T: SPIN [by Incognito]

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Fri Feb 06, 2004 12:00 am

.........


.........


.


pojęcia nie mam jak podsumować to co przeczytałam.

....


pewnie zaraz najdzie mnie słowotok, ale musicie poczekać...


....


...


.

(jeszcze chwilkę).

...


...

dobra... spróbuję... Nie będzie ani po pierwsze, ani po drugie, bo wszystko na raz ciśnie mi się na język. Nie myślałam ,że aż tak bardzo się ucieszycie, nie przypuszczałam ,ża aż trak bardzo czekacie, nie przyszlo mi nawet do głowy, że ktoś chciałby kilka(naście) razy pod rząd umieścić tu swoją opinię... z uporem maniaka uderzając w klawisz i zaklinając moce forum, by naoliwiły swoje trybiki i ruszyły znów pełną parą...

Gralion... jak zobaczyłam twoje posty to ich wymowa mnie zatkala ;) Cokolwiek chciałeś tak wyrazić, ma to dziesięciokrotną moc. SERIO!

Kłopoty z forum mieli wszyscy, ja nie mogłam wstawić czapterka rano, ani po południu, w nocy wyczaiłam moment i ... nie wiedziałam, czy zaskoczyło. Zaskoczyło. Jestem szczęśliwa.

ELUNIU - mam kręciołka u siebie - to rzecz oczywista. Jesli komuś padnie cuś, to ... da znać. o formie książkowej też myślałam. gdybym odnalazła Incognito... szkoda, że nie rozumiałby moich wypocin, ale przynajmniej wiedziałby ile radości sprawił swoim opowiadaniem mnie i Wam.

Co do tych odstępów czasowych. Kolejna wiadomość. CORE będzie nosiło nazwę SEDNO i rozpocznie się punktualnie po ostatniej części Kręciołka.

Zajavko ... ja specjalnie tnę papier na A5, żeby łatwiej mieścił się w torbie i żeby nie zahaczał się o różności zapewnię mu oprawę nie z tzw. spirali, ale normalny grzbiecik :)!

RENYA!!!... o matko... nie wiem, co napisać! Chciałabym Was wszystkich uściskać :D

MAXEL? ... Ty już dobrze wiesz co , Ty... Ty Wiewiórze Ty... 8)
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

User avatar
Maxel
Fan
Posts: 671
Joined: Mon Jul 28, 2003 2:07 pm
Location: Wawa
Contact:

Post by Maxel » Fri Feb 06, 2004 1:57 am

Slonce - :respekt: :respekt: :respekt: :respekt: :respekt: :mrgreen:
Po co człowiek żyje ?Aby byćoczamiuszamii sumieniemStwórcy WszechświataTy baranie][-][ ][_][ ][\/][ //-\ ][\][

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Fri Feb 06, 2004 8:41 am

Leo, cokolwiek napiszesz, nawet jeśli jest to komentarz do opowiadania czy czyjejś wypowiedzi, od razu poprawia mi się humor. Masz niesamowity dar pisania, który tchnie optymizmem i humorem. Na początek dnia jak znalazł (szczególnie dla mnie bo zrywam się półgodziny wcześniej żeby dorwać w pracy forum).

User avatar
maddie
Fan
Posts: 970
Joined: Sat Jul 12, 2003 5:47 pm
Location: Kostrzyn k/Poznania
Contact:

Post by maddie » Sun Feb 08, 2004 12:55 pm

4 dni? WSPANIALE! Ah, i ta część była taka fajniutka :) Nie mogę się doczekać następnej
Image

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Sun Feb 08, 2004 7:53 pm

Kochani... ostatnio pojawiła się nowa cecha, dzięki której łatwo poznać roswellomaniaka. W oczach ma obitą stronę "nie można znaleźć serwera" :twisted: No ale dobrze już, bo mi przywileje cofną za bunt przeciwko "górze" ;) Cieszę się, że mogę punktualnie wrzucić Wam kolejny odcinek Kręciołka. Nie będę odpisywać szerzej na Wasze posty, bo jeszcze nie zdążę umieścić nawet tego. Ale postaram sie w wypowiedziach nadrobić, gdy już forum będzie działało bez przeszkód (bo będzie, prawda {o} ? )



Czapterek elewen.

Wygląda na to, że Maxa zatkało.

Jedzie prosto do celu, gdyby mnie ktoś pytał.

„Hm...” mówi.

„czy hm......hm....” mówi.

„tak?”

„czy ty... czy ty...” mówi.

„Nikomu nie powiedziałam, i nie zamierzam.”

Wypuszcza wstrzymywany oddech „to takie ... dziwne.”

Żuję mój paznokieć i gapię się przez okno, mój ból głowy został zastąpiony przez to koszmarne nerwowe ssanie w żołądku.”

„wszystko ok.?” pyta.

Jestem zmieszana.

„tak.”

„Boże” mówi, uśmiecha się za kierownicą „nie masz pojęcia jak długo czekałem, żeby móc komuś powiedzieć.”

Zakład, że nie chciałeś wybrać konkretnie mnie.

A może to miałam być ja., to znaczy, przecież w końcu powiedział mi to zeszłej nocy. Czemu powiedział mi to zeszłej nocy?

„czemu nikomu nie powiedziałaś?” pyta.

„Nikt nie musi wiedzieć.”

Max praktycznie podskakuje w fotelu. Założę się, że wręcz nie może się doczekać, by zdradzić mi szczegóły swojego małego, przepełnionego skruchą życia.

I wiecie co? Ja wręcz umieram z ciekawości, by to usłyszeć.

Więc” mówię „Robisz jakieś sztuczki?”

Prawdopodobnie to nie była najlepsza z rzeczy, o które mogłam spytać, ponieważ zanim dojechaliśmy do jego domu sweter zaczął mi ciążyć a czapeczka zrobiła się za mała. Mój klucz od domu upodobnił się do rozmiarów miniaturowej repliki Statuy Wolności a mnie otoczyło nieznane pole siłowe.

I jestem nową przyjaciółką Maxa Evansa.

I prawie zapomniałam, że mam go nienawidzić.

Zamyka drzwi i biega po pokoju pokazując mi jakieś nieznaczące kompletnie nic kosmiczne artefakty.

Nazywam je kompletnie nic nie znaczącymi, ponieważ kiedy pytam „Co to robi?” on po prostu uśmiecha się i mówi „pojęcia nie mam!”.

Z szafy wyciąga plakat i pokazuje mi świecącą orbitę na której to niby powinien żyć.

Mówi, że nie wie kim jest, nie wie czemu jest akurat tutaj ani co powinien tu robić. Mówi, ze powoli zaczyna mu to wisieć.

Mówi mi, że po prostu chce być człowiekiem.

A ja coś odczuwam i jest to zdecydowanie współczucie.

„Ni mogę uwierzyć” mówi „nie mogę uwierzyć, że tak to spokojnie przyjmujesz.”

Taka już jestem, spokojna jak ogórek.

„Powiedziałeś mi to zeszłej nocy, kiedy się spiłeś.”

„CO?”

„powiedziałeś mi, że jesteś kosmitą, kiedy prowadziłam konwersację z Eddiem, już wiedziałam, ale i tak mi powiedziałeś.”

Uśmiecha się „A, no tak.”

Myśli, że kłamię. To takie dziwne w stosunku do kłamcy, że kiedy mówisz prawdę nikt i tak ci nie wierzy. Coś jak łzy krokodyla. „powiedziałeś, powiedziałeś, że mam małą głowę i że jesteś kosmitą i ze wracasz z Tess.”

„Tak powiedziałem?”

„No.”

„Dziwne” mówi „Może, może po prostu pomyślałem, że ... że jesteś kimś... kimś, komu mogę powiedzieć.”

„Kimś?”

„no.” Mówi „Nie wyglądałaś na osobę, którą łatwo przestraszyć.”

Ta, oto ja, nieustraszona.

„Tak.” Mówię.

Powiedziałem ,ze masz naprawdę małą głowę?”

„MmmmmmmmHmmmm.”

Marszczy czoło „ok...”

I po raz pierwszy od godziny Max sam wpakował się w sidła.

Podchodzi do półki z książkami, zagubiony w myślach, i przegląda książki.

„Nadal jesteś na mnie wściekła?” pyta „Za to, że lubię Tess?”

A to z jakiej beczki?

Wyciąga książkę.

„nie, tylko wydaje mi się, że nieźle się sparzysz.”

Potakuje „Tak, prawdopodobnie tak będzie... ale muszę spróbować, racja?”

„Chyba tak.” Mówię.

Ale stek bzdur.

„Ona ma te oczy... wiesz?”

Ta... rzeczywiście ma ładne oczy.

Moje nie mogłyby być bardziej nudne.

„tak są CUDOWNE”.

Czy to właśnie oznacza bycie przyjacielem Maxa Evansa? Słuchać jego kultowych relacji o Tess?

„Byłaś kiedyś w nigdzie?” pyta.

Czy to jedno z tych zakodowanych pytań?

Mówię „Hmmm.”

„nigdzie, Nowy Meksyk, we wtorek podpisują tam książkę, powinniśmy tam pojechać.”

„Czemu nie zaprosisz Tess?”

„Nie chcę jechać z Tess” mówi „Jej by się nie podobało.”

A ja na to „Tylko jeśli spowrotem zmienisz mój klucz od domu w to czym był na początku.”

Powiedzcie wy mi kochani, czemu ja sama stawiam się w takich sytuacjach?

Dobra, zgoda, wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, że mam jakieś niezdrowe zainteresowanie nim.

Więc może ja...

Może ja...

Lubię go.

TROCHĘ.

Nie tak, żeby to w ogóle miało jakieś znaczenie, zwłaszcza przy tym całym uświęconym blablaniu o Tess.

I wiecie co, PRZYJACIELE, to nie takie złe wyjście. Chyba.

O Boże. Potrzebuję terapii.

Nie ma siły, żebym wytrzymała do wtorku.

Jak tylko wrócę do domu dzwonię po dr Amosa na jego awaryjny domowy numer.

„Halo?”

„Doktorze Amos, tu Liz, muszę zmienić datę naszego następnego spotkania na poniedziałek, nie mogę czekać do wtorku, proszę proszę proszę proszę mi powiedzieć, że ma pan wolny termin proszęęęęęęęęęęęęęęęęęęę.

„Liz?”

„TAK, Liz.”

„Jutro?”

„JUTRO”.

„Uspokój się, mogę cię umówić po szkole.”

„OOOOOOOO Boże.”

„Wszystko w porządku?”

„NIE.”

„ok., to porozmawiamy jutro, ok.?”

„Ok., pa.”

I mogę już tylko wierzyć, że dr Amos naprostuje mnie przed wtorkiem.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Sun Feb 08, 2004 8:26 pm

Oj, naprostuje, naprostuje.
Czemu tak krótko?!!!! Nie zdążyłam wczuć się w klimat a Ty ciach, koniec. Lubię te rozmówki Liz i Maxa, są takie "normalne", pełne niedopowiedzeń i szukania podtekstów co autor ma naprawdę na myśli. Tekst "porzebuję terapii" zacznę w myślach powtarzć w ostatnią sobotę lutego - mam pracę, jest zamknięcie miesiąca i dużur mam z szefową, nie mam szans by wyjść z roboty o normalnej porze. Ta, bezwzględnie potrzebuję terapii, po jaką chorobę pisałam się na tą sobotę???????? Zastanawiam się nad tym tak samo jak Liz nad tym czy lubi Maxa czy też nie.

zajavka
Zainteresowany
Posts: 373
Joined: Mon Sep 15, 2003 5:58 pm

Post by zajavka » Sun Feb 08, 2004 8:32 pm

Rzeczywiście króciuteńko. Ale lepiej mniej i częściej niż dużo i rzadziej :mrgreen: Czapterek jak zwykle zajebisty, cytując Graaliona :roll:
LEO, dzięki za rady techniczne. Dzisiaj wieczorem odbędzie się rytualne drukowanie :wink:
Jam jest kielich bez dna. Jam jest śmierć bez grobu. Jam jest imię bez imienia.

liz
Fan
Posts: 569
Joined: Sun Dec 21, 2003 5:31 pm

Post by liz » Sun Feb 08, 2004 8:54 pm

Następna część! Już czytam :!:

-------------------> chwila (dosłownie :cheesy:)<---------------------------

Czemu tak krótko? Oczywiście nie muszę pisać że ciekawa część, bo to jak zwykle wiadomo. I następne odliczanie! Jeszcze

------> 4 dni<-------

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Sun Feb 08, 2004 9:27 pm

Zażalenia do Incognito ;)

Ja powiem szczerze, że niektóre czapterki są w sam raz, niektóre błyskawicznie mijają, inne są... kobylaste. sami widzieliście po czapterku dziesiątym. Był calkiem spory. Weźcie też prosze pod uwagę fakt, że bez względu na długość czapterka dostarczam kolejne przetłumczone rozdzialiki regularnie ;) a już w czwartek czapterek 12 ;)

RENYA - sejsa a szefową .. :D CUDNIE! Po prostu CUDNIE!

a tak BTW :) komu by się nie przydała terapia w dzisiejszych czasach ;)
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

liz
Fan
Posts: 569
Joined: Sun Dec 21, 2003 5:31 pm

Post by liz » Sun Feb 08, 2004 10:12 pm

W czwartek... to dobrze... a następna część po tej czwartkowej w poniedziałek? To już trochę gorzej, bo od poniedziałku mam ferie i wyjeżdżam, ale może gdzieś tam gdzie pojadę będzie jakaś kawiarenka internetowa... oby.. nie wytrzymam bez kręciołka :cheesy:

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Mon Feb 09, 2004 12:09 am

zanim dojechaliśmy do jego domu sweter zaczął mi ciążyć a czapeczka zrobiła się za mała. Mój klucz od domu upodobnił się do rozmiarów miniaturowej repliki Statuy Wolności a mnie otoczyło nieznane pole siłowe.
I to jest to co kocham w Kręciołku. Humor. Max odprawia te swoje czary , mary i cieszy sie z tego jak dziecko. Już go widzę. To znowu zupełnie inny Max (rozmawialiśmy o jego charakterze w różnych opowiadaniach, w czytelni ) Rozmarzony, eteryczny, tkliwy, troskliwy. Ale taki, ktory usiłuje zaimponować dziewczynie tym kim jest, pus szalony wypad z nią do dr Amosa...tego jeszcze nie mieliśmy.
Cudownie, Leo. Dzięki. :P

User avatar
Graalion
Mroczny bóg
Posts: 2018
Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
Contact:

Post by Graalion » Mon Feb 09, 2004 12:22 am

Cóż mogę powiedzieć? Chapterek jak zwykle świetny. Nic dodać, nic ująć. Czekam na następny.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Mon Feb 09, 2004 7:57 pm

Dziś weszłam tu bez problwemów i rozkoszowałabym się istotą wylewnych wypowiedzi jakie sa w moim stylu, gdyby nie świadomość, że mogę nie zdążyć dokończyć wątek lub odnależć się w moich dygresjach a forum wysiądzie, dlatego będę pisać w miarę (jak na moje możliwości ;) ) krótko :)

Kochani, to WY jesteście napędem Kręciołka. Niejeden z Was, a raczej niejeden z Nas ma co jakiś czas porządnego kręcioła. Może jeszcze nie wie co jest ... SEDNEM ( :twisted: ) ale może wkrótce się dowie, lub kręcioł znajdzie inną oś i złośliwie przerzuci się w inną część naszego życia. Na razie sama cieszę się jak dziecko czytając to opowiadanie. Powiedziałabym więcej, ale.. na razie zamilknę (wierzcie mi, że dla mnie to prawdziwa katorga :D )

Max - tak jak dokładnie napisała ELA, jest inny. Idzie za Liz jak po sznurku, ale sami widzicie, że nie od początku. Poza tym ten Max to Max zakochany w Tess, ale why, warum i perche... doweicie się juz niebawem, ale większość z Was zapewne wie, że SEDNO opowiadania tkwi w jego drugiej księdze... Razem są niepokonani. Niepokonane. Oni - bohaterowie, One - opowiadanka, książki, whatever ;)

Licytacja na największą korbę vel kręcioła, temat z MI w uszach podczas włamania do dr Amosa, Liz nie jest święta, Max jest pokręcony, Tess cierpiąca... ech. :)

Wasze odliczanie mnie mobilizuje! Dzięki!
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

liz
Fan
Posts: 569
Joined: Sun Dec 21, 2003 5:31 pm

Post by liz » Mon Feb 09, 2004 8:06 pm

Nie ma sprawy (przynajmniej z mojej strony :cheesy:) W końcu jeszcze
-------->3 dni :cheesy:<------

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Wed Feb 11, 2004 1:03 pm

Było 4, bylo 3, 2 przegapiono, ale będzie 1.
A więc do biegu, gotowi ....

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Wed Feb 11, 2004 4:43 pm

Cóż, cóż, cóż... I ponownie muszę wyrazić mój podziw i aprobatę. Kręciołek jest tak zakręcony, że ma sie wrażenie, że zaraz zmieni zupełnie tor poruszania się i zaskoczy czyms innym, a on obraca sie dalej i lądujemy w jeszcze innym miejscu, którego bysmy się nie spodziewali. I pomimo karueli nikomu nie jest niedobrze, niekomu nie kręci się w głowie, a cieszymy się jak dzieci z kolejnych części... I jak takie niecierpliwie dziecko czekam na kolejny czapterek :wink:
Image

liz
Fan
Posts: 569
Joined: Sun Dec 21, 2003 5:31 pm

Post by liz » Wed Feb 11, 2004 8:21 pm

_liz wrote:czekam na kolejny czapterek :wink:
...który powinien pojawić się dokładnie jutro :cheesy:

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Thu Feb 12, 2004 8:24 am

Czapterek 12


Maria ma mord w oczach, ubrana w czerwoną koszulkę, więc to musi być poniedziałek. Nosi czerwoną koszulkę tylko wtedy, kiedy ma ochotę kogoś zamordować, a ma ochotę kogoś zamordować tylko w poniedziałek. Dlatego we wtorek ma zawsze dobry humor, w porównaniu z poniedziałkiem, każdy nastrój jest lepszy. Nazywa to terapią kolorów. Ale to już wiedzieliście.

Niech ktoś wezwie Gwardie Narodową, uświęcone więzi pracownicze Liceum Roswell West właśnie zostały rozwalone w drobny mak.

A Abstrahując od Alex i Marii mam tylu nowych przyjaciół, że mogłabym butelkować moją popularność i sprzedawać w sklepiku na rogu.

Oczywiście żadne z nich nie jest moim przyjacielem z powodu mojej czarującej osobowości, tylko z czystej chęci posiadania informacji o innych osobach:

Kyle, z żałosnej chęci uczynienia swojego życia bardziej żałosnym pragnie znać szczegóły wspaniałych więzi łączących Maxa i Tess. Szczegółów, których ja nie znam. Wg słów Maxa „Nie robili nic.”, co z definicji czysty kit odkąd nic oznacza wszystko, tak jak np. siedzenie, jazdę wozem, macanie cudzego nosa i gapienie się na ścianę, głupawe uśmiechanie się i takie tam, i tym podobne i coś tam jeszcze cała reszta i bla bla. Więc chyba że zrezygnowali wtedy z oddychania, to mogę uwierzyć, że nie robili „nic.”

Tess chce wiedzieć, czy z Kyle’m wszystko „ok.”, na co zawsze odpowiadam, że „trzyma się cało, zdrowo i wesoło.”. Czynię sarkazm w moim głosie specjalnie zauważalnym, by wysłać ją z płaczem do łazienki. I tak, oczywiście że czuję się z tego powodu źle, ale jak już wspominałam miliardy razy tu nie chodzi o mnie.

Tara Fisher chce wiedzieć, czy może dotykać mojego ramienia, ponieważ Tess nocuje w moim domu. Chce znać jej rozkład godzinowy pracy, kolor jej pidżamki i markę pasty do zębów. Niezdrowe zainteresowanie co, Tara Fisher?

Właściwie jedyni ludzie, którzy dotyczą mnie bezpośrednio to Max Evans i Eddie Williams.

Eddie Williams chce bym była jego nową drug queen. Najwidoczniej ślini się na widok babek, które mu mieszają w tym pustostanie. Więc kiedy odzyskał wspomnienia z nocy, podczas której była impreza, zaczął rozpytywać w całej szkole o dziewczynę Patrzącą Na Gwiazdy Inaczej. Było łatwo domyślić się, że tu biega o mnie, bo tylko ja nie grałam w butelkę.

Więc Eddie podchodzi do mnie i mówi: „TY jesteś tą dziewczyną z imprezki?”

A ja na to :”Że co?”

No a on na to „Może wybierzemy się dzisiaj do kina”.

A ja „Może nie wybierzemy się.”

Na to on uśmiecha się i mówi :”Jesteś DOSKONAŁA.”

Najwyraźniej on lubi dziewczyny, które mieszają mu z głowie i rzucają.

Najwyraźniej tarza się w samoumartwianiu jak ktoś inny, nie wymieniajmy z nazwisk. Najwyraźniej prochy zrobiły już papkę z tego co miał pod czaszką.

A skoro o bezimiennych mowa, porozmawiajmy o Maxie Evansie.

Max zyskał dziś paru nowych kumpli, wie, że gotowa jestem zrezygnować z kłamania.

„czy wspominałem, że do Nikąd jedzie się 3 godziny” mówi. Ma na twarzy ten swój głupawy konspiratorski uśmieszek.

Najwyraźniej, nie tylko jestem jego nowym najlepszym przyjacielem, jestem też nowym partnerem w kwestii przestępstw.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby ktoś jeszcze znał ten jego sekret nie poświęcałby mi tej całej uwagi.

Więc w końcu nadszedł koniec szkoły na dziś. Podczas gdy podążam ku drzwiom unikając morderczego wzroku Marii, zawiedzionego spojrzenia Alexa i konspiratorskiego uśmieszku Maxa Słyszę jak Eddie Williams mówi : „Jesteś pewna, że nie idziemy dzisiaj do kina?”

„Całkowicie” odpowiadam.

A Eddie uśmiecha się.

Zapadam się coraz bardziej w otchłań.

TERRAPII!.

****************

Dr Amos ma w swoim biurze pełno pierdzipałków. Szkielet jest podtrzymywany przez całą masę żyłek. Naciskasz guziczek u jego podstawy a szkielet rozpada się w kupkę kości. Puszczasz guziczek a żyłki napinają się ponownie i szkielecik stoi na baczność.

Na czaszce widnieje mały czarny uśmieszek.

Naciśnij guziczek: pa pa uśmiechnięta buźko.

„Napraw mnie” mówię do dr Amosa „jestem gotowa, by mnie naprawić.”

Puszczasz guziczek” witaj znów kochany szkieleciku.

„Chcesz skończyć z kłamaniem?” pyta dr Amos.

„Nie to miałam na myśli.”

„A co masz na myśli?”

„Chcę przestać kogoś lubić.”

Naciśnij guziczek: witaj żałosna kupo gnatów.

„Kosmitę?” pyta

„Może.”

„Chcesz przestać go lubić?”

„Tak... nie ma tu jakiegoś warunkowania podświadomego czy czegoś tam?”

„Warunkowania podświadomego” mówi.

Właśnie w tym momencie dr Amos prawdopodobnie żałuje, że pożyczył mi swój podręcznik medycyny. Pożyczył mi go myśląc, że lepiej, by pacjent wiedział co się dzieje. Plus wiedział, że i tak mogłam sobie kupić jakiś inny. Ale założę się, że jest trochę poirytowany, że zapamiętałam z niego aż tyle.

Puszczamy guziczek: zaczynam pamiętać go jako wiecznie uśmiechniętego. Gdybym była na twoim miejscy nie szczerzyłabym się tak.

„Warunkowanie podświadome” mówi dr Amos „najlepiej idzie w parze w przypadku fobii.”

„działa w przypadku przestępstw na tle seksualnym.” Mówię.

„Nie jesteś przestępcą seksualnym.” Mówi.

Ta, TO akurat wiem doktorku.

„Ale działa w związku z fetyszami.” Mówię.

„Nie masz fetyszy” mówi on „Lubisz chłopca.”

A ja myślę” on nie jest chłopcem, to ufolud.

Może mój fetysz to ufolud?

Nieee.

„Na to są jakieś badania” mówię „ Kiedy grupka ludzi ma za fetysz np. but. Umieszcza ich się w pokoju, gdzie leci film. A pomiędzy scenami wklejone są obrazki butów, zwłok i krwi i flaków. Po paru chwilach ludzie zaczynają kojarzyć buty ze śmiercią. I... TA TAM, koniec z fetyszem buta.”

„a może” mówi dr Amos „wystarczyłoby, żebyś się z nim umówiła”

„To nie tak, teraz jestem jego najlepszym kumplem, musze słuchać, jak to on wielbi Tess. Do jutra muszę przestać go lubić. Może gdybym skoncentrowała się na czymś naprawdę wstrętnym za każdym razem, kiedy na niego spojrzę, może by mi pomogło.”

Czy ja nie brzmię jak desperatka?

„To by raczej nie skutkowało” mówi dr Amos.

„A co by zaskutkowało?”

„Nie ma nic złego w lubieniu kogoś Liz”

„Jest, jeśli to jest niezdrowe.”

„Nie wydaje mi się, żebyś niezdrowo kogoś lubiła.”

To właśnie moment, w którym chcę powiedzieć dr Amosowi wszystko co wyczytałam w maxa teczce i pogrążyć się w kłopotach.

Ale może to wypłynąć gdy zastosuję nieco okrężną drogę.

„Więc gdzie pojawia się moment, w którym zaczyna się to robić niezdrowe?”

„To jest niezdrowe” mówi „Kiedy pragniesz czegoś tak bardzo, że nawet nie zwracasz uwagi na to kto to jest, i używasz go do karania siebie.”

Puszczamy guziczek: witaj mały, szczęśliwy szkieleciku. Witaj spełnienie. Witaj kompletność. Witaj jedności.

„Czemu jest tak” pytam „że ten kogo pragniesz, nigdy nie jest tym samym kto pragnie ciebie.”

Przyciskam guzik: Witaj kupo kości. Witaj destrukcjo. Witaj bezsensie. Witaj rozczarowanie.

„Nie wiem.” Mówi.

„zamierzam przez 3 godziny jechać do nikąd.” Mówię.

„czemu 3 godziny?” pyta myśląc, iż używam metafor.

Kimże ja jestem, by wyprowadzać go z błędu?

„Nie wiedział Pan...” mówię „Że wszystko zdarza się w trójkach? Mam 6 palców na mojej lewej stopie i 3 na prawej. Urodziłam się 3-ego marca 1933r. O, i jestem trojaczkiem.”.

******************
Dziś rano max podjechał wcześnie, dokładnie kiedy powinniśmy wyjeżdżać do szkoły, i nie minęły dwie sekundy jak zaczął blablać.

A po 15 minutach chce wiedzieć „A ty?”

„Co JA?”

„Znasz moje NAJWIĘKSZE najciemniejsze sekrety” mówi „Jakie ty masz?”

Dobre pytanie panie Max.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Thu Feb 12, 2004 8:56 am

Leo, wg Ciebie można nastawiać zegarek. Jesteś punktualna, jak zwykle zresztą. Zaraz zabieram się do czytania.

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Thu Feb 12, 2004 9:05 am

Staram się jak mogę :) Dziękuję za komplement :D Miłej lektury!


ps. jak cudownie móc tu wejść bez problemów!!!
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 45 guests