T: Gorzkie fusy [by Tasyfa]
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
Boże to jest to opowiadanie!? Musze przyznać, ze nie rozpoznałam tytułu po polsku. Dopiero kiedy zobaczyłam, że autorka jest Tasyfa skapnęłam się, że to "The Bitter Dregs". Po prostu kocham to opowiadanie. Niewiele jest takich, które wstrząsnęły mną tak jak TBD. Czytając orginał, płakałm przy każdej części i z tego co widzę czytając tłumaczenie też tak będzie.Tłumaczenie jest naprawdę świetne. Dokładnie odtworzyłaś nastruj i styl w jakim Tasyfa napisała swoje opowiadanie.
Last edited by Milla on Sun Jun 20, 2004 4:38 pm, edited 1 time in total.
"Największy ze wszystkich błędów to dojście do przekonania, że nie popełnia się żadnego." - Thomas Carlyle
Trochę mi głupio. Od 6 lipca minął już ponad tydzień, a ja dopiero teraz oddaję wam kolejną część "Gorzkich fusów". Wyniknęły jednak pewne problemy ze stroną (które pewnie zdążyliście zauważyć ), więc mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone! Chciałabym wam obiecać, że kolejne części będą się pojawiać przynajmniej raz w tygodniu, ale nie chcę zapeszyć. Co prawda nie mam żadnych planów wakacyjnych, ale są to moje ostatnie „wolne czasy”, więc zawsze może coś „wyskoczyć” na dniach. A chyba lepiej jest nie składać obietnic, których nie można dotrzymać i potem się z nich tłumaczyć... I to tyle słowem wstępu. Zapraszam do kolejnej części „Gorzkich fusów”.
P.S. Dostałam się na studia! Na kierunek, na którym mi najbardziej zależało, więc jestem weri hepi!
~*~*~*~*~*~*~*~
Rozdział trzeci
~*~*~*~*~*~*~*~
P.S. Dostałam się na studia! Na kierunek, na którym mi najbardziej zależało, więc jestem weri hepi!
~*~*~*~*~*~*~*~
Rozdział trzeci
~*~*~*~*~*~*~*~
Last edited by Olka on Sun Aug 08, 2004 4:20 pm, edited 3 times in total.
Olka.... Ty szczęściaro Zresztą, czy z takimi ocenami z matury można było się nie dostać? Chyba nie Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że na tym forum to jacyś geniusze i nadnaturalnie inteligentni siedzą. Też tak chcę.
Gorzkie fusy... oj gorzkie, gorzkie. Ale to jest jedno z najpiękniejszych opowiadań. Chyba można powiedzieć, że naprawdę na forum mamy tylko tłumaczenia tych najlepszych opowiadań...
A jednak... opowiadanie naprawdę kojarzy się z kawą. Jest świetne, wstrząsa człowiekiem że hej, ale gdzieś tam pozostaje nam taki lekki gorzki smaczek, który jednak stanowi urok tego wszystkiego. I żaden cukier czy też śmietanka (w tym wypadku jak dla mnie szczegół, w ogóle nie ważny - Max przytrzaskujący sobie palec...) nie jest w stanie tego zabić. I tak pozostaje gorycz...
Dzięki Olka!
Gorzkie fusy... oj gorzkie, gorzkie. Ale to jest jedno z najpiękniejszych opowiadań. Chyba można powiedzieć, że naprawdę na forum mamy tylko tłumaczenia tych najlepszych opowiadań...
A jednak... opowiadanie naprawdę kojarzy się z kawą. Jest świetne, wstrząsa człowiekiem że hej, ale gdzieś tam pozostaje nam taki lekki gorzki smaczek, który jednak stanowi urok tego wszystkiego. I żaden cukier czy też śmietanka (w tym wypadku jak dla mnie szczegół, w ogóle nie ważny - Max przytrzaskujący sobie palec...) nie jest w stanie tego zabić. I tak pozostaje gorycz...
Dzięki Olka!
Przede wszystkim gratuluję dostania siena wymarzone studia!
A teraz przechodząc do opowiadania... Już kiedyś chyba wspominałam, że bardzo podoba mi się styl tego ff i jego konwencja. Bo tak jest. Ale dzisiejsza część... Ja wiem, ze nie powinnam tego mówić, że nie takie odczucia powinnam mieć, że tak nie wolno, ale jednak... praktycznie płakałam... ze śmiechu. To pewnie dlatego, że nie jestem dreamerkową fanką, a może dlatego, że te komentarze mnie rozbroiły. Tu nie chodzi o absurd, bo w tym nie ma absurdu, tylko o to ciekawie kontrastowe zestawienie - cierpienie i wieczne marzenie Maxa kontra jego komentarze. Podaję przykłady:
A teraz przechodząc do opowiadania... Już kiedyś chyba wspominałam, że bardzo podoba mi się styl tego ff i jego konwencja. Bo tak jest. Ale dzisiejsza część... Ja wiem, ze nie powinnam tego mówić, że nie takie odczucia powinnam mieć, że tak nie wolno, ale jednak... praktycznie płakałam... ze śmiechu. To pewnie dlatego, że nie jestem dreamerkową fanką, a może dlatego, że te komentarze mnie rozbroiły. Tu nie chodzi o absurd, bo w tym nie ma absurdu, tylko o to ciekawie kontrastowe zestawienie - cierpienie i wieczne marzenie Maxa kontra jego komentarze. Podaję przykłady:
„Czym się pasjonujesz, Max?”
Poza tobą?
Okej, chcę też wiedzieć, czy zamierza pozostać w Roswell przez jakiś czas, czy nie. Bo, jeśli tak, unikanie jej będzie wymagało nieco zakurzonego już wysiłku.
„Fajnie”. Nie powiem nic o byciu spod znaku Ryb
To nie jest taki humor jak w "Spin" czy w innych opowiadaniach. To nawet niepowinno mnie śmieszyć, bo to przecież typowe "maniactwo" zakochanego i cierpiącego człowieka, ale... eh, już wspominałam, że jestem nienormalna?Więc, planujesz zamieszkać z Michaelem na zawsze?”. Pozwala mi wiedzieć, że ona wie, iż nie jestem i nigdy nie będę z nim związany.
No to chyba jesteśmy dwie, bo i mnie w tych momentach na twarzy pojawiał się uśmiech. To właśnie jest esencja "Gorzkich fusów". Rzeczy gorzkie nie sprawiają, że w oczach mamy łzy, jak po zjedzeniu kwaśnej cytryny, czy zjedzeniu zbyt dużej porcji świerzo zmielonego pieprzu. Te "fusy" są właśnie gorzkie - smutno się człowiekowi robi, jak pomyśli, że musi je "zjeść", a jednak nie są najgorsze. No i smam myśl zjedzenia fusów wydaje się absurdalna i może śmieszyć Czy to ma jakiś sens? Czy to tylko ja tak bredzę?
Gratuluję dostania się na wymarzony kierunek. A teraz zostaw za sobą stres związany z maturą i egzaminami i w pełni wykorzystaj ostatnie wakacje szkoły średniej.
Wiesz kiedy skończyłam czytać The Bitter Dregs wiedziałam, że jest to jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam, a jednocześnie byłam całkiem pewna, że nigdy do niego nie wrócę. Że jest to jedno z niewielu opowiadań, które czyta się raz, które wywierają ogromne wrażenie i na zawsze pozostają w pamięci, ale którego nie byłabym w stanie przeczytać po raz drugi.
Dlaczego więc czytam je teraz? Może dlatego, że po polsku, może fakt, że tym razem to będzie jedna część na tydzień, a nie całość na raz. W kazdym razie czytam. I moja raakcja wciąż jest taka sama. A może nawet silniejsza, bo wiem co będzie dalej. Nie wiem. Zobaczymy co będzie jak dojdziemy dalej.
W każdym razie dziękuję ci za tłumaczenie tego wspaniałego opowiadania.
Wiesz kiedy skończyłam czytać The Bitter Dregs wiedziałam, że jest to jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam, a jednocześnie byłam całkiem pewna, że nigdy do niego nie wrócę. Że jest to jedno z niewielu opowiadań, które czyta się raz, które wywierają ogromne wrażenie i na zawsze pozostają w pamięci, ale którego nie byłabym w stanie przeczytać po raz drugi.
Dlaczego więc czytam je teraz? Może dlatego, że po polsku, może fakt, że tym razem to będzie jedna część na tydzień, a nie całość na raz. W kazdym razie czytam. I moja raakcja wciąż jest taka sama. A może nawet silniejsza, bo wiem co będzie dalej. Nie wiem. Zobaczymy co będzie jak dojdziemy dalej.
W każdym razie dziękuję ci za tłumaczenie tego wspaniałego opowiadania.
Gratulacje Olka bardzo się ciesze że dostałaś się na studia i to wymarzone- zwłaszcza w tym roku była to naprawdę spora sztuka.
Fusy, fusy, fusy...nie jesteście odosobnione, po mojej twarzy też pełzał trochę rozbawiony, a trochę smutny uśmieszek...Tasyfa świetnie "maluje" Maxa- z lekkością, wyraźną sympatią, zrozumieniem, a zarazem współczuciem...w tej historii nie ma grama ckliwości którą często zarzuca się dreamerowym opowiadaniom, jest za to kilogram prawdziwych uczuć, gorzkiego śmiechu przez łzy i cierpienia, które nie ma nic wspólnego z żałosnym użalaniem się nad sobą.
Jest tylko proste stwierdzenie faktu
Max, Max, co ty kombinujesz z Michaelem? natychmiast przypomniało mi się "Maxeo and Lizziett". Swoją drogą naprawdę współczuje...biedny facet nie może pobyć sobie sam, nie udając przy okazji geja
Fusy, fusy, fusy...nie jesteście odosobnione, po mojej twarzy też pełzał trochę rozbawiony, a trochę smutny uśmieszek...Tasyfa świetnie "maluje" Maxa- z lekkością, wyraźną sympatią, zrozumieniem, a zarazem współczuciem...w tej historii nie ma grama ckliwości którą często zarzuca się dreamerowym opowiadaniom, jest za to kilogram prawdziwych uczuć, gorzkiego śmiechu przez łzy i cierpienia, które nie ma nic wspólnego z żałosnym użalaniem się nad sobą.
Jest tylko proste stwierdzenie faktu
Tak poprostu...ale czy na pewno? I czy mają na to jakikolwiek wpływ?Bo w jej oczach pozostała świadomość prawdy: dla nas, nie istnieje inna możliwa ścieżka.
Max, Max, co ty kombinujesz z Michaelem? natychmiast przypomniało mi się "Maxeo and Lizziett". Swoją drogą naprawdę współczuje...biedny facet nie może pobyć sobie sam, nie udając przy okazji geja
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
A jakże, ja także dołączam się do gratulacji, Olka.
Wymarzone studia...czy to czasem nie ma czegoś wspólnego z j. angielskim, a może japońskim ? Nan gdzies wspominała, że troszkę się tym pasjonujesz . W każdym razie bardzo się cieszę.
Bardzo lubię to opowiadanie, czekałam na kolejny odcinek cierpliwie, wiedząc, że masz inne zajęcia. Ale teraz bardzo chciałabym żeby ukazywało się częściej.
Zawsze wpadam po uszy w f-f, w których autorka wytwarza wokół swoich bohaterów klimat chwili, gdzie są momenty bardzo kameralne, wręcz intymne...przy rozmowach o zwyczajnych sprawach, gdzie zwykły gest jak wymienienie adresu mailowego zapiera nam dech, bo może zdarzy się cud i coś sie stanie co da im nadzieję. Tylko najwyższej klasy autorki to potrafią.
Dzięki Oluś za Tasyfę i za jej obraz Maxa, mądrego, odpowiedzialnego i tak bardzo samotnego.
Wymarzone studia...czy to czasem nie ma czegoś wspólnego z j. angielskim, a może japońskim ? Nan gdzies wspominała, że troszkę się tym pasjonujesz . W każdym razie bardzo się cieszę.
Bardzo lubię to opowiadanie, czekałam na kolejny odcinek cierpliwie, wiedząc, że masz inne zajęcia. Ale teraz bardzo chciałabym żeby ukazywało się częściej.
Zawsze wpadam po uszy w f-f, w których autorka wytwarza wokół swoich bohaterów klimat chwili, gdzie są momenty bardzo kameralne, wręcz intymne...przy rozmowach o zwyczajnych sprawach, gdzie zwykły gest jak wymienienie adresu mailowego zapiera nam dech, bo może zdarzy się cud i coś sie stanie co da im nadzieję. Tylko najwyższej klasy autorki to potrafią.
Dzięki Oluś za Tasyfę i za jej obraz Maxa, mądrego, odpowiedzialnego i tak bardzo samotnego.
-
- Gość
- Posts: 38
- Joined: Mon Jun 28, 2004 10:11 pm
- Location: Koło
- Contact:
Opowiadanie w orginale (moim zdaniem) jest bardzo dobre. Troche mnie denerwowało pod koniec. Ostatni i przedostatni rodział mnie troche ... yyy.... jak to ując .... zadziwił. Choc zakończenie jest to przewidzenia. Fajnie, że ktoś je w tak dobry sposób tłumaczy bo i tak w orginale połowy nie zrozumiałem
-
- Gość
- Posts: 38
- Joined: Mon Jun 28, 2004 10:11 pm
- Location: Koło
- Contact:
Zacznę od spraw mniej związanych Zdałam na kierunek Geodezja i Kartografia, specjlność wycena nieruchomości, na Akademii Rolniczej. Czy jakoś tak... wszystko mi się już miesza - to odnośnie któregoś z poprzednich pytań
P.S. Dodawałyście ostatnio jakieś opowiadania na stronę? Bo mnie coś nie chce ich przyjmować
A teraz sprawa najważniejsza! Kolejna część "Gorzkich fusów". A tym razem będzie naprawdę gorzko
~*~*~*~*~*~*~*~
Rozdział czwarty
~*~*~*~*~*~*~*~
P.S. Dodawałyście ostatnio jakieś opowiadania na stronę? Bo mnie coś nie chce ich przyjmować
A teraz sprawa najważniejsza! Kolejna część "Gorzkich fusów". A tym razem będzie naprawdę gorzko
~*~*~*~*~*~*~*~
Rozdział czwarty
~*~*~*~*~*~*~*~
Last edited by Olka on Sun Aug 08, 2004 4:21 pm, edited 2 times in total.
Olu miałaś rację, to było gorzkie. Na początku zastanawiałam się, dlaczego tak napisałaś (póki nie doszłam do tego momentu), bo wszystko układało się dobrze, razem byli na lunchu, rozmawiali. A tu nagle wiadomość, że Liz jest zaręczona......a najgorsze, że to nie jest Max, tylko jakiś Dan
Ja mam nadzieję, że do tego ślubu nie dojdzie a Max się przełamie i zacznie wreszcie walczyć o Liz. On chyba nie myślał, że ona nigdy się z nikim nie zwiąże!!!!!
Ja mam nadzieję, że do tego ślubu nie dojdzie a Max się przełamie i zacznie wreszcie walczyć o Liz. On chyba nie myślał, że ona nigdy się z nikim nie zwiąże!!!!!
Oluś, gratulacje! "czy jakoś tak..." Urocze W każdym razie miłych studiów. Choć przyznam, że przez chwilę myślałam, że chodzi ci o japonistykę czy tak japanistykę, jak zwał tak zwał.
Opowiadania? Owszem, ale w linkach. Przyjmuje.
A Max... Max to Max-Nie-Ma-Mnie-Evans. Wtopić się w tło i schować. Nie ma mnie. Taki, jak w pierwszym sezonie. Na początku. I słusznie, w końcu on cały czas jest tym Maxem... nie królem, a właśnie chłopakiem z rodzinnego miasteczka.
Opowiadania? Owszem, ale w linkach. Przyjmuje.
A Max... Max to Max-Nie-Ma-Mnie-Evans. Wtopić się w tło i schować. Nie ma mnie. Taki, jak w pierwszym sezonie. Na początku. I słusznie, w końcu on cały czas jest tym Maxem... nie królem, a właśnie chłopakiem z rodzinnego miasteczka.
Jejku Olu! Uprzedzaj tłustym drukiem by się zaopatrzyć w chusteczki! Gorzko - nie zawsze oznacza smutno!
Moja duszyczka odleciała - wraz z Maxem! Biedak! Wiecznie cierpiący i kochający! Tak, tak - to lubię!
Matko! Ale ze mnie sadystka!
Dzięki!
Moja duszyczka odleciała - wraz z Maxem! Biedak! Wiecznie cierpiący i kochający! Tak, tak - to lubię!
Matko! Ale ze mnie sadystka!
Dzięki!
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 36 guests