Max Evans//\\Jason Behr #3
Moderators: Olka, Ela, Xander, Pedros
Hej, wpadłam tylko, żeby powiedzieć, że właściwie skończyłam już tłumaczyć ten wywiad, ale ostateczne poprawki zajmują mi strasznie dużo czasu. Sama nie wiem, co jest nie tak. W niektórych wypowiedziach mam wrażenie, że pewne części są absolutnie pozbawione sensu. Więc czytam to enty raz, potem jeszcze i za każdym razem stwierdzam, że to jest po prostu... sama nie wiem Jeszcze nigdy nie miałam czegoś takiego przy tłumaczeniu tekstu. Na pewno nie jest to problem z językiem, raczej ze zrozumieniem skrótów myślowych osoby wypowiadającej się. W kazdym razie dzisiaj już się zawziełam i nie pójdę spać aż tego nie skończę.
Milla, trzymam palce. I tak zrobisz to najlepiej
A z ciekawostek, pewnie słyszeliście, że Jasonowi nie grozi już bieganie w czerwonych gatkach Supermena ? Wybrano odtwórcę głównej roli do tego filmu. To Tom Welling filmowy Clark z kukurydzianego miasteczka czyli Smallville
A jak ktoś ma ochotę poczytać ciekawy artykuł na temat Jasona to podaję link:
http://koti.mbnet.fi/jayjay/tvdome/roswell/JB_009.html
A z ciekawostek, pewnie słyszeliście, że Jasonowi nie grozi już bieganie w czerwonych gatkach Supermena ? Wybrano odtwórcę głównej roli do tego filmu. To Tom Welling filmowy Clark z kukurydzianego miasteczka czyli Smallville
A jak ktoś ma ochotę poczytać ciekawy artykuł na temat Jasona to podaję link:
http://koti.mbnet.fi/jayjay/tvdome/roswell/JB_009.html
W porządku, a więc jestem. Przepraszam, że tak długo. Tak jak zapowiadałam siedziałam nad tym w piątek do późna, ale w końcu stwierdziłam, że zmęczona i tak nic mądrego nie wymyślę, a wczoraj nie miałam czasu nad tym usiąść, przygotowania do wyjazdu zjadły mi cały dzień. Ale dziś jak tylko wróciłam z obiadu u dziadków zabrałam się za to.
Będę z wami szczera. Nie jestem zadowolona z efektu. Ale nic więcej z tym nie zrobię, więc zostawiłam tak, jak jest. Dajcie mi znać, jeśli zauważycie błędy, to je poprawię.
WYWIAD Z JASONEM BEHREM
Czy możesz rozmawiać o dokręcanych scenach?
W gruncie rzeczy wróciliśmy bo wiedzieliśmy, że musimy dokręcić kilka dodatkowych scen.
SMG wspomniała coś o kręceniu scen z przeszłości bohaterów.
Tak. Chodziło o postacie grane przez Sarah i mnie, coś jakby dodanie im życia i stworzenie szansy na zobaczenie ich związku i jacy są jako ludzie. Myślę, że chodziło o to, by ich trochę uczłowieczyć.
Czy twój bohater występował w oryginalnym „Ju – On”?
Nie. „The Grudge” zawiera wiele elementów z pierwszego „Ju – On”, ale dodano też sporo nowych rzeczy.
„The Grudge” jest trzecim filmem z tej serii w Japonii, prawda?
Tak. Jak się przekonasz są tam elementy znane z pierwszego „Ju - On”, które są konieczne dla fabuły, ale są też dodane inne elementy. Nie wydaje mi się, że Shimizu (reżyser) podjąłby się zrobienia dokładniej kopii oryginału. Chcieliśmy stworzyć coś trochę innego.
Jesteś fanem tego gatunku?
Tak. Myślę, że wszyscy wychowaliśmy się na „Amerykańskim wilkołaku w Londynie” i „Piątku 13.”
Jakie pojawiły się wyzwania wynikające z pracy z reżyserem, który nie mówi po angielsku?
Na początku podchodził, mówił coś przez chwilę, po czym tłumacz oświadczał „Powtórzmy to.” W ten sposób pracowaliśmy przez kilka pierwszych dni. Tak naprawdę nie otrzymywaliśmy od niego zbyt wielu wskazówek, zawsze szło to przez tłumacza. Zanim skończyły się zdjęcia opracowaliśmy spis skrótów, a on naprawdę szybko nauczył się angielskiego. Więc po jakimś czasie był w stanie się z nami porozumiewać.
Nauczyłeś się trochę Japońskiego?
Odrobinę, tylko tyle, by zamówić coś do jedzenia i picia.
Jak się pracuje z Shimizu?
To niesamowite, że ta historia zrodziła się w jego umyśle. No bo przecież to dość przerażająca opowieść. Zdaje się, że jego umysł to dość straszne miejsce, ale on jest naprawdę przyjaznym człowiekiem. Ma pokręcone poczucie humoru, takie, które nie wymaga tłumaczenia. Ale jest naprawdę zabawny i w jego towarzystwie człowiek świetnie się bawi.
SMG mówi o sobie, że ma poczucie humoru. Czy na planie często wykręcała ci numery? Nie tak często. Nie tak często. Chyba raz zwinęła mi buty. Musisz zdjąć buty wchodząc do domu, do jakiegokolwiek domu w Japonii. Nie zrobienie tego to oznaka braku szacunku dla domostwa. Pamiętam jak raz wychodziłem i moich butów nie było. Od razu wiedziałem, że ona je zabrała.
Odegrałeś się na niej za zabranie twoich butów?
Nie, raczej nie.
Czy zapomniałeś kiedyś zdjąć butów?
Nie. To jest tak, że kiedy idziesz do domu, wiesz, że trzeba zdjąć buty.
Czy spędzałeś czas z Shimizu w Los Angeles?
Tak, trochę się pokręciliśmy i zabrałem go do KK Donut [od tłum. jest to sieć popularnych w Stanach kawiarni, sprzedających pączki]. Nigdy wcześniej tam nie był. Bardzo mu smakowały, szczególnie upodobał sobie klasyczne.
Sarah powiedziała, że on staje się Amerykaninem. Czy ty też to zauważyłeś?
(śmieje się) Pierwszy raz, kiedy zobaczyłem go w Los Angeles, miał telefon komórkowy przyklejony do ucha. Więc zdecydowanie zdołał się wtopić w Hollywood przez jakiś czas. Tak, miał swoje Birkenstocki, krótkie hawajskie szorty i telefon komórkowy. To Shimizu w hollywoodzkim stylu.
Teraz potrzebuje już tylko żony na pokaz i kabrioletu.
Myślę, że nad tym pracuje.
Czy pracowałeś w ogóle z KaDee Strickland?
Nie. Nie mieliśmy żadnych wspólnych scen, ale ona jest wspaniała. Naprawdę. Mieliśmy tam naprawdę świetną grupę ludzi. Być w Japonii z dala od bliskich, to było naprawdę... mieliśmy szczęście. KaDee, Clea (DuVall), Bill (Pullman) i reszta świetnie się bawiliśmy, kiedy gdzieś wychodziliśmy.
Na ulicach w Tokyo nie ma znaków. Wychodziliście sami, czy mieliście przewodnika?
Ulice nie mają nazw. To nie mit, tylko absolutna prawda. Sarah i ja byliśmy tam po raz pierwszy, więc chodziliśmy odkrywać. Kierowaliśmy się metrem i innymi punktami. Ale potem, kiedy mieliśmy wolne dni, wsiadałem po prostu do pociągu i jechałem. Wydaje mi się, że dotarłem do każdego zakątka Tokyo. To olbrzymie miast. W Tokyo żyje 30 milionów ludzi.
Czy widziałeś którąś z wielkich świątyń?
Odwiedziłem Szanghaj, Pałac Cesarski i miałem szansę pojechać do Kyoto i Nijojo, które jest starą rezydencją Tokugawy w Kjoto i było stolicą Japonii. Byłem wszędzie. Patrzyłem jak Yoshihara Yoshindo, drugi w kolejce do tytułu skarbu narodowego w dziedzinie wyrobu mieczy, robił miecz samurajski.
„Kill Bill 3”...
Tak. (śmieje się) Właściwie to obejrzałem dużo mieczy samurajskich w różnych sklepach i spytałem kogoś, czy zna Sonniego Chibę i chyba nie uznał tego za śmieszne. Więc dalsze mądre uwagi zatrzymałem dla siebie, szczególnie w otoczeniu tych wszystkich mieczy.
Wytwarzanie mieczy to powód do dumy.
Jest w tym bardzo wiele, ale to jedna z tych rzeczy, które czynią Japonię tak świeżą i godną sentymentu, nie ważne czy robią miecz samurajski czy sandał, dają z siebie wszystko i są dumni z tego co robią – ale jednocześnie skromni. To piękna kultura. Być w stanie doświadczać tego przez trzy miesiące, to spełnienie marzeń.
Kupiłeś miecz?
Nie. Ale planuję tam wrócić i wybrać się na małe zakupy. Trzeba wybrać właściwy miecz. A raczej to on ciebie wybiera.
Jesteś fanem Japońskich horrorów?
Bardzo podobał mi się „Ringu”. Ale myślę, że „The Grudge” to połączenie najlepszych rzeczy z obu światów, bo nie traci nic z Japońskiej wrażliwości. Z całą pewnością „Ju – On” był niezwykły, ale „The Grudge” jest tym z dodatkiem amerykańskich aktorów w japońskiej opowieści. To dość przerażające.
Znasz Sarah, bo grałeś w jednym z odcinków „Buffy”, czy jest coś, czego dowiedziałeś się o niej podczas wspólnej pracy w Japonii, a czego wcześniej nie wiedziałeś?
Znam ją od jakiegoś czasu, ale ciekawie było spędzić trzy miesiące w tym samym miejscu, po tym jak ona pracowała nad „Buffy”, a ja nad „Roswell”. Świetnie było mieć przyjaciółkę, z którą można iść pozwiedzać i spędzać czas. Wydaje mi się, że nie zmieniła się tak bardzo. Jest z grubsza tą samą osobą, którą dawniej poznałem. Jest dobrym człowiekiem. Wie czego w życiu chce i jak to osiągnąć. Podczas wspólnej pracy widziałem, że jest naprawdę szczęśliwa i bardzo się z tego cieszę. Dobrze pracowało nam się na planie „Buffy” i teraz było tak samo. Wspaniale było mieć w Japonii przyjaciela... będąc jednym z niewielu Amerykanów i czując się tak... Zdecydowanie pojawia się poczucie zagubienia wśród tłumaczeń i poczucie samotności jeśli nikogo się tam nie ma, więc dla nas obojga było to łatwiejsze.
Myślę, że oboje zachęcaliśmy się nawzajem do wychodzenia na miasto i odkrywania nowych rzeczy. Oboje mieliśmy przewodniki po Tokyo i zaznaczaliśmy kratki mówiąc „Zrobiliśmy to i to. Teraz chodźmy zobaczyć to i zrobić tamto.” Oboje robiliśmy też pewne rzeczy sami, ale jako, że byliśmy tam na trzy tygodnie przed przybyciem innych, udało nam się zwiedzić naprawdę dużo przed rozpoczęciem pracy.
Czy nauczyłeś się czegoś o sobie pracując w Japonii?
Zawsze chciałem jechać do Japonii i tak naprawdę nie wiedziałem dlaczego. Naprawdę podobała mi się tamtejsza kultura. Wiele Japońskich rzeczy bardzo mi się podobało. Myślę, że to czego się o sobie dowiedziałem to dlaczego. Zrozumiałem, że miłość i ta kultura są po prostu... pobyt w Japonii był dla mnie osobiście niezwykłym doświadczeniem ponieważ gdziekolwiek byłem – w centrum ruchliwego miasta jest gigantyczny budynek Sony, a tuż za rogiem jest 300-letnia świątynia - to było jak spotkanie dwóch różnych światów i starałem się uchwycić je oba. Coś jakby sentyment za przeszłością i jednocześnie patrzenie w przyszłość. To było naprawdę przyjemne wyśrodkowanie.
Czy zagrałbyś w kontynuacji „The Grudge”?
Jeśli byłaby taka możliwość z całą pewnością przeczytałbym scenariusz i rozważył to. W każdej chwili byłbym gotów znów pracować z Shimizu. On był niesamowity. Nawet z tymi wszystkimi początkowymi trudnościami, wynikającymi z bariery językowej byliśmy w stanie to przezwyciężyć i udało nam się zrobić taki film, jaki zrobiliśmy; w każdej chwili zgodziłbym się znów z nim pracować.
Czy zauważyłeś, że dużo więcej ludzi zna „Roswell” odkąd wyszło na DVD?
Zabawne jest to, że bardzo często puszczają to w Japonii. Zarówno „Roswell” jak i „Buffy”. Słuchanie mojego głosu w wersji zdubbingowanej było interesujące, bo pamiętałem co wtedy mówiłem! Ale w Japonii mam dużo seksowniejszy głos.
Jak to było?
Dziwne. Chciałbym poznać tego faceta i zobaczyć jak on wygląda. Jego głos ma w sobie trochę więcej mocy (niż mój) i brzmi bardziej seksownie, niż ja to byłem w stanie oddać.
Czy w przyszłości będziesz uczestniczył w promocji „Roswell” na DVD?
Wydaje mi się, że teraz wydają sezon drugi. Chyba robili go, kiedy byłem w Japonii. Poprzednim razem, kiedy wydawali pierwszy sezon to było jak taka mała okazja... „Czy możesz przyjechać i to zrobić?” A ja byłem wtedy w Minnesocie, wszystko trwało dwa dni i przegapiłem. A ostatnim razem, kiedy robili drugi sezon, byłem w Japonii. Więc nie ma mnie w materiałach specjalnych w żadnym z wydań.
Czy chciałbyś wziąć w tym udział w przyszłości jeśli będziesz na miejscu?
Absolutnie.
Niektórzy trzymają się o takich rzeczy z daleka.
Staram się brać pod uwagę... nie, nie. Z całą pewnością bym to zrobił... to były dosłownie dwa dni. Nie zamierzali nawet wydawać całego kompletu w pudełkach. Zadzwonili do mnie w ostatniej chwili i spytali: „Możesz przyjechać?”, a ja na to „Jestem w Minnesocie, oglądam mecz. Moja drużyna wygrywa.”
Co masz dalej w planach?
Właśnie skończyłem pracę nad filmem zatytułowanym „Shooting Livien”. To jest o obłąkanym muzyku, który przypomina Johona Lennona. Musiałem więc znaleźć wszystko co się dało o Lennonie, przeczytałem dużo książek i obejrzałem wiele DVD i teledysków, masa materiałów o Johnie i Yoko. I musiałem nauczyć się grać na gitarze – a przynajmniej cztery piosenki musiałem grać naprawdę dobrze. Cały film kręci się wokół szybkiego upadku, narkotyków i rock&rolla. Musiałem zrzucić 20 kilogramów, żeby dostać rolę. To mi bardzo pomogło, zupełnie inaczej nosi się własną skórę, trochę luźniej wisi na kościach. To było niesamowite doświadczenie. Kręciliśmy film przez półtora miesiąca. Naprawdę ciężka harówka. Spałem po ok. dwie godziny na dobę. Naprawdę ciężko nad tym pracowałem. Ale film jest um... jestem z niego naprawdę dumny. Mam nadzieję, że ludzie na niego pójdą. Właśnie kończymy i prawdopodobnie zaprezentujemy go na festiwalu.
Będę z wami szczera. Nie jestem zadowolona z efektu. Ale nic więcej z tym nie zrobię, więc zostawiłam tak, jak jest. Dajcie mi znać, jeśli zauważycie błędy, to je poprawię.
WYWIAD Z JASONEM BEHREM
Czy możesz rozmawiać o dokręcanych scenach?
W gruncie rzeczy wróciliśmy bo wiedzieliśmy, że musimy dokręcić kilka dodatkowych scen.
SMG wspomniała coś o kręceniu scen z przeszłości bohaterów.
Tak. Chodziło o postacie grane przez Sarah i mnie, coś jakby dodanie im życia i stworzenie szansy na zobaczenie ich związku i jacy są jako ludzie. Myślę, że chodziło o to, by ich trochę uczłowieczyć.
Czy twój bohater występował w oryginalnym „Ju – On”?
Nie. „The Grudge” zawiera wiele elementów z pierwszego „Ju – On”, ale dodano też sporo nowych rzeczy.
„The Grudge” jest trzecim filmem z tej serii w Japonii, prawda?
Tak. Jak się przekonasz są tam elementy znane z pierwszego „Ju - On”, które są konieczne dla fabuły, ale są też dodane inne elementy. Nie wydaje mi się, że Shimizu (reżyser) podjąłby się zrobienia dokładniej kopii oryginału. Chcieliśmy stworzyć coś trochę innego.
Jesteś fanem tego gatunku?
Tak. Myślę, że wszyscy wychowaliśmy się na „Amerykańskim wilkołaku w Londynie” i „Piątku 13.”
Jakie pojawiły się wyzwania wynikające z pracy z reżyserem, który nie mówi po angielsku?
Na początku podchodził, mówił coś przez chwilę, po czym tłumacz oświadczał „Powtórzmy to.” W ten sposób pracowaliśmy przez kilka pierwszych dni. Tak naprawdę nie otrzymywaliśmy od niego zbyt wielu wskazówek, zawsze szło to przez tłumacza. Zanim skończyły się zdjęcia opracowaliśmy spis skrótów, a on naprawdę szybko nauczył się angielskiego. Więc po jakimś czasie był w stanie się z nami porozumiewać.
Nauczyłeś się trochę Japońskiego?
Odrobinę, tylko tyle, by zamówić coś do jedzenia i picia.
Jak się pracuje z Shimizu?
To niesamowite, że ta historia zrodziła się w jego umyśle. No bo przecież to dość przerażająca opowieść. Zdaje się, że jego umysł to dość straszne miejsce, ale on jest naprawdę przyjaznym człowiekiem. Ma pokręcone poczucie humoru, takie, które nie wymaga tłumaczenia. Ale jest naprawdę zabawny i w jego towarzystwie człowiek świetnie się bawi.
SMG mówi o sobie, że ma poczucie humoru. Czy na planie często wykręcała ci numery? Nie tak często. Nie tak często. Chyba raz zwinęła mi buty. Musisz zdjąć buty wchodząc do domu, do jakiegokolwiek domu w Japonii. Nie zrobienie tego to oznaka braku szacunku dla domostwa. Pamiętam jak raz wychodziłem i moich butów nie było. Od razu wiedziałem, że ona je zabrała.
Odegrałeś się na niej za zabranie twoich butów?
Nie, raczej nie.
Czy zapomniałeś kiedyś zdjąć butów?
Nie. To jest tak, że kiedy idziesz do domu, wiesz, że trzeba zdjąć buty.
Czy spędzałeś czas z Shimizu w Los Angeles?
Tak, trochę się pokręciliśmy i zabrałem go do KK Donut [od tłum. jest to sieć popularnych w Stanach kawiarni, sprzedających pączki]. Nigdy wcześniej tam nie był. Bardzo mu smakowały, szczególnie upodobał sobie klasyczne.
Sarah powiedziała, że on staje się Amerykaninem. Czy ty też to zauważyłeś?
(śmieje się) Pierwszy raz, kiedy zobaczyłem go w Los Angeles, miał telefon komórkowy przyklejony do ucha. Więc zdecydowanie zdołał się wtopić w Hollywood przez jakiś czas. Tak, miał swoje Birkenstocki, krótkie hawajskie szorty i telefon komórkowy. To Shimizu w hollywoodzkim stylu.
Teraz potrzebuje już tylko żony na pokaz i kabrioletu.
Myślę, że nad tym pracuje.
Czy pracowałeś w ogóle z KaDee Strickland?
Nie. Nie mieliśmy żadnych wspólnych scen, ale ona jest wspaniała. Naprawdę. Mieliśmy tam naprawdę świetną grupę ludzi. Być w Japonii z dala od bliskich, to było naprawdę... mieliśmy szczęście. KaDee, Clea (DuVall), Bill (Pullman) i reszta świetnie się bawiliśmy, kiedy gdzieś wychodziliśmy.
Na ulicach w Tokyo nie ma znaków. Wychodziliście sami, czy mieliście przewodnika?
Ulice nie mają nazw. To nie mit, tylko absolutna prawda. Sarah i ja byliśmy tam po raz pierwszy, więc chodziliśmy odkrywać. Kierowaliśmy się metrem i innymi punktami. Ale potem, kiedy mieliśmy wolne dni, wsiadałem po prostu do pociągu i jechałem. Wydaje mi się, że dotarłem do każdego zakątka Tokyo. To olbrzymie miast. W Tokyo żyje 30 milionów ludzi.
Czy widziałeś którąś z wielkich świątyń?
Odwiedziłem Szanghaj, Pałac Cesarski i miałem szansę pojechać do Kyoto i Nijojo, które jest starą rezydencją Tokugawy w Kjoto i było stolicą Japonii. Byłem wszędzie. Patrzyłem jak Yoshihara Yoshindo, drugi w kolejce do tytułu skarbu narodowego w dziedzinie wyrobu mieczy, robił miecz samurajski.
„Kill Bill 3”...
Tak. (śmieje się) Właściwie to obejrzałem dużo mieczy samurajskich w różnych sklepach i spytałem kogoś, czy zna Sonniego Chibę i chyba nie uznał tego za śmieszne. Więc dalsze mądre uwagi zatrzymałem dla siebie, szczególnie w otoczeniu tych wszystkich mieczy.
Wytwarzanie mieczy to powód do dumy.
Jest w tym bardzo wiele, ale to jedna z tych rzeczy, które czynią Japonię tak świeżą i godną sentymentu, nie ważne czy robią miecz samurajski czy sandał, dają z siebie wszystko i są dumni z tego co robią – ale jednocześnie skromni. To piękna kultura. Być w stanie doświadczać tego przez trzy miesiące, to spełnienie marzeń.
Kupiłeś miecz?
Nie. Ale planuję tam wrócić i wybrać się na małe zakupy. Trzeba wybrać właściwy miecz. A raczej to on ciebie wybiera.
Jesteś fanem Japońskich horrorów?
Bardzo podobał mi się „Ringu”. Ale myślę, że „The Grudge” to połączenie najlepszych rzeczy z obu światów, bo nie traci nic z Japońskiej wrażliwości. Z całą pewnością „Ju – On” był niezwykły, ale „The Grudge” jest tym z dodatkiem amerykańskich aktorów w japońskiej opowieści. To dość przerażające.
Znasz Sarah, bo grałeś w jednym z odcinków „Buffy”, czy jest coś, czego dowiedziałeś się o niej podczas wspólnej pracy w Japonii, a czego wcześniej nie wiedziałeś?
Znam ją od jakiegoś czasu, ale ciekawie było spędzić trzy miesiące w tym samym miejscu, po tym jak ona pracowała nad „Buffy”, a ja nad „Roswell”. Świetnie było mieć przyjaciółkę, z którą można iść pozwiedzać i spędzać czas. Wydaje mi się, że nie zmieniła się tak bardzo. Jest z grubsza tą samą osobą, którą dawniej poznałem. Jest dobrym człowiekiem. Wie czego w życiu chce i jak to osiągnąć. Podczas wspólnej pracy widziałem, że jest naprawdę szczęśliwa i bardzo się z tego cieszę. Dobrze pracowało nam się na planie „Buffy” i teraz było tak samo. Wspaniale było mieć w Japonii przyjaciela... będąc jednym z niewielu Amerykanów i czując się tak... Zdecydowanie pojawia się poczucie zagubienia wśród tłumaczeń i poczucie samotności jeśli nikogo się tam nie ma, więc dla nas obojga było to łatwiejsze.
Myślę, że oboje zachęcaliśmy się nawzajem do wychodzenia na miasto i odkrywania nowych rzeczy. Oboje mieliśmy przewodniki po Tokyo i zaznaczaliśmy kratki mówiąc „Zrobiliśmy to i to. Teraz chodźmy zobaczyć to i zrobić tamto.” Oboje robiliśmy też pewne rzeczy sami, ale jako, że byliśmy tam na trzy tygodnie przed przybyciem innych, udało nam się zwiedzić naprawdę dużo przed rozpoczęciem pracy.
Czy nauczyłeś się czegoś o sobie pracując w Japonii?
Zawsze chciałem jechać do Japonii i tak naprawdę nie wiedziałem dlaczego. Naprawdę podobała mi się tamtejsza kultura. Wiele Japońskich rzeczy bardzo mi się podobało. Myślę, że to czego się o sobie dowiedziałem to dlaczego. Zrozumiałem, że miłość i ta kultura są po prostu... pobyt w Japonii był dla mnie osobiście niezwykłym doświadczeniem ponieważ gdziekolwiek byłem – w centrum ruchliwego miasta jest gigantyczny budynek Sony, a tuż za rogiem jest 300-letnia świątynia - to było jak spotkanie dwóch różnych światów i starałem się uchwycić je oba. Coś jakby sentyment za przeszłością i jednocześnie patrzenie w przyszłość. To było naprawdę przyjemne wyśrodkowanie.
Czy zagrałbyś w kontynuacji „The Grudge”?
Jeśli byłaby taka możliwość z całą pewnością przeczytałbym scenariusz i rozważył to. W każdej chwili byłbym gotów znów pracować z Shimizu. On był niesamowity. Nawet z tymi wszystkimi początkowymi trudnościami, wynikającymi z bariery językowej byliśmy w stanie to przezwyciężyć i udało nam się zrobić taki film, jaki zrobiliśmy; w każdej chwili zgodziłbym się znów z nim pracować.
Czy zauważyłeś, że dużo więcej ludzi zna „Roswell” odkąd wyszło na DVD?
Zabawne jest to, że bardzo często puszczają to w Japonii. Zarówno „Roswell” jak i „Buffy”. Słuchanie mojego głosu w wersji zdubbingowanej było interesujące, bo pamiętałem co wtedy mówiłem! Ale w Japonii mam dużo seksowniejszy głos.
Jak to było?
Dziwne. Chciałbym poznać tego faceta i zobaczyć jak on wygląda. Jego głos ma w sobie trochę więcej mocy (niż mój) i brzmi bardziej seksownie, niż ja to byłem w stanie oddać.
Czy w przyszłości będziesz uczestniczył w promocji „Roswell” na DVD?
Wydaje mi się, że teraz wydają sezon drugi. Chyba robili go, kiedy byłem w Japonii. Poprzednim razem, kiedy wydawali pierwszy sezon to było jak taka mała okazja... „Czy możesz przyjechać i to zrobić?” A ja byłem wtedy w Minnesocie, wszystko trwało dwa dni i przegapiłem. A ostatnim razem, kiedy robili drugi sezon, byłem w Japonii. Więc nie ma mnie w materiałach specjalnych w żadnym z wydań.
Czy chciałbyś wziąć w tym udział w przyszłości jeśli będziesz na miejscu?
Absolutnie.
Niektórzy trzymają się o takich rzeczy z daleka.
Staram się brać pod uwagę... nie, nie. Z całą pewnością bym to zrobił... to były dosłownie dwa dni. Nie zamierzali nawet wydawać całego kompletu w pudełkach. Zadzwonili do mnie w ostatniej chwili i spytali: „Możesz przyjechać?”, a ja na to „Jestem w Minnesocie, oglądam mecz. Moja drużyna wygrywa.”
Co masz dalej w planach?
Właśnie skończyłem pracę nad filmem zatytułowanym „Shooting Livien”. To jest o obłąkanym muzyku, który przypomina Johona Lennona. Musiałem więc znaleźć wszystko co się dało o Lennonie, przeczytałem dużo książek i obejrzałem wiele DVD i teledysków, masa materiałów o Johnie i Yoko. I musiałem nauczyć się grać na gitarze – a przynajmniej cztery piosenki musiałem grać naprawdę dobrze. Cały film kręci się wokół szybkiego upadku, narkotyków i rock&rolla. Musiałem zrzucić 20 kilogramów, żeby dostać rolę. To mi bardzo pomogło, zupełnie inaczej nosi się własną skórę, trochę luźniej wisi na kościach. To było niesamowite doświadczenie. Kręciliśmy film przez półtora miesiąca. Naprawdę ciężka harówka. Spałem po ok. dwie godziny na dobę. Naprawdę ciężko nad tym pracowałem. Ale film jest um... jestem z niego naprawdę dumny. Mam nadzieję, że ludzie na niego pójdą. Właśnie kończymy i prawdopodobnie zaprezentujemy go na festiwalu.
Last edited by Milla on Mon Aug 09, 2004 2:01 am, edited 4 times in total.
Moim skromnym zdaniem, całkiem dobrze ci poszło! Wkradły się jednak mimo wszystko małe chochliki:
- "Zabić Billa 3" - chodzi tu o trzeci film z serii "Kill Bill" - nie trzeba tego tłumaczyć, gdyż film ten trafił do polskich kin pod niezmienioną nazwą. Jej tłumaczenie wprowadza w błąd.
- podobnie jest w przypadku "Pierścienia". W Polsce wydany został zarówno Japoński pierwowzór, którego oryginalny tytuł brzmi "Ringu", jak i amerykański remake "The Ring" - tu tytuł również pozostał niezmieniony. (Więc, albo "Ringu", albo "The Ring", bo "Pierścień" nic nie mówi polskiemu odbiorcy)
- KK Donut - chyba trzeba nadmienić, że chodzi o bardzo popularną w USA sieć kawiarni, w której sprzedają pączki
To tyle Millu, mam nadzieję, że możemy wrzucić ten wywiad na Stronę do działu Artykuły. Byłabym wdzięczna!
P.S. Wrzucam miniaturkę mojej ost. tapetki do HEA
- "Zabić Billa 3" - chodzi tu o trzeci film z serii "Kill Bill" - nie trzeba tego tłumaczyć, gdyż film ten trafił do polskich kin pod niezmienioną nazwą. Jej tłumaczenie wprowadza w błąd.
- podobnie jest w przypadku "Pierścienia". W Polsce wydany został zarówno Japoński pierwowzór, którego oryginalny tytuł brzmi "Ringu", jak i amerykański remake "The Ring" - tu tytuł również pozostał niezmieniony. (Więc, albo "Ringu", albo "The Ring", bo "Pierścień" nic nie mówi polskiemu odbiorcy)
- KK Donut - chyba trzeba nadmienić, że chodzi o bardzo popularną w USA sieć kawiarni, w której sprzedają pączki
To tyle Millu, mam nadzieję, że możemy wrzucić ten wywiad na Stronę do działu Artykuły. Byłabym wdzięczna!
P.S. Wrzucam miniaturkę mojej ost. tapetki do HEA
Widzę, że nie tylko ja jestem nocnym markiem
Ale ze mnie gapa. Jeszcze nie podziękowałam, za to tłumaczenie! No więc dzięki
A swoją drogą, tak się zastanawiam, czy kiedykolwiek spłynie do nas możliwość obejrzenia HEA? Jeśli film ten nie wyjdzie z kręgu festiwali, to jest możliwe że za 2 lub 3 lata zobaczymy go w naszej tv. Ale to tylko gdybanie. A co z Shooting Livien?
P.S. robię to rutynowo Millu Ale teraz obiecałam sobie zabrać się za Photoshopa i odstawić Corella, którego znam już na pamięć i nic nowego z niego nie wykrzesam I znalazłam jeszcze namiary na taki program, który wszystcy porównują własnie do Photoshopa, że taki dobry i wogóle, a jest darmowy i dostępny w sieci. Jak mi się go uda ściągnąć, to wykorzystam ostatnie, cudne zjęcia Jasona i postaram się coś ładnego sklecić
Ale ze mnie gapa. Jeszcze nie podziękowałam, za to tłumaczenie! No więc dzięki
A swoją drogą, tak się zastanawiam, czy kiedykolwiek spłynie do nas możliwość obejrzenia HEA? Jeśli film ten nie wyjdzie z kręgu festiwali, to jest możliwe że za 2 lub 3 lata zobaczymy go w naszej tv. Ale to tylko gdybanie. A co z Shooting Livien?
P.S. robię to rutynowo Millu Ale teraz obiecałam sobie zabrać się za Photoshopa i odstawić Corella, którego znam już na pamięć i nic nowego z niego nie wykrzesam I znalazłam jeszcze namiary na taki program, który wszystcy porównują własnie do Photoshopa, że taki dobry i wogóle, a jest darmowy i dostępny w sieci. Jak mi się go uda ściągnąć, to wykorzystam ostatnie, cudne zjęcia Jasona i postaram się coś ładnego sklecić
Mówisz o The GIMP 2.0?
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Milla dzięki za przetłumaczenie wywiadu, chociaż jak to Jason, tajemniczy, niewiele mówi o sobie...no i wreszcie możemy dowiedzieć się dlaczego nie ma go na w komentarzach na DVD do 2 sezonu. Po prostu przeszkodzono mu w oglądaniu meczu A swoją drogą wygląda na to że zawiadomiono go o tym w ostatniej chwili więc trudno mu się dziwić że tak zareagował.
Olka, świetne banerki, moje gratulacje. U nas chyba bawi się jeszcze tym Luki i Hotaru.
I jeszcze link do strony z filmem "Man of God" - w którym gra Jason. Jest tam script do tego filmu i trzy clipy do obejrzenia. Na trzecim można zobaczyć Jasona. Scena niesamowicie ekspresyjna a on wygląda przejmująco i tak pięknie.
http://1jeferylevy.com/man_of_god.html
Olka, świetne banerki, moje gratulacje. U nas chyba bawi się jeszcze tym Luki i Hotaru.
I jeszcze link do strony z filmem "Man of God" - w którym gra Jason. Jest tam script do tego filmu i trzy clipy do obejrzenia. Na trzecim można zobaczyć Jasona. Scena niesamowicie ekspresyjna a on wygląda przejmująco i tak pięknie.
http://1jeferylevy.com/man_of_god.html
- lizzy_maxia
- Fan
- Posts: 888
- Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
- Location: Łódź, my little corner of the world...
- Contact:
F4F mi działa bez zarzutu... http://www.fanforum.com/forums/
Dzięki lizzi_maxia, nie wiem dlaczego w moim linku był inny, bardziej rozwinięty adres
Przed chwilą przeczytałam, że nie wybrano jeszcze nikogo do roli Supermena.
Twórcy biorą także pod uwagę Caviezela (Pasja), Frasera(chyba byłby to Supermen na wesoło) Toma Wellinga (Smallville - moim zdaniem ten chłopak nie ma za grosz talentu) i Jasona Behra.
Zastanawia mnie rozpiętość wiekowa aktorów. Mówi się także o wymaganych niebieskich oczach.
Rozstrzygnięcie na dniach...a my możemy się pobawić i sami wytypować najlepszego.
Przed chwilą przeczytałam, że nie wybrano jeszcze nikogo do roli Supermena.
Twórcy biorą także pod uwagę Caviezela (Pasja), Frasera(chyba byłby to Supermen na wesoło) Toma Wellinga (Smallville - moim zdaniem ten chłopak nie ma za grosz talentu) i Jasona Behra.
Zastanawia mnie rozpiętość wiekowa aktorów. Mówi się także o wymaganych niebieskich oczach.
Rozstrzygnięcie na dniach...a my możemy się pobawić i sami wytypować najlepszego.
Faktem jest, że uroda Frasera nie jest "supermenowska" Ale doceniam go jako aktora. Jest naprawdę świetnym aktorem!!! I choć nie gra w superprodukcjach i zdarzyło mu się wystąpić w kiepskim filmie, wszyscy krytycy zawsze powtarzają jedno: że swoją rolą potrafi podnieść ocenę filmu i to wysoko.
Welling - a niech sobie będzie Supermanem. Może ten film przypieczętuje jego "karierę" i tak wciśnie się do umysłów fanów, jako facet w niebieskich gaciach, że nie będzie go można zatrudnić w innym filmie. Może wróci na wybieg i nie będzie nam zatruwał ekranu
A warunek z niebieskimi oczami jest lekko mówiąc idiotycznym pomysłem w dobie soczewek. Ale jeśli nie jest to jedynie plotka, to pozstaje nam się jedynie cieszyć, bo to z góry eliminuje Jasona
Welling - a niech sobie będzie Supermanem. Może ten film przypieczętuje jego "karierę" i tak wciśnie się do umysłów fanów, jako facet w niebieskich gaciach, że nie będzie go można zatrudnić w innym filmie. Może wróci na wybieg i nie będzie nam zatruwał ekranu
A warunek z niebieskimi oczami jest lekko mówiąc idiotycznym pomysłem w dobie soczewek. Ale jeśli nie jest to jedynie plotka, to pozstaje nam się jedynie cieszyć, bo to z góry eliminuje Jasona
Na temat ewentualnej roli Toma Wellinga w Supermenie jest dzisiaj wzmianka na głównej stronie Onetu, chociaż jak patrzę na jego grę w kukurydzianym miasteczku zastanawiam się czy jest w stanie nadać temu bohaterowi cechy kogoś innego, naprzyrodzonego. Owszem, przystojny i to wszystko. Ten chłopak niewiele pokazał talentu aktorskiego w Smallville - jak można przez cały czas grać na "jednej twarzy" - czy patrzy na Lanę (którą przecież kocha) czy Chloe (koleżankę) wciąż ten sam wyraz twarzy i ten sam wyraz oczu - nic w nich nie ma ciepłego.
Pal sześć czerwono-niebieski kubraczek - ja oczami wyobraźni widzę w tym filmie tylko tę buźkę i uduchowione oczy
Pal sześć czerwono-niebieski kubraczek - ja oczami wyobraźni widzę w tym filmie tylko tę buźkę i uduchowione oczy
Ja tak wciąż przeciwna jestem Jasonowi, jako Superman, ale... No właśnie, spośród wszystkich tych aktorów tylko on i Fraser (ten ost. odrzucił propozycję podobnie jak Nicolas Cage) mieliby szansę stworzyć porządną kreację tego bohatera. Może jednak warto się zastanowić nad zmianą zdania A może nie Otóż na onecie znalazłam dziś notkę, że Tom Welling zdradził w wywiadzie, że właśnie podpisał kontrakt na dużą produkcję, ale nie może zdardzić jej tytułu, bo do tego się zobowiązał. W świetle ostatnich wiadomości najprawdopodobniej dostał rolę w "Supermanie". Pytanie tylko, czy zagra gł. bohatera, czy jego młodsze wcielenie np. w retrospekcjach? Onet bierze również pod uwagę, że tym projektem bynajmniej nie jest "Superman", a "Ucieczka Logana" Bryana Singera (który zresztą jest też reżyserem facia w niebieskich gaciach ) A teraz mały przerywnik w postaci zdjęciów Ale jakich!!!
Kolejnych trzech szukałam od dłuższego czasu. No i udało mi się wreszcie znaleźć takie bez znaku wodnego
i jeszcze z premiery Collateral
Artykuł z wypowiedziami Shimizu na temat TG
Making The Grudge Scary
Takashi Shimizu, director of the upcoming supernatural film The Grudge, told SCI FI Wire that he employed several techniques to heighten the horror film's spookiness. The Grudge is a remake of Shimizu's own Japanese hit film Ju-On and its sequel. "I think the important thing is the reality of it and how to make people scared in usual, regular circumstances," Shimizu said in an interview through an interpreter. "For the shower scene in the original one and also in the remake version, everybody takes showers, so I want to express a scary thing in that regular activity so people might think, 'Oh, this might happen to me too,' and get scared. I think it's really important, the reality of it, and ordinary circumstances."
Shimizu said that his background in Japan taught him that women possess a different and more evocative kind of power when on screen. As a result, he made both his hero and purported villain female characters in both the original version and the English-language remake. "Between men and women, in Japan at least, it's still a male-dominated culture," Shimizu said. "I think that men physically are very strong and women are weak, but psychologically and mentally, women are a lot stronger than men. So when it's a serial-killer-type violent movie, it may make the audience more scared."
Shimizu also said that the combination of outward and inner strength creates a more volatile atmosphere on screen. "With a woman as a ghost, because she looks like us physically, but inside she has lots of strength, that's what makes it really scary subconsciously," he said. "It's also the reason why a kid ghost is scarier than an adult ghost. Children sometimes act unpredictably, and that unpredictability is really scary." The Grudge, starring Sarah Michelle Gellar, opens nationwide Oct. 22.
"Working with an American screenwriter for the remake was easy," Shimizu said in an interview through an interpreter. "The writer saw all of the original Japanese versions and loved them, and he even wanted to direct the remake himself for America. He really loved the original movie, so it was really easy for me to work with him."
Shimizu said that Susco added an essential element to the script that he, as a native Japanese filmmaker, could not: the English language. "I can't write a script in English for American actors, so I really needed another screenwriter to work with," he said. Shimizu added that the changes he made to his original film for the American version, which stars Sarah Michelle Gellar and Bill Pullman, were partly based on a need to challenge himself. "The story is basically the same, but being that I'm the same director as the original, I wanted to make the story a little bit different for the American version," he said.
Shimizu added that he endorses the current U.S. trend of remaking Japanese horror movies, such as Gore Verbinski's The Ring. For now. "I feel that trend is really good, but if it keeps going on, I'm not sure that it will be [a] good thing," he said. "People will depend on more of the movies and not create new ideas. Maybe businesswise, it's going to be good for a while. But creativitywise, it isn't necessarily good, because there won't be any new ideas created. I feel the filmmakers should keep coming up with new ideas and making new movies."
Tak sobie myślę o tej scenie pod prysznicem. Jakoś nigdy mi się nie nasunęła myśl, że mogę odkryć ogromne usta wyrastające z czubka mojej głowy. No może myślałam czasem, jak byłam sama, że ktoś wejdzie i mnie nożem zaatakuje To w zasadzie jedyna prawdopodobna sytuacja, której mogłabym się bać Ale usta na głowie A jeśli chodzi o jego zdanie z remakeami - całkowicie się zgadzam. Niech zrobią dwa no może cztery, ale reszta odpada. No chyba, że wystąpi w nich Jason
Kolejnych trzech szukałam od dłuższego czasu. No i udało mi się wreszcie znaleźć takie bez znaku wodnego
i jeszcze z premiery Collateral
Artykuł z wypowiedziami Shimizu na temat TG
Making The Grudge Scary
Takashi Shimizu, director of the upcoming supernatural film The Grudge, told SCI FI Wire that he employed several techniques to heighten the horror film's spookiness. The Grudge is a remake of Shimizu's own Japanese hit film Ju-On and its sequel. "I think the important thing is the reality of it and how to make people scared in usual, regular circumstances," Shimizu said in an interview through an interpreter. "For the shower scene in the original one and also in the remake version, everybody takes showers, so I want to express a scary thing in that regular activity so people might think, 'Oh, this might happen to me too,' and get scared. I think it's really important, the reality of it, and ordinary circumstances."
Shimizu said that his background in Japan taught him that women possess a different and more evocative kind of power when on screen. As a result, he made both his hero and purported villain female characters in both the original version and the English-language remake. "Between men and women, in Japan at least, it's still a male-dominated culture," Shimizu said. "I think that men physically are very strong and women are weak, but psychologically and mentally, women are a lot stronger than men. So when it's a serial-killer-type violent movie, it may make the audience more scared."
Shimizu also said that the combination of outward and inner strength creates a more volatile atmosphere on screen. "With a woman as a ghost, because she looks like us physically, but inside she has lots of strength, that's what makes it really scary subconsciously," he said. "It's also the reason why a kid ghost is scarier than an adult ghost. Children sometimes act unpredictably, and that unpredictability is really scary." The Grudge, starring Sarah Michelle Gellar, opens nationwide Oct. 22.
"Working with an American screenwriter for the remake was easy," Shimizu said in an interview through an interpreter. "The writer saw all of the original Japanese versions and loved them, and he even wanted to direct the remake himself for America. He really loved the original movie, so it was really easy for me to work with him."
Shimizu said that Susco added an essential element to the script that he, as a native Japanese filmmaker, could not: the English language. "I can't write a script in English for American actors, so I really needed another screenwriter to work with," he said. Shimizu added that the changes he made to his original film for the American version, which stars Sarah Michelle Gellar and Bill Pullman, were partly based on a need to challenge himself. "The story is basically the same, but being that I'm the same director as the original, I wanted to make the story a little bit different for the American version," he said.
Shimizu added that he endorses the current U.S. trend of remaking Japanese horror movies, such as Gore Verbinski's The Ring. For now. "I feel that trend is really good, but if it keeps going on, I'm not sure that it will be [a] good thing," he said. "People will depend on more of the movies and not create new ideas. Maybe businesswise, it's going to be good for a while. But creativitywise, it isn't necessarily good, because there won't be any new ideas created. I feel the filmmakers should keep coming up with new ideas and making new movies."
Tak sobie myślę o tej scenie pod prysznicem. Jakoś nigdy mi się nie nasunęła myśl, że mogę odkryć ogromne usta wyrastające z czubka mojej głowy. No może myślałam czasem, jak byłam sama, że ktoś wejdzie i mnie nożem zaatakuje To w zasadzie jedyna prawdopodobna sytuacja, której mogłabym się bać Ale usta na głowie A jeśli chodzi o jego zdanie z remakeami - całkowicie się zgadzam. Niech zrobią dwa no może cztery, ale reszta odpada. No chyba, że wystąpi w nich Jason
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 0 guests