T: The Gravity Series: HTDC & Exit Music [by RosDeidre]

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
Lizziett
Fan
Posts: 1000
Joined: Mon Aug 25, 2003 11:48 pm
Location: Kraków

Post by Lizziett » Mon Feb 02, 2004 8:47 pm

Max nie miał sobie nic do zarzucenia kiedy patrzył na ucieczkę Liz. Ucieczka, tak, to słowo doskonale do niej pasuje, myślał. Robił wszystko co mógł by skręcała się pod jego wzrokiem, gdy wcześniej tu siedziała
Hm :roll: nie powiem zeby było to szczególnie eleganckie z Maxiowej strony, ale po chwili zastanowienia, przyznać trzeba że chlopak ma rację...widocznie oglądanie tyłu głowy ukochanej odalającej sie w dzikim tępie, stało się już zbyt frustrujące :wink: Momentalnie przypomniała mi sie scena w Destiny i Liz pędząca przez pustynie jak postrzelony kurczak, zostawiająca w tyle chłopaka któremu pare godzin temu wyznała dozgonną miłość i który dopiero co przeszedł dwa najstraszniejsze dni swojego życia. Big hand Liz, to było naprawdę wielkie 8)

Piękne Elu :P ale jak na klimaty RossDeidre stanowczo mało tu Michaela :wink:
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)

""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)

liz
Fan
Posts: 569
Joined: Sun Dec 21, 2003 5:31 pm

Post by liz » Mon Feb 02, 2004 8:56 pm

Lizziett wrote: i Liz pędząca przez pustynie jak postrzelony kurczak
Lizziet, ładnie to tak? Przez ciebie zakrztusiłam się herbatą! :cheesy:

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Mon Feb 02, 2004 10:02 pm

Ech, ludzie... Napadła mnie przyjaciółka i dwie godziny zleciały jak z bicza strzelił. Lubię mieć ferie... :cheesy: A teraz nie wiem, co czytać, aż mnie rwie do "How to disappear", ale może się powstrzymam... Eluś, przyśpiesz nieco, albo biedne dziecko na ferie zostanie bez czytanek :P

Owszem, mało tu Michaela :cheesy: Nie to, żebym chłopaka nie lubiła, ale... czasami jest bardzo fajny (patrz "Time Runs Both Ways") ale jednak nie ma to jak stary dobry Max (może nie taki stary). I Isabel nie ma, i Kyle'a... Kyle będzie? Niech mi ktoś udzieli informacji, bo nie wiem, czy mam się na niego szykować :wink:
Image

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Tue Feb 03, 2004 8:56 am

Tak w biegu przed wyjściem...(ech jak ja bym chciała mieć ferie)..Nanuś nie wiem czy będzie Michael (jestem dopiero przy 6 części) trzeba by zapytać Lizziett, ale pojawi się inna, ciekawa postać. Kolejna część dzisiaj po południu - jak nie będzie przerw z dostępem do forum :twisted:
Buziaki dla wszystkich, nie mam czasu nawet porozmawiać z Wami, mnóstwo ciekawych postów...a ja mam wrażenie nieuczestniczenia w rozmowie. :mur: ..Ale coś za coś, mniej Eli w postach, więcej wrzucanych odcinków :onfire:

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Tue Feb 03, 2004 9:02 am

Oo, to on już wchodzi...? Wiem mniej więcej, kto się pojawi... Tylko nie spodziewałam się, że tak szybko. Nie to, żeby mi to przeszkadzało... Skądże znowu :wink:
Image

lonnie
Starszy nowicjusz
Posts: 138
Joined: Sun Dec 28, 2003 4:05 pm
Location: Łomża
Contact:

Post by lonnie » Tue Feb 03, 2004 2:53 pm

Kolejna część dzisiaj po południu - jak nie będzie przerw z dostępem do forum
swietnie juz nie moge sie do czekac :)
a ci z xcomu niech sie modla zeby byl dostep bo jak nie... oj to marny ich los :twisted: z tasakiem pogonie :twisted: :twisted:
Last edited by lonnie on Tue Feb 03, 2004 7:15 pm, edited 1 time in total.

Lyss
Pleciuga
Posts: 618
Joined: Tue Dec 09, 2003 10:24 pm
Location: Swiar wampirow..raj dla kriw, pieklo dla smiertelnikow
Contact:

Post by Lyss » Tue Feb 03, 2004 3:01 pm

hehe a ja ci pomoge :D

liz
Fan
Posts: 569
Joined: Sun Dec 21, 2003 5:31 pm

Post by liz » Tue Feb 03, 2004 7:04 pm

No to robimy nalot... ja oczywiście z wami :twisted: Jest 18 i dopiero co mi włączyło forum :evil:

lonnie
Starszy nowicjusz
Posts: 138
Joined: Sun Dec 28, 2003 4:05 pm
Location: Łomża
Contact:

Post by lonnie » Tue Feb 03, 2004 7:14 pm

Jest 18 i dopiero co mi włączyło forum
no mi tez dopiero wlaczylo :evil: a juz mialam nadzieje ze jednak bedzie dzialac wczesniej :evil:

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Tue Feb 03, 2004 7:19 pm

Ok, forum dostępne...wielkie dzięki chociaż za to i jak obiecałam.. :P


How to Disappear Completely - część 5


Zastanawiał się chwilę, podnosząc odrobinę brwi jakby rozważał co powiedziała a potem lekko się uśmiechnął.

- Tutaj – powiedział miękko.

- Nie – potrząsnęła zdecydowanie głową robiąc krok do tyłu, serce się tłukło. Nie tutaj. Mogła stracić nad sobą panowanie....nie w ten sposób. Nie, znając siebie.

Ale szybko podszedł do niej – Tak, Liz....tutaj - szeptał ujmując ją za rękę – Właśnie tutaj...i teraz – obrysowywał kciukiem zewnętrzną część dłoni – Wiem, że powiesz mi prawdę.

Przykrył jej dłoń drugą ręką i poczuła jak otula ją nieprawdopodobne ciepło, jak zawsze kiedy jej dotykał.
Zaczęło się od dłoni i promieniowało na zewnątrz, jak olbrzymia, tocząca się fala pędząca przez całe ciało. Poczuła na twarzy gorąco a oczy zwilgotniały od przetaczających się przez nią uczuć, i tak jak następujące po sobie prądy oceanu, tak ich więź przyciągała ją jeszcze bardziej do niego. O Boże, on teraz dowie się wszystkiego bo nie była w stanie się oprzeć się temu....co nadchodziło.

Oczy spotkały pociemniałe spojrzenie Maxa, zaskoczone niewinnym cudem. Odczytywała w nich niewypowiedziane pytania, czuła je gdy otwierały się ich dusze. Nie miał pojęcia co się dzieje...wiedział tylko, że to nie były wizje i że dotarł do miejsc zupełnie mu nie znanych.

I wtedy ich dusze się dotknęły, zaiskrzyły i jak łączące się nad pustynią błyskawice buchnęły szalejącym płomieniem. W tej chwili poznała wszystko co działo się w sercu Maxa, czuła jak rozrywa się przed nią, dotyka jej, jak ją wciąga głęboko w siebie. Och, i odczuła jak wchodzi w nią także. Podszedł bliżej, gwar wokół nich zaczął odpływać i nie słyszała już dobiegających z kawiarni głosów. Pozostał tylko Max i jej zatopione w nim zmysły. Dotknęła jego policzka, pieszcząc miękko. Zamknął oczy a ona wiedziała czym dla niego jest jej dotyk. Był przy tym tak kompletnie bezbronny.
- Liz ? – zamrugał oczami w których było naglące pytanie.

- Hmm… - palcami dotykała lekkiego zarostu, a każde muśnięcie powiększało doznania.

- Co to…jest ? – zapytał ochryple.

Przysunęła się, objęła go i przyciągnęła do siebie. Wdychała jego zapach czując jak dziko bije mu serce. A jej, dopasowywało się do jego uderzeń – teraz pulsowały zgodnym rytmem jakby stały się jednością.

W myślach Liz przelewały się jego niekończące pytania, jego zakłopotanie...absolutne otwarcie kiedy łączyli się w ten sposób. Nie rozumiał co się dzieje, ale nie dbał o to. Przycisnął usta do jej włosów chowając w nich twarz.

Poraziło ją znowu, i poznała milczącą udrękę którą nosił w sobie od ubiegłego tygodnia. Kyle w jej łóżku...przykryte nagie ciała. Dzwoniący w uszach śmiech. Zdrada. Miała poczucie jakby pękało w niej serce...ale przecież to nie jej serce...to było jego. Cierpienie nie tylko dotyczyło poprzedniego tygodnia ale miesięcy. Tamten dzień w jaskini. Widział jej ucieczkę...i siebie tracącego ją na zawsze. Pytania jakie sobie wtedy zadawał wybijało się obuchem w jej myślach. Ciągle i ciągle. Gdzie popełnił błąd ? O Boże, to bolesne uczucie...jakby nóż wbijał się w sam środek jej jestestwa.

I kiedy ciężar jego smutku zaczął ją przygniatać, zetknęła się z promieniującą iskierką budzącej się w nim nadziei. Była tak ciepła i złocista...była obietnicą wszystkiego co dla niego najdroższe. Gasnący żar miłości do niej, jego sny – odradzały się na nowo i powracały do życia bo wiedział, że nie spała z Kylem. I jego serce śpiewało.

Pomiędzy nimi przedarł się blask słońca. Przyspieszony oddech Maxa był nieregularny, serce waliło jak młotem przy jej piersi. Ujął jej rozpaloną twarz w drżące dłonie, przycisnął niespokojne wargi do ust i czuła jak przebiega po nim lekki dreszcz. Zdała sobie sprawę, że znajdowali się na zapleczu Crashdown – rodzice w każdej chwili mogli wejść, jednak nie miało to dla niej żadnego znaczenia.

To była ostatnia trzeźwa myśl zanim ich dusze się połączyły.

Wyczuwała go....jego bezgraniczną obecność i była to najpiękniejsza chwila jaką kiedykolwiek poznała. Jego wargi znieruchomiały przy niej i oboje dyszeli pragnąc żeby to trwało wieczność. Nie wiedzieli co robić, porażeni tą chwilą.

Powoli otwierała oczy i zobaczyła jak Max przygląda się jej z wyrazem zdumienia na twarzy. Cofnął się a ona zdała sobie sprawę z płynących po swojej twarzy łez. Przesunął palcem po wilgotnej strużce.

- Och, Liz – szeptał – Ty....jesteś piękniejsza niż kiedykolwiek mogłem sobie wyobrazić.

- Max, musimy przestać...

Oparł o nią czoło – Dlaczego ? – jęknął.

- Bo...- szybko oddychała próbując uciszyć umysł i bicie serca – ktoś mógłby wejść i....

- To źle ? zapytał bezradnie wycierając jej łzy palcami.

- Tak – uśmiechała się nieśmiało, rozpaczliwie próbując wrócić do równowagi – Na górę...chodźmy....na górę.

- Dobrze – mruczał przyciągając ją mocno do siebie.

- Dobrze – zgodziła się - ...więc musimy się odsunąć od siebie, Max.

Wypuścił ją ale splótł palce dłoni z jej palcami, jeszcze nie gotowy na tę chwilę. Uśmiechnęła się i powoli wysunęła dłoń z jego ręki.

I kiedy huczący krzyk ich dusz pomału przycichał, wszystko między nimi się uspokajało. Ale tym razem nie czuła smutku jak z Maxem z Przyszłości. Teraz jakby coś w niej śpiewało, jakby Max uczynił coś naprawdę niewiarygodnego, z nią i w niej. W pewnym sensie kochał się z nią tutaj, na zapleczu kawiarni, na oczach całego świata. Uśmiechnęła się przewrotnie na tę myśl i wygładziła włosy próbując doprowadzić się do porządku.

- Nie mogę się doczekać żebyś mi wytłumaczyła – patrzył na nią, nagle onieśmielony – bo przypuszczam, że wiesz dużo więcej niż ja.

- Chodźmy do mojego pokoju – uśmiechnęła się do niego – Musimy być sami.



Max siedział na schodach prowadzących do jej sypialni i przeciągał w zamyśleniu ręką po włosach. Liz prosiła aby poczekał pięć minut i na to nie potrzebował wyjaśnienia. Szczególnie po tym co się między nimi wydarzyło. Za to potrzebował kilku chwil aby sobie poukładać tę ogromną lawinę uczuć jakiej właśnie doświadczył.

W jednej sprawie był absolutnie pewien. Nie spała z Kylem. Ale wydarzyło cię coś jeszcze, coś co zmieniło ją głęboko, nieodwracalnie. I chociaż nie rozumiał jak bardzo, czuł dokładnie jakby to zmierzało do...niego. W czasie ich zespolenia poczuł kogoś jeszcze, ale to go nie martwiło i nie czuł przed tym lęku.



Liz wbiegła na górę a serce w niej dosłownie rosło. W tej chwili nie miało dla niej żadnego znaczenia, że Max dowie się o wszystkim. Znajdą razem inny sposób na uniknięcie końca świata.

Myślała o Maxie z Przyszłości i o tym o co ją prosił. Był wtedy zdesperowany, załamany i być może plan jaki razem obmyślili nie był najlepszy. Tak, to jest oczywiste, pocieszała się. I co on mógłby sobie pomyśleć gdyby, gdy jej Max o wszystkim wiedział, trzymała wszystko w tajemnicy.

Aż do dzisiaj nie była do końca pewna, domyślała się tylko, ale teraz wiedziała poza wszelką wątpliwość – od tamtej nocy ich więź istniała nadal. Związał się wtedy z nią na trwale a ona przekazywała ją dalej swojemu Maxowi. Pojęcie tego co się dzieje, wstrząsnęło nią do głębi.

Weszła na podest i przekręcając klucz w zamku zauważyła jak jej ślubna obrączka ślizga się na palcu. Najwidoczniej Liz z Przyszłości nie była tak szczupła jak ona bo pierścień był trochę za luźny. Teraz wiem czego mogę się spodziewać mając trzydzieści lat, uśmiechnęła się z przekąsem. Przekręciła klucz w zamku i pomyślała, że nie może się doczekać żeby pokazać Maxowi obrączkę i wygrawerowany na nim napis.

Nucąc ze szczęścia wbiegła do pokoju zastanawiając się nad tymi wszystkimi sprawami o jakich będzie chciała z nim porozmawiać. Kładła książki na łóżku rozmyślając jak bardzo byli przez ostatnie miesiące oderwani od siebie, ile rzeczy było niedopowiedzianych, ile będą musieli nadrobić. Od tego zrobiło jej się cieplej.

I wtedy wszystkie radosne myśli umarły.

Przy oknie stał człowiek którego nigdy wcześniej nie widziała. Utkwił w niej zimne, martwe oczy. Oczy, z których w ułamku sekundy poznała jego całą duszę, a to co zobaczyła w ich odbiciach, to była śmierć.

Pierwszą myślą była ucieczka ale nie mogła się poruszyć, nawet oddech był ciężki, płuca bolały z wysiłku i rozpaczliwie chwytała powietrze.

Jak w najstraszniejszych koszmarach nocnych, czas zamarł, jakby zawiesił się przed nią na wieczność. Słyszała tylko odgłos przedzierającej się krwi gdy odwróciła się by uciec. Ale zanim dobiegła do drzwi, te zatrzasnęły się przed nią.

I wtedy pojęła z czym miała do czynienia ponieważ usłyszała tamten głos.

- Liz Evans. Znowu się spotykamy.

I zrozumiała, że te oczy były zaledwie początkiem.

Cdn.
Last edited by Ela on Tue Feb 03, 2004 11:17 pm, edited 1 time in total.

liz
Fan
Posts: 569
Joined: Sun Dec 21, 2003 5:31 pm

Post by liz » Tue Feb 03, 2004 7:29 pm

Ela wrote:Liz Evans. Znowu się spotykamy.

I zrozumiała, że te oczy były zaledwie początkiem.
Nie no, teraz nie masz wyboru: musisz jak najszybciej dodać następną część. Dlaczego te wszystkie ff zacinają się w takich momentach :?: Eluś, czekam! No i chyba nie muszę komentować tej części :?: Wiadomo że śliczna ;)

lonnie
Starszy nowicjusz
Posts: 138
Joined: Sun Dec 28, 2003 4:05 pm
Location: Łomża
Contact:

Post by lonnie » Tue Feb 03, 2004 7:33 pm

Ela napisał:
Liz Evans. Znowu się spotykamy.

I zrozumiała, że te oczy były zaledwie początkiem.

Nie no, teraz nie masz wyboru: musisz jak najszybciej dodać następną część. Dlaczego te wszystkie ff zacinają się w takich momentach Eluś, czekam! No i chyba nie muszę komentować tej części Wiadomo że śliczna
zgadzam sie.... :wink:

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Tue Feb 03, 2004 9:51 pm

Ludzie, wyście się dzisiaj na mnie uwzięli... Elunia, dzięki serdeczne za kolejną część a resztę napiszę hurtem w Czytelni...
Image

lonnie
Starszy nowicjusz
Posts: 138
Joined: Sun Dec 28, 2003 4:05 pm
Location: Łomża
Contact:

Post by lonnie » Thu Feb 05, 2004 9:29 pm

hop hop... jest tu kto :?: :?: :?:
Elus kiedy nastepna czesc :?: :?:

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Thu Feb 05, 2004 9:47 pm

Jestem, jestem... Według życzenia :P Zgodnie z intencjami autorki wszystkie zdania zaznaczone kursywą dotyczą najgłębszych myśli bohaterów.



How to Disappear Completely - część 6


- Maria, mógłbym dostać wiśniową colę ? – zapytał Max podchodząc do kontuaru.

Wygięła do góry brew – Coś cię okropnie suszy – oparła łokcie na ladzie i próbowała zajrzeć mu w oczy – Sprawy na zapleczu przybrały dobry obrót, co ?

Uśmiechnął się lekko starając się unikać ciekawskich spojrzeń Marii. Wiedział, że ma na twarzy rumieńce od czasu gdy przekonał się jak doskonały obrót przybrały sprawy na zapleczu. I zastanawiał się czy z tego powodu czuje się tak rozgorączkowany. Czy Maria poznała co się stało między nimi...czy to było aż tak widoczne ?

Położył na ladzie dwu dolarówkę udając że nie widzi jak bardzo czeka na szczegóły rozmowy z Liz. Podstawiła pod dozownik szklankę i odwróciła się.

- No więc ? – była taka uparta.

Odpowiedział jej uśmiechem i chwilę milczał – Dobrze poszło – przyznał wciskając ręce w kieszenie spodni – A nawet bardzo dobrze.

- I ? – nie ustępowała.

- Nie ma co opowiadać – wzruszył ramionami.

Westchnęła zniechęcona i przysunęła się bliżej – Max, dam ci małą wskazówkę.

- Jaką ? – ściągnął z zakłopotaniem brwi.

- Widzisz, Maria lubi znać szczegóły. Maria nie lubi kiedy jej najlepsza przyjaciółka i jej bardzo dobry przyjaciel pomijają takie rzeczy – uśmiechnęła się zachęcająco - Więc wyduś to z siebie.

Roześmiał się a Maria podała mu szklankę z napojem. Podniósł ją ostrożnie.

- Co Liz ci mówiła ? To znaczy...co wiesz... – głos mu zamarł, nie mógł powiedzieć nic więcej. Nawet teraz, kiedy poznał prawdę, mówienie o tym głośno sprawiało mu ból.

- Nic mi nie mówiła, ani słowa – pokręciła stanowczo głową – Słyszałam tylko głuchą ciszę między wami.

- Dziwne – zamyślony kręcił między palcami słomkę – Dlaczego tobie nie powiedziała ?

Chwyciła podkładkę pod szklanki i klepała nią Maxa, raz za razem po każdym słowie – Powiedziała. Mi. Co ?

Jęknął i przeciągnął dłonią po włosach. Maria nigdy się nie poddawała ale mimo wszystko może miałaby jakieś pojęcie dlaczego Liz chciała go w taki dziwny sposób wprowadzić w błąd. To mogłoby pomóc w rozmowie z nią w jej pokoju.

- No cóż...myślałem, że ona spała z Kylem – miał zaskakująco spokojny głos. Jednak mówiąc to miał wrażenie jakby nóż przeszywał mu serce – Nie zrobiła tego ale....stało się jeszcze coś, czego nie rozumiem.

Długą chwilę wpatrywała się w niego a on poczuł jak rośnie w nim strach. Może o czymś wiedziała ? A może mimo wszystko to prawda ?

I wtedy nagle zaczęła się śmiać co go zupełnie zaskoczyło. Nie mógł pojąć jak mogła reagować w ten sposób na coś, co w dalszym ciągu było dla niego tak bardzo upokarzające i bolesne.

- Maria, proszę...to nie jest śmieszne.

- Jest śmieszne dla mnie, dziecino. Kyle Valenti ? Kyle ? Boże, mogłam ci ulżyć tydzień temu. Liz nigdy by czegoś takiego nie zrobiła, wiesz o tym.

- Teraz wiem. Ale ja ich widziałem, Maria i zbyt ciężko mi było nawet o tym myśleć.

- Widziałeś ich ?

- Nie wszystko, chociaż byli razem w łóżku – potarł zmęczone oczy – Widzisz, to jest to o czym muszę z nią porozmawiać. Wiem, że nic się nie stało ale chciała żebym w to uwierzył. I nie wiem dlaczego.

- Max, Liz Parker zawsze kochała tylko jednego chłopaka. Jednego. Ciebie – Patrzyła na niego w skupieniu – Cokolwiek widziałeś...nie ma w tym nic, czego nie można by wyjaśnić.

- Wiem – skinął głową.

- Hej, to na pewno jakaś dziwaczna, kosmiczna historia – śmiała się Maria.

Max także zaczął się śmiać i nagle śmiech przerwał ostry ból pulsujący za oczami. Jakby coś eksplodowało w mózgu i rozlewało się po nim szarpiącymi wstrząsami. Pocierał skronie próbując przynieść sobie ulgę w tych nieznośnych uderzeniach.

Maria spoważniała patrząc na niego z niepokojem - Max ? W porządku ?

- Tak, tylko rozbolała mnie głowa.

Usiadł niepewnie na taborecie starając się nie zwracać uwagi na ból. Próbował wyciszyć myśli ale uderzyło go straszliwe poczucie lęku. Jego lodowate palce sięgnęły w głąb, ściskały serce i odbierały oddech. Z trudem chwytał w płuca powietrze.

To nie był błysk. To było coś głęboko wewnątrz....coś, co w jakiś sposób się z nim łączyło. Patrzył na Marię starając się przedrzeć przez gwałtownie atakujące go refleksy świetlne. Zobaczył niepokój odbijający się w jej oczach. .

- Max ? – potarła go uspokajająco po ramieniu.

I wtedy wirujące emocje uformowały się w jedną myśl i wszystko ułożyło się w straszliwe przypuszczenie.

Boże, to coś z Liz. Coś złego się z nią stało.

******

- Dlaczego do ciebie wrócił ? I gdzie jest teraz ?

- On ? – zapytała chcąc zyskać na czasie.

Nieznajomy krążył wokół niej, osaczał jak dziki kot czekający na zdobycz. Liz znieruchomiała opata o drzwi.

- Czego Max próbował dokonać wracając do tego osobliwego czasu ? Co dzieje się, tak nie cierpiącego zwłoki?

Myśli przebiegały przez nią, jedna po drugiej ale jednego była pewna – ten człowiek nie pochodził z jej czasu, prawdopodobnie przybył z 2014 roku. Milczała bojąc odetchnąć kiedy zasypywał ją pytaniami.

- Gdzie jest teraz ? – zapytał mierząc ją zimnym spojrzeniem.

Przez usta przewinął się jej słaby, tryumfujący uśmiech – Nic ci nie powiem.

- Jesteś taka żałosna. Wy oboje – szydził – Twój kryształowy mąż przysięgał chronić Granilithu...swojej rodziny, przyjaciół a nawet tronu – potrząsnął drwiąco głową – a potem, w ostatniej chwili wszystko zlekceważył. Zdradził miejsce jego ukrycia wracając do ciebie.

Liz oddychała z trudem – Nie rozumiem.

- Nie rozumiesz ? Szedłem za wami. Do Granilithu. A potem gdy posłużył się nim pokonując czas, ja podążyłem za nim tutaj. Do ciebie.

Podszedł bliżej przyciskając ją do drzwi

- Ostatecznie nie uchronił Granilithu – mówił coraz ciszej, prawie czule – nie potrafił nawet obronić ciebie.

- To nie prawda – pokręciła zdecydowanie głową.

- Taka jesteś pewna ? Nie byłabyś...- wyciągnął rękę i dotknął zabłąkanego kosmyka jej włosów, a ją zaczął ogarniać chłód – Kiedy odszedł zostaliśmy tylko oboje, moja droga...i cieszyło mnie przesiewanie twoich myśli by doszukać się czegoś na temat tego godnego pożałowania pomysłu.

Oddech uwiązł jej w gardle i wzdrygnęła się gdy końcami palców dotknął jej twarzy wędrując powoli po skórze aż do szyi.

- Ale ty byłaś silna. Zamknęłaś się przede mną do najgłębszych pokładów swoich myśli – popatrzył na nią znacząco - I nie dowiedziałem dlaczego wrócił, ale teraz powiesz mi wszystko – zatrzymał palce na gardle a ona czuła jak bije pod nimi jej puls. Czarne oczy wpatrywały się w nią tak intensywnie, że nie mogła odwrócić od nich wzroku. Dlaczego miał nad nią taką władzę ?

- I powiesz mi gdzie go znajdę – zacisnął palce.

O Boże...jest tutaj z powodu Maxa, a on prawdopodobnie za chwilę wejdzie.

- Nawet nie wiem kim jesteś – krztusiła się.

- To prawda. Za to ja znam cię doskonale, Liz Evans – przyglądał jej się z uwagą i coś na kształt uczucia, którego nie umiała odczytać, zamigotało w mrocznych oczach – Możesz nazywać mnie Marco - powiedział.

Zauważyła biegnącą przez środek brwi równą bliznę, przedzielającą je białą linią na pół. Srebrzysta blizna ciągnęła się w poprzek czoła i znikała pod linią włosów. Liz wyczuła, że w pewien sposób to ważne, jakby znała jej pochodzenie, ale ta myśl szybko odpłynęła zanim zdołała się jej uchwycić.

Patrzyła mu w oczy i próbowała wymyślić jakiś plan. Musiała za wszelką cenę chronić Maxa, odciągnąć go od obcego. Drżała, ponieważ domyślała się, że Marco przybył tu by go unicestwić i zmienić bieg zdarzeń w przyszłości, według własnych zamierzeń.

I wtedy zdecydowała się.

- Chodźmy – powiedziała.

Zaskoczony, wygiął do góry brwi.

- Zaprowadzę cię do niego – ciągnęła – Tu go nie ma.

- Natychmiast. Wróci tylko jeden z nas. Mam z nim swoje porachunki.

Skinęła głową – Rozumiem.

Nie miała pojęcia gdzie mogła go zabrać – teraz, najważniejsze to jak najszybciej wyjść z mieszkania. Trzeba zrobić wszystko żeby sądził, że Max z Przyszłości ciągle tu przebywa. Inaczej cały gniew obróci przeciwko jej Maxowi. Jedna myśl nie dawała jej spokoju – dlaczego Marco nie zniknął kiedy zmienili przyszłość ? W jaki sposób oparł się potędze czasu, który spowodował odejście Maxa tamtej nocy sprzed tygodnia ?


Max biegł do jej pokoju, nie mogąc sobie poradzić z przygniatającymi go emocjami, które pulsowały w nim nie pozwalając oddychać. Jego dusza i połączenie z Liz było szeroko otwarte kiedy przekraczał próg jej pokoju.

Ale nie było w nim Liz. Tylko w uchylonym oknie kołysała się monotonnie zasłona.

- Liz ? – krzyknął z nadzieją wchodząc głębiej.

- Liz ! – tuż za nim wpadła Maria.

Ale odpowiedziała im głucha cisza. Maria chwyciła go za ramię i patrzyła na niego szukając upewnienia.

- Max ? Gdzie ona jest ?

- Nie wiem – potrząsnął głową rozglądając się rozpaczliwie.

Kiedy odwracał się do Marii powietrze iskrzyło, naładowane jakąś dziwną energią, która zaczęła gromadzić się wokół niego. Podłoga zachwiała się pod stopami i w lustrze uchwycił spojrzenie Liz. Stała tam otulona białym, ślubnym welonie. Zanim pojął znaczenie tego co zobaczył, odbicie rozmazało się, zblakło i obraz zmienił się w inny – Liz rozpaczliwie płakała w łazience.

Zajrzał tam natychmiast jakby spodziewał się ją zastać i znowu doznał dziwnych wizji. Zobaczył kogoś, kto wyglądał zupełnie jak on, był tylko starszy...i inny. Powietrze zaczęło się gwałtownie ochładzać a on zadygotał. Co się z nim dzieje ? Co stało się w tym pokoju, co zostawiło po sobie tak intensywną aurę ?

I wtedy za oczami eksplodował kolejny ból niemal go oślepiając.

Osunął się na łóżko, ukrył twarz w dłoniach. Zmuszał umysł do spokoju by móc odczytać wszystkie wizje, obrazy jakie stąd do niego dochodziły. Gdyby tylko umiał je jakoś poukładać, przedrzeć się przez nie, może wtedy zrozumiałby co się wydarzyło. Zamknął oczy i głęboko oddychał.

- Max ? Nie możemy tu zostać – Maria przestępowała z nogi na nogę.

Podniósł powoli głowę – Wyłapuję dochodzące do mnie jakieś...znaki. Może pomogą nam odszukać Liz.

- Jakie znaki ?

- Emocje...wizje. Maria, powinnaś się tu rozglądnąć. Spróbuj, może coś znajdziesz.

- Dlaczego akurat w tym pokoju ?

Max zamknął oczy. Zgryzota....morze smutku. Przerażenie. Uniesienie...ogromny żal. Obrazy przebiegały błyskawicznie ale jedno uparcie wybijało się ponad pozostałe, wypływało jak z mrocznych otchłani. Przerażenie.

Jej potworny strach...to uczucie iskrzyło w pokoju jak niezabezpieczony przewód elektryczny.

I to było ostatnie, najbardziej realistyczne doznanie jakiego doświadczył.

Potrząsnął głową – Bo ten pokój jest kluczem do całej reszty – ukrył znowu twarz w dłoniach pragnąc aby pokój przestał wirować. Powinien mocno wziąć się w garść, uspokoić, szczególnie gdy poznał wszystkie emocje, które uderzyły w niego w sypialni Liz.

W swoim życiu doświadczył koszmaru przerażenia – W białym pokoju.

Cdn.

liz
Fan
Posts: 569
Joined: Sun Dec 21, 2003 5:31 pm

Post by liz » Thu Feb 05, 2004 9:59 pm

Prześliczna część Elu. Naprawdę. i Liz znowu się poświęca. Przeciez jak ten typ, Marco zorientuje się że Liz go oszukuje to może ją po prostu zabić. I tyle. Ale i tak mimo wszystko czekam na dalsze części :cheesy:

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Thu Feb 05, 2004 10:06 pm

Jeju jej! co za odcinek. Chyba żaden z wcześniejszych nie był tak przepełniony napięciem. To napięcie spowodowało ze cztałam ten tekst niezwykle szybko jakby mnie coś poganiało. Choć wiem, że to nie koniec i przyjdzie mi jeszcze trochę poczekać, to chciałabym przeczytać już ostatnią stronę i wiedzieć jak zakończy się ta historia.

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Thu Feb 05, 2004 10:07 pm

Jeju jej! co za odcinek. Chyba żaden z wcześniejszych nie był tak przepełniony napięciem. To napięcie spowodowało ze cztałam ten tekst niezwykle szybko jakby mnie coś poganiało. Choć wiem, że to nie koniec i przyjdzie mi jeszcze trochę poczekać, to chciałabym przeczytać już ostatnią stronę i wiedzieć jak zakończy się ta historia.

User avatar
Lizziett
Fan
Posts: 1000
Joined: Mon Aug 25, 2003 11:48 pm
Location: Kraków

Post by Lizziett » Thu Feb 05, 2004 10:10 pm

Znowu nie jestem pierwsza :cry:

Elu, dzięki, to było takie....rossdeidrowe :wink: ten styl jest poprostu nie do podrobienia....i dodatkowo dawkuje napięcie z precyzją chirurga ( jak by powiedział Future Max, który tradycyjnie narobił bigosu i spokojnie zniknął sobie w przestworzach).

Nan, będzie Michael, będzie i Kyle. Jednak jak na nastroje RossDeidre Michaela będzie stanowczo mało-ufffffff 8) KOCHAM chłopaka, ale wiem , ze jak sie pojawia u Deidre, to zaraz pcha sie z łapami do Liz :evil: , albo do Maxa :shock: albo do obojga naraz. Więc niech juz lepiej siedzi w kącie.
Po za tym- uwiebiam Maxa i Marie razem- oczywiście jako przyjaciół- to kolejna niespotykana rzecz, bo Maria nie jest raczej....ehm- ulubienicą autorki, a tutaj...prosze proszę :P

Dla wszystkich spragnionych fizjonomii Marca...nie wiem jak wam, ale mi przypomina trochę Colina Farella :wink:

Image
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)

""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Thu Feb 05, 2004 10:29 pm

Bo zdaje się Marco taki miał być w wyobraźni RosDeidre, kiedyś o tym wspominałaś Aniu. Ale musze się przyznać, że postać Marco (jestem przy 8 cz.) zaczyna wzbudzać moją sympatię, coś w nim jest tajemniczego...i chyba tragicznego. Postać zdecydowanie ciekawa...
Dzięki za fanart, mamy Marco przed sobą. :P

Na złote myśli Lizziett powinniśmy uruchomić dodatkowy pokoik :lol:
KOCHAM chłopaka, ale wiem , ze jak sie pojawia u Deidre, to zaraz pcha sie z łapami do Liz , albo do Maxa albo do obojga naraz. Więc niech juz lepiej siedzi w kącie.

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 35 guests