Kawały, dowcipy itp...
Moderator: piter
boze...
{o}, nie rob tak wiecej bez ostrzezenia... wchodze, patrze, a tam {o} w Miodzio.. i do tego w Dowcipach... malo zawalu nie dostalem ze strachu, ze chcesz zazartowac..
na przyszlosc napisz gdzies, ze chcesz sie tu pojawic, zebym mial czas sie psychicznie przygotowac...
{o}, nie rob tak wiecej bez ostrzezenia... wchodze, patrze, a tam {o} w Miodzio.. i do tego w Dowcipach... malo zawalu nie dostalem ze strachu, ze chcesz zazartowac..
na przyszlosc napisz gdzies, ze chcesz sie tu pojawic, zebym mial czas sie psychicznie przygotowac...
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.
- Graalion
- Mroczny bóg
- Posts: 2018
- Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
- Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
- Contact:
Chyba trochę zeszliście z tematu, więc - mały powrót (jęsli coś było, z góry przepraszam):
Wchodzi student na egzamin. Profesor spojrzał i odzywa się:
- Nie będę pana męczył. Zadam proste pytanie. Pan odpowie i już.
- Dobrze.
- Co to jest egzamin?
Student zbaraniał, ale szybko zaczął kombinować i odpowiedział:
- Egzamin to jest rozmowa dwóch inteligentnych osób.
Na to profesor pyta:
- A jak jedna z tych osób okaże się nieinteligentna?
Student wypalił bez namysłu:
- To ta druga zabiera indeks i wychodzi.
Stoi Jaś z babcią na ulicy:
-Babciu, dlaczego ten tramwaj zakręcowywuje?
- Zakręca, Jasiu.
- Dlaczego ten tramwaj zakręca?
- Bo się szyny wygły.
Rano facet się budzi i widzi wokół łóżka kałużę krwi. Ogląda się, a pod łóżkiem leżą ... ranne pantofle.
Nad rzeka siedzi krowa i pali trawke. Zadowolona, klimat i te sprawy. Podplywa do niej bóbr, wychodzi na brzeg i pyta:
- Te, krowa, co robisz?
- Aaaa, widzisz bóbr, jaram i jest OK.
- Daj troche, jeszcze nigdy nie kurzylem...
- Jasne! Ciagnij macha bracie i poczuj sie cool!
Bóbr wciagnal dym i od razu go wypuscil. Na to krowa:
- Stary, nie taaak! Patrz: ciagniesz macha i trzymasz go w plucach dluzsza chwile. Zreszta - wiesz co? W tym czasie jak wciagniesz, przeplyn sie kawalek pod woda w dól rzeki, wróc tu i wtedy wypusc powietrze. I mówie ci bedzie OK.
Jak uradzili tak zrobili. Bóbr sie zaciagnal, plynie pod woda, ale juz po kilku chwilach zrobilo mu sie happy. Wyszedl na brzeg po drugiej stronie rzeki, walnal sie na trawe i orbituje. Podchodzi do niego hipopotam i pyta:
- Te bóbr, co robisz?
- Aaaa, widzisz hipciu, fazuje sobie troszku...
- Daj troche stuffu, ja tez chce.
- Podplyn na przeciwko do krowy. Ona ci da.
Hipopotam podplynal w góre rzeki, wychodzi na brzeg, a krowa wywalila gały i krzyczy:
- Bóbr, WYPUSC POWIETRZE!
Babcia do Jasia:
- Jasiu, jak nazywa się wasz kotek?
- Kotek.
- Ale chodzi mi o to jak on się wabi?
- Kotek.
- A powiedz jak na niego wołasz?
- Kotek.
- No dobra to powiedz jak tatuś na niego woła.
- Sierściuch je**ny.
Zajączek mieszkał z misiem i zawsze jak wracał z dyskoteki to misiu go bił. Któregoś dnia planując wyjście na dyskotekę ostrzega misia:
- Słuchaj miś, dziś idę na dyskotekę i jak wrócę pijany, masz mnie nie bić!
Miś zgodził się. Następnego dnia rano zając budzi się z podbitym okiem i biegnie do misia:
- Przecież obiecałeś, że mnie nie uderzysz.
- Słuchaj zając. Przyszedłeś jak bela pijany - ja nic. Zwyzywałeś mnie od najgorszych - ja nic. Zacząłeś mnie bić - ja nic. Ale jak wziąłeś mój talerz z kolacją, nasrałeś, powbijałeś w to zapałki i powiedziałeś, że jeż się wprowadza to nie wytrzymałem.
Nowy student dwa tygodnie po rozpoczęciu semestru myśli sobie że trzeba by się pouczyć.Nagle słyszy głos swojego sumiena:
-Te facet, jest początek semestru, jeszcze tyle czasu daj se spokój idź na jakąś imprezę.
Student posłuchał głosu sumienia i zabalował.
Został jeszcze miesiąc do sesji.Student myśli sobie, pouczę się trochę.Na to jego sumienie:
-Kolego, wyjrzyj za okno tam jest lokal gdzie studenci mają piwo taniej, nauka nie ucieknie, pobaw się trochę.
Student posłuchał i poszedł na piwo.
Tydzień został do sesji, student w panice myśli że teraz to już się musi pouczyć, na co jego sumienie:
-Kolego, ile tego materiału było? Na wykłady chodziłeś coś przecież umiesz, zdasz bez kłopotu, a na pierwszym piętrze jest impreza idź do kumpli.
I tym razem student posłuchał głosu sumienia.
Przyszedł dzień egzaminu, student siada w ławce, dostaje karte z pytaniami i mówi:
-O k***a!
Na to jego sumienie:
-O ja pie***ę!!!!
Jedzie Lepper służbowym samochodem z kierowcą przez wioski, nagle -bum!! Potrącili świnię.
Lepper mówi do kierowcy:
- Idź, to pewno z tamtego gospodarstwa ta świnia, powiedz, że dostaną za nią odszkodowanie od rządu.
No to poszedł kierowca. Po dwóch godzinach czekania Lepper patrzy, a kierowca wraca napruty: flaszka w ręce, koszula z rozporka wystaje...
- Co się stało? - pyta Lepper.
- Poszedłem tam, a gospodarz postawił flaszkę, drugą dał do domu, żona zrobiła pyszny obiad, a jego 18-letnia córka tak mi dogodziła, że nigdy w życiu tak nie miałem.
- To co im powiedziałeś ?- pyta Lepper.
- A wszedłem i powiedziałem: Jestem kierowcą Leppera i zabiłem świnię.
Staje terrorysta, któremu się zmarło, przed bramami niebios. Święty Piotr wyszedł przed bramę raju, spojrzał, skrzywił się i mówi:
- No i co teraz? Mordowało się niewinnych, co?
- Mordowało się. - Potwierdził terrorysta. - Setkami.
- Bomby się też podkładało.
- Tak, podkładałem.
- I co, do raju teraz się zachciewa, tak?
- Nie. Macie dziesięć minut na ewakuację.
Było sobie miasteczko w którym mieszkało 1000 ludzi. Pewnego dnia na czerwonej motorynce podjechał terrorysta, rzucił bombę i odjechał. Zginęlo 900 mieszkanców.
Jakiś czas później znowu podjechał terrorysta na czerwonej motorynce, rzucił bombę i uciekł. Przeżyło 10 osób.
Następnego dnia znowu podjechał terrorysta na czerwonej motorynce, rzucił bombę i odjechał. Został tylko jeden mieszkaniec. Ten mieszkaniec strasznie się wkurzył, wsiadł na swoją zieloną motorynkę, dogonił terrorystę i go zabił.
Jaki z tego morał?
Zielone motorynki są szybsze od czerwonych.
Uniwersytet Warszawski, wydział biologii, egzamin z botaniki. Student siedzi już prawie godzinę i idzie mu coraz gorzej. Profesor postanowił mu dać ostatnią szansę:
- No wiec zadam panu ostatnie pytanie. Jak pan odpowie dostaje pan trójkę, jak nie to pan oblał. No więc niech pan mi powie ile jest liści na tym drzewie? - powiedział prof. wskazując za okno.
Student myśli... patrzy na drzewo... znowu myśli, wreszcie mówi:
- Pięć tysięcy osiemset czterdzieści dwa!
- A skąd pan to wie!? - pyta profesor.
- Aaaaa, to już jest drugie pytanie.
Jaki jest najkrótszy dowcip polityczny? - Andrzej Lepper.
Przychodzi facet do lekarza
-Panie doktorze, czuję jakiś dziwny ucisk w pupie, mógłby pan to sprawdzić?
Lekarz głeboko westchnął, no ale wyboru nie ma. Załozył gumową rękawicę i włożył rękę do... wiecie gdzie.
-Nic tam nie ma...
-Proszę głebiej panie doktorze
-Nadal nic...
-Jeszcze głebiej proszę...
-Nic...
-Proszę jeszcze głebiej, panie doktorze!
I nagle doktor na coś natknął. Wyjmuje... kwiatek!
-A to dla pana, panie doktorze.
Przychodzi Jasio do taty, który remontuje mieszkanie i pyta się:
- Tatusiu... może pomóc ci w czymś?
A tato:
- Tak, pomaluj okna.
Po godzinie przychodzi i ponownie się pyta:
- A ramy też?
Ateiście się zmarło. Akurat przydybał go diabeł i zawlókł do piekła. Oprowadza ateistę po tym piekle a tam marmury, pyszne jadło, napitki, kobiety, wszyscy zadowoleni i weseli. Ateista coraz bardziej zdumiony idzie za diabłem, a ten mu pokazuje jego kwaterę: 10 pokoi, suto zaopatrzony barek, jakuzi, sauna, mały basen, służba na każde skinienie... Tylko jedna ściana przezroczysta za nią zaś widać lejącą się smołę, ludzi gotowanych i obdzieranych ze skóry, poniewieranych i cierpiących. Ateista przełamał się i pyta diabła:
- Słuchaj, co jest? Ty mi tu pokazujesz luksusy w jakich mam przebywać, a tamci są torturowani? O co chodzi?
Na to diabeł się roześmiał i mówi:
- Wiesz, za tą ścianą są Chrześcijanie. Sami sobie są winni. Oni tak piekło sobie wymyślili.
Zmarł komputerowiec i ogląda niebo i piekło. Św. Piotr oprowadza go po niebie, komputerowiec patrzy, a tam same smutasy nucące sakralne piosenki, nic ciekawego, nawet kompów nie ma. Następnie Lucyfer oprowadza go po piekle. Wszedzie najnowszy sprzęt, piwo i inny proceńcik, laski na monitorach i w "realu" też.
Przyszedł czas wyboru.
-No gdzie chcesz iść - pyta go Bóg.
-Oczywiście, ze do piekła - odpowiada bez zastanowienia komputerowiec. Bóg pstryknął, znaleźli się w piekle. A tam diabły go oblegają i do kotła w smole podsmażyć.
-Ej panowie co jest - pyta zdziwiony komputerowiec - pokazywałeś mi co innego.
Na to Lucyfer.
-Tamto, to była wersja DEMO.
Z najnowszych wiadomości:
Wczoraj o 12:05 chińskie samoloty zaatakowały rosyjskie traktory pracujące w polu. Traktory odpowiedziały ogniem rakietowym i odleciały do Moskwy.
Rumunia. Ulicą ucieka chleb, za nim głodny tłum. Chleb skręca w boczną uliczkę i nagle widzi stojący pod ścianą, uśmiechnięty z zadowoleniem boczek.
- Ty, a ciebie czemu nie gonią? - pyta zdziwiony.
- Bo mnie tu nie znają.
Znów wiadomości:
Wczoraj w późnych godzinach wieczornych zatonął amerykański lotniskowiec, który zderzył się z górą lodową. Załoga góry lodowej otrzymała ordery im. Lenina.
Ruski sołdat podbiega do lejtenanta:
-Towarzyszu, czołgi na nas idą!
-Dużo ich?
-Będzie z osiem, towarzyszu lejtnant.
-To bierz granat i rozgoń czołgi!
Po pietnastu minutach sołdat wraca.
-Rozgonił czołgi?-pyta się dowódzca.
-Tak, towarzyszu lejtnant!
-To oddawajcie granat!
Wchodzi Amerykanin do baru w Polsce i mowi:
- Slyszalem, ze wy, Polacy to jestescie straszni pijacy. Zaloze sie o 500$, ze zaden z was nie wypije litra wodki jednym haustem. W barze cisza. Kazdy boi sie podjac zaklad. Jeden gosciu nawet wyszedl. Mija kilka minut, wraca ten sam gosciu, podchodzi do Amerykanina i mowi:
- Czy twoj zaklad jest wciaz aktualny?
- Tak. Kelner! Litr wodki podaj!
Gosciu wzial gleboki oddech i fruuu... z litra wodki zostala pusta butelka. Amerykanin stoi jak wryty, wyplaca 500$ i mowi:
- Jesli nie mialbys nic przeciwko, moglbym wiedziec, gdzie wyszedles kilka minut wczesniej?
- A, poszedlem do baru obok sprawdzic, czy mi sie uda.
Facet jedzie taksówką (na tylnym siedzeniu) i w pewnym momencie klepie taksówkarza w ramię. A kierowca jak nie skręci gwałtownie w lewo, w prawo, ostre hamowanie. Pasażer przestraszonym głosem:
- Przepraszam.
- Eee, nie, to nie pana wina - mówi taksówkarz z westchnięciem. - Po prostu jestem taksówkarzem dopiero od kilku dni, a przedtem przez 20 lat prowadziłem karawan.
Jedzie autobus i wsiadają do niego dwie starsze panie. Jedna z nich pyta:
- Czy ten autobus jedzie do Poronina?
- Tak - odpowiada kierowca.
- Ale czy na pewno? - dopytuje się babcia.
- Na pewno - mówi ze spokojem w głosie kierowca.
- Ale czy tak na pewno do Poronina? - nie daje za wygraną babcia.
- Nie, kurczę do Nowego Jorku - odpowiada kierowca.
- A przez Poronin?
Kiedy mężczyzna mówi do kobiety świństewka, jest to molestowanie seksualne, a kiedy kobieta mówi świństewka kosztuje to 4,22 zł. + VAT.
Polonistka Jasia wskazuje na niego i mówi:
- Jasiu teraz przeczytaj swoje wypracowanie.
Jasio uniusł kartkę i czyta
- Zima. Dzieci rzucają się śnieszkami. Rzekę mróz trzyma w okowach. A na rzece wilki się pie***ą.
- NIE! Nie, Jasiu! Źle!
- No pewnie że źle. Bo im się łapy ślizgają!
Samolot niemieckich linii lotniczych ląduje w Hamburgu.
Pilot (po niemiecku): Lot 324 prosi o pozwolenie na lądowanie.
Wieża lotów (po chwili, po angielsku): Musicie to powiedzieć po angielsku.
Piolt (zaskoczony, po niemiecku): Co? Ale ... tu lot 324. Prosimy o pozwolenie na lądowanie.
Wieża lotów (po angielsku): Powiedzcie to po angielsku.
Piolt (zirytowany): Jesteśmy samolotem niemieckich linii lotniczych, lądujemy w niemieckim mieście. Dlaczego mamy prosić o pozwolenie na lądowanie po angielsku?!
Wieża lotów: Bo to my wygraliśmy tę pie***ą wojnę.
W ramach przyjaźni ZSRR - USA Reagan przyjechał do Gorbaczowa, w jego biurku zauważył dziwną dziurkę,
-Co to za dziurka?- pyta się Reagan
-Włóż tam palec to zobaczysz.
Reagan włożył palec wyciągnął, połowy palca nie ma! Włożył jeszcze raz palec jest.
Miesiąc później Gorby w białym domu zauważył podobną dziurke w biurku Reagana.
-Co to za dziurka?-pyta się Reagana
-Włóż palec to zobaczysz.
Gorby włożył palec wyjął go, ale palec mimo tego nadal jest
-Co to za tandeta! Przecież palec nadal jest!
-Ale ZSRR już nie.
Wchodzi student na egzamin. Profesor spojrzał i odzywa się:
- Nie będę pana męczył. Zadam proste pytanie. Pan odpowie i już.
- Dobrze.
- Co to jest egzamin?
Student zbaraniał, ale szybko zaczął kombinować i odpowiedział:
- Egzamin to jest rozmowa dwóch inteligentnych osób.
Na to profesor pyta:
- A jak jedna z tych osób okaże się nieinteligentna?
Student wypalił bez namysłu:
- To ta druga zabiera indeks i wychodzi.
Stoi Jaś z babcią na ulicy:
-Babciu, dlaczego ten tramwaj zakręcowywuje?
- Zakręca, Jasiu.
- Dlaczego ten tramwaj zakręca?
- Bo się szyny wygły.
Rano facet się budzi i widzi wokół łóżka kałużę krwi. Ogląda się, a pod łóżkiem leżą ... ranne pantofle.
Nad rzeka siedzi krowa i pali trawke. Zadowolona, klimat i te sprawy. Podplywa do niej bóbr, wychodzi na brzeg i pyta:
- Te, krowa, co robisz?
- Aaaa, widzisz bóbr, jaram i jest OK.
- Daj troche, jeszcze nigdy nie kurzylem...
- Jasne! Ciagnij macha bracie i poczuj sie cool!
Bóbr wciagnal dym i od razu go wypuscil. Na to krowa:
- Stary, nie taaak! Patrz: ciagniesz macha i trzymasz go w plucach dluzsza chwile. Zreszta - wiesz co? W tym czasie jak wciagniesz, przeplyn sie kawalek pod woda w dól rzeki, wróc tu i wtedy wypusc powietrze. I mówie ci bedzie OK.
Jak uradzili tak zrobili. Bóbr sie zaciagnal, plynie pod woda, ale juz po kilku chwilach zrobilo mu sie happy. Wyszedl na brzeg po drugiej stronie rzeki, walnal sie na trawe i orbituje. Podchodzi do niego hipopotam i pyta:
- Te bóbr, co robisz?
- Aaaa, widzisz hipciu, fazuje sobie troszku...
- Daj troche stuffu, ja tez chce.
- Podplyn na przeciwko do krowy. Ona ci da.
Hipopotam podplynal w góre rzeki, wychodzi na brzeg, a krowa wywalila gały i krzyczy:
- Bóbr, WYPUSC POWIETRZE!
Babcia do Jasia:
- Jasiu, jak nazywa się wasz kotek?
- Kotek.
- Ale chodzi mi o to jak on się wabi?
- Kotek.
- A powiedz jak na niego wołasz?
- Kotek.
- No dobra to powiedz jak tatuś na niego woła.
- Sierściuch je**ny.
Zajączek mieszkał z misiem i zawsze jak wracał z dyskoteki to misiu go bił. Któregoś dnia planując wyjście na dyskotekę ostrzega misia:
- Słuchaj miś, dziś idę na dyskotekę i jak wrócę pijany, masz mnie nie bić!
Miś zgodził się. Następnego dnia rano zając budzi się z podbitym okiem i biegnie do misia:
- Przecież obiecałeś, że mnie nie uderzysz.
- Słuchaj zając. Przyszedłeś jak bela pijany - ja nic. Zwyzywałeś mnie od najgorszych - ja nic. Zacząłeś mnie bić - ja nic. Ale jak wziąłeś mój talerz z kolacją, nasrałeś, powbijałeś w to zapałki i powiedziałeś, że jeż się wprowadza to nie wytrzymałem.
Nowy student dwa tygodnie po rozpoczęciu semestru myśli sobie że trzeba by się pouczyć.Nagle słyszy głos swojego sumiena:
-Te facet, jest początek semestru, jeszcze tyle czasu daj se spokój idź na jakąś imprezę.
Student posłuchał głosu sumienia i zabalował.
Został jeszcze miesiąc do sesji.Student myśli sobie, pouczę się trochę.Na to jego sumienie:
-Kolego, wyjrzyj za okno tam jest lokal gdzie studenci mają piwo taniej, nauka nie ucieknie, pobaw się trochę.
Student posłuchał i poszedł na piwo.
Tydzień został do sesji, student w panice myśli że teraz to już się musi pouczyć, na co jego sumienie:
-Kolego, ile tego materiału było? Na wykłady chodziłeś coś przecież umiesz, zdasz bez kłopotu, a na pierwszym piętrze jest impreza idź do kumpli.
I tym razem student posłuchał głosu sumienia.
Przyszedł dzień egzaminu, student siada w ławce, dostaje karte z pytaniami i mówi:
-O k***a!
Na to jego sumienie:
-O ja pie***ę!!!!
Jedzie Lepper służbowym samochodem z kierowcą przez wioski, nagle -bum!! Potrącili świnię.
Lepper mówi do kierowcy:
- Idź, to pewno z tamtego gospodarstwa ta świnia, powiedz, że dostaną za nią odszkodowanie od rządu.
No to poszedł kierowca. Po dwóch godzinach czekania Lepper patrzy, a kierowca wraca napruty: flaszka w ręce, koszula z rozporka wystaje...
- Co się stało? - pyta Lepper.
- Poszedłem tam, a gospodarz postawił flaszkę, drugą dał do domu, żona zrobiła pyszny obiad, a jego 18-letnia córka tak mi dogodziła, że nigdy w życiu tak nie miałem.
- To co im powiedziałeś ?- pyta Lepper.
- A wszedłem i powiedziałem: Jestem kierowcą Leppera i zabiłem świnię.
Staje terrorysta, któremu się zmarło, przed bramami niebios. Święty Piotr wyszedł przed bramę raju, spojrzał, skrzywił się i mówi:
- No i co teraz? Mordowało się niewinnych, co?
- Mordowało się. - Potwierdził terrorysta. - Setkami.
- Bomby się też podkładało.
- Tak, podkładałem.
- I co, do raju teraz się zachciewa, tak?
- Nie. Macie dziesięć minut na ewakuację.
Było sobie miasteczko w którym mieszkało 1000 ludzi. Pewnego dnia na czerwonej motorynce podjechał terrorysta, rzucił bombę i odjechał. Zginęlo 900 mieszkanców.
Jakiś czas później znowu podjechał terrorysta na czerwonej motorynce, rzucił bombę i uciekł. Przeżyło 10 osób.
Następnego dnia znowu podjechał terrorysta na czerwonej motorynce, rzucił bombę i odjechał. Został tylko jeden mieszkaniec. Ten mieszkaniec strasznie się wkurzył, wsiadł na swoją zieloną motorynkę, dogonił terrorystę i go zabił.
Jaki z tego morał?
Zielone motorynki są szybsze od czerwonych.
Uniwersytet Warszawski, wydział biologii, egzamin z botaniki. Student siedzi już prawie godzinę i idzie mu coraz gorzej. Profesor postanowił mu dać ostatnią szansę:
- No wiec zadam panu ostatnie pytanie. Jak pan odpowie dostaje pan trójkę, jak nie to pan oblał. No więc niech pan mi powie ile jest liści na tym drzewie? - powiedział prof. wskazując za okno.
Student myśli... patrzy na drzewo... znowu myśli, wreszcie mówi:
- Pięć tysięcy osiemset czterdzieści dwa!
- A skąd pan to wie!? - pyta profesor.
- Aaaaa, to już jest drugie pytanie.
Jaki jest najkrótszy dowcip polityczny? - Andrzej Lepper.
Przychodzi facet do lekarza
-Panie doktorze, czuję jakiś dziwny ucisk w pupie, mógłby pan to sprawdzić?
Lekarz głeboko westchnął, no ale wyboru nie ma. Załozył gumową rękawicę i włożył rękę do... wiecie gdzie.
-Nic tam nie ma...
-Proszę głebiej panie doktorze
-Nadal nic...
-Jeszcze głebiej proszę...
-Nic...
-Proszę jeszcze głebiej, panie doktorze!
I nagle doktor na coś natknął. Wyjmuje... kwiatek!
-A to dla pana, panie doktorze.
Przychodzi Jasio do taty, który remontuje mieszkanie i pyta się:
- Tatusiu... może pomóc ci w czymś?
A tato:
- Tak, pomaluj okna.
Po godzinie przychodzi i ponownie się pyta:
- A ramy też?
Ateiście się zmarło. Akurat przydybał go diabeł i zawlókł do piekła. Oprowadza ateistę po tym piekle a tam marmury, pyszne jadło, napitki, kobiety, wszyscy zadowoleni i weseli. Ateista coraz bardziej zdumiony idzie za diabłem, a ten mu pokazuje jego kwaterę: 10 pokoi, suto zaopatrzony barek, jakuzi, sauna, mały basen, służba na każde skinienie... Tylko jedna ściana przezroczysta za nią zaś widać lejącą się smołę, ludzi gotowanych i obdzieranych ze skóry, poniewieranych i cierpiących. Ateista przełamał się i pyta diabła:
- Słuchaj, co jest? Ty mi tu pokazujesz luksusy w jakich mam przebywać, a tamci są torturowani? O co chodzi?
Na to diabeł się roześmiał i mówi:
- Wiesz, za tą ścianą są Chrześcijanie. Sami sobie są winni. Oni tak piekło sobie wymyślili.
Zmarł komputerowiec i ogląda niebo i piekło. Św. Piotr oprowadza go po niebie, komputerowiec patrzy, a tam same smutasy nucące sakralne piosenki, nic ciekawego, nawet kompów nie ma. Następnie Lucyfer oprowadza go po piekle. Wszedzie najnowszy sprzęt, piwo i inny proceńcik, laski na monitorach i w "realu" też.
Przyszedł czas wyboru.
-No gdzie chcesz iść - pyta go Bóg.
-Oczywiście, ze do piekła - odpowiada bez zastanowienia komputerowiec. Bóg pstryknął, znaleźli się w piekle. A tam diabły go oblegają i do kotła w smole podsmażyć.
-Ej panowie co jest - pyta zdziwiony komputerowiec - pokazywałeś mi co innego.
Na to Lucyfer.
-Tamto, to była wersja DEMO.
Z najnowszych wiadomości:
Wczoraj o 12:05 chińskie samoloty zaatakowały rosyjskie traktory pracujące w polu. Traktory odpowiedziały ogniem rakietowym i odleciały do Moskwy.
Rumunia. Ulicą ucieka chleb, za nim głodny tłum. Chleb skręca w boczną uliczkę i nagle widzi stojący pod ścianą, uśmiechnięty z zadowoleniem boczek.
- Ty, a ciebie czemu nie gonią? - pyta zdziwiony.
- Bo mnie tu nie znają.
Znów wiadomości:
Wczoraj w późnych godzinach wieczornych zatonął amerykański lotniskowiec, który zderzył się z górą lodową. Załoga góry lodowej otrzymała ordery im. Lenina.
Ruski sołdat podbiega do lejtenanta:
-Towarzyszu, czołgi na nas idą!
-Dużo ich?
-Będzie z osiem, towarzyszu lejtnant.
-To bierz granat i rozgoń czołgi!
Po pietnastu minutach sołdat wraca.
-Rozgonił czołgi?-pyta się dowódzca.
-Tak, towarzyszu lejtnant!
-To oddawajcie granat!
Wchodzi Amerykanin do baru w Polsce i mowi:
- Slyszalem, ze wy, Polacy to jestescie straszni pijacy. Zaloze sie o 500$, ze zaden z was nie wypije litra wodki jednym haustem. W barze cisza. Kazdy boi sie podjac zaklad. Jeden gosciu nawet wyszedl. Mija kilka minut, wraca ten sam gosciu, podchodzi do Amerykanina i mowi:
- Czy twoj zaklad jest wciaz aktualny?
- Tak. Kelner! Litr wodki podaj!
Gosciu wzial gleboki oddech i fruuu... z litra wodki zostala pusta butelka. Amerykanin stoi jak wryty, wyplaca 500$ i mowi:
- Jesli nie mialbys nic przeciwko, moglbym wiedziec, gdzie wyszedles kilka minut wczesniej?
- A, poszedlem do baru obok sprawdzic, czy mi sie uda.
Facet jedzie taksówką (na tylnym siedzeniu) i w pewnym momencie klepie taksówkarza w ramię. A kierowca jak nie skręci gwałtownie w lewo, w prawo, ostre hamowanie. Pasażer przestraszonym głosem:
- Przepraszam.
- Eee, nie, to nie pana wina - mówi taksówkarz z westchnięciem. - Po prostu jestem taksówkarzem dopiero od kilku dni, a przedtem przez 20 lat prowadziłem karawan.
Jedzie autobus i wsiadają do niego dwie starsze panie. Jedna z nich pyta:
- Czy ten autobus jedzie do Poronina?
- Tak - odpowiada kierowca.
- Ale czy na pewno? - dopytuje się babcia.
- Na pewno - mówi ze spokojem w głosie kierowca.
- Ale czy tak na pewno do Poronina? - nie daje za wygraną babcia.
- Nie, kurczę do Nowego Jorku - odpowiada kierowca.
- A przez Poronin?
Kiedy mężczyzna mówi do kobiety świństewka, jest to molestowanie seksualne, a kiedy kobieta mówi świństewka kosztuje to 4,22 zł. + VAT.
Polonistka Jasia wskazuje na niego i mówi:
- Jasiu teraz przeczytaj swoje wypracowanie.
Jasio uniusł kartkę i czyta
- Zima. Dzieci rzucają się śnieszkami. Rzekę mróz trzyma w okowach. A na rzece wilki się pie***ą.
- NIE! Nie, Jasiu! Źle!
- No pewnie że źle. Bo im się łapy ślizgają!
Samolot niemieckich linii lotniczych ląduje w Hamburgu.
Pilot (po niemiecku): Lot 324 prosi o pozwolenie na lądowanie.
Wieża lotów (po chwili, po angielsku): Musicie to powiedzieć po angielsku.
Piolt (zaskoczony, po niemiecku): Co? Ale ... tu lot 324. Prosimy o pozwolenie na lądowanie.
Wieża lotów (po angielsku): Powiedzcie to po angielsku.
Piolt (zirytowany): Jesteśmy samolotem niemieckich linii lotniczych, lądujemy w niemieckim mieście. Dlaczego mamy prosić o pozwolenie na lądowanie po angielsku?!
Wieża lotów: Bo to my wygraliśmy tę pie***ą wojnę.
W ramach przyjaźni ZSRR - USA Reagan przyjechał do Gorbaczowa, w jego biurku zauważył dziwną dziurkę,
-Co to za dziurka?- pyta się Reagan
-Włóż tam palec to zobaczysz.
Reagan włożył palec wyciągnął, połowy palca nie ma! Włożył jeszcze raz palec jest.
Miesiąc później Gorby w białym domu zauważył podobną dziurke w biurku Reagana.
-Co to za dziurka?-pyta się Reagana
-Włóż palec to zobaczysz.
Gorby włożył palec wyjął go, ale palec mimo tego nadal jest
-Co to za tandeta! Przecież palec nadal jest!
-Ale ZSRR już nie.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")
Bety robi obiad, gdy przez okno widzi sasiada Franka. Zdziwiona, ze to nie jej maz John wraca z pracy, pyta go, co sie stalo. Frank na to, ze ma zla nowine, bo byl wypadek w browarze, gdzie on i maz Bety razem pracuja. Zaszokowana Bety pyta czy z jej mezem Johnem jest wszytko ok.
- Niestety, ale John zginal w czasie tego wypadku - odpowiada Frank
- Ale jak to sie stalo? - placze Bety.
Wpadl do warzelni piwa i utonal - odpowiada Frank.
Szlochajac Bety pyta przez lzy:
- Ale czy chociaz mial szybka smierc?
- Obawiam sie, ze nie - odpowiada Frank. - Zanim utonal to wylazil z beczki piec razy zeby sie odlac.
Rozprawa w sadzie. Zeznaje oskarzony (mysliwy):
- Mówie sobie - pojde zapolowac. Wygladam przez okno - sniegu od cholery, wiec pociagam z piersiówki, biore strzelbe i wychodze. Ide sobie przez las, zimno jak cholera, wiec sobie pociagam z piersiówki i szukam zwierzyny. I tak sobie ide, ide, pociagam z piersiówki, zeby wiedziec, jak daleko zaszedlem, az tu nagle patrze, a na drzewie siedzi kukulka i kuka, no to wypalilem.
Zeznaje poszkodowany (jakala):
- Ide sssobie pprzez las, az nnnagle wwwidze, iidzie pppijany myssliwy i ssstttrzela. Nno to wlaz... wlazlem na dddrzewo i kkkkrzycze: KU... KU... KU... KU...RWA NIE STRZELAJ!
Znajomy swego czasu byl na kontrakcie w Libii. Byly to czasy, w których jezdzilo tam wielu Polaków, a po stolicy tego pieknego kraju biegal maly Murzynek-pucybucik. Chlopczyk bezblednie rozpoznawal w tlumie Polaka, podbiegal do niego ze swoimi szczoteczkami i z szerokim usmiechem pytal:
- Ciscic ci spieldalac?
Rzad Ukrainy zastanawia sie co zrobic z ziemia wokól Czarnobyla.
- Nie mozemy tam nic uprawiac, ani ziemniaków, ani kukurydzy...
- Mozemy zasiac tyton, a na paczkach papierosów umiescimy napis: "Ministerstwo Zdrowia ostrzega po raz ostatni".
Reporter przyjechal na kilka lat przed "Pustynna Burza" do Kuwejtu aby napisac artykul o zyciu kobiet. Ze zdumieniem zauwazyl, ze tamtejsze kobiety chodza kilka metrów za mezami. Po wojnie przyjechal ponownie i zauwazyl, ze teraz kobiety chodza kilka metrów przed mezczyznami. Podszedl do jednego z facetów i pyta:
- Co spowodowalo ta zmiane?
- Miny ladowe...
Wraca wieczorem dwóch gosci z imprezy. Staneli pod plotem, aby nieco odwodnic organizm. Jeden juz leje, drugi caly czas grzebie w rozporku.
- Ty, czemu nie lejesz, tylko sie tam grzebiesz...
- A, dac cos babie do reki, to nigdy na miejsce nie odlozy...
Z pamietnika hipisa:
Jestem na mszy poludniowej w niedziele. W pewnym momencie obok nie siedzaca kobieta zapala papierosa. Bylem tak wstrzasniety, ze wypadlo mi piwo z reki.
Jedzie baba na rowerze po wsi, na obie nogi ma naciagniete prezerwatywy.
Spotyka ja znajoma i pyta:
- Cóz to wy macie na nogach, kobito?
- Nie slyszeliscie o tej chorobie AIDS, podobno zaczyna sie od pedalów!
Zawody w nurkowaniu. Jako pierwszy nurkuje Amerykanin. 1, 2, 3, 4, 5, 6 minut - wynurza sie. Widzowie nagradzaja go oklaskami. Na pytanie dziennikarzy, na czym polega jego sukces skromnie odpowiada: "Joga".
Nurkuje Niemiec. 1, 2, 3...10 minut! Na pytanie jak mu sie tak udalo skromnie odpowiada "Joga". Nurkuje Polak.1, 2, 3...10... 20... 30 minut, wynurza sie. Wszyscy w szoku. Podbiegaja dziennikarze, przekrzykuja sie, cóz to za odmiana jogi, na co ten:
- Kurwa, jaka znowu joga, gacie mi sie o jakis jebany korzen zahaczyly!
Mieszkajacy od lat w Stanach stary Arab ma 5 hektarowe pole ziemniaków, nadszedl czas sadzenia, ale jego jedyny syn zostal aresztowany jako terrorysta. Zalamany Arab wysyla telegram do syna do wiezienia:
"Drogi Abdulu,
Tu pisze twój ojciec Muhammad. Jak co roku przyszedl czas sadzenia ziemniaków, ale ja juz jestem po prostu za stary zeby przekopac pole i pozasadzac sadzonki. Wiem, ze jakbys tu byl bys mi pomógl.
Kochajacy cie ojciec Muhammad."
Po kilku godzinach przychodzi telegram z wiezienia:
"TATO NIE KOP NIGDZIE NA POLU, TAM SCHOWALEM CALY TROTYL, WIRÓWKE DO REAKTORA ORAZ BUTLE Z GAZEM I BAKTERIAMI!"
Piec minut po telegramie przyjezdza 300 osobowa ekipa z FBI z psami, koparkami i lopatami. Przeszukiwali i przekopywali cale pole przez dwa tygodnie nic nie znalezli, wiec przeprosili i odjechali. Na nastepny dzien przychodzi telegram:
"Drogi Ojcze,
Tu pisze kochajacy Cie syn Abdul. Pole przekopane, mozesz sadzic sadzonki. Zwazywszy zaistniale trudne okolicznosci wiecej zrobic nie moglem.
Kochajacy Cie syn Abdul."
W tramwaju na przeciwko kobiety siedzi facet z rozpietym rozporkiem. Kobieta, lekko zazenowana, rzecze:
- Sklep sie panu otworzyl.
- A widziala pani kierownika?
- Nie, tylko magazynier lezal na workach.
Podczas polowania mysliwy strzelil sobie przypadkowo srutem w krocze. Przetransportowano go do szpitala i zoperowano. Gdy mezczyzna budzi sie z narkozy, natychmiast sprawdza, jak udala sie operacja.
Profesjonalizm lekarzy go zaskakuje - wszystko ma na miejscu. Po chwili podchodzi do niego chirurg, który wykonywal ten skomplikowany zabieg i wrecza mu wizytówke.
- To adres mojego brata, umówilem go z panem na jutro. Prosze koniecznie pojawic sie u niego.
Pacjent oglada wizytówke z niedowierzaniem.
- Ale tu jest napisane, ze on zajmuje sie zawodowo gra na flecie?
- I wlasnie on pokaze panu, jak rozkladac palce, zeby nie nasikac sobie w oko.
Przychodzi Kazio do lekarza i prosi goraco o powiekszenie penisa. Lekarz wstrzykuje mu zastrzyk z hormonami pobranymi z traby mlodego slonia.
Zabieg sie udal, Kaziowi sporo podroslo. Szczesliwy - postanowil to oblac. Zaprosil swoja laske Kicie do super restauracji. Przystawki, zakaski - atmosfera. Po kilku koktajlach Kazio czuje, ze jego kutas wypelza ze spodni i wspina sie na stól. Zaczyna wachac po obrusie, lapie bulke z talerzyka i... szybko znika w spodniach! Kicia robi okragle oczy i zszokowana pyta
- Kaziu, co to bylo?!
Zanim Kazio otwarl gebe, penis pokazal sie znowu, zlapal druga bulke i równie szybko zniknal w spodniach. Dopiero po dluzszej chwili dziewczyna odzyskala mowe.
- Kaziu SUPER! Pokaz ten numer jeszcze raz!
- Kicia, chcialbym, ale nie wiem czy w mojej dupie zmiesci sie jeszcze jedna bulka!
Poranek w alpejskim kurorcie. Na taras wychodzi Anglik i wola:
- How wonderful!
Wychodzi Niemiec i wzdycha:
- Das ist wunderbar!
Wychodzi Rosjanin i dziwuje sie:
- Kak priekrasna!
Wychodzi Polak i stwierdza:
- O kurwa...
Staly sobie w parku dwa posagi, naga kobieta i nagi mezczyzna. Ustawiono je tak, ze patrzyly na siebie wzrokiem, w którym mozna bylo odczytac nute pozadania. I staly tak lata i dziesieciolecia cale, i w upal i w slote, pod deszczem i w sloncu, pod opadajacymi jesiennymi liscmi i wsród wiosennych tulipanów. Az tu pewnego dnia zjawil sie w parku dobry aniol. Spojrzal na posagi i odezwal sie w te slowa:
- Za to, ze tak dzielnie przez cale lata w tym parku stoicie, ozywie was na pól godziny, bedziecie mogli zejsc z cokolu i zrobic, co tylko zapragniecie.
Cud sie dokonal. Posagi zeszly z cokolu, chwycily sie za rece i czym predzej pobiegly w pobliskie krzaki, z których wkrótce zaczely dobiegac pomruki i okrzyki rozkoszy. Wreszcie z krzaków ponownie wynurzyla sie para posagów:
- Ach, jak cudownie bylo - rzekla kobieta.
- Tak, doprawdy to wspaniale - rzekl mezczyzna.
Obserwujacy ich z usmiechem aniol zauwazyl:
- Sluchajcie, minelo dopiero pietnascie minut, macie do dyspozycji jeszcze drugie tyle!
- To co, wracamy w krzaki? - zapytal mezczyzna.
- Tak, tak, musimy koniecznie to powtórzyc! - odparla kobieta.
- No dobrze, ale teraz ty trzymasz golebia, a ja mu bede srac na glowe!
Wraca Hrabia do domu po dlugiej nieobecnosci i pyta sie slugi:
- Janie, czy stalo sie cos podczas mojej nieobecnosci?
- Tak, zlamalem sobie lopate.
- Co? Lopate?
- No gdy zakopywalem waszego ulubionego psa.
- Co? Mojego psa?
- Zdechl jak spalil sie wam dom.
- Co? Spalil mi sie dom?
- No gdy wasza zona sie dowiedziala, ze córka jest w ciazy, to wypadl jej z reki swiecznik i podpalila dom.
- To moja córka jest w ciazy? Janie, masz dla mnie cos pozytywnego?
- Wyniki panskiego testu na AIDS...
Zaklada sie trzech kolesi, który z nich jest najbardziej leniwy.
Pierwszy mówi:
- Szedlem wczoraj ulica, patrze na chodniku lezy 200 zl, ale nie podnioslem, bo mi sie nie chcialo.
Drugi mówi:
- Ostatnio wygralem samochód w gazecie, ale nie chcialo mi sie go odebrac.
Trzeci mówi:
- Bylem wczoraj w kinie z dziewczyna na filmie i krzyczalem przez dwie godziny!
Chlopaki patrza na niego, robia mine i w koncu jeden z nich pyta:
- Stary, co to ma wspólnego z lenistwem?
On patrzy i mówi:
- Wszedlem na sale, siadajac na krzesle przycielo mi jaja w fotel, ale nie chcialo mi sie podniesc!
Pozar wiezowca. Niestety straz pozarna nie miala tak wysokiej drabiny, aby sciagac wolajacych o pomoc mieszkanców z wyzszych pieter plonacego wiezowca. Nagle znalazl sie jeden gosciu, który stwierdzil, aby ci ludzie skakali a on ich po prostu wszystkich zlapie.
Skacze pierwszy - zlapal;
Skacze drugi - zlapal;
Skacze kolejny - zlapal;
itd. az tu skacze murzyn - jego nie lapal, i gosciu spadl na asfalt.
Pytaja sie go:
-Czemu go nie zlapales?
On odpowiada:
- Bez przesady, nie rzucajcie spalonych, czasu nie ma!
- Czy oskarzony byl juz karany?
- Tak, za konkurencje.
Za konkurencje sie nikogo nie karze. Co oskarzony robil?
- Takie same banknoty jak mennica panstwowa.
Przychodzi murzyn do warzywniaka i pokazuje na banany.
- Co to jest? - pyta.
- To sa banany - odpowiada sprzedawca.
- U nas to sa taaaaaakie banany!
Potem pokazuje na pomarancze i tak samo pyta sie. Sprzedawca odpowiada, a on na to ze u nas to sa taaaaaakie pomarancze. Sprzedawca lekko zdenerwowany patrzy na murzyna, po czym znowu murzyn pyta sie.
- Co to jest? I pokazuje na morele.
Sprzedawca juz mocno wkurzony odpowiada, a murzyn wysmiewa go i pokazuje, ze u niego sa taaaaaakie morele. Po czym pokazuje na arbuza i pyta sie.
- Co to jest?
A sprzedawca na to:
- A to jest polski, pierdolony, zielony groszek!
Idzie niedzwiedz ciemna noca przez las, wpadl do dziury i wybil sobie kly. Siedzi, biadoli, a tu na niego wpada tropiacy go mysliwy, który mówi:
- Ktos ty?
I zaswiecil niedzwiedziowi prosto w oczy.
A niedzwiedz na to:
- Nieswiecc.
W pewnej wsi zyl sobie mlynarz. Nie byloby w tym nic niezwyklego, ale mlynarz byl bardzo jurny. Zaliczal po kolei wszystkie kobiety w okolicy. Mieszkancom wsi bardzo to przeszkadzalo ale milczeli. Az w koncu któregos dnia mlynarz przelecial córke soltysa. Tego juz bylo za wiele.
Wiesniacy zebrali sie na narade - jak tu mlynarza ukarac. Ale sprawa byla bardzo delikatna, wiadomo mlynarz byl tylko jeden w okolicy. Jeszcze gotów sie obrazic i wyniesc z wioski. Bez niego zas bedzie ciezko. Tak wiec uradzili, ze kara powinna byc na tyle delikatna by mlynarza nie urazic. Pyta wiec soltys:
- Ma ktos jakies propozycje?
Zapada glucha cisza. W koncu podnosi sie do góry wielka, wlochata lapa.
- Sluchamy kowalu.
- To moze mu wpierdolic?
- Nie kowalu, mlynarz wtedy na pewno odejdzie od nas. A ze jest tylko jeden mlynarz to bedzie ciezko. Musimy znalezc inny sposób.
Znów zapada cisza i znów w góre wedruje ta sama lapa kowala:
- To moze wpierdolic stolarzom? Ich jest dwóch...
Badania:
Swiatowy Ruch Przetrwania postanowil przeprowadzic sondaz zadajac ludziom nastepujace pytanie:
"Powiedz prosze, jaka jest twoja opinia na temat podzialu zywnosci w innych krajach swiata?"
Rezultat byl zdumiewajacy!
1. W Afryce nikt nie wiedzial co to jest "zywnosc".
2. W zachodniej Europie nikt nie wiedzial co znaczy "podzial".
3. We wschodniej Europie nikt nie wiedzial co to jest "twoja opinia".
4. W Ameryce lacinskiej nikt nie wiedzial co oznacza "prosze".
5. W USA nikt nie wiedzial co to sa "inne kraje swiata".
Dwaj kumple spotykaja sie w barze:
- Slyszales najnowsze wiesci? Staszek nie zyje!
- Mój Boze! A co mu sie stalo?
- Przejezdzal ta droga obok mojego domu, nie zahamowal wlasciwie i bum - uderzyl w chodnik. Samochodem trzepnelo w góre. Staszek wylecial przez szyberdach, zrobil dwa salta w powietrzu i rozbijajac szybe wpadl do mojej sypialni na pietrze.
- Rany, jaka okropna smierc...
- Alez skad, nie zabil sie! Wyladowal w mojej sypialni i lezal taki zakrwawiony w potluczonym szkle. Wtedy zauwazyl duza stara zabytkowa szafe, która stala w pokoju. Siegnal w góre i chwycil za nia próbujac wstac. Masywna szafa przewrócila sie na niego, przygniotla go i pogruchotala mu kosci.
- Psiakrew, strasznie zginal.
- Nie, nie, utrzymal sie przy zyciu. Jakims cudem zdolal wydostac sie spod szafy i podpelznac do poreczy. Próbowal sie na niej podciagnac ale pod jego ciezarem porecz zlamala sie i Staszek spadl z pietra. W powietrzu wszystkie polamane czesci poreczy tak sie obrócily, ze spadajac na niego, przypiely go do podlogi.
- Ozesz w morde! Straszny sposób by odejsc z tego swiata.
- No co Ty, to go nie zabilo. Spadl tuz obok kuchni. Wpelza do srodka, próbuje podciagnac sie na kuchence, ale zahaczyl o duzy garnek z gotujaca sie woda, i chlust! Czlowieku, caly wrzatek wyladowal na nim i popalil mu prawie cala skóre.
- O rany! Okropne tak umrzec...
- Nie, nie, teraz tez przezyl! Lezal tak na ziemi, poparzony wrzatkiem, gdy zauwazyl telefon. Próbowal dosiegnac sluchawke, by wezwac pomoc, ale zamiast tego wyrwal gniazdko elektryczne ze sciany. W polaczeniu z woda wyszla mieszanka piorunujaca, potezna dawka woltów strzelila przez niego i facet padl porazony pradem.
- Cholera! Diabelnie przerazajaca smierc.
- Alez nie, wcale wtedy nie zginal...
- To, jak wlasciwie umarl?
- Zastrzelilem go!
- Zastrzeliles go?
- Kurwa, czlowieku, przeciez on rozpierdolilby mi cala chalupe!
Akwizytor chodzi od domu do domu, az trafil do domu, którego wlascicielka nie ma najmniejszej ochoty z nim rozmawiac, zatrzaskuje wiec mu drzwi przed nosem. Ku jej zdziwieniu, drzwi nie zamykaja sie, lecz odskakuja z impetem. Próbuje jeszcze raz, lecz rezultat jest identyczny - drzwi powtórnie odbijaja sie i stoja otworem.
Podejrzewajac, ze akwizytor wlozyl noge miedzy drzwi a framuge, kobieta cofa sie, aby wziac taki zamach, który nauczy akwizytora grzecznosci.
Wówczas odzywa sie akwizytor:
- Moze odsunie pani najpierw swojego kotka...
A discussion at an American airport, in the immigration office:
- Name?
- Muhjmatil Sahtamil.
- Sex?
- Three times a week.
- I mean: male or female?
- It doesn't matter...
- Niestety, ale John zginal w czasie tego wypadku - odpowiada Frank
- Ale jak to sie stalo? - placze Bety.
Wpadl do warzelni piwa i utonal - odpowiada Frank.
Szlochajac Bety pyta przez lzy:
- Ale czy chociaz mial szybka smierc?
- Obawiam sie, ze nie - odpowiada Frank. - Zanim utonal to wylazil z beczki piec razy zeby sie odlac.
Rozprawa w sadzie. Zeznaje oskarzony (mysliwy):
- Mówie sobie - pojde zapolowac. Wygladam przez okno - sniegu od cholery, wiec pociagam z piersiówki, biore strzelbe i wychodze. Ide sobie przez las, zimno jak cholera, wiec sobie pociagam z piersiówki i szukam zwierzyny. I tak sobie ide, ide, pociagam z piersiówki, zeby wiedziec, jak daleko zaszedlem, az tu nagle patrze, a na drzewie siedzi kukulka i kuka, no to wypalilem.
Zeznaje poszkodowany (jakala):
- Ide sssobie pprzez las, az nnnagle wwwidze, iidzie pppijany myssliwy i ssstttrzela. Nno to wlaz... wlazlem na dddrzewo i kkkkrzycze: KU... KU... KU... KU...RWA NIE STRZELAJ!
Znajomy swego czasu byl na kontrakcie w Libii. Byly to czasy, w których jezdzilo tam wielu Polaków, a po stolicy tego pieknego kraju biegal maly Murzynek-pucybucik. Chlopczyk bezblednie rozpoznawal w tlumie Polaka, podbiegal do niego ze swoimi szczoteczkami i z szerokim usmiechem pytal:
- Ciscic ci spieldalac?
Rzad Ukrainy zastanawia sie co zrobic z ziemia wokól Czarnobyla.
- Nie mozemy tam nic uprawiac, ani ziemniaków, ani kukurydzy...
- Mozemy zasiac tyton, a na paczkach papierosów umiescimy napis: "Ministerstwo Zdrowia ostrzega po raz ostatni".
Reporter przyjechal na kilka lat przed "Pustynna Burza" do Kuwejtu aby napisac artykul o zyciu kobiet. Ze zdumieniem zauwazyl, ze tamtejsze kobiety chodza kilka metrów za mezami. Po wojnie przyjechal ponownie i zauwazyl, ze teraz kobiety chodza kilka metrów przed mezczyznami. Podszedl do jednego z facetów i pyta:
- Co spowodowalo ta zmiane?
- Miny ladowe...
Wraca wieczorem dwóch gosci z imprezy. Staneli pod plotem, aby nieco odwodnic organizm. Jeden juz leje, drugi caly czas grzebie w rozporku.
- Ty, czemu nie lejesz, tylko sie tam grzebiesz...
- A, dac cos babie do reki, to nigdy na miejsce nie odlozy...
Z pamietnika hipisa:
Jestem na mszy poludniowej w niedziele. W pewnym momencie obok nie siedzaca kobieta zapala papierosa. Bylem tak wstrzasniety, ze wypadlo mi piwo z reki.
Jedzie baba na rowerze po wsi, na obie nogi ma naciagniete prezerwatywy.
Spotyka ja znajoma i pyta:
- Cóz to wy macie na nogach, kobito?
- Nie slyszeliscie o tej chorobie AIDS, podobno zaczyna sie od pedalów!
Zawody w nurkowaniu. Jako pierwszy nurkuje Amerykanin. 1, 2, 3, 4, 5, 6 minut - wynurza sie. Widzowie nagradzaja go oklaskami. Na pytanie dziennikarzy, na czym polega jego sukces skromnie odpowiada: "Joga".
Nurkuje Niemiec. 1, 2, 3...10 minut! Na pytanie jak mu sie tak udalo skromnie odpowiada "Joga". Nurkuje Polak.1, 2, 3...10... 20... 30 minut, wynurza sie. Wszyscy w szoku. Podbiegaja dziennikarze, przekrzykuja sie, cóz to za odmiana jogi, na co ten:
- Kurwa, jaka znowu joga, gacie mi sie o jakis jebany korzen zahaczyly!
Mieszkajacy od lat w Stanach stary Arab ma 5 hektarowe pole ziemniaków, nadszedl czas sadzenia, ale jego jedyny syn zostal aresztowany jako terrorysta. Zalamany Arab wysyla telegram do syna do wiezienia:
"Drogi Abdulu,
Tu pisze twój ojciec Muhammad. Jak co roku przyszedl czas sadzenia ziemniaków, ale ja juz jestem po prostu za stary zeby przekopac pole i pozasadzac sadzonki. Wiem, ze jakbys tu byl bys mi pomógl.
Kochajacy cie ojciec Muhammad."
Po kilku godzinach przychodzi telegram z wiezienia:
"TATO NIE KOP NIGDZIE NA POLU, TAM SCHOWALEM CALY TROTYL, WIRÓWKE DO REAKTORA ORAZ BUTLE Z GAZEM I BAKTERIAMI!"
Piec minut po telegramie przyjezdza 300 osobowa ekipa z FBI z psami, koparkami i lopatami. Przeszukiwali i przekopywali cale pole przez dwa tygodnie nic nie znalezli, wiec przeprosili i odjechali. Na nastepny dzien przychodzi telegram:
"Drogi Ojcze,
Tu pisze kochajacy Cie syn Abdul. Pole przekopane, mozesz sadzic sadzonki. Zwazywszy zaistniale trudne okolicznosci wiecej zrobic nie moglem.
Kochajacy Cie syn Abdul."
W tramwaju na przeciwko kobiety siedzi facet z rozpietym rozporkiem. Kobieta, lekko zazenowana, rzecze:
- Sklep sie panu otworzyl.
- A widziala pani kierownika?
- Nie, tylko magazynier lezal na workach.
Podczas polowania mysliwy strzelil sobie przypadkowo srutem w krocze. Przetransportowano go do szpitala i zoperowano. Gdy mezczyzna budzi sie z narkozy, natychmiast sprawdza, jak udala sie operacja.
Profesjonalizm lekarzy go zaskakuje - wszystko ma na miejscu. Po chwili podchodzi do niego chirurg, który wykonywal ten skomplikowany zabieg i wrecza mu wizytówke.
- To adres mojego brata, umówilem go z panem na jutro. Prosze koniecznie pojawic sie u niego.
Pacjent oglada wizytówke z niedowierzaniem.
- Ale tu jest napisane, ze on zajmuje sie zawodowo gra na flecie?
- I wlasnie on pokaze panu, jak rozkladac palce, zeby nie nasikac sobie w oko.
Przychodzi Kazio do lekarza i prosi goraco o powiekszenie penisa. Lekarz wstrzykuje mu zastrzyk z hormonami pobranymi z traby mlodego slonia.
Zabieg sie udal, Kaziowi sporo podroslo. Szczesliwy - postanowil to oblac. Zaprosil swoja laske Kicie do super restauracji. Przystawki, zakaski - atmosfera. Po kilku koktajlach Kazio czuje, ze jego kutas wypelza ze spodni i wspina sie na stól. Zaczyna wachac po obrusie, lapie bulke z talerzyka i... szybko znika w spodniach! Kicia robi okragle oczy i zszokowana pyta
- Kaziu, co to bylo?!
Zanim Kazio otwarl gebe, penis pokazal sie znowu, zlapal druga bulke i równie szybko zniknal w spodniach. Dopiero po dluzszej chwili dziewczyna odzyskala mowe.
- Kaziu SUPER! Pokaz ten numer jeszcze raz!
- Kicia, chcialbym, ale nie wiem czy w mojej dupie zmiesci sie jeszcze jedna bulka!
Poranek w alpejskim kurorcie. Na taras wychodzi Anglik i wola:
- How wonderful!
Wychodzi Niemiec i wzdycha:
- Das ist wunderbar!
Wychodzi Rosjanin i dziwuje sie:
- Kak priekrasna!
Wychodzi Polak i stwierdza:
- O kurwa...
Staly sobie w parku dwa posagi, naga kobieta i nagi mezczyzna. Ustawiono je tak, ze patrzyly na siebie wzrokiem, w którym mozna bylo odczytac nute pozadania. I staly tak lata i dziesieciolecia cale, i w upal i w slote, pod deszczem i w sloncu, pod opadajacymi jesiennymi liscmi i wsród wiosennych tulipanów. Az tu pewnego dnia zjawil sie w parku dobry aniol. Spojrzal na posagi i odezwal sie w te slowa:
- Za to, ze tak dzielnie przez cale lata w tym parku stoicie, ozywie was na pól godziny, bedziecie mogli zejsc z cokolu i zrobic, co tylko zapragniecie.
Cud sie dokonal. Posagi zeszly z cokolu, chwycily sie za rece i czym predzej pobiegly w pobliskie krzaki, z których wkrótce zaczely dobiegac pomruki i okrzyki rozkoszy. Wreszcie z krzaków ponownie wynurzyla sie para posagów:
- Ach, jak cudownie bylo - rzekla kobieta.
- Tak, doprawdy to wspaniale - rzekl mezczyzna.
Obserwujacy ich z usmiechem aniol zauwazyl:
- Sluchajcie, minelo dopiero pietnascie minut, macie do dyspozycji jeszcze drugie tyle!
- To co, wracamy w krzaki? - zapytal mezczyzna.
- Tak, tak, musimy koniecznie to powtórzyc! - odparla kobieta.
- No dobrze, ale teraz ty trzymasz golebia, a ja mu bede srac na glowe!
Wraca Hrabia do domu po dlugiej nieobecnosci i pyta sie slugi:
- Janie, czy stalo sie cos podczas mojej nieobecnosci?
- Tak, zlamalem sobie lopate.
- Co? Lopate?
- No gdy zakopywalem waszego ulubionego psa.
- Co? Mojego psa?
- Zdechl jak spalil sie wam dom.
- Co? Spalil mi sie dom?
- No gdy wasza zona sie dowiedziala, ze córka jest w ciazy, to wypadl jej z reki swiecznik i podpalila dom.
- To moja córka jest w ciazy? Janie, masz dla mnie cos pozytywnego?
- Wyniki panskiego testu na AIDS...
Zaklada sie trzech kolesi, który z nich jest najbardziej leniwy.
Pierwszy mówi:
- Szedlem wczoraj ulica, patrze na chodniku lezy 200 zl, ale nie podnioslem, bo mi sie nie chcialo.
Drugi mówi:
- Ostatnio wygralem samochód w gazecie, ale nie chcialo mi sie go odebrac.
Trzeci mówi:
- Bylem wczoraj w kinie z dziewczyna na filmie i krzyczalem przez dwie godziny!
Chlopaki patrza na niego, robia mine i w koncu jeden z nich pyta:
- Stary, co to ma wspólnego z lenistwem?
On patrzy i mówi:
- Wszedlem na sale, siadajac na krzesle przycielo mi jaja w fotel, ale nie chcialo mi sie podniesc!
Pozar wiezowca. Niestety straz pozarna nie miala tak wysokiej drabiny, aby sciagac wolajacych o pomoc mieszkanców z wyzszych pieter plonacego wiezowca. Nagle znalazl sie jeden gosciu, który stwierdzil, aby ci ludzie skakali a on ich po prostu wszystkich zlapie.
Skacze pierwszy - zlapal;
Skacze drugi - zlapal;
Skacze kolejny - zlapal;
itd. az tu skacze murzyn - jego nie lapal, i gosciu spadl na asfalt.
Pytaja sie go:
-Czemu go nie zlapales?
On odpowiada:
- Bez przesady, nie rzucajcie spalonych, czasu nie ma!
- Czy oskarzony byl juz karany?
- Tak, za konkurencje.
Za konkurencje sie nikogo nie karze. Co oskarzony robil?
- Takie same banknoty jak mennica panstwowa.
Przychodzi murzyn do warzywniaka i pokazuje na banany.
- Co to jest? - pyta.
- To sa banany - odpowiada sprzedawca.
- U nas to sa taaaaaakie banany!
Potem pokazuje na pomarancze i tak samo pyta sie. Sprzedawca odpowiada, a on na to ze u nas to sa taaaaaakie pomarancze. Sprzedawca lekko zdenerwowany patrzy na murzyna, po czym znowu murzyn pyta sie.
- Co to jest? I pokazuje na morele.
Sprzedawca juz mocno wkurzony odpowiada, a murzyn wysmiewa go i pokazuje, ze u niego sa taaaaaakie morele. Po czym pokazuje na arbuza i pyta sie.
- Co to jest?
A sprzedawca na to:
- A to jest polski, pierdolony, zielony groszek!
Idzie niedzwiedz ciemna noca przez las, wpadl do dziury i wybil sobie kly. Siedzi, biadoli, a tu na niego wpada tropiacy go mysliwy, który mówi:
- Ktos ty?
I zaswiecil niedzwiedziowi prosto w oczy.
A niedzwiedz na to:
- Nieswiecc.
W pewnej wsi zyl sobie mlynarz. Nie byloby w tym nic niezwyklego, ale mlynarz byl bardzo jurny. Zaliczal po kolei wszystkie kobiety w okolicy. Mieszkancom wsi bardzo to przeszkadzalo ale milczeli. Az w koncu któregos dnia mlynarz przelecial córke soltysa. Tego juz bylo za wiele.
Wiesniacy zebrali sie na narade - jak tu mlynarza ukarac. Ale sprawa byla bardzo delikatna, wiadomo mlynarz byl tylko jeden w okolicy. Jeszcze gotów sie obrazic i wyniesc z wioski. Bez niego zas bedzie ciezko. Tak wiec uradzili, ze kara powinna byc na tyle delikatna by mlynarza nie urazic. Pyta wiec soltys:
- Ma ktos jakies propozycje?
Zapada glucha cisza. W koncu podnosi sie do góry wielka, wlochata lapa.
- Sluchamy kowalu.
- To moze mu wpierdolic?
- Nie kowalu, mlynarz wtedy na pewno odejdzie od nas. A ze jest tylko jeden mlynarz to bedzie ciezko. Musimy znalezc inny sposób.
Znów zapada cisza i znów w góre wedruje ta sama lapa kowala:
- To moze wpierdolic stolarzom? Ich jest dwóch...
Badania:
Swiatowy Ruch Przetrwania postanowil przeprowadzic sondaz zadajac ludziom nastepujace pytanie:
"Powiedz prosze, jaka jest twoja opinia na temat podzialu zywnosci w innych krajach swiata?"
Rezultat byl zdumiewajacy!
1. W Afryce nikt nie wiedzial co to jest "zywnosc".
2. W zachodniej Europie nikt nie wiedzial co znaczy "podzial".
3. We wschodniej Europie nikt nie wiedzial co to jest "twoja opinia".
4. W Ameryce lacinskiej nikt nie wiedzial co oznacza "prosze".
5. W USA nikt nie wiedzial co to sa "inne kraje swiata".
Dwaj kumple spotykaja sie w barze:
- Slyszales najnowsze wiesci? Staszek nie zyje!
- Mój Boze! A co mu sie stalo?
- Przejezdzal ta droga obok mojego domu, nie zahamowal wlasciwie i bum - uderzyl w chodnik. Samochodem trzepnelo w góre. Staszek wylecial przez szyberdach, zrobil dwa salta w powietrzu i rozbijajac szybe wpadl do mojej sypialni na pietrze.
- Rany, jaka okropna smierc...
- Alez skad, nie zabil sie! Wyladowal w mojej sypialni i lezal taki zakrwawiony w potluczonym szkle. Wtedy zauwazyl duza stara zabytkowa szafe, która stala w pokoju. Siegnal w góre i chwycil za nia próbujac wstac. Masywna szafa przewrócila sie na niego, przygniotla go i pogruchotala mu kosci.
- Psiakrew, strasznie zginal.
- Nie, nie, utrzymal sie przy zyciu. Jakims cudem zdolal wydostac sie spod szafy i podpelznac do poreczy. Próbowal sie na niej podciagnac ale pod jego ciezarem porecz zlamala sie i Staszek spadl z pietra. W powietrzu wszystkie polamane czesci poreczy tak sie obrócily, ze spadajac na niego, przypiely go do podlogi.
- Ozesz w morde! Straszny sposób by odejsc z tego swiata.
- No co Ty, to go nie zabilo. Spadl tuz obok kuchni. Wpelza do srodka, próbuje podciagnac sie na kuchence, ale zahaczyl o duzy garnek z gotujaca sie woda, i chlust! Czlowieku, caly wrzatek wyladowal na nim i popalil mu prawie cala skóre.
- O rany! Okropne tak umrzec...
- Nie, nie, teraz tez przezyl! Lezal tak na ziemi, poparzony wrzatkiem, gdy zauwazyl telefon. Próbowal dosiegnac sluchawke, by wezwac pomoc, ale zamiast tego wyrwal gniazdko elektryczne ze sciany. W polaczeniu z woda wyszla mieszanka piorunujaca, potezna dawka woltów strzelila przez niego i facet padl porazony pradem.
- Cholera! Diabelnie przerazajaca smierc.
- Alez nie, wcale wtedy nie zginal...
- To, jak wlasciwie umarl?
- Zastrzelilem go!
- Zastrzeliles go?
- Kurwa, czlowieku, przeciez on rozpierdolilby mi cala chalupe!
Akwizytor chodzi od domu do domu, az trafil do domu, którego wlascicielka nie ma najmniejszej ochoty z nim rozmawiac, zatrzaskuje wiec mu drzwi przed nosem. Ku jej zdziwieniu, drzwi nie zamykaja sie, lecz odskakuja z impetem. Próbuje jeszcze raz, lecz rezultat jest identyczny - drzwi powtórnie odbijaja sie i stoja otworem.
Podejrzewajac, ze akwizytor wlozyl noge miedzy drzwi a framuge, kobieta cofa sie, aby wziac taki zamach, który nauczy akwizytora grzecznosci.
Wówczas odzywa sie akwizytor:
- Moze odsunie pani najpierw swojego kotka...
A discussion at an American airport, in the immigration office:
- Name?
- Muhjmatil Sahtamil.
- Sex?
- Three times a week.
- I mean: male or female?
- It doesn't matter...
Collect some stars to shine for you.
Znalezione przed chwilą na onecie:
Rok 2006. Bruksela. Budynek Parlamentu Europejskiego.
Deputowani z kilkunastu krajów i szefowie rządów utkwili wzrok w trybunie, za którą schował się korpulentny mężczyzna przybyły z kraju nad Wisłą.
Na szlachetne czoło tajemniczego Sarmaty opadała blond grzywka, falując niczym łan pszenicy w upalny letni dzień, zaś czerstwa i spalona w solarium twarz przypominała pachnący bochen, ulepiony spracowanymi dłońmi polskich gospodyń. Na szyi dyndał wyblakły niebieski krawat upstrzony biało czerwonymi gwiazdkami. Mężczyzną tym był Przewodniczący.
Przewodniczący odkaszlnął i wygramolił się niezgrabnie zza mównicy, wciskając jeszcze ramię w rękaw marynarki.
- Przepraszam. Przebrałem się tak szybciochem, bo przyszłem w smokingu, ale w kuluarach zobaczyłem napis "no smoking", to żem wskoczył w garnitur. He, he, bardziej swojsko będzie.
Tu Przewodniczący przerwał, choć mikrofon trzymał. Wszystkim się zdawało, że Przewodniczący mówi jeszcze, a to echo grało.
Rozejrzał się po sali, klepnął w czambuł i nagle wyciągnął rękę w pozdrowieniu, które początkowo było popularne w starożytnym Imperium Romanum, a potem w latach trzydziestych w Niemczech.
Po sali przeszedł szmer. Ucichły głośniejsze rozmowy. Berlusconi się obudził.
Przewodniczący trzymał wyprostowaną rękę i rozglądał się delektując efektem. Gdzieś w tylnych rzędach zobaczył swojego doradcę od gestykulacji. Doradca miał minę zwiastującą jakąś klęskę i z przerażeniem sygnalizował prymitywnym, dostosowanym do poziomu inteligencji Przewodniczącego alfabetem semaforowym:
- Szefie! Nie ten gest! Ten miał być na spotkanie z Le Penem!
Przewodniczący nie stracił zimnej krwi. Trzymał dalej wyprężoną rękę z pięcioma sztywnymi palcami i myślał..... Nagle dostrzegł przemykającego pod tylną ścianą kelnera, więc nie tracąc rezonu zawołał:
- Kelner! Pięć setek na trybunę proszę!
Potem opuścił rękę, chrząknął i poprawił sobie wymiętoszony krawat. W końcu nadszedł dzień, gdy po długiej nauce języka obcego mógł przetestować umiejętności. Przecież nie na darmo już dwa lata temu nakazał by wszyscy w jego partii uczyli się angielskiego. Wziął głęboki oddech i rozpoczął:
- Tall Room !!! ( Wysoka Izbo! )
Welcome in the name of all penis of polish SELFDEFENCE !
( Witam w imieniu wszystkich członków Samoobrony! ).
Today I drink coffe with Anan.
( Dziś piłem kawę z sekretarzem generalnym ONZ ).
Balcerowicz must go on!
( Balcerowicz musi odejść )
I have all on this shit!
( Mam wszystko na tej kartce! ).
SELFDEFENCE is big party and ice is poor in Poland !
(Samoobrona jest dużą partią, a lud jest biedny w Polsce).
Po czym swoje krótkie, lecz mocne przemówienie zakończył zniżając głos do basu Schwarzeneggera: - I'll be back!
(Jeszcze tu wrócę)
I kiedy Przewodniczący schodził z mównicy deputowani europejskich rządów zgotowali mu owację na stojąco. Bądź co bądź Przewodniczący był polskim premierem.
Uśmiechnął się z zadowoleniem i tylko nieliczni dostrzegli błyszczące w jego oczach figlarne little eye bitches (kurwiki).
Rok 2006. Bruksela. Budynek Parlamentu Europejskiego.
Deputowani z kilkunastu krajów i szefowie rządów utkwili wzrok w trybunie, za którą schował się korpulentny mężczyzna przybyły z kraju nad Wisłą.
Na szlachetne czoło tajemniczego Sarmaty opadała blond grzywka, falując niczym łan pszenicy w upalny letni dzień, zaś czerstwa i spalona w solarium twarz przypominała pachnący bochen, ulepiony spracowanymi dłońmi polskich gospodyń. Na szyi dyndał wyblakły niebieski krawat upstrzony biało czerwonymi gwiazdkami. Mężczyzną tym był Przewodniczący.
Przewodniczący odkaszlnął i wygramolił się niezgrabnie zza mównicy, wciskając jeszcze ramię w rękaw marynarki.
- Przepraszam. Przebrałem się tak szybciochem, bo przyszłem w smokingu, ale w kuluarach zobaczyłem napis "no smoking", to żem wskoczył w garnitur. He, he, bardziej swojsko będzie.
Tu Przewodniczący przerwał, choć mikrofon trzymał. Wszystkim się zdawało, że Przewodniczący mówi jeszcze, a to echo grało.
Rozejrzał się po sali, klepnął w czambuł i nagle wyciągnął rękę w pozdrowieniu, które początkowo było popularne w starożytnym Imperium Romanum, a potem w latach trzydziestych w Niemczech.
Po sali przeszedł szmer. Ucichły głośniejsze rozmowy. Berlusconi się obudził.
Przewodniczący trzymał wyprostowaną rękę i rozglądał się delektując efektem. Gdzieś w tylnych rzędach zobaczył swojego doradcę od gestykulacji. Doradca miał minę zwiastującą jakąś klęskę i z przerażeniem sygnalizował prymitywnym, dostosowanym do poziomu inteligencji Przewodniczącego alfabetem semaforowym:
- Szefie! Nie ten gest! Ten miał być na spotkanie z Le Penem!
Przewodniczący nie stracił zimnej krwi. Trzymał dalej wyprężoną rękę z pięcioma sztywnymi palcami i myślał..... Nagle dostrzegł przemykającego pod tylną ścianą kelnera, więc nie tracąc rezonu zawołał:
- Kelner! Pięć setek na trybunę proszę!
Potem opuścił rękę, chrząknął i poprawił sobie wymiętoszony krawat. W końcu nadszedł dzień, gdy po długiej nauce języka obcego mógł przetestować umiejętności. Przecież nie na darmo już dwa lata temu nakazał by wszyscy w jego partii uczyli się angielskiego. Wziął głęboki oddech i rozpoczął:
- Tall Room !!! ( Wysoka Izbo! )
Welcome in the name of all penis of polish SELFDEFENCE !
( Witam w imieniu wszystkich członków Samoobrony! ).
Today I drink coffe with Anan.
( Dziś piłem kawę z sekretarzem generalnym ONZ ).
Balcerowicz must go on!
( Balcerowicz musi odejść )
I have all on this shit!
( Mam wszystko na tej kartce! ).
SELFDEFENCE is big party and ice is poor in Poland !
(Samoobrona jest dużą partią, a lud jest biedny w Polsce).
Po czym swoje krótkie, lecz mocne przemówienie zakończył zniżając głos do basu Schwarzeneggera: - I'll be back!
(Jeszcze tu wrócę)
I kiedy Przewodniczący schodził z mównicy deputowani europejskich rządów zgotowali mu owację na stojąco. Bądź co bądź Przewodniczący był polskim premierem.
Uśmiechnął się z zadowoleniem i tylko nieliczni dostrzegli błyszczące w jego oczach figlarne little eye bitches (kurwiki).
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Nie wiem czy pojawił się taki dowcip:
Pewna para w średnim wieku z północnej części USA zatęskniła w srodku mroźnej zimy do ciepła i zdecydowała się pojechać na dół, na Florydę i mieszkać w tym hotelu, w którym spędziła noc poślubną 20 lat temu.
Mąż miał dłuższy urlop i pojechał o dzień wcześniej. Po zameldowaniu się w recepcji odkrył, że w pokoju jest komputer i postanowił wysłać maila do żony. Niestety omylił się o jedną literę.
Mail znalazł się w ten sposób w Houston u wdowy po pastorze, która właśnie wróciła do domu z pogrzebu męża i chciała sprawdzić, czy w poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje od rodziny i przyjaciół.
Jej syn znalazł ją zemdloną przed komputerem i przeczytał n aekranie:
Do: Moja ukochana żona
Temat: Jestem już na miejscu. Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem wiadomości ode mnie. Teraz mają tu komputery i wolno wysłac maila do najbliższych. Właśnie zameldowałem się. Wszystko jest przygotowane na Twoje przybycie jutro. Cieszę się na spotkanie. Mam nadzieję, że Twoja podróż będzie równie bezproblemowa , jak moja.
Ps. Tu na dole jest naprawdę gorąco.
Pewna para w średnim wieku z północnej części USA zatęskniła w srodku mroźnej zimy do ciepła i zdecydowała się pojechać na dół, na Florydę i mieszkać w tym hotelu, w którym spędziła noc poślubną 20 lat temu.
Mąż miał dłuższy urlop i pojechał o dzień wcześniej. Po zameldowaniu się w recepcji odkrył, że w pokoju jest komputer i postanowił wysłać maila do żony. Niestety omylił się o jedną literę.
Mail znalazł się w ten sposób w Houston u wdowy po pastorze, która właśnie wróciła do domu z pogrzebu męża i chciała sprawdzić, czy w poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje od rodziny i przyjaciół.
Jej syn znalazł ją zemdloną przed komputerem i przeczytał n aekranie:
Do: Moja ukochana żona
Temat: Jestem już na miejscu. Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem wiadomości ode mnie. Teraz mają tu komputery i wolno wysłac maila do najbliższych. Właśnie zameldowałem się. Wszystko jest przygotowane na Twoje przybycie jutro. Cieszę się na spotkanie. Mam nadzieję, że Twoja podróż będzie równie bezproblemowa , jak moja.
Ps. Tu na dole jest naprawdę gorąco.
jezeli
Policjant mówi do psa:
-Daj głos!
Pies:
-A co to, Wigilia?
spelnia definicje kawalu lub dowcipu to {o} ma poczucie humoru...
Nie zebym kogos krytykowal ale zakladajac ten temat mialem nadzieje, ze nie bede musial po nim scierac lez rozpaczy z sufitu sasiadow.
Nastepnym razem prosze wklejac takie rzeczy do veritas...
Policjant mówi do psa:
-Daj głos!
Pies:
-A co to, Wigilia?
spelnia definicje kawalu lub dowcipu to {o} ma poczucie humoru...
Nie zebym kogos krytykowal ale zakladajac ten temat mialem nadzieje, ze nie bede musial po nim scierac lez rozpaczy z sufitu sasiadow.
Nastepnym razem prosze wklejac takie rzeczy do veritas...
Collect some stars to shine for you.
Przypominam, że teraz tutaj piter "rządzi", więc to piter ma poczucie humoru, jeśli to powyżej spełnia definicje.
Dlatego proponuję przygotować nową ankietę - Kto jest najgorszym moderatorem?
a) na pewno piter
b) piter
c) chyba piter
d) dowolny moderator z rangą Pleciuga
Dlatego proponuję przygotować nową ankietę - Kto jest najgorszym moderatorem?
a) na pewno piter
b) piter
c) chyba piter
d) dowolny moderator z rangą Pleciuga
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
hm.. nie wiem czy go dobrze zrozumiales... mam raczej wrazenie, ze chodzilo o uwidocznienie poziomu tego dowcipu poprzez przyrownanie do zdania "{o} ma poczucie humoru" ktore jest rownie absurdalne co "krowy umieja latac"...
to, ze jestem tu moderatorem, nie oznacza wcale, ze mam kasowac dowcipy, ktorzy inni uwazaja za dobre... (tylko admini z nawiasami klamrowymi w ksywce stosuja tak faszystowskie metody - vide moja ranga)
ps: zupelnie niepotrzebnie wziales "rzadzi" w cudzyslow... powinno byc bez niego...
to, ze jestem tu moderatorem, nie oznacza wcale, ze mam kasowac dowcipy, ktorzy inni uwazaja za dobre... (tylko admini z nawiasami klamrowymi w ksywce stosuja tak faszystowskie metody - vide moja ranga)
ps: zupelnie niepotrzebnie wziales "rzadzi" w cudzyslow... powinno byc bez niego...
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.
Nawet jeśli, to i tak to była TWOJA WINA. Biedactwo - nie dość, że się wciąć nie pogodziło ze swją rangą, to jeszcze jego wina... Ale cóż... Biedactwo odpowiada za to forum, a jego zawartość powoduje załamanie nerwowe u niephita. No i kogo tu winić, jeśli nie biedactwo, które w swoim czasie - podczas kampanii wyborczej - faszerowało wyborczą kiełbasą, że niby będzie kasowało wszystko, co mu się nie będzie podobało. No i co? Ładnie to się tak nie wywiązywać z obietnic danych (średnio) ufającym wyborcom i wykręcać się faszyzmem?
Tu jest Biedactwo, a nie Moderator! I jak tu nie napisać cudzysłowu przy rządzeniu?
Tu jest Biedactwo, a nie Moderator! I jak tu nie napisać cudzysłowu przy rządzeniu?
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
"faszystowskie" to bylo zle okreslenie... mialem na mysli "gestapowskie" - to tak tytulem wstepu
po 1. dlaczego wydaje Ci sie, ze nie pogodzilem sie z ta ranga?? chyba nie sadzisz, ze obchodzi mnie to bardziej niz rozmiar stanika prezydenta... jest to ciekawe jedynie ze wzgledu na mozliwosc polemiki z Wszechmocznym Adminem...
po 2. zalamania nerwowe Nephita... a po czym poznaje sie, ze takowe nastapilo..? przypominam, ze to jest czlowiek, ktory mienil sie Dowodca Dywizji Ninja-Gwalcicieli z Supergwiazdkami (czy jakos podobnie...)
po 3. skad mysl, ze mi sie nie podobal post Niki?? nie podobaly mi sie dowcipy, niemniej jednak bardzo cenie niewiaste owąż za odwage - zeby cos takiego napisac, trzeba miec jej sporo (odwagi znaczy - nie niewiasty...)
dobra... koncze, bo jeszcze skasowac post intiego... mam szalona ochote na niego odpowiedziec, bo az mnie skreca od tych bzdur, ale Graalion ma racje... nie bede zarzynal nikogo na wlasnym bialym obrusie...
po 1. dlaczego wydaje Ci sie, ze nie pogodzilem sie z ta ranga?? chyba nie sadzisz, ze obchodzi mnie to bardziej niz rozmiar stanika prezydenta... jest to ciekawe jedynie ze wzgledu na mozliwosc polemiki z Wszechmocznym Adminem...
po 2. zalamania nerwowe Nephita... a po czym poznaje sie, ze takowe nastapilo..? przypominam, ze to jest czlowiek, ktory mienil sie Dowodca Dywizji Ninja-Gwalcicieli z Supergwiazdkami (czy jakos podobnie...)
po 3. skad mysl, ze mi sie nie podobal post Niki?? nie podobaly mi sie dowcipy, niemniej jednak bardzo cenie niewiaste owąż za odwage - zeby cos takiego napisac, trzeba miec jej sporo (odwagi znaczy - nie niewiasty...)
dobra... koncze, bo jeszcze skasowac post intiego... mam szalona ochote na niego odpowiedziec, bo az mnie skreca od tych bzdur, ale Graalion ma racje... nie bede zarzynal nikogo na wlasnym bialym obrusie...
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.
Sam juz to zaczeles i zostawiles kurczaka na w poól wbita w szyje siekiera - co jest gorsze?dobra... koncze, bo jeszcze skasowac post intiego... mam szalona ochote na niego odpowiedziec, bo az mnie skreca od tych bzdur, ale Graalion ma racje... nie bede zarzynal nikogo na wlasnym bialym obrusie...
Lepiej by bylo jakbys juz sobie podarowal ta koncowke.. ale nie , ty tego nie moglbys zrobic, to by zabradzo moglo przypominac jakas twoja porazke... . To ze jestes pleciuga to jeszcze nic. Z taka ranga kazdy moglby sie pogodzic... niektorym sie ona nawet podobala - ale jakbys dostal range 'wiecznie niezaspokojony' albo 'Lecter Kurczakow' a to 2 nawet by Ci pasowalo, tam mozna sie doszukac wielu podtekstow moze 8 a nawet 11...
mam nadzieje ze kazdy wie, iz piter otrzymal range moderatora miodzio tylko dlatego ze ja mu na to zezwolilem opuszczajac chwilowo to forum. mysle tez, ze nikt nie ma watpliwosci co do tego kto byl lepszym moderatorem (wcale nie mam tu na mysli kogos o nicku zaczynajacym sie na 'p' i konczacym na 'r' oraz o tak slabej jakosci tekstow ze zostal za nia nagrodzony tak zaszczytna ranga).
w kolejnej czesci mojego postu pragne wspomniec, ze plotki o moim zalamaniu nerwowym sa nieprawdziwe.
w kolejnej czesci mojego postu pragne wspomniec, ze plotki o moim zalamaniu nerwowym sa nieprawdziwe.
a ja przypominam ze nadal piastuje to stanowisko, a niedawno rozpoczalem rekrutacje do specjalnej druzyny homo, wiec nie mozesz sie juz czuc bezpiecznie...piter wrote:przypominam, ze to jest czlowiek, ktory mienil sie Dowodca Dywizji Ninja-Gwalcicieli z Supergwiazdkami (czy jakos podobnie...)
Collect some stars to shine for you.
Dwie siostry zakonne, Matematyka i Logika, przechadzają się po parku
blisko zakonu. Jest późno i zaczyna się ściemniać.
- SM: zauważyłaś tego mężczyznę, który nas śledzi? Kto wie,czego chce
odnas...
- SL: to logiczne chce nas zgwałcić.
- SM: o Boże, o Boże, zbliża się do nas dogoni nas za 5min i18". Co robimy?
- SL: jedyne logiczne rozwiązanie to przyspieszyć kroku.
- SM: o Boże, o Boże, to nic nie dało.
- SL: Oczywiście, logicznie rzecz biorąc on także przyspieszył.
- SM: o Boże, o Boże, dystans się zmniejszył, dogoni nas za 1min i 44"
- SL: jedyne logiczne rozwiązanie, to sie rozdzielić: ty idź na prawo ja na lewo. Logicznie rzecz biorąc,nie może iść za obiema.
Mężczyzna decyduje się iść za siostrą Logika.
Siostra Matematyka dociera do zakonu cała i zdrowa,ale,bardzo
zaniepokojona o drugą, która wraca kilka minut później.
- SM: siostro Logiko, o Boże dzieki, o Boże Opowiadaj, opowiadaj !
- SL: logicznie rzecz biorąc mężczyzna mógł iść tylkoza jedną z nas i wybrał mnie.
- SM: (trochę wkurzona) tak, tak wiem, a potem ?
- SL: zgodnie z zasadami logiki, ja biegłam coraz szybciej i tak samo robił on!
- SM: tak, tak, a potem?
- SL: zgodnie z logiką, dogonił mnie.
- SM: o Boże, o Boże i co zrobiłaś?
- SL: jedyną logiczną w tej sytuacji rzecz: podciągnęłam habit do góry!
- SM: o Boże, o mój Boże! a on?
- SL: zgodnie z zasadami logiki: opuścił spodnie!
- SM: o Jezus Maria! I co się stało?
- SL: logiczne Siostra z podkasanym habitem biegnie szybciej niż mężczyzna z opuszczonymi spodniami !
A WY WSZYSCY, KTÓRZY MYŚLELIŚCIE O ŚWIŃSTEWKACH......PIĘĆ
ZDROWASIEK !
blisko zakonu. Jest późno i zaczyna się ściemniać.
- SM: zauważyłaś tego mężczyznę, który nas śledzi? Kto wie,czego chce
odnas...
- SL: to logiczne chce nas zgwałcić.
- SM: o Boże, o Boże, zbliża się do nas dogoni nas za 5min i18". Co robimy?
- SL: jedyne logiczne rozwiązanie to przyspieszyć kroku.
- SM: o Boże, o Boże, to nic nie dało.
- SL: Oczywiście, logicznie rzecz biorąc on także przyspieszył.
- SM: o Boże, o Boże, dystans się zmniejszył, dogoni nas za 1min i 44"
- SL: jedyne logiczne rozwiązanie, to sie rozdzielić: ty idź na prawo ja na lewo. Logicznie rzecz biorąc,nie może iść za obiema.
Mężczyzna decyduje się iść za siostrą Logika.
Siostra Matematyka dociera do zakonu cała i zdrowa,ale,bardzo
zaniepokojona o drugą, która wraca kilka minut później.
- SM: siostro Logiko, o Boże dzieki, o Boże Opowiadaj, opowiadaj !
- SL: logicznie rzecz biorąc mężczyzna mógł iść tylkoza jedną z nas i wybrał mnie.
- SM: (trochę wkurzona) tak, tak wiem, a potem ?
- SL: zgodnie z zasadami logiki, ja biegłam coraz szybciej i tak samo robił on!
- SM: tak, tak, a potem?
- SL: zgodnie z logiką, dogonił mnie.
- SM: o Boże, o Boże i co zrobiłaś?
- SL: jedyną logiczną w tej sytuacji rzecz: podciągnęłam habit do góry!
- SM: o Boże, o mój Boże! a on?
- SL: zgodnie z zasadami logiki: opuścił spodnie!
- SM: o Jezus Maria! I co się stało?
- SL: logiczne Siostra z podkasanym habitem biegnie szybciej niż mężczyzna z opuszczonymi spodniami !
A WY WSZYSCY, KTÓRZY MYŚLELIŚCIE O ŚWIŃSTEWKACH......PIĘĆ
ZDROWASIEK !
"Największy ze wszystkich błędów to dojście do przekonania, że nie popełnia się żadnego." - Thomas Carlyle
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 14 guests