Freak Nation [kompletne]

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Mon Oct 11, 2004 12:24 pm

Niezaliczony przedmiot zaliczam w przyszłym tygodniu, jak w końcu pewien doktor ustali termin konsultacji. :?

Spoileruję? Nie bardzo. Tylko napomykam, co będzie. Zresztą, po ostatniej części można było wywnioskować, że pewnego dnia "okres godowy" znowu dopadnie Liz - skoro jest cykliczny, jak twierdzi Alec. W tym opowiadaniu o niczym nie wspomina się przypadkiem, wszystko układa się w logiczną całość!!! Nawet z "lekka swobodne" zachowanie Aleca czy nerwówka Nancy. W s z y s t k o będzie mieć swoje odniesienie do wydarzeń w przyszłości.


Ech, miałam dzisiaj nie wchodzić do netu, ale przyciagneła mnie myśl o komentarzu Liz do kolejnej wysłąnej części, a tu BĘC, nic nie maw skrzynce odbiorczej. Liz, jak mogłaś być tak okrutna? Ja tu czekam z trzęsącymi się dłońmi na recenzję tego, co wczoraj wieczorkiem wysłałam... Jestem uzależniona od FN i ty dobrze o tym wiesz i torturuyjesz mnie jeszcze bardziej!
Image

User avatar
ADkA
Fan
Posts: 555
Joined: Fri Mar 12, 2004 10:07 am
Location: g.Śląsk
Contact:

Post by ADkA » Mon Oct 11, 2004 12:35 pm

I znowu dwie cześci?! HA!
Szalejesz Hotaru! :wink:
I bardzo mi się to podoba! :cheesy:

"Okres godowy"? No tak to mi się kojarzy z HTDC RosDeidre, a tu proszę jednak nie. Naprawdę żałuję, że nie oglądałam tej serii Dark Angel :? Mam tylko nadzieję, że ją u nas jednak wyemitują.

Część 21?! Hmm... I znowu czuje strach przed tym w jakim świetle postawisz związek Liz i Maxa. :? No cóż i tak będę musiała to zaakceptować, ale ja tam swoje wiem! :twisted:

Czyli tak:
część 21 - uwaga dla dreamerków!
część 32 - coś jest, tylko nie wiem co, ale _liz coś wspominała :twisted:
część 33 - uff... tam będzie się dzało 8) :wink:

I to by było tyle... To czekamy! :wink:
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"

User avatar
ciekawska_osoba
Fan
Posts: 773
Joined: Sun Jul 13, 2003 11:35 am
Location: Rybnik
Contact:

Post by ciekawska_osoba » Mon Oct 11, 2004 1:33 pm

Yay rozdział 10 - mój ulubiony!!!!! Od tego rozdziału wpadłąm jak śliwka w szpony wirusa powszechnei zwanego Alec - i to wszystko przez albo dzięki Hotaru - jak wiesz do tej pory był tylko Zack (którego notabene skąpisz strasznie w DDD i nieładnie tak netuś torturować ale już cicho siedzę :P ) NO więc nagle Alec nabrał realnych kształtów,



Hotaru wrote:(...) Jestem uzależniona od FN i ty dobrze o tym wiesz i torturuyjesz mnie jeszcze bardziej!
Brawo _liz - pierwszy raz widze kogoś komu udaje się dla odmiany totrurować Hotaru :lol: :wink:



No a wracając do opowiadania - lecisz z nim kotuś jak burza, hehe już mi się mylą poszczególne części i poszczególne opowiadanka :P



Adko jeśli martwi cię 21 rozdział, to przygotuj jakieś sole trzeźwiące na kolejne rozdziały, całe szczęście dla mnie, że jestem Polarkiem i ostatnio xtreme :twisted:


Hotaru wrote:(...)
I takim ma być. W końcu jak zapowiedziałam w meilu, Liz musi mieć coś od życia, skoro los odebrał jej inną szczęśliwą przyszłość u boku kochanego mężczyzny.

I bardzo dobrze moim zdaniem - Alec zdecydowanie lepiej pasuje do Liz!
"We shall never forget and never forgive. And never ever fear. Fear is for the enemy. Fear and bullets."
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Mon Oct 11, 2004 4:03 pm

Brawo _liz - pierwszy raz widze kogoś komu udaje się dla odmiany totrurować Hotaru
Ciii... nikomu ani słowa...

Hotaru, własnie oczekuję na dalsze części FN, od którego moja droga nie tylko ty jesteś uzależniona. Powinnas się już zorientować, że ja również popadłam w ten nieszczęsny ból uzależnienia twoją twórczością. Marudzisz, że sporo części, a moim zdaniem w tym wypadku im więcej tym lepiej. Może nawet pokusisz się o serię? :roll:
Ech, miałam dzisiaj nie wchodzić do netu, ale przyciagneła mnie myśl o komentarzu Liz do kolejnej wysłąnej części, a tu BĘC
A tu będ, właśnie ci odpisałam 8) Wybacz, że dopiero teraz, ale wyjaśnienie znajdsziesz w mailu, razem z mała rekompensatą za czekanie (w postaci 26 SLAFG).

Hmm, ci którzy czytają FN mają lepiej niż z moim SLAFG. Ponieważ u ciebie czeka ich jeszcze mnóstwo części. Dopiero 10 zamieściłaś a masz już 20 kolejnych w zanadrzu. A ja co? Nie dość, że u mnie już 12, to jeszcze do 30 nie doszłam... Chyba zwolnię tempo wstawiania kolejnych rozdziałów :roll:

A teraz czekam na jeden z moich ulubionych rozdziałów - 12!!! :twisted: Ale po drodze jeszcze 11...
Image

User avatar
Lizziett
Fan
Posts: 1000
Joined: Mon Aug 25, 2003 11:48 pm
Location: Kraków

Post by Lizziett » Tue Oct 12, 2004 2:39 pm

Ok. To co teraz napiszę nie będzie miało NIC wspólnego z opowiadaniem. Nie oglądam "Dark Angel" i nie przepadam za UC. Zawsze uważałam cię za najbardziej utalentowaną pisarkę na tej stronie- mimo że jak już wspomniałam, nie lubię UC- biorąc pod uwagę poprostu styl, język, sposób prowadzenia narreacji i wyobraźnię. Masz więcej potencjału niż niejedna autorka której książki zalegają Empik z etykietką bescellera roku, nie wspominając bełkotliwych wypocin ala Masłowska albo nieudolnych podróbek Sapkowskiego i gdybyś tylko coś opublikowała...niech mnie szlak jeśli nie odniosłoby sukcesu.
To co napisałam nie ma na celu złagodzenia tego co napiszę za chwilę. Ja tak poprostu uważam.

Właściwie nie miałam już pisać na forum, ale tak się złożyło że wpadłam i przez przypadek zobaczyłam to:
Dokładnie. I w końcu Liz sama zada pewne pytanie sobie i "nie istniejącemu już" Maxowi z przyszłości - jak on mógł ją zostawić w takim momencie?!? Co tak naprawdę działo się w przyszłości, dlaczego wybrał ten moment na przybycie z 2014? Jak dla mnie teoria o nocy koncertu Gomez itd. była jedną wielką bujdą. Max z przyszłosci sam powiedział, że Tess odeszła z powodu N I E G O. Ponieważ tak źle traktował Tess. I serce mi się kraje, kiedy pomyślę, co musiała czuć Liz, słysząc od Maxa z przyszłości, że żałuje tych 14 lat spędzonych z nią... Jak można być tak okrutnym? Oczywiście, wszystko ujęte w oprawkę "ratujmy świat przed zagładą"... tylko, ze Max z przyszłosci nei zrobił nic, by zmnienic siebie - winowajcę. Nie, on musiał przyjśc do Liz i zupełnei podeptać jej serce. Mam ochotę rozszarpać go na kawałki I niech dreamerki teraz się bronią, jeśli chcą. Jak dla mnie postąpił możliwie najgorzej.
i coś się we mnie zagotowało. Pewne rzeczy są dla mnie jednak wciąż zbyt żywe, więc będzie to ostatnie co tutaj napiszę.
Ok, zawsze byłam Dreamerką, która potrafiła ostro przejechać się po Maxie pod koniec 2 sezonu a szczególnie na początku 3. Mimo całej mojej fascynacji "TEOTW" nigdy nie uważałam planu zmieniania przyszłości w ten sposób za szczególnie błyskotliwy. Właściwie był to zupełnie głupi plan, tak biorąc pod uwagę koniec 2 sezonu i katastrofę do którego doprowadził. Jest jednak jedna rzecz, która dla ciebie może nie znaczy nic, ale dla mnie wiele- nie można wymagać logicznego rozumowania i delikatności od dwójki ludzi którzy przez ostatnie kilkanaście lat patrzyli jak ludzie których kochali mrą jak muchy tylko dlatego że odważyli się pokochać. Mało...wokół zdycha cały świat, tylko dlatego że odważyli się być razem. Nie zwalam winy na Tess i na to że odeszła- miała do tego prawo. Równie śmieszne jest zwalanie winy na Maxa, bo, o zgrozo, nie odwzajemnił jej uczuć i pewnie raz i stanowczo (czego brak podobno zawsze ci doskwierał) dał jej do zrozumienia co sądzi o jej czułościach. Coś gorszego jakoś trudno mi sobie wyobrazić biorąc pod uwagę że był jedynym Obcym który zainteresował się jej losem po śmierci Nasedo, podczas gdy Michael i Isabel mieli ją głęboko gdzieś i fakt że niemal od ręki wybaczył jej to jak postąpiła z nim po przybyciu do Roswell wystawiając jej kolejny kredyt na zaufanie.
Wracając do Future Maxa i Future Liz...własnie do nich DWOJGA, bo to oni we DWOJE zaczęli pieprzyć z czasem. Nie wiem, może ty poprostu przeoczyłaś pierwsze pięć minut, więc na wszelki wypadek- ona też tam była. Mało tego, gdyby nie ona FMax pewnie nigdy nie wpakowałby się do granilithu, bo w ostatniej chwili wyraźnie zmienił zdanie i nigdzie się nie wybierał. Osobą która najbardziej nalegała była właśnie Liz, która jak wiemy- była przyjaciółką Sereny i "mózgiem grupy" z zapędami na naukowca, więc chyba nie muszę dodawać kto zmodyfikował ten cholerny granilith i obmyślił cały plan. Była świadoma cierpień na jakie narazi młodszą wersje siebie i Maxa. Max był świadomy tego na jakie cierpienia narazi siebie i młodszą wersję Liz. OBOJE podjęli tę decyzję, rezygnując z własnego szczęścia, by inni mogli żyć i być szczęśliwi, a także pewnie zupełnie nieświadomi ich ofiary. Możesz mi teraz jakoś logicznie wytłumaczyć, dlaczego ona jest bohaterską męczennicą a on egoistycznym skur....? Bo ja tego nie mogę pojąć. Z żadnej strony. Podobnie ja tego dlaczego to ona ma "rozbite serce" a on nie. Nawet prawa do bólu. I nie, on nie mógł się spotkać ze swoją 17- letnią wersją by "nakłonić go do zmiany zachowania" bo oboje przestaliby istnieć. I założę się, że gdyby sytuacja była odwrotna- gdyby w czasie cofnęła się 31 letnia Liz i nakłoniła 17 letniego Maxa do złamania serca jej młodszej wersji, co poniektóre osoby piały by z zachwytu nad ogromem jej poświęcenia, cierpieniem tej 17- letniej i obrzucały błotem Maxa jako okrutnika który tak straszliwie ją zranił pozorując seks z Tess tuż pod jej nosem :roll: . Widziałam już sporo takich historii- również twojego autorstwa- z Liz w taki czy inny sposób łamiącą serce Maxa "dla dobra ludzkości". I widziałam komentarze pod nimi. 'Och jaka Liz jest silna", "och jaka Liz jest wspaniała", "och jej poświęcenie nie ma granic". :roll:
Ja w całej tej historii widzę tylko dwójkę ludzi którzy w głupi sposób poświęcili własne szczęście dla innych, zadając sobie nieludzki ból. OBOJE.
Żeby było śmiesznej podobnego zdania są twoje idolki Callinia i Raven Sprite. A przynajmniej tak napisały na RF.
Jak dla mnie teoria o nocy koncertu Gomez itd. była jedną wielką bujdą
Sugerujesz że ją okłamał? Nigdy tego nie zrobił. W przeciwieństwie do niej.
co musiała czuć Liz, słysząc od Maxa z przyszłości, że żałuje tych 14 lat spędzonych z nią... Jak można być tak okrutnym?
Zawstydzasz mnie. Oglądałam ten odcinek nieskończoną ilość razy, ale jakoś ta kwestia mi umknęła :? Kiedy to mianowicie powiedział że żałuje tych 14 lat?! Może wtedy gdy opowiadał jej o weselu? Boże, wystarczyło posłuchać wtedy jego głosu i spojrzeć na wyraz oczu i twarzy, żeby się przekonać jak bardzo "żałował" tych cholernych 14 wspólnych lat ( bo przecież to on był tym nieskomplikowanym nieszczęśnikiem "na którego twarzy i oczach było wszystko widać", w przeciwieństwie do pełnego skrywanych namiętności pana Guerina). Przepraszam cię bardzo ale to już był cios poniżej pasa.
Pewnie i tak cię nie przekonałam i dalej będziesz powtarzać wkółko historię o "Biednej Liz i okrutnym Maxie" ale jakoś nie mogłam tak tego zostawić. Zrób z tym co chcesz, wykasuj jesli ci się nie podoba.
To wszystko.

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Tue Oct 12, 2004 6:52 pm

Ooo... Czyżby nadchodziła poważna dyskusja dreamerek kontra reszta? Znów? To pwoli robi się nudne mówiąc szczerze. Ale cóż, czasami to potrzebna i każdy ma prawo do własnej opinii. Dlatego nie sądzę, aby ktokolwiek w jakikolwiek zlinczował Lizziett, ani tym bardziej nie sądzę, żeby ktoś wykasował twój post - zwłaszcza, że jest przemyślany i nie koliduje chyba z niczyimi poglądami.

Moja opinia natomiast jest nieco inna. Cała ta kwestia TEOTW nigdy mi nie przypadła do gustu, nie tylko ze względu na taki czy inny przebiegł zdarzeń, ale w ogóle za sam pomysł wprowadzenia takiego odcinka. Ale teraz nie rozmawiamy o scenariuszu i reżyserze tylko o Maxie i Liz. Oboje mieli swoje wady i zalety, oboje ponosili winę za większość swoich problemów. Ale to Max wrócił z przyszłości. Czy nikt nigdy się nie zastanawiał dlaczego to nie Liz się cofnęła i nie poszła do Maxa, żeby to on odepchnął ją od siebie? Parker mózgiem, naukowcem, ona nakłoniła Evansa do tego... Oczywiście, bardzo prawdopodobne, może nawet masz ogromną rację. Ale wydaje mi się, że gdyby tak było w rzeczywistości i gdyby to jej tak zależało na zmianie przyszłości to sama użyłaby Granilithu - zresztę sama Lizziett poruszyła ten wątek. Ciekawe czy gdyby ona cofnęła się w czasie i kazała Maxowi złamać sobie samej serce też wysnuwałoby się takie same argumenty :? W tym momencie nie "napadam" ani na Maxa ani na Liz. Po prostu zastanawiam się czy w tym drugim wypadku to nad Maxem by sie rozczulano itd. a Liz określano mianem okrutnej. Dlaczego mam nieodparte wrażenie, że mimo wszystko to Max byłby wysatwiony jak zawsze na piedestał "Ah jak on ją kocha" "On zrobi dla niej wszystko, jest pełen poświęcenia". Jeśli tak, to Liz była naprawdę świętą i nie tylko przez TEOTW.

Eh, sama zaplątałam sie w tym wszystkim. Uważam jednak, że nie wolno tak całkiem mieszać odczuć z odcinka serialu z czytaniem danego ff. Czasami autor (nie twierdzę, że Hotaru to zrobiła, mówię teraz ogólnie) zmienia pewne fakty, wprowadza odmienne spojrzenie na pewne sprawy.

Co do kłamstw... Nigdy nie przepadałam za postacią Maxa i może przez to wydaje mi się, że wiele razy ją okłamał. Nie w sensie mówienia "nieprawdy", ale pod innym względem. Kochał ją - zgodzę sie z tym oczywiście. Chciał jej szczęścia - ależ tak. Tylko czy obiecując gwiazdki z nieba, powtarzając maniakalnie, że wszystko będzie dobrze, czy w sten sposób jej nie okłamywał? Nie ograniczajmy pojęcia "kłamstwo".

No, ale to tylko moja opinia i nikt nie musi się z nią zgadzać. :D Hotaru tak w ogóle czekam na kolejne części i na komentarz do 26, którą ci wysłałam :twisted:
Image

User avatar
ciekawska_osoba
Fan
Posts: 773
Joined: Sun Jul 13, 2003 11:35 am
Location: Rybnik
Contact:

Post by ciekawska_osoba » Tue Oct 12, 2004 7:44 pm

Lizziett dlaczego miałby cię ktoś linczować - przecież to twoje zdanie i masz prawo mieć je takie jakie masz:)

Ale mam małe pytanko - czy nie uważasz, że ktoś może mieć zupełnie inne podejscie do TEOTW? Dlaczego zakładasz, że twój punkt widzenia tego odcinka jest tym właściwym? Przecież ktoś może meić zupełnie inny pogląd na całą tą sprawę z Future Maxem, dlaczego z góry zakładasz, że to złe podejscie? Bo pozbawione peanów na temat FM? Heh chyba nigdy nie zrozumiem dreamerek :?

Ja osobiście także nie pochwalam tego co zrobił FM Liz, i podpisuję się obiema rękami pod tym co napisała _liz. Nie potrafię Maxowi wybaczyć wielu rzeczy jakie uczynił Liz i zresztą nie tylko jej
"We shall never forget and never forgive. And never ever fear. Fear is for the enemy. Fear and bullets."
Image

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Tue Oct 12, 2004 9:49 pm

Hm, czasu ma jeszcze ze dwie minuty, więc od razu zapowiadam, że w kwestii FM i Liz oraz zdania Lizziett wypowiem się później. Wymaga to wielu cytatów i długiej odpowiedzi. I zapowiadam, że moja odpowiedź nie bedzie miała nic wspólnego z FN, ale z pewna modą wśró dreamerków, a nawet polarków. A o czym będzie ta wypowiedź, dowiecie się następnym razem.

Co do pogladów Calinii i inncyh autorek piszących o Alecu i Liz, to nie bardzo obchodzi mnie ich poglad na te sprawę :roll: Może was to zdziwić, ale w NUF wcale nie mam ochoty udusic Maxa z przyszłości, a jedynie mu współczuć. Calinia potrafi tak poprowadzic opowiadanie, iż nie czuje się jej osobistej niechęci do niego. I za to jest moją idolką. Bo wierzcie mi, przeczytacie o tym później, w poglądach na Maxa z przyszłości i sprawę TEOTW znacznie się różnimy.
Image

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Tue Oct 12, 2004 10:51 pm

Chyba coś mnie ominęło. :shock: Czytając kolejne cz. FN nie skupiałam się na postach. Po komentarzu Lizziett otworzyły mi się oczy. Przyznam się ..teoria Hotaru na temat FMaxa, wystwianie go jako źródła wszelkiego nieszczęścia, obarczanie go odpowiedzialnością za całe zło jakie spadło na głowę biednej Liz... zbiła mnie z nóg,... ale każdemu wolno mieć swoje zdanie. Dreamerki patrzą sercem na to co działo się pomiędzy najbardziej romantyczną parą serialu. Nie rozdzielają ich, starają się znaleźć dla popełnianych przez nich WSPÓLNIE błędów jakieś wytłumaczenie, usprawiedliwienie i w końcu wybaczenie – nie naruszając struktur tej pary. Ci którzy widzą tylko „skrzywdzoną” Liz, Liz, która w ich mniemaniu nie zasługuje na Maxa (czytaj ...zasługuje na mister Guaerina) będą zawsze znajdowali pretekst by ta para nie była razem. Jeżeli nie znajdą tego potwierdzenia w faktach...tym gorzej dla faktów. Przykładem będzie wypowiedź liz, której „logika” poraża.
Nigdy nie przepadałam za postacią Maxa i może przez to wydaje mi się, że wiele razy ją okłamał. Nie w sensie mówienia "nieprawdy", ale pod innym względem.
„WYDAJE mi się że wiele razy ją okłamywał”...bo nie lubię Maxa.

Nie będę z tym polemizować bo wykazanie odrobiny dobrej woli i zrozumienia motywów postępowania bohaterów, nie boli. Zresztą doskonale i bardzo treściwie, z podaniem przykładów, napisała o tym Lizziett z którą zgadzam się całkowicie.
Podsumowując, i tak nie zgodzimy się w tej sprawie. Ktoś kto obdarza sympatią swojego bohatera jest w stanie tłumaczyć wszystkie jego potknięcia, błędy i niedociągnięcia. To normalny objaw. Ale dlaczego, do diabła zawsze odbywa się to kosztem innych, kopiąc ich przy tym po kostkach. Nikogo nie stać na odrobinę obiektywizmu ? :roll:
Image

User avatar
Lizziett
Fan
Posts: 1000
Joined: Mon Aug 25, 2003 11:48 pm
Location: Kraków

Post by Lizziett » Tue Oct 12, 2004 11:44 pm

Jeszcze jedno- pisząc tu nie miałam zamiaru wywoływać wielkiej wojny między Dreamerami i "całą resztą". Nie odpowiada ci jakaś postać, wolisz taką czy inna parę- w porządku. Chodzi tylko o to żeby zachować w tym wszystkim ODROBINĘ obiektywizmu. A w stwierdzeniu Hotaru nie było go nawet grama.
Ale mam małe pytanko - czy nie uważasz, że ktoś może mieć zupełnie inne podejscie do TEOTW? Dlaczego zakładasz, że twój punkt widzenia tego odcinka jest tym właściwym? Przecież ktoś może meić zupełnie inny pogląd na całą tą sprawę z Future Maxem, dlaczego z góry zakładasz, że to złe podejscie? Bo pozbawione peanów na temat FM? Heh chyba nigdy nie zrozumiem dreamerek
Ach te potworne Dreamerki :? Kto mówi o peanach na cześć FMaxa, czy Maxa wogóle?! W serialu bywały takie chwile że sama miałam ochotę go udusić, pewnie wogóle machnęłabym ręką na ten temat, gdyby nie stwierdzenie że FMax oznajmił Liz że "żałuje tych wszystkich lat". Jezu :roll: Czy żeby mieć "odmienne zdanie" należy mijać się z prawdą? Przymykać oko na jedne fakty a wyjaskrawiać drugie? Udawać że początku odcinka wogóle nie było, że FLiz wcale nie była zamieszana w całą sprawę, że tylko FMax bezczelnie to wszystko uknuł?
Nie wiem dlaczego akurat to on cofnął się w czasie, a nie FLiz...wydaje mi się jednak że wspomniana tu scena w której FLiz przekonuje go że MUSI się cofnąć aby ocalić ludzkość wyraźnie wskazuje na to że nie jemu najbardziej na tym zależało...i znowu, żeby nie wyszło że z kolei ja "zwalam" wszystko na FLiz- oni oboje podjęli tę decyzję...i nie pojmuję jak w świetle wydarzeń które pokazano w odcinku, wina za wszystko ląduje jak zwykle na głowie Maxa. Ciekawe czy byłabyś zachwycona gdybym ja np oświadczyła że Michael w "odc X nazwał Marię zdzirą", albo że "zamordowanie Pierce'a sprawiło mu rozkosz" ot tak tylko, żeby mu dokopać?No bo dlaczego i nie? Przecież "można mieć na temat odcinka zupełnie inny pogląd"...nawet w oparciu o coś co samemu przed chwilą wyssało się z palca. Za ostro? To może inaczej- na pewno spokojnie przełknełabyś fakt, gdybym napisała że w "Departure Michael zachował się jak ostatni bydlak, najpierw przespał się z Marią a dopiero potem oznajmił jej że odlatuje na zawsze. Miałam ochotę rozszarpać go na kawałki". Co z tego że ostatecznie postanowił zostać na Ziemi- dla niej?
Ja upatrzę sobie tylko ten wycinek i oleję całą resztę, wszystko po to, żeby nagiąć sytuację do tezy o "skrzywdzonej Marii i podłym Michaelu".
Zeby daleko nie szukać- jak zareagowałaś ty i inne jego fanki po komentarzach na temat oddcinka "WDAMYK", kiedy z miejsca wyjechała potężna armata "Smutne Dzieciństwo" i wtedy jakoś nie było mowy o tym że "ktoś może mieć na temat odcinka inny pogląd". Hm, chyba nigdy nie zrozumiem Polarów :wink:
Mnie również patrzenie na płacz Liz po tym jak wygłosiła w pokoju Maxa pamiętną przemowę, łamało serce. Wiem jak bardzo cierpiała. Ale nie ona jedna, na co wielu osobom otworzyło oczy "Revelations". Wielu ale nie wszystkim, bo u niektórych wciąż wszystko rozbija się wyłącznie wokół cierpiącej szlachetnej Liz, tak jakby Max był wykuty z kamienia i fakt że w ciągu ostatnich paru miesięcy był torturowany przez FBI, dowiedział się że jest królem innej planety, a następnie zobaczył dziewczynę którą kochał nad życie w łóżku z inym facetem, nie miał prawa pozostawić na nim żadnego śladu. Jeszcze raz- szczyty obiektywizmu :roll:
Ale chyba wiem, dlaczego tak jest- ktoś "wpadł" na to jakiś czas temu na RF. Całą historię poznaliśmy z punktu widzenia Liz, widzieliśmy jak wiele kosztowało ją złamanie serca Maxowi, jak to odczuła. Natomiast co wiemy o Maxie po odcinku "TEOTW"? NIC, bo zamieniono go w tapetę i poza paroma odcinkami jedyne co miał do roboty, to snuć się wkółko coraz bardziej ogłupiały i bezmyślny i wygłaszać jakieś nic nie znaczące kwestie. W wielu odcinkach prawie wogóle się nie odzywał. To nie było "Revelations" w którym autorka pozwoliła mu dać wyraz swoim emocjom, powiedzieć co wtedy czuł i co czuje teraz...i jakoś w magiczny sposób cały klub "skrzywdzonej cierpiętnicy" szybciutko gdzieś wyparował, bo ludzie mieli szansę wysłuchać również jego. W serialu nie było takiej szansy.

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Wed Oct 13, 2004 10:47 am

No dobrze, ja się już z tej dyskusji wyłączam, bo jakoś nie ciekawią mnie kolejne spory pomiędzy dreamerkami, polarkami i Bóg jeden wie kim jeszcze. Oświadczam jednak, że każda wypowiedź ma swoje racje, bo każdy ma na to swój pogląd (Ela ma, Lizziett ma, Hotaru ma itd.) Jak już ktoś powiedział, każdy ma prawo do własnego zdania. Może to i prawda, że polarki zbyt napadają na Maxa, nie będę odpierać tego ataku, bo wiem, że w wielu przypadkach to prawda. Z drugiej strony ciężko o obiektywizm, gdy się za kimś nie przepada. Przyznam się, że mnie samej trudno jest czasami z dystansem ocenić bohaterów, bo niestety mam do nich taki a nie inny stosunek. Poza tym, jak to Hotaru wspomniała - różni ludzie, różne poglądy i często uwarunkowane emocjonalnie, nie racjonalnie. Eh, ode mnie to tylko tyle.

Życzę miłej dyskusji.
Image

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Wed Oct 13, 2004 6:48 pm

Ale wybuchła dyskusja. :shock: Jak zwykle, TEOTW wywołuje lawinę emocji. Ech, szkoda, że nie FN. :roll:
Ela wrote:Przyznam się ..teoria Hotaru na temat FMaxa, wystwianie go jako źródła wszelkiego nieszczęścia, obarczanie go odpowiedzialnością za całe zło jakie spadło na głowę biednej Liz... zbiła mnie z nóg,... ale każdemu wolno mieć swoje zdanie.
Hm, ileż to razy mam powtarzać, że to opowiadanie jest pisane w pierwszej osobie? Oczami Liz, bardzo subiektywnymi, zagubionymi oczami. Jak to, co się dzieje wokół niej - mutanci i cała ta sprawa, ma nie zacząć budzić w niej niepewności, zwątpienia w miłość, nawet Future Maxa? Ale jeśli chcecie, odsyłam was do prologu, mowy Liz. Czy gdzieś tam jest jakis skrawek, w którym obrzuca błotem Maxa? Każdy przechodzi chwile zwątpienia, każda ze stron cierpi i usiłuje sobie poradzić z sytuacją w ten czy inny sposób. A czy sposób Liz jest jedyny, słuszny i najlepszy? Podejrzewam, że nawet wielbiciele Liz po 21 części z chcęcią przyłożyliby jej czymś ciężkim. Ale na szczęście zaprzeczenie nie prowadzi donikąd, ewentualnie do piekła... tylko jest długa droga, by to zrozumieć i zawrócić z niej.
„WYDAJE mi się że wiele razy ją okłamywał”...bo nie lubię Maxa.
:shock: Mam tylko nadzieję, że to nie moja wypowiedź. :oops:
Ela wrote:Ktoś kto obdarza sympatią swojego bohatera jest w stanie tłumaczyć wszystkie jego potknięcia, błędy i niedociągnięcia. To normalny objaw. Ale dlaczego, do diabła zawsze odbywa się to kosztem innych, kopiąc ich przy tym po kostkach. Nikogo nie stać na odrobinę obiektywizmu ?
I tak, Liz popełnia błędy. Nie tylko wobec Maxa. Rani innych nieświadomie lub świadomie. Ale taki był mój zamiar w tym opowiadaniu - dlatego właśnie zaapelowałam do dreamerek, by nie rzucały czytania opowieści. Może się wydawać to dziwne, ale wiem, co napisałam. Zrobiłam to z premedytacją, ukazując subiektywność świata Liz. Jesteście zbyt przyzwyczajeni do stylu trzeciej osoby, gdzie wszystko jest wiadome, nastawienia charakterów innych osób, itd.
Lizziett wrote:Chodzi tylko o to żeby zachować w tym wszystkim ODROBINĘ obiektywizmu. A w stwierdzeniu Hotaru nie było go nawet grama.
Nie jestem obiektywna, przyznaję. Zbyt zraziłam się do samego Maxa za jego zachowanie pod koniec 2 sezonu i przez połowę trzeciego. Patrzę na jego postać przez pryzmat całego serialu i zwłaszcza trzeciej serii i trudno mi podejść do niego z sympatią i zrozumieniem. Nawet do odcinka, który wydarzył się właściwie przed "zepsuciem" się jego charakteru.
Lizziett wrote:W serialu bywały takie chwile że sama miałam ochotę go udusić, pewnie wogóle machnęłabym ręką na ten temat, gdyby nie stwierdzenie że FMax oznajmił Liz że "żałuje tych wszystkich lat"
(...)
żeby nie wyszło że z kolei ja "zwalam" wszystko na FLiz- oni oboje podjęli tę decyzję...i
Ależ oczywiście, że nie powiedział! Ale Liz tak to odebrała, tak czuje, wątpi, mieszaja się jej odczucia, nie wie sama, co ma sądzić. I nie mam tym razem przy niej FM, który zatańczyłby z nią weselny taniec i zapewnił, że ją kochał. I dobrze, że ktoś to wyłapał, bo będzie o tym długa mowa około 40 części FN.
Hm, co do obojga podejmujących decyzje. Liz nie wie o tym! Właściwie nie poświeciła temu myśli, nie zauważyliście? Ktoś będzie musiał jej w końcu zwrócić na to uwagę - i to wcale nie będzie Alec.
Lizziett wrote:na pewno spokojnie przełknełabyś fakt, gdybym napisała że w "Departure Michael zachował się jak ostatni bydlak, najpierw przespał się z Marią a dopiero potem oznajmił jej że odlatuje na zawsze. Miałam ochotę rozszarpać go na kawałki". Co z tego że ostatecznie postanowił zostać na Ziemi- dla niej?
Za ostro? Przecież logicznie rozumując, masz rację. Powinien powiedzieć jej przed, ale to już temat na inną dyskusję.
Lizziett wrote:Hm, chyba nigdy nie zrozumiem Polarów
Hehe, każdy z nas patrzy na różne sprawy subiektywnie, a obiektywizm jest pojęciem wysoce względnym i teoretycznym :roll: Każdy z nas bierze z serialu to, co kocha... a resztę ignoruje.
Ale nie ona jedna, na co wielu osobom otworzyło oczy "Revelations". Wielu ale nie wszystkim, bo u niektórych wciąż wszystko rozbija się wyłącznie wokół cierpiącej szlachetnej Liz, tak jakby Max był wykuty z kamienia i fakt że w ciągu ostatnich paru miesięcy był torturowany przez FBI, dowiedział się że jest królem innej planety, a następnie zobaczył dziewczynę którą kochał nad życie w łóżku z inym facetem, nie miał prawa pozostawić na nim żadnego śladu. Jeszcze raz- szczyty obiektywizmu
Ech, wiesz co? Ostatnio jakoś trafiam na ff, gdzie to właśnie jest opisane cierpienia Maxa, a Liz jest swieta, poniewaz zrezygnowała ze szczęśliwej przyszłości... blablabla... i w tym tonie przez co najmniej 80 stron. Może dlatego miałam dość i postanowiłam zmienić konwencję? Jest niewiele ff, w których autor/autorka czarno na białym pisze o tym, jak zranione serce Liz mogłoby odebrać powrót z przyszłosci Maxa bez otoczki zwanej "ratujmy świat", a sam ten powrót byłw gruncie rzeczy absolutnie nielogiczny. A dlaczego? Pomyślmy obiektywni :wink: Dla MAxa najcenniejszą osoba na świecie jest Liz. To ONA sprawia, że wciąż jest tym miłym, dobrym chłopcem, który stara się dbać o wszystkich, a juz zwłąszcza o dobro i szczęście Liz. Ale też walczy o NIĄ, by być z nią. Wiec jest nieprzyjemny dla Tess, która w rezultacie opuszcza miasto. Więc do diabła, dlaczego chciał odepchnąć siebie od Liz - ukochanej dziewczyny, która wyciąga z niego praktycznie to, co najlepsze? Przecież logicznie rzecz biorąc to Liz z przyszłości powinna przenieść sie do przeszłości i "powaznie pogadać" z Maxem. I byłoby wszystko ok. Dlatego właśnie uważam, że teoria o "nocy Gomez" - czyli odepchniecie Maxa od Liz w celu ratowania jego sosunków z Tess jest jedna wielką bzdurą. Który dremerek się ze mna nie zgadza? 8)
cały klub "skrzywdzonej cierpiętnicy" szybciutko gdzieś wyparował, bo ludzie mieli szansę wysłuchać również jego. W serialu nie było takiej szansy.
I rzucili się by opisywać cierpienia Maxa. Moda, której nie lubię wśró dreamerków - przesada w którąś stronę. Na palcach jednej ręki mogę zliczyć opowiadania, w których zachowano równowagę pomiędzy Liz a Maxem - oboje skrzywdzili się bardzo, ale oboje popełniali też błędy.

Ech, to chyba na tyle. Cieszcie się nową częścią i niech dreamerki zamkną oczy na straszne słowa z ust Liz... pominą odpowiednie części, albo co... Ale nie, wtedy nie będziecie mieć satysfakcji z zakończenia opowieści...
Last edited by Hotaru on Tue Jan 11, 2005 9:06 pm, edited 1 time in total.
Image

User avatar
Athaya
Zainteresowany
Posts: 298
Joined: Sun Jun 20, 2004 2:14 pm
Location: Kalisz

Post by Athaya » Wed Oct 13, 2004 7:06 pm

Eh... Cóż za wspaniałe DWIE! części 8) Hotaru jesteś niesamowitą pisarką :wink: Widzę, że przechodzisz do konkretów w sprawie Alec-Liz :twisted: Oby tak dalej. Liz pokazuje pazurki :lol: Ubaw :D Blue Lady :shock: Nie pamiętam kto to był...
Zaczyna mi brakować mądrych słów więc to wszystko co chciałam napisać :lol:
Image

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Wed Oct 13, 2004 7:09 pm

Konkrety :shock: Ech, nie chcę was straszyć... ale daleko do nich, chociaż przez chwile będzie sie wydawać coś zupełnie przeciwnego 8)

Blue Lady - odcinek z Benem, z pierwszej serii. Nie pamiętasz? I tak, Liz będzie myślała o Niej jak o kimś, kto troszczy się o takich wyrzutków jak ona.
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Wed Oct 13, 2004 7:15 pm

Hotaru :uklon:
Po tych częściach poprawił mi się humorek a to już coś :cheesy: Jesteś cudowna H. wielkie dzięki :cheesy:
Najbardziej podobała mi sie scena pod prysznicem no i te 'maleństwo" :cheesy:
Więcej nie dam rady pisać z wiadomych względów (opowiadanie Calinii- jeszcze nie doszłam do siebie :wink: ) Lecz gdy tylko bedę miała lepszy humorek dodam obszerniejszy komentarz :cheesy:

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Wed Oct 13, 2004 7:24 pm

Hotaru kocham cię! Yyy... w sensie platonicznym... wiesz co mam na myśli :wink:

Mój żołądek chyba się wyleczył dzięki temu prysznicowi :roll: No dobra, dalej boli, ale przynajmniej poprawił mi się nastrój. Uwielbiam tę scenę. Ciągle ci mówię, że coś uwielbiam w tym ff, ale prawda jest taka że ja całe FN uwielbiam - czy jest coś smutnego, czy wesołego, czy melancholijnego. A wiesz co jeszcze sobie świadomiłam jak przeczytałam jeszcze raz 12? Że chyba ta "prysznicówka" utkwiła w mojej pamięci i nieźle wpłynęła na moje tworzenie, bo u mnie też się to pojawi... No ale o tym napiszę ci już w mailu lub pm'ie 8)

Chylę po raz kolejny głowę przed twoim talentem literacko-medycznym :D
Image

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Wed Oct 13, 2004 7:26 pm

:mur: Utknęłam na 38 części. Trudno opisać wstawionego na maksa Alec :evil: A jutro na 7 na uczelnię. Zgroza.
Mjaleństwo będzie już stale.
Last edited by Hotaru on Tue Jan 11, 2005 9:08 pm, edited 1 time in total.
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Wed Oct 13, 2004 7:36 pm

Uuu... sklejamy. kolejny ulubiony motyw _liz :cheesy: Ale chyba nikt się nie dziwi, że mam od razu gorące skojarzenia. No wiecie - Alec + sklejenie = chyba każda wie co i każda by to chciała :lol:

Biedna studentko... Ja mam jutro wolnoe - niech żyje Dzień Edukacji Narodowej! :wink: Ale niestety chyba nie będę miała weny na 29 (28 już napisane). Jakoś mnie chwilowo opuściły siły na tak drastyczne odcinki, jakie przewidziałam. Eh...
Image

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Wed Oct 13, 2004 7:59 pm

Hotaru ta część jest jeszcze lepsza od tej z prysznicem :wink:
"Jakiś klej, który sklei nasze palce. Trzeba będzie nauczyć cię ręcznie."
Ehem ja mam jakieś, jak to określiła _Liz, 'gorące skojarzenia' :oops: No, ale jak tu nie myśleć o... jeśli chodzi o Aleca :cheesy:
Chyba wyszłam już ze stanu rozpaczy :wink: Dzięki Ci H. :cmok:

User avatar
ciekawska_osoba
Fan
Posts: 773
Joined: Sun Jul 13, 2003 11:35 am
Location: Rybnik
Contact:

Post by ciekawska_osoba » Wed Oct 13, 2004 9:15 pm

oo sklejanie, palcówki, itp itd :cheesy: Moje ulubione rozdziały tak zdecydowanie gdybym miała takiego nauczyciela gry jak Alec z pewnością byłabym teraz wirtuozem pianina :P


hehe ona-rek chyba nic nie przebije tej sceny pod prysznicem, chociaż , chociaż Hotaru może jeszcze zaskoczyć niejeden raz 8)
"We shall never forget and never forgive. And never ever fear. Fear is for the enemy. Fear and bullets."
Image

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest