Serce znajdzie drogę

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Thu Nov 04, 2004 10:01 am

Nie myślałam, że to Max pomoże Liz, myślałam raczej że to Zack, albo jak to nowa(chyba) powiedziała
[...] Alec weźmie ją w ramiona i jak to zwykle bywa, zaniesie do swojego mieszkania i się zaopiekuje
Takie rozwiązanie też przeszło mi przez myśl. Było by bardzo....miło :lol:
- Jeśli nie zrezygnujesz z zadania – głos 599 nie był ani odrobinę ostry, raczej przygnębiająco ostrzegawczy – Zginiesz.
Ten cały Zack jakoś nie przypadł mi do gustu. Nie lubię go i nie dlatego że to powiedział, tylko jakoś tak nie lubię i już. Tak nawiasem mówiąc to Liz chyba nie ma wyboru, tylko musi wykonać to zadanie prawda? A teraz to jej będzie dopiero trudno, w końcu Max jako jedyna raczyła się ruszyć i uratowała jej życie. :?
Zmrużyła nieco oczy. Błękitne tęczówki były niesamowicie lśniące. Nie gniewem czy strachem, ale... smutkiem. I w tym momencie zaczęło do niej docierać. On nie chciał jej zabić, ale był w stanie to zrobić, by chronić tę dwójkę mutantów. Pierwszy raz się spotkała z takim poświęceniem a raczej troską
Czyżby Liz już do Zacka coś ciągnęło? Jak tak to szkoda, bo...wiecie dlaczego :evil:

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Thu Nov 04, 2004 10:07 am

Taa, my mamy w tym roku Francję (lepsze to niz zeszłoroczna Holandia). I nie pytaj za co każą mi się przebrać... :lol:

Podoba mi się ten cytat
Cieszy mnie to. Zauważ, że każda częśc rozpoczyna sie jakimś cytatem. Może kolejne również ci sie spodobają. Mnie samej ciężko dobrać odpowiedni fragmencik do danej części.
Nie wiem czemu, ale właśnie brakowało mi takiej Max... Bo taką ją kojarzę z serialu... No i tuataj wszystko wyjaśniłaś _liz już chyba nik nie będzie miał co do postępowania Max jakiegoś 'ale'
Dokładnie. Takiej max nam potrzeba. Gwarantuję, że potem jeszcze się taka pojawi, a zwłaszcza po częsci 25, gdy Liz baaaardzo będzie potrzebować pomocy :roll:
Aż się płakać chce na myśl, że mimo wszystko i tak później będą razem, że się znaleźl
Już któraś z was wcześniej coś podobnego napisała... A ja pytam: A kto wam powiedział, że oni będą razem?! :?
Ten cały Zack jakoś nie przypadł mi do gustu. Nie lubię go i nie dlatego że to powiedział, tylko jakoś tak nie lubię i już.
Hmm. Zack jest bardzo specyficzną postacią. Niesamowicie ciężko mi się ją nakreśla, ale nie należy się do niego zrażać, zwłaszcza jeśli jedynym powodem, dla którego go nie lubicie jest fakt, że będzie z Liz. Dajcie mu szansę. Zwłaszcza po kolejnej części powinnyście zmienić o nim zdanie.
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Thu Nov 04, 2004 10:18 am

_liz wrote:Już któraś z was wcześniej coś podobnego napisała... A ja pytam: A kto wam powiedział, że oni będą razem?!
Oj _liz _liz :lol: Oni będą razem chyba, że postanowisz to teraz zmienić :lol: Oni muszą być razem jak się pisze ff z nimi nie 8)

Ile części SZD będzie? Już cos wspominasz o 25 :cheesy: A ja rączki z uciechy pocieram :cheesy:

Ja nic tam do Zacka nie mam tylko po prostu mi do Liz nie pasuje i jeszcze stanie na drodze Alecowi :lol: No, ale może z kolejnymi częściami się bardziej do niego przekonam niż tylko neutralnie 8)

Zauważyłam _liz, że zaczynasz od cytatów i wszystkie są naprawde super, ale dzisiejszy to już w ogóle :cheesy: I jeszcze pytanie dlacxzego nie piszesz autorów pod nimi? :wink:

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Thu Nov 04, 2004 3:28 pm

Max momentalnie drgnęła, lądując przy trzęsącej się Liz. Ktoś obserwując to z boku, mógłby się zastanawiać nad jej intencjami. W końcu drobna brunetka chciała ja zabić i to bez głębszych powodów, na zlecenie. To był wystarczający powód, żeby jej nienawidzić. Max jednak patrzyła na to zupełnie inaczej.

W jej oczach Liz należała do X5, jej braci i sióstr. Robiła to, do czego ja zmuszało Manticore, nie miała innego wyjścia. Nie mogła jej za to winić. Choć niewiadomo jak zimna czy zdystansowana wydawała się być Guevara, w rzeczywistości rozpaczliwie szukała bliskich. Była w stanie ich ocalić przed wszystkim, byle mieć pewność, że nic im nie grozi.

Wyjęła z kieszeni fiolkę z pigułkami. Chociaż raz się przydało nosić tryptofan ze sobą. Liz, ciągle przytomna lecz z tak silnymi drgawkami, nie broniła się. Kładąc głowe telepiącej się brunetki na swoich kolanach, Mac wsunęła dwie tabletki do jej ust.
Max jako troskliwa i opiekuńcza siostra - rzeczywiście, taką Max chyba wszyscy lubimy. Taką ją kojarzę z serialu i trochę nie psaowało mi mimo wszystko opisywanie jej jako zimnej i bardzo zdystansowanej. Ten fragmencik śliczne ją opisywał, takiej nam jej trzeba :D

Co do Zacka, to ja do niego nic nie mam. W SZD oczywiście nie specjalnie chcę go widzieć u boku Liz, w końcu jest to x-tremer i wiadomo co wszystkie sobie tu wyobrażamy :wink: Ale DDDD - tam jest odwrotnie - tak nie chciałabym żeby to się skończyło jakimkolwiek łączeniem Liz z Aleciem :roll: To chyba zależy od tego, jak już na samym początku wyobrazimy sobie bohaterów, potem już ciężko nam cokolwiek wypersfadować. Przyzwyczajamy się poprostu do konkretnej myśli i koniec.
- Jeśli nie zrezygnujesz z zadania – głos 599 nie był ani odrobinę ostry, raczej przygnębiająco ostrzegawczy – Zginiesz.

- Nie dziś – odpowiedziała
Zastanawiam się co miała na myśli :roll: Zabrzmiało to jakby była dziwnie pewna siebie, jakby już coś planowała... Hm...
Aż się płakać chce na myśl, że mimo wszystko i tak później będą razem, że się znaleźli To takie romantyczne Spodoba Ci sie Nowa
Na pewno :lol:
Zmrużyła nieco oczy. Błękitne tęczówki były niesamowicie lśniące. Nie gniewem czy strachem, ale... smutkiem. I w tym momencie zaczęło do niej docierać. On nie chciał jej zabić, ale był w stanie to zrobić, by chronić tę dwójkę mutantów. Pierwszy raz się spotkała z takim poświęceniem a raczej troską. W Manticore uczyli odpowiedzialności za resztę grupy, ale skoro byli poza murami... Przecież mając tę wolnośc, mógł dbać o siebie, odnajdywać 10 utraconych lat Manticore i raz na zawsze się od tego odciąć. To było wręcz...

ujmujące.
Jezuu czy mi się zdaje czy Liz juz się jakoś zauroczyła Zackiem? Chyba go troszkę podziwia i... Jezuu ja naprawdę nie mogę wyobrazić ich sobie razem... Ale się staram
Mnie się raczej wydaje, że to zwykły... szacunek. Zauroczeniem bym tego nie nazwała :P Ale napewno Liz widzi w nim jakby autorytet, czuje respekt i... widać, że daje jej to trochę do myślenia. Ona nie miała się nigdy (a przynajmniej odkąd pamięta :roll: ) o kogo troszczyć, a tu spotyka się z oddaniem, poświęceniem i torską Zacka wobec reszty...
Już któraś z was wcześniej coś podobnego napisała... A ja pytam: A kto wam powiedział, że oni będą razem?!
Oj tam, razem czy nie razem :P Ważne, że będą do siebie coś czuć, napewno będą się do siebie powoli zbliżać, może zakochiwać się od nowa i... zresztą wiecie :P A skoro "serce znajdzie drogę" to zdaje mi się, że mamy na co czekać :cheesy:

Heh, też robiłam kiedyś takie cuś... Dzień Europejski. W podstawówce. My mieliśmy Portugalię 8)
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Thu Nov 04, 2004 6:31 pm

Zacks nie mógł się skupiać na jednostkach. W jego rękach znajdowały się losy wszystkich innych żyjących X5. Liz jako aktywny żołnierz Manticore stanowiła dla nich zagrożenie.
a ten swoje, ręce opadają. Aż zaczynam być ciekawa jak dojdzie do ich związku :roll: .
On nie chciał jej zabić, ale był w stanie to zrobić, by chronić tę dwójkę mutantów. Pierwszy raz się spotkała z takim poświęceniem a raczej troską. W Manticore uczyli odpowiedzialności za resztę grupy, ale skoro byli poza murami... Przecież mając tę wolnośc, mógł dbać o siebie, odnajdywać 10 utraconych lat Manticore i raz na zawsze się od tego odciąć.
a może właśnie za takie postępowanie ... :?

Wow, koniec jest... nieoczekiwany, aż mnie ciekawi co będzie dalej.
Złamali zasady zakochując się w sobie...
onar-ek skąd ten pomysł ??
Czytaj między wierszami...

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Thu Nov 04, 2004 8:06 pm

eh, sępiki coś mało się staracie dzisiaj... 8)

Ile części SZD będzie? Już cos wspominasz o 25
Na razie jeszcze nie mam limitu, a mam już zaplanowane 29 części. Wiec wyjdzie ich około 30 (prawdopodobanie jakieś 33). A skoro tak, to możecie się spodziewać wszystkiego w fabule :twisted:
Zastanawiam się co miała na myśli Zabrzmiało to jakby była dziwnie pewna siebie, jakby już coś planowała... Hm...
Hmm. Prędzej żyła z tą swiadomością, że zginie. Kiedyś na pewno. Zresztą o znaczeniu tych słów bedzie w kolejnej części.
Ale napewno Liz widzi w nim jakby autorytet, czuje respekt i... widać, że daje jej to trochę do myślenia. Ona nie miała się nigdy (a przynajmniej odkąd pamięta ) o kogo troszczyć, a tu spotyka się z oddaniem, poświęceniem i torską Zacka wobec reszty...
No bingo nowa! Teraz to jest szacunek i ogromny podziw. W końcu byli poza murami Manticore i Zack mógł ich wszystkich spokojnie olać i zająć się "nadrabianiem" życia, a on wciąż się nimi opiekował. To Liz niesamowicie dziwiło i wzbudzało w niej podziw. Nią nikt się nie opiekował i nie przejmował, nie ryzykował dla niej ani nie usiłował jej pomóc. Może to da wam troszkę do myślenia (zwłaszcza po kolejnej części)
Ważne, że będą do siebie coś czuć, napewno będą się do siebie powoli zbliżać, może zakochiwać się od nowa i... zresztą wiecie
Hehe. Zbliżać? Hmm, no nie nazwałabym tak tego? Zakochiwać od nowa? Nie sądzę. Oni będą się... odnajdywać.

W zasadzie nie powinnam tego robić, ale mam dość dobry humorek, więc pójdę wam na rękę. Ale zasada jest jedna - dłuuugie komentarze (bo inaczej kolejną część dostaniecie dopiero w niedielę). Nie chcę, żebyście się tylko stosowały do tego co jest zawarte w części. Lubię jak spekulujecie, snujecie domysły i plany, usiłujecie przewidzieć co sie stanie - tego oczekuję. A jeśli bedzie tego sporo to uzyskacie nie tylko odpowiedź ode mnie (może wzbogaconą spoilerkiem), ale i kolejny rodział. Dlatego dostajecie kolejną częśc i czekam na komentarze, dyskusje i rozmyślania. :twisted:



7.

Ten, który pamięta co było
nawet jeśli przeszłośc to ból,
szczęśliwszy jest od tego,
który nie pamięta nic


Odprowadzili ją spojrzeniem. Żadne z nich nie drgnęło nawet. Max chciała ją ztrzymać, by uniemożliwić powrót do Manticore. Miała tego drobnego wirusa co Logan, który nie pozwalał jej tak po prostu zostawić tej sprawy. Wiedziała, że powrót do jednostki z pewnością nie jest marzeniem Liz, a jednak to było jej jedyne wyjście. Dwadzieścia lat tam – nie mogła się po trzech dniach odnaleźć w nowym świecie. Na dodatek tu też jej groziła porażka. Sami jej fundowali śmierć na starcie.

Chociaz w głowie Guevary zrodziła się pewna myśl. Istnie altruistyczna. Przecież 542 mogła zostawić Manticore i zadanie. Mogła zostać tutaj...

Ciemne tęczówki przesunęły się na Zacka. Była w stanie wybić mu pomysł likwidacji z głowy. Nienawidziła, gdy to robił, kiedy przedkładał domniemane dobro innych nad życie pojedyńczej osoby. I to nad życie własnej „siostry”. Dla niej to było niepojęte i niedoprzyjęcia.

Zack śledził do samego końca ruchy Liz, aż zniknęła w ciemności. Coś było w tej dziewczynie, co wyciągało do niego ręce po pomoc. Kiedy bez odgrażania i zaprzeczania przyznała, że zginie, tylko nie tego wieczoru. Przypominała mu... jego samego. Może był w tym lepszy, chłodniejszy, ale jedno było takie samo – oboje żyli z myślą, że zginą. I oboje się z tym dawno pogodzili.

Dlatego chciał umieć wyciągnąć ją z tego. Tak młoda dziewczyna przygotowana a wręcz czekająca na śmierć, była bolesnym widokiem. Odebrano jej dzieciństwo, możliwośc szczęscia, a teraz on sam chciał jeszcze zabrać jej życie.

To nie było fair.

Im dano szansę. Ktoś tam u góry, może Blue Lady, czuwał nad nimi i pomógł im uciec. Ona została.

Teraz pozostawało pytanie czy skaże ją na dalsze tragiczne „życie bez życia” w Manticore czy je zakończy dogłebnie, czy może wyciągnie dłoń...

* * *

Alkohol zawsze poprawiał mu humor. Przyjemnie rozgrzewał wnętrze i odciążał go od ołowianych, dręczących myśli. Wystarczyło tylko chcieć. Czy teraz brakowało mu motywacji do zapomnienia czy postać brunetki tak usilnie wszczepiła się w jego pamięć?

Kolejne łyki nie przynosiły uwolnienia. Przeciwnie, tylko rysowały wyrazistszy obraz.

Wciąz czuł się jakby była tuż obok. Widział ciemne włosy, iskrzące oczy, słyszał głos, czuł jej zapach. I wszystko było tak znajome... A on ciągle nie pamiętał!

Przeskakiwał myślami wszystkie numery z jego oddziału. Pamiętał ich, każdego, choć nie byli ze sobą zgrani jak powinni, nie satnowili rodziny jak grupa Max. Ale pamiętał ich, a 542... nie.

Czarna dziura.

Pustka.

I znów pojawił się ostry ból, jaki w nim wywoływała będąc w pobliżu. Rozejrzał się, ale nie dostrzegł nawet nikogo podobnego do niej. Jęknął. Wszystko się mieszało i osłabiało go z każdym kolejnym oddechem. Wizja jej kodu kreskowego, jej cała postać, urywki głosów z przeszłości i to niepokojące uczucie niosące ze sobą ukojenie i jednocześnie strach.

Tu nie chodziło o to, że należała do jego jednostki. Absolutnie nie!

To głębokie wrażenie dotyczyło tych najskrytszych zakamarków pamięci. Tych, które odnosiły się nie do żołnierskiej osobowości, ale do tej ludzkiej. Może dlatego nie mógł sobie tego odtworzyć, bo tej emocjonalnej części siebie najrzadziej używał otwarcie. Wolał być powierzchowny, właściwie po to by unikać uczuciowych sytuacji. Widać, nie pomagało.

Kim była, poza oczywistym faktem bycia X5?

* * *

Nieustannie wpatrywała się w sufit. Paskudny, pożółkły, popękany sufit. Taki sam był w Manticore. Wzdrygnęła się na wspomnienie „domu”. To było jedyne miejsce, do którego mogła wrócić. Poza nim nie miała nic ani nikogo. Kilka dni na wolności było kuszacą odmianą, ale jeśli miałaby tu zostać na dłużej, pogubiłaby się sama.

Nie mogła powiedzieć, że z uśmiechem wraca tam. Że w ogóle chce tam wracać. Gdyby miała wybór, zostałaby tutaj i zapomniała całkowicie o potwornym miejscu, gdzie zamiast uczyć życia, uczyli ją je odbierać. I może była w tym najlepsza, ale nie chciała być.

Ta trójka X5 miała coś, czego ona nigdy nie mogła mieć. Nie tylko swobodę, wolność, ale siebie nawzajem. Kiedyś mogła jeszcze wymigiwać się myślą o swoim oddziale, który niby miał być dla niej rodziną. Ale teraz sama przebywała w jednym skrzydle a treningi odbywała z młodszymi dzieciakami. Lydeckera nie było, ale inni świetnie go zastępowali. No i ukochane Psy-Ops...

Prychnęła. Chyba naprawdę lepiej było umrzeć. Wystarczyłoby natknąć się „przypadkiem” na Zacka, wywołać bójkę i dać się zabić.

Zero bólu.

Zero pamięci.

Zero Manticore.

Zero Aleca...

Stop!

Ta myśl przyplątała się nagle, wynurzając się z niewiadomego zakamarka. Niekontrolowanie. Jakby przełamywała bariery umysłu i była silniejsza od jej zmysłów i woli.

To było dośc niedorzeczne martwić się kimś, kogo zna się od trzech dni i to nienajlepiej. Mimo myśli o tym, że należał do jej oddziału, nie pamiętała go z tamtych czasów. Chociaż emocje tłoczące się w koniuszkach nerwów podpowiadały jej nieustannie, że zna go.

Tak naprawdę zna. Całego – oczy, uśmiech, dotyk, zapach, głos, myśli, lęki i uczucia.

I jak niesamowicie upajające to było, równie mocno ją przerażało. Nigdy nie miała takich uderzeń gorąca na samą myśl o kimś. Wspomnienie zielonych oczu przyprawiało ją o ciarki.

- Nie patrz tak na mnie.
- Dlaczego?
- Czuję się...


Wspomnienie urwało się równie rzybko, co przybyło, pozostawiając pewien nieodsyt. Jakby chciała by trwało, by wróciła tamta chwila.

Przymknęła powieki, koncentrując myśli na zielonych tęczówkach. Całe jej ciało wypełniła gorąca krew tłoczona adrenaliną a układ naerwowy ugiął się pod naporem przyjemnego dreszczu. Z cała pewnością już to kiedyś czuła. I dla samego tego uczucia potrafiła wiele znieść i poświęcić. Nie mogła ot tak się go wyrzec. Jakby było w nią wkodowane.

Szmer za drzwiami poderwał ją. W mgnieniu oka znalazła się przy drzwiach i otworzyła je.

- Ty?


c.d.n.
Image

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Thu Nov 04, 2004 10:14 pm

- Ty?
Kto? KTO?
Heeej, nie ma tak! Kto? :twisted:
Chyba wszyscy (wszystkie) chcemy, żeby to był Alec 8) Ale znając moje szczęście to będzie... Max? Zack?
To co dziewczyny, obstawiamy? :lol: Myślicie, że kierowany tym, co myślał wcześniej, współczuciem etc, do Liz przyszedł Zack, czy może Max, która tak podekscytowana spotkaniem z kolejną żyjącą X5, chciała przekonać Liz, by została z nimi? Przecież przeszło jej to przez myśl...
Chociaz w głowie Guevary zrodziła się pewna myśl. Istnie altruistyczna. Przecież 542 mogła zostawić Manticore i zadanie. Mogła zostać tutaj...
Może postanowiła ją przekonać?
To nie było fair.

Im dano szansę. Ktoś tam u góry, może Blue Lady, czuwał nad nimi i pomógł im uciec. Ona została.

Teraz pozostawało pytanie czy skaże ją na dalsze tragiczne „życie bez życia” w Manticore czy je zakończy dogłebnie, czy może wyciągnie dłoń...
Może wyciągnie...
:roll:

A może... Może mamy tyle szczęścia i 'zobaczymy' w drzwiach pijanego Aleca, który rzuci się na Liz i--- chwila, czy to nie za wcześnie? :roll:
Ten, który pamięta co było
nawet jeśli przeszłośc to ból,
szczęśliwszy jest od tego,
który nie pamięta nic
Mnie z kolei podobał się ten cytat... Święta prawda :roll: Lepiej jest wiedzieć, niż nie wiedzieć :roll:
Zero bólu.

Zero pamięci.

Zero Manticore.

Zero Aleca...

Stop!
Już ją wzięło... Biedaczka :twisted: Raz się Aleciem zauroczysz kochana, a już się nie uwolnisz 8)
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Fri Nov 05, 2004 9:25 am

Przepraszam. _liz, że tak rzadko coś piszę, ale pamiętaj, że czytam. Podoba mi się pomysł przedstawienia Liz jako wyszkolonego żołnierza-mordercy. Czemu? Bo to coś zupełnie innego niż w serialu, gdzie Liz była zazwyczaj grzeczną dziewczynką choć z kosmicznymi problemami. No i postacie Max, Aleca i Zacka, (które dzięki Tobie i Hotaru bardzo polubiłam) są bardzo ciekawe.
Dziękuję i życzę miłego pisania dalszych części.

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Fri Nov 05, 2004 1:06 pm

- Ty?
nowa wrote:To co dziewczyny, obstawiamy?
Ja stawiam na Zacka. Na początku myślałam, że to będzie Alec, bo tak jak to wspomniała nowa, chyba wszystkie tego chcemy :lol: Max jakoś mi nie pasuje, bo niby bardzo chciała poznać swoje "rodzeństwo", ale nie zapominajmy, że Liz ma zadanie. Z drugiej strony Max uratowała jej życie, więc może to jednak ona...Zwariuję z tej niewiedzy. _liz zlituj się :lol:
Dlatego chciał umieć wyciągnąć ją z tego.
Przez ten fragment wydaje mi się, że to Zack postanowił "odwiedzić" Liz. Może chce jej pomóc, a może na początek poprostu dowiedzieć się czegoś o niej i zadaniu jakie ma wykonać :roll:
- Nie patrz tak na mnie.
- Dlaczego?
- Czuję się...
- Złamaliście zasady. Czeka was kara. Jedno z was trafi na inny oddział. Teraz oboje na Psy-Ops.
- Nie!
Po tych wspomnieniach Liz i Aleca wydaje mi się, że oni zakochali się w sobie będąc w Manticore, ale komuś się to niespodobało, więc wyczyścili im pamięć i obojga przenieśli na inne oddziały, aby już się nigdy nie spotkali. :?
A może... Może mamy tyle szczęścia i 'zobaczymy' w drzwiach pijanego Aleca, który rzuci się na Liz i--- chwila, czy to nie za wcześnie
Hahaha :haha: dobre nowa. Chyba jednak to troszeczkę za wcześnie 8)

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Fri Nov 05, 2004 2:15 pm

No ja przeczytałam to juz wczoraj, ale nie miałam czasu na komentarz, a nie chciałam, aby był byle jaki :lol:

No więc tak
Elip wrote:
nowa wrote: To co dziewczyny, obstawiamy?


Ja stawiam na Zacka. Na początku myślałam, że to będzie Alec, bo tak jak to wspomniała nowa, chyba wszystkie tego chcemy
Tak tak ja też stawiam na Zacka mimo, iz wolałabym widzieć tam Aleca, ale znając życie _liz lubi nas drażnić :wink: Chociaż lubi też zaskakiwać :wink: Hmmm zobaczymy 8)
_liz wrote:Ten, który pamięta co było
nawet jeśli przeszłośc to ból,
szczęśliwszy jest od tego,
który nie pamięta nic
Ten tez jest cudowny :cheesy: Strasznie mi sie podoba pomysł wciskania cytatów na początek każdej części :lol:
Chociaz w głowie Guevary zrodziła się pewna myśl. Istnie altruistyczna. Przecież 542 mogła zostawić Manticore i zadanie. Mogła zostać tutaj...

Ciemne tęczówki przesunęły się na Zacka. Była w stanie wybić mu pomysł likwidacji z głowy. Nienawidziła, gdy to robił, kiedy przedkładał domniemane dobro innych nad życie pojedyńczej osoby. I to nad życie własnej „siostry”. Dla niej to było niepojęte i niedoprzyjęcia.
Dzięki _liz za taką Max :cheesy: Uwielbiam ja w tej roli jest wtedy taka prawdziwa... Tak jak przy Benie :cry: Zawsze chce mi sie płakać kiedy o nim pomyślę...
Zack śledził do samego końca ruchy Liz, aż zniknęła w ciemności. Coś było w tej dziewczynie, co wyciągało do niego ręce po pomoc. Kiedy bez odgrażania i zaprzeczania przyznała, że zginie, tylko nie tego wieczoru. Przypominała mu... jego samego. Może był w tym lepszy, chłodniejszy, ale jedno było takie samo – oboje żyli z myślą, że zginą. I oboje się z tym dawno pogodzili.

Dlatego chciał umieć wyciągnąć ją z tego. Tak młoda dziewczyna przygotowana a wręcz czekająca na śmierć, była bolesnym widokiem. Odebrano jej dzieciństwo, możliwośc szczęscia, a teraz on sam chciał jeszcze zabrać jej życie.

To nie było fair.

Im dano szansę. Ktoś tam u góry, może Blue Lady, czuwał nad nimi i pomógł im uciec. Ona została.

Teraz pozostawało pytanie czy skaże ją na dalsze tragiczne „życie bez życia” w Manticore czy je zakończy dogłebnie, czy może wyciągnie dłoń...
No tak więc mamy już jakieś współczuci, chęć pomocy, dostrzegania jakiegos podobieństwa... Jezuuu a co teraz? :wink:
Alkohol zawsze poprawiał mu humor.
Czytając ten fragment nie moge się pozbyc z główki wizji Aleca z FN a wiemy wszystkie co później się stało :cheesy: No, ale u _liz do 'takiego' obrotu spraw jeszcze chyba daleko :lol:
Przeskakiwał myślami wszystkie numery z jego oddziału. Pamiętał ich, każdego, choć nie byli ze sobą zgrani jak powinni, nie satnowili rodziny jak grupa Max. Ale pamiętał ich, a 542... nie.

Czarna dziura.

Pustka.

I znów pojawił się ostry ból, jaki w nim wywoływała będąc w pobliżu. Rozejrzał się, ale nie dostrzegł nawet nikogo podobnego do niej. Jęknął. Wszystko się mieszało i osłabiało go z każdym kolejnym oddechem. Wizja jej kodu kreskowego, jej cała postać, urywki głosów z przeszłości i to niepokojące uczucie niosące ze sobą ukojenie i jednocześnie strach.

Tu nie chodziło o to, że należała do jego jednostki. Absolutnie nie!

To głębokie wrażenie dotyczyło tych najskrytszych zakamarków pamięci. Tych, które odnosiły się nie do żołnierskiej osobowości, ale do tej ludzkiej. Może dlatego nie mógł sobie tego odtworzyć, bo tej emocjonalnej części siebie najrzadziej używał otwarcie. Wolał być powierzchowny, właściwie po to by unikać uczuciowych sytuacji. Widać, nie pomagało.

Kim była, poza oczywistym faktem bycia X5?
Ale niedługo sobie wszystko przypomnie a wówczas... :cheesy: Oj już nie mogę się tego doczekać :twisted:
Prychnęła. Chyba naprawdę lepiej było umrzeć. Wystarczyłoby natknąć się „przypadkiem” na Zacka, wywołać bójkę i dać się zabić.

Zero bólu.

Zero pamięci.

Zero Manticore.

Zero Aleca...

Stop!

Ta myśl przyplątała się nagle, wynurzając się z niewiadomego zakamarka. Niekontrolowanie. Jakby przełamywała bariery umysłu i była silniejsza od jej zmysłów i woli.
I BUM :twisted: Już o nim myśli nawet tego nie chcąc :twisted: Hehe tak tak już się tak łatwo nie uwolni od wspomnień o zielonookim :twisted:
Wspomnienie zielonych oczu przyprawiało ją o ciarki.

- Nie patrz tak na mnie.
- Dlaczego?
- Czuję się...

Wspomnienie urwało się równie rzybko, co przybyło, pozostawiając pewien nieodsyt. Jakby chciała by trwało, by wróciła tamta chwila.
Właśnie o tym pisałam poprzednio :cheesy:
Szmer za drzwiami poderwał ją. W mgnieniu oka znalazła się przy drzwiach i otworzyła je.

- Ty?
Ty? Czyli kto? Zack? Obstawiam Zacka jak pisałam wcześniej chociaż...

_liz wróć do nas szybko i pociesz smutne sępiki które chcą kolejnej części :twisted:

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Fri Nov 05, 2004 4:03 pm

Wy sobie chyba kpicie... Owszem komentarze dośc długie (nawet bardzo), ale nie ma w nich tego, co bym chciała :twisted: Dobrze - jest przypuszczenie kto to może być. Ale wy ograniczacie waszą wyobraźnię.

Ponieważ jestem jeszcze rozdrażniona przez H. musicie znaleźć naprawdę dobry sposób, żeby mnie przebłagać o kolejny rozdział. No chyba, że nie chcecie to wtedy wszyscy mamy święty spokój... 8)
Image

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Fri Nov 05, 2004 4:16 pm

A ja dla odmiany powiem że to Max :twisted: Nie wiem czemu, ale myślę, że dla Zacka to za wcześnie... No wiecie, jest jakby troche nieufny, boi się o resztę... A Max? Chce mieć siostrę. Liz już nią jest tak właściwie, więc... wystarczy sprowadzić ją na dobrą drogę :wink:

_liz, okrytna żywicielko sępików :twisted: Chcesz wiedzieć, jak ja to sobie wyobrażam?
Do Liz przyszła Max. Powie jej, co o tym wszystkim sądzi, i Liz się odechce wracać do Manticore. Pomyśli, przecież mogę z nimi zostać, już mi to proponują. Więc następnego dnia pójdzie do pracy i pogada sobie ze skacowanym Alciem i Max. Oni zaprowadzą ją do Zacka. Zack zgodzi się, żeby z nimi została, przynajmniej chilowo, na próbę. Razem wynajdą sposób, żeby ukryć ją przed Manticore. Prawdopodobnie upozorują jej śmierć. A potem... Hm... Potem Zack zacznie przystawiać się do Liz, pobędą trochę razem, ale Liz przypomni sobie Aleca i... żyli długo i szczęśliwie.
Rozwinięta ta moja wyobraźnia, co? :lol:
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to mało prawdopodobny scenariusz :roll: Przynajmniej ta druga część :roll: No ale czego się nie wymyśli dla kolejnej części :roll:
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Fri Nov 05, 2004 5:10 pm

_liz wrote:musicie znaleźć naprawdę dobry sposób, żeby mnie przebłagać o kolejny rozdział. No chyba, że nie chcecie to wtedy wszyscy mamy święty spokój...
No _liz chyba żartujesz. MY NIE CHCEMY KOLEJNEJ CZĘŚCI?? To był żart prawda?? :mrgreen: A ja mam jakiś pomysł żeby cię przekonać. My tu możemy zwariować i kto cię będzie wielbił za opowiadania co?? I kto będzie czytał?? I kto komentował?? Hę?? Nikto!! Nikto, bo wszyscy będą w szpitalu. Hahahhahahahaha <obłąkany śmiech> aahahahaah

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Sat Nov 06, 2004 1:30 pm

_liz no nie bądź taki drewniak :lol: My tu tak grzecznie komentujemy a Ty nie chcesz nam nowej części dać? Mamy płakać? Może wtedy się zlitujesz :lol: Ok zaczynam ja :cry:

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Sat Nov 06, 2004 1:42 pm

litość? Ha! nie znam takiego słowa! :twisted: Następnym razem będziecie się bardziej starać...

nowa :haha: Twoja wyobraźnia nie jest chora tylko niezwykle romantyczna. Powiem ci, że twoja teoria niestety nie jest nawet bliska mojemu planowi.

Liz oczywiście jak każda normalna X5 nie chce wracać do Manticore, ale... nie ma innego wyjścia. Dlaczego? O tym przekonacie się w dzisiejszej częsci (będzie o tym niejednokrotna wzmianka, a zwłaszcza w cytacie rozpoczynającym rozdział). Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby tam wracać. Jej samej jednak nie wpada do głowy, by ot tak po prostu nie wrócić tam, uciec. Ktoś jej jednak to zaproponuje. I co będzie jeszcze dziwniejsze, Liz nie będzie rozumiała motywów tej osoby. Zresztą, kto by zrozumiał, gdyby praktycznie zupełnie obca osoba chciała nam pomóc? Jak będziecie grzeczni i obsypiecie mnie bogatymi komentarzami (a już w ogóle byłabym wniebowzięta, gdybyście podyskutowały po tym rozdziale), to wieczorkiem dostaniecie dość przyjemną część... Ah, i wydaje mi się, że po dzisiejszym rozdziale zmienicie zdanie o Zacku. Przynajmniej powinnyście choć trochę.




8.

Nie wystarczy mieć dokąd wrócić
Trzeba mieć jeszcze kogoś,
kto będzie na ciebie czekał


Liz była co najmniej zaskoczona, widząc na progu wysokiego blondyna. Przejrzyste tęczówki utkwione były w niej. Miała nawet wrażenie, że się uśmiechał. A przynajmniej uśmiechały się jego oczy.

Jakoś nie budziło to jej zaufania. Zmarszczyła brwi i napięła mięśnie, gotowa do walki.
- Nie przyszedłem cię zabić – odpowiedział na niepostawione pytanie

Nie kłamał. Początkowo chciał wydać ten ostateczny wyrok. Nawet mimo swojego wahania i chęci pomocy tej małej. Ciągle w jego głowie dudniła świadomość, że ma pod swoją opieką innych X5. Musiał ich chronić przed nią. I w tym celu był gotów ją zabić. Ale ktoś mu tego dosłownie zabronił. Max idealnie przewidziała jego zamiary i wybiła mu z głowy ten pomysł.

Najpierw prawie go pobiła, znów czepiając się jego bezwzględności. Ale ona nie miała pojęcia jak to jest, odpowiadać za innych. Żyć ze świadomością, że każdy krok może sprowadzić na innych śmierć – on niestety musiał.

Ale Max już się przyzwyczaiła do takiego obrotu spraw, więc odwołała się od innego argumentu. Tego, który go najbardziej motywował i który był podstawą tego postępowania.

Skoro czuje się odpowiedzialny za innych, chce ich chronić, każdego z osobna, dlaczego nie zrozumie, że ona też potrzebuje jego opieki. Liz też potrzebuje tej ochrony, a przede wszystkim ratunku od Manticore.

Teraz, kiedy widział jak nieufnie na niego spogląda i szykuje się do walki, jeszcze bardziej zrozumiał słowa Max. Nie mógł jej skazać.

Zmierzyła go uwaznym wzrokiem, ale pozwoliła mu wejść do mieszkania. Nie bała się ani trochę. Jak prawdziwy żołnierz. Ale czego miałaby się bać? Każda opcja była dla niej zwycięska. Jeśli wygra walkę i go zabije, zyska dodatkowe punkty. Jeżeli przegra, on ją zlikwiduje, nie będzie już żadnych zmartwień. Idealnie rozplanowane. Manticore byłoby dumne.

- Czego chcesz? - zapytała podejrzliwie, zamykając drzwi
Zack rozejrzał się, nie wiedząc co powinien teraz robić.

Jakkolwiek na pozór wydawał się być opanowany i zimny, w takich sytuacjach nie umiał się odnaleźć. Jakoś go obezwładniało przebywanie z obcymi osobami, zwłaszcza dziewczynami.

Splotła ramiona w niezbyt przyjaznym geście. Nieustannie wpatrywała się w niego, usiłując odczytać zamiary blondyna.
- Nie wracaj do Manticore – powiedział bezpośrednio
Przecież tylko o to chodziło, nie można było krązyć wokół tematu. Lepiej było od razu zapoznać się ze sprawą i zdaniem brunetki, by móc ewentualnie powrócić do starej taktyki.

Uniosła brwi i prychnęła. To przypominało trochę Aleca. Usiadła na łóżku, wbijając w niego spojrzenie, zapytała kpiącym tonem:
- Z jakiego powodu?

- Bo nie chcesz tam wracać.
Zmarszczyła brwi. Fakt, nie chciała tam wracać. Ale nie miała gdzie iść. A on tak beztrosko jej mówił o nie wracaniu. Było mu łatwo mówić, od lat żył poza murami Manticore.

- Łatwo ci mówić – mruknęła – Może i nie chcę tam wracać, ale to jedyne miejsce, gdzie mogę wrócić.

Błękitne oczy utkwiły na niej swój wzrok. To już nie była ironia. Jej głos drgał smutkiem i złością. Ona naprawdę wracała tam tylko dlatego, że jakieś miejsce na nią czekało. Inni mieli swoje domy, rodziny, przyjaciół, którzy byli w pobliżu i czekali. A ona nie miała nikogo.

Zaczynał rozumieć Max. Miała rację, twierdząc, że wszyscy z Manticore potrzebują pomocy. Jeśli mógł któremuś z nich pomóc, było to ważniejsze niż życie tych na wolności.

- A tu? Mogłabyś tu zostać.
Nie miął pojęcia, że mówi to na głos. Po prostu jego myśli zaczynały biec w kierunku rozwiązania jakiego żadne z nich wcześniej nie dostrzegało.
- Masz już mieszkanie, pracę...

Mogła go wyśmiać. Zrobiłaby to, gdyby jego pomysł przyjemnie nie kusił. To brzmiało jak zaklęcie, które mogło odmienić życie. Zostać tu. Spróbować żyć jak inni, odciąć się od Manticore. Bajka. Ale dla niej nierealna baśń.

Chciałby móc ot tak tu zostać i zapomnieć jak oni. Cieszyć się codziennością, hałasem, odmiennością osób dokoła. Jednak to wydawało się być nieosiągalne dla niej.

Zack dostrzegł blask smutku i rezygnacji w ciemnych oczach. Wyglądała niesamowicie z rozgwieżdżonym wzrokiem i rozchylonymi ustami. Jak z obrazka. Bało się jej dotknąć, ale niesamowicie chciało podziwiać. Jak złudzenie, ale piękne i zdradliwe.

Przełknął ślinę. Jego myśli zdecydowanie biegły nie w tym kierunku co trzeba. Drobna brunetka zbyt przyciągała jego uwagę. Nie tyle do swojego bólu, co do całego wnętrza. Wydawała mu się zraniona i zagubiona, a jednocześnie tak silna. Same sprzeczności...

- Znajdą mnie – jej drżący głos wyrwał go z zamyślenia – To mieszkanie wynajęło Manticore. Jeśli nie wrócę, zabiją mnie a was i tak znajdą.
Nie patrzyła na niego. Już sama nie wiedziała o kogo bardziej się martwi. O siebie czy o tę trójkę zupełnie obcych osób.

Inne X5, których nigdy wcześniej nie znała, a mimo to w jakiś sposób chciała ich chronić. Może to było wbudowane w ich DNA, by czuć więź i odpowiedzialność za swój gatunek?

Zack przechylił nieco głowę. Nie miała tak spapranego umysłu jak podejrzewał. Manticore nie udało się wykrzewić z niej uczuć i samodzielnego myślenia. Naprawdę musiała być silna. I teraz naprawdę musiał jej pomóc. Ale jak? Fakt był taki, że jeśli nie zgłosi się z wykonanym zadaniem, na siebie też podpisze wyrok.

Był w stanie jej pomóc, chronić może, ale tylko gdy będzie w jego zasięgu, jeśli zaryzykuje ucieczkę z Manticore. Niebieskie oczy wbiły wzrok ponownie w postać dobnej brunetki.

Niesamowita. Była chyba najlepszą „pułapką” jaką Manticore kiedykolwiek stworzyło. Na pozór niewinne, kruche maleństwo. W rzeczywistości inteligentna i podstępna maszyna do zabijania. Ale oni wszyscy tacy byli. Mieli w sobie dwie osobowości, z których czasami tylko jedna wypływała na powierzchnię. Dlatego tak trudno mu było ich wszystkich upilnować i zapewnić im odpowiednie bezpieczeństwo.

- Dlaczego mi usiłujesz pomóc? - zapytała, unosząc spojrzenie
Dobre pytanie. Dlatego, że Max go o to prosiła? Z pewnością Guevara miała duży wpływ na to, że oddalił wcześniejszy wyrok. Dlatego, że potrzebowała pomocy a nikt inny nie wyciągnął ręki w jej stronę? Była silna na tyle by samej sobie poradzić. Dlatego, że czuł się w obowiązku to zrobić? Zapewne tak. Jego geny „dowódcy” nie dałyby mu spokoju.

A może dlatego, że Alec tak dziwnie patrzył, gdy tylko padało jej imię lub numer?

Swoją drogą, dziwne było, że jej nie pamiętał. Z tego co Zack wiedział, to Alec miał świetną pamięć, zwłaszcza do płci przeciwnej. A tej jednej drobnej brunetki nie pamiętał.

Spojrzał na wyczekującą odpowiedzi dziewczynę. Nie była czysto zaciekawiona, raczej poruszona.
- Jestem dowódcą, takie mam zadanie.
Przytaknęła, ale wydawało się, że jednak nie takiej odpowiedzi się spodziewała.
- Nie jesteś m o i m dowódcą – powiedziała z nutą przekąsu i zaintrygowania

Fakt. Należała do innej sekcji. Jej dowódca zapewne już nie żył, choć może to było kolejnym kłamstwem Manticore. Teoretycznie nie podlegała mu i w żaden sposób nie był za nią odpowiedzialny.

Teoretycznie.

c.d.n.
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Sat Nov 06, 2004 9:06 pm

No nareszcie forum działa i moge napisać komentarz 8)
Nie wystarczy mieć dokąd wrócić
Trzeba mieć jeszcze kogoś,
kto będzie na ciebie czekał
Albo mi sie zdaje, albo z kolejna częścią widzę lepsze cytaty :cheesy:

Więc miałam rację, że to był Zack :cheesy: Jesssst co wygrałam? Może kolejną część SZD? :cheesy:
Nie kłamał. Początkowo chciał wydać ten ostateczny wyrok. Nawet mimo swojego wahania i chęci pomocy tej małej. Ciągle w jego głowie dudniła świadomość, że ma pod swoją opieką innych X5. Musiał ich chronić przed nią. I w tym celu był gotów ją zabić. Ale ktoś mu tego dosłownie zabronił. Max idealnie przewidziała jego zamiary i wybiła mu z głowy ten pomysł (...)Teraz, kiedy widział jak nieufnie na niego spogląda i szykuje się do walki, jeszcze bardziej zrozumiał słowa Max. Nie mógł jej skazać.
Zack dostrzegł blask smutku i rezygnacji w ciemnych oczach. Wyglądała niesamowicie z rozgwieżdżonym wzrokiem i rozchylonymi ustami. Jak z obrazka. Bało się jej dotknąć, ale niesamowicie chciało podziwiać. Jak złudzenie, ale piękne i zdradliwe.

Przełknął ślinę. Jego myśli zdecydowanie biegły nie w tym kierunku co trzeba. Drobna brunetka zbyt przyciągała jego uwagę. Nie tyle do swojego bólu, co do całego wnętrza. Wydawała mu się zraniona i zagubiona, a jednocześnie tak silna. Same sprzeczności...
Aj aj coś już się zaczyna dziać... Mimo iz coraz bardziej zacynam lubic Zacka to ni jak nie mogę strawić tego, że kiedyś będzie on z Liz... Kiedyś znaczy zapewne niedługo... Jak ja to przetrwam? :roll:

Ciesze się naprawdę, że Zack chce pomóc Liz, że nie zostawił jej samej sobie... I pomoże jej to wiem :cheesy: Tylko, że co z Aleciem? Biedak ma te wspomnienia z którymi nie może sobie poradzić później przypomni sobie Liz, a ona zapewne wtedy będzie z Zackiem i co on zrobi? W ogóle to on przypomni sobie to uczucie do Liz tak? To takie smutne... Ale na koniec będa razem nie :cheesy:
Nie wiem co jeszcze napisać... Chyba zdołowałą mnie H. z tą 'nową' dziwnę Cece...

No _liz czekamy na więcej :cheesy:

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Sat Nov 06, 2004 9:30 pm

Heh, no dobrze. Przegrałam :roll: Jednak Zack... Ok...
Czy lubię go bardziej po tej części? Nie wiem... Chyba jednak nie :roll: Tzn. ja osobiście to wcale go nie nie lubiłam, więc nie mogłam go po tej części lubić zacząć :P Więc nie mogłam zmienić do niego podejścia - wciąż uważam go za troskliwego przywódcę, który zrobiłby wszystko, aby chronić innych... Zresztą po co ja to mówię :roll:
Yy... co do Liz... Pewnie zostanie. Chociaż też nigdy nie wiadomo, może wrócić, a dopiero potem zrozumieć. I uciec? Może też zostać i zaufać reszcie, a może zostać i chcieć dokończyć zadanie :roll: W ostatnie wątpię, ale... powtarzam - nigdy nie widaomo :P
Wyglądała niesamowicie z rozgwieżdżonym wzrokiem i rozchylonymi ustami. Jak z obrazka. Bało się jej dotknąć, ale niesamowicie chciało podziwiać. Jak złudzenie, ale piękne i zdradliwe.
Wyglądała niesamowicie z rozgwieżdżonym wzrokiem i rozchylonymi ustami. Jak z obrazka. Bało się jej dotknąć, ale niesamowicie chciało podziwiać. Jak złudzenie, ale piękne i zdradliwe.

Przełknął ślinę. Jego myśli zdecydowanie biegły nie w tym kierunku co trzeba. Drobna brunetka zbyt przyciągała jego uwagę. Nie tyle do swojego bólu, co do całego wnętrza. Wydawała mu się zraniona i zagubiona, a jednocześnie tak silna. Same sprzeczności...
Taaak... coś się zaczyna. Zack zaczyna postrzegac ją w takim świetle, w jakim nie powinien :twisted: My go z nią nie chcemy, my chcemy Aleca :twisted: To coś jak on i Max w DA - tam z tego co pamiętam też się w niej nieco podkochiwał :roll: A chyba większośc woli widzieć Guaverę z Loganem 8)
nowa Twoja wyobraźnia nie jest chora tylko niezwykle romantyczna. Powiem ci, że twoja teoria niestety nie jest nawet bliska mojemu planowi.
Ależ nie powiedziałam, że moja wyobraźnia jest chora 8) (chociaż może trochę i jest :roll: ). Ona jest tylko czasem zadziwiająco prosta (choć nie zawsze 8) ). U mnie wszystko zmierza czasem w jednym kierunku - ku happy endowi :cheesy: Możecie mnie nazwać optymistką :wink:
A propos happy endów... Wiem _liz, że nic nie zdradzisz ale... zastanawiam się, jak to się skończy (tak, już... a jeszcze tyyle części). Nie najszczęśliwszy ten fick, a sama podsuwałaś nam jakieś aluzje co do tego, czy oni w ogóle będą razem :roll: Coś mi się w środku ściska, kiedy myślę, że to się skończy nie tak, jakbyśmy chcieli...

Czekamy na tę dość przyjemną część :cheesy:
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Sun Nov 07, 2004 12:26 am

Ha Ha!! Miałam rację :mrgreen:
nowa wrote:Czy lubię go bardziej po tej części? Nie wiem... Chyba jednak nie
A ja tak i chociaż tylko trochę, to chyba zawsze coś nie?? :roll: W tej części zauważyłam, jak bardzo było mu żal Liz i jak bardzo ją rozumiał. W końcu sam był kiedyś w Manticore. Zaczyna się do niej przywiązywać i martwić się o nią. A sama Liz...hmm nie wiem co ja bym na jej miejscu zrobiła. Z jednej strony musi wykonać zadanie, ale chyba nie będzie jej już tak łatwo jak na początku :roll:
Zack dostrzegł blask smutku i rezygnacji w ciemnych oczach. Wyglądała niesamowicie z rozgwieżdżonym wzrokiem i rozchylonymi ustami. Jak z obrazka. Bało się jej dotknąć, ale niesamowicie chciało podziwiać. Jak złudzenie, ale piękne i zdradliwe.
Chcąc-nie chcąc Zack zaczyna coś czuć do Liz. Może to narazie tylko fascynacja jej osobą, jednak z tego będzie coś więcej :? .

A tak nie na temat. Ej kto wie co się dzieje z forum, już drugi raz jak weszłam pisało" forum jest niedostępne, zapraszamy później" czy coś w tym stylu :roll:

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Sun Nov 07, 2004 11:03 am

Znów przez pół dnia nie można było siedostać na forum. Dlatego tym razem wam daruję te komentarze... Tylko tym razem.
Więc miałam rację, że to był Zack Jesssst co wygrałam? Może kolejną część SZD?
Wygrałaś satysfakcję 8)
Mimo iz coraz bardziej zacynam lubic Zacka to ni jak nie mogę strawić tego, że kiedyś będzie on z Liz... Kiedyś znaczy zapewne niedługo... Jak ja to przetrwam?
Wszystko dlatego, że z góry nastawiłyście się na Aleca i Liz. Jeszcze trochę i się wścieknę, pozmieniam wszystko i pozostanie Zack i Liz i tyle. A tak całkiem poważnie, już niesamowicie blisko do połączenia tej dwójki (Z&L), więc szykujcie sięna to psychicznie.
Tylko, że co z Aleciem? Biedak ma te wspomnienia z którymi nie może sobie poradzić później przypomni sobie Liz, a ona zapewne wtedy będzie z Zackiem i co on zrobi? W ogóle to on przypomni sobie to uczucie do Liz tak? To takie smutne...
Hej, hej! Chciałabym zauważyć, że Liz też ma te urywki wspomnień!!! Nie tylko Alec, czytajcie uważnie. Więc oboje się dręczą co jest nie tak, skąd te głosy w głowie itd. A kto powiedział, że on ją sobie przypomnie, gdy ona będzie z Zackiem? 8) Znacie mnie i wiecie, że mogę zrobić coś odwrotnego. A jak sobie przypomni to uczucie? Hmm... napewno nie ot tak. Raczej pod wpływm...ekhm... silnych emocji. :roll:
Czekamy na tę dość przyjemną część
Zaraz ją wkleję...
A sama Liz...hmm nie wiem co ja bym na jej miejscu zrobiła. Z jednej strony musi wykonać zadanie, ale chyba nie będzie jej już tak łatwo jak na początku
Uczepiłyście się tego... Przypomnijcie sobie słowa Liz z samego początku, z Prologu. Była tam mowa o emocjonalności. Potem pojawiły się wzmianki o tym samym "mankamencie" u całej serii X5. Zresztą Liz nie raz wspomina o tym, że chętnie by uciekła z Manticore czy pozabijała tamtych naukowców. Wcześniej nie miała możliwości, bo na zewnątrz nic na nią nie czekało. Ale teraz, gdy powiedzmy, że kogoś ma poza murami Seattle...

I obiecana część, nieco przyjemna.



9.

Jeśli nie ma rozłąki -
nie ma słodyczy spotkania


Alec spojrzał w lustro. Usiłował odczytać własne myśli z zielonego wzroku zatopionego w szkle. Od dwóch dni już go męczyła nieustanna myśl o drobnej brunetce. Na różne sposoby usiłował dotrzeć pamięcią w to zastrzeżone miejsce, ale nie udawało mu się nawet domyślić, dlaczego jej nie pamięta.

Jęknął i obróciła się, chcąc wyjść z łazienki. I wtedy wrócił jego własny szept, który musiał kiedyś wypowiadać.

- Nie zapomnimy. Myśl o czymś innym, a nie uda im się tego wymazać. Ja nie zapomnę...

Cóż za ironia. Zarzekał się kiedyś,że czegoś nie zapomni, a teraz nawet nie pamiętał czego to dotyczyło.

Przeklęty umysł, nie potrafił wykonać tak prostej czynności, jak przypomnienie sobie czegoś. Na dodatek dręczył urywanymi wspomnieniami i przywracaniem obrazu Liz. To zaczynało się robić paranoiczne i przypominać fabułę kiepskiego dramatu psychologicznego. Tylko,że teraz nie mógł przewidzieć co dalej nastąpi i jak się to skończy. Nie miał nawet drobnego elementu, którego mógłby się uchwycić.

A teraz zapewne już się nie dowie kim ona dla niego była, bo jeśli Zack jej nie zabił, to pewnie wróciła do Manticore.

Cały czas żył ze świadomością, że jego przeszłość jako X5 spłonęła doszczętnie razem z główną siedzibą i laboratorium Manticore. Los chyba go jednak nienawidził skoro na każdym kroku podsyłał mu coraz bardziej szokujące skrawki przeszłości.

Nie pozostało mu nic innego jak zepchnąć to w niepamięć i powrócić do tradycyjnego życia w Seattle.

* * *

Przeciągnęła się leniwie, mrucząc jak zaspany kot. To DNA chyba w każdym calu robiło z niej kocurka w ludzkiej postaci. Nawet mleko piła chełpliwie, nie ze względu na to, że syntezowało tryptofan. Uwielbiała je. Chociaż było to inne uzależnienie od tego, które tak ja trzymało tutaj.

Kuszący zapach Seattle sączył się do jej żył i uwalniał najskrytsze pokłady energii i prawdziwego życia. Za murami Manticore się tego nie czuło. Tam, nawet na placach treningowych, roztaczał się jeden i ten sam zapach. Chłód mieszany ze szpitalnymi środkami dezynfekującymi. Splatało sie to ewentualnie z leśnymi świerkami, ale mimo to był to zapach, który przygnębiał.

Tutaj powietrze przesiąknięte było deszczem i słodkawą mandarynką. Po tylu latach w Manticore wydawało się, że tak własnie pachnie wolność. Zapach Seattle przenikał płuca i pozostawiał tam resztki mglistego posmaku. Wiedziała, że jeśli wróci za mury swojego „domu” wciąż będzie czuła tę lekką wolność.

Do takiego powietrza się tęskni. Przymknęła powieki chłonąć zapach poranka. Ale przyniosło to tylko nieoczekiwany a może nawet nieporządany skutek. Momentalnie, wraz z zamknięciem oczu, w jej umyśle pojawił sie obraz intensywnie zielonych tęczówek.

Jęknęła. Sądziła, że postać 494 już jej nie bezie prześladować. Myliła się. Podświadomość ciągle domagała się rozwiązania tej zagadki. Chociaż każda myśl o Alecu przynosiła ze sobą też strach.

Otworzyła szybko oczy, zrzucając z siebie ręcznik. Sięgnęła po ciuchy wiszące na krześle. Zapinając spodnie, uniosła kąciki ust do góry, ledwo tamując śmiech.

Przypomniał jej się ostatni wieczór, gdy Zack usiłował ją przekonać do ucieczki z Manticore. Nie było w tym nic zabawnego do momentu, gdy chciała się go pozbyć w dość niekonwencjonalny sposób. Bardzo n i e k o n w e n c j o n a l n y . Po prostu zaczęła się rozbierać, oświadczając, że weźmie prysznic. Ledwo rozpięła drugi guzik, a Zacka już nie było.

Z drugiej strony to było dość dziwne. Niejeden facet, a zwłaszcza X5 wykorzystałby taką sytuację. I nie miałaby nic przeciwko. Zack był całkiem przystojny i na pewno dobry w t e j grze. Diabelny uśmieszek pojawił sie na jej ustach, gdy wyobraziła sobie jak przyjemnie mogła spędzić noc. Jako X5 byli niesamowicie sprawni i mieli mnóstwo niespożytej energii. Już ona zmazałaby tę niewinność z jego twarzy...

Stop!

Zamarła sięgając po kurtkę. Takie myśli mogły oznaczać tylko jedno – nadchodził „okres godowy”.

Potrząsnęła głową, usiłując pozbyć się tych myśli i wrócić do racjonalnego postępowania. Włożyła na siebie czarną skórkę i od razu poczuła się pewniej. To chwilowe zapomnienie i uczucie gorąca było tradycyjnym sygnałem – jeszcze nie ruja, ale już jej przedsmak. Będzie musiała się pilnować.

* * *

Zamknął szafkę i przesunął wzrok w stronę Max G. Nie wydawała się być zadowolona. Zresztą prawie nigdy nie była. Teraz coś jednak musiało pogorszyć jej humor. Odprowadził ją wzrokiem aż do wyjścia i obrócił się. Miał zamiar uprzyjemnić sobie dzień drobnym flirtem.

Amy, Carol, może Megan, było mu wszystko jedno, bo to tylko niewinna i nic nie znacząca rozrywka. Jeszcze żadnej dziewczynie nie udało się go zatrzymać na dłużej niż 48 godzin. A już tym bardziej zajmować jego myśli dłużej niż tego wymagała sytuacja.

Nie wykonał jednak kroku. Wszystko dokoła zwalniało tempo i rozpływało się w mgłę. Jego mięśnie napięły się a zmysły wyostrzyły. Poczuł to znajome mrowienie w koniuszkach nerwów a jego serce zaczęło bić zdecydowanie za szybko. Zmarszczył brwi i powoli się obrócił. Zielone spojrzenie od razu padło na drobną brunetkę, która całkiem beztrosko weszła do Jam Pony.

Musiała go wyczuć, bo ciemne oczy momentalnie skierowały się w jego stronę. Dziwny błysk roztlił się w jej tęczówkach.

Chyba jej się tu nie spodziewał. Pewnie nie tylko on. Mogła się założyć, że Zack bedzie równie zaskoczony, gdy tylko mu powiedzą o jej „powrocie”. Przesunęła spojrzenie w odległy kraniec Jam Pony, nie mając ochoty na dłuższy kontakt wzrokowy.

Chciała go wyminąć, ale kiedy przechodziła obok, chwycił ją za ramię i jednym ruchem obrócił, przytwierdzając do szafki. Nie pozostawił jej praktycznie możliwości ucieczki, przyciskając do niej własne ciało. Momentalnie zastygła w bezruchu i napięła wszystkie mięśnie.

Miała wrażenie, że osunie się w dół, jeśli nie znajdzie oparcia. W tym momencie przycisnął ją do zimnej ściany, nie odrywając od niej ust. A ona topniała w jego dłoniach.

Jęknęła. Jej ciało szybko się rozgrzewało. Wiedziała, że chodziło mu tylko o wyciągnięcie z niej informacji, może o wysuwanie podejrzeń. Tymczasem ona reagowała jakby co najmniej miał zamiar ją kusić. Zadrżała, gdy jego ręce wsunęły się na jej talię, przyciskając ją mocniej do szafek.

Jego wyraz twarzy błyskawicznie się zmienił, gdy drżenie przebiegło pod jego palcami. Zielone spojrzenie wślizgnęło się na jej twarz. Usta rozchylone, powietrze wydostawało się spomiędzy nich urywanymi oddechami, ciemne oczy były zamglone.

Kąciki Aleca uniosły się nieco do góry. Czego jak czego, ale takiej reakcji się nie spodziewał. Przesunął kciuki zataczając drobne kółka na jej brzuchu, dręcząc tym jej ciało jeszcze bardziej. Kiedy westchnęła, przymykając oczy, miał już pewność co się dzieje.
- Hmm... - mruknął wibrującym głosem – Jesteś strasznie spięta. Ciężkie dni X5?

Otworzyła oczy, wbijając wzrok prosto w jego iskrzące tęczówki. Oh, ale był dumny z tego jak pod nim topniała. Uniosła dłonie i wsparła się o jego ramiona, chcąc go odepchnąć. Ale wyszło jej to dość nieporęcznie i w efekcie przysunęła go jeszcze bliżej.

Pochylił się, jego oddech odbijał się od jasnego policzka. Miał ją przecież zapytać co tu robi, ale ta sytuacja wszystko zmieniała. Nie możliwe było dla niego pozostawić X5 płci przeciwnej przechodzącą ruję. To było zbyt piękne i kuszące, by to przegapić i nie wykorzystać.

Kiedy jego ciało przycisnęło się do niej jeszcze bardziej, a jej palce wbiły się w jego ramiona, wraz z jej jękiem w jego głowie powróciła mglista wizja.

Drobne palce wbijały się w jego ramiona, a jej głowa odchylała przyjemnie do tyłu, gdy przesunął usta po jej szyi smakując cynamonowej skóry. Cichy jęk wydobywający się z jej ust był obezwładniający.

Odsunął się od niej momentalnie, ciągle spoglądając, jak drży i ciężko oddycha. Melodyjny jęk w jego głowie się powtórzył.

To było denerwujące i przerażające. Obrócił się i szybko, bez słowa wyszedł. Najpierw głosy w głowie, potem niespodziewane pojawienie się brunetki, a na koniec jeszcze wizualne wspomnienie. A największą paranoją było to, że w tej „wizji” było wszystko... oprócz twarzy.

c.d.n.
Image

User avatar
Lizzy88
Nowicjusz
Posts: 105
Joined: Sat Aug 21, 2004 5:49 pm
Contact:

Post by Lizzy88 » Sun Nov 07, 2004 12:05 pm

Mimo iz coraz bardziej zacynam lubic Zacka to ni jak nie mogę strawić tego, że kiedyś będzie on z Liz... Kiedyś znaczy zapewne niedługo... Jak ja to przetrwam?


Wszystko dlatego, że z góry nastawiłyście się na Aleca i Liz.
Wiesz, _liz, po tej części jeszcze trudniej mi sobie wyobrazić Zacka i Liz razem, kiedy serwujesz nam Aleca i Liz w ekhm... nieco intymnej sytuacji. To jest celowe! I Ty masz do nas pretensje, że nastawiamy się na parę X-tremer? Trudno mi się nie nastawiać po takich scenach i po kolejnych wspomnieniach. Chociaż Zacka mogę jeszcze przeżyć...
Przeklęty umysł, nie potrafił wykonać tak prostej czynności, jak przypomnienie sobie czegoś. Na dodatek dręczył urywanymi wspomnieniami i przywracaniem obrazu Liz. To zaczynało się robić paranoiczne i przypominać fabułę kiepskiego dramatu psychologicznego. Tylko,że teraz nie mógł przewidzieć co dalej nastąpi i jak się to skończy. Nie miał nawet drobnego elementu, którego mógłby się uchwycić.
Normalnie mi go żal. To okropne uczucie, kiedy coś ci się kołacze po głowie, ale nie wiesz, czego to dotyczy i z czym to dokładnie powiązać. Jak labirynt bez wyjścia.
Momentalnie, wraz z zamknięciem oczu, w jej umyśle pojawił sie obraz intensywnie zielonych tęczówek.

Jęknęła. Sądziła, że postać 494 już jej nie bezie prześladować. Myliła się.
A jakżeby inaczej. :twisted: O nim nie można tak po prostu zapomnieć...
Przypomniał jej się ostatni wieczór, gdy Zack usiłował ją przekonać do ucieczki z Manticore. Nie było w tym nic zabawnego do momentu, gdy chciała się go pozbyć w dość niekonwencjonalny sposób. Bardzo n i e k o n w e n c j o n a l n y . Po prostu zaczęła się rozbierać, oświadczając, że weźmie prysznic.
Z naszej Lizzie niezła diablica jest. :twisted::lol:
Z drugiej strony to było dość dziwne. Niejeden facet, a zwłaszcza X5 wykorzystałby taką sytuację. I nie miałaby nic przeciwko. Zack był całkiem przystojny i na pewno dobry w t e j grze. Diabelny uśmieszek pojawił sie na jej ustach, gdy wyobraziła sobie jak przyjemnie mogła spędzić noc. Jako X5 byli niesamowicie sprawni i mieli mnóstwo niespożytej energii. Już ona zmazałaby tę niewinność z jego twarzy...
542 ma kosmate myśli... :wink: Ale nawet fajnie czyta się o niegrzecznej Liz, która chce "uniegrzecznić" Zacka. Żeby taka była w niektórych innych sprawach...
Zamarła sięgając po kurtkę. Takie myśli mogły oznaczać tylko jedno – nadchodził „okres godowy”.
Będzie ciekawie...
żadnej dziewczynie nie udało się go zatrzymać na dłużej niż 48 godzin. A już tym bardziej zajmować jego myśli dłużej niż tego wymagała sytuacja.
Na temat tego zajmowania myśli polemizowałabym, Alec..., bo...
Od dwóch dni już go męczyła nieustanna myśl o drobnej brunetce.
Czyżby sytuacja wymagała, aby aż tyle myślał o Liz?... :twisted: Przecież ma tyle ciekawych spraw... Megan, Amy i takie tam inne dziewczyny... :wink:
Chciała go wyminąć, ale kiedy przechodziła obok, chwycił ją za ramię i jednym ruchem obrócił, przytwierdzając do szafki. Nie pozostawił jej praktycznie możliwości ucieczki, przyciskając do niej własne ciało. Momentalnie zastygła w bezruchu i napięła wszystkie mięśnie.

Miała wrażenie, że osunie się w dół, jeśli nie znajdzie oparcia. W tym momencie przycisnął ją do zimnej ściany, nie odrywając od niej ust. A ona topniała w jego dłoniach.

Jęknęła. Jej ciało szybko się rozgrzewało. Wiedziała, że chodziło mu tylko o wyciągnięcie z niej informacji, może o wysuwanie podejrzeń. Tymczasem ona reagowała jakby co najmniej miał zamiar ją kusić. Zadrżała, gdy jego ręce wsunęły się na jej talię, przyciskając ją mocniej do szafek.

Jego wyraz twarzy błyskawicznie się zmienił, gdy drżenie przebiegło pod jego palcami. Zielone spojrzenie wślizgnęło się na jej twarz. Usta rozchylone, powietrze wydostawało się spomiędzy nich urywanymi oddechami, ciemne oczy były zamglone.
Kiedy jego ciało przycisnęło się do niej jeszcze bardziej, a jej palce wbiły się w jego ramiona, wraz z jej jękiem w jego głowie powróciła mglista wizja.

Drobne palce wbijały się w jego ramiona, a jej głowa odchylała przyjemnie do tyłu, gdy przesunął usta po jej szyi smakując cynamonowej skóry. Cichy jęk wydobywający się z jej ust był obezwładniający.
Potwierdzenie tego, co już napisałam. Sama nas nastawiasz na parę Alec/Liz. A że my odczytujemy to tak, jak to odczytujemy...
Pochylił się, jego oddech odbijał się od jasnego policzka. Miał ją przecież zapytać co tu robi, ale ta sytuacja wszystko zmieniała. Nie możliwe było dla niego pozostawić X5 płci przeciwnej przechodzącą ruję. To było zbyt piękne i kuszące, by to przegapić i nie wykorzystać.
Alec w pełnej okazałości swojego samczego charakterku... Nic dodać, nic ująć... :twisted:
To było denerwujące i przerażające. Obrócił się i szybko, bez słowa wyszedł. Najpierw głosy w głowie, potem niespodziewane pojawienie się brunetki, a na koniec jeszcze wizualne wspomnienie. A największą paranoją było to, że w tej „wizji” było wszystko... oprócz twarzy.
Trochę to podejrzane... Może szykujesz, _liz, wielkie bum i okaże się, że to nie o Liz chodzi... Teraz to chyba już nic mnie nie zdziwi.

Tłum krzyczy: więcej, więcej! :twisted:
Mężczyzna uważa, że wie, ale kobieta wie lepiej. - chińskie

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 28 guests