Krople pustyni

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Wed Apr 14, 2004 5:56 pm

Ale od razu uprzedzam, ze ta częśc jest stanem przejściowym - na pewno tego tak nie zostawię. Czego? No zorientujecie się... Powiem wprost - nie uznaję "stopy przyjacielskiej".
masz szczęście, że to napisałas bo inaczej nie wybaczyłabym ci tego
„Chciałbym, żebyśmy nadal się spotykali... pozostali na stopie przyjacielskiej. Wiem, ze może się nie udać, ale...”Warto spróbować.
:evil: :wink:no i zdrowiej zdrowiej, bo po takiej części mój dobry humor został naruszony :roll:
Czytaj między wierszami...

lonnie
Starszy nowicjusz
Posts: 138
Joined: Sun Dec 28, 2003 4:05 pm
Location: Łomża
Contact:

Post by lonnie » Wed Apr 14, 2004 6:23 pm

Stało się. Nie domknęłam wrót, za którymi kryją się moje uczucia i jedno z nich wymknęło się na światło dzienne. Gorzej... Wymknęło się na światło dzienne i uderzyło prosto w Michaela. I po cholerę on musi jeszcze być taki bystry, ze od razu załapał co miałam na myśli?!Świetnie Parker. Genialnie.
Parker Idiotko ty wszystko potrafisz zepsuć.
Siedzę teraz na balkonie, na leżaku i uświadamiam sobie jakie mam porąbane życie
To tak cię dusi, że czasem brakuje tchu, ze nie śpisz w nocy, że kłamstwa ciągną się za tobą przez cały dzień, a pozostają tylko na progu twojego pokoju, twojego azylu. Wiem jak to jest
heh tak sobie mysle ... ze przy tych tekstach powina byc gwiastka i dopis "fakty z zycia wziete... imieona postaci zostały pozmieniane dla celow artystycznych...(czy jakis tam innych)"..._liz czy my sie znamy????....a moze piszesz moja biografie??? :twisted: ... :roll:
Umysł powoli zaczyna trzeźwieć, bo dociera do mnie, że oto znajduje się przede mną Michael, jego dłonie zaciskają się na moich ramionach, a oczy spoglądają na mnie. Kąciki jego ust lekko się unoszą.
szkoda ze to nie oparte na faktach.. :wink: bo z czegos takiego z checia bym skorzystala 8) Michael na moim balkonie... :cheesy: fajnie by byloa tak ogołem to opowiadanie fantastyczne :cheesy:
Ale od razu uprzedzam, ze ta częśc jest stanem przejściowym - na pewno tego tak nie zostawię. Czego? No zorientujecie się... Powiem wprost - nie uznaję "stopy przyjacielskiej".
zgadzam sie nie warto pozostawac a "stopie przyjacielskiej" dalej moze byc ciekawiej... :twisted:
Chciałbym, żebyśmy nadal się spotykali... pozostali na stopie przyjacielskiej. Wiem, ze może się nie udać, ale...”Warto spróbować.
o tak tak warto sprobowac... :cheesy:

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Wed Apr 14, 2004 6:58 pm

Uda się? Oni chyba żartują. To nigdy się nie udaje!
Image

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Wed Apr 14, 2004 7:14 pm

W końcu kolejna część... Wiedziałam że się wciągnę, ale żeby aż tak :roll: :wink:Część fajna, dobrze, że uprzedziłaś, ze to się TAK nie skończy, bo to by mi spać nie dało. :wink:Tylko tak sobie myślę... czy ta Liz aby nie przesadza? Tak rozpaczać nad tym, ze komuś się wyznało miłośc.. przecież to nie koniec świata :roll:
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Wed Apr 14, 2004 8:26 pm

No dobra... postanowiłam na te komentarze odpisac dzisiaj. Ale kolejna częśc planowo jutro. :twisted:aras - wiem, ze ta część działa troche tak... nerwowo. Uprzedzałam jednak i czuje się w pełni usprawiedliwiona. W dalszej części nie zmienię nagle wszystiego. A raczej zmienię, ale nie to co trzeba. Będzie wywrotka świata rzeczywistego!loonie - ten ff można uznać za autobiograficzny, bo jak wcześniej wspomniałam to inspiruje mnie do niego własne zycie. Byc może dlatego takie a nie inne są zachowania i reakcje i myśli. Michaela tez bym chętnie widziała na swoim balkonie... gdybym miała balkon :roll:Hotaru - w odpowiedzi na twój niezwykle rozbudowany komentarz pojawia się moja wcześniejsza odpowiedź - nie wierze w coś takiego jak "stopa przyjacielska". Za pierwszym razem człowiek chwyta sie każdej deski ratunku dla utrzymania kontaktu z osobą, którą się kocha. Dopiero potem uświadamiasz sobie, że to nie ma kompletnie sensu i skończy się w taki czy inny sposób klęską. I masz rację to się nigdy nie uda... o czym przekonacie się w kolejnych częściach.nowa - oj nowa taka rozpacz naprawde czasem dopada człowieka. Zwłaszcza takiego kogoś jak Liz. Jest zamknięta w sobie, nieprzystępna, boi się otworzyć, a coś takiego wywraca jej własny świat do góry nogami. Taka reakcja jest typowa...Podsumowując - ta częśc służyła rozdrażnieniu (nawet mnie samej). Wszyscy wiedzą, ze im się nie uda. Ale to nie oznacza, że od razu przejdą do happy endu. Co to, to nie! Na tej drodze wiele zakrętów i pagórków. A powiedzmy jeszcze, że kobieta ma przekorna naturę, więc (zdradzając przyszłe wydarzenia) Liz będzie usiłowała się w pewien sposób odegrać na Michaelu. Ale wszystko przed nami. A żeby wam jeszcze nie pozwolić spać, napiszę, że w jutrzejszej części będzie odkryta pewna... ekhm...
Ale to zbyt skomplikowane
tajemnica... (banalnie prosta 8) )

User avatar
Amanda
Gość
Posts: 17
Joined: Tue Oct 21, 2003 5:08 pm
Location: z krainy smoków
Contact:

Post by Amanda » Wed Apr 14, 2004 8:32 pm

_liz ujmują mnie twoje opowiadanie. Mają w sobie coś ze każde ich slowo pozostawa na duszy pięno i pamięta sie je jak mało co. Opowiadają historie Roswellańskie ale przekaz każdego z nich odnosi się do zwykłego życia i jego problemów. "Krople pustyni" to opowieść na pozur zwykłej dziewczyny. Ale czy tak jest na prawde? Ma swoje problemy swój swiat do którego nie dopuszcza nikogo. "Zwykły" chłopak potrafił przewrocić jej śwat do góry nogami. Rodzące sie uczucie burzy jej jej obecny dotąd nie zachwiany system. Przyznaje się jednak do tego lecz strach jeszcze tlący sie w jej duszy nie daje jej siły do walki nad tym uczuciem tym bardziej że wokół niej dzije sie jeszcze tyle żeczy i tyle osob szuka u niej wsparcia, ale ona nie potrafi pomóc im bo jeszcze nie pomogła sobie.Historia przez ciebie stworzona porusza głebiej niż mogło by sie wydawać. Lekka nutka humoru rozładowuje tajemniczość całego opowiadania.Piękne i wzruszajace jak poprzednie i mam nadzije ze takie pozostanie.Pozdrawiam! Życze weny i szybkiego powrotu do zdrowia.Lizzy

User avatar
Olka
Redaktor
Posts: 1365
Joined: Tue Jul 08, 2003 1:14 pm
Contact:

Post by Olka » Wed Apr 14, 2004 8:58 pm

_liz wrote:„Zgoda” mówię, ale nie jestem pewna czy nam się to uda
Ja wiem, Ja wiem! Ale nie powiem :mrgreen:
_liz wrote:Spychoterapia.
Nie wiem, czy napisałaś tak celowo, czy to poprostu literówka, ale jeśli to pierwsza opcja, to bardzo mi się podoba. Pasuje idealnie zważywszy na Michaela, który oczywiście spycha odpowiedzialność na Liz, od której niby teraz wszystko zależy. Bardzo to wygodne i typowe dla Michaela

User avatar
lizzy_maxia
Fan
Posts: 888
Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
Location: Łódź, my little corner of the world...
Contact:

Post by lizzy_maxia » Wed Apr 14, 2004 10:58 pm

Stało się. Nie domknęłam wrót, za którymi kryją się moje uczucia i jedno z nich wymknęło się na światło dzienne.
Bo to już tak jest. Kiedy coś kryje się głęboko w nas, zaczyna się niejako dusić i pragnie zaczerpnąć świeżego powietrza. Słowa (czasem czyny) wyprzedzają myśli i... niechcący dzieje się to, co być moze tak naprawdę chcielibyśmy, żeby się stało...Bo czasem nie mamy już siły męczyć się w tej pajęczynie marzeń i niedomówień, ryzykujemy, stawiamy wszystko na jedną kartę, byleby tylko zakończyć jakiś etap...nie chcemy biernie czekać, wiec bierzemy sprawy w swoje ręce, często kierując się impulsem. A potem żałujemy. Tak jak Liz. Zwłaszcza, jeśłi reakcja tej drugiej osoby nie była taka, jak sobie wyobrażaliśmy, że mogłaby być...
Gorzej... Wymknęło się na światło dzienne i uderzyło prosto w Michaela. I po cholerę on musi jeszcze być taki bystry, ze od razu załapał co miałam na myśli?!
Biorąc pod uwagę, że na co dzień faceci są tak mało domyślni, Michael to rzeczywiście ewenement na skalę światową :lol:
Na tym świecie i tak jestem sama. Jedyna bez duszy. Jedyna z pieprzoną dziurą wewnątrz! Już nie ma o czym mówić. Wszystko wiadomo. Jestem tępa, nikogo nie potrzebuję i nikt nie chce i nie potrzebuje mnie.
Dlaczego bez duszy? Moim zdaniem Liz ma bardzo bogate wnętrze i piękną duszę. Postępuje, tak jak postępuje i wiemy dlaczego (strach przed kolejnym odrzuceniem). Lecz ona potrzebuje ludzi, żeby móc uwolnić się od przeszłości, wyrzutów sumienia...od tego, co ją dręczy. Sama sobie nie poradzi. Ba, sama nawet nie będzie potrafiła zrozumieć, że własnie takiego oczyszczenia potrzebuje.
Wiecie to dziwne, ale nie podejrzewałam, ze moje własne imię może tak niesamowicie brzmieć. A kiedy on je wypowiadał, wydawało mi się, ze jest niczym modlitwa.
Imię w ustach każdego człowieka brzmi inaczej. A najprawdziwiej brzmi w ustach ukochanej osoby. Obnaża całą istotę człowieka.
"Nie cofnę tego"; mówię słabym głosem, ale w pełni zdeterminowanym(...)"Nie chce, żebyś cofała" mówi (...) Ale nie rozumiem jego słów. A raczej rozumiem je tak, jak wiem, ze nie powinnam. Ja chciałabym, żeby oznaczały odwzajemnienie mojej obsesyjnej szczerości, która niczym tajfun niszczy wszystko na drodze
Zrozumiałabym to dokładnie tak jak Liz. A raczej chciałabym to tak zrozumieć. Ale to byłoby za proste. Wręcz nie do pomyślenia, że mogłoby tak stać się naprawdę. Tylko że zawsze pierwsza przychodzi nadzieja. Że może jednak marzenia się spełnią. Kolejne, wypowiedziane słowa już je zweryfikują...
„Nie wiem czym... jak...” zaciska powieki „Czym sobie zasłużyłem na to uczucie. Ale chodzi o to, że nic z tego nie będzie”
„Chodzi o mnie. Ja nie mogę... nie potrafię stworzyć związku. To nie miałoby sensu.” Powraca jego naturalny ton „Przepraszam. Ale to zbyt skomplikowane”
_liz, rozpatrzysz moją prośbę? Tę o odsłonięcie duszy Michaela...Bardzo mnie to intryguje. Czemu nie potrafi stworzyć związku? Znowu przeszłość czy może strach przed nieznanym? Chciałabym dowiedzieć się, na czym to skomplikowanie polega.
głupio jest rozmawiać z kimś kogo kochasz, on o tym wie, ale tego nie odwzajemnia. Taka rozmowa to jak wbijanie gwoździ w rękę.
Akurat słucham teraz "Let me in"... i przypomniał mi się Alex, zakochany w Isabel... wszyscy wiemy, jak na początku układały się między nimi relacje...A z Liz jest podobnie - cierpi z powodu nieodwzajemnionego uczucia...To znaczy wszystko wskazuje na to, że jest to nieodwzajemnione...ale Ty tego, _liz, tak nie zostawisz :wink:
„Chciałbym, żebyśmy nadal się spotykali... pozostali na stopie przyjacielskiej. Wiem, ze może się nie udać, ale...”
Czy się uda? Może po latach...Teraz cała ta sytuacja wydaje się zbyt świeża...I wszystko byłoby tak "na siłę"...Bo o takim wyznaniu nie da się szybko i bezboleśnie zapomnieć. No i jest jeszcze Maria. Michael odrzucił je obie. On się boi miłości (a moze to ta "tajemnica", którą poznamy jutro?). I właśnie dlatego proszę Cię _liz o rozwinięcie tego wątku.:shock: Wow. Jestem pod wrażeniem długości swojego postu :PBTW. Jestem pod wrażeniem Twojego nowego avatarka, _liz :) To chyba najpiękniejszy wizerunek anioła, jaki kiedykolwiek widziałam.

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Thu Apr 15, 2004 3:33 pm

[u:4b5d76578f]Lizzy14[/u:4b5d76578f] - bardzo dziękuję za tak miły post, naprawdę czytałam go aż z usmiechem. Staram siepisać jak najlpeiej i stwarzać w każdym ff inny klimat; gdybym ciągle trzymała się tego samego, byłoby nudno. A poruszam takie a nie inne kwestie, bo wszystko płynie ode mnie. Zawsze zaczyna się w moim wnętrzu, w moim umyśle, więc musi chłonąć moje uczucia. Stąd ten dość realistyczny podkład. :wink:[u:4b5d76578f]Olka[/u:4b5d76578f] - to było jak najbardziej celowe, żadnych literówek. I masz rację, ze to idealnie pasuje do Michaela, jak i do wielu przedstawicieli płci męskiej. Uwielbiają spychac odpowiedzialność i problemy na nas.[u:4b5d76578f]Lizzy[/u:4b5d76578f] - długi post, to i czeka cię długa odpowiedź na niego :roll: Liz nie jest bez duszy, ale jest w takim stanie, gdzie jej nie odczuwa. Źle to ujełam... ona uważa, ze nie ma duszy, bo jej uczucia sa tak skomplikowane a może wręcz przeciwnie tak proste, że nikt jej nie rozumie. Nikt z ludzi, którzy szczycą sie posiadaniem duszy. poza tym najprościej ujmując: Liz przechodziła "pralnię" czyli mieszały się jej myśli (co nie trudno zauwazyć) i uczucia, stąd czasami takie a nie inne stwierdzenia. Każdy ten "brak duszy" moze interpretowac na swój sposób. A ze słowami padającymi z ust innych osób najczęściej bywa tak, ze pragniemy, żeby znaczyły to co znaczyłyby w naszych ustach. Jednak tak nie jest. Michael nie miał na myśli tego, co chciałaby usłyszeć Liz i to ją jeszcze bardziej zabolało. 8) Prośba o odsłonięcie duszy Michaela została rozpatrzona pozytywnie :haha: Nie nastąpi to tak od razu. W każdej kolejnej części ujawniać będę skrawek jego duszy, jego wnętrza, aż w pewnym momencie ujawni się cały. W tej części dzisiejszej poznamy jego podstawową tajemnicę, która kieruje wieloma innymi w jego życiu. To ona jest tu źródłem wszelkiego skomplikowania. Ona i trudny charakter Michaela. Co do tego "związku" Liz i Michaela to na pewno nie pozostawię tego w takiej postaci. Będą bardzo cięzkie chwile już wkrótce, potem kilak dobrych, znów kryzys az dobrniemy do końca... wszystko przed nami. :wink: Cieszy mnie, że podoba ci się mój avatarek. Mnie tez bardzo zaintrygował, pewnie przez tą mroczność i dziwny ból, który przedstawia ten anioł. A przeciez anioły zawsze kojarzą się z radością i spokojem, nadzieją. Ten przeciwnie. Pokusiłabym sie nawet o powiedzenie, że odzwierciedla on mój obecny stan duszy :roll:A teraz wracamy do Kropel... Ta część będzie mniej mroczna i zdobna w uczucia. Ale stanowi wprowadzenie w świat Michaela. Styl raczej luźny i pogodny, do czasu...


Część ósma
Last edited by _liz on Wed Aug 18, 2004 8:02 pm, edited 1 time in total.

User avatar
lizzy_maxia
Fan
Posts: 888
Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
Location: Łódź, my little corner of the world...
Contact:

Post by lizzy_maxia » Thu Apr 15, 2004 6:49 pm

_liz wrote:Cieszy mnie, że podoba ci się mój avatarek. Mnie tez bardzo zaintrygował, pewnie przez tą mroczność i dziwny ból, który przedstawia ten anioł. A przeciez anioły zawsze kojarzą się z radością i spokojem, nadzieją. Ten przeciwnie. Pokusiłabym sie nawet o powiedzenie, że odzwierciedla on mój obecny stan duszy
Tak własnie pomyśłałam, kiedy go zobaczyłam. Że odzwierciedla Twój stan duszy. I powiem Ci, że nie tylko Twój...Ciemne tło i jeszcza ta poza - skulony, jakby płakał, chciał się przed kimś/czymś ukryć...Na upartego można by znaleźć w nim podobieństwo do Liz z "Kropelek"...Właśnie, "Kropelki" :) A więc do dzieła:
Bo się wzajemnie unikamy...
No tak. Bo jak można spojrzeć temu komuś w oczy...Po tym co było...Dziewczyny, macie rację - od początku takie "pozostanie na stopie tylko przyjacielskiej" jest skazane na klęskę.
Wyciągam dłoń, jakbym chciała zanurzyć opuszki w nieboskłonie. A na palcach pozostałyby niebieskie maziste krople. I zrobiłaby się ze mnie Smerfetka.
Początek taki marzycielski...A potem ta Smerfetka :lol: Kontraścik i porównanie w jednym.
„miałam wizję” odpowiada i spogląda na mnie „Widziałam jego jako małego chłopca, a w sercu czułam to... to co on czuł”
Wizja? :shock: Wiedziałam, że coś się kroi...coś kosmicznego 8)
Kosmitą.Michael.Wybaczcie, ale chyba ujawnił się we mnie zespół Gillesa de la Tourette’a. Tylko, że moim tikiem nerwowym jest śmiech. Ale kto by nie wybuchł śmiechem, gdyby sobie wyobraził Michaela z zieloną skórą, antenkami na głowie, pomarańczowym laserem w dłoni, na tle srebrnego spodka, w dodatku mówiącego „Przybywamy w pokoju”
Wybaczcie, ale moim też :lol: Nawet nie z powodu tego kosmity, ale z powodu komentarza Liz.
Cel – Michael. Akcja – prawda. Skutki – ktoś umrze.
Po co od razu zakładac najgorsze? Umrze jedynie mit o istnieniu pozaziemskich cywilizacji :lol:
Michael Ostatnio Kosmita Guerin.
:lol: :lol: :lol:
On jest w szoku. W szoku! Nie rozbawiony, nie zdziwiony, nie patrzy jak na wariatkę... Już nie chce tej odpowiedzi.
A ja nie jestem w szoku! Wręcz przeciwnie - mam napad histerycznego śmiechu. Ta część była taka zabawna! Terapię humorem mam odwaloną na dziś dzień. To zupełnie jak po "I married an alien"...Wybaczcie, ale nic mądrego nie napiszę. Żadnych refleksji. Tylko śmiech :lol:

User avatar
Olka
Redaktor
Posts: 1365
Joined: Tue Jul 08, 2003 1:14 pm
Contact:

Post by Olka » Fri Apr 16, 2004 8:03 am

_liz wrote:awykonalne
Widzę, że "Seksmisja" na stałe odcisnęła się w twojej głowie :DKolejna odsłona znów świetnie napisana. Ale dziś postanowiłam nie skupiać się na komentarzu do kokretnej części. Dziś, po pewnych, niepewnych przemyśleniach doszłam do wniosku, że to twoje najlepsze opowiadanie. Chociaż powinnam to ująć inaczej... Według mnie jest ono najlepsze, bo zawiera się w nim to, co tygryski takie, jak ja lubią najbardziej: uczucia - nie przesadnie wyniesione na piedestał, interesująca treść i powalający humor - składnik dla mnie najważniejszy. Czytając "Krople Pustyni" mam wrażenie, jakbym zagłębiałą się w nieco lżejszą (w sensie słów i dosłowności Liz) wersję "Spin" autorstwa Incognito. Uważam, że to opowiadanie z powodzeniem mogłoby konkurować z tymi uwielbianymi na roswellfanatics.

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Fri Apr 16, 2004 3:15 pm

Tamta częśc, jak pisałam pogodna, była na rozluźnienie. Dzisiaj będzie troszkę mrocznie. Ponieważ spełniam powoli prośbę Lizzy i będzie mała odsłona Michaela. Olka bardzo ci dziękuję za tak miłe słowa. Moze masz rację, bo to opowiadanko pisze mi się najlepiej. Siadam i w ciągu kwadransu powstaje kolejna część i to tak bogata w uczucia... Lizzy masz tez rację odnośnie tego anioła, że może on odzwierciedlać Liz z Kropelek.


Część dziewiąta
Last edited by _liz on Wed Aug 18, 2004 8:03 pm, edited 1 time in total.

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Fri Apr 16, 2004 3:39 pm

Dlaczego kiedy zawsze przeczytam opowiadanie tego typu chcę powiedzieć coś mądrego, a nie mogę? To przez mój niedokształcony w takich rzeczach móżdżek, czy przez to, jakie uczucia wywołują we mnie takie rzeczy? Często aż brak mi słów, żeby opisać coś takiego. Naprawdę, mówię to jak najbardziej szczerze. Nie dlatego, że wszyscy tak mówią, ale dlatego, że po twoich fickach zawsze chce mi się płakać, albo śmiać. I tylko po twoich, w 100%. zawsze.Świetna część... Tyle...
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Fri Apr 16, 2004 4:17 pm

Dlaczego _liz nas torturuje i wiecznie kończy w takich ciekawych momentach?
_liz wrote: Olka bardzo ci dziękuję za tak miłe słowa. Moze masz rację, bo to opowiadanko pisze mi się najlepiej.
Jak dla mnie znakomicie to widać... jest najbardziej poetyckie ze wszystkich, nawet od Etoile I. Najbardziej przemawia do czytelnika.
Image

User avatar
Issy
Starszy nowicjusz
Posts: 192
Joined: Thu Nov 13, 2003 4:58 pm

Post by Issy » Fri Apr 16, 2004 4:22 pm

Ok. Nie było mnie jakiś czas, ale wreszcie dorwałam sie do komputera :twisted: Skomentuję więc dwie części Kropelek... Przedostatnia - rzeczywiście pogodna, a wizja Michaela z laserem w dłoni rozbawiła mnie tak samo jak Liz. :haha: Dobrze, ze zrobiłaś _liz dla nas takie rozluźnienie, bo ta część powraca do troszkę trudniejszego tematu. Ostatnia część - ma troszke melancholijny nastrój jak dla mnie. Ale to dobrze. _liz bardzo mi sie spodobał sposób, w jaki przedstawiłaś uczucia Michaela. Wszystko opowiada Liz, a jednak udało ci się to przemycić.Hotaru ma rację, że widac w każdym calu, jak łatwo pisze ci sieto opo. I życze dalszego takiego pisania. :D
Image

User avatar
lizzy_maxia
Fan
Posts: 888
Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
Location: Łódź, my little corner of the world...
Contact:

Post by lizzy_maxia » Fri Apr 16, 2004 4:29 pm

A ja przeczytałam raz i też nie wiedziałam, co powiedzieć...Więc teraz czytam po raz drugi i mam nadzieję, że coś mnie natchnie na napisanie w miarę sensownego postu.
_liz wrote:Ponieważ spełniam powoli prośbę Lizzy i będzie mała odsłona Michaela.
Dziękuje bardzo :) Ale jak dla mnie to to nie była "mała" odsłona Michaela... Wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że już dużo o nim wiemy...Chyba że _liz, szykujesz nam jeszcze jakąś niespodziankę :wink:
_liz wrote:Siadam i w ciągu kwadransu powstaje kolejna część i to tak bogata w uczucia...
Jestem pełna podziwu dla Twoich zdolności pisarskich :) Kwadrans to tak mało czasu, ale Tobie udaje się wykorzystać go w 100% i przelać na papier to, co Ci w główce siedzi...Ta część faktycznie, bogata jest w uczucia. Wczoraj się pośmiałam, a dzisiaj zadumam...
Całe rusztowanie realizmu i logiki zapadło się i zostało pokryte pyłem kosmicznego kurzu, który zrodzi lada dzień lęk i komplikacje. A wśród tego tabunu tylko jeden promień. Ale nie pociesza mnie on, tylko dobija i intryguje. Co to za promień?
To idealnie odzwierciedla stan duszy Liz...Nie dość, że zakochała się w chłopaku, którego uczuciem obdarza poza nią jej przyjaciółka...Nie dość, że sam chłopak dał im obu kosza...To jeszcze okazuje się, że jest on kosmitą! Takiego obrotu sprawy nie można się było spodziewać. Nic więc dziwnego, że dotychczasowe wyobrażenie Liz o świecie, runęło w gruzach. Teraz jest to świat "powykręcany jak drut kolczasty". Problemy nawarstwiają się, a ona czuje się bezradna...
Dlatego tak pielęgnował swoje lęki i plótł z nich pajęczynę, którą przykrył swoją tajemnicę. To one wypełniły jego duszę. Lęki, tajemnice, obawy przeplatane z cynicznymi cięciwami, które w razie potrzeby tną niczym miecze.
Dlatego. Dla mnie już wszystko jasne.Scena z cyrklem...Trochę uśmiechu...Ale ten uśmiech przeplata się z bólem...Ale zaraz potem moment wzruszenia...trudno mi to sprecyzować...trochę ulgi i radosnego ćwierkania ptaków za oknem...Trudno mi t osprecyzować, nazwać jednym słowem, ale to właśnie czułam w tej końcowej scenie...Po prostu świetna część :DA, no i właśnie - zgadzam się z Issy --> świetnie ukazałaś postać Michaela... chciałam napisać "z punktu widzenia Liz", ale on jest taki naprawdę...Z własnego punktu widzenia też :wink:

User avatar
Olka
Redaktor
Posts: 1365
Joined: Tue Jul 08, 2003 1:14 pm
Contact:

Post by Olka » Sat Apr 17, 2004 12:03 am

Podpisuję się pod słowami, że nic mądrego nie mogę wymyślić. Może powstrzymam się od analizy poszczególnych fragmentów, bo dość jasno wyrażają, to co Liz ma na myśli. Postaram się jednak wybiec trochę w przyszłość. Najpierw jednak podzielę się z wami moim przerażającym odkryciem. Przez ten nadmiar polarków na wyskoim poziome, para Liz/Michael podskoczyła wysoko w moim rankingu. Zwykle to Liz/Max i Liz/Kivar na przemian oscylowali wokół pierwszego miejsca, podczas gdy reszta pozostawała daleko za nimi. Obecnie (pod wpływem opowiadań _liz) Liz/Michael zajmują zaszczytne 3 miejsce pretendując do drugiego. No i co ja mam robić? Śmiać się czy płakać? Cieszyć, czy pomstować za osłabienie pozycji mojego Maxia...?Wracając jednak do przyszłych wydarzeń w KP: marzy mi się, żeby to opowiadanie należało do tych dłuższych. Żeby Michael długo się opierał i żeby Liz miałą naprawdę trudny orzech do zgryzienia. Chociaż może inaczej. Żeby to Michael nie wiedział co zrobić i, o zgrozo, podjął złą decyzję, co w konsekwencji nie miałoby happy endu. Podkreślam jednak, że to mi się jedynie marzy, bo znam tendencję _liz w formułowaniu szczęśliwych lub 'otwartych' zakończeń (ni to szczęście, ni nieszczęście, choć z małym wskazaniem na to pierwsze). Więc może powinnam to napisać w dziale 'Pomysły na opowiadania' (tyle, że tam powinnabym była nieco bardziej to rozwinąć). Mimo tych moich wymysłów pozostanę wierna tezie, że autor nie powinien kierować się podpowiedziami fanów. Jeśli jego plany pokrywają się z pomysłami czytelników, jest ok, ale jeśli nie, broń Boże korzystać z tych pomysłów. Zresztą po co ja to piszę, skoro _liz zawsze wyznawała tą zasadę? Już wiem! Musiałam się wygadać :D Jak już wspominałam nic mądrego nie wymyślę, poza wszem i wobec znanymi hasłami.P.S. _liz powinnaś chyba stworzyć nowy temat z linkami do wszystkich twoich opowiadań. To by bardzo pomogło fanom twojej twórczości w wyszukiwaniu twoich starszych opowiadań.

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Sat Apr 17, 2004 3:06 pm

Ponieważ bardzo mi sie dzisiaj spieszy i wpadłam dosłownie na chwilę, aby umieścić kolejną częśc Kropelek, to dzisiaj nie bedę odpowiadała na wasze posty. Zrobię to jutro, dobrze? A teraz, żeby nie zwelakć kolejna porcja...


Część dziesiąta
Last edited by _liz on Wed Aug 18, 2004 8:04 pm, edited 1 time in total.

User avatar
Issy
Starszy nowicjusz
Posts: 192
Joined: Thu Nov 13, 2003 4:58 pm

Post by Issy » Sat Apr 17, 2004 4:20 pm

_liz ciesze się, ze mimo pośpiechu zdązyłaś zamieścic kolejną część. A przyznaję, ze jest... ekhm... wstrząsająca. Po pierwsze - pojawienie się Isabel. Po drugie ten "prawie pocałunek". A już myślałam, ze jednak ich usta się spotkają :roll: wiem jestem niepoprawną romantyczką. Ale gdyby tak jednak przemycić pocałunek :lol: No dobra już milknę i czekam na dalszy rozwój wypadków
Image

User avatar
Amanda
Gość
Posts: 17
Joined: Tue Oct 21, 2003 5:08 pm
Location: z krainy smoków
Contact:

Post by Amanda » Sat Apr 17, 2004 7:10 pm

_liz co ja moge pwiedzeć. Piękne, przesycone uczuciami trzymanymi sktycie i w tym samym momencie wylewjącymi sie ze zdwojoną siłą. Zazdrość, gniew, ból i miłość mieszajaca sie w jednej chwili. Mieszanka sprowadzajaca się do jednego celu - połączenia. Każde słowo tekstu wlewa w dusze czytelnkika morze uczuć. Ile z nich skrywamy my sami. Tak jak wiele wspolnego ma nasze życie w paru zapisanych linijkach. Ile prawdy można wypisac w pozornie fikcyjnym dziele. _liz tak dobrze umiejscowione uczucia w tak pozornie małej terści. Któtki tekst, jeden z wielu a jeden z pierszych na drodze do końca. Drodze przez jaką nie każdy nas przejdzie. Jedni ukończą inni nie. Jedni jej wcale nie zaczeli, ale ci co zaczęli wiedzą jak głęboko w nas, w nasze dusze brną zapisane słowa. Ułuda stajaca się prawdą. Świat zapisany w paru słowach to trzeba umiec ty najwidoczniej posiadłaś taki dar, wiesz o tym i potrafisz go wykorzystać a nam dostarczasz nowych tekstów w których niejeden z nas znajduje siebie.Pozdrawaim i życze dalszej nieograniczonej weny.Lizzy

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 38 guests