Z przyczyn dość poważnych nie mogło być mnie tu i czytać na bierząco tych cudownych części, czego bardzo żałuję, ale zdrowie było najważniejsze więc po długiej nieobecności nadrabiam zaległości
W zasadzie już się troszke pogubiłam co już relacjonowałam a co nie, więc może będzie to nieco chaotyczne ale będzie jakoś od 37 rozdziału do obecnie:
bardzo się cieszę, że Cece jest w ciązy, ta sytuacja może sprawić, ze Biggs albo:
a) na trochę da spokój Liz całkiem pochłonięty nową sytuacją i swoim przyszłym ojcostwem
b) lub wrtęcz przeciwnie, napływ tychże ojcowskich uczuć moze sparwić, ze Liz nie pozbędzie się Biggsa na bardzo długpo, który choć w dobrej wierze będzie neico uprzykrzał jej życie.
Z tych dwóch wariantów ten drugi wydaje mi się najbardziej prawdopodobny.
Dla Liz także nowe jest to uczucie posiadania brata, raz po raz zadziwa ją ta wspólna więź jaka ich łączy, a to, że Biggs tak łatwo przewiduje większość jej ruchów czy myśli niekoniecznie może być spowodowana jesgo "super" zdolnościami ale właśnie ta genetyczną więzią jaka łączy rodzeństwo
Ciekawa jestem też czy ten koszmar, to co przedostało się z Withe Room do jej umysłu zniknie wkońcu, czy moze znajdzie się w TC jakiś sposób na to.
Podoba mi się też twoja wersja pijanego Aleca, w sumie dzięki temu zdarzeniu wiele się wyjaśniło. No i Liz już ejst chyab świadoma swoich uczuć i tego, że Max już nie znaczy dla niej tyle co przedtem. To bardzo wazne.
Bardzo mi się podobało, jak Alec nie uległ też swoijemu instynktowi i wziął sobie ten prysznic. Liz w sumie opacznie go zrozumiała - Alec nei przerwał gdyż żałował. Zrobił tak ponieważ zbyt mu zależało na Liz, a poza tym święcie przekonany, że Liz jest "małą panią" Biggsa nie chciał posuwać sie dalej w czynach co świadczy na jego korzyść. Widać też jak bardzo zmienił się jesgo stosunek zarówno do Liz jak i podejście życia. Bo z tego co rozumiem Alec to taki "bawidamek" a jednak teraz przejął się uczuciami innych i chyba poraz pierwszy czyjeś uczucie stały się dla niego ważniejsze.
Psiakrew, usiłowałam dobrać się do spodni Aleca niemal przez cały czas.
hihi teraz nieźle musi się rumienić Liz, no cóż w sumie nieraz każdy z nas przechoci takie jakby zaćmienie niekoniecznie bedąc kimś z serii X
Hehe Myślałam też, że Liz nieźle da popalić Biggsowi za to co wymyślił, a raczej co dawał do zrozumienia Alecowi na ich temat. Dobrze, że Cody rozwiał niepoewność w skoacowanym mózgu Aleca;)
Jesteście bliźniętami?"
Niewinny uśmieszek jest znowu na miejscu. Tego faceta chyba nic nie zdziwi.
"Musieli cię trochę długo trzymać w zamrażarce..."
hehehe o matko, naprawdę, taka chwila a ten potrafi żartować, ja nie moge, wiesz Hotaru napiszę to poraz kolejny sprawiasz, ze coraz bardziej uwielbiam tę postać:) A to naprawdę mnie zadziwia
Heh Biggs nie zaprosił Liz. Ta czuje, ze to kara albo coś w tym rodzaju. A może Biggs nie wspomniał o tym Liz bo unał, ze to oczywiste iż Liz bedzie razem z nimi świętować? Przecież już wcześniej jako pierwsza o tym się dowiedziała. I rozdział 42 niejako to potwierdza. Hehe tylko jak wiadomo niewtajemniczeni mogli porobić takie plotki. A przecież Liz się nawet cieszyła z takiego obrotu spraw. Z drugiej strony, może ta plotka, że się z bratem poróżnili o ciążę da obojgu do zrozumienia, że niewszystkie sprawy jak na nie spoglądać od zwentątrz wyglądają tak jak od wewnątrz. heh prawdopodobnie niedoszukacie się wogóle sensu w tym co napisałąm, ale może zdarzy się cud i ktoś zrozumie;)
"Taaa...." wychodzę z pokoju. Lepiej przerwać te miła pogawędkę, zanim wezmą się za łby. Biggs wygląda, jakby miał ochotę skręcić Alecowi kark. Niedobrze. "Kup jej kwiaty. Duży bukiet. Zaproś do miłej knajpki po pracy. I przepraszaj na kolanach przez cały dzień." mówię tonem absolutnego znawcy. Biggs spogląda na mnie z nadzieją. Tłumię w sobie małego złośliwego chochlika, który ma ochotę zemścić się za naopowiadanie Alecowi bzdur... ale z drugiej strony powinnam także mu być za to wdzięczna. To mnie uratowało. Chyba.
"Myślisz, że zadziała?"
"Nie!" studzę jego rodzący się entuzjazm i nadzieję. Uśmiecham się absolutnie niewinnie. Zemsta bywa słodka. "Ale na początek powinno wystarczyć."
ha! Ta scena tak bardzo odpowiada temu co niedawno sama przeżyłam, że aż mi się śmiać chce:D ah ci faceci, hihi mały chochlik chyba jednak zwyciężył, gdyż Liz musiała mieć niezłą frajdę obserwować minę Biggsa, gdy tak zgasiła zapał przyszłego tatusia :cheers:
Asha moze ta postać dobrze zrobi Liz. Do tej pory to ona była zdobywana przez Aleca, ale jak wiadomo do tanga trzeba dwojga - teraz kolej na Liz by troszkę pozdobywała Aleca, co jak mniemam nie przyjdzie jej z wielkim trudem zwłaszcza po porannej scenie w kuchni i wyjątkowym zafascynowaniem Aleca sukienką Liz oraz jej "niemyśleniem"
Wzdycham cicho, kiedy obejmuje mnie jeszcze mocniej. Jest ciepły. Mój osobisty, prywatny grzejnik. I nawet posiada... gałkę do sterowania.
buhahaha i jak tu nie mieć tych kosmatych myśli o których wcześniej pisałyście? no jak?!
"Po prostu ktoś uświadomił mi dzisiaj, jaka jestem naprawdę." mówię w końcu, czując, jak po moich policzkach spływają łzy. Znów potrafię płakać.
heh ileż to razy najpierw coś powiemy a potem tego żałujemy? Nieraz dajemy się ponieść silnym emocjom i mówimy wiele rzeczy, które ranią a któe powiedziane w inny sposób innymi słowami mniej by zraniły. Myślę, ze właśnie tak na to wszystko spojrzałą Liz, teraz z perspektywy zcasu. Ale jego cofnąć się nie da, można mieć tylko nadzieję, że da się to naprawić kiedyś.Ale uświadomienie tego pomogło bardzo Liz, zrozumiałą a raczej uświadomiła sobie, że Max z przyszłosci wiedział więcej, wiedział jak się to skończy a ona wtedy jeszcze czuła coś do Maxa, być może dlatego odczuła to bardziej niż wydawałoby się.
poza tym podoba mi sie wprowadzenie postaci tej blond jędzy
Nawet jeśli przyszły Max zranił mnie do żywego, nie powinnam była mścić się na jego młodszej wersji i wyrzucać mu tego. A już nie w ten sposób... wręcz nieludzki.
w sumie to Max teraźniejszy nieźle musiał zachodzić w głowę co Liz strzeliło, ze tak zareagowałą, że tak nagle zmeniła kierunek swoich uczuć, bo on niejako nie miał pojęcia. Heh mam już mętlik teraz w głowie i w sumnie nie wiem co własciwie myśleć.....
hmm poza tym coraz więcej tete'a'ete między Aleciem i Liz, to mi się podoba
[quoteGorycz tym razem jest czysto moja. Szok zresztą także.
...kiedy wreszcie mała się wprowadzi...
...we własnym domu...
[/quote]
oho tego się nie spodziewałam. Ale nie o tym chcę pisać - fenomenalnie opisałaś wejście w czyjś umysł, podróż przez telepatyczną więź jaka ich łączy, możliwość zobaczeni i usłyszenia czegos co czuje i widzi zupełnie inna osoba. niesamoite - można było niemal samemu to poczuć - jak wielokrotnie ci pisałam potrafisz sprawić, ze dla czytającego niekiedy nie ma najmniejszego problemu wyobrazić sobie czy poczuć to co właśnie piszesz:)
Jeśli podświadomie wiedziałam, że to chłopiec.. czy to znaczy, że zabił go poprawiony genetycznie?
hmmmm coraz bardziej ciekawie się robi, dobrze, ze wprowadziłaś znów tą nutkę sensacji "z zewnątrz", ciągłe skupianie się na Alecu, Liz Cece I Biggsie ma swoje zalety ale dopiero uwikłani w akcję to dopiero ciasteczko dla czytającego:)
Poza tym Hotaru dopiero dziś się dowiedziałam, że zamieściłaś FN na Crossower i RF! heh przez to co się u mnie działo (napisałam ci już PMka) mam taaaakie zaległosci, ze aż głowa boli..... Przede wszystkim to była przyjemność czytać FN, pomagać zresztą jaka w tym była moja pomoc, ot parę drobnych wyłapanych pytan, parę pomysłów, które ci się spodobały i ta czcionnka, naparwdę to przyjemność i ciesze się, że mogłam pomóc.