej się wyrywał z objęc wizji Liz, tym bardziej go do niej ciągnęło. I już nie miał siły, by się nadal opierać.

Westchnął. Teraz bedzie się zapadał w tym uczuciu coraz głebiej, chłonąc łapczywie każdy moment, w którym będzie mu dane ją widzieć. A widząc ją z Zackiem będzie przeklinał dzień, w którym się ponownie pojawiła w jego życiu.

Jego wzrok powoli ześlizgnął się i powędrował wyżej na druga kondygnację pomieszczenia. Dostrzegł drobny ruch. Błyskawicznie ruszył sie z miejsca w momencie, gdy padł strzał. Pchnął Liz i oboje padli na podłogę za szafką.

- Złaź ze mnie – syknęła Liz, spychając go z siebie i wychylając się zza szafki, by dostrzec napastnika
Był człowiekiem. Czuła to. Ulepszony genetycznie wzrok odnalazł najszybsze wejście na drugą kondygnację. Raz, dwa, trzy, cztery sekundy i napastnik leżał rozłożony na podłodze a jego własna broń była skierowana na niego. Nie zdązyła mu nawet zagrozić, gdy biała piana wypłynęła z jego ust.

Zaklęła. Przesunęła wzrok w dół. Ale nie widziała Aleca. Czy on dalej siedział za tą szafką? Pokręciła głową i zeszła na dół. Stanęła nad nim przyglądając mu się uważnie. Siedział wsparty plecami o metalową ściankę i mamrotał coś. Chrząknęła. Otworzył oczy i spojrzał na nią. Leniwy uśmieszek wpełzł na jego usta. Usiłował się podnieść.

Tak, usiłował, to dobre określenie. Liz zauważyła, że ma z tym lekki problem. Ciche syknięcie wydobywające się z ust też zwróciło jej uwagę. Klęknęła, ściągając go w dół do siadu.

- Gdzie? - zapytała szeptem, próbując jak najdelikatniej zdjąć z niego kurtkę
- Lewy bark. Pod obojczykiem. - syknął i zacisnął powieki

Kiedy zdjęła wreszcie jego kurtkę i zaczęła podsuwać do góry ciemną koszulkę, by odsłonić ranę, Alec uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- Tak ci się spieszy mnie rozebrać Liz?
Specjalnie w odpowiedzi szarpnęła mocniej jego koszulkę, wiedząc że go zaboli.

Rana była dośc poważna. Ciemna krew spływała gęstą strugą. Liz przełknęła niepewnie ślinę i sięgnęła do własnej kieszeni po nóż. Odłożyła go na chwilę, by ponownie zbadac ranę. Drobne palce przesunęły się po jego mięśniach w pobliże krwawiącego otworu. Nie mogła się powstrzymać by nie przebiec ponownie palcami po odsłoniętym torsie, skoro już miała okazję. Nie bronił jej ani nawet nie rzucił żadnej aluzji. Kiedy jednak dotknęła ciała w pobliży rany, mruknął z bólu.

Momentalnie się ocknęła. Potrzasnęła głowa i cofnęła dłoń. Bez słowa odchyliła go lekko, przyglądając się ranie po drugiej stronie. Kula przeszła na wylot. Jeden kłopot z głowy mniej.
- Trzebna zasklepić ranę – mruknęła
Jak na zawołanie Alec podał jej drugą ręką małe pudełeczko. Zapalniczkę. Nawet nie patrzyła na niego ponownie, tylko zabrała się do działania.

W Manticore uczyli nie tylko zabijać, ale i ratować niektóre życia. Wzięła nóż, zanurzając ostrze w płomieniu. Znany, stary sposób. Bolesny piekielnie, ale w obecnej sytuacji jedyne wyjście.

Przyłożyła rozgrzaną stal do krwawiącej rany. Aż było słychać syczenie przypalanego naskórka i kipiącej krwi tworzącej zasklepienie. Widziała jak Alec zaciska dłonie w pięści, ale nawet nie mrugnął, gdy to robiła. Chirurgiczna precyzja z jaką Liz się posługiwała ostrzem dawała mu pewnośc, że nie będzie komplikacji. A sama jej obecność uśmierzała ból. Otarła zakrwawione ostrze o rękaw własnej kurtki i ponownie podgrzała płomieniem. Rana na plecach też się zalepiła.

Liz z ulgą wypuściła przetrzymywane w płucach powietrze.
- Nie ruszaj ręką – powiedziała, delikatnie zakładając na niego kurtkę – Bardzo boli? - zapytała z troską w głosie
Przesunął na nią spojrzenie. Naprawdę się martwiła, nie udawała ani nie wynikało to z czysto żołnierskich pobudek. Martwiła się o niego jak o kogoś bliskiego. Uśmiechnął się lekko, unosząc lewy kącik ust do góry.

- Bolałoby mniej, gdybyś pocałowała – brzmiał jak mały chłopiec, który się skaleczył
Ale Liz się nie śmiała. Poprawiła mu kurtkę i ponownie wbiła w niego wzrok. Pochyliła się muskając wargami jego usta.

Krótko. Delikatnie. Słodko.

Było w tym jednak coś więcej niż pocieszenie. Odsunęła się od niego po chwili. Zielony wzrok tkwił nieustannie na jej twarzy, usiłując doszukać się przyczyny tego pocałunku. Nie musiał pytać ani szukac, on już wiedział.

Liz wstała, odrywając od niego wzrok.
- Znajdę tę kasetę i znikamy. - nawet się nie obróciła za siebie

Znikamy. Alec wiedział, że teraz będzie chciała zniknąć. Uśmiechnął się. Będzie bardzo chciała, ale i tak nie zniknie. Wróci. I bedzie wracać zawsze, aż zostanie na stałe.

c.d.n.
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Mon Nov 15, 2004 5:42 pm

Och _liz wspamiała część :cheesy: Ale od początku...
Wszyscy przytaknęli. Krew w żyłach przyspieszyła. Znów czuła się jak w Manticore. Zadanie. Plan. Zaraz padną rozkazy. Umysł szybko przetwarzał dane. Wystarczyła minuta a miała oba plany budynków w głowie. Wstali i ustawili się prawie w rządku, jak w czasie apelu na placach trenignowych. Tylko Logan i Zack stali naprzeciwko.

- Logan będzie miał z nami kontakt przez centralę – Zack mówił chłodnym tonem
Dopiero teraz widziała w nim naprawdę dowódcę. I wrócił ten szacunek i strach wobec autorytetu.
- Podzielimy się na dwie grupy. Jedna wkradnie się na policję druga do laboratorium.
Liz czuła jak się wyprostowuje jeszcze bardziej, stając na baczność. Jeszcze chwila a odpowie „tak jest”.
Właśnie właśnie to nie jest miłość, tylko przywiązanie, szacunek... Szybciej niech to zrozumie :cheesy:
Spojrzał na Liz, która już wiedziała co ją czeka, ale nawet nie mrugnęła, chociaż się w niej gotowało.
- Alec i Liz do laboratorium.

Wyrok zapadł.
Oj Zack nie wiem co robi :lol: Idealnie dobrał pary hyhy :cheesy:
Liz przesunęła powoli spojrzenie po ciemnym pomieszczeniu. Usiłowała się skupić, naprawde usiłowała, na kierunku w jakim powinna iść. Jednak bliskośc Aleca skutecznie ją rozpraszała. Stał tuż za nią, ich ciała praktycznie sie stykały.

Lekki dreszcz przebiegł po jej synapsach, gdy dotknął jej ramienia. Wiedziała, że się uśmiecha tym swoim tradycyjnym sposobem. Miała dwa wyjścia – ulec lub uciec. Kiedy jego palce przebiegły głebiej na skraj dekoltu, wybrała opcję trzecią.

Jednym ruchem przerzuciła go sobie przez ramię, powalając na podłogę. Szybko się podniósł i posłał jej spojrzenie pełne urazy i zaskoczenia. Stała w pozycji gotowej do walki, jakby on naprawdę mógł ją zaatakować. Zmarszczył brwi. Za kogo ona go uważała? Za jakiegoś gwałciciela czy coś? Wyprostował się i obrócił na pięcie, rzucając chłodno przez ramię:
- Poszukajmy tej przeklętej kasety.
Mimo, iż Liz tak naprawdę nie pamięta Aleca to reaguje na niego jej ciało... I jeszcze troche takiej zabawy a znów się od niego nie odkleji :lol: Jednynym sposobem obrony jest atak tak? Bo właśnie tą opcję wybrała no, ale zobaczymy na jak długo :cheesy:
Alec zatrzasnął swoją szafkę i obrócił się w jej stronę. Nawet w ciemnościach żaden najmniejszy szczególik jej ciała nie umknął jego uwadze. Ani wyraz ciemnych oczu. Chciał przerwac kontakt wzrokowy, ale nie potrafił.

Była niesamowita. Mógł na nią spoglądać godzinami i nie znudziłby się.

Był głupi skoro nawet przez chwilę mu się wydawało, że nie ma w nim tego dawnego uczucie albo, że uda mu się w sobie je zdusić. Bardzo głupi. Ono z dnia na dzień coraz bardziej się w nim rozbudowywało. Kwitło jak jakaś pieprzona roślinka. Obrastało silnymi witkami całe jego wnętrze i zapuszczało coraz głebiej korzenie. Wszystko mu o niej przypominało.

Sekundy – niosły jej obraz.

Powietrze – przesiąknięte jej zapachem.

Wieczory – pełne jej dźwięcznego głosu

Bicie serca – równe jej rytmowi.

Przegrał tę batalię. Bronił się niewiarygodnie długo, gryzł i kopał byle tylko myśli o niej się nie zbliżały, błagał Blue Lady o litość. Ale im mocniej się wyrywał z objęc wizji Liz, tym bardziej go do niej ciągnęło. I już nie miał siły, by się nadal opierać.

Westchnął. Teraz bedzie się zapadał w tym uczuciu coraz głebiej, chłonąc łapczywie każdy moment, w którym będzie mu dane ją widzieć. A widząc ją z Zackiem będzie przeklinał dzień, w którym się ponownie pojawiła w jego życiu.
No ba! Nareszcie nasz zielonooki to zrozumiał :cheesy: I cieszę się bardzo, że już się przed tym nie broni a przynajmniej nie tak jak ostatnio z blond wywłokami :lol:
Dostrzegł drobny ruch. Błyskawicznie ruszył sie z miejsca w momencie, gdy padł strzał. Pchnął Liz i oboje padli na podłogę za szafką.
Ciche syknięcie wydobywające się z ust też zwróciło jej uwagę. Klęknęła, ściągając go w dół do siadu.

- Gdzie? - zapytała szeptem, próbując jak najdelikatniej zdjąć z niego kurtkę
- Lewy bark. Pod obojczykiem. - syknął i zacisnął powieki
To takie romantyczne :lol: Hehehe wiem wiem, że powinno mi być smutno i w ogóle, ale dzieki temu nastąpiła dalsza scena:
Bardzo boli? - zapytała z troską w głosie
Przesunął na nią spojrzenie. Naprawdę się martwiła, nie udawała ani nie wynikało to z czysto żołnierskich pobudek. Martwiła się o niego jak o kogoś bliskiego. Uśmiechnął się lekko, unosząc lewy kącik ust do góry.

- Bolałoby mniej, gdybyś pocałowała – brzmiał jak mały chłopiec, który się skaleczył
Ale Liz się nie śmiała. Poprawiła mu kurtkę i ponownie wbiła w niego wzrok. Pochyliła się muskając wargami jego usta.

Krótko. Delikatnie. Słodko.

Było w tym jednak coś więcej niż pocieszenie. Odsunęła się od niego po chwili. Zielony wzrok tkwił nieustannie na jej twarzy, usiłując doszukać się przyczyny tego pocałunku. Nie musiał pytać ani szukac, on już wiedział.

Liz wstała, odrywając od niego wzrok.
- Znajdę tę kasetę i znikamy. - nawet się nie obróciła za siebie
:cheesy: Teraz niech Liz zrozumie, że przed tym nie da się uciec im szybciej tym lepiej :cheesy:
Znikamy. Alec wiedział, że teraz będzie chciała zniknąć. Uśmiechnął się. Będzie bardzo chciała, ale i tak nie zniknie. Wróci. I bedzie wracać zawsze, aż zostanie na stałe.
Gdyby nie mój cudny humorek zapewne uroniłabym łzę nad tym fragmentem... Bo mimo, iz Liz jest z Zackiem nie może uwolnić się od aleca i on o tym wie... Brawo Alec za tak cudne mysli :cheesy:

_liz sępiki krzyczą o więcej :cheesy:

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Mon Nov 15, 2004 6:01 pm

Jesteś jak anioł, który podnosi
gdy moje skrzydła zapomniały jak latać...
Rzeczywiście śliczny cytat. Znam go, chociaż trochę inaczej - "Przyjaciele są jak anioły, które podnoszą, gdy nasze skrzydła zapominają jak latać" :D
Obawiali się, że jeśli bedzie w jednej grupie z Zackiem to w razie niebezpieczeństwa nie będą kalkulować na zimno, tylko gubić się w emocjach.
- Alec i Liz do laboratorium.
Eh... Wydaje mi się, ale ktoś tu chyba miał wątpliwości, czy Zack naprawdę nie widzi tego, co dzieje się pomiędzy Liz a Aleciem, czy może tylko udaje. Cóż... nie widzi :roll:
Tylko, że Zack rozdzielając zadania popełnia pewien błąd...
Faktycznie, błąd :roll: Dla niego napewno. Może dla dobra akcji. Nie wiem, czy dla nich :wink: W końcu było uroczo:
Jednak bliskośc Aleca skutecznie ją rozpraszała. Stał tuż za nią, ich ciała praktycznie sie stykały.
- Tak ci się spieszy mnie rozebrać Liz?
Nie mogła się powstrzymać by nie przebiec ponownie palcami po odsłoniętym torsie, skoro już miała okazję. Nie bronił jej ani nawet nie rzucił żadnej aluzji.
Bolałoby mniej, gdybyś pocałowała – brzmiał jak mały chłopiec, który się skaleczył
Ale Liz się nie śmiała. Poprawiła mu kurtkę i ponownie wbiła w niego wzrok. Pochyliła się muskając wargami jego usta.

Krótko. Delikatnie. Słodko.

Było w tym jednak coś więcej niż pocieszenie. Odsunęła się od niego po chwili. Zielony wzrok tkwił nieustannie na jej twarzy, usiłując doszukać się przyczyny tego pocałunku. Nie musiał pytać ani szukac, on już wiedział.
Eeeh, kocham tę parę :twisted:
Znikamy. Alec wiedział, że teraz będzie chciała zniknąć. Uśmiechnął się. Będzie bardzo chciała, ale i tak nie zniknie. Wróci. I bedzie wracać zawsze, aż zostanie na stałe.
Cóż za optymista :cheesy: I bardzo dobrze, optymizm się przydaje. Patrz tylko, żebyś się nie przejechał, koleś :twisted: (Oczywiścię żartuję i mu tego nie życzę, nie? :roll: )
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Tue Nov 16, 2004 6:02 pm

Mam dzisiaj doskonały humor (5 ze sprawdzianu z genetyki to naprawdę nie lada wyczyn), od was zależy czy z niego skorzystacie dziś wieczorem 8) Napiszę teraz komentarz do waszych komentarzy. Zobaczę jak się do niego ustosunkujecie (chodzi mi raczej wyłącznie o to, by chociaż kilka osób odpowiedziało na niego nim zamieszczę kolejną część).
Wydaje mi się, ale ktoś tu chyba miał wątpliwości, czy Zack naprawdę nie widzi tego, co dzieje się pomiędzy Liz a Aleciem, czy może tylko udaje. Cóż... nie widzi
Cóż, racja. Nie widzi. Dlaczego? Chyba nie trudno się domyślić. Naprawde mu zależy na Liz i nawet jej nie podejrzewa, że mogłaby go w jakikolwiek sposób zdradzić, zranić itp. Od tej strony naprawdę mi go żal.
czy to ma coś wspólnego z odzyskaniem pamięci przez Liz ?? , w każdym razie na pewno ma coś wspólego z relacjami między Alec'iem i Liz.
Haha! A tu was zaskoczę. H specjalnie nie wpłynie na relacje Alec/Liz. Mówiąc szczerze, to w ogóle nie będzie miała z tą dwójką styczności aż do rozdziału 31-32. Ona przyda sie komuś innemu.
dlaczego mam obawy czytając to zdanie, co takiego złego stanie się w tej części, bo coś właśnie takiego wyczuwam
To odnośnie rozdziału 18. Powiem szczerze, że coś się stanie, ale wy sobie nawet nie wyobrażacie co. Przeczytacie, a wtedy zobaczycie. Coś złego? Hmm, zależy jak na to spojrzeć. Podejrzewam jednak, że nikogo z was to nie zasmuci. Tak więc teraz zależy od was czy dostaniecie tę częśc dzisiaj czy nie... (ależ ja jestem despotyczna :twisted: )
Image

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Tue Nov 16, 2004 6:50 pm

5 ze sprawdzianu z genetyki to naprawdę nie lada wyczyn
brawo 8)
chodzi mi raczej wyłącznie o to, by chociaż kilka osób odpowiedziało na niego nim zamieszczę kolejną część
Szantaż! :twisted:
A tu was zaskoczę. H specjalnie nie wpłynie na relacje Alec/Liz. Mówiąc szczerze, to w ogóle nie będzie miała z tą dwójką styczności aż do rozdziału 31-32. Ona przyda sie komuś innemu.
Heh, a też myślałam, że pomoże Alecowi i Liz... Nawet przyszło mi do głowy w jaki sposób, ale... zapomniałam :roll: No w każdym razie teraz coś każe mi mieć nadzieję, że 'przyda się' Max i Loganowi :cheesy:
Powiem szczerze, że coś się stanie, ale wy sobie nawet nie wyobrażacie co. Przeczytacie, a wtedy zobaczycie. Coś złego? Hmm, zależy jak na to spojrzeć. Podejrzewam jednak, że nikogo z was to nie zasmuci. Tak więc teraz zależy od was czy dostaniecie tę częśc dzisiaj czy nie... (ależ ja jestem despotyczna )
Despotyczna? Podła :twisted:
Cezkam na kolejną część. Dzisiaj :twisted:
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Tue Nov 16, 2004 8:02 pm

Coś złego? Hmm, zależy jak na to spojrzeć. Podejrzewam jednak, że nikogo z was to nie zasmuci.
Hmmm co to może być...coś złego, ale nikogo nie zasmuci??? Grrr _liz :twisted:
Mówiąc szczerze, to w ogóle nie będzie miała z tą dwójką styczności aż do rozdziału 31-32. Ona przyda sie komuś innemu
Do 32 :shock: To ile będzie tych części?? :twisted: :twisted: Oby jak najwięcej :) A komu może ona się przydać :lol: Czyżby Max i Logan?? 8)
_liz zamieść tą część bo ja jestem strasznie ciekawa co takiego się wydarzy :D Prooosiiiiiimyyyyy

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Tue Nov 16, 2004 8:31 pm

H specjalnie nie wpłynie na relacje Alec/Liz. Mówiąc szczerze, to w ogóle nie będzie miała z tą dwójką styczności aż do rozdziału 31-32. Ona przyda sie komuś innemu.
hmm, teraz tylko zastanawiać się kto to jest ten inny :roll: , komu ona tu może pomóc... może Zack'owi otrzasnąc sie po stracie Liz, będzie pociechą dla niego... (to by nawet pasowało zważywszy na to co prawdziwa Hotaru myśli o Zack'u), może coś w związku Max i Logan'a, tylko nie mam pojęcia co :roll: , nic innego nie przychodzi mi do głowy...
Coś złego? Hmm, zależy jak na to spojrzeć. Podejrzewam jednak, że nikogo z was to nie zasmuci.
aha czyli może bardzo ucieszy :cheesy:
Tak więc teraz zależy od was czy dostaniecie tę częśc dzisiaj czy nie...
dostaniemy :D , tylko nie wiemy o której godzinie :roll: .
Czytaj między wierszami...

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Tue Nov 16, 2004 9:43 pm

No dobra, dobra dostaniecie teraz tę osławioną wyczekiwaną 18... Tylko długie i porządne komentarze do niej!





18.

Popiołem będę, lecz czuć nie przestanę
Prochem będę, lecz proch ten będzie kochał



Wtuliła sie głebiej w jego ciepłe ramiona. Wydawało mu się, że jest dobrze, że to wieczór jak te inne, które ze sobą spędzili i które jeszcze chciał z nią spędzić. Przynosiła mu ulgę i spokój. Tę złudną nadzieję, że dla takich jak on życie też może być momentalmi słodkie i lekkie. Czuł, że ktoś wreszcie mu ufa nie z samego strachu o życie, ale z przekonania, że można mu ufać.

Po tej wieczornej akcji przyszła właśnie do niego. Zaniepokojona i drżaca. To u niego szukała pocieszenia i ciszy. Uciekała od tego, co miała na codzień w Manticore, a tu znów ją pchano w tamtą stronę. Objął ją mocniej, czując jak drobne ciało wtapia się w jego ramiona. Uśmiechnął się.

Chwilami zastanawiało go jak to możliwe, że praktycznie obcą dziewczynę pojmował jako tak niezwykle bliską osobę. W ciągu jednego wieczora przeszedł z zamiaru zabicia jej do pomocy. A w efekcie tej pomocy z dnia na dzień coraz bardziej się do niej przywiązywał.

Lubił patrzeć jak śpi, jak się śmieje, nawet gdy była wściekła nie mógł od niej oderwać spojrzenia. Było w niej tyle żaru a jednocześnie dziwnego smutku i strachu. Była jedną chodzącą tajemnicą, która miał ochote odkrywać dzień po dniu, kawałek po kawałeczku.

Na Blue Lady, to chyba oznaczało, że się... zakochał.

Tak. X5-599, Zack zakochał się.

Przesunął dłoń po jej plecach, czując jak drżwy. Była cała spięta i zdenerwowana. Tłumaczył to wczorajszą akcją. Wprawdzie zakończoną skutecznie, ale z drobnymi niepowodzeniami, takimi jak strzelanina, w której Alec został ranny. Zack podejrzewał, że może Liz się obwiniała o to, że ranili innego X5, a może nawet bała się, że mogli zastrzelic ją.

Jednak nie wiedział o pewnych faktach, których ani Alec ani ona nie podali w raporcie. W ich relacji nie było wzmianki o tym, że Alec uratował Liz przed postrzałem ani tym bardziej o tym, że 542 go pocałowała.

Gdyby o tym wiedział, może by zrozumiał dlaczego Liz jest tak niespokojna. Jej myśli wciąż krążyły wokół tamtego wieczoru. Nieustannie powracał obraz zielonego spojrzenia i smak jego ust. Stąd brało się przerażenie. Nawet miękki szept Zacka i jego opieka nie potrafiły tego wymazać.

Nie chciała go ranić. Liz naprawde była mocno związana z Zackiem, a jej uczucie było czymś więcej niż przyzwyczajeniem. I mogła zawsze na niego liczyć, nie obawiając się o nic. Problem tkwił w tym, że ciągle odbiegała myślami do Aleca. Bywały to różne myśli. Od tych z chęcią zamordowania zielonookiego aż do tych najbardziej intymnych. I jakkolwiek by o nim nie myślała, zawsze bicie jej serca przyspieszało.

W Manticore nie uczyli jak sobie radzić z uczuciami, więc każde zawirowanie emocji niosło ze sobą strach. A najbardziej się bała myśleć o nim, gdy Zack był w pobliżu. Kiedyś się dowie i wtedy go straci. Ale sama nie była w stanie mu nic wyjaśnić. Zresztą jak można wyjaśnić coś, czego samemu się nie pojmuje.

Poprawiła mu kurtkę i ponownie wbiła w niego wzrok. Pochyliła się muskając wargami jego usta.

Gwałtownie zacisnęła powieki, przeklinając w duchu urywki wspomnienia.

Dlaczego on to zrobił? Po cholerę pchał się na linie strzału? Nie musiał tego robić. Sama by usłyszała strzał i w porę się odchyliła. Skąd ta nagła chęć ratowania jej?

Znów jej ciało drgnęło. Czy tych impulsów nerwowych nie można jakoś powstrzymać? Poczuła ciepły oddech na swoim czole. Zack. Rozluźniła się i otworzyła oczy.
- Jeszcze sie tym denerwujesz? - zapytał szeptem
Przytaknęła tylko niepewnym ruchem głowy. Jak miała się nie denerwować skoro przez nią był ranny jeden z X5? Jak miała być spokojna, skoro to Alec był ranny?
- Spokojnie – miękki głos ją uspokajał – Nic ci nie jest. Jesteś cała i zdrowa.
Momentalnie zamarła, wlepiając spojrzenie w błękitne oczy.

Ona? Nic jej nie jest? Zack martwił się o n i ą? Przecież to Alec był ranny, przecież o niego się bała. A Zack myślał tylko o niej.

W normalnej sytuacji niesamowicie by ją to ucieszyło, ale w tym wypadku... Uniosła ciało, siadając na łóżku. Gniew szybko rysował się w ciemnych tęczówkach.
- Zack! - prawie krzyknęła – To Alec jest ranny nie ja.
Blondyn spojrzał na nią ze zdumieniem. Przecież wiedział, że 494 jest ranny. Kompletnie nie rozumiał o co jej chodzi i skąd ta nagła złość.
- Wiem – wymamrotał – Ale przecież mówił, że wszystko dobrze. On sobie poradzi, a ty...

- A ja co? - zerwała sie z łóżka
Nie podejrzwała, że może być tak wściekła na Zacka i to tylko dlatego, że obecnie jej priorytetem było zdrowie zielonookiego. Zack nie wiedział dlaczego tak sie zamartwiała i obwiniała, a mimo to zachowywała się jakby to Zack sam do niego strzelał.
- A ja jestem taka bezradna, tak? - zaczęła sie pospiesznie ubierać

599 nawet nie wiedział, co powiedzieć. W takiej sytuacji i tak wszystkie słowa byłyby skierowane przeciwko niemu. W pełni zdumiony odprowadził ją wzrokiem do wyjścia.
- Idę się przejść – warknęła i trzasnęła drzwiami

* * *

Z każdym kolejnym krokiem gniew ustępował a pojawiała się rozpacz. Zaczynała sie zachowywać jak wariatka. W dodatku nieźle znerwicowana. Wszystko co się w niej kumulowało co chwila szukało sposobu wyładowania. Niestety znalazło go na Zacku, który w żaden sposób nie zasłużył na ten wybuch.

On chciał dobrze. Dobrze dla niej. Jak zawsze. Jęknęła. Była mu winna porządne przeprosiny. I miała zamiar je złożyć z samego rana.

Jej wzrok był utkwiony w chodniku. Nogi same niosły ją przed siebie. Aż trafiła w miejsce, którego nie spodziewała się odwiedzać. Serce podjechało do gardła. Nie miała pojecia, jak się tu znalazła. Nawet szczególnie o tym nie myślała. Zalezy jak na to spojrzeć...

W końcu jej myśli krązyły nie tylko wokół Zacka, ale i wokół Aleca. To musiało sie tak skończyć. Teraz pozostało pytanie czy wykorzysta to, że tu jest czy zdusi wszystko w sobie i pójdzie dalej? Sekundy uciekające wybijały w jej głowie pytanie. Tak czy nie?

Westchnęła.

Zacisnęła pięści i weszła do środka. Żarówka na korytarzu rzucała smętne pomarańczowe światło. Wydawało się, że w tych zakamarkach czają się nie tylko pająki. Zwolniła tempo kroku, wyraźnie nasłuchując. Idealnie poprawiony słuch wychwyciłby rozmowę lub odgłosy innego zajęcia. Ale była tylko cisza. Zatem albo był sam albo nie było go w ogóle. Zatrzymała się przy odrapanych zielonkawych drzwiach.

Wystarczyło tradycyjne stuk-puk, by w środku powstał ruch. Czyli jednak był. Sam. Napięcie zaczęło szybko narastać przyprawiając ją o ścisk żołądka. Drzwi się otworzyły.

Ciemny wzrok przesunął się powoli od posadzki w górę aż stanął w obliczu malachitowych tęczówek. Może i z założenia X5 niczego się nie bały, ale teraz strach telepał jej ciałem. Bez słowa wślizgnęła się do środka, przeciskając się pomiędzy framugą drzwi a jego ciałem. Nie było to uprzejme, ale nie chciała czekać na zaproszenie.

Alec zamknął drzwi. Przez chwilę się jej przyglądał, ale gdy nic nie mówiła i nie odważyłą się nawet na kontakt wzrokowy, po prostu usiał na kanapie wracając do oglądania telewizora. Po chwili Liz usiadła obok. Jej wzrok błądził po podłodze a usta szykowały się na wypowiedź.

- Jak się czujesz? - zapytała wbijając spojrzenie w ekran telewizora
Alec przesunął na nią wzrok, uważnie studiując jej profil. Prychnął. Przychodziła tutaj w środku nocy, żeby zapytać jak sie czuje? Jasne, a on był indyjską ksieżniczką... Było oczywiste, że nie planowała tu przychodzić. Coś ją tu przywiodło. Czuła, że musi tu przyjść. Czuła – to było najważniejsze.
- Dobrze – odpowiedział kpiącym tonem – Jak na kogoś, kto został postrzelony ratując cię.

Momentalnie obróciła głowę, spoglądając na niego. Mówił to, jakby tkwiła w tym jej wina, a przecież ona go nie pchała w swoim kierunku, nie kazała mu nic robić. Mógł jej pozwolić umrzeć.
- O co ci chodzi? - warknęła
- Pomyśl – mruknął, ponownie wbijając wzrok w telewizor

To przekraczało wszelkie granice. Co się działo z facetami dokoła niej? Wszyscy ją drażnili i prowokowali. Miała dość tej gierki. Nie mogła się połapać we własnej emocjonalności a co dopiero w jego insynuacjach.
- O jasne! - jej głos kipiał gniewem – A wyglądam na psychola z Psy-Ops, który umie czytać w twoich myślach? Nie sądzę. - obrócił się, a zielone spojrzenie ślizgało się po jej twarzy – Przestań grać półsłówkami, tylko powiedz o co ci chodzi. Czego chcesz?

W mgnieniu oka miękkie usta Aleca stopiły się z jej wargami, wdrażając ją w hipnotyzujący pocałunek. Sekundy upływały nieubłaganie. Powoli, niechętnie odsunął się od niej, pozostawiając niedosyt.

Liz otworzyła powieki. To była najczystasz i najlepiej wyrażona odpowiedź na jej pytanie. Ale odsunął się, choć wiedział, że w rzeczywistości nie byłą w stanie się oprzeć. Chciał, żeby ona sama też zdecydowała czego chce. Właśnie.

Czego chciała?

Przysunęła się bliżej ponawiając ciepły pocałunek. Po chwili tonęli w nim oboje. Ciało Liz reagowało błyskawicznie, drżąc i rozgrzewając się. Zmiękła, gdy dłonie Aleca wsuneły się na jej brzuch, delikatnie ją przechylając do tyłu. Posłusznie ugięła się niczym witka, rozciągając na kanapie. 494 powędrował tam razem z nią, okrywając jej ciało własnym.

Momentalnie jego jezyk rozchylił zwilżone wargi, szukając odpowiedzi w jej buzi. Ichy pomruk zawibrował w jej gardle. Odpowiedziała przesuwając dłoń po jego karku i wplatając w jego włosy. Niesamowite uczucie. Łapczywe usta zaczęły wyznaczać gorący szlak wzdłuż jej szyi. W dół i ponownie w górę, aż zahaczył o płatek jej ucha. Gwałtownie wygięła ciało włuk, a ręce zsunęła w dół jego pleców. Chwyciła za skrawki koszulki, ciągnąć w swoją stronę i odsłaniając go kawałek po kawałeczku.

- Jesteś pewna? - szept rozbrzmiał w jej uszach
Przytaknęła tylko i zanurzyła się w pocałunku.


Zacisnęła powieki odganiając wizję, mimo że to było jedne z wyraźniejszych. Przesunęła palce po przyjemnie ciepłej skórze i niespokojnie otarła nogi o niego. Mruknął cię i przygryzł płatek jej ucha. Gorące pragnienie i upajająca pewnośc, że wszystko jest tak, jak od dawna powinno być, wypełniały ją z każda kolejną sekundą.

Ale nagle wszystko skończyło się niczym piękny sen. Oderwał od niej usta i uniósł się.
- Nie – szepnął i zacisnął powieki
Ciemny wzrok pełen zapytania wbił się w jego twarz. Dlaczego przerywał? Dlaczego się odsuwał? Nie chciał jej? To... bolało. Bardzo bolało.
- Nie – powtórzył i potrząsnął głową – Jesteś z Zackiem – wstał

Prawda. Była z Zackiem. Ale chciała być z nim, z Aleciem. Liz nie stanowiła zimnej pozbawionej uczuć maszyny do zabijania, która po prostu umilała sobie życie. Nie pchała się do łóżka każdemy zniewalającemu mutantowi. Ją kosztowało wiele poświęcenia i walki z gorzkimi myślami, by odważyć się go po prostu pocałować. A teraz to on myślał za nich oboje i powstrzymywał się.

- Nie chcę cię zranić
Jego słowa tylko ją upewniły, że dobrze robi. Ciepło sączyło sie do jej ciała, skóra nasiąkała jego zapachem. Była jego w każdym tego słowa znaczeniu.


Wizja powracała w błyskach, rysując się w klarowny obraz. Potrząsnęła głową i ponownie spojrzała na zielonookiego. Nie wiedziała skąd bierze sie to w niej, ale oczy zaczęły ja piec od naporu słonych kryształków. Zacisnęła usta i powoli wstała. Kręciło jej się w głowie od nadmiaru sprzecznych emocji i myśli.

Odgarnął włosy z jej twarzy, delikatnie muskając skórę jej policzka. Nie mogła powstrzymac uśmiechu.

Wreszcie widziała wyraźnie, chociaż na razie tylko siebie. Czy te wspomnienia musiały wracać w najmniej odpowiednich momentach? Powoli, chwiejnym krokiem skierowała się do wyjścia. Nie zatrzymywał jej. Bolało jeszcze bardziej.

Korytarz był pusty i zimny. Kolejne kroki przynosiły coraz silniejsze i wyraźniejsze wspomnienia.

Zielone tęczówki roziskrzyły się, a ona już topniała. Na sam jego widok. Aż dziw, że tu w Manticore było coś tak ciepłego i niesamowitego.

Zatrzymała się i wstrzymała oddech. Nie. To niemożliwe. Kompletnie niemożliwe. Chciała wykonać kolejny krok, ale powstrzymało ją następne wspomnienie.

- Mówiłam ci już, że cię kocham? - szepnęła do jego ucha
Przyjemne mruknięcie wydobyło się z jego ust i po chwili czuła na sobie jego wargi. Krótko i szybko, ale z pełnią uczucia.


Łza spłynęła po jej policzku. Druga. Zakryła dłonią usta, by nie krzyknąć z przerażenia i rozpaczy.

Pamiętała.

Wszystko.

c.d.n.
Image

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Tue Nov 16, 2004 11:33 pm

Zajrzałam na koniec :evil: , przeczytałam ostatnie słowa :x i wiem jak skończy się ta część :cry: , fajnie się skończy :D , ale za szybko to wiem :roll: .
Wtuliła sie głebiej w jego ciepłe ramiona.
to z poczucia winy :twisted: , żal mi trochę Zack'a ale niech sobie pomaży, kiedy jeszcze ma szansę .
X5-599, Zack zakochał się.
nie chciałabym być na jego miejscu :roll:
Zack podejrzewał, że może Liz się obwiniała o to, że ranili innego X5, a może nawet bała się, że mogli zastrzelic ją.
:roll: , eh nie masz pojęcia jak bardzo się mylisz hmm

Ta ostra wymiana słów zdziwiła mnie. Nie sądziłam, że Liz będzie mówiła na glos to co myśli na temat "stanu zdrowia" Alec'a :shock: .
Nie miała pojecia, jak się tu znalazła. Nawet szczególnie o tym nie myślała.
hmm, to gdzie ona się znalazła??, tam gdzie
bedzie wracać zawsze, aż zostanie na stałe.
:roll:
Westchnęła.
i weszła :roll:, normalnie odwala mi jak to czytam, nie mogę się doczekać co będzie za chwilę :roll: .
Wystarczyło tradycyjne stuk-puk, by w środku powstał ruch. Czyli jednak był. Sam.
a już się bałam ,że będzie tam jakaś "bląd wywłoka"
- Jak się czujesz? - zapytała wbijając spojrzenie w ekran telewizora
Alec przesunął na nią wzrok, uważnie studiując jej profil. Prychnął.
ja też. Eh nie tylko po to przyszła :roll:
- Dobrze – odpowiedział kpiącym tonem – Jak na kogoś, kto został postrzelony ratując cię.
Momentalnie obróciła głowę, spoglądając na niego. Mówił to, jakby tkwiła w tym jej wina, a przecież ona go nie pchała w swoim kierunku, nie kazała mu nic robić. Mógł jej pozwolić umrzeć.
zaraz będą się kłócić a potem... :roll:
W mgnieniu oka miękkie usta Aleca stopiły się z jej wargami, wdrażając ją w hipnotyzujący pocałunek. Sekundy upływały nieubłaganie. Powoli, niechętnie odsunął się od niej, pozostawiając niedosyt.
czego jak czego, ale tego się nie spodziewałam, a na pewno nie tak szybko.
Przysunęła się bliżej ponawiając ciepły pocałunek. Po chwili tonęli w nim oboje. Ciało Liz reagowało błyskawicznie, drżąc i rozgrzewając się. Zmiękła, gdy dłonie Aleca wsuneły się na jej brzuch, delikatnie ją przechylając do tyłu. Posłusznie ugięła się niczym witka, rozciągając na kanapie. 494 powędrował tam razem z nią, okrywając jej ciało własnym.
ależ mi się to podoba. _liz wydaj swoje opowiadania w formie książek, a potem niech ktos to zfilmuje, chcę to zobaczyć :oops:
Chwyciła za skrawki koszulki, ciągnąć w swoją stronę i odsłaniając go kawałek po kawałeczku.
Liz, nie spodziewałam się tego po niej taka odważna mimo tego, że "jest" z Zack'iem :roll: :cheesy:
- Jesteś pewna? - szept rozbrzmiał w jej uszach
Przytaknęła tylko i zanurzyła się w pocałunku.

Zacisnęła powieki odganiając wizję,
zaczyna się :roll: , eh, jupii
- Nie – szepnął i zacisnął powieki
o nie :cry:
– Jesteś z Zackiem –
też mi argument :( , to jest to o czym _liz mówiła wcześniej :roll:
Łza spłynęła po jej policzku. Druga. Zakryła dłonią usta, by nie krzyknąć z przerażenia i rozpaczy.

Pamiętała.

Wszystko.
świetnie...,a nie mogla sobie tego przypomnieć jeszcze w mieszkaniu, tylko już na klatce. No i co teraz :cry: :cry: .
Ale Alec powiedział, że wróci i będzie wracała, aż wreszcie zostanie tak ??, to teraz wystarczy tylko, żeby zerwała z Zack'iem?? Tylko, że jeszcze troche dużo części, i teraz będzie z zack'iem na siłę :roll: , i pewnie jeszcze muszą się dowiedzieć jedno o drugim, że pamietają :roll: , ale jak oni wytrzymają to napięcie, przecież będą się widywać :roll: .
Czytaj między wierszami...

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Tue Nov 16, 2004 11:37 pm

No to ja od końca zacznę...
Pamiętała.

Wszystko.
O---M-A-S-A-K-R-A Ja cię kręcę, a ja do końca się nie domyśliłam. Tzn. Do tego miejsca, aż Liz zaczynała już sobie tak dużo przypomniać. O mniej-więcej do tego miejsca
Zatrzymała się i wstrzymała oddech. Nie. To niemożliwe. Kompletnie niemożliwe. Chciała wykonać kolejny krok, ale powstrzymało ją następne wspomnienie.
Dobra dobra może i nie błysnęłam inteligencją, ale ta część tak mi się spodobała, że nawet nie myślała, (jak to robię zazwyczaj podczas czytania)co będzie dalej, tylko poprostu czytałam i byłam coraz bardziej zaskoczona.
Łza spłynęła po jej policzku. Druga. Zakryła dłonią usta, by nie krzyknąć z przerażenia i rozpaczy.
Jejq ale mi się smutno zrobiło. Jak ona to musiała przeżyć :(

No ale ja może do początku wrócę...
Tak. X5-599, Zack zakochał się.
Ej Zack chłopie ja już do ciebie nic nie mam, ale powiem ci jedno. NIE SZALEJ CHŁOPIE. Liz ma być z Alec'iem, bo oni się znają i kochają od dawna i nawet jeżeli o tym nie pamiętają, a raczej nie pamiętaLI to teraz już się to zmieniło i oni mają byż razem a ty masz tu figę do gadania!!
Jej wzrok był utkwiony w chodniku. Nogi same niosły ją przed siebie. Aż trafiła w miejsce, którego nie spodziewała się odwiedzać. Serce podjechało do gardła. Nie miała pojecia, jak się tu znalazła. Nawet szczególnie o tym nie myślała. Zalezy jak na to spojrzeć...
Przyszła tu nieświadomie a tak się to skończyło. _liz miała rację, bo to chyba dobrze, że Liz sobie przypomniała, ale reakcja na wspomnienia, nie była zbyt przyjemna... :(

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: Bing [Bot] and 13 guests