M :: Czytelnia literatury światowej
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
Salut encore! And hello!
Merci pour le Francais. Je suis complètement bilingue, étant Canadienne, alors les deux sont agréable, dependant de votre niveau de comfort.
As for Rosdeidre, I FULLY agree that she should have won Best Dreamer Author at some point. She has started to write fanfic again, though, so my fingers are still crossed. She is such an awesome person, and her Tess and Marco are among my favorite fanfic couples.
Merci pour vos compliments pour Kate (qui est ma petite invention d'une princesse extraterrestre qui apprecie Alex!), puis Burn for Me aussi. Cet histoire est le plus facile a écrire, pour un raison ou un autre. Max ne retournera pas pour quelques chapitres, mais il va retourner. L'histoire est entièrement écrit dans ma tête, qui est rare! lol J'éspère qui ça va être complèter bien-tot, mais on va voir.
Merci encore pour vos chaleureux bienvenues. Je vaisvous apporter un lien pour tous les gagnantes, lorsque j'en ai un.
Kath
Merci pour le Francais. Je suis complètement bilingue, étant Canadienne, alors les deux sont agréable, dependant de votre niveau de comfort.
As for Rosdeidre, I FULLY agree that she should have won Best Dreamer Author at some point. She has started to write fanfic again, though, so my fingers are still crossed. She is such an awesome person, and her Tess and Marco are among my favorite fanfic couples.
Merci pour vos compliments pour Kate (qui est ma petite invention d'une princesse extraterrestre qui apprecie Alex!), puis Burn for Me aussi. Cet histoire est le plus facile a écrire, pour un raison ou un autre. Max ne retournera pas pour quelques chapitres, mais il va retourner. L'histoire est entièrement écrit dans ma tête, qui est rare! lol J'éspère qui ça va être complèter bien-tot, mais on va voir.
Merci encore pour vos chaleureux bienvenues. Je vaisvous apporter un lien pour tous les gagnantes, lorsque j'en ai un.
Kath
Nan Można cię wykorzystać i prosić o tłumaczenie? Zresztą proszę także w imieniu innych forumowiczek i forumowiczów, bo tutaj chyba mało kto jest poligotą w takim stopniu jak ty. A tak w ogóle, to może "spechen Sie Deutsch?".
A jako przedstawiciel, co by nie mówić, władz forum (jak to fajnie brzmi ) chciałbym gorąco wam wszystkim podziekować za ściągnięcie na nasze forum tylu zachodnich gości - aż miło się człowiekowi robi. I myślę, co by można więcej w tym kierunku zrobić - może otworzymy specjalne international'ne podforum? Wiem, kiedyś był jeden topic o identycznym przeznaczeniu, ale widocznie zagubił się w nawale innych. A podforum zawsze będzie widoczne, i będzie można w nim pogadać we wszystkich językach świata (no może bez przesady) - oprócz polskiego, oczywiście .
Hello, Kath7! It's nice to see you on our forum! Maybe you don't know, but 2 years ago I've created this site (roswell.xcom.pl) and now I'm really proud that you and other people from f4f are here. Big thanks and see you soon!
A jako przedstawiciel, co by nie mówić, władz forum (jak to fajnie brzmi ) chciałbym gorąco wam wszystkim podziekować za ściągnięcie na nasze forum tylu zachodnich gości - aż miło się człowiekowi robi. I myślę, co by można więcej w tym kierunku zrobić - może otworzymy specjalne international'ne podforum? Wiem, kiedyś był jeden topic o identycznym przeznaczeniu, ale widocznie zagubił się w nawale innych. A podforum zawsze będzie widoczne, i będzie można w nim pogadać we wszystkich językach świata (no może bez przesady) - oprócz polskiego, oczywiście .
Hello, Kath7! It's nice to see you on our forum! Maybe you don't know, but 2 years ago I've created this site (roswell.xcom.pl) and now I'm really proud that you and other people from f4f are here. Big thanks and see you soon!
Last edited by luki on Wed Feb 11, 2004 12:48 pm, edited 2 times in total.
Znajomość dwóch języków oznacza, że ktoś jest poliglotą? Fajnie. Jakby ktoś ściągnąłkogoś z Hiszpanii, o, to bym się chętnie pomęczyła
Tłumaczenie? Nie ma sprawy.
Dziękuję również za ciepłe przyjęcie. Zamieszczę wam linka do wszystkich moich nagród, gdy go dostanę. "
Kath, c’est brillamment! J’essaie être bilingue (mon lycée est franco-polonais) alors j’aime mieux le français. Et, à l’occasion, peut-être tu connais quelques bons ff en français? Je les ai cherché, mais tous étaient... bizarres.
Je suis enchantée que tu es ici. Comme Luki a dit, por nous c’est un honneur d’accueillir les hôtes que toi et Deidre. Ici, sur notre petit forum (si Luki savait le français, il se fâcherait avec moi ), on peut parler avec les meilleurs auteurs... Merci!
A tak a propos Kath jest z f4f...? Nie wiem, nie obracam się tam, kojarzę stamtąd tylko te panie, które zajrzały do pokoiku Maxa/Jasona. Kath trafiła do nas za pośrednictwem Deidre... Więc w sumie mamy conajmniej 5 aktywnych zagranicznych gości. I tak właściwie to udzielają się oni głównie w "swoich" tematach.
A tak wracając do tematu ff - przeczytałam sobie "Maxeo and Lizziet", nauczyłam się na pamięć niektórych scen z "Romea i Julii", zaglądam na xcoma a tam "Romeo i Julia dwudziestego pierwszego wieku" czy coś takiego. Nie czytałam tego polskiego, ale nie wiem, czy mam ochotę... W każdym razie przy angielskim miałam ochotę przywalić Michaelowi słownikiem, który leży na komputerze. Co za kretyn... Michael, nie słownik.
PS: Przeczytałam 48 część "Aftermath"... i mnie już trochę skręca. Czy oni w kółko będą siedzieć w tych swoich białych pokojach...? Która to już część z Zanem i bałym pokojem? 6? Czemu to jest takie rozwleczone...? Max jeszcze trochę się pokręci na tym swoim stoliku, to mu ręce odpadną, a Liz uprze się zrobić z Zana człowieka byleby uwolnić Maxa za wszelką cenę. Wzruszające, doprawdy.
Tłumaczenie? Nie ma sprawy.
Dziękuję za francuski. Jestem całkowicie dwujęzyczna ponieważ mieszkam w Kanadzie (czyli Quebeck), więc piszcie w którym chcecie języku, jak jest wam wygodniej.Merci pour le Francais. Je suis complètement bilingue, étant Canadienne, alors les deux sont agréable, dependant de votre niveau de comfort
"Dziękuję za ciepłe słowa pod adresem Kate (mój mały wymysł kosmicznej księżniczki, która doceniła Alexa!) i "Burn for me". Ta historia była najłatwiejsza do pisania. Max nie pojawi się przez kilka rozdziałów, ale w końcu wróci. Histora jest całkowicie w moim stylu, który jest rzadki (albo, jak kto woli, unikalny)! lol Mam nadzieję skończyć to w najbliższym czasie, ale zobaczymy.Merci pour vos compliments pour Kate (qui est ma petite invention d'une princesse extraterrestre qui apprecie Alex!), puis Burn for Me aussi. Cet histoire est le plus facile a écrire, pour un raison ou un autre. Max ne retournera pas pour quelques chapitres, mais il va retourner. L'histoire est entièrement écrit dans ma tête, qui est rare! lol J'éspère qui ça va être complèter bien-tot, mais on va voir.
Merci encore pour vos chaleureux bienvenues. Je vaisvous apporter un lien pour tous les gagnantes, lorsque j'en ai un.
Dziękuję również za ciepłe przyjęcie. Zamieszczę wam linka do wszystkich moich nagród, gdy go dostanę. "
Kath, c’est brillamment! J’essaie être bilingue (mon lycée est franco-polonais) alors j’aime mieux le français. Et, à l’occasion, peut-être tu connais quelques bons ff en français? Je les ai cherché, mais tous étaient... bizarres.
Je suis enchantée que tu es ici. Comme Luki a dit, por nous c’est un honneur d’accueillir les hôtes que toi et Deidre. Ici, sur notre petit forum (si Luki savait le français, il se fâcherait avec moi ), on peut parler avec les meilleurs auteurs... Merci!
A tak a propos Kath jest z f4f...? Nie wiem, nie obracam się tam, kojarzę stamtąd tylko te panie, które zajrzały do pokoiku Maxa/Jasona. Kath trafiła do nas za pośrednictwem Deidre... Więc w sumie mamy conajmniej 5 aktywnych zagranicznych gości. I tak właściwie to udzielają się oni głównie w "swoich" tematach.
A tak wracając do tematu ff - przeczytałam sobie "Maxeo and Lizziet", nauczyłam się na pamięć niektórych scen z "Romea i Julii", zaglądam na xcoma a tam "Romeo i Julia dwudziestego pierwszego wieku" czy coś takiego. Nie czytałam tego polskiego, ale nie wiem, czy mam ochotę... W każdym razie przy angielskim miałam ochotę przywalić Michaelowi słownikiem, który leży na komputerze. Co za kretyn... Michael, nie słownik.
PS: Przeczytałam 48 część "Aftermath"... i mnie już trochę skręca. Czy oni w kółko będą siedzieć w tych swoich białych pokojach...? Która to już część z Zanem i bałym pokojem? 6? Czemu to jest takie rozwleczone...? Max jeszcze trochę się pokręci na tym swoim stoliku, to mu ręce odpadną, a Liz uprze się zrobić z Zana człowieka byleby uwolnić Maxa za wszelką cenę. Wzruszające, doprawdy.
Z tym poligotą to specjalnie trochę przesadziłem - po prostu imponuje mi twoja duża znajomośc francuskiego, języka, który dla mnie wydaje się trudny i obcy.
Skoro Kath jest dwujęzyczna, to może przejdziemy na angielski. Raz, że wygodniej dla większości, a dwa, że trochę dziwnie widzieć swoją ksywkę wśród nieznanych słów. Co tam o mnie wypisywałaś?
Czy Kath jest z f4f? Nie mam pojęcia, a napisałem tak, ponieważ wydawało mi się, iż wszyscy zagraniczni goście są z tego forum. A jako że w tamte rejony nie zaglądam, więc pewnie jestem w błędzie.
48 rodział? Jejku, zadroszczę cierpliwości w czytaniu ff. Ja, choćby nie wiem jak mnie opowiadanie zaciekawiło, wysiadam przy 4-5 rozdziale. Może dlatego, że wolę słowo pisane na kartce, a przy okazji szkoda mi zużywać kilogramów papieru na druk. Coś jednak widzę, że sporo mnie omija... a szkoda.
Skoro Kath jest dwujęzyczna, to może przejdziemy na angielski. Raz, że wygodniej dla większości, a dwa, że trochę dziwnie widzieć swoją ksywkę wśród nieznanych słów. Co tam o mnie wypisywałaś?
Czy Kath jest z f4f? Nie mam pojęcia, a napisałem tak, ponieważ wydawało mi się, iż wszyscy zagraniczni goście są z tego forum. A jako że w tamte rejony nie zaglądam, więc pewnie jestem w błędzie.
48 rodział? Jejku, zadroszczę cierpliwości w czytaniu ff. Ja, choćby nie wiem jak mnie opowiadanie zaciekawiło, wysiadam przy 4-5 rozdziale. Może dlatego, że wolę słowo pisane na kartce, a przy okazji szkoda mi zużywać kilogramów papieru na druk. Coś jednak widzę, że sporo mnie omija... a szkoda.
Luki, widziałam Twój wpis pod niektórymi opowiadaniami dot. zakupu "Poradnika - czego NIE pisać". Widzę, że ktoś wreszcie na to zwrócił uwagę. Czy nie uważacie, że na Forum powinny obowiązywać pewne kryteria doboru opowiadań ? Że powinno obowiązywać sito z mniejszymi oczkami? Czy w nawale przeciętności i po prostu złej pracy nie gubią sie te dobre i warte czytania...? Wiem, że to delikatna sprawa ale poziom braku krytycyzmu u niektórych jest po prostu porażający. I szkoda, żeby zamieniać Forum w śmietnik...
Luki, nie bój się, nic strasznego o tobie nie wypisywałam. Wprost przeciwnie. A Deidre jest zachwycona, że ty jesteś zachwycony Poza tym co do języków - ja teoretycznie, z racji szkoły, powinnam być dwujęzyczna więc wolę pisać po francusku. No i może Kath poda mi jakieś ciekawe fiki po francusku, bo te które ja znalazłam... Chała, dno i kompromitacja. BTW - Deidre też rozumie po francusku...
Nie wiem, czy Kath jest z f4f. Wiem, że jest z roswellfanatics, tak jak wszyscy autorzy na forum, a jedyną osobą z f4f, jest Long Time Fan.
Owszem, sporo cię omija, Luki. Ale to wcale jeszcze nie jest szczyt długości... Chyba jak na razie "Eyes Like Mine" są najdłuższe, a przynajmniej tylko tyle pamiętam. Może "Maxeo and Lizziet" jest podobne w długości.
Mam nadzieję, że Breathless w końcu się opamięta i zrobi następny dzień - ile może trwać jedna doba?!
O, ba, Elu, jasne, że powinny... Ja bym powiedziała, że nie tylko na forum, ale i na stronie xcom. Kiedyś czekało się wieki aż Luki wrzuci opowiadania, ale przynajmniej... można było czytać bez specjalnych obaw. A teraz, przepraszam bardzo, z całym szacunkiem, ale tam co dziesiąte jest do kosza. Jak przeczytałam taki opis: "Liz lezala cicho wtulona w piers Michaela. Czula sie bezpieczna i wiedziala ze z nim nic jej nie grozi. oprocz tego michael dawal jej milosc jakiej sie po nim nigdy nie spodziewala". Sorry, ale dostaję odruchu wymiotnego, jak coś takiego czytam. "Wtulona w pierś Michaela"...
Nie wiem, czy Kath jest z f4f. Wiem, że jest z roswellfanatics, tak jak wszyscy autorzy na forum, a jedyną osobą z f4f, jest Long Time Fan.
Owszem, sporo cię omija, Luki. Ale to wcale jeszcze nie jest szczyt długości... Chyba jak na razie "Eyes Like Mine" są najdłuższe, a przynajmniej tylko tyle pamiętam. Może "Maxeo and Lizziet" jest podobne w długości.
Mam nadzieję, że Breathless w końcu się opamięta i zrobi następny dzień - ile może trwać jedna doba?!
O, ba, Elu, jasne, że powinny... Ja bym powiedziała, że nie tylko na forum, ale i na stronie xcom. Kiedyś czekało się wieki aż Luki wrzuci opowiadania, ale przynajmniej... można było czytać bez specjalnych obaw. A teraz, przepraszam bardzo, z całym szacunkiem, ale tam co dziesiąte jest do kosza. Jak przeczytałam taki opis: "Liz lezala cicho wtulona w piers Michaela. Czula sie bezpieczna i wiedziala ze z nim nic jej nie grozi. oprocz tego michael dawal jej milosc jakiej sie po nim nigdy nie spodziewala". Sorry, ale dostaję odruchu wymiotnego, jak coś takiego czytam. "Wtulona w pierś Michaela"...
Nan, masz na myśli pierś Michaela, zcy tak ogólnie poprostu pierś?"Liz lezala cicho wtulona w piers Michaela. Czula sie bezpieczna i wiedziala ze z nim nic jej nie grozi. oprocz tego michael dawal jej milosc jakiej sie po nim nigdy nie spodziewala". Sorry, ale dostaję odruchu wymiotnego, jak coś takiego czytam. "Wtulona w pierś Michaela"...
Uff...nie smiem się na ten temat wypowiadać, zauważyłam, że opowiadania mnożą sie na forum jak grzyby po deszczu i cóż...mają swoich czytelników.
Co do dłuuuuugaśnych opowiadań, to ja też raczej za nimi nie przepadam...przeczytałam ich jedynie trzy- w wakacje- "Captivate hearts" Breathless, "Finding yourself" Cookieman i "Everything you are" Javagin...jeśli chodzi i "Eyes like mine" to na razie powstrzymam sie od recenzji, jako że zakuwam od rana do wieczora i nic poza tym nie czytam
Popieram Nan- Breathless niewątpliwie jest zdolna autorką, ale nie wie kobieta kiedy skończyć tak było z Captive..." tak jest z "Aftermath"- ten grzeszek popełnili również twórcy LOTR:The Return of the King
Sztandarowym przykładem takiego opowiadania jest "Darkest Days" Ash, które znaleść mozna w dziale Awards Winners na roswellfanatics...przeczytałam je już dawno i w zasadzie chciałam zarekomendować...zdobyło nagrodę dla najlepszego opowiadania sf., napisane jest językiem który w jaiś zaskakujący sposób łączy duchowość ala RossDeidre z naukowo- medycznym bełkotem ( ja to uwielbiam ), generalnie Ash to bardzo dobra autorka...w czym więc problem? W tym, że choć początkowo siedziałam ze łzami wzruszenia i grozy w oczach, potem juz tylko zwijałam się ze śmiechu...liczba plag egipskich która spadła na bohaterów, ze szczególnym uwzględnieniem Liz i Maxa, bije na głowę "Trędowatą" i "W kamiennym kręgu" (może niektórzy kojarzą to wybitne arcydzieło filmogragii argentyńskiej ) , autorka nie ma zielonego pojęcia kiedy skończyć, czarny charakter zmartwychstaje tysiąc razy ( gorzej niż w "Teksańskiej masakrze piłą łańcuchową")- szczególnie wredny jest pod tym względem niejaki Crotazon- tatuś Tess- za cholerę nie dało sie pokraki zatłuc.
Liz była- niewidoma, niemal zabita przez Tess ( a żeby to raz), prawie zagryziona przez niedźwiedzia ( który nie był niedźwiedziem), porażona przez Łowcę Kosmitów, porwana i torturowana przez FBI+ w bonusie Mr. Crotazon sponiewierał ją trzy razy na lewą stronę. Istna Esmeralda, innymi słowy
Max miał sie troche lepiej- zaledwie zraniony przez złego kosmitę, porażony przez łowcę kosmitów, ciężko postrzelony w dniu slubu (własnego)- zasłonił Liz, a jakże, schwtany przez FBI- na szczęście zdążyli tylko zedrzeć z niego ubranie, gdy pojawiliła się RYCZĄCA ZIELONA FURIA (czytaj- Liz) i przyrządziła z nich wszystkich kotlety. Ach- zapomniałam jeszcze o bonusie i Mr. Crotazonie
Dodatkowo każdy rozdział kończył się tym, że ktoś tracił przytomność AWWW a Maria to wogóle ostatnich dziesięć spędziła dyndając na ramieniu Michaela- wyjątkowo ambitna rola- by na końcu zblastować Mr. Crotazona- to znaczy ja myslałam że to już koniec
A!- odnośnie dyndania i noszenia- to w sumie tylko drobiazg, ale zwrócił moją uwagę. W co dugim opowiadaniu któś tam pada i trzeba go nieść- najczęściej Liz więc jest okazja do rooomantycznych i wzruuuuuszających scen z Maxem w roli głównej i główką Liz wtuloną w jego pierś w drugoplanowej. Gorzej, kiedy klapnie któryś z panów- Michael niosący Maxa to żadna nowość i cóż- mimo stalowych mięśni zdobiących jego pierś Max jest powiedzmy szczerze- chudy.
Ale trafiłam też na sytuację odwrotną- kiedy to Max niesie....Straszliwa wizja Maxa przełamanego na pół nawiedziła moją głowę Nie będę wdawać się w szczegóły anatomicznej budowy obojga panów- ale ludzie- błagam, nie narażajcie mnie na taki stres więcej
To jak powiedziałam, był jednak drobiazg- gorzej że świetne, wymienione wyżej opowiadanie, zostało nieco sknocone- ponieważ autorka nie wiedziała, kiedy skończyć. Momo to polecam opowiadania Ash, zwłaszcza "Torn"- znajdziecie je wszystkie na crashdownie.
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Eh... Dywagacje na temat poziomu zostały przerzucone do "Prywatnych", żeby nie denerwować społeczeństwa. Tam można pisać takie rzeczy...
Chodzi mi raczej o Michaela... Trochę mi to do niego nie pasuje. I to bezpieczeństwo - no dobra... nie jestem fanką Michaela, ale jak dla mnie to on raczej kojarzy mi się z "asshole" (czemu w opowiadaniach jest tak dużo tego słowa...? ). BTW, w ramach polepszania nastroju przeczytałam dzisiaj "Searching for Liz Parker" Midway Max (to chyba dziewczyna.... a może chłopak, bo o Liz... oj, co za różnica). Nominowane za najlepszy portret Maxa (chyba dziewczyna ) i tego... a, za Is też. Co do Is to się zgadzam, bardzo miła. ALE - Seraching jest również nominowane za najlepszy portret Guerina - asshole Ha. No dobrze, jestem niesprawiedliwa, w sumie był całkiem fajny, ale coś z tego chyba w tym jest (ktoś to zrozumiał? ) (Most Memorable Line: Max to Isabel... I need someone to help me piss her off. Someone who’ll really get under skin and get her blood boiling.
Isabels' reply... Not a problem. I’ll send Michael. )Nie mówiąc już o tym, że fik jest również nominowany jako Best Dreamer Owszem, było... oryginalne, ale wolę Eyes Like Mine, Revealtions i A Walk In A Park. Fajne było, ale do tego stopnia? I mam wrażenie, że Autorka ma zapędy do NC-17, ale się przed tym powstrzymuje. Pamiętacie sny Isabel o Michaelu na skałach? No więc Max i Liz wcielili to w życie Taa... "Cliff-hanger-sex"... bez żadnych szczegółów, na szczęście.
No i teraz mam problem, bo nie wiem, co czytać Mam do wyboru długą Deejonaise, gdzie wiem, że Max cierpi za cały świat i jeszcze trochę, albo "To Have And To Hold" Pathos... Lizziett, czytałaś to może? Wiem, że to jest NC-17 i że Max nie może odkleić łap od Liz, gdy Xa... gdy dziecko siedzi zamknięte, ale... Pod koniec jest chyba ciekawe (wyciuąwszy uprzednio te wszystkie sceny łóżkowe, to nie harlequin).
Jak będą wakacje, to chyba przeczytam to Darkest Days Z czystej ciekawości co do tej pokraki I nie zdziwiłabym się, gdyby to Tess albo ktoś wynajęty przez jej tatusia był tym niedźćwiedziem, który nie był niedźwiedziem
Poza tym trzeba przecież pokazać tym tępogłowym niedowiarkom (czytaj - Candies i innym stworom) że prawdziwa miłość przetrwa wszystko A motyw śplepoty już gdzieś był - ale ja mam sklerozę i nie wiem gdzie.
I ach! Jakie to romantyczne... Która dziewczyna nie chciałaby, żeby jej mąż (doszły czy niedzoszły?) zasłaniał ją własnym ciałem... To takie, chlip!, romantyczne...
O rany...! Max niosący Michaela... Na plecach go niósł...? Oj, nie mogę....! Zastanawiające, że jakoś nie spotkałam się z tym, żeby to Kyle bawił się w wielbłąda. Ojoj, gdyby to Max miał ponieść Kyle'a... Chyba by go za nogę ciągnął
A, tak jeszcze... Zauważyliście, że w głosowaniu na RF jako czarny charakter jest nominowana WYŁĄCZNIE Tess? Ależ ci ludzie jej nie znoszą...
Ucz się, Lizziett, ucz, chyba też powinnam wrócić do biologii, ale jakoś układ pokarmowy i oddechowy człowieka, z tymi wszystkimi żyłami wrotnymi i francuskimi odpowiednikami jakoś mnie nie zachwyca
Chodzi mi raczej o Michaela... Trochę mi to do niego nie pasuje. I to bezpieczeństwo - no dobra... nie jestem fanką Michaela, ale jak dla mnie to on raczej kojarzy mi się z "asshole" (czemu w opowiadaniach jest tak dużo tego słowa...? ). BTW, w ramach polepszania nastroju przeczytałam dzisiaj "Searching for Liz Parker" Midway Max (to chyba dziewczyna.... a może chłopak, bo o Liz... oj, co za różnica). Nominowane za najlepszy portret Maxa (chyba dziewczyna ) i tego... a, za Is też. Co do Is to się zgadzam, bardzo miła. ALE - Seraching jest również nominowane za najlepszy portret Guerina - asshole Ha. No dobrze, jestem niesprawiedliwa, w sumie był całkiem fajny, ale coś z tego chyba w tym jest (ktoś to zrozumiał? ) (Most Memorable Line: Max to Isabel... I need someone to help me piss her off. Someone who’ll really get under skin and get her blood boiling.
Isabels' reply... Not a problem. I’ll send Michael. )Nie mówiąc już o tym, że fik jest również nominowany jako Best Dreamer Owszem, było... oryginalne, ale wolę Eyes Like Mine, Revealtions i A Walk In A Park. Fajne było, ale do tego stopnia? I mam wrażenie, że Autorka ma zapędy do NC-17, ale się przed tym powstrzymuje. Pamiętacie sny Isabel o Michaelu na skałach? No więc Max i Liz wcielili to w życie Taa... "Cliff-hanger-sex"... bez żadnych szczegółów, na szczęście.
No i teraz mam problem, bo nie wiem, co czytać Mam do wyboru długą Deejonaise, gdzie wiem, że Max cierpi za cały świat i jeszcze trochę, albo "To Have And To Hold" Pathos... Lizziett, czytałaś to może? Wiem, że to jest NC-17 i że Max nie może odkleić łap od Liz, gdy Xa... gdy dziecko siedzi zamknięte, ale... Pod koniec jest chyba ciekawe (wyciuąwszy uprzednio te wszystkie sceny łóżkowe, to nie harlequin).
Jak będą wakacje, to chyba przeczytam to Darkest Days Z czystej ciekawości co do tej pokraki I nie zdziwiłabym się, gdyby to Tess albo ktoś wynajęty przez jej tatusia był tym niedźćwiedziem, który nie był niedźwiedziem
Poza tym trzeba przecież pokazać tym tępogłowym niedowiarkom (czytaj - Candies i innym stworom) że prawdziwa miłość przetrwa wszystko A motyw śplepoty już gdzieś był - ale ja mam sklerozę i nie wiem gdzie.
I ach! Jakie to romantyczne... Która dziewczyna nie chciałaby, żeby jej mąż (doszły czy niedzoszły?) zasłaniał ją własnym ciałem... To takie, chlip!, romantyczne...
O rany...! Max niosący Michaela... Na plecach go niósł...? Oj, nie mogę....! Zastanawiające, że jakoś nie spotkałam się z tym, żeby to Kyle bawił się w wielbłąda. Ojoj, gdyby to Max miał ponieść Kyle'a... Chyba by go za nogę ciągnął
A, tak jeszcze... Zauważyliście, że w głosowaniu na RF jako czarny charakter jest nominowana WYŁĄCZNIE Tess? Ależ ci ludzie jej nie znoszą...
Ucz się, Lizziett, ucz, chyba też powinnam wrócić do biologii, ale jakoś układ pokarmowy i oddechowy człowieka, z tymi wszystkimi żyłami wrotnymi i francuskimi odpowiednikami jakoś mnie nie zachwyca
Z pewną taką nieśmiałością zapytam czy to forum było wczoraj znowu niedostępne przez pół dnia? Bo jak usiłowałam wleść wieczorem, to delikatnie mówiąc- odmówiło współpracy. A chciałam wrzucić coś zabawnego.
Nie Nan, nie czytałam ani "To have and to hold" ani "Searching...."...jeśli idzie o najlepszego Maxa, to głosowałam na "Serendipity" i"Revelations"- of course.
Co do Michaela, to ja osobiście go lubię i wolę kiedy jest opisywany taki, jaki był w serialu...porywczy, szorstki, niezależny i trochę cyniczny....jednocześnie jednak lojalny- i gdy trzeba- serdeczny i przyjacielski. Śmieszy mnie zarówno, gdy zachowuje się neandertalczyk bez grama mózgu- w czym celuje Breathless smieszy mnie gdy robi sie z niego obrońcę skrzywdzonych dziewczątek, który na dodatek wygłasza same mądrości niezgłębione.
Deejonaise- pewnie masz na myśli "And the road shall lead you home?" Nie czytałam, ale słyszałam że jest to kolejne "bardzo kontrowersyjne opowiadanie" i "wielu fanów Liz je bojkotuje" - skoro tak, to chyba z nimi kiepsko...sądząc po potężnym feedbacku jaki dostaje Dee.
Cóż, Liz w jej opowiadaniach nie jest tą świętą Lilią zmiażdżoną buciorem Maxa ( jak zazwyczaj)- zdaniem Deejonaise oboje popełniali błędy i oboje muszą za nie zapłacić.
Moim skromnym zdaniem Max popełnił znacznie gorsze, ale miło że ktoś dla odmiany nie klepie wkółko "wszystko jest winą Maxa, łącznie z dziurą ozonową i epidemią SARSA"....ile mozna?
Generalnie Liz w opowiadaniach przejawia jakieś agresywne skłonności kiedy to ona jest w niebezpieczeństwie, Maxio zazwyczaj rzuca się i zasłania ją własnym ciałem, ewentualnie pada na kolana, zalewa się łzami i błaganiami, mamrocząc jakieś głupoty w stylu "zabijcie mnie"&"nie róbcie jej krzywdy" . To zupełnie nie w stylu naszej Liz...kiedy ktoś tknie Maxia małym palcem, zamienia się w bezlitosną, ciskającą zielonymi pirunami furię, która obraca połowę stanu w perzynę....hm...myslę że "Stand up bitch" nie jest tu bez znaczenia
Nie Nan, nie czytałam ani "To have and to hold" ani "Searching...."...jeśli idzie o najlepszego Maxa, to głosowałam na "Serendipity" i"Revelations"- of course.
Co do Michaela, to ja osobiście go lubię i wolę kiedy jest opisywany taki, jaki był w serialu...porywczy, szorstki, niezależny i trochę cyniczny....jednocześnie jednak lojalny- i gdy trzeba- serdeczny i przyjacielski. Śmieszy mnie zarówno, gdy zachowuje się neandertalczyk bez grama mózgu- w czym celuje Breathless smieszy mnie gdy robi sie z niego obrońcę skrzywdzonych dziewczątek, który na dodatek wygłasza same mądrości niezgłębione.
Deejonaise- pewnie masz na myśli "And the road shall lead you home?" Nie czytałam, ale słyszałam że jest to kolejne "bardzo kontrowersyjne opowiadanie" i "wielu fanów Liz je bojkotuje" - skoro tak, to chyba z nimi kiepsko...sądząc po potężnym feedbacku jaki dostaje Dee.
Cóż, Liz w jej opowiadaniach nie jest tą świętą Lilią zmiażdżoną buciorem Maxa ( jak zazwyczaj)- zdaniem Deejonaise oboje popełniali błędy i oboje muszą za nie zapłacić.
Moim skromnym zdaniem Max popełnił znacznie gorsze, ale miło że ktoś dla odmiany nie klepie wkółko "wszystko jest winą Maxa, łącznie z dziurą ozonową i epidemią SARSA"....ile mozna?
Liz najwyraźniej nie podziela twojego zdania- krótko mówiąc- darła się się jak obłąkana. I ja sie jej osobiście nie dziwię....przetrwała Tess, slepotę, niedźwiedzia który nie był niedźwiedziem. armię złych kosmitów, więź mentalną z Michaelem i wreszczie, wreszcie udało się zawlec Maxa przed ołtarz a tu taki numer! Na jej miejscu też czułabym się sfrustrowana.I ach! Jakie to romantyczne... Która dziewczyna nie chciałaby, żeby jej mąż (doszły czy niedzoszły?) zasłaniał ją własnym ciałem... To takie, chlip!, romantyczne
Generalnie Liz w opowiadaniach przejawia jakieś agresywne skłonności kiedy to ona jest w niebezpieczeństwie, Maxio zazwyczaj rzuca się i zasłania ją własnym ciałem, ewentualnie pada na kolana, zalewa się łzami i błaganiami, mamrocząc jakieś głupoty w stylu "zabijcie mnie"&"nie róbcie jej krzywdy" . To zupełnie nie w stylu naszej Liz...kiedy ktoś tknie Maxia małym palcem, zamienia się w bezlitosną, ciskającą zielonymi pirunami furię, która obraca połowę stanu w perzynę....hm...myslę że "Stand up bitch" nie jest tu bez znaczenia
Ja już nie wiem na czym go niósł, ale tak czy inaczej było to sprzeczne z prawami fizyki.A Kyle niebożątko to chyba jednak zostawią w spokoju...on jest najmniejszy z nich wszystkich...biedaczek.O rany...! Max niosący Michaela... Na plecach go niósł...? Oj, nie mogę....! Zastanawiające, że jakoś nie spotkałam się z tym, żeby to Kyle bawił się w wielbłąda. Ojoj, gdyby to Max miał ponieść Kyle'a... Chyba by go za nogę ciągnął
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Wiedziałam, że nie zapisało mi tego wcześniejszego posta Trudno. I tak go wcześniej przekopiowałam, żeby się później nie wściekać... W ramach odsterowywania się przed szkołą (koniec ferii) obejrzałam Chant Down Babylon i stwierdziłam, że ten odcinek w ogóle się nie zmienił. Ciekawe, nie?
Owszem, wczoraj było niedostępne przez pół dnia (dzisiaj też). Układ pokarmowy i oddechoiwy wychodzi mi już nosem i mam dosyć.
I owszem, chodziło mi właśnie o to opowiadanie - faktycznie jest... kontrowersyjne. Nie czytałam go jeszcze, ale przy ściąganiu na dysk zauważyłam pewne fragmenty... Liz zdaje się wypina na Maxa i Isabel rzuca się na nią z pazurami. Dookoła panny Parker kręci się jakiś David (popularne imię w stosunku do Liz), a jeden z rozdziałów był w kategorii, uwaga - R - za przemoc W ostatnim zdaniu tej części Max i Liz leżeli gdzieś nie wiem gdzie, oboje mocno poturbowani, przez co albo kogo - nie wiem, w sumie z Liz niezła powtora. Biedny Max.
Zdaniem Dee to chyba raczej wszyscy dookoła popełniali błędy, za które ma płacić nie kto inny jak Max. Nie ma to jak przypadkowa strzelanina, w wyniku której Max wpada w śpiączkę, albo jak kolejna strzelanina (i to przez kogo urządzona! Przez zakochaną w nim pannę!), po której Max zamyka się w sobie, biedaczek, albo zgoła jak wojna, po której wpada się w alkoholizm i lekomanię... Przy czym na ogół jego wina równała się temu, że chciał jak najlepiej.
Kyle najmniejszy... No załóżmy. Ale za to nikt nie pobije go pod względem humoru, nawet Maria. Nawet w połączeniu z Michaelem.
Owszem, wczoraj było niedostępne przez pół dnia (dzisiaj też). Układ pokarmowy i oddechoiwy wychodzi mi już nosem i mam dosyć.
I owszem, chodziło mi właśnie o to opowiadanie - faktycznie jest... kontrowersyjne. Nie czytałam go jeszcze, ale przy ściąganiu na dysk zauważyłam pewne fragmenty... Liz zdaje się wypina na Maxa i Isabel rzuca się na nią z pazurami. Dookoła panny Parker kręci się jakiś David (popularne imię w stosunku do Liz), a jeden z rozdziałów był w kategorii, uwaga - R - za przemoc W ostatnim zdaniu tej części Max i Liz leżeli gdzieś nie wiem gdzie, oboje mocno poturbowani, przez co albo kogo - nie wiem, w sumie z Liz niezła powtora. Biedny Max.
Zdaniem Dee to chyba raczej wszyscy dookoła popełniali błędy, za które ma płacić nie kto inny jak Max. Nie ma to jak przypadkowa strzelanina, w wyniku której Max wpada w śpiączkę, albo jak kolejna strzelanina (i to przez kogo urządzona! Przez zakochaną w nim pannę!), po której Max zamyka się w sobie, biedaczek, albo zgoła jak wojna, po której wpada się w alkoholizm i lekomanię... Przy czym na ogół jego wina równała się temu, że chciał jak najlepiej.
Kyle najmniejszy... No załóżmy. Ale za to nikt nie pobije go pod względem humoru, nawet Maria. Nawet w połączeniu z Michaelem.
biedactwo...pocieszę cię że mi wychodzi narodowy ruch ukraiński.Układ pokarmowy i oddechoiwy wychodzi mi już nosem i mam dosyć
Widzisz Nan, ostatnio doszłam do wniosku, że Dreamersi dzielą się na trzy frakcje: A, B i C.
Frakcja A to ci co wolą Liz, czyli np. Angela, Lelea, Mockinbird. Czytamy wtedy o Liz świętej Lilii, Liz męczennicy, Liz bohaterce, Liz Buffy, Liz wojowniczce, Liz wampie itd itp. Wdg tej opcji Max większość czasu powinien spędzać w pozycji klęczącej z różą w zębach, na przemian zawodzić coś pod balkonem naszej heroiny, ewentualnie główkować, co by tu jeszcze zrobić, żeby się jej podlizać. A żeby tam tylko Max!! Szczytam ambicji Michaela, Kyle'a i Alexa jest wystąpić w roli jej szofera ewentualnie dywanika pod łóżkiem. Jeśli któraś z dziewczyn (Maria, Iza albo Tess) odważy się słabo zaprotestować, natychmias zostaje okrzyknięta świnią, podłą egoistką i generalnie świrniętą wariatką. Jeśli już pojawia się Kavaar, natychmias usycha z miłości na jej widok. Na 100& okaże się ona królową siedmiu planet (Antart to za skromnie), Max w ostateczności pałacowym woźnicą. Liz na przemian mdleje, umiera, zapada w śpiączkę, jest porywana, słowem- klimaty jak z powieści dla sentymentalnych idiotek.
Frakcja B to ci co wolą Maxa- czyli np. Deejonaise, Tasyfa, Sylvia 37, Carol000. Wtedy czytamy o Maxie do dziewiątej potęgi- wiecznie stroskanym, przejętym, gotowym do rozlicznych poświęceń romantycznym wzdychulcu Nikt, ale to absolutnie nikt go nie rozumie. Isabel dręczy, Michael poniewiera, Tess prześladuje, Kyle zatruwa życie, chociaż on dla nich wszystkich gotów jest wskoczyć do wulkanu. Wszyscy jednak mają okazję sie nawrócić, kiedy tylko Max z czymś się zderzy. Wówczas następuje zbiorowe labidzenie i skrucha przy łożu konającego.
W przeciwnieństwie do frakcji A (święta Liz), Max posiada jednak wady
Frakcja C to ci, którzy lubią oboje jednakowo (Kath7, EmilyluvsRoswell, Breathless)- czyli harmonia, równowaga i umiar- to co tygyski lubią najbardziej
PS. Nie chcę przez to powiedzieć, że opowiadania z frakcji A i B są beznadziejne- wiele jest b.dobrych, jeżeli przymnkąć oko na te irytujące tendencje.
Ja ostatnio delektowałam się "Balance"...też się nie starzeje
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
As promised, a complete listing of all previous winners in the Roswell Fanatics Fanfiction Awards. You'll have to wait another week for this round's winners!
http://www.roswellfanatics.net/viewtopic.php?t=5158
http://www.roswellfanatics.net/viewtopic.php?t=5158
Thank you, Kath!
A co do twojego podziału, Lizziett - można by to jeszcze uściślić - na Liz cierpiącą i na Liz wszechwładną, na Maxa - pokutnika i na Maxa - króla. Czytam teraz jakieś coś, z oznaczeniem NC-17 i tylko podejrzliwie zerkam, czy nie wlatują do łóżka. Całe szczęście na razie tego nie robią, widać kategoria jest za pewną przemoc. Ale wykręca mnie, bo oczywiście wszyscy odwracają się od Maxa i uważają go za kretyna, chama i półgłówka. Aż mnie ciska. Zadziwiające, jaka to różnica między opowiadaniami Dee, gdzie Max z zasady cierpi, ale gdzie przynajmiej... to cierpienie jest zupełnie innego typu. Nie potrafię tego wyrazić, ale... czytając fiki Dee mogę swobodnie płakać nad Maxem bo wiem, że autorka też nad nim płakała A czytając to coś... ("Closer" na rf) wcale nie jestem pewna, czy Max to taki dobry facet. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie że ze słów autorki bucha czasami przekonanie "wynoś się ty patałachu i nie łam jej serca". Wstręt człowieka bierze, gdy Maxiu zostawia Liz, by ratować syna - źle. Trafia do swoistego kicia i gdy w końcu zjawia się w Roswell, Liz jest męczennicą. Gdy porywają dzieciaczki - jeszcze gorzej, bo ten kretyn pozwolił zabrać się na Antar by ratować siostrzyczkę z łap Kivara. Oczywiście to przez niego Is daje się gwałcić i Michael jest wielki-święty. Głupi Max powinien dać się zatłuc. A kiedy w końcu sterany wraca na Ziemię, Liz rzecz jasna nie jest gotowa na związek z biednym chłopakiem, w nosie ma to, że ona też go niegdyś krzywdziła i nagle syn Maxa stwierdza, że on woli Liz niż tatusia, który dla niego narażał kark. Uff, to dopiero połowa opowiadania zdaje się...
Chyba za bardzo narzekam. W Aftermath nic się nie dzieje, w Cloer dzieje się za dużo i też mi się nie podoba...
A co do twojego podziału, Lizziett - można by to jeszcze uściślić - na Liz cierpiącą i na Liz wszechwładną, na Maxa - pokutnika i na Maxa - króla. Czytam teraz jakieś coś, z oznaczeniem NC-17 i tylko podejrzliwie zerkam, czy nie wlatują do łóżka. Całe szczęście na razie tego nie robią, widać kategoria jest za pewną przemoc. Ale wykręca mnie, bo oczywiście wszyscy odwracają się od Maxa i uważają go za kretyna, chama i półgłówka. Aż mnie ciska. Zadziwiające, jaka to różnica między opowiadaniami Dee, gdzie Max z zasady cierpi, ale gdzie przynajmiej... to cierpienie jest zupełnie innego typu. Nie potrafię tego wyrazić, ale... czytając fiki Dee mogę swobodnie płakać nad Maxem bo wiem, że autorka też nad nim płakała A czytając to coś... ("Closer" na rf) wcale nie jestem pewna, czy Max to taki dobry facet. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie że ze słów autorki bucha czasami przekonanie "wynoś się ty patałachu i nie łam jej serca". Wstręt człowieka bierze, gdy Maxiu zostawia Liz, by ratować syna - źle. Trafia do swoistego kicia i gdy w końcu zjawia się w Roswell, Liz jest męczennicą. Gdy porywają dzieciaczki - jeszcze gorzej, bo ten kretyn pozwolił zabrać się na Antar by ratować siostrzyczkę z łap Kivara. Oczywiście to przez niego Is daje się gwałcić i Michael jest wielki-święty. Głupi Max powinien dać się zatłuc. A kiedy w końcu sterany wraca na Ziemię, Liz rzecz jasna nie jest gotowa na związek z biednym chłopakiem, w nosie ma to, że ona też go niegdyś krzywdziła i nagle syn Maxa stwierdza, że on woli Liz niż tatusia, który dla niego narażał kark. Uff, to dopiero połowa opowiadania zdaje się...
Chyba za bardzo narzekam. W Aftermath nic się nie dzieje, w Cloer dzieje się za dużo i też mi się nie podoba...
Dobra, nie wytrzymałem. Tyle się tutaj naczytałem o ff w orginale, że zalogowałem się na RF i wyruszyłem w podbój świata fanfictionów. Trochę minęło, zanim połapałem się w o co chodzi na forum (niby takie same jak nasze ale..) i zaczynamy. Na pierwszy ogień poszła Rosdeidre i jej "Antarian Sky" - ech... monolog nt. Liz to stanowczo nie dla mnie. Nie dotrwałem nawet to końca chapterka . Może AN będzie "ciekawsze"? Pudło... Trafiłem na kolejny monolog, tym razem na temat cierpiącego Maxa. Odrobinę mniej cukierkowa sytuacja doprowadziła mnie do końca pierwszego rozdziału, ale na więcej jakoś nie miałem ochoty. Link wylądował w ulubionych, może na później. Trzecie podejście - słynne How to Disappear Completely. Znów rosterki miłosne i sercowe Liz. Cięcie! Widać Rosdeidre, mimo niezaprzeczalnego talentu, nie jest dla mnie.
Niezrażony szłem dalej - tym razem zabrałem się za Revelations, znane mi z tytułu z tego forum. Pech chciał, że znów trafiłem na okolice TEOTW. I znów klapa. Naszła mi myśl, że chyba faktycznie nie nadaję sie na czytelnika fanficków. Nic mi sie nie podoba, wszystko wydaje się nudne... Co ze mnie człowiek? Ostatni wybór. Postanowiłem poradzić się ludu i zerknąć na stronę z FF Awards, którą poleciła Kate. Nie, na pewno nie będzie to żaden dreamerek, candysek itp. Nie, najpiękniejsza scena pocałunku też mi nie odpowiada. W końcu mam! - "Searching for Liz Parker", opowiadanie, do którego przyciagnął mnie niesamowity obrazek, okazało się strzałem w dziesiatkę. Nie ma cierpiącej Liz, nie ma Future Maxa który się do niej dobiera , za to jest Max współczesny, który wraz ze swą siostrzyczką szuka swojej zaginionej Parker. Akcja wartka, ciekawe dialogi. W końcu coś dla faceta
Późnej natknąłem się jeszcze na takie majstersztyki jak Spin, Aftermath czy Broken Wings. Nie powiem, ulżyło mi, bo już się bałem, że odbiegam od roswelliańskiej normy. A tu po prostu się okazało, że płcie znacznie różnią sie gustami. Mam więc nadzieję, że wybaczycie mi narzekania na prozę Rodeidre czy EmilyluvsRoswell.
Anyway (jakie fajne powiedzonko wpadł mi jeszcze w oko tytuł Maxeo i Lizziet, ale mimo wszystko wolałem nawet nie zaczynać czytania.
Niezrażony szłem dalej - tym razem zabrałem się za Revelations, znane mi z tytułu z tego forum. Pech chciał, że znów trafiłem na okolice TEOTW. I znów klapa. Naszła mi myśl, że chyba faktycznie nie nadaję sie na czytelnika fanficków. Nic mi sie nie podoba, wszystko wydaje się nudne... Co ze mnie człowiek? Ostatni wybór. Postanowiłem poradzić się ludu i zerknąć na stronę z FF Awards, którą poleciła Kate. Nie, na pewno nie będzie to żaden dreamerek, candysek itp. Nie, najpiękniejsza scena pocałunku też mi nie odpowiada. W końcu mam! - "Searching for Liz Parker", opowiadanie, do którego przyciagnął mnie niesamowity obrazek, okazało się strzałem w dziesiatkę. Nie ma cierpiącej Liz, nie ma Future Maxa który się do niej dobiera , za to jest Max współczesny, który wraz ze swą siostrzyczką szuka swojej zaginionej Parker. Akcja wartka, ciekawe dialogi. W końcu coś dla faceta
Późnej natknąłem się jeszcze na takie majstersztyki jak Spin, Aftermath czy Broken Wings. Nie powiem, ulżyło mi, bo już się bałem, że odbiegam od roswelliańskiej normy. A tu po prostu się okazało, że płcie znacznie różnią sie gustami. Mam więc nadzieję, że wybaczycie mi narzekania na prozę Rodeidre czy EmilyluvsRoswell.
Anyway (jakie fajne powiedzonko wpadł mi jeszcze w oko tytuł Maxeo i Lizziet, ale mimo wszystko wolałem nawet nie zaczynać czytania.
Thanx Kath...and I love a lot of this banners....especially Max and Liz "The best portrayal"...those really get their true essence.
Nan, nie czytałam ale "Closer" ale autorką jest chyba Iztacie?? Przeczytałam gdzieś jej wypowiedź, że uwielbia w swoich opowiadaniach robić z Maxa drania, żeby potem ślicznie go zrehabilitować Masz więc odpowiedź
luki, jak to miło usłyszeć męski głos rozsądku mimo mojej miłości do Deidre i Emily, wybaczam ci tę profanację zwłaszcza po twoich ciepłych słowach o "Broken Wings"...które są naprawdę małym arcydziełkiem.
Nie mam zamiaru uchodzić za guru jeśli chodzi o męskie gusta ale wydaje mi się, że "A call of the arms" Bennie Ba mogłoby ci się podobać...to chyba najlepsze ( wszyscy tak twierdzą) opowiadanie SF...Liz jest żołnierzem Antaru oczywiście jest wątek jej miłości do Maxa, ale żadnych lukrów, landrynek, niespodziewanych ciąż i omdleń na horyzoncie nie widać znaleść można na Boardello- link podawaliśmy tu już dziesiątki razy, chociażby na pierwszej stronie, w Archiwum Autorów- Bennie BA- Complete Fics.
co sądzicie o tych banerach ?
Nan, nie czytałam ale "Closer" ale autorką jest chyba Iztacie?? Przeczytałam gdzieś jej wypowiedź, że uwielbia w swoich opowiadaniach robić z Maxa drania, żeby potem ślicznie go zrehabilitować Masz więc odpowiedź
to jednak od razu dysfalifikuje dla mnie to opowiadanie....żadnych gwałtów...być może jestem przewrażliwiona, ale niecierpię jak ktoś robi komerchę z tragedii, nie mając o niej jednocześnie zielonego pojęcia....wyjątek stanowi chyba "Torn" Ash, o którym wspominałam...tak jak o "Everything to you"...Max...i Pierce w detalach...dziękuję, ale stanowczo NIE.Oczywiście to przez niego Is daje się gwałcić i Michael jest wielki-święty
luki, jak to miło usłyszeć męski głos rozsądku mimo mojej miłości do Deidre i Emily, wybaczam ci tę profanację zwłaszcza po twoich ciepłych słowach o "Broken Wings"...które są naprawdę małym arcydziełkiem.
Nie mam zamiaru uchodzić za guru jeśli chodzi o męskie gusta ale wydaje mi się, że "A call of the arms" Bennie Ba mogłoby ci się podobać...to chyba najlepsze ( wszyscy tak twierdzą) opowiadanie SF...Liz jest żołnierzem Antaru oczywiście jest wątek jej miłości do Maxa, ale żadnych lukrów, landrynek, niespodziewanych ciąż i omdleń na horyzoncie nie widać znaleść można na Boardello- link podawaliśmy tu już dziesiątki razy, chociażby na pierwszej stronie, w Archiwum Autorów- Bennie BA- Complete Fics.
co sądzicie o tych banerach ?
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Ten z Tess jest rewelacyjny Ilekroć go widzę, to się uśmiecham.
A tak a propos - jest nowy rozdział Broken Wings... Już myślałam, że nigdy się nie doczekam.
Luki, zobaczymy, co powiesz po 40 części Aftermath - jak tam cię coś ruszy, to mnie obudźcie. Już nawet tego tematu nie sprawdzam...
Searching for LP takie sobie było... Na Discovering LP (sequel do szukania) już się chyba nie skuszę. A, i jeszcze jedno. Teraz im wytłumacz, o czym są "Korzenie". Aniołek-Hybrydka chciałaby wiedzieć...
Lizziett, może dotrwam do końca Closer. Może. Taki ładny tytuł, myślałam, że to będzie coś... I stanowczo jednak wolę sposób, w jaki Dee rehabilituje Maxa
A, i niech ktoś w końcu przeczyta "Running With Scissors", bo nie wiem, czy ta głupota tylko mnie się podobała, czy nie
Uuups, coś nagle późno się zrobiło, lecę, Norman Davis wzywa wielkim głosem. 120 stron...
A tak a propos - jest nowy rozdział Broken Wings... Już myślałam, że nigdy się nie doczekam.
Luki, zobaczymy, co powiesz po 40 części Aftermath - jak tam cię coś ruszy, to mnie obudźcie. Już nawet tego tematu nie sprawdzam...
Searching for LP takie sobie było... Na Discovering LP (sequel do szukania) już się chyba nie skuszę. A, i jeszcze jedno. Teraz im wytłumacz, o czym są "Korzenie". Aniołek-Hybrydka chciałaby wiedzieć...
Lizziett, może dotrwam do końca Closer. Może. Taki ładny tytuł, myślałam, że to będzie coś... I stanowczo jednak wolę sposób, w jaki Dee rehabilituje Maxa
A, i niech ktoś w końcu przeczyta "Running With Scissors", bo nie wiem, czy ta głupota tylko mnie się podobała, czy nie
Uuups, coś nagle późno się zrobiło, lecę, Norman Davis wzywa wielkim głosem. 120 stron...
Tu mam jeszcze dwa banerki, równie zabójcze jak ten z Tess:
Może wkleimy je sobie w sygnaturki, jak to zrobili wszyscy na RF?
Dziękuję za rozgrzesznie. Widać nie mam (jeszcze) doczynienia z fanatyczkami w krańcowym stadium rozwoju. To dobrze . Na pewno skorzystam z zaproszenia do przeczytania "A call of the arms" - z opisu zapowiada się naprawdę dobrze. Drobny wątek miłosny, za to dużo rozpierduchy (tak wnioskuję) - to tygryski lubią najbardziej Na razie jednak zagłębiam się w poszukiwania Parker, które wciągneły mnie do reszty. Widać gusta naprawdę są różne.
Nan, nie wytrzymam z ciekawości, jak nie zapytam, do jakiej szkoły chodzisz. Najpierw słyszę o dwujęzyczności, teraz o Normanie Davisie. To musi być jakieś naprawdę ciekawe miejsce.
Może wkleimy je sobie w sygnaturki, jak to zrobili wszyscy na RF?
Dziękuję za rozgrzesznie. Widać nie mam (jeszcze) doczynienia z fanatyczkami w krańcowym stadium rozwoju. To dobrze . Na pewno skorzystam z zaproszenia do przeczytania "A call of the arms" - z opisu zapowiada się naprawdę dobrze. Drobny wątek miłosny, za to dużo rozpierduchy (tak wnioskuję) - to tygryski lubią najbardziej Na razie jednak zagłębiam się w poszukiwania Parker, które wciągneły mnie do reszty. Widać gusta naprawdę są różne.
Nan, nie wytrzymam z ciekawości, jak nie zapytam, do jakiej szkoły chodzisz. Najpierw słyszę o dwujęzyczności, teraz o Normanie Davisie. To musi być jakieś naprawdę ciekawe miejsce.
Ooo, taa, miejsce strasznie oryginalne i intelygentne. XVI LO Sempołowskiej... zwykła dwujęzyczna. Teraz żałuję, że nie poszłam do hiszpańsko-polskiej A Davis - nie moja wina, że polonistka ma ambicje.
W nosie mam analizę wiersza i pracę o Chopinie. Chłopak nie żyje już od dłuższego czasu i moja przeróbka jego życiorysu i tak mu nie pomoże, zaczynam czytać "My Beloved Wife" - albo będę Ground Zero na całego, albo chociaż w części. A tak a props, z czystej ciekawości, bo mnie wczoraj naszło - czy ktoś czytał coś, gdzie primo - Liz byłaby tą złą - a secundo - Max byłby z Sereną? Nie koniecznie obie rzeczy na raz, aż tyle nie wymagam, ale... Mam już dosyć oglądania Sereny w związku z Kylem. Może jakiś Alex albo chociaż Michael...? Choć najchętniej to bym przeczytała właśnie o M/S...
A te sygnaturki - mają je tylko ci, którzy są nominowani. Co nie zmienia faktu, że ta z Tess jest najzabawiniejsza
PS: Jest jeszcze jedna. Zdaje się, że tą kategorię lubię najbardziej, przy czym w hakiś sposób zdaje się podzielam zdanie Katimsa...
W nosie mam analizę wiersza i pracę o Chopinie. Chłopak nie żyje już od dłuższego czasu i moja przeróbka jego życiorysu i tak mu nie pomoże, zaczynam czytać "My Beloved Wife" - albo będę Ground Zero na całego, albo chociaż w części. A tak a props, z czystej ciekawości, bo mnie wczoraj naszło - czy ktoś czytał coś, gdzie primo - Liz byłaby tą złą - a secundo - Max byłby z Sereną? Nie koniecznie obie rzeczy na raz, aż tyle nie wymagam, ale... Mam już dosyć oglądania Sereny w związku z Kylem. Może jakiś Alex albo chociaż Michael...? Choć najchętniej to bym przeczytała właśnie o M/S...
A te sygnaturki - mają je tylko ci, którzy są nominowani. Co nie zmienia faktu, że ta z Tess jest najzabawiniejsza
PS: Jest jeszcze jedna. Zdaje się, że tą kategorię lubię najbardziej, przy czym w hakiś sposób zdaje się podzielam zdanie Katimsa...
Racja Nan, miej w nosie a co tam.
Dzisiaj miałam pierwsze zajęcia z kursu "Kobiety we Francji w XV i XVI wieku"...wreszcie coś co mi się naprawdę podoba i przy czym dwie godziny schodzą jak pół...zresztą przyznam że od razu pomyślałam o tobie że pewnie byłabyś zachwycona...zwłaszcza kiedy babka zaproponowała nam wykłady po francusku to z katedry romanistyki, oni tam widocznie żyją w przekonaniu że 100% społeczeństwa płynnie porozumiewa się w języku żabojadów
Co do GZ, to czytałam tylko jedno "Lost&Found" Midwest Max...całkiem mi się zresztą podobało...znajdziesz na fanaticu w Works by Author...chyba jest nawet nominowane w kilku kategoriach....
Co ty sie tak tej Liz czepiłaś? Serena bardzo często występuje ale jako przyjaciółka Maxa- o wiele częściej niż Liz, choć tak przecież było w orginale....pamiętam za to skojarzenie Serena&Alex- we wspomnianym przeze mnie "Everything you are" Javagin....tylko ostrzegam- naprawdę koszmarna scena między Piercem a Maxem.
A wcale nie wszystkie...
i jeszcze cos dla Candy...ponętne klata Guerina zauważyliście w ilu opowiadaniavch służy za obiekt do spania? Śpi Maria, śpi Liz, śpi Isabel, Śpi Max ( w normalnych opowiadanich! )...chyba tylko Valenti nie spał
Dzisiaj miałam pierwsze zajęcia z kursu "Kobiety we Francji w XV i XVI wieku"...wreszcie coś co mi się naprawdę podoba i przy czym dwie godziny schodzą jak pół...zresztą przyznam że od razu pomyślałam o tobie że pewnie byłabyś zachwycona...zwłaszcza kiedy babka zaproponowała nam wykłady po francusku to z katedry romanistyki, oni tam widocznie żyją w przekonaniu że 100% społeczeństwa płynnie porozumiewa się w języku żabojadów
Co do GZ, to czytałam tylko jedno "Lost&Found" Midwest Max...całkiem mi się zresztą podobało...znajdziesz na fanaticu w Works by Author...chyba jest nawet nominowane w kilku kategoriach....
Co ty sie tak tej Liz czepiłaś? Serena bardzo często występuje ale jako przyjaciółka Maxa- o wiele częściej niż Liz, choć tak przecież było w orginale....pamiętam za to skojarzenie Serena&Alex- we wspomnianym przeze mnie "Everything you are" Javagin....tylko ostrzegam- naprawdę koszmarna scena między Piercem a Maxem.
A wcale nie wszystkie...
i jeszcze cos dla Candy...ponętne klata Guerina zauważyliście w ilu opowiadaniavch służy za obiekt do spania? Śpi Maria, śpi Liz, śpi Isabel, Śpi Max ( w normalnych opowiadanich! )...chyba tylko Valenti nie spał
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 13 guests