Somewhere over the rainbow [kompletne]
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
Oooo i tu dopiero zaczyna mi się naprawdę podobać. Małżeństwo polityczne Liz i Michaela. No no, zapowiada się ciekawie Teraz to już musisz nas "podkarmiać" częściej częściami, bo się wciągnęłam (dopiero... hmm, no cóż, lepiej późno niż wcale )
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Już są napisane, tylko ostatnio wpadłam na pomysł, by napisać epilog... i go piszę. Jeszcze.Czy następne części będą szybko? Nie wiem, kiedy znowu znajdę tyle wolnego czasu, co ostatnio, ale postaram się. Szczególnie, iż wirtualny sezon zakończył się i nie pożera mojego czasu... więc piszę inne opowieści i jak zwykle mam wiecznie problem, kiedy to przepisać, a potem opublikować. Taki mój los, że lubię najpierw wszystko na papierze...O czym Liz tak myślała? Hm, myślała o tęczy, którą widziałą, będąc w towarzystwie Michaela. Myślała o tym, jak zawsze bała się powrotu... o tym, co moze się zdarzyć... a dlaczego, skoro jak było wpomniane, żyła z Kalem? Znała więcej o obcych, niż hybrydy za swojej ziemskiej bytności... O tym i nie tylko już niedługo.Szybciutko pisz następne części
Powiedzcie mi - mam się cieszyć czy smucić?I jeszcze jedno. Pisząc to opowiadanie nie planowałam śmierci Kyle'a. Naprawdę. Chciałam, by to było opowiadanie o wyborze Liz pomiędzy pamiecią Maxa a żyjącym Michaelem z lekką nutą dekadencji. Ale wiedziałam też, iż będą pewne ciemne rysy w życiu Liz... w życiu Marii... które zaciążą na ostatecznym wyborze i właściwie Liz nie pozostawią wyboru Teraz przyjdzie czas opłakiwania Kyle'a... a może nie? Może za nim będzie płakać ktoś zupełnie inny, niż się wszyscy powszechnie spodziewają? Może jego śmierć nie pójdzie tak do końca na marne?Renya wrote:Szybciutko pisz następne części, bo nasz apetyt na Twoje opowiadania rośnie w miarę czytania.
Szybko zbliżamy się do końca. Praktycznie już niemal wszystkie sznurki, wszystkie wątki zostały przedstawione.. zostaje wam jeszcze przeczytanie tych kilku części, w których wszystko to, o czym myślała Liz, co się działo wokół, zbierze się w jedną kompletną całość.
Last edited by Hotaru on Thu Jul 15, 2004 12:34 pm, edited 1 time in total.
Tak jak wcześniej napisałaś (musiałaś być taka słowna?) - uśmierciłaś Kyle (chlip, chlip). Szkoda.W poprzedniem odcinku wspomniałaś coś o politycznym ślubie. Mam rozumieć, że ślub, o którym mówiła Liz, to właśnie ten? Z Michaelem? No i Maria, postawiłaś ją w "ciekawej" sytuacji, ciekawe jak z niej wybrnie. Pole do popisu szerokie.
Wpadłam na chwilkę, by uraczyć was kolejną częścią Myślę, że juz nie będziecie się zastanawiać, albo jeszcze bardziej się zastanawiać o Liz, ślubach i poitycznych konsekwencjach Więc, cieszcie się i radujcie. I dziękujcie Eli , dzięki niej już dzisiaj cieszycie się tą częścią - ponieważ ja wczoraj mogłam cieszyc sie GAW!
Część
Część
Last edited by Hotaru on Thu Jul 15, 2004 12:13 pm, edited 1 time in total.
Ciemnośc, ciemność widzę... na horyzoncie Liz. Biedaczka, ja to zawsze wypisuję jej życie pełne problemów, cierpienia, dylematów... hm, chyba muszę zmienić styl pisania.Kto zaatakował Kala? Hm, gwarantuję, że odpowiedzi można się już domyślić wszystkich... wszystko zostało już przedstawione i opisane... teraz trzeba niczym Poirot połączyć to wszystko w całość w miarę sensowną... Może ogłosze konkurs: kto domyśli się prawidłowego ciagu dalszego...?
Kuszące Ale nie! Postanowiłam, że nie wezmę udziału w tym konkursie. Nawet nie będę sie zastanawiać nad tym, co będzie dalej i jak sie to zakończy. Dlaczego? Chcę być całkowicie zaskoczona i powalona przez pomysł Hotaru Chcę czuc dreszczy emocji, kiedy będzie sie wszystko rozwiązywało, a na końcu móc powiedzieć: "Tego się nie spodziewałam"Może ogłosze konkurs: kto domyśli się prawidłowego ciagu dalszego...?
No właśnie... Pozostały dwa rozdziały opowiadania, z czego ostatniego rozdziału już właściwie sporą część przeczytaliście... zaczęłam dzisiaj przepisywać przedostatni rozdział i przyszła mi do głowy myśl, czy nie dać dwóch ostatnich części naraz... po jednym, w krótkim odstepnie, byście zdążyli przyzwyczaić się do myśli o zwrocie akcji czy od razu wszystko do końca? Z tym, że na dwie częśći troche dłużej musielibyście poczekać.Nawet nie będę sie zastanawiać nad tym, co będzie dalej i jak sie to zakończy.
Oczywiście pozostaje jeszcze epilog, ale jak go zaczęłam, tak nie mogę skończyć...
Hmm... ciężki wybór. Ja wolę się zadręczać i zastanawiać kiedy dalsza częśc i co w niej będzie. A z drugiej strony dwie części naraz też sa kuszące. Pozostawiam to tobie Hotaru. (Ale wolałabym opcje pierwszą )przyszła mi do głowy myśl, czy nie dać dwóch ostatnich części naraz... po jednym, w krótkim odstepnie, byście zdążyli przyzwyczaić się do myśli o zwrocie akcji czy od razu wszystko do końca?
-
- Gość
- Posts: 38
- Joined: Mon Jun 28, 2004 10:11 pm
- Location: Koło
- Contact:
Hehe, tłumaczenie ??
No cóż, dokończenie tej historii znalazło się znacznie wcześniej na Komnacie. Dzisiaj umieszczam tutaj... Mam nadzieję, że jakieś komentarze skapną
Część trzynasta i aż do zakończenia...
No cóż, dokończenie tej historii znalazło się znacznie wcześniej na Komnacie. Dzisiaj umieszczam tutaj... Mam nadzieję, że jakieś komentarze skapną
Część trzynasta i aż do zakończenia...
Last edited by Hotaru on Thu Jul 15, 2004 12:31 pm, edited 3 times in total.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 31 guests