Serce znajdzie drogę

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
Lizzy88
Nowicjusz
Posts: 105
Joined: Sat Aug 21, 2004 5:49 pm
Contact:

Post by Lizzy88 » Tue Nov 02, 2004 8:20 pm

_liz, uwielbiasz nas torturować tymi tajemnicami, prawda? Bo kompletnie już głupieję. :wink:
spory kawałek czasu zanim Liz sobie przypomni, zwłaszcza, że dopiero dostajecie część 4, a ona przypomina sobie (spoiler) w części 18. Żeby was jeszcze dobić i podsycić, zdradzę, że wcześniej o wszystkim przypomina sobie Alec...
Do czego czasu chyba nie wytrzymam. :twisted: Chyba że wszystkie "sępiki" się zjednoczą i często będą nowe aktualki.
nowa wrote:Kurczę, macie czasem takie uczucie, że wszystko w Was wrze i krzyczy, żeby tylko dowiedzieć się, co dalej? Ja właśnie tak mam
Ja też tak mam. :twisted: I wiąże się to głównie z Aleciem i Liz, ale nie tylko. Już się zakochałam w tym opowiadanku. Wszystko jest lekko pokręcone, ale... za to jak fajnie będzie się czytało "rozkręcanie" tego kociołka. :wink:
Max dotarła do samego końca alejki. Nic. Cisza. Chyba jednak nie było żadnego szpiega. W tym momencie z dachu budynku zeskoczyła jakaś postać, lądując miękko na obu nogach. Guevara błyskawicznie obróciłą się, przyjmując pozycję do walki. Kiedy zobaczyła ciemne włosy i takie same oczy, rozluźniła się nieco, ale syknęła w półpytaniu:
- Ty?
W odpowiedzi została posłana na ziemię jednym mocnym wykopem. Nie dała Max możliwości przygotowania do obrony, tylko trzeba ciosami ją oszołomiła.
Liz szybko zaczęła realizację planu. Dobrze to czy źle? Hmm... teraz wszyscy znają jej tożsamość... Może powinna była trochę poczekać, aby wszyscy do niej przywykli, a ona sama zaczęła żywić bliżej (nie)określone uczucia do zielonookiego mutanta. To mogłoby jej przywrócić rozum...
Zielone tęczówki mącił szok i ten błysk niebezpieczeństwa, który przeciwnikom kazał się bać. Ale brunetka nie wydała się zbyt przejęta. Nie zmieniając pozycji, rzuciła tylko chłodno:
- Nie mieszaj się Alec.
Czyż to nie ironia? Pewnie miała go za jakiegoś zwykłego, nieszkodliwego samca, a tu proszę... Alec pokazał, kim jest i co potrafi. :twisted:
Co oni z nią zrobią? Bo chyba nie będą jej wielbić za to, że chciała pozbyć się jednego z nich...
Z furią uniosła wzrok na niego. Które z nich było bardziej wściekłe, trudno określić. Zaciskając pięści i powoli okrążając ją, zapytał:
- Kim jesteś?

- To X5 – padła odpowiedź z głębi uliczki


Zdrowy rozsądek podpowiada mi, że to Zack, ale... czy masz w planach jeszcze kogoś transgenicznego? Bo jeśli nie, to chyba jednak Zack...

Jestem ciekawa, jaka to będzie historia z powstaniem pary Liz/Zack.

Tyle niewiadomych i dłuuga droga przed nami "sępikami". :wink:
Mężczyzna uważa, że wie, ale kobieta wie lepiej. - chińskie

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Tue Nov 02, 2004 9:35 pm

Więc Alec się dowie pierwszy tak... Więc co jeszcze powiesz _liz? Może wówczas Liz będzie z Zackiem?
Haha. Nie powiem juz nic, nawet nie zasugeruję. Męczcie sie i zwijajcie z ciekawości. :twisted:
Zastanawia mnie tylko jedno skoro Liz już jakoś zauważyła Aleca i napewno się jej podoba to czemu będzie z Zackiem?
Hmm, historia spiknięcia Zacka z Liz zacznie się już niebawem, ale przełom jest dość burzliwy...
A z drugiej strony zaczynam się zastanawiać, czy to że spotykamy w życiu takich ludzi a nie innych jest gdzieś zapisane w gwiazdach, i dochodzę do wniosku, że chyba jest
Hmm. nie lubię wierzyc w takie rzeczy, ale kto wie, kto wie. W przypadku Aleca i Liz ich los nie był nigdzie zapisany (oprócz akt Manticore), tylko prawie z góry skazany na upadek, przynajmniej tam w jednostce.
to jest właśnie denerwujące w facetach - podteksty . A z drugiej strony , oni to robią zawsze, czy jak chcą zworcić swoją uwagę, czy jak chcą wkurzyć ??
A to coś nowego. Mnie się zawsze podobały takie podteksty, może dlatego, ze sama często takie miewam. Lubię błyskotliwych chłopaków, którzy mają poczucie humorku i potrafią czymś ci odebrać mowę. I raczej chcą tym zwrócić uwagę, chociaz najcześciej robią to przez denerwowanie.
Jakie to romantyczne - zimna i z pozoru nieczuła Liz, nie znająca prawdziwego życia, i Alec, który uczy ją funkcjonować od podstaw... uczy czuć
Oj, to nie do końca tak będzie wyglądać. To Liz będzie miała większą huśtawkę emocjonalną. Ale z drugiej strony... A już nic nie mówię.
Liz szybko zaczęła realizację planu. Dobrze to czy źle? Hmm... teraz wszyscy znają jej tożsamość... Może powinna była trochę poczekać, aby wszyscy do niej przywykl
Przeczytaj jeszcze raz uważnie tę część. Tam jest napisane dlaczego przyspieszyła akcję. 8)

A kolejna część... hmm... a może więcej komentarzy, co? :roll:
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Tue Nov 02, 2004 9:43 pm

_liz nie rób tak... Wchodzę sobie na forum widzę komentarz pod SZD i widzę, że to Ty i myślę, że mamy nową część a tu proszę... Nic :cry:
Byłyśmy takie grzeczne 8) Im dłużssy komentarz piszemy tym _liz się nam tutaj buntuje i chce jeszce więcej oj czas to zmienić :lol: A tak na serio to proszę o aktualizację a co nie wolno mi 8) :twisted:

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Tue Nov 02, 2004 9:54 pm

Hmm... jak na razie tylko ty poprosiłaś. Byłabym w stanie uaktualnić dzisiaj, ale skoro tylko ty chcesz, to chyba poczekacie do jutra... :roll:
Image

User avatar
Lizzy88
Nowicjusz
Posts: 105
Joined: Sat Aug 21, 2004 5:49 pm
Contact:

Post by Lizzy88 » Tue Nov 02, 2004 9:59 pm

Ja też chcę, ja też chcę!
Cytat:
Liz szybko zaczęła realizację planu. Dobrze to czy źle? Hmm... teraz wszyscy znają jej tożsamość... Może powinna była trochę poczekać, aby wszyscy do niej przywykl
Przeczytaj jeszcze raz uważnie tę część. Tam jest napisane dlaczego przyspieszyła akcję.
Oops, dzisiaj koncentracja mnie zawodzi, a zawsze staram się być uważna przy czytaniu SZD. :twisted: Life sucks.
Mężczyzna uważa, że wie, ale kobieta wie lepiej. - chińskie

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Tue Nov 02, 2004 10:32 pm

A mnie jest wszystko jedno czy dziś czy jutro, bo i tak dziś nie przeczytam, za to jutro jak wrócę z uczelni to byłoby bardzo miło :cheesy: .
Czytaj między wierszami...

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Tue Nov 02, 2004 10:56 pm

Dobra sępiki. Macie, ale jutro juz nic nie dostaniecie.


5.

Jestem, czym będziesz
czym jesteś, byłem



Max i Alec momentalnie przesunęli wzrok wgłąb alejki. Postać wysokiego mężczyzny zbliżała się. Ich to zdawało się w ogóle nie poruszać. Ale ciemne oczy Liz chwytały każdy jego ruch z pewną obawą. Wstała powoli, nie odrywając od niego wzroku. Jasne włosy opadały zadziornie na czoło, a przeszywające błękitne spojrzenie lustrowało jej postać.

- Zack – Max rozluźniła całe ciało

Jakoś przy nim czuła się w pełni bezpieczna. Podejrzewała, że nie będzie musiała już walczyć. Zresztą nie było tak odważnej i raczej głupiej osoby, która ośmieliłaby się podjąć walkę z trzema X5.

Zack. Liz pierwszy raz słyszała to imię, ale bądź co bądź dziwnym sposobem budziło w niej respekt. Nie lęk, ale czysty szacunek. Taki, jaki miało się wobec dowódcy i autorytetu. Nie miała jednak ochoty teraz się przekonywać o tym, kim był ów blondyn. Momentalnie obróciła się i ruszyła w kierunki drabinki pożarniczej. Była naprawdę szybka. Jednak nie na tyle, by zdołać uciec. Ktoś jednym ruchem ściągnął ją w dół, uniemożliwiając ucieczkę. Nie wyrywała się nawet, bo w obecnej sytuacji to nie miało sensu.

Stała teraz w obliczu trzech rozgniewanych osób, z których jedna na pewno była X5. W dodatku tą X5, którą miała zabić. I zrobiłaby to w mgnieniu oka, gdyby nie przeszkodził jej Alec. A teraz jeszcze pojawił się jakiś niebieskooki Zack.

- Jesteś X5? - miękki, ale wciąż zimny głos Aleca przemknął koło jej ucha
Przytaknęła bez słowa. Kolejna zasada Manticore – jeśli nie jest to potrzebne, nie używaj słów. Słowa zdradzają. Ale nie tylko ona w tym gronie znała główne przykazania Manticore. Zack stanął tuż przed nią, twarzą w twarz.
- Twój numer? - zapytał, a raczej zażądał
Przeklęty mechanizm wrodzony kazał się jej wyprostować praktycznie na baczność, jak zawsze, gdy mówił do niej ktoś wyższy stopniem.

Wbijając w niego swoje spojrzenie, zacisnęła zęby. Jeśli był taki mądry, to powinien się domyślić, że nie udzieli mu tej odpowiedzi. Żołnierze Manticore prędzej by się sami zabili niż komukolwiek spoza jednostki wyjawili jakąkolwiek informację. Ale czyjeś ramię oplotło ja w pasie. Alec. Drugą ręką odgarnął ciemne włosy, odsłaniając kark i odczytując na głos kod.
- 542.

I momentalnie odsunął się od niej jak oparzony. 542. Była z jego oddziału...

Zielony wzrok przesunął się niespokojnie po całej jej postaci. Liz posłała mu ostre spojrzenie. Sama nie wiedziała czy za to, że śmiał zdradzić jej numer czy za to, że wcześniej to właśnie on ją zatrzymał. Furia przekształciła się w ostrożną niepewność, gdy w zielonych tęczówkach odnalazła przerażenie.

Alecowi ciągle dudnił w głowie jej numer. 542. W kółko i w kółko rozświetlał się niczym neon. Przez blisko rok myślał, że wszyscy z jego oddziału nie żyją. Tymczasem okazało się, że ktoś przeżył i to w dodatku ktoś, kogo kompletnie nie pamiętał. Oskarżyłby ją o kłamstwo, gdyby to ona powiedziała a on na własne oczy nie zobaczył kodu.

- Czego od nas chcesz? - Zack zapytał
Albo chciał przerwać tę bitwę spojrzeń i ocucić zszokowanego Aleca albo po prostu nie obchodził go zaskakujący fakt przynależności tych dwojga do jednej sekcji. Liz przesunęła na niego spojrzenie.
- Niczego nie chcę... od was. Tylko od niej – wskazała na Max
Guevara napięła mięśnie. Było coś niepokojącego w głosie brunetki. Nie raz grożono jej śmiercią czy usiłowano w jakikolwiek inny sposób zranić. Tym razem chyba powinna się przejąć, skoro nasyłano na nią inną X5.

- Bez urazy 452 – Liz rzuciła słodko – Ale to tylko zadanie. Nic osobistego.
Zack zastąpił drogę pomiędzy Max a brunetka, odcinając kontakt wzrokowy. On potrzebował odpowiedzi, nie złośliwych uników. Ale sam powinien to przewidzieć, że nie uzyska łatwo informacji.

Jednak tyle lat za murami Manticore czegoś go nauczyło. Niekonwencjonalnych dla żołnierzy sposobów wyciągania informacji. Co prawda, działało to jedynie na tych, którzy niegdyś byli w Manticore, ale obecnie ta taktyka pasowała idealnie.
- Ciężko ci będzie pokonać troje X5 – powiedział całkiem spokojnie
To nie tylko wprowadziło Liz w stan osłupienia, ale również samych Max i Aleca.

Zack przez lata nauczył się, że kilka danych własnych podrażniało w innych te miejsca w umyśle, które rozwiązywały język. Wiedział, że metoda zaczęła skutkować, gdy ciemne oczy wypełniło zdumienie i zaczęła dość nerwowo zerkać na Aleca.

Liz nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Troje X5 to raczej za wiele jak na jedną noc. Zwłaszcza, że oznaczało to, że Alec też jest X5. Dlatego nie wyczuła go przy huśtawkach, dlatego czuła dziwną znajomość z nim. Sytuacja wymykała sie jej całkowicie spod kontroli. Aż tak ekstremalnych sytuacji nie uczyli w Manticore. I nie chodziło tu o aż trzech ulepszonych genetycznie przeciwników, a nimi mogła sobie poradzić. Problem tkwił w dziwnym drganiu jej wnętrza. Obezwładniające uczucie nowej więzi, z jaką nie miała wcześniej do czynienia.

- Numery – zażądała
Mogła ich wykpić i uciec. Ale denerwujący wewnętrzny głos nieustannie podszeptywał, że nie kłamią, że mówią prawdę. I to ją chyba najbardziej przerażało. Początkowo tylko trochę dręczył ją fakt, że ma zabić X5, z która w jakiś sposób przecież była związana. Teraz czuła się jeszcze gorzej.
- 599 – Zack odpowiedział
Spojrzał wymownie na Aleca.

Zielonooki ciągle nie odrywał wzroku od drobnej brunetki. Jego umysł wciąż rozpaczliwie szukał wspomnienia tej dziewczyny. Pamiętał praktycznie wszystkich ze swojego oddziału, a już tym bardziej ją by zapamiętał. Nic jednak nie chciało mu przesłać jej obrazu we wspomnieniu Manticore. Po ponownym chrząknięciu Zacka, dotarło do niego żądanie. Przełknął ślinę i prawie półszeptem wypowiedział swój numer:
- 494.

Liz zakręciło się w głowie. Zimna krew i opanowanie wdrażane przez Manticore zaczynały ustępować miejsca wahaniu i niedowierzaniu. To chyba była ta emocjonalność, o której mówili nadzorujący ją naukowcy. A teraz, gdy z ust Aleca padł numer, który klasyfikował go do jej oddziału...

- Nikt nie przeżył z twojego oddziału. Zostałaś tylko ty.

Rok żyła ze świadomością, że jest jedyną istniejącą X5 ze swojej sekcji. Ponad rok spędziła sama na osobnym oddziale, do którego ją przeniesiono niby ze względu na likwidację jej jednostki. Nie dziwiło jej, że Manticore ją okłamało, robili to na każdym kroku. Byłaby w szoku, jeśli powiedzieliby prawdę. Po prostu zrobiło jej się słabo na myśl o tym, że żył jeszcze ktoś taki jak ona.

Powinno ją to cieszyć. A jednak było w tym więcej strachu niż radości. Nie była w tym odosobniona. Zielone oczy iskrzyły ciągle głębokim wahaniem. Wróciło to uczucie powiązania. Teraz mógłby to wyjaśnić genetycznym połączeniem i to w dodatku „sznureczkiem” sekcji wojskowej. Ale to nie było tylko to...

Drobne ciało brunetki drgnęło w nieopanowanym wyładowaniu. Nabrała głęboko powietrza, usiłując wyprostować ponownie swoje ciało. Ale siła epilepsji była większa. Każdy kolejny wstrząs był mocniejszy, aż osunęła się w dół.

c.d.n.
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Wed Nov 03, 2004 10:26 am

No więc zabiaramy się za komentowanie :cheesy:
- To X5 – padła odpowiedź z głębi uliczki
- Zack – Max rozluźniła całe ciało
A nie mówiłam, że to Zack? :cheesy: Nenenene wiedziałam, że to on :cheesy:


Więc już wiem chociaż troszkę jak to było, znali się z jednostki... Ale nadal jest tyle niewiadomych, że swoje domysły pozostawie dla siebie 8)
Powinno ją to cieszyć. A jednak było w tym więcej strachu niż radości. Nie była w tym odosobniona. Zielone oczy iskrzyły ciągle głębokim wahaniem. Wróciło to uczucie powiązania. Teraz mógłby to wyjaśnić genetycznym połączeniem i to w dodatku „sznureczkiem” sekcji wojskowej. Ale to nie było tylko to...
Właśnie czyli Liz jednak już cos odczuwa, coś innego niż tylko więzy wojskowe... To ja nadal nie mogę zrozumieć czyemu w takim wypadku będzie z Zackiem... W ogóle Zack a Alec to takie przeciwieństwa już nawet nie chodzi o charakter, ale nawet o wygląd. Z jednej strony niebieskooki z drugiej zielonooki... Którą opcję pani wybiera? Oczywiści zielonooką 8) :lol:
- Niczego nie chcę... od was. Tylko od niej – wskazała na Max
Guevara napięła mięśnie. Było coś niepokojącego w głosie brunetki. Nie raz grożono jej śmiercią czy usiłowano w jakikolwiek inny sposób zranić. Tym razem chyba powinna się przejąć, skoro nasyłano na nią inną X5.

- Bez urazy 452 – Liz rzuciła słodko – Ale to tylko zadanie. Nic osobistego.
Hmmm jeśli oni juz wiedzą ocb, to co teraz będzie?
- Ciężko ci będzie pokonać troje X5 – powiedział całkiem spokojnie
Liz nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Troje X5 to raczej za wiele jak na jedną noc. Zwłaszcza, że oznaczało to, że Alec też jest X5. Dlatego nie wyczuła go przy huśtawkach, dlatego czuła dziwną znajomość z nim. Sytuacja wymykała sie jej całkowicie spod kontroli. Aż tak ekstremalnych sytuacji nie uczyli w Manticore. I nie chodziło tu o aż trzech ulepszonych genetycznie przeciwników, a nimi mogła sobie poradzić. Problem tkwił w dziwnym drganiu jej wnętrza. Obezwładniające uczucie nowej więzi, z jaką nie miała wcześniej do czynienia.
Więc Liz już wie... Hmm...

I jeszcze tan atak...

Ok _liz czkekam na kolejną część :cheesy: Wiesz SZD jest chyba jeszcze bardziej tajemnicze niż SLAFG :twisted: Podoba mi sie to :twisted: Ale ta moja ciekawość...

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Wed Nov 03, 2004 4:41 pm

- Zack –
:mrgreen: i wszystko jasne.
Zack. Liz pierwszy raz słyszała to imię, ale bądź co bądź dziwnym sposobem budziło w niej respekt. Nie lęk, ale czysty szacunek. Taki, jaki miało się wobec dowódcy i autorytetu.
hmm to on już w Manticore był kimś w rodzaju przywódcy :? .
A teraz jeszcze pojawił się jakiś niebieskooki Zack.
oczka niebieskie czy oczka zielone, wybór należy do ciebie :lol: .
I momentalnie odsunął się od niej jak oparzony. 542. Była z jego oddziału...
fiu fiu, robi się ciekawie :twisted: .
- Bez urazy 452 – Liz rzuciła słodko – Ale to tylko zadanie. Nic osobistego.
a Max powie - nie no spoko, nie ma sprawy, skoro tak to możesz sobie mnie zabić - :evil: .
Liz nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Troje X5 to raczej za wiele jak na jedną noc. Zwłaszcza, że oznaczało to, że Alec też jest X5.
dlaczego "zwłaszcza" :roll: , to brzmi tak jakby Liz zależało na nim, albo coś w tym stylu i myślała teraz - kurczę tego nie było w planie -
Pamiętał praktycznie wszystkich ze swojego oddziału, a już tym bardziej ją by zapamiętał. Nic jednak nie chciało mu przesłać jej obrazu we wspomnieniu Manticore.
no to rzeczywiście musiało się między nimi coś wydarzyć, skoro "zmusili ich" do zapomnienia o swoim istnieniu.
Każdy kolejny wstrząs był mocniejszy, aż osunęła się w dół.
wow, no to teraz będzie reanimacja ^_^ .
Czytaj między wierszami...

User avatar
Lizzy88
Nowicjusz
Posts: 105
Joined: Sat Aug 21, 2004 5:49 pm
Contact:

Post by Lizzy88 » Wed Nov 03, 2004 5:03 pm

Musiało coś ich łączyć. Wyprali im mózgi, okłamywali ich... A teraz sami pchają ich sobie w ramiona, choć to pewnie nie było zamierzone... Niech Liz się zbuntuje, bo tylko będzie jeszcze bardziej sfrustowana. I niech zajmie się odzyskaniem wspomnień... :wink:
Powinno ją to cieszyć. A jednak było w tym więcej strachu niż radości. Nie była w tym odosobniona. Zielone oczy iskrzyły ciągle głębokim wahaniem. Wróciło to uczucie powiązania. Teraz mógłby to wyjaśnić genetycznym połączeniem i to w dodatku „sznureczkiem” sekcji wojskowej. Ale to nie było tylko to...
Ha, ponownie coś się kształtuje, choć może oni sami nie są świadomi co. Niby powolutku, ale ziarnko do ziarnka...
Popieram onar-ek, skoro dzieje się coś takiego, to jak ona i Zack mają być razem???
Ja tam nic przeciwko niemu nie mam, ale z dwojga złego wybieram zielonookiego. :twisted:

I mam nadzieję, że to omdlenie to tylko wynik stresu i silnych emocji, a nie czegoś poważniejszego. No ale z _liz nigdy nic nie wiadomo...
Mężczyzna uważa, że wie, ale kobieta wie lepiej. - chińskie

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Wed Nov 03, 2004 5:07 pm

Nie komentowałam długo bo mój komp odmówił posłuszeństwa, a części drukowałam na szybko u koleżanki i czytałam w domu. Teraz będę komentowała na bierząco :lol:
Muszę poszukać na necie jak wygląda ten Zack, bo nie mam pojęcia. On jest z tego serialu prawda??
Kiedy dotarła do parku, nie mogła się powstrzymać przed wskoczeniem na huśtawkę. Mogło to wyglądać głupio, ale nigdy w życiu nie miała szansy się ot tak po prostu pohuśtać.
Ten fragment tak mnie jakoś hmmm...zasmucił? Ona nie miała dziecistwa. Od małego uczona zabijać, teraz cieszy się nawet taką zwykłą rzeczą jak huśtawka. :(
Bez urazy 452 – Liz rzuciła słodko – Ale to tylko zadanie. Nic osobistego
No to jak ona powiedziała już o swoim zadaniu, to jak go teraz wykona?? No niby wiadomo, że ona ma ją zabić, no ale będzie jej trudniej.
Drobne ciało brunetki drgnęło w nieopanowanym wyładowaniu. Nabrała głęboko powietrza, usiłując wyprostować ponownie swoje ciało. Ale siła epilepsji była większa. Każdy kolejny wstrząs był mocniejszy, aż osunęła się w dół.
No i co oni zrobią? Zabiorą ja ze sobą?? Czy co?? Kurcza nie doczekam się :roll:

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Wed Nov 03, 2004 5:10 pm

Każdy kolejny wstrząs był mocniejszy, aż osunęła się w dół.
wow, no to teraz będzie reanimacja .
E tam reanimacja - teraz Alec weźmie ją w ramiona i jak to zwykle bywa, zaniesie do swojego mieszkania i się zaopiekuje - no przecież nie dość, że to X5, to jeszcze z jego oddziału... I ba, oni się już nawet lubią. Już cos czują... I już wiedzą, że się znali, coś sobie przypominają...
:lol: Jaką ja mam wyobraźnię...
Ale czyjeś ramię oplotło ja w pasie. Alec. Drugą ręką odgarnął ciemne włosy, odsłaniając kark i odczytując na głos kod.
- 542.

I momentalnie odsunął się od niej jak oparzony. 542. Była z jego oddziału...
Zielonooki ciągle nie odrywał wzroku od drobnej brunetki. Jego umysł wciąż rozpaczliwie szukał wspomnienia tej dziewczyny. Pamiętał praktycznie wszystkich ze swojego oddziału, a już tym bardziej ją by zapamiętał. Nic jednak nie chciało mu przesłać jej obrazu we wspomnieniu Manticore. Po ponownym chrząknięciu Zacka, dotarło do niego żądanie. Przełknął ślinę i prawie półszeptem wypowiedział swój numer:
- 494.

Liz zakręciło się w głowie. Zimna krew i opanowanie wdrażane przez Manticore zaczynały ustępować miejsca wahaniu i niedowierzaniu. To chyba była ta emocjonalność, o której mówili nadzorujący ją naukowcy
Nie no, to nie na moje nerwy! :roll:
Sory _liz, ale więcej nie napiszę :roll: Przy następnej części się poprawię, po tej poprostu nie wiem co powiedzieć :roll:
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Wed Nov 03, 2004 6:13 pm

Ja tam nic przeciwko niemu nie mam, ale z dwojga złego wybieram zielonookiego.
Lizzy88 ale ci sie rymło ^_^ .
Muszę poszukać na necie jak wygląda ten Zack, bo nie mam pojęcia.
Elip polecam stronę http://darkangel.scifi.pl/ (on jest z tego serialu) .
E tam reanimacja - teraz Alec weźmie ją w ramiona i jak to zwykle bywa, zaniesie do swojego mieszkania i się zaopiekuje - no przecież nie dość, że to X5, to jeszcze z jego oddziału...
no a co ty myślisz, że ja niby co miałam na myśli ^_^ .
Czytaj między wierszami...

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Wed Nov 03, 2004 6:30 pm

No sępiki, ładnie komentujecie. Jeszcze kilka takich a będę w stanie w przypływie dobrego nastroju jeszcze dzisiaj coś wkleić :roll:
Właśnie czyli Liz jednak już cos odczuwa, coś innego niż tylko więzy wojskowe... To ja nadal nie mogę zrozumieć czyemu w takim wypadku będzie z Zackiem... W ogóle Zack a Alec to takie przeciwieństwa już nawet nie chodzi o charakter, ale nawet o wygląd. Z jednej strony niebieskooki z drugiej zielonooki... Którą opcję pani wybiera? Oczywiści zielonooką
Hm, po pierwsze to w rzeczywistości Zack też ma zielone oczka, ale w moim mniemaniu nie takie jak Alec. Poza tym dwóch zielonookich mi nie pasowało i zawsze Zacka wyobrażałam sobie jako niebieskookiego, więc taki pozostał. Po drugie, może i Liz coś odczuwa, może i Alec coś odczuwa, ale w Manticore nie uczyli jak sobie radzić z emocjami. Oni będa wokół siebie krążyć. A jak dojdzie do tego, że Liz będzie z Zackiem? Moja słodka tajemnica! :twisted: Powiem wam tylko, że w przypływie gwałtownych emocji wiele się może stać...
a Max powie - nie no spoko, nie ma sprawy, skoro tak to możesz sobie mnie zabić -
Oj, aras nie doceniasz Max. Naprawdę zastanów się nad jej postacią w serialu. Jaka była? Spójrz chociażby na odcinek z Benem. Teoretycznie powinna go zabić, moze gdyby był zwykłym mordercą zrobiłaby to, ale jednak był jej "bratem". Guevara w rzeczywistości jest z nich wszystkich najbardziej wrażliwa. A jak zareaguje? Hmm, nie trudno sie chyba domyślić.
Musiało coś ich łączyć. Wyprali im mózgi, okłamywali ich... A teraz sami pchają ich sobie w ramiona, choć to pewnie nie było zamierzone...
Czy coś ich łączyło? Hmm... Na pewno należeli do jednego oddziału, tego możecie być pewni. Ale się kompletnie nie pamiętali, co oznacza, że trafili na przytulaśne Psy-Ops i wymazano im część pamięci. Dlaczego? A kiedyś się na pewno dowiedzie 8) A teraz nie pchają ich sobie w ramiona. Manticore nie ma pojęcia, że 494 żyje, że jest jakakolwiek szansa, że spotka Liz i że ją sobie przypomni. Jedno jest pewne, zrobili błąd wysyłając do tego zadania Liz.
I mam nadzieję, że to omdlenie to tylko wynik stresu i silnych emocji, a nie czegoś poważniejszego
To nie omdlenie. Tylko typowa choroba X5 - epilepsja.
No i co oni zrobią? Zabiorą ja ze sobą?? Czy co??
Swego rodzaju pokrewieństwo pokrewieństwem, ale żadne z nich nie jest na tyle nierozważne, żeby ją zabierać ze sobą. Zwłaszcza, że Liz ciągel stoi po drugiej stronie, czyli po stronie Manticore.
teraz Alec weźmie ją w ramiona i jak to zwykle bywa, zaniesie do swojego mieszkania i się zaopiekuje - no przecież nie dość, że to X5, to jeszcze z jego oddziału...
nowa ty niepoprawna romantyczko :haha: W tym momencie Alec chyba byłby ostatnią osobą, która w ogóle podeszłaby do Liz. nie z nienawiści czy strachu, ale po prostu z szoku... A poza tym dlaczego miałby brać obcą dziewczynę w ramiona? I zanosić do swojego mieszkania? Żeby narazić i siebie na wyrok Manticore?

Jeszcze troszkę się pomęczcie z pisaniem komentarzy (zwłaszcza, że własnie wam sporo ułatwiłam i wyjaśniłam), a może was wynagrodzę :roll:
Image

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Wed Nov 03, 2004 6:46 pm

nowa ty niepoprawna romantyczko :haha: W tym momencie Alec chyba byłby ostatnią osobą, która w ogóle podeszłaby do Liz. nie z nienawiści czy strachu, ale po prostu z szoku... A poza tym dlaczego miałby brać obcą dziewczynę w ramiona? I zanosić do swojego mieszkania? Żeby narazić i siebie na wyrok Manticore?
Mam nadzieję że to nie były pytanie retoryczne, bo mam zamiar na nie odpowiedzieć 8) Więc - 1. Dlaczego? Ja Ci powiem dlaczego :lol: Bo Liz jest wręcz stowrzona dla Aleca, a Alec dla niej 8) Poza tym - i tak wszyscy wiemy, że będą razem, więc po co to sobie utrudniać? :lol: Zanosić do swojego mieszkania - hm... w sumie patrz wyżej :cheesy: Narażać to on się i tak na codzień naraża, a zresztą wątpię, żeby to było dla Aleca jakąś przeszkodą w dorwaniu się do spódnicy Liz :lol:

Ekhm, Boże, co ja mówię :roll: Tak na poważnie - tak to zwykle bywa - z Liz staje się coś złego, a Alec ją z tego wyciąga... i ciągnie do siebie 8) Spotkałam się z tym w paru przypadkach i zdążyłam się przyzwyczaić :P :haha:

Romantyczką może i jestem, nie przeczę :haha: Te moje aluzje to właściwie były żarty, ale... kto by nie chciał widzieć tam takiego scenariusza... :wink:
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Wed Nov 03, 2004 7:21 pm

Miałam na myśli, że wyglądało to tak jakby Max miała to zrozumieć i przyjąć do wiadomości, właśnie przez sposób w jaki powiedział to Liz.
Spójrz chociażby na odcinek z Benem. Teoretycznie powinna go zabić, moze gdyby był zwykłym mordercą zrobiłaby to, ale jednak był jej "bratem".
a nie zrobiła tego :roll: , bo mnie się wydaje że zrobiła, żeby go w pewnym sensie uratować.
Czytaj między wierszami...

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Wed Nov 03, 2004 8:42 pm

A jak dojdzie do tego, że Liz będzie z Zackiem? Moja słodka tajemnica! Powiem wam tylko, że w przypływie gwałtownych emocji wiele się może stać...
No razem będą raczej w późniejszych częściach, czyli coś między Liz i Alec'iem już będzie, no przynajmniej będą o sobie dużo myśleć - tak mi się wydaje :lol: . A może Liz z jakiegos powodu wkurzy się na Aleca i w przypływie złości np. pocałuje Zacka :shock: . Albo będzie chciała uciec od myśli o Alecu i umówi się z tym drugim... :wink:

User avatar
Lizzy88
Nowicjusz
Posts: 105
Joined: Sat Aug 21, 2004 5:49 pm
Contact:

Post by Lizzy88 » Wed Nov 03, 2004 10:21 pm

I mam nadzieję, że to omdlenie to tylko wynik stresu i silnych emocji, a nie czegoś poważniejszego
To nie omdlenie. Tylko typowa choroba X5 - epilepsja.
Tylko??? To ma być życie? Nie dość, że ciągle cię ktoś ściga, to jeszcze mieć takie coś... :twisted:

_liz, rozumiem, że chcesz komentarze, ale tutaj wszyscy tak się starają...
Czy coś ich łączyło? Hmm... Na pewno należeli do jednego oddziału, tego możecie być pewni. Ale się kompletnie nie pamiętali, co oznacza, że trafili na przytulaśne Psy-Ops i wymazano im część pamięci. Dlaczego? A kiedyś się na pewno dowiedzie A teraz nie pchają ich sobie w ramiona. Manticore nie ma pojęcia, że 494 żyje, że jest jakakolwiek szansa, że spotka Liz i że ją sobie przypomni. Jedno jest pewne, zrobili błąd wysyłając do tego zadania Liz.
Wiem. Trochę opacznie mnie zrozumiałaś. Miałam na myśli, że oni nie robią tego celowo, ale przydzielając Liz do zlikwidowania Max popchnęli ją w stronę przeszłości, co wcale nie było ich zamiarem. Robią to nieświadomie. Powiedzmy, tragiczne zbładzenie. :wink: Próbujesz oszukać przeznaczenie, a ono sobie z ciebie kpi. I z nich też zakpiło.

Nowa, milusio by było z tym noszeniem na rączkach... :twisted: No, ale jest jeszcze Zack i te silne emocje, i cała lista innych rzeczy, które można określić po prostu przeszkodami. Ależ jaka potem słodka nagroda... :twisted:
Mężczyzna uważa, że wie, ale kobieta wie lepiej. - chińskie

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Thu Nov 04, 2004 9:27 am

Na chwilkę wracając do tego, co napisałam o Max i Benie - miałam na myśli sam początkowy fakt, czyli pojawienie się kogoś kto morduje ludzi itd. Max mogłaby go zabić od razu, ale to był brat, nie potrafiłą tego zrobić. Dopiero na końcu, chcąc go ratować przed Lydeckerem.

A teraz dostaniecie sępiki kolejną część (którą macie obficie skomentować, chociaż jest dość krótka). Ja wracam do szycia strojów na jutrzejszy Dzień Europejski (nie ma to, jak dyrektor wymyśli taki dzień i konkurs, w którym każda klasa ma do zaprezentowania jakiś kraj europejski)


6.

Niepamięć może być rajem, z którego nie można nas wygnać
a może być też piekłem, z którego nie można uciec


Max momentalnie drgnęła, lądując przy trzęsącej się Liz. Ktoś obserwując to z boku, mógłby się zastanawiać nad jej intencjami. W końcu drobna brunetka chciała ja zabić i to bez głębszych powodów, na zlecenie. To był wystarczający powód, żeby jej nienawidzić. Max jednak patrzyła na to zupełnie inaczej.

W jej oczach Liz należała do X5, jej braci i sióstr. Robiła to, do czego ja zmuszało Manticore, nie miała innego wyjścia. Nie mogła jej za to winić. Choć niewiadomo jak zimna czy zdystansowana wydawała się być Guevara, w rzeczywistości rozpaczliwie szukała bliskich. Była w stanie ich ocalić przed wszystkim, byle mieć pewność, że nic im nie grozi.

Wyjęła z kieszeni fiolkę z pigułkami. Chociaż raz się przydało nosić tryptofan ze sobą. Liz, ciągle przytomna lecz z tak silnymi drgawkami, nie broniła się. Kładąc głowe telepiącej się brunetki na swoich kolanach, Mac wsunęła dwie tabletki do jej ust. Wszystko zmieniło się w przeciągu kilku minut. Choć trwało to dłużej niż przejście emocji Guevary ze stanu strachu i gniewu do zapokojenia i troski.

Zack i Alec stali nieruchomo, wpatrując się w obie dziewczyny. Każdego z nich przytrzymywały inne powody, wtapiając ich praktycznie w asfalt. Dla Zacka liczyło sie w tym momencie bezpieczeństwo innych. Nie przeczył, że myśl o tym, że żyje ktoś jeszcze z dawno zlikwidowanego oddziału była błogo przyjemna. Ale w jego głowie ciągle przetwarzały się inne informacje. Zacks nie mógł się skupiać na jednostkach. W jego rękach znajdowały się losy wszystkich innych żyjących X5. Liz jako aktywny żołnierz Manticore stanowiła dla nich zagrożenie. Musiał trzymać ją jak najdalej od nich, a teraz zwłaszcza od Max. I był na to tylko jeden sposób – wyrok.

Alec natomiast ciągle krązył myślami daleko. W jego umyśle przebijały się krzyki, oddźwięki wypowiedzianych przed chwilą słów i resztki pamięci dotyczącej Manticore. Wciąż nie dopuszczał prawdy o pochodzeniu Liz. Nie dlatego, że nie wyglądała na X5. On nadal nie mógł jej sobie przypomnieć. Jej z czasów Manticore. Jakby wymazali mu ja z pamięci albo... no właśnie nie było żadnego „albo”.

- Złamaliście zasady. Czeka was kara. Jedno z was trafi na inny oddział. Teraz oboje na Psy-Ops.
- Nie!


Lodowy głos Lydeckera prześladował go nieraz, budząc gniew. Teraz razem z ostrym poleceniem wróciła dawno zapomniana rozpacz. I zamiast obezwładnić go jeszcze bardziej, tylko go rozdrażniła. Czuł się jak ktoś z amnezją, gdy wszystko dokoła coś przypomina, ale nie wiesz co. Wtedy nadchodzi jeszcze większa obawa – że nigdy nie poznasz tego wspomnienia.

Zielone tęczówki iskrzyły w mroku. Ani na chwilę nie oderwały sie od drobnej brunetki, powoli odzyskującej siły. Może ona bedzie w stanie mu siebie przypmnieć? Na pewno będzie potrafiła mu opowiedzieć to, czego on nie mógł odnaleźć w swojej pamięci.

- Nie wiedziałam, że ktoś z twojej sekcji jeszcze żyje – Max zerknęła na Aleca
- Bo nikt więcej nie żyje – odpowiedź wypadła zdławionym półszeptem z ust Liz
Brunetka uniosła nieco swoje ciało, ale nie była w stanie jeszcze wstać. Zacisnęła pięści, usiłując zebrać swoje siły i uciec z dala od porażki i przerażającej przeszłości, która zaczęła się dobijac do niej.

To jednak była zła decyzja, przyspieszać akcję. Nie dośc, że nie udało jej się wypełnić zadania, dopadł ja kolejny atak epilepsji i co najgorsze pogłębiła się ta rysa emocjonalnej skazy. Sam fakt, że ktoś z jej oddziału żył wbrew jej dotychczasowym przekonaniom, był jak narkotyk osłabiający zmysły. Ale wszystko to wypełniało się jeszcze dziwną substancją lepkiego upojenia. Jakby ogromna fala ugli zmieszała się z jej krwią i napędzała serce do szybszego bicia. I nie byłoby w tym nic dziwnego czy przerażającego, gdyby wiedziała skąd się to bierze. Tymczasem wypływało to z najskrytszych zakamarków jej jestestwa, o istnieniu których nie miała pojęcia.

- Masz dwa wyjścia 542 – Zack odezwał sie całkiem poważnie
Max i Liz spojrzały na niego. Obie wiedziały co ten ton oznacza. Guevara za dobrze znała Zacka, by się nie domyślić, co mu chodziło po głowie. Znów odzywał się w nim głos odpowiedzialności za wszystkich.

W nim ciągle tkwiło powołanie z Manticore do bycia dowódcą. Musiał w błyskawicznym czasie rozpatrzeć wszystkie możliwości postępowania i wybrać najlepsze rozwiązanie. Nie mógł ryzykować tym, że 543 po powrocie do Manticore ich wszystkich wyda. Za duże ryzyko. A z pewnością wyciągnęliby to z niej, nawet jeśli sama trzymałaby język za zębami. Psy-Ops nie takie informacje wydobywało z żołnierzy. Jej powrót tam był jednoczesnym podpisaniem wyroku na nich.

Nie mógł naprawde ryzykować. Zack mógł się wydawać nieustępliwy i dość bezwzględny, ale przez te wszystkie lata musiał się do tego przyzwyczaić, by chronić innych. Był w stanie się cieszyć z poznania jeszcze jednej X5 i może nawet chętnie by ja przytulił jak dawno zaginioną siostrę. Siostrę, której nawet nie miał okazji nigdy poznać.

Dlatego bolało jeszcze bardziej musieć podjąć tę decyzję. W końcu 599 nie był wyprany z uczuć. Przeciwnie, tak jak inni odczuwał, obserwował, cieszył się, żałował czy miał ochotę płakać. Ktoś, kto nigdy nie był w Manticore, kto nie przeszedł tyle, nie mógł zrozumieć jak ciężko podjąć taką decyzję. Jak ciężko odpowiadać za innych. Jak ciężko wydawać wyrok na kogoś, kto był prawie taki sam jak on.

Liz uniosła się, wciąz się lekko chwiała. Ciemne oczy powędrowały wzrokiem w stronę blondyna. Może i go nie znała, ale była na tyle błyskotliwa, że domyśliła się bez problemu co ma na myśli.

Zmrużyła nieco oczy. Błękitne tęczówki były niesamowicie lśniące. Nie gniewem czy strachem, ale... smutkiem. I w tym momencie zaczęło do niej docierać. On nie chciał jej zabić, ale był w stanie to zrobić, by chronić tę dwójkę mutantów. Pierwszy raz się spotkała z takim poświęceniem a raczej troską. W Manticore uczyli odpowiedzialności za resztę grupy, ale skoro byli poza murami... Przecież mając tę wolnośc, mógł dbać o siebie, odnajdywać 10 utraconych lat Manticore i raz na zawsze się od tego odciąć. To było wręcz...

ujmujące.

- Nie dam sie zabić – powiedziała spokojnie
Błękitne tęczówki przeszył błysk lodu. Nie pozostawiał jej wyboru. Mogła zginąć lub zawalić misję. Śmierć dopadłaby ją z jego ręki. Jeśli odpuściłaby sobie i wróciła do Manticore, czekałoby ją...
- Nie dam też sobie wyprać mózgu.

Ruszyła powoli w stronę wyjścia z uliczki, mijając Zacka bez słowa. Nawet przez ten urywek chwili zapomniała o Alecu i świdrującej świadomości.
- Jeśli nie zrezygnujesz z zadania – głos 599 nie był ani odrobinę ostry, raczej przygnębiająco ostrzegawczy – Zginiesz.

- Nie dziś – odpowiedziała

c.d.n.
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Thu Nov 04, 2004 9:56 am

:cheesy: Kolejnya dzień zaczynam w dobrym nastawoienu, wchodzę na forum i co widzę? Kolejną część SZD :cheesy:

No więc co do SZD, to nareszcie w pełni zrozumiałam tyltuł :lol: Może to i długo trwało, ale jakos się tym nie zajmowałam a teraz jestem pod wrażeniam :lol:
Niepamięć może być rajem, z którego nie można nas wygnać
a może być też piekłem, z którego nie można uciec.
Podoba mi się ten cytat 8)
Max momentalnie drgnęła, lądując przy trzęsącej się Liz. Ktoś obserwując to z boku, mógłby się zastanawiać nad jej intencjami. W końcu drobna brunetka chciała ja zabić i to bez głębszych powodów, na zlecenie. To był wystarczający powód, żeby jej nienawidzić. Max jednak patrzyła na to zupełnie inaczej.

W jej oczach Liz należała do X5, jej braci i sióstr. Robiła to, do czego ja zmuszało Manticore, nie miała innego wyjścia. Nie mogła jej za to winić. Choć niewiadomo jak zimna czy zdystansowana wydawała się być Guevara, w rzeczywistości rozpaczliwie szukała bliskich. Była w stanie ich ocalić przed wszystkim, byle mieć pewność, że nic im nie grozi.

Wyjęła z kieszeni fiolkę z pigułkami. Chociaż raz się przydało nosić tryptofan ze sobą. Liz, ciągle przytomna lecz z tak silnymi drgawkami, nie broniła się. Kładąc głowe telepiącej się brunetki na swoich kolanach, Mac wsunęła dwie tabletki do jej ust. Wszystko zmieniło się w przeciągu kilku minut. Choć trwało to dłużej niż przejście emocji Guevary ze stanu strachu i gniewu do zapokojenia i troski.
Nie wiem czemu, ale właśnie brakowało mi takiej Max... Bo taką ją kojarzę z serialu... No i tuataj wszystko wyjaśniłaś _liz już chyba nik nie będzie miał co do postępowania Max jakiegoś 'ale' :lol:
Alec natomiast ciągle krązył myślami daleko. W jego umyśle przebijały się krzyki, oddźwięki wypowiedzianych przed chwilą słów i resztki pamięci dotyczącej Manticore. Wciąż nie dopuszczał prawdy o pochodzeniu Liz. Nie dlatego, że nie wyglądała na X5. On nadal nie mógł jej sobie przypomnieć. Jej z czasów Manticore. Jakby wymazali mu ja z pamięci albo... no właśnie nie było żadnego „albo”.

- Złamaliście zasady. Czeka was kara. Jedno z was trafi na inny oddział. Teraz oboje na Psy-Ops.
- Nie!

Lodowy głos Lydeckera prześladował go nieraz, budząc gniew. Teraz razem z ostrym poleceniem wróciła dawno zapomniana rozpacz. I zamiast obezwładnić go jeszcze bardziej, tylko go rozdrażniła. Czuł się jak ktoś z amnezją, gdy wszystko dokoła coś przypomina, ale nie wiesz co. Wtedy nadchodzi jeszcze większa obawa – że nigdy nie poznasz tego wspomnienia.
Jek mi szkoda chłopaka... Czyli moje myśl się sprawdziły... Złamali zasady zakochując się w sobie... Aż się płakać chce na myśl, że mimo wszystko i tak później będą razem, że się znaleźli :cry: To takie romantyczne :lol: Spodoba Ci sie Nowa :lol:
Zmrużyła nieco oczy. Błękitne tęczówki były niesamowicie lśniące. Nie gniewem czy strachem, ale... smutkiem. I w tym momencie zaczęło do niej docierać. On nie chciał jej zabić, ale był w stanie to zrobić, by chronić tę dwójkę mutantów. Pierwszy raz się spotkała z takim poświęceniem a raczej troską. W Manticore uczyli odpowiedzialności za resztę grupy, ale skoro byli poza murami... Przecież mając tę wolnośc, mógł dbać o siebie, odnajdywać 10 utraconych lat Manticore i raz na zawsze się od tego odciąć. To było wręcz...

ujmujące.
Jezuu czy mi się zdaje czy Liz juz się jakoś zauroczyła Zackiem? Chyba go troszkę podziwia i... Jezuu ja naprawdę nie mogę wyobrazić ich sobie razem... Ale się staram :lol:
- Nie dam sie zabić – powiedziała spokojnie
Błękitne tęczówki przeszył błysk lodu. Nie pozostawiał jej wyboru. Mogła zginąć lub zawalić misję. Śmierć dopadłaby ją z jego ręki. Jeśli odpuściłaby sobie i wróciła do Manticore, czekałoby ją...
- Nie dam też sobie wyprać mózgu.

Ruszyła powoli w stronę wyjścia z uliczki, mijając Zacka bez słowa. Nawet przez ten urywek chwili zapomniała o Alecu i świdrującej świadomości.
- Jeśli nie zrezygnujesz z zadania – głos 599 nie był ani odrobinę ostry, raczej przygnębiająco ostrzegawczy – Zginiesz.

- Nie dziś – odpowiedziała
Nie wiem czemu, ale ten fragment zasmucił mnie... Może dlatego, że właśnie słucham sobie piosenki 'She's like the wind' i to tak jakos pasuje jak Liz będzie z Zackiem, a Alec sobie wszystko przypomni i... :cry:

Ok nie jestem w stanie dalej komentować więc na dziś wystarczy 8)

I jeszcze jedno:
liz wrote: Ja wracam do szycia strojów na jutrzejszy Dzień Europejski (nie ma to, jak dyrektor wymyśli taki dzień i konkurs, w którym każda klasa ma do zaprezentowania jakiś kraj europejski)
Wiem co czujesz _liz ja miałam tak w VIIIkl. podstawówki, dziwne, że jeszcze to pamiętam :roll: No, ale wtedy też coś takiego mieliśmy i ja byłam aqrat w grupie Niemiec... I wygraliśmy bo był do tego konkurs takie coś jak wybory :lol: Fajna zabawa się okazała na koniec 8)

No tego czekam na kolejną część i _liz nie męcz nas za długo co :twisted:

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 7 guests