Światłocień

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
lizzy_maxia
Fan
Posts: 888
Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
Location: Łódź, my little corner of the world...
Contact:

Post by lizzy_maxia » Sun Sep 05, 2004 6:28 pm

_liz wrote:Kto wie kiedy pojawi się kolejna. Ja sama nie wiem czy jeszcze we wrześniu...
_liz :!: :!: :!: chyba nie zrobisz nam tego :?: :?: :?: Wrzesień dopiero się zaczął, ja NIE WYTRZYMAM do października :cry:

A propo's bannerka...Kto powiedział, że ta "krew" nie może być również kleksami czerwonej farby? 8)
_liz wrote:Po obecnie dodanych rozdziałach rzeczywiście pasuje idealnie, ale po kolejnych (które muszę najpierw napisać) chyba będziesz musiała wykonać nowy banerek
Nie mam nic przeciwko :) A nawet - miałam taki plan, by jeszcze coś do tego opo 'wyczarować', ale chwilowo cierpię na brak odpowiednich (i dobrej jakości) photek Alexa, które harmonijnie łączyłyby się ze zdjęciami Is :?

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Sun Sep 05, 2004 7:21 pm

W czasie oglądania Roswell, postać Alexa troszkę mnie denerwowała. Był taki ciapowaty. Tu jak na razie jest "na poziomie", więc niech tak zostanie. W serialu, para A. i I. nigdy mi nie pasowała, może ze względu na wygląd aktorów, no, nieważne z jakeiego powodu. Ale twoje opowiadanie będę czytać, choćby ze względu na "poszerzenie" horyzontów.

User avatar
lizzy_maxia
Fan
Posts: 888
Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
Location: Łódź, my little corner of the world...
Contact:

Post by lizzy_maxia » Sat Sep 11, 2004 1:31 pm

Heh, przypadkowo wpadłam na to zdjęcie Colina i postanowiłam skorzystać ;) Może ten art będzie zachętą dla Ciebie, _liz, do napisania kolejnej części jeszcze we wrześniu i to wcale nie 30. na koniec miesiąca 8)

Image

User avatar
gosiek
Fan
Posts: 541
Joined: Sat Sep 27, 2003 10:33 am
Location: Radom
Contact:

Post by gosiek » Sat Sep 11, 2004 2:48 pm

Jak dla mnie Alex ciapowaty był tylko na poczatku...wszytko się zmieniło w II sezonie... naprawde nie wiem dlaczego wszyscy myslą, że on tak zawsze...pogłębcie się trochę w jego osobie...zobaczycie też plusy...
Był wrażliwy i to jest plus ode mnie...denerwują mnie takie casanowy (bez urazy dla nikogo) np. taki Jessy :x nieznosze go

A art ... hmmm Lizzy_Maxia EXTRA jak zwykle ... nie dorównuje ci do pięt :(
Image

User avatar
lizzy_maxia
Fan
Posts: 888
Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
Location: Łódź, my little corner of the world...
Contact:

Post by lizzy_maxia » Fri Oct 15, 2004 1:22 pm

...ja tylko tak nieśmiało chciałabym zauważyć, że już październik...jak widac do pazdziernika jakoś wytrzymałam :wink: ale..._liz, czyżbyś zapomniała o tym opowiadanku? :( Rozumiem, że ostatnio głowę masz zaprzątniętą <rozwiązywaniem krzyżówek>, ale crossoverki to nie wszystko :P

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Fri Oct 15, 2004 2:21 pm

Wiedziałam, że ktoś się upomni... :twisted: Spokojnie Lizzy, nie zapomniałam o "Światłocieniu". Jak obiecałam na październik, to i pojawi się w październiku. Planuję kolejną część zamieścić w przyszły weekend, więc nie musisz się martwić. Tak samo "Kwaśne pomarańcze" jeszcze wrócą.

A krzyżówki mnie rzeczywiście niesamowicie pochłonęły, ale niestety też nauka...

Cierpliwości.
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Tue Nov 16, 2004 9:38 pm

Heh. Ale się naczekaliście, co? :roll: Ale cierpliwość (albo i niecierpliwość) zostaną wam wynagrodzone. Nie wiem ile będzieci musieli czekać na kolejną częśc, ale dzisiaj (chyba mamy jakieś święto), pojawia się nagle kolejna część... Mam nadzieję, że się wam spodoba.


III


Był pewien, że go zwolnią. Bez żadnego słowa wyjaśnienia wybiegł przecież z galerii i pognał przed siebie. Mógł już pakować swoje rzeczy i zabierać uniform. Żałował. Tylko, że nie samej straty posady, ale możliwości przebywania tutaj. Lubił to co robił, bo miał nieograniczoną możliwość do przyglądania się różnym dziełom. Owszem, bardziej wciągały go komputery, ale lubił czasami oderwać się od tego szarego świata, który działał mechanicznie, budowany pikselami. W galerii było tyle różnych światów, tyle rzeczywistości i barw, że można było to określić mianem ciągłego snu.

Snu, którego czasami brakowało mu w nocy. Nie miał problemów ze spaniem. Nie natury fizycznej czy psychicznej. Po prostu jeśli się budził, to już na dobre. Nie potrafił ponownie zasnąć. Jęknął, wyłączając komputer. Miał nadzieję, że tej nocy nadejdzie spokojny, błogi sen. W końcu po wyjściu ze szpitala ulga wypełniła wszystkie żyły i komórki jego ciała. Nie było jej w szpitalu. Cóż, fakt, że nie spotkał swojej pięknej dziewczyny mógł go nieco dołować, ale myśl o tym, że jest cała i zdrowa...

Alex taki już był. Nie znał ludzi, a potrafił się o nich martwić jak o swoich bliskich. Siostra często mówiła mu, że przejedzie się na tym, że sam będzie cierpiał. Może i dla takich jak on naprawdę nie było miejsca w brutalnej rzeczywistości? Był zbyt normalny? Zbyt naturalny? Zbyt... sobą? Ani nie odgrywał twardziela czy cynika, którego nikt i nic nie obchodzi. Ani nie był romantycznym kochankiem czy zdobwycą kobiecych serc. On sam siebie postrzegał raczej jako typ zwykłego, naprawdę najzwyklejszego chłopaka pod słońcem. W dodatku niesamowicie nieśmiałego. Przynajmniej tak mu się wydawało.

Wyłączył światło, kładąc się na miękkiej pościeli. Zamknął oczy, pozwalając malowniczym obrazom przesuwać sie w umyśle. Jednak praca w galerii przynosiła jakies pozytywne efekty. Mógł przywracać w pamięci wszystkie barwy, odcienie, kształty, wizje i iskry, które inni pozostawiali odbite na płótnie.

Powoli z ciemności wyłonił się delikatny obraz. Jasne kolory, delikatne rysy, rozmycie. Pozwalał umosłowi kontrolować wszystko, nie starał się na siłe odczytać tego malowidła. Dopiero po kilku minutach zaczął wyraźnie dostrzegać porcelanową cerę i jasne kosmyki włosów na poduszce. Szpitalnej poduszce. Chyba zamiast jakiegoś obrazu z galerii powróciła wizja dziewczyny ze szpitala. Tej, którą uznał za „swoją wymarzoną”. Ale to nie była ona. Przekręcił się na bok, chcąc ot tak po prostu pozbyć się wizji tej... jak jej tam było? Isabel. Tak, Isabel. Chociaż nie pamiętał dokładnie jej twarzy, pamiętał to imię. Ładne imię. Proste. Zwykłe. Jak on.

* * *

Liz wyszła kilka godzin temu, pozostawiając ją na pastwę ponurego szpitala. Nie mogła zostac przy niej. Musiała się przygotować do rozprawy. Tak, kto by pomyślał, że Liz Parker zostanie prawnikiem. I to cholernie dobrym. Czasami Isabel miała wrażenie, że najlepszym. Ale ona doskonale znała jej przewagę. Kto patrząc na małą, niepozorną brunetkę o wręcz niewinnej buziulce przejąłby się nią i pożądnie przygotowywał do obrony czy oskarżenia? Nikt, kto jej nie zna. Ale w tej małej osóbce tkwił taki chochlik, że ona sama nie raz się jej bała. Zresztą pod tym względem się uzupełniały. Ją ludzie uważali za zdzirę, która może mieć każdego faceta ale ma lodowe serce, a w rzeczywistości była malarką, która potrafiła się rumienić, gdy ktoś się jej przyglądał.

Tylko dwoje ludzi na całym świecie znało ją na tyle dobrze, by umieć to w niej dostrzec, by umieć docenić. Jej najlepsza przyjaciółka, Liz i jedyny brat, Michael. Tylko oni. I tylko im pozwalała się do siebie zbliżyć na tyle, by mogli jej pomóc w potrzebie. Innych odgradzała szerokim murem. Nie lubiła tych spojrzeń zawiści i bezpodstawnych ocen. A kiedy jeszcze ktoś się dowiedział o jej chorobie, to od razu uciekał.

Tak, uciekali. Nie dlatego, że bali sie tym zarazić, to było niemożliwe. Ale dlatego, że bali sięprzywiązywać. Nie dziwiła im się. W każdej chwili, przy najmniejszej ranie czy urazie mogła stracić życie. To było dla niej już jak chleb powszedni. Dla innych niestety nie. Ludzie nigdy nie przyzwyczają się do śmierci czy do bólu.

Przekręciła głową na bok, spoglądając w stronę okna. Na zewnątrz panował mrok. Musiała to być pochmurna noc, bo nie dostrzegała nawet najmniejszego światełka gwiazd. A tak lubiła na nie patrzeć. Od dziecka. Siadała razem z bratem na ganku i godzinami wgapiali się w atramentowe niebo. Jej pierwsze szkice przedstawiały noc. To była chyba jej urubiona pora w ciągu doby. Najspokojniejsza, najcichsza i najbliższa jej samej. Tak, była jak noc. Piękna, ale niedoceniana. Mroczna, ale delikatna. Niebezpieczna, ale kusząca. Jej umysł powoli odpływał.

Ale nie mogła zasnąć. Nie tutaj. Nienawidziła szpitali. Ten zapach doprowadzał ją do szału. Mdły i nieprzyjemny, wręcz skręcał żołądek. W dodatku martwa cisza dokoła ją dobijała. W domu zawsze włączała sobie ulubioną muzykę, albo wtulona w kanapę, opatulona ciepłym kocem oglądała po raz tysięczny „Casablancę”. Przymknęła powieki, chcąc się zmusić do snu. Potrzebowała go. Musiała szybko zregenerować siły, żeby móc jak najszybciej wrócić do domu, do obrazów, do ciepła, do Liz i do Michaela, do galerii.

A propos galerii... Kiedy Liz była u niej zapytała o jakiegoś chłopaka. Pytała czy to jakiś znajomy z galerii. Ponoć był tutaj, przy niej. Tylko, że ona nie miała znajomych w galerii. Ba, ona nie miała żadnych znajomych, nie licząc popapranych lub snobistycznych artystów, którzy przychodzili na jej wernisaże i udawali zachwyconych. Kim był wspomniany chłopak, nie widziała. Może to on wezwał pogotowie? Może był salowym? Może, może, może... Po co miała się nad tym zastanawiać, skoro i tak nie miało to sensu. Był i go nie ma. Zniknął jak inni ludzie z jej życia. Nic nowego. Nawet się tym nie przejmowała.

Zasnęła.

c.d.n.
Image

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Thu Nov 18, 2004 8:09 pm

Heh, nowa część leży tu już od paru dni a jeszcze żadnego komentarza? :twisted: Zabrakło głównej zainteresowanej, lizzy, to teraz nie ma komu komentować? :roll: Ludzie, co jest? Gdzie nasz gang RFSLAFG? Może i nie dotyczy on tego opowiadania, ale jego autorem jest _liz, więc chyba warto się pokusić? :twisted:

No dobra, że sama nie pzreczytałam przez parę dni to już nie wspomnę :roll: :oops:
Ale przeczytałam :D Ciężko było mi się zabrać, bo nie przepadam za Stargazers, ale jakoś tak... nie miałam co robić... I kurczę, jak to jest, że za czmkolwiek bym nie przepadała, to _liz potrafi mnie przekonać? :roll: 8)

Część nie była zbyt długa, ani nie przyniosła za wiele nowego, ale była fajna :P Czekam na kolejną, w której mam nadzieję będzie więcej akcji :D
Alex taki już był. Nie znał ludzi, a potrafił się o nich martwić jak o swoich bliskich
Taaak, nasz stary, dobry Alex :D Nieśmiały, wrażliwy, uczuciowy. Oddany przyjaciel, jak się okazuje nie tylko znajomych :wink: Wszystkich. (Albo tylko ślicznych blondynek, nie wiem :roll: )
Siostra często mówiła mu, że...
A właśnie... ta siostra... Kim ona jest? Było wymienione jej imię? Bo ja na jej miejscu wyobrażam sobie Marię, i nie kojarzę czy tak jest naprawdę, czy to tylko moja wyobraźnia? :wink:
Powoli z ciemności wyłonił się delikatny obraz. Jasne kolory, delikatne rysy, rozmycie. Pozwalał umosłowi kontrolować wszystko, nie starał się na siłe odczytać tego malowidła. Dopiero po kilku minutach zaczął wyraźnie dostrzegać porcelanową cerę i jasne kosmyki włosów na poduszce. Szpitalnej poduszce. Chyba zamiast jakiegoś obrazu z galerii powróciła wizja dziewczyny ze szpitala. Tej, którą uznał za „swoją wymarzoną”. Ale to nie była ona. Przekręcił się na bok, chcąc ot tak po prostu pozbyć się wizji tej... jak jej tam było? Isabel. Tak, Isabel. Chociaż nie pamiętał dokładnie jej twarzy, pamiętał to imię. Ładne imię. Proste. Zwykłe. Jak on.
Heh 8) Alexowi już coś w główce świta, nieświadomie przywołuje w umyśle jej obraz. Już niedługo zapewne nie będzie mógł przestać o niej myśleć, co? :cheesy:
A kiedy jeszcze ktoś się dowiedział o jej chorobie, to od razu uciekał.

Tak, uciekali. Nie dlatego, że bali sie tym zarazić, to było niemożliwe. Ale dlatego, że bali sięprzywiązywać. Nie dziwiła im się. W każdej chwili, przy najmniejszej ranie czy urazie mogła stracić życie. To było dla niej już jak chleb powszedni. Dla innych niestety nie. Ludzie nigdy nie przyzwyczają się do śmierci czy do bólu.
Coś mi mówi, że "Światłocień" nie będzie takim lekkim i wesołym fickiem, na jaki narazie się zapowiada. Powyższe słowa niesą za sobą jakiś taki smutek :(
Po co miała się nad tym zastanawiać, skoro i tak nie miało to sensu. Był i go nie ma. Zniknął jak inni ludzie z jej życia. Nic nowego. Nawet się tym nie przejmowała.
Nie byłabym taka pewna, Issy :twisted: Coś mi sie zdaje, że jednak był i jeszcze będzie :twisted:

Ja czekam na dalej, nie wiem jak reszta :cheesy:
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
elfchick
Nowicjusz
Posts: 105
Joined: Wed Oct 13, 2004 7:57 pm
Location: Olsztyn
Contact:

Post by elfchick » Fri Nov 19, 2004 1:14 am

Czemu ja wczesniej nie zauwazylam tego opowiadania? :mur: :?::?:
To pierwszy stargazer ktorego kiedykolwiek przeczytalam. Szczerze mowiac nigdy mnie do tego nie ciagnelo... Alex wydawal sie tak zakochany w Isabell ze prochnicy mozna dostac...
Czuje jednak ze cos sie zmieni.
Aha, jeszcze jedno,
girl you rock
nie moge sie doczekac kolejnych czesci... milo wiedziec ze jestes wszechstronna mimo ze zawsze kojarzylas mi sie s polarkami :cheesy:
center><a><img><br>NYC is love.</a></center>

User avatar
gosiek
Fan
Posts: 541
Joined: Sat Sep 27, 2003 10:33 am
Location: Radom
Contact:

Post by gosiek » Fri Nov 19, 2004 8:26 pm

Wiesz co najbardziej mi sie spodobało?
Ani nie był romantycznym kochankiem czy zdobwycą kobiecych serc. On sam siebie postrzegał raczej jako typ zwykłego, naprawdę najzwyklejszego chłopaka pod słońcem. W dodatku niesamowicie nieśmiałego. Przynajmniej tak mu się wydawało.
Dokłądnie to!
Dlaczego...bo to Alex
Eh...jejku jak sie ciesze ze znowu to czytam :]
Image

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 68 guests