zawsze uważałam pomysł, że rasa dla której lot do sąsiedniej galaktyki to jak skok na Krupówki nadal grzęźnie w monarchii i feudaliźmie za krańcowo debilny.Taka niby wysokorozwinięta rasa, a rzucają hasłami rodem z Teletubisów. Szkoda gadać!
Olka, dwa dni temu oglądałam ten odcinek i pomyślałam sobie DOKŁADNIE to samo! Po raz pierwszy zwróciłam uwagę na spojrzenia jakimi Isabel i Michael obrzucili w tej chwili Maxa, mieszanka zdumienia, niedowierzania i dumy- kro by się tego spodziewał po tym cichym, nieco wystraszonym chłopaku. A przede wszystkim- pełne podziwu spojrzenie i uśmiech Nasedo...to był pierwszy raz kiedy okazał w stosunku do roswelliańskiej trójki jakiś cień cieplejszych uczuć, kiedy wydawało się, że pod tą maską obojętności kryje się jednak coś więcej. Wszyscy zawsze dumają nad faktem, dlaczego Nasedo został zabity przez Skórów, skoro zawarł z nimi układ? To pewnie tylko jedna z licznych dziur w scenariuszu ale niektórzy tłumaczą to sobie inaczej- czytałam nawet takie opowiadanie- że Max zdążył wywrzeć takie wrażenie na Nasedo, że postanowił jednak dochować mu wierności i dlatego stracił życie.Wtedy choć jeszcze o tym nie wiedział, pokazał swoje królewskie "właściwości". Nie patrzyliśmy na Maxa romantyka, czy niezdecydowanego nastolatka. W tej scenie był królem, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Był królem, który rządzi, który podejmuje decyzje i nie boi się ich.
Ech...oczywiście w 2 sezonie twórcy musieli wszystko sp...i przerobić Maxa na dokumentnie skonfudowanego króla czytaj- pozbawić go mózgu, co może i było urocze...przez dwa odcinki.