Freak Nation [kompletne]

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
elfchick
Nowicjusz
Posts: 105
Joined: Wed Oct 13, 2004 7:57 pm
Location: Olsztyn
Contact:

Post by elfchick » Wed Oct 27, 2004 8:26 pm

moze wlasnie dlatego ze tak jej chcial... :roll:
center><a><img><br>NYC is love.</a></center>

Guest

Post by Guest » Wed Oct 27, 2004 8:28 pm

może chciał zeby była świadoma tego co robi bo nie chciał Jej zranić nie chciał zeby potem żałowała chwilowej słabości

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Wed Oct 27, 2004 9:42 pm

Nie mam czasu odpowiadac dzisiaj, mialam dzisiaj paskudna ekonometrie, nie powiem wyniku, bo mnie mierzi :evil: Mam dla was dwie nowe czesci.

_liz, odebralam meila. Dziewczyno, ale sie pospieszylas :shock: :cmok: Czeka mnie popoludnie sprawdzania. :roll: Ale dzieki. A teraz zmykam na Komnatę, wiadomo co zrobić :cheesy:
Last edited by Hotaru on Tue Jan 11, 2005 10:19 pm, edited 1 time in total.
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Wed Oct 27, 2004 9:54 pm

Pospieszyłam się, żebyś mogła to sprawdzić i ewentualnie nanieść poprawki. Poza tym to był taki stres przy tłumaczeniu tego, że musiałam wreszcie się tego pozbyć :roll: Naprawdę, to niesamowita odpowiedzialność podjąc się czegoś takiego. Eh...

A ty znów zasuwasz z tymi częściami :shock: Ta część mnie ciągle troszkę bawi, ale tylko pod względem Cody'ego i jego genialnego "masz ruję". Ależ on jest spostrzegawczy... No i te jego treningi. Trzeba mu przyznac, że pomysłowy z niego chłopiec, nie ma co. Ale w końcu genetycznie ulepszony.

Mania Aleca zaczyna coraz bardziej pochłaniać Liz. Gorzej... to już nie mania, ale zaczyna być uczucie. W obliczu gorączki hormonów jeszcze tego nie widać, ale to ona stanowi to przejście ze zwykłej fascynacji w coś głebszego. Natomiast sam 494 powinien troszkę włączyć swoje szare komórki. Za kogo on Liz bierze, jeśli podejrzewa, że będąc z Biggsem zrobiłaby t o z nim - albo nie jest z Biggsem albo Alec pojmuje ją w nieodpowiednich kategoriach. Chociaż z drugiej strony niby ruja by wszystko tłumaczyła... Ale faceci i tak rzadko kiedy odpowiednio odczytują sytuację i słowa kobiet. No, ale "jego mała pani" teraz powinna dać Liz do myślenia...

W zasadzie nie wiem czemu to piszę, skoro i tak wiem co bedzie dalej :roll:
Image

User avatar
Athaya
Zainteresowany
Posts: 298
Joined: Sun Jun 20, 2004 2:14 pm
Location: Kalisz

Post by Athaya » Wed Oct 27, 2004 10:22 pm

No dobra... Dawno nie komentowałam :oops:

Ale ostatnio dodane części skomętuje 8)

34: No więc ... Hmmm... Liz ma ruję :twisted: Zabawnie (jak dla kogo) I ten Cody... Eh zabawny mutancik był z niego z tym "masz ruję" :lol: Niesamowicie bezpośredni facet. Do zniesienia. Natomiast Liz... Eeee... Rozwija umiejętności manualne, a może "stan". w którym się znajduję jej w tym pomaga :twisted: :?: No nic zobaczymy co to z tymi treningami będzie dalej...

35: Liz mogła umrzeć! :shock: Oh... Tyle tylko mogę powiedzieć. Ale gdyby nie Alec to żeczywiście tak by się stało. Dobra dusza Liz :wink: Hormony..... Liz rozsadza z niezaspokojenia, a TEN swawolnie sobie z nią poczyna, przynajmniej na początku :twisted: Nieładnie, nieładnie 8)
Ogółem doskonałe opisy, ale to juz Ci mówiłam i wogóle doskonałe opowiadanko! Proszę o następne części :cheesy:
Image

User avatar
ADkA
Fan
Posts: 555
Joined: Fri Mar 12, 2004 10:07 am
Location: g.Śląsk
Contact:

Post by ADkA » Thu Oct 28, 2004 11:15 am

Czy jak powiem, "rozpieszczasz nas serwujęc nam kolejne dwie części", to czy to stwierdzenie nie zmieni tego cudu? Hmm.. :roll: Niezłe tempo! :cheesy:

No, nareszcie się doczekałam tych słów:
Rumienię się na wspomnienie tych wszystkich raniących, bolesnych słów, jakie skierowałam do niego. To prawda, że zranił mnie tak mocno, iż chciałam umrzeć. Żaden ból nie usprawiedliwia jednak tego, co zrobiłam. To było po prostu okrutne zrzucić na niego to wszystko, nic wszakże nie podejrzewał...

Jestem dumna z Liz! Jakoś rozliczyła się z przeszłością i z Maxem! To chyba było coś na kształt przeprosin?:P

Uff... szczęście, iż ta "ruja" nie trwa zbyt długo, bo by się nam Liz wykończyła! :wink:
A wogóle to ukłony w Twoją stronę, Hotaru za 35 część! Tak opisać nazwijmy to "zapaść" Liz... Uff... Bardzo, bardzo realistycznie, obrazy przelatywały mi przed oczami. Prawie czułam boleść i zmagania Maleństwa. :uklon:
I Alec zdradza objawy zazdrości? :shock: Czy mam jakieś omamy... :roll: On?! :shock:
Oki. Wiem, że chłopak jest bardzo złożony - tak tylko sobie żartuję!

I znowu w temacie Biggsa. Cała scenka, malutka na siłowni, wywołała u mnie usmiech na twarzy!
Ha! Mój nadopiekuńczy braciszek. No wspaniale. Zaraz zapyta...

"Gdzieś ty była?" pyta na pozór spokojnie.
I co gdzie ta jego nadopiekunczość?! Jest świetny w roli braciszka!
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"

niewidzialna

Znowu czytam (już?) nałogowo ff.

Post by niewidzialna » Thu Oct 28, 2004 5:12 pm

Ojeju...jak mnie dawno tu nie było. Wróciłam z odwyku internetowego(i znowu wpadam w czytanie ff). Miło popatrzeć, że coś się dzieje i są nowe arcydzieła... . Uff strasznie się umęczyłam... dużo czasu zajmuje nadrabianie zaległości...a już 35 części! Do rzeczy.
Hotaru, jak zawsze świetne. Opisywanie takich sytuacji... takie umiejętności. Raz się natknęłam na pewien uszczerbek, że nie wiadomo było kto co. Zrozumiałam, ale z tekstu wynikało, że ktoś robił co innego niż było w zamiarze. Trzeba na takie coś uważać...(zaczęłam też Kwaśne Pomarańcze..._liz, na początku też był podobny ..yy.. uszczerbek). Przykro mi Hotaru, ale nie potrafię powiedzieć gdzie coś takiego zauważyłam :(
Hotaru wrote:Domyślam się, że powinnam dziękować Biggsowi. Musiał dostrzec to, co ja widzę dopiero teraz. Tylko dzięki niemu Alec zachowywał się przyzwoicie przy mnie, jego pochmurna mina, kiedy Alec czegoś próbował, nie uszła niczyjej uwadze. Więc z czasem Alec stonował swoje żarty i odzywki, co wydaje się wręcz nieprawdopodobne.

Nie chciałem, żebyś to usłyszała. Ale nic nie poradzę na to, co czuję.
Hmm, i wszystko nadzwyczaj jasne... zresztą powinno być jasne odrazu po części NC-17 z prysznicem(tylko chyba jakoś nie było???) Biggs to przyjaciel Alec'a...(męska przyjaźń... coś mocnego, hm?) Jeśli Alec myślał, że Biggs i Liz..., że Liz to "jego(Biggsa) mała pani", to przecież...nie mógł TEGO zrobić przyjacielowi... .Więc ten zimny prysznic... . Hm, moje domysły są słuszne?Hotaru?
35:Liz spotkała Alec'a, zaczęły się drgawki i złapała się jego kurtki..itd. wiadomo co było. Świetna scenka. Normalnie wyobraziłam sobie tak jakby to był serial... . Opo total wciągające!
Ojeju! musze lecieć... . Jak później sobie coś przypomnę to napiszę.
A tak przy okazji... kiedy następna część? :twisted: Podpisano- mały sęp-ik :)

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Thu Oct 28, 2004 8:10 pm

Ok., kochani. Odrobinka wolnego czasu...

Elu, dziękuję pięknie :cmok: Słowa uznania od kogoś, kto zachwyca się prozą Deidre. Nie myślałam, że dożyje takiej chwili w moim życiu :roll: I to już w 22 roku życia. Łał.
Ela wrote:nie przypuszczam żeby Alex czuł coś więcej do dziewczyny którą potraktował tym "łazienkowym gestem", w sposób niemal instrumentalny, który z pewnością może być obraźliwy dla każdej dziewczyny.
Nie napiszę tu za dużo, bo nie ulega kwestii, że nie tylko obraził Liz, ale i zranił. I gwarantuję, że nie ostatni raz w tej historii zrobił coś takiego. No, tego typu scena z prysznicem już się nie pojawi, ale Alec to bystry facet w ranieniu innych. Jasne, zimnego prysznica to potrzebował bardzo i to natychmiast, mógł to jednak zrobić w sposób o wiele mniej upokarzający dla Liz.
Ela wrote:Być może on podoba się Liz, może jest nim zauroczona, może nawet coś do niego czuje chociaż jeszcze o tym nie wie. Ale dla mnie Alex to zimny nieczuły...hmm.. .mutant.
Ten jeden przecinek....powalił mnie na kolana ze śmiechu. Tych perełek jest więcej.
Zimny, nieczuły... wielu tak o nim myśli i sam Alec tak myśli. Rozrywkowy facet i za grosz sumienia. Tylko dlaczego w takim razie przyjaźni się z kimś takim jak Biggs, kto wydaje się niemal dokładnym przeciwieństwem Aleca?

_liz, nowe części przede wszystkim to był "efekt ekonometryczny" - cztery części napisane w jeden dzień, tylko z przepisywaniem krucho, więc i sporo umieszczam. Uczenie się tego przedmiotu - ekonometrii - sprawia mi taką radość, że uciekam w świat opowiadań od ponurej, nudnej rzeczywiści.

I zgadzam się z powszechnym osądem, że 494 używa nie tej głowy do myślenia, co trzeba. Jak najbardziej bywa zimny, nieczuły i kompletnie głupi, ale zdarzają mu się też genialne momenty. I przede wszystkim obsesyjnie chroni to, co ma w życiu: przyjaciół. A "przespanie" się z dziewczyną przyjaciela zdecydowanie leży w kategoriach rzeczy niedozwolonych.
Co do "pojmowania Liz" w nieodpowiednich kategoriach... pst, zaspoileruję. Pamięta ktoś jeszcze plotki Pam Troy?

Co do Cody'ego, to pojawi się jeszcze w tej historii parokrotnie. _liz, możesz oficjalnie potwierdzić. Cody jest bezpośredni, ale wie, co to umiar, takt i zdrowe poczucie humoru. Takie połączenie Biggsa i Aleca :D Dzięki temu Maleństwo jeszcze nie zrównało go z ziemią, mimo, że praktycznie przebywa z nim o wiele więcej godzin dziennie niż z własnym bratem.

Adka, scena "coś na kształt przeprosin" wobec Maxa pojawi się jeszcze co najmniej trzykrotnie. Podejrzewam, że ty, Ela i inne dreamerki będą mogły odetchnąć z ulgą.
W oczach Aleca widzę niemal obrazę.
"Niezłą masz opinie o mnie..." cedzi przez zęby "Nie po to się powstrzymywałem, by zaraz potem wyśpiewać Biggsowi, że jego mała pani poleciała na mnie!"
To nie scena zazdrości Aleca. To będzie później. Z najmniej oczekiwanej strony. To tylko efekt myślenia Aleca - przespanie się z dziewczyną przyjaciela, ba, nawet przyznanie się, że cos mogło być między nimi, należy w jego kodeksie myślenia do bardzo poważnego przestępstwa.
Niewidzialna zgadła od razu, wy się trochę namęczyliście, zanim doszliście. Oczywiście nie tylko "przespanie" się z dziewczyna kolegi to cos bardzo złego. Alec sam siebie wini za to, co czuje do Liz... no dobra, dość spoilerów.

Choroba Liz. Owszem, gdyby nie Alec, Liz mogłaby umrzeć. Niedługo znowu to się pojawi.

Biggs w roli braciszka... Hm, nie tak dawno podesłałam _liz jedną z najdłuższych części Freak Nation, w której Biggs i Maleństwo odbywają poważną rozmowę o pszczółkach, na temat myślenia facetów, i tak ogólnie o stosunkach damsko-męskich... 8) W gruncie rzeczy część odsłaniająca więcej o relacji Biggs-Maleństwo niż Maleństwo-Alec.

Małe - sępiki, trzeba was często dokarmiać :roll: Robicie się coraz bardziej głodni :evil:
Last edited by Hotaru on Tue Jan 11, 2005 10:20 pm, edited 1 time in total.
Image

User avatar
ADkA
Fan
Posts: 555
Joined: Fri Mar 12, 2004 10:07 am
Location: g.Śląsk
Contact:

Post by ADkA » Fri Oct 29, 2004 12:22 pm

Cóżeś Ty znowu Hotaru wymyśliła?! :wink:
Chodzi mi oczywiście o jakieś genetyczne zepsucie Liz. Dziewczyna nie może się tylko zmagać z przeszłością oraz rodzącą się obsesją na tle Aleca! Nie! :twisted: Jeszce pakujesz ją w jakąś chorobę, no może nie chorobę, ale coś co pewnie będzie zagrażało jej życiu. Prawdopodobnie. :roll:
Nareszcie Liz zaczyna "na trzeźwo" rozliczać się z Roswell, a tu proszę znowu jakieś kłody... :?
Twoja wyobraźnia czasami mnie przeraża... :wink:
Alec siedzi obok mnie, popija colę, a Cece kończy opatrywać mu ramię.
Ha, ha... tak właśnie sobie wyobrażam tego człowieka. Widzę go rozpartego niedbale na krześle, popijającego jakiś napój (może nie cole :wink: ) i z ironicznym uśmieszkiem obserwującego świat wokół. Nic, że jest w jakimś stopniu ranny... Jego to zbytnio nie obchodzi. On jest ponad to. 8) Taa... tylko po co ja to piszę..
Jeszcze pytanko: a która to część jest tą w której Liz i Biggs odbywają rozmowę o wszystkim? Tak bym chciała wiedzieć, ile jeszcze muszę czekać...
Dobra, kończę bo zaczynam smucić... Pa!
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Fri Oct 29, 2004 5:49 pm

No wiecie? Ja wiem, że właśnie skończyło się SLFG... i konspiracja szlocha rozpaczliwie, ale jak tak dalej pójdzie, to rozszlochacie się przeze mnie na dobre, bo nie uświadczycie tutaj aktualizacji :evil: Co najwyżej ADka będzie dostawać regularnie Pm'y z kolejnymi częściami. Tak dwa razy dziennie...
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Fri Oct 29, 2004 6:00 pm

O nie! Proszę mnie nie obarczać winą za to, że nie ma tu komentarzy. Ja staram się wpadać tu regularnie... A jeśli czasem się opóźniam to tylko dlatego, ze nie wiem co nowego genialnego napisać, skoro i tak juz całą paletę swoich wrażeń ci opisuję na bierząco. No, ale dobrze, żeby nie było...

Kyle - mój ulubieniec z Roswell, czasami przebija nawet Michaela (ale tylko pod względem sympatii do Liz). Dobrze jest mieć takiego przyjaciela, z takim poczuciem humoru i tak trwającego przy Liz bez względu na wszystko. Może to okreslenie nie pasuje, ale on tak dobrze zastępuje Alexa póki on jest "na wyjeździe".

Rozpisłabym się o Biggsie i CeCe i o tym, jak jestem za ich związkiem, ale z d e c y d o w a n i e tego nie zrobię i Hotaru wie dlaczego 8)

A odnośnie tego zadania, patrolu itd. to Alec chyba bez względu na wszystko zawsze przyciąga kłopoty. W każdej postaci. Cóz, taki jego urok.

Czekam niecierpliwie na dalsze części, które prawdopodobnie doprowadza mnie do stanu nerwicy, ale uwielbiam to uczucie...
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Fri Oct 29, 2004 6:20 pm

Hotaru już się nie denerwuj, złość piękności szkodzi :lol:
Obiecuję jutro wszystko nadrobić i napisać komentarz do tych wszystkich części do których jeszcze nie napisałam... A nie zrobiłam tego bo się pogubiłam :? Byłam u Ciebie na forum i tam przeczytałam to wcześniej a potem tutaj to już nie wiedziałam na czym skończyłam czytanie u Ciebie a co jest tutaj... Yyyy poplątałam :lol: No, ale włąśnie o to chodzi... Więc jutro zabieram sie do pracy i napisze jakieś wypracowanko, aż sie zdziwisz (oby mi się udało :roll: )

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Fri Oct 29, 2004 6:39 pm

Hotaru, Hotaru, zmarszczek dostaniesz :P
Ekhm, żartuję...
No cóż, nie jestem aż tak zdołowana końcem SLAFG, żeby opuścić FN... Czytam, czytam, wciąż uwielbiam, tylko komentować za bardzo ni ma jak... Często poprostu nie ma co powiedzieć. Zachwycać się bez końca nie można, przyczepić się do czego nie ma :P

Ale wciąż nas czymś zaskakujesz, H. Liz tyle przeszła, a teraz jeszcze coś dziwnego dzieje się z jej ciałem :roll: Ale to dobrze :twisted: Dobzre jej tak :wink: Domyślam się, że to będzie prowadzić do zbliżenia jej do Aleca :twisted: Już to widzę oczami wyobraźni - Liz ciężko chora, może nawet umierająca, i Alec robiący dosłownie wszystko, żeby ją uratować 8) Ah, miłośc jest piękna :lol:

Co do Kyle, to rzeczywiście - jest dokładnie taki, jak w serialu. ... Chociaz może nie :roll: Jest go więcej, jest bardziej opisany, lepiej. Jest napewno bliższy Liz. I uroczy :cheesy: Zabawny jak zwykle, ale też oddany i kochający przyjaciel. Liz ciepło o nim myśli. Miło :D
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Fri Oct 29, 2004 9:35 pm

Biczyk podziałał, Hotaru!!! Co jak co, ale zasugerowanie braku aktualizacji zrobiło swoje.

W tym opowiadaniu wszystkie postacie mają siłę fizyczną i umiejętności do jej wykorzystania. A poza treningami i misjami przecież jej nie wykorzystują. Taka samodyscyplina przydałaby się na codzień, szczególnie peudokibicom (dziś "wielki" mecz!!). Żałuję trochę, że na przykład na wf nie uczono mnie właśnie sztuki samoobrony, musiałam tylko biegać w kółko albo sprzątać teren szkółki. Totalny bezsens. Znajomość obrony jest przydatna.

Odbiegam trochę od głownego tematu jakim jest opowiadanie, a więc koniec snucia o niczym. Co myślę o parze Liz - Alec ławo się domyśleć - jestem ZA!! Ale moją uwagę przyciąga również para Biggs-Cece. Są to postacie mi całkowicie nieznane (w odniesieniu do serialu), ale mimo to czuję się tak jakbym to właśnie ich znała najlepiej, jakby byli kimś z mojego sąsiedztwa. Ciekawe uczucie.

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Sat Oct 30, 2004 12:24 pm

Co ja wymyśliłam? Nic niezwykłego. :roll:
ADka o Alecu wrote:Widzę go rozpartego niedbale na krześle, popijającego jakiś napój (może nie cole ) i z ironicznym uśmieszkiem obserwującego świat wokół. Nic, że jest w jakimś stopniu ranny... Jego to zbytnio nie obchodzi. On jest ponad to.
:haha: :haha: haha: Dokładnie. Calusieńki Alec... Nigdy nie pokazać, ze cierpi, nigdy nie pokazać światu swojego prawdziwego wnetrza. Trzasnąć faceta czymś ciężkim... czy podziwiać? Już sama nie wiem.

Ile części do rozmowy Biggsa i Maleństwa? To zdaje sie, że część 48. Tak myślę. :roll:

_liz, Kyle się jeszcze pojawi... oczywiście, dopiero po 49 części.

Co do rany Aleca... Nikt nie zwrócił uwagi na to, że szedł za Maleństwem?
Maleństwo wrote: Alec szedł za mną tunelem i jakimś cudem nie dostrzegł ich, mimo, że to niby on widzi w ciemnościach.
Hm, ja tu nic nie chcę mówić, ale ciekawe, na co on się w takim razie patrzył 8)
Onar-ek wrote:Hotaru już się nie denerwuj, złość piękności szkodzi
nowa wrote:Hotaru, zmarszczek dostaniesz
Niektórzy twerdzą, że mi już nic nie pomoże :haha:
nowa wrote: Już to widzę oczami wyobraźni - Liz ciężko chora, może nawet umierająca, i Alec robiący dosłownie wszystko, żeby ją uratować Ah, miłośc jest piękna
Ty, miałaś ściągę?

Renya, nie jest tak, że mutanci nie wykorzystują swojej siły... tylko po prostu Manticore chcialo od nich właśnie tego -korzystania ze swoich umiejętnosci i zdolności. Dlatego na wolności nie za często używają swoich zdolności.
Wf i sztuka samoobrony? Chciałabym to widzieć w naszym pieknym kraju...
Odnosnie pary Cece-Biggs... coś na ten młyn:
Last edited by Hotaru on Tue Jan 11, 2005 10:21 pm, edited 1 time in total.
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Sat Oct 30, 2004 12:39 pm

Hehe. Tak sie zastanawiam czy taka ciąża u X5 nie bedzie jeszcze gorsza niż u normalnych ludzi? Jak wiadomo w czasie ciąży kobiety są nie do wytrzymania czasami. Gdyby to było jeszcze silniejsz u mutantów... Hmm. Może to stąd te dalsze problemy? :roll: Albo H. znów wymyśliła coś przewrotnego.

Scenka, w której Alec się upił trafił na stałe do zbioru moich ulubionych momentów. Zdecydowanie. Cholera zielonooki jest tak pewny siebie... "I tak mnie chcesz..." Kurde, chłopak pozostawia tylko dwa wyjścia: zdzielić go czymś albo ulec. I dlaczego zawsze pada na tę druga opcję? :roll:

No i Liz wreszcie zaczęła się domyślać cóż takiego genialnego nagadał Biggs Alecowi. 8)

A ja już po dzisiejszym mailu nie mogę się doczekać scenek, które mi zaspoilerowałaś H. Już ty wiesz o co mi chodzi szczególnie :twisted:
Image

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Sat Oct 30, 2004 4:12 pm

:haha: W końcu! Tak tak, Lizzie, właśnie TO powstrzymuje Aleca przed czymś więcej :haha: Nie no, ta częśc mnie rozbawiła. Ale też... rozczuliła. Czy pijany czy nie, Alec jest przeuroczy :cheesy: Ciekawe jak Liz teraz zareaguje 8)
No i Liz wreszcie zaczęła się domyślać cóż takiego genialnego nagadał Biggs Alecowi.
To znaczy, że Biggs tak powiedział Alecowi? :shock: Myślałam, że sam wysnuł takie wnioski :roll: A tu proszę... Ciekawe jak na TO zareaguje Liz :lol: Ja bym przyłożyła braciszkowi 8)

A propo Biggsa i jego więzi z Liz... Uh :roll: Nie zazdroszczę Maleństwu... Całkowity brak prywatności musi być dołujący :?

Cece w ciąży :cheesy: Podoba mi się taki pomysł. Naprawdę - dziecko mutantów, ciekawe 8)

39 jest chyba częścią, która do tej pory spodobała mi się najbardziej :mrgreen:
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Sat Oct 30, 2004 6:17 pm

Diabełek wrócił z nową częścią. Ale w ten weekend nie bedzie już więcej nowych części, co najwyzej postukam w odpowiedziach.

Ciąża u X5 :cheesy: Zobaczycie, czy też przeczytacie sami.

Zielonooki nie jest tak do końca pewny siebie... nawet Maleństwo to zauważyło. Ale ta scena nawet u mnie wywoływała uśmiech. Naprawdę, Alec to niezłe ziółko.

No i Maleństwo wie teraz, co Biggs powiedział Alecowi. Zauważcie, ze Biggs jest równie pomysłowy w wymyślaniu bajeczek, co Liz.

Jak zareaguje Liz? Sami się przekonacie... 8) A ta ich więź przyprawi zarówno ją, jak i Biggsa o niejeden ból głowy.

Jak dojdziemy do 49 części, może zorganizuję ranking części, która:
a) była najbardziej dołująca
b) najbardziej zabawna
c) najbardziej romantyczna
I tak dalej. Co wy na to?
Last edited by Hotaru on Tue Jan 11, 2005 10:22 pm, edited 1 time in total.
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Sat Oct 30, 2004 6:28 pm

I kto tu ropieszcza sępy?! 8)

Ranking części? Hmm... pomysłowe, ale chyba mało opłacanle, bo przynajmniej w moim wypadku musiałabym wymienić wszystkie części. Ciężko jest porozdzielać to wszystko i wybrać tylko pojedyńcze.

40 - kolejny mój ulubiony rozdział. Wreszcie nasz "geniusz" dowiedział sie co tak naprawdę jest między Liz i Biggsem. Cóz, lepiej późno niż wcale i wszystko dzięki Cody'emu. A najzabawniejsze jest to, że Alec nie stwarza już sobie żadnych innych problemów czy wątpliwości, tylko od razu... przystępuje do działania :roll:

No dobrze, ja tu tak króciutko, ale żeby potem nie było, że nie komentuję. Teraz biegnę przepisywać 13 SZD, żeby podesłać Naszej Mutantce Numer 1, czyli H. :D
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Sat Oct 30, 2004 6:38 pm

Jezuuu ileż mam pisania :roll: Trzeba to jednak robić na bierząco 8)
Więc zaczynam od części 34 po 33 komentowałam :wink:

34.
Wczorajszy wieczór udowodnił coś, co powiedział Michael. Nie kocham już Maxa. Nie wiem, jak to się stało. Może gdzieś między miłością i nienawiścią do niego, usiłując poskładać na nowo definicję tego, co dla mnie ważne, moje uczucia kompletnie się odmieniły. Rumienię się na wspomnienie tych wszystkich raniących, bolesnych słów, jakie skierowałam do niego. To prawda, że zranił mnie tak mocno, iż chciałam umrzeć. Żaden ból nie usprawiedliwia jednak tego, co zrobiłam. To było po prostu okrutne zrzucić na niego to wszystko, nic wszakże nie podejrzewał... Oczywiście mogę oskarżać Maxa z przyszłości o zostawienie mnie w najgorszym momencie... tylko po co? Nigdy nie poznam odpowiedzi na krążące w mojej głowie pytania. Zastanawianie się nad tym tylko pogarsza wszystko i przysparza więcej bólu. A tego nie chcę. Chcę zamknął rozdział mojego życia zatytułowany "Miłość do Maxa" i nigdy do niego nie wracać.

Zrozumienie tego faktu przyszło do mnie nad ranem. Nigdy by mnie nie obeszła odmowa Aleca, gdyby moje serce wciąż było pełne marzeń o Maxie. Gdzieś tam w środku mnie, 494 zasiał swoje ziarno. Sam fakt mnie nie przeraża. Boję się tego, co o tym myślę, co czuję. Wpuściłam go już w Roswell. Sprawił, że się śmiałam, złościłam, żartowałam. Nie bałam się czuć, nie bałam się żyć.
No tak dziewczyna wreszcie sobie to uświadomiła i wiecie co? Cieszę się na tą myśl, kiedyś bym rozpaczała, ale teraz się cieszę bo myslę o Alecu :cheesy:
"Co się stało, Maleństwo?" pełen niepokoju głos Cody'ego rozlega się za moimi plecami. Worek ponownie obrywa.

"Nic." wzruszam ramionami.

Cody parska.

"I dlatego demolujesz sprzęt?"

"Dokładnie." uśmiecham się mile, ale staram się nie patrzeć na niego. W końcu on ma jeden przecinek jeden nogi.

Jakimś cudem moje ciało nie reaguje na jego obecność i mogę tylko odmówić dziękczynną modlitwę do moich aniołów stróżów albo za wczorajszą ingerencję Aleca...

Cody zatrzymuje worek i gapi się na mnie przez dobrych kilka minut.

"Masz ruję." mówi w zdumieniu, które kładę na karb mojej opinii niewinnego dzieciątka.

"Haha... Powiedz mi coś, czego nie wiem!" śmieję się z irytacją, ale cofam się o krok. Mimo wszystko wolę zachować bezpieczną odległość. "Szajba mi odbija."

Wyraz jego twarzy pozwala mi sądzić, że wątpi w moje ostatnie słowa.

"Jak uważasz. Poczekam, aż się zmęczysz. Nie chcę, by twój nadopiekuńczy brat posiekał mnie na kawałki."
:twisted: Malęństwo ma ruję -śmiesznie to brzmi ta cała ruja :twisted: Widocznie nawet Codiego to zaskoczyło, grzeczna, mała Liz zamienia się w zgłodniałą ***** Liz :wink:
Czasem wszyscy potrzebujemy pozwolić odejść przeszłości.
Zgadzam się w 100%...

35.
Otwieram drzwi do łazienki i mój wzrok pada na ręcznik, rozwieszony na suszarce. Niezdolna oprzeć się, unoszę go w dłoniach i wdycham zapach.

Alec.

Zanurzam się w uczuciu, które wywołuje ta myśl. Niemal czuję jego dłonie na karku, odgarniające moje włosy, gorący oddech przy mojej skórze, wilgotne usta sunące po moim brzuchu...
Naprawdę ją trafiło... Jeśli nawet ręcznik tak na nią działa :lol:

No i później ten atak, nie tylko Alec saię wystraszył bo i ja też. Mimo wszystko zawsze jest przy niej, podoba mi sie to :cheesy:
"Słuchaj... powinienem pójść po Biggsa."

"Nie!" niemal wrzeszczę w przerażeniu. Alec wzdycha cięzko.

"Nigdy nie widziałem, by ktoś miał tak ciężki atak... a później zupełnie jakby odezwał się na jawie koszmar, który śniłaś w Las Cruses." Patrzy na mnie z uwagą. Jestem świadoma, że widzi potwierdzenie swoich słów w moim spojrzeniu. Jego oczy ciemnieją. "Kto ci to zrobił?"

Patrzę gdzieś w bok, ale decyduję się być szczera. Kłamstwo ma krótkie nogi.

"Fizycznie – nikt. To są wspomnienia innej osoby. Gdyby były moje, potrafiłabym sobiue z nimi poradzić."

"Milutkie pamięci ci wszczepiono... ale nawet one nie powinny wywoływać czegoś tak..."

"Czuję nie tylko to, co on czuł." przyrywam mu "Mój umysł idzie o wiele dalej, dopisując ciąg dalszy historii. Najgorsze jest to, że kiedy już czuję ostrze skalpela, nie jestem w stanie się obudzić. Do dzisiaj tylko Biggs zdołał mnie z tego obudzić..."
:evil: Przez Maxa Liz naprawdę może się coś stać :evil: W ogóle to czem to jest takie rzeczywiste? Jakieś powiązania, czy jak? I dobrze, że Alec nie poszedł po Biggsa bo:
"Niezłą masz opinie o mnie..." cedzi przez zęby "Nie po to się powstrzymywałem, by zaraz potem wyśpiewać Biggsowi, że jego mała pani poleciałą na mnie!"
co do diabła miał na myśli mówiąc "jego mała pani"? Przecież teoretycznie nie powinien wiedzieć, że jestem siostrą Biggsa. Może powiedział mu o tym w tajemnicy przede mną?
Czy on jakiś nieteges? Biedny Alec... Głuptas o niczym nie wie, aż szkoda się robi 'takiego' chłopaka :lol:

36.
Laptop leży na półce pod ladą, wiec mam dość ograniczony widok na resztę Crashdown. Tata rozmawia z Amy, a ja przyglądam się zmartwiona jej dłoniom.
Czyli nikt nie wiem, że tam jest ten komputerek tak? Tylko Kyle wie? Ale jeśli tak to czy inni tego nie zauważyli? Hmm....
X5 - 594.

Setka dalej niż Alec, X5 - 494 i zaledwie jeden numer niż Biggs, X5 - 593.

Maszyna wojenna w małej, niepozornej osobie - to, czym jestem.
Z kosmicznego zawirowania do transgenmicznego... Biedna Liz, ale jak cholernie silna... Inni już dawno by zwątpili, ale nie ona :cheesy:

37.
Dorywam Biggsa i Cece nad ranem. Śpią razem przytuleni ciasno do siebie. To przyjemne widzieć twarz mojego brata tak spokojną, rozluźnioną. Jeszcze przyjemniej jest obserwować, jak jego twarz rozjaśnia się, kiedy Cece jest w pobliżu. Jakimś cudem czuję się wtedy sama szczęśliwa i spokojna. Nie wiem, może to jakiś dziwny rodzaj więzi między bliźniętami, ale naprawdę wiem, kiedy są razem i nie ma to nic wspólnego ze zdolnością wyczuwania X-serii. To jak ciepłe uczucie, opatulające serce. Zanurzam się czasem w nim, ale naprawdę nic więcej się nie dowiaduję. I nie chcę.
Bardzo polubiłam Biggsa u _liz i u Ciebie też go lubię :cheesy:
W SLAFG był z H. -uwielbiałam tę parę, u Ciebie jest z Cece i też ich lubię :lol: Są śmieszni :cheesy:
Co do tych emocji które odczuwa Liz to troszkę lipa będzie później bo kto z nas chciałby odczuwać aż tak silne emocje, które nie są nasze?
"Przyszłam tu by być sama." mówię obojętnie. Alec wzrusza ramionami i odwraca się. Mogę słyszeć szelest jego kurtki. Mogę słyszeć dźwięk jego butów uderzających o powierzchnię dachu. Dziwnie być tak bardzo świadomym otoczenia.

"Proszę bardzo. Przyszedłem się tylko upewnić, że pamiętasz o swoim dzisiejszym przydziale."

"O czym?"

"Jedziesz dzisiaj ze mną."
:twisted: Diaboliczny uśmieszek zagościł na mojej twarzy po tym fragmencie :twisted:
Coś niewłaściwego dzieje się w moim ciele. Czuję to, czułam to chyba od czasu ostatniego okresu godowego. Minął ponad tydzień. Przeżyłam najcięższy atak epilepsji u X5, w dodatku w połączeniu z koszmarem na jawie. Chryste, ja przestałam oddychać! Gdyby nie Alec, prawdopodobnie nie żyłabym już. A potem... potem niby wszystko wydawało się w porządku. Ale za każdy razem, kiedy zasypiam, moje sny pełne są dręczących koszmarów, z których nawet Biggs wyciąga mnie z prawdziwym trudem. Więc śpię tak mało, jak tylko to możliwe. Nie odbija się to oczywiście na mojej kondycji, X5 mają w sobie wystarczająco wiele genów od kuzyna rekina, by coś takiego mogło mieć miejsce. Tylko, że strach zaczyna krążyć w mojej krwi. Genetycy coś zepsuli we mnie. I nie ma już Manticore ani jego laboratoriów, by można to naprawić.
Właśnie co się dzieje z Liz? To chyba nic groźnego co? H. chyba nic jej nie zrobisz? Chociaż:
nowa napisał:
Już to widzę oczami wyobraźni - Liz ciężko chora, może nawet umierająca, i Alec robiący dosłownie wszystko, żeby ją uratować Ah, miłośc jest piękna

H.:Ty, miałaś ściągę?
Czyli coś się jeszce wydarzy... Chyba coś złego...

38.
Pierwsze, co zrobiłam rano, to pojechałam do fryzjera. Rozjaśnione pasemka wymagają fachowej pomocy aby nie wyjść zielone przy przefarbowywaniu. Plus, dla fryzjera nie było sztuką uzyskać na moich włosach dokładnie taki sam kolor, jakie mają zapisane w genach... i takie odrastają ku mojej irytacji. Ponieważ oczywiście muszę zmienić fryzurę możliwie najmocniej bez obcinania, zażyczyłam sobie na zakończenie lekkich fal. I kiedy patrzyłam w lustro po skończonej długiej pracy fryzjera, mogłam tylko gratulować sobie w duchu pomysłu. Drobny szczególik, a zmienił wszystko. To jak nie ja, poważnie. Osoba patrząca na mnie z lustra wręcz mnie oszołomiła. To naprawdę ja? Zwykła szara myszka o przeciętnym wyglądzie? Manticore miał świetnych genetyków. Teraz już się nie dziwię, dlaczego w genach zapisali mi ciemne włosy. Wyglądam... jak X5. Doskonała genetycznie, zaprojektowana, by wyglądać atrakcyjnie. I psiakrew, cieszy mnie to. Poprawia humor, zdołowany przez ostatnie problemy.
Hmmm mam pewne wyobrażenie jak wygląda teraz Liz, ale Hotaru może Ty masz jakąś fotkę na której się wzorowałaś pisząc ten fragment he? 8) Z chęcią bym to zobaczyła :lol:
"W ciąży?" Biggs kończy moje pytanie. Patrzę się na niego w oszołomieniu. Psiakrew, czy on przypadkiem... nie dokończył mojej myśli?

Wzdycha ciężko i siada obok mnie. Obejmuje mnie ramieniem.

"Nie wiemy, ale Cece tak podejrzewa."
Ech ten Boggs nie uważał :lol: No, ale może to i dobrze... Chociaż zastanawiam się czy humorki Cece dadzą się we znaki 8)
Czuję się, jakby ktoś walnął we mnie tonowym blokiem. Mój brat czyta moje myśli, a jego dziewczyna jest prawdopodobnie w ciąży. O Chryste, mam nadzieję, że to nie będą bliźnięta.

Biggs się śmieje tak bardzo, że Cece podnosi głowę i patrzy na niego zdumiona. Jej oczy są zmęczone, ale nie przestraszone.

"Co jest tak zabawnego?"

"Maleństwo. Widzisz jej minę? Modli się, by to nie były bliźniaki."
Na miejscu Liz też bym się o to martwiła :lol: Hehehe nrozbawiła mnie ta część :cheesy:

39.
"Pamiętasz Cece dzisiejszego ranka?" mamroczę.

Jedna sekunda.

Dwie.

Trzy...

I Cody spada z krzesła, które dopiero co zajął. Pochylam się nad nim z uniesioną pytająco brwią. Ale już wiem, że wygrałam.

Doprawdy, mężczyźni są tacy prości. Zbyt łatwo ich podejść.
Zgadzam się :cheesy: Faceci są prości tylko inne rzeczy tak zakręcają, że czasami nie wiadomo ocb. :lol:
Znów chichoczę :twisted: H. uwielbiam takie scenki :twisted:
"W porządku. Co się do cholery stało?"

Cody wzdycha ciężko.

"Kiedy przyszedłem do Crash, on był już w takim stanie. Właściwie to już trochę wytrzeźwiał."
Hmmm domyślam się, że powodem takiego stanu Aleca była myśl o Liz i Biggsie... No, ale żeby aż tak się upijać? Wnioskuję, że musi mu bardzo na niej zależeć jeśli aż tak go to zabolało, że aż się upił z rozpaczy...

No i późniejsza scenka w łóżku tez mi się podobała bo jak miała się nie podobac jeśli był tam Ale no i Liz :twisted:
"Jak możesz być z nim, kiedy topniejesz w moich ramionach?" sączy mi miękko do ucha "Jak możesz być z nim, kiedy sama myśl o tobie doprowadza mnie do tego?" ociera się prowokująco o mnie. Oddycham ciężko, usiłując odzyskać utracony rozsądek.

Z nim?

Warczę we frustracji, kiedy jego usta suną po mojej skórze w ślad za brzegiem dekoltu. Jego ręce są na mnie, przytrzymujące, wymagające. Alec unosi się, na chwilę odrywając się ode mnie, by ściągnąć bluzę. I wówczas gaśnie nagle, z ramionami uniesionymi do góry. Opada na łóżko.

Oddycham ciężko.

Co do diabła?

Z nim?

I nagle przypominam sobie, co powiedział tamtego wieczoru.

Nie po to się powstrzymywałem, by zaraz potem wyśpiewać Biggsowi, że jego mała pani poleciała na mnie!

Mój umysł odmawia przyjęcia tego, odmawia przyjęcia logicznego wniosku. Psiakrew, to byłoby... chore?
No i Liz juz wie ocb. Pocieszająca myśl :cheesy:

40.
Ja i Biggs?

A myślałam, że Alec to naprawdę inteligentny facet. Dosłownie unikatowy egzemplarz.

Nieprzyjemnie jest się mylić.

Co on teraz musi sobie o mnie myśleć? Nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić. Po części oczywiście tłumaczy mnie ruja - większość X5 podchodzi z humorem do tej "przypadłości" i pomaga ogarniętym gorączkom kobietom nie wpadać w kłopoty. Tylko, że mój przypadek - trudno tak tłumaczyć. Psiakrew, usiłowałam dobrać się do spodni Aleca niemal przez cały czas.

I ze wszystkich facetów na świecie, to właśnie Alec - playboy do kwadratu, nie uległ pokusie, nie przespał się z "dziewczyną" przyjaciela. A mógł łatwo skorzystać, nie dbając o konsekwencje. Bez zająknięcia mógłby przecież wyciągnąć proste wytłumaczenie - feromony.
:twisted: Tak biedny głuptasek Alec dał się wkręcić Biggsowi :twisted:
Psiakrew, im więcej czasu mija od tamtej chwili, tym bardziej go chcę. To jest silniejsze ode mnie. Wszędzie gdzie pójdę w TC, czuję jego zapach. Kiedy ktoś rzuca zakład, żałuję, że jego nie ma by coś postawić. Niedobrze. NIEDOBRZE.
A Liz ma ochotę na Aleca nenene :twisted: W sumie to się jej nie dziwię nie tylko ona ma 8) :lol:
Alec napotyka mój oburzony wzrok.

"Jak się dzisiaj miewa moje Maleństwo?"

Rzucam mu mordercze spojrzenie, zanim do mojego zamglonego i oszołomionego mózgu dociera znaczenie pewnej części mowy, nazywanej przez nauczycieli przymiotnikiem. Dwie sylaby, dwie spółgłoski, dwie samogłoski. M o j e, innymi słowy.

Alec przewraca mnie, tak, ze teraz leżymy obok siebie. Opiera głowę na dłoni. Na twarzy kwitnie szelmowski uśmieszek.

"Czy X5 nie mają kaca?" pytam podejrzliwie.

Kiwa głową twierdząco.

"Miewamy."

"I co się stało z twoim?"

"Poczułem przypływ.... hm, uzdrawiającej adrenaliny po rozmowie z Cody'm."

Wstrzymuję oddech. O nie...

"Uprzedził mnie, że lepiej by twój nadopiekuńczy braciszek nie dowiedział się o moim wczorajszym wybryku, bo porachuje mi kości nim zdążę mrugnąć."

"Ha, ciekawe co zrobi, kiedy znajdzie cię na moim łóżku?" warczę.

"Nie znajdzie..." mamrocze mi do ucha "Pojechał gdzieś z Cece 10 minut temu. Jesteśmy więc sami..."

Bez trudu przetacza się na mnie i unieruchamia moje ręce.

"Co zamierzam wykorzystać co do sekundy..." mówi z diabelskim błyskiem w oku, wodząc koniuszkiem palca po moich drżących wargach.

Och, wpadłam jak śliwka w kompot.
NARESZCIE :!: :cheesy: NARESZCIE się dowiedział :lol: Jejq troszkę czasu to zajęło, ale dzięki temu było i dużo śmiechu i złości :lol:
H. jak mozesz nas zostawiać po takiej części i to nie wiadomo do kiedy? Cały weekend, ale ale masz na myśli ten długio weekend, czy może taki zwyczajny? Oby ta druga opcja :cheesy:
Jak dojdziemy do 49 części, może zorganizuję ranking części, która:
a) była najbardziej dołująca
b) najbardziej zabawna
c) najbardziej romantyczna
I tak dalej. Co wy na to?
Dżizys Hotaru to ja juz lepeiej zacznę rozmyślać bo dużo tego i weż tu wybierz po jednej :cheesy:

No ok skończyłam :twisted: Ufffffffff 8)
H. musisz mnie pochwalić wiesz ile czasu to pisałam? :lol:
Ok to tyle chyba jest to mój najdłuższy komentarz w życiu :lol:

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 9 guests