Nie wiem, czy jestem potrzebna...
Moderators: ciekawska_osoba, lizzy_maxia
Bajka o Moście
"... wówczas jedno ze swoich jasnych
spojrzeń łączył z moim spojrzeniem,
aby przerzucić most od siebie
ku mnie..." M. Quoist
Pomiędzy dwoma skrawkami lądu płynęła rzeka. Była nieodgadła i nieprzenikniona. Czasem płynęła spokojnie, szemrząc tylko cichutko i łagodnie obmywając kamyki nadbrzeżne. Czasem jednak burzyła się gwałtownie, niecierpliwie dążąc do ujścia. Czasem też wzbierała napełniwszy się wodami deszczu i wylewała na brzegi niszcząc czyjeś bogactwo. Tak, rzeka była nieujarzmiona...
A na obu brzegach toczyło się życie, jakże odmienne. Ich mieszkańcy przeżywali kolejne dni według reguł utartych, sprawdzonych przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Było im nawet dobrze w tych ich ciasnych granicach. Dobrze, bo bezpiecznie, pewnie, choć niepełnie. Brakowało bowiem i jednym i drugim pewnej szczypty tajemniczości, powiewu innego świata, oddechu życia pełną piersią. Tylko jednak nieliczni chcieli się do tego nieśmiało przyznać w swoich sercach. Właśnie oni, w tajemnicy przed innymi, wymykali się czasem nad brzeg i patrzyli tęsknie poprzez rzekę na drugi brzeg. Nie znali jednak sposobu w jaki można by zburzyć tę oczywistą granicę, tę barierę, pokonać rzekę. Aż pewnego dnia przybył do miasta leżącego po jednej stronie rzeki Budowniczy. Powiedział, że wie o sposobie połączenia obu brzegów. Można by mianowicie zbudować Most! Myśl ta rozbudziła w sercach wielu uśpioną nadzieję na życie pełnią, na zdobycie, zgłębienie tajników świata. Potrzeba było tylko zgody mieszkańców drugiego brzegu. Wywołani nad rzekę radośnie powitali perspektywę połączenia. Dla zgnuśniałych, ciasnych serc ludzi myśl o budowaniu mostu stała się prawdziwym celem.
Mimo wielu dobrych chęci zadanie okazało się jednak o wiele trudniejsze niż przypuszczano. Budowniczy zakreślił wizję budowy dość długotrwałej, a oni w porywie swych umysłów, chcieli efektu natychmiastowego. Budowali więc sami, nie bacząc na dobre rady. Mostów było wiele. Żaden bowiem nie wytrzymał długo. Wystarczyła gwałtowniejsza fala na rzece wciąż nieodgadłej, silniejszy podmuch wiatru, bardziej stanowcze czyjeś kroki. Mosty się zawalały, a rzeka pochłaniała ofiary. Ludzie długo trwali jednak, zaślepieni w swym nierozsądnym uporze. Radości ich szybko obracały się w klęskę, a cel, tak upragniony, okazywał się wciąż nieosiągnięty. Bo mosty ich były piękne, finezyjne, delikatne, bądź też wznoszone w pośpiechu, ale pozbawione solidnych podstaw mogących uratować je przed gwałtownymi burzami w przyrodzie. Po wielu bezowocnych próbach ludzie postanowili w końcu zaufać Budowniczemu. I rozpoczęło się wznoszenie Mostu... Pracochłonne i długotrwałe, wymagające wielu wysiłków, wyrzeczeń, trudów, zbliżające mieszkańców obu stron rzeki, którzy uczyli się krok po kroku radości ze wspólnej pracy. Po wielu latach Most stał!
Nie był ani urokliwy, ani wymyślny. Było w nim jednak coś urzekająco pięknego z jego trwałości, z pracy włożonej w jego zbudowanie czerpało się dziwną siłę i pewność, że sądne burze, żadne kroki, w końcu żadne fale dotąd tak bezlitosnej rzeki, nie podmyją go, nie obalą. On będzie ponad to. I ostał się, ofiarnie służąc ludziom, stęsknionym za pełnią życia, jako wyraz triumfu, tych którzy prowadzeni mądrymi wskazówkami potrafili zapanować nad tym, co pozornie nieujarzmione...
"... wówczas jedno ze swoich jasnych
spojrzeń łączył z moim spojrzeniem,
aby przerzucić most od siebie
ku mnie..." M. Quoist
Pomiędzy dwoma skrawkami lądu płynęła rzeka. Była nieodgadła i nieprzenikniona. Czasem płynęła spokojnie, szemrząc tylko cichutko i łagodnie obmywając kamyki nadbrzeżne. Czasem jednak burzyła się gwałtownie, niecierpliwie dążąc do ujścia. Czasem też wzbierała napełniwszy się wodami deszczu i wylewała na brzegi niszcząc czyjeś bogactwo. Tak, rzeka była nieujarzmiona...
A na obu brzegach toczyło się życie, jakże odmienne. Ich mieszkańcy przeżywali kolejne dni według reguł utartych, sprawdzonych przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Było im nawet dobrze w tych ich ciasnych granicach. Dobrze, bo bezpiecznie, pewnie, choć niepełnie. Brakowało bowiem i jednym i drugim pewnej szczypty tajemniczości, powiewu innego świata, oddechu życia pełną piersią. Tylko jednak nieliczni chcieli się do tego nieśmiało przyznać w swoich sercach. Właśnie oni, w tajemnicy przed innymi, wymykali się czasem nad brzeg i patrzyli tęsknie poprzez rzekę na drugi brzeg. Nie znali jednak sposobu w jaki można by zburzyć tę oczywistą granicę, tę barierę, pokonać rzekę. Aż pewnego dnia przybył do miasta leżącego po jednej stronie rzeki Budowniczy. Powiedział, że wie o sposobie połączenia obu brzegów. Można by mianowicie zbudować Most! Myśl ta rozbudziła w sercach wielu uśpioną nadzieję na życie pełnią, na zdobycie, zgłębienie tajników świata. Potrzeba było tylko zgody mieszkańców drugiego brzegu. Wywołani nad rzekę radośnie powitali perspektywę połączenia. Dla zgnuśniałych, ciasnych serc ludzi myśl o budowaniu mostu stała się prawdziwym celem.
Mimo wielu dobrych chęci zadanie okazało się jednak o wiele trudniejsze niż przypuszczano. Budowniczy zakreślił wizję budowy dość długotrwałej, a oni w porywie swych umysłów, chcieli efektu natychmiastowego. Budowali więc sami, nie bacząc na dobre rady. Mostów było wiele. Żaden bowiem nie wytrzymał długo. Wystarczyła gwałtowniejsza fala na rzece wciąż nieodgadłej, silniejszy podmuch wiatru, bardziej stanowcze czyjeś kroki. Mosty się zawalały, a rzeka pochłaniała ofiary. Ludzie długo trwali jednak, zaślepieni w swym nierozsądnym uporze. Radości ich szybko obracały się w klęskę, a cel, tak upragniony, okazywał się wciąż nieosiągnięty. Bo mosty ich były piękne, finezyjne, delikatne, bądź też wznoszone w pośpiechu, ale pozbawione solidnych podstaw mogących uratować je przed gwałtownymi burzami w przyrodzie. Po wielu bezowocnych próbach ludzie postanowili w końcu zaufać Budowniczemu. I rozpoczęło się wznoszenie Mostu... Pracochłonne i długotrwałe, wymagające wielu wysiłków, wyrzeczeń, trudów, zbliżające mieszkańców obu stron rzeki, którzy uczyli się krok po kroku radości ze wspólnej pracy. Po wielu latach Most stał!
Nie był ani urokliwy, ani wymyślny. Było w nim jednak coś urzekająco pięknego z jego trwałości, z pracy włożonej w jego zbudowanie czerpało się dziwną siłę i pewność, że sądne burze, żadne kroki, w końcu żadne fale dotąd tak bezlitosnej rzeki, nie podmyją go, nie obalą. On będzie ponad to. I ostał się, ofiarnie służąc ludziom, stęsknionym za pełnią życia, jako wyraz triumfu, tych którzy prowadzeni mądrymi wskazówkami potrafili zapanować nad tym, co pozornie nieujarzmione...
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
bardzo ladne
teraz cos krotkiego:
Uczen przybyl na wielbladzie do namiotu swego mistrza sufi; zsiadl i wszedl prosto do srodka, nisko sklonil i powiedzial:
- Tak wielka jest moja ufnosc w Boga, ze zostawilem mego wielblada, nie przywiazawszy go, przekonany ze Bog chroni interesy tych, ktorzy Go kochaja.
- Idz przywiazac swego wielblada, glupcze - rzekl mistrz - Bog nie moze sie zajmowac tym, co z powodzeniem mozesz sam zrobic.
teraz cos krotkiego:
Uczen przybyl na wielbladzie do namiotu swego mistrza sufi; zsiadl i wszedl prosto do srodka, nisko sklonil i powiedzial:
- Tak wielka jest moja ufnosc w Boga, ze zostawilem mego wielblada, nie przywiazawszy go, przekonany ze Bog chroni interesy tych, ktorzy Go kochaja.
- Idz przywiazac swego wielblada, glupcze - rzekl mistrz - Bog nie moze sie zajmowac tym, co z powodzeniem mozesz sam zrobic.
Po co człowiek żyje ?Aby byćoczamiuszamii sumieniemStwórcy WszechświataTy baranie][-][ ][_][ ][\/][ //-\ ][\][
Na przykład z Mojej Ulubionej Strony, której adres kiedyś, gdzieś podawałem... Jak chcesz, to szukaj - może znajdziesz.
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Ponieważ nie udało ci się uchwycić subtelnej różnicy między bajkami, jakie tu się przytacza, a twoją
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
- Kwiat_W
- Bezwzględny dręczyciel Maxa
- Posts: 771
- Joined: Mon Jul 28, 2003 12:29 am
- Location: Warmia
- Contact:
Chumor Hotori zostal juz poprawiony? To dobrze. Przy okazji poprawiono rowniez i moj chumor, bo dowiedzialem sie, ze ktos tu za mna teskni. Niestety jest tu mnie tak malo, bo wakacje mi sie juz skonczyly i nie mam mozliwosci pojawiac sie tu czesciej. Moge wam jednak obiecac, ze jesli kiedys zdecyduje sie odejc na dobre, to dam wam o tym znac. No, chyba, ze...
a) umre,
b) zapadne w spiaczke,
c) dostane amnezji,
d) bede sparalizowany.
a) umre,
b) zapadne w spiaczke,
c) dostane amnezji,
d) bede sparalizowany.
trzymamy Cie za slowo Wiesz Kwiatek spotkalem dzis w autobusie Tess autentycznie dziewczyna taaak podobna ze rany goscia
a historyjki mam z ksiazki "Modlitwa Zaby" jezuity Anthony'ego de Mello - polecam jego tworczasc wszystkim zainteresowanym teologia
a historyjki mam z ksiazki "Modlitwa Zaby" jezuity Anthony'ego de Mello - polecam jego tworczasc wszystkim zainteresowanym teologia
Po co człowiek żyje ?Aby byćoczamiuszamii sumieniemStwórcy WszechświataTy baranie][-][ ][_][ ][\/][ //-\ ][\][
Tak sobie czytałam to forum i spodobało mi się to, że wy wszyscy przynajmniej pisemnie się znacie...
Ja dołączyłam niedawno i w dodatku mam problemy z kompem przez co nie mogę dodać opo na roswell.pl....
Nie wiem czemu, czuję się jeszcze tutaj obco...
Tworzycie jakby rodzinę a ja...
Niby piszę... A włąśnie doszłam do wniosku, że narazie stop...
Kurcze nie lubie mówić o sobie To jest trudne...
Po prostu nie jestem do końca pewna czy ja tu rzeczywiście pasuję To chyba tyle...
Taka jestem i już
Ja dołączyłam niedawno i w dodatku mam problemy z kompem przez co nie mogę dodać opo na roswell.pl....
Nie wiem czemu, czuję się jeszcze tutaj obco...
Tworzycie jakby rodzinę a ja...
Niby piszę... A włąśnie doszłam do wniosku, że narazie stop...
Kurcze nie lubie mówić o sobie To jest trudne...
Po prostu nie jestem do końca pewna czy ja tu rzeczywiście pasuję To chyba tyle...
Taka jestem i już
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 6 guests