A:: Olka: "Mój punkt widzenia"
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
A:: Olka: "Mój punkt widzenia"
Pomyślałam, że nadszedł czas na małą zmianę narracji. Mam nadzieję, że się spodoba.
"Mój punkt widzenia"
..:: 1 ::..
Oho, chyba już renek... romek... Jak to było? Ranek! Nie ważne. W każdym razie ona znowu się rusza, więc i ja będę.
Trochę tu mało miejsca. Już tyle czasu tutaj leżę, że mogliby mnie wreszcie wypuścić. Tym bardziej, że mamusia, jak sama siebie nazywa, już nie może się doczekać, aż mnie zobaczy. Szczerze mówiąc ja też nie miałbym nic przeciwko temu, żeby spojrzeć na nią choć chwilkę. Nie żeby mnie to obchodziło, ale...
No tak. Znowu to robi. Czy ona nie rozumie, że poklepywanie po brzuszku wywołuje tutaj takie echo, że nie da się wytrzymać? Przestała. No to teraz dopiero się zacznie.
- Witaj kwiatuszku. Jak się dzisiaj czujemy?
Pytanie! Jak się czujemy? Źle! Może tobie jest wygodnie, ale gdybyś pływała w jakimś lepkim płynie tyle czasu i w dodatku bez możliwości rozprostowania nóg, nie zadawałabyś takich głupich pytań! Kto, jak kto, ale ty powinnaś rozumieć mnie najlepiej Eee... Chyba. Już sam nie wiem! Muszę się stąd wydostać. Tak, to bardzo dobry pomysł. Najwyższy czas. Zaraz.... Tylko, gdzie tu jest wyjście? O, może tutaj?
Ale... zdaje się nie powinienem wychodzić nie powiadamiając jej. Solidny kopniak powinien wystarczyć!
- Max! Chodź tu szybko. Czujesz?
Pewnie, że czuje. W końcu tak silnie dawno nie dawałem o sobie znać.
- Już przestał.
- Poczekaj, nie odchodź. Na pewno zaraz znowu to zrobi.
Znowu? No dobra. Ale teraz tak cię zboksuję, że na pewno zorientujesz się, o co chodzi.
Jak to było? Lewy sierpowy, a potem prawy.... cokolwiek to znaczy. Nie ważne. Trzeba dać wyraźnie do zrozumienia, że się stąd wynoszę.
- Max, coś jest nie tak.
A jakże! Nie zostanę tu ani minuty dłużej. Zaraz, zaraz... Gdzie było to wyjście? O, tu. Kurczę, trochę ciasno. Jak włożę nogę, to nie przejdzie ta druga. Jeszcze się połamią, i co będzie? Ręką, też nie da rady. Hmm...
- O mój Boże, chyba się zaczęło.
Jakie „zaczęło”? Na razie, próbuję znaleźć stąd wyjście. Jeszcze nic się nie zaczęło.
- Zawołaj Isabel!
A może spróbować głową? Wiem, że to szalony pomysł, w końcu ona jest tu największa, ale, jakby się tak odepchnąć nogami, mogłoby się udać. Dobra spróbujemy! Raz, dwa,... co za przeklęty sznurek! Kto, go tu w ogóle wcisnął? Poradziłbym sobie i bez niego!
Uwaga nadchodzę! Raz, dwa, trzy. Dobra, pierwszy raz mógł się nie powieść.
Hej! Co jest? Dlaczego tej wody ubywa? Zatrzymajcie ją, jest mi potrzebna. Hej! Oddajcie, to moje.
Co? Co tam krzyczycie? Nic nie słyszę, przez ten cholerny szum! Że co „odeszło”? „Lody”?. A po co mi teraz lody? Wiem, że są dobre, bo chyba i ja je jadłem, ale żeby w takiej chwili rozmawiać o lodach! Szczyt wszystkiego! Halo... Ja tu umieram, nie pora na pogaduszki o jedzeniu!
To przestaje być śmieszne! Mamo, czemu tak krzyczysz? Zaraz ogłuchnę. To nie do zniesienia.
Hej! Co robisz? Przestań mnie wypychać. Już nie chcę wychodzić. Oddajcie mi tylko moją wodę i już będę grzeczny, nie będę kopał. Ała! Dlaczego chcesz, żebym wyszedł? Nie chcę! Ała! Powiedziałem, żebyście przestali.
- Oddychaj Liz! A teraz przyj!
Kto to do cholery powiedział? Ciocia Isabel? Ty też chcesz mnie zabić?
Czemu to wyjście się powiększa? Mówiłem już, że zostaję! Hej! Zabierz te wstrętne łapska z mojej głowy! Pozwoliłem ci? Nie wydaje mi się.
Co to? Dlaczego tu tak jasno? Co to za miejsce? Ja nie chcę, nie chcę tu być! Dlaczego trzymasz mnie za nogi, głupia? Nie słyszysz, że krzyczę!? Zwariowałaś? Zostaw mnie natychmiast! Mamo, mamo! Gdzie jesteś?
Chyba powinienem otworzyć oczy. Tak na chwilkę, może ona tu jest. Ale tu jest tak jasno.
Dlaczego mnie w to zawijacie? Nie widzicie, że nie mogę się ruszać? To, że jest mi ciepło i mięciutko, nie oznacza, że wszystko wam wolno.
- Jest taki śliczny.
Mamo? Czy to twój głos? Brzmi jakoś znajomo. Tak, to chyba, ty. I moja piosenka! To musisz być ty.
Może otworzę oczy? Tak na chwileczkę, żeby cię zobaczyć... Nie, chyba jeszcze nie teraz. Teraz się prześpię. Tak, zdecydowanie. Mała drzemka to niezły pomysł.
-Liz, mamy syna!
Co on bredzi? Nie ważne... Pogadamy później. Teraz idę spać.
"Mój punkt widzenia"
..:: 1 ::..
Oho, chyba już renek... romek... Jak to było? Ranek! Nie ważne. W każdym razie ona znowu się rusza, więc i ja będę.
Trochę tu mało miejsca. Już tyle czasu tutaj leżę, że mogliby mnie wreszcie wypuścić. Tym bardziej, że mamusia, jak sama siebie nazywa, już nie może się doczekać, aż mnie zobaczy. Szczerze mówiąc ja też nie miałbym nic przeciwko temu, żeby spojrzeć na nią choć chwilkę. Nie żeby mnie to obchodziło, ale...
No tak. Znowu to robi. Czy ona nie rozumie, że poklepywanie po brzuszku wywołuje tutaj takie echo, że nie da się wytrzymać? Przestała. No to teraz dopiero się zacznie.
- Witaj kwiatuszku. Jak się dzisiaj czujemy?
Pytanie! Jak się czujemy? Źle! Może tobie jest wygodnie, ale gdybyś pływała w jakimś lepkim płynie tyle czasu i w dodatku bez możliwości rozprostowania nóg, nie zadawałabyś takich głupich pytań! Kto, jak kto, ale ty powinnaś rozumieć mnie najlepiej Eee... Chyba. Już sam nie wiem! Muszę się stąd wydostać. Tak, to bardzo dobry pomysł. Najwyższy czas. Zaraz.... Tylko, gdzie tu jest wyjście? O, może tutaj?
Ale... zdaje się nie powinienem wychodzić nie powiadamiając jej. Solidny kopniak powinien wystarczyć!
- Max! Chodź tu szybko. Czujesz?
Pewnie, że czuje. W końcu tak silnie dawno nie dawałem o sobie znać.
- Już przestał.
- Poczekaj, nie odchodź. Na pewno zaraz znowu to zrobi.
Znowu? No dobra. Ale teraz tak cię zboksuję, że na pewno zorientujesz się, o co chodzi.
Jak to było? Lewy sierpowy, a potem prawy.... cokolwiek to znaczy. Nie ważne. Trzeba dać wyraźnie do zrozumienia, że się stąd wynoszę.
- Max, coś jest nie tak.
A jakże! Nie zostanę tu ani minuty dłużej. Zaraz, zaraz... Gdzie było to wyjście? O, tu. Kurczę, trochę ciasno. Jak włożę nogę, to nie przejdzie ta druga. Jeszcze się połamią, i co będzie? Ręką, też nie da rady. Hmm...
- O mój Boże, chyba się zaczęło.
Jakie „zaczęło”? Na razie, próbuję znaleźć stąd wyjście. Jeszcze nic się nie zaczęło.
- Zawołaj Isabel!
A może spróbować głową? Wiem, że to szalony pomysł, w końcu ona jest tu największa, ale, jakby się tak odepchnąć nogami, mogłoby się udać. Dobra spróbujemy! Raz, dwa,... co za przeklęty sznurek! Kto, go tu w ogóle wcisnął? Poradziłbym sobie i bez niego!
Uwaga nadchodzę! Raz, dwa, trzy. Dobra, pierwszy raz mógł się nie powieść.
Hej! Co jest? Dlaczego tej wody ubywa? Zatrzymajcie ją, jest mi potrzebna. Hej! Oddajcie, to moje.
Co? Co tam krzyczycie? Nic nie słyszę, przez ten cholerny szum! Że co „odeszło”? „Lody”?. A po co mi teraz lody? Wiem, że są dobre, bo chyba i ja je jadłem, ale żeby w takiej chwili rozmawiać o lodach! Szczyt wszystkiego! Halo... Ja tu umieram, nie pora na pogaduszki o jedzeniu!
To przestaje być śmieszne! Mamo, czemu tak krzyczysz? Zaraz ogłuchnę. To nie do zniesienia.
Hej! Co robisz? Przestań mnie wypychać. Już nie chcę wychodzić. Oddajcie mi tylko moją wodę i już będę grzeczny, nie będę kopał. Ała! Dlaczego chcesz, żebym wyszedł? Nie chcę! Ała! Powiedziałem, żebyście przestali.
- Oddychaj Liz! A teraz przyj!
Kto to do cholery powiedział? Ciocia Isabel? Ty też chcesz mnie zabić?
Czemu to wyjście się powiększa? Mówiłem już, że zostaję! Hej! Zabierz te wstrętne łapska z mojej głowy! Pozwoliłem ci? Nie wydaje mi się.
Co to? Dlaczego tu tak jasno? Co to za miejsce? Ja nie chcę, nie chcę tu być! Dlaczego trzymasz mnie za nogi, głupia? Nie słyszysz, że krzyczę!? Zwariowałaś? Zostaw mnie natychmiast! Mamo, mamo! Gdzie jesteś?
Chyba powinienem otworzyć oczy. Tak na chwilkę, może ona tu jest. Ale tu jest tak jasno.
Dlaczego mnie w to zawijacie? Nie widzicie, że nie mogę się ruszać? To, że jest mi ciepło i mięciutko, nie oznacza, że wszystko wam wolno.
- Jest taki śliczny.
Mamo? Czy to twój głos? Brzmi jakoś znajomo. Tak, to chyba, ty. I moja piosenka! To musisz być ty.
Może otworzę oczy? Tak na chwileczkę, żeby cię zobaczyć... Nie, chyba jeszcze nie teraz. Teraz się prześpię. Tak, zdecydowanie. Mała drzemka to niezły pomysł.
-Liz, mamy syna!
Co on bredzi? Nie ważne... Pogadamy później. Teraz idę spać.
Last edited by Olka on Sat Jun 05, 2004 6:00 pm, edited 2 times in total.
Świetne!!!!!!!!!!!! Nic dodac nic ująć. Nowy punkt widzenia zapowiada sie bardzo ciekawie mam nadzieje że będziesz ciągła ten tok myślenia. Chodzi mi o to że bedziesz piasła jakbyś była tym małym chłopczykiem. Ciekawa perspektywa czytania tekstu widzianego oczami małego dziecka. Mnie ujęł nowa w ogóle forma pisania. Jeszcze (przynajmniej z tych ff które czytałam) nie było takiego obrotu sprawy. Oczami Maxa, Liz Michaela i innych owszem ale oczami tego najmniejszego jeszcze nie. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, bo mam nadziej ze takowy będzie. Powodzenia w pisaniu i nieskończonej weny.
Last edited by Amanda on Mon Feb 23, 2004 7:04 pm, edited 1 time in total.
- Max_oholiczka
- Nowicjusz
- Posts: 72
- Joined: Sat Jan 31, 2004 10:27 pm
- Location: Olsztyn
- lizzy_maxia
- Fan
- Posts: 888
- Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
- Location: Łódź, my little corner of the world...
- Contact:
Gratuluję, Olka, niezwykle interesujace ujęcie tematu Nie jestem znawczynią ff, ale do tej pory nie spotkałam się w żadnym z narracją z takiego punktu widzenia. Pytanie: będzie ciąg dalszy? A moze siostrzyczka? Coś na wzór "I kto to mówi"...(rodzice próbowali mnie delikatnie na podstawie tego filmu uświadomić )
- ciekawska_osoba
- Fan
- Posts: 773
- Joined: Sun Jul 13, 2003 11:35 am
- Location: Rybnik
- Contact:
Olu to było fantastyczne!!!!! Uwielbiam taką formę ff, jakby "widziane z boku" albo cos takiego, napisałaś to z fantastycznym humorem:) Ja również mam nadzieje przeczytać kiedyś kolejne części jeśli takowe powstaną:)
"We shall never forget and never forgive. And never ever fear. Fear is for the enemy. Fear and bullets."
..:: 2 ::..
-Jesteś taki kochany!
-Mamusia bardzo cię kocha...
-Jak podrośniesz pogramy w piłkę...
-Słodka perełka...
Cukiereczek, dziubasek, słoneczko, maluszek... Mógłbym tak wymieniać bez końca! Te ostatnie określenia w szczególności upodobały sobie mama, ciocia Maria i ciocia Isabel. Ciekawy jestem, czy wiedzą, że mam na imię Zan? Nie wiem, może jestem jeszcze niedoświadczonym, małym, niczego nie rozumiejącym dzieckiem, ale wydawało mi się, że trzy literki łatwiej zapamiętać, niż te wszystkie inne składające się na te długaśne określenia.
Jeśli tak ma wyglądać całe moje dzieciństwo, to słowo daję, chcę wracać do brzuszka mamy! Nie przeżyję kolejnych „perełkowatych” dni w ramionach mamy i ciotek.
***
„Dziubaśne” dni zamieniły się w miesiąc! Halo! Pomocy! Czy ktoś mnie słyszy? Oczywiście, że nie. Jak kogoś potrzebuję, to wszyscy śpią. A może to i lepiej? Mam jeszcze trochę czasu do ranka, kiedy wszystko zacznie się na nowo, więc może lepiej to wykorzystać.
Nie, nie ma mowy. Jestem głodny. Pora to obwieścić.
-Liz, on znowu płacze...
Tak jest! Płaczę bo jestem głodny. Niewdzięcznicy. Pozwalam im na takie mnie traktowanie, a im się nawet nie chce mnie nakarmić. Zdawało mi się, że jestem tu najważniejszy, a jeśli nie, to trzeba to zmienić!
-Już jestem skarbeńku. No nie płacz, jeszcze chwilę.
Jakby czas był problemem, nie było by sprawy! Jak bo-nie-dydy usłyszę jeszcze raz te wyzwiska, to nie dane wam będzie zaznać rozkoszy ciszy! Obiecuję.
I w ogóle, to... No dobra, przestanę na chwilę. Ale tylko dlatego, że mnie karmisz. Nie sądziłem, że to znowu powiem, ale jest dobrze. Nawet bardziej niż dobrze. Nikt nic nie mówi, ty mi śpiewasz, piję mleczko...
Hej! Co jest? Jeszcze nie skończyłem.
-Liz, szybko!
Kto to powiedział? Dlaczego krzyczycie? I skąd tu tyle świateł?
-Jak nas tu znaleźli?
-Nie wiem, ale musimy się pospieszyć. Nie mogą dostać Zana.
Dostać? Ktoś chce mnie dostać? Wow, to może być ciekawe!
Mamo, gdzie tak biegniesz? Ale jazda! Szybciej!
-Zbliżają się. O Boże Max, co teraz?
-Nie pozwól im zabrać Zana.
Dobra, zmęczyłem się tym ciągłym podskakiwaniem. Możesz już przestać biec, mamo. Hej! Mówię do ciebie! Mam krzyknąć? Jak chcesz...
-Ciii Zan, nie płacz. Proszę cię, uspokój się.
-Ucisz go.
-Nie wiem, jak? Max on jest przestraszony.
Przestraszony? Ja? To niewybaczalne. Ja się nie boję. Zresztą czego, przecież nic się nie dzieje.
-Stać. FBI. Nie ruszać się!
Kto to powiedział? To nie głos taty, ani tym bardziej mamy. Wujek Michael? Nie to nie on.
Hej! Kim jesteś? I dlaczego mnie zabierasz ty eFBIu! Kto ci pozwolił? Mamusia nie pozwala nikomu oprócz taty i wujków i cioć trzymać mnie na rękach! Czy to znaczy, że mamusia pozwoliła? Czy to jest jakaś nowa zabawa?
-Tu czerwony orzeł. Mamy dzieciaka. Powtarzam. Mamy dzieciaka, odbiór.
-Czerwony orzeł, tu pelikan. Przywieźcie go do bazy. Agent Curtis czeka w bloku F, odbiór.
-Tu czerwony orzeł. Przyjąłem, bez odbioru.
To ptaki potrafią mówić? I dlaczego ten tutaj wygląda jak człowiek...? Hmm... No jasne to kosmici! Jak mogłem się nie domyślić? No tak, tata pewnie znów wymyślił jakąś kretyńską zabawę i włączył w nią swoich nieziemskich kolegów. Jak podrosnę, przyrzekam, że oderwę mu głowę! Albo nie... po prostu obedrę go ze skóry!
-Nie proszę, nie zabierajcie Zana!
Tylko dlaczego mamusia płacze, a tatuś leży na ziemi i się nie rusza?
-Jesteś taki kochany!
-Mamusia bardzo cię kocha...
-Jak podrośniesz pogramy w piłkę...
-Słodka perełka...
Cukiereczek, dziubasek, słoneczko, maluszek... Mógłbym tak wymieniać bez końca! Te ostatnie określenia w szczególności upodobały sobie mama, ciocia Maria i ciocia Isabel. Ciekawy jestem, czy wiedzą, że mam na imię Zan? Nie wiem, może jestem jeszcze niedoświadczonym, małym, niczego nie rozumiejącym dzieckiem, ale wydawało mi się, że trzy literki łatwiej zapamiętać, niż te wszystkie inne składające się na te długaśne określenia.
Jeśli tak ma wyglądać całe moje dzieciństwo, to słowo daję, chcę wracać do brzuszka mamy! Nie przeżyję kolejnych „perełkowatych” dni w ramionach mamy i ciotek.
***
„Dziubaśne” dni zamieniły się w miesiąc! Halo! Pomocy! Czy ktoś mnie słyszy? Oczywiście, że nie. Jak kogoś potrzebuję, to wszyscy śpią. A może to i lepiej? Mam jeszcze trochę czasu do ranka, kiedy wszystko zacznie się na nowo, więc może lepiej to wykorzystać.
Nie, nie ma mowy. Jestem głodny. Pora to obwieścić.
-Liz, on znowu płacze...
Tak jest! Płaczę bo jestem głodny. Niewdzięcznicy. Pozwalam im na takie mnie traktowanie, a im się nawet nie chce mnie nakarmić. Zdawało mi się, że jestem tu najważniejszy, a jeśli nie, to trzeba to zmienić!
-Już jestem skarbeńku. No nie płacz, jeszcze chwilę.
Jakby czas był problemem, nie było by sprawy! Jak bo-nie-dydy usłyszę jeszcze raz te wyzwiska, to nie dane wam będzie zaznać rozkoszy ciszy! Obiecuję.
I w ogóle, to... No dobra, przestanę na chwilę. Ale tylko dlatego, że mnie karmisz. Nie sądziłem, że to znowu powiem, ale jest dobrze. Nawet bardziej niż dobrze. Nikt nic nie mówi, ty mi śpiewasz, piję mleczko...
Hej! Co jest? Jeszcze nie skończyłem.
-Liz, szybko!
Kto to powiedział? Dlaczego krzyczycie? I skąd tu tyle świateł?
-Jak nas tu znaleźli?
-Nie wiem, ale musimy się pospieszyć. Nie mogą dostać Zana.
Dostać? Ktoś chce mnie dostać? Wow, to może być ciekawe!
Mamo, gdzie tak biegniesz? Ale jazda! Szybciej!
-Zbliżają się. O Boże Max, co teraz?
-Nie pozwól im zabrać Zana.
Dobra, zmęczyłem się tym ciągłym podskakiwaniem. Możesz już przestać biec, mamo. Hej! Mówię do ciebie! Mam krzyknąć? Jak chcesz...
-Ciii Zan, nie płacz. Proszę cię, uspokój się.
-Ucisz go.
-Nie wiem, jak? Max on jest przestraszony.
Przestraszony? Ja? To niewybaczalne. Ja się nie boję. Zresztą czego, przecież nic się nie dzieje.
-Stać. FBI. Nie ruszać się!
Kto to powiedział? To nie głos taty, ani tym bardziej mamy. Wujek Michael? Nie to nie on.
Hej! Kim jesteś? I dlaczego mnie zabierasz ty eFBIu! Kto ci pozwolił? Mamusia nie pozwala nikomu oprócz taty i wujków i cioć trzymać mnie na rękach! Czy to znaczy, że mamusia pozwoliła? Czy to jest jakaś nowa zabawa?
-Tu czerwony orzeł. Mamy dzieciaka. Powtarzam. Mamy dzieciaka, odbiór.
-Czerwony orzeł, tu pelikan. Przywieźcie go do bazy. Agent Curtis czeka w bloku F, odbiór.
-Tu czerwony orzeł. Przyjąłem, bez odbioru.
To ptaki potrafią mówić? I dlaczego ten tutaj wygląda jak człowiek...? Hmm... No jasne to kosmici! Jak mogłem się nie domyślić? No tak, tata pewnie znów wymyślił jakąś kretyńską zabawę i włączył w nią swoich nieziemskich kolegów. Jak podrosnę, przyrzekam, że oderwę mu głowę! Albo nie... po prostu obedrę go ze skóry!
-Nie proszę, nie zabierajcie Zana!
Tylko dlaczego mamusia płacze, a tatuś leży na ziemi i się nie rusza?
Last edited by Olka on Wed Feb 25, 2004 9:56 pm, edited 1 time in total.
- lizzy_maxia
- Fan
- Posts: 888
- Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
- Location: Łódź, my little corner of the world...
- Contact:
Eh, Olka, Olka... Dziewczyno, jak ty to robisz? Nie zamierzam pisać, jak strasznie mnie to rozśmieszyło i poruszyło, to już staje się zbyt oklepane Tym razem pogratuluję pomysłu na POV - Zana jeszcze chyba nie spotkałam w żadnym fanfiku - a może po prostu mam taką sklerozę... Nie, chyba nie. To znaczy skleroza swoją drogą, ale takiej narracji jeszcze nie spotkałam. I teraz jestem ciekawa, co dalej z tym zrobisz. Szerokie pole do popisu, szczególnie teraz. Wiem, że ty nie boisz się eksperymentować ze swoimi bohaterami i domyślam się, że i tym razem to nas nie ominie czego przykład mieliśmy w ostatnim zdaniu
Olka wrote:Tylko dlaczego mamusia płacze, a tatuś leży na ziemi i się nie rusza?
Nie spodziewałam się, że tylu osobom się spodoba! W zasadzie, to wpadłam na taki sposób relacji zdarzeń zupełnie przypadkowo. Nawet nie jestem wstanie powiedzieć, co konkretnie mnie do tego skłoniło. A co ciekawe, ten ff jest jedynym (spośród wszystkich, które napisałam) na którego, jedynie, pierwszą część miałam pomysł. Zwykle, gdy zaczynam pisać mam już nakreśloną fabułę i choć czasami wydarzenia zakręcają o 180 stopni, to jednak na początku, jako taki plan istnieje. Na szczęście pomysł się przyjął, a dalsze części powoli układają się w mojej głowie. Mam nadzieję, że nie zawiodę waszych oczekiwań.
Zapraszam, na kolejną część.
..:: 3 ::..
Och, nie płacz mamusiu! Przecież wiem, że to zabawa. Robiłaś to samo, kiedy wujek Michael udawał, że chce mi zjeść stópkę. Widziałem, jak woda leciała ci wtedy z oczu i nie mogłaś jej powstrzymać. Trzymałaś się za brzuch i mówiłaś, żeby wujek przestał, bo pękniesz. Teraz mnie nie nabierzesz. Jestem bogatszy o nowe doświadczenia! Sama mówiłaś, jaki ze mnie mądry chłopiec, kiedy pokazałem palcem na tatę za każdym razem, gdy wypowiadałaś jego imię "Max". Pamiętam, bo to też są trzy literki, jak u mnie - "Zan".
A ty tato mógłbyś już wstać! Wiem, że udajesz,... prawda? Tato! Nie znoszę tego. Zawsze najpierw się nagadam, a w końcu oni reagują tylko na moje krzyki. Już mnie to męczy! Ja się tak nie bawię. Koniec! Od teraz nic nie mówię.
- Kierujcie się prosto do bloku F, agencie Dermon.
- Tak jest!
Dobra, to przestaje być śmieszne! Chcę do mamy. Jak natychmiast, mnie do niej nie zaprowadzicie, to... Ooo! A co to? Ciężarówka? Widziałem taką w tym czarnym pudełku, co stoi na stoliku, w pokoju taty. Super! Ciekawe skąd się wzięła... No jasne! To od wujka Kyle'a. To on mówił, że mi taką kupi. Ale fajnie.
Jedziemy, jedziemy i... jedziemy. Ale nudy! Moglibyśmy już dojechać. Tylko, dokąd my właściwie się kierujemy? I dlaczego bez mamy i taty? Chyba wolałbym wracać. Tylko, jak powiedzieć to temu ptakowi? Mama prosiła, żebym nie krzyczał, no i w końcu sam to sobie postanowiłem. Hmm... Dobra spróbujemy w ten sposób.
- Derm, patrz.
- Co?
- Ten mały ciągnie cię za mundur i wpatruje się w ciebie...
- O czym ty mówisz Stan? On ma dopiero miesiąc. Przecież...
Aha! Tu cię mam! Zaskoczenie pełną piersią! Cha, cha, wiedziałem, że jestem mądry!
- Lepiej się pospieszmy. On może być niebezpieczny.
Niebezpieczny? Ja? Chyba nie mówimy o tej samej osobie. Ja przecież jestem grzecznym i miłym chłopcem. Jestem dziubaskiem. Mama ci nie mówiła? Dziwne, mnie powtarza to na okrągło. No właśnie, mama. Coś długo jej nie ma...
Hej, co to było? Czemu wszystko się tak trzęsie? Uważaj! To boli.
- Derm, co to było?
- Zostaliśmy zaatakowani! Pilnuj dzieciaka.
Zaatakowani? Co to znaczy? To chyba nic złego, co? Tyle, że boli... Może to wcale nie jest dobre? Przecież, coś dobrego nie powinno boleć. Chyba mogę już zacząć krzyczeć. Trochę się boję. Może mama i tata mnie usłyszą?
- Zamknij się smarkaczu, bo nas znajdą!
- Ucisz go, jakoś.
- Stan, uważaj!
- Derm…?
Ała! Dlaczego mnie upuściłeś? Tu jest zimno i mokro. I tak bardzo ciemno... Wracaj tu, boję się! Hej, proszę! Już nie mogę krzyczeć. Gardełko mnie boli! Ale, jak się postaram, mama na pewno po mnie przyjdzie. Musi przyjść. Przecież zawsze przychodziła...
Hej, kto tu jest? Co tak szeleści? Nie chcę, żeby tak było! Czy ktoś mnie słyszy? Przecież mówię, że nie chcę! Jest tak ciemno i ta woda, która cieknie z moich oczu, bardzo przeszkadza. Woda? Czy to jest ta sama woda, która ściekała po policzkach mamy? Czy to znaczy, że to nie była zabawa, a mamusię coś bolało, tak, jak mnie teraz? Może to była zupełnie inna woda, od tej, kiedy bawił się ze mną wujek Michael? A jeśli...
Mamo! Gdzie jesteś? Wracaj szybko! Leże tutaj, na ziemi. Nie słyszysz mnie? Przecież krzyczę, więc dlaczego nie przychodzisz. Maaamooo! Boję się, ktoś tu idzie...
- Słyszę go. Jest blisko.
Ciocia Isabel?
Zapraszam, na kolejną część.
..:: 3 ::..
Och, nie płacz mamusiu! Przecież wiem, że to zabawa. Robiłaś to samo, kiedy wujek Michael udawał, że chce mi zjeść stópkę. Widziałem, jak woda leciała ci wtedy z oczu i nie mogłaś jej powstrzymać. Trzymałaś się za brzuch i mówiłaś, żeby wujek przestał, bo pękniesz. Teraz mnie nie nabierzesz. Jestem bogatszy o nowe doświadczenia! Sama mówiłaś, jaki ze mnie mądry chłopiec, kiedy pokazałem palcem na tatę za każdym razem, gdy wypowiadałaś jego imię "Max". Pamiętam, bo to też są trzy literki, jak u mnie - "Zan".
A ty tato mógłbyś już wstać! Wiem, że udajesz,... prawda? Tato! Nie znoszę tego. Zawsze najpierw się nagadam, a w końcu oni reagują tylko na moje krzyki. Już mnie to męczy! Ja się tak nie bawię. Koniec! Od teraz nic nie mówię.
- Kierujcie się prosto do bloku F, agencie Dermon.
- Tak jest!
Dobra, to przestaje być śmieszne! Chcę do mamy. Jak natychmiast, mnie do niej nie zaprowadzicie, to... Ooo! A co to? Ciężarówka? Widziałem taką w tym czarnym pudełku, co stoi na stoliku, w pokoju taty. Super! Ciekawe skąd się wzięła... No jasne! To od wujka Kyle'a. To on mówił, że mi taką kupi. Ale fajnie.
Jedziemy, jedziemy i... jedziemy. Ale nudy! Moglibyśmy już dojechać. Tylko, dokąd my właściwie się kierujemy? I dlaczego bez mamy i taty? Chyba wolałbym wracać. Tylko, jak powiedzieć to temu ptakowi? Mama prosiła, żebym nie krzyczał, no i w końcu sam to sobie postanowiłem. Hmm... Dobra spróbujemy w ten sposób.
- Derm, patrz.
- Co?
- Ten mały ciągnie cię za mundur i wpatruje się w ciebie...
- O czym ty mówisz Stan? On ma dopiero miesiąc. Przecież...
Aha! Tu cię mam! Zaskoczenie pełną piersią! Cha, cha, wiedziałem, że jestem mądry!
- Lepiej się pospieszmy. On może być niebezpieczny.
Niebezpieczny? Ja? Chyba nie mówimy o tej samej osobie. Ja przecież jestem grzecznym i miłym chłopcem. Jestem dziubaskiem. Mama ci nie mówiła? Dziwne, mnie powtarza to na okrągło. No właśnie, mama. Coś długo jej nie ma...
Hej, co to było? Czemu wszystko się tak trzęsie? Uważaj! To boli.
- Derm, co to było?
- Zostaliśmy zaatakowani! Pilnuj dzieciaka.
Zaatakowani? Co to znaczy? To chyba nic złego, co? Tyle, że boli... Może to wcale nie jest dobre? Przecież, coś dobrego nie powinno boleć. Chyba mogę już zacząć krzyczeć. Trochę się boję. Może mama i tata mnie usłyszą?
- Zamknij się smarkaczu, bo nas znajdą!
- Ucisz go, jakoś.
- Stan, uważaj!
- Derm…?
Ała! Dlaczego mnie upuściłeś? Tu jest zimno i mokro. I tak bardzo ciemno... Wracaj tu, boję się! Hej, proszę! Już nie mogę krzyczeć. Gardełko mnie boli! Ale, jak się postaram, mama na pewno po mnie przyjdzie. Musi przyjść. Przecież zawsze przychodziła...
Hej, kto tu jest? Co tak szeleści? Nie chcę, żeby tak było! Czy ktoś mnie słyszy? Przecież mówię, że nie chcę! Jest tak ciemno i ta woda, która cieknie z moich oczu, bardzo przeszkadza. Woda? Czy to jest ta sama woda, która ściekała po policzkach mamy? Czy to znaczy, że to nie była zabawa, a mamusię coś bolało, tak, jak mnie teraz? Może to była zupełnie inna woda, od tej, kiedy bawił się ze mną wujek Michael? A jeśli...
Mamo! Gdzie jesteś? Wracaj szybko! Leże tutaj, na ziemi. Nie słyszysz mnie? Przecież krzyczę, więc dlaczego nie przychodzisz. Maaamooo! Boję się, ktoś tu idzie...
- Słyszę go. Jest blisko.
Ciocia Isabel?
- Max_oholiczka
- Nowicjusz
- Posts: 72
- Joined: Sat Jan 31, 2004 10:27 pm
- Location: Olsztyn
- lizzy_maxia
- Fan
- Posts: 888
- Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
- Location: Łódź, my little corner of the world...
- Contact:
Właśnie, jakim prawem te przebrzydłe ptaki śmią zabierać od mamy malutkiego Zana Przecież on jest taki bezbronny i niewinny...Ale pojawiła się nadzieja w postaci cioci Isabel...Ciocie górą!Niebezpieczny? Ja? Chyba nie mówimy o tej samej osobie. Ja przecież jestem grzecznym i miłym chłopcem. Jestem dziubaskiem.
Olu, i ta część jest rewelacyjna...po prostu nie mogę znaleźć słów uznania! Wiesz, co mi przypomina? Jest taka seria książek Willy'ego Breinholst'a, np. "Patrz mamo! Patrz tato!", w której świat opisywany jest z punktu widzenia dziecka (w wieku odpowiednim dla każdej części). Na przykład:
Prawie wcale nie korzystam z mojego telefonu - zabawki. Korzystam z prawdziwego telefonu, z którego mogę zadzwonić do prawdziwych ludzi. Ale nie wolno mi dzwonić do ludzi z całego świata, tylko do tych, których znam. Nigdy nie wolno mi samemu nakręcać numeru. Któregoś dnia, kiedy razem z Michałem sami nakręciliśmy kilka numerów, to usłyszeliśmy w słuchawce jakąś panią i zaraz pobiegliśmy do kuchni.
-Mamo, właśnie telefonujemy z Michałem - powiedziałem. - Masz może ochotę porozmawiać z Helmutem Schmidtem? (...)
- ciekawska_osoba
- Fan
- Posts: 773
- Joined: Sun Jul 13, 2003 11:35 am
- Location: Rybnik
- Contact:
Olu i ja przyłączam się do peanów na cześć nowych części:)) Mały Zan naprawdę jest baardzo mądrym chłopcem, akcją pokierowałaś tak, że teraz cowraz wiecej pytań i domysłów kłębi się w mojej główce. Kto? Jak? Dlaczego? Czy małemu Juniorowi uda się wyjść cało? I gdzie on właściwie ejst? Co się stało, z ciężarówką? I skąd się wzięła tam ciocia Isabel? Mam nadzieję, że chociaż na częśc pytań znajdę odpowiedź w następnej części:))))
"We shall never forget and never forgive. And never ever fear. Fear is for the enemy. Fear and bullets."
co do opowiadania nie będę powtarzać słów innych
a co do cioci Isabel to myślę że mały Zan myśli że to MOŻE ciocia Isabel się zbliża ale to przecież wcale nie musi być ona
żal mi małego taki ciekawy świata, nie rozumie wszystkiego i jest zdziwiony tym jak trakują go "eFBIe" : "Ała! Dlaczego mnie upuściłeś? Tu jest zimno i mokro. I tak bardzo ciemno... ", a może to jednak będzie ciocia Isabel.... i sytuacja wróci do "normy" (przynajmniej w pojmowaniu Zana)
a co do cioci Isabel to myślę że mały Zan myśli że to MOŻE ciocia Isabel się zbliża ale to przecież wcale nie musi być ona
żal mi małego taki ciekawy świata, nie rozumie wszystkiego i jest zdziwiony tym jak trakują go "eFBIe" : "Ała! Dlaczego mnie upuściłeś? Tu jest zimno i mokro. I tak bardzo ciemno... ", a może to jednak będzie ciocia Isabel.... i sytuacja wróci do "normy" (przynajmniej w pojmowaniu Zana)
Czytaj między wierszami...
aras - ozłocę cię! Cały czas się zastanawiałam, jak pociągnąć ten wątek i jakoś mi to wszystko zgrzytło. A gdyby tak zamienić ciocię Isabel na kogoś innego? To nie byłby gupi pomysł. Kurczę sama nie wiem... ale aż mnie korci, żeby zaraz napisać kolejną część. poostaram sie ją wrzucić do południa (najpóźnej do wieczora). I oczywiście dziękuję wszystkim, za miłe słowa! Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jaką jesteście motywacją! Dzięki!
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 60 guests