Poradnik - czego NIE pisać
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
Poradnik - czego NIE pisać
Eeee...Nan, muszę cię zmartwić - Jasper to kobieta podobnie jak Cookieman. Tez tam myślałam i czytając "Own me" zachodziłam w głowę,dlaczego do licha ten "facet" zamiast rozwodzić sie nad pięknem Liz, wspaniałością jej włosów, zmysłowością jej ust, łagodnoscią głosu etc etc nic tylko w kółko podnieca sie oczami Maxa, jego jedwabistymi włosami, aksamitnym głosem i czymś tam jeszcze...Ehm? No i wyszło szydło z worka pod Jasperem kryła się jakaś panna.
Przy okazji włosów Liz, moze wymienimy poglądy na temat tego, co najbardziej was wkurza w fanfikach bo jeśli chodzi o mnie to:
1. Czekoladowa fala włosów spływająca po plecach Liz. Brrrrrr
2. Ktoś kiedyś stwierdził że w niektórych opowiadaniach Max spędza połowę czasu z rękami we włosach Liz. I to jest numer dwa
3. "She was absolutly, utterly, breathtaking beautifull"- czyli standardowy opis Liz. Nie zrozumcie mnie źle, owszem, uważam że Shiri jest śliczną, pełną wdzięku dziewczyną, ale stanowczo nie jest NIEZIEMSKO, ZAPIERAJĄCO DECH W PIERSIACH piękna- owszem- widziana oczyma Maxa, oczyma miłości...ale brzuch mnie zaczyna boleć, gdy każdy facet (łącznie z Khivarem) na jej widok wpada w miłosny szał i z miejsca głupieje doszczętnie- co za dużo to nie zdrowo- co z innymi kobietami?
4. "He looks like greek god"- czyli standardowy opis Maxa BOŻE RATUJ!! Jason Behr ma akurat tyle wspólnego z Grekiem, co ja.
No i czy widział kto kiedyś Apolla z TAKIMI uszami ?
5. Liz zostaje porwana. No comments.
RossDeidre jest jedną z moich pięciu ulubionych autorek, więc mogę założyć jej biblioteczkę
Nie było śpioszków??!! Jaka strata! Huragan Michael szydełkujący w fotelu wart byłby wszelkich pieniędzy
No to Max był przynajmniej w swoim żywiole- on uwielbia wszystkich niańczyć.
A tak wogóle to RossDeidre napisała że jest cyt. "Dreamer, Polar, bi- Polar (cokolwiek to oznacza) i to takie...zapomniałam jak się nazywa, ale chofdzi o Mi&Mx". Lubiła parę Tess&Kyle. Zdecydowanie anty- Candy
WOW!!! Dreamer na pierwszym miejscu
Przy okazji włosów Liz, moze wymienimy poglądy na temat tego, co najbardziej was wkurza w fanfikach bo jeśli chodzi o mnie to:
1. Czekoladowa fala włosów spływająca po plecach Liz. Brrrrrr
2. Ktoś kiedyś stwierdził że w niektórych opowiadaniach Max spędza połowę czasu z rękami we włosach Liz. I to jest numer dwa
3. "She was absolutly, utterly, breathtaking beautifull"- czyli standardowy opis Liz. Nie zrozumcie mnie źle, owszem, uważam że Shiri jest śliczną, pełną wdzięku dziewczyną, ale stanowczo nie jest NIEZIEMSKO, ZAPIERAJĄCO DECH W PIERSIACH piękna- owszem- widziana oczyma Maxa, oczyma miłości...ale brzuch mnie zaczyna boleć, gdy każdy facet (łącznie z Khivarem) na jej widok wpada w miłosny szał i z miejsca głupieje doszczętnie- co za dużo to nie zdrowo- co z innymi kobietami?
4. "He looks like greek god"- czyli standardowy opis Maxa BOŻE RATUJ!! Jason Behr ma akurat tyle wspólnego z Grekiem, co ja.
No i czy widział kto kiedyś Apolla z TAKIMI uszami ?
5. Liz zostaje porwana. No comments.
RossDeidre jest jedną z moich pięciu ulubionych autorek, więc mogę założyć jej biblioteczkę
Nie było śpioszków??!! Jaka strata! Huragan Michael szydełkujący w fotelu wart byłby wszelkich pieniędzy
No to Max był przynajmniej w swoim żywiole- on uwielbia wszystkich niańczyć.
A tak wogóle to RossDeidre napisała że jest cyt. "Dreamer, Polar, bi- Polar (cokolwiek to oznacza) i to takie...zapomniałam jak się nazywa, ale chofdzi o Mi&Mx". Lubiła parę Tess&Kyle. Zdecydowanie anty- Candy
WOW!!! Dreamer na pierwszym miejscu
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Czy Hotaru się załamie - oto jest pytanie
Dziękuję za wskazówki, co jest wkurzające, i proszę o jeszcze. Postaram się uwzględnić przy pisaniu moich dywagacji
"She was absolutly, utterly, breathtaking beautifull" - ale unosić się nad ziemią może?
Dziękuję za wskazówki, co jest wkurzające, i proszę o jeszcze. Postaram się uwzględnić przy pisaniu moich dywagacji
"She was absolutly, utterly, breathtaking beautifull" - ale unosić się nad ziemią może?
Last edited by {o} on Wed Sep 08, 2004 5:16 pm, edited 1 time in total.
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Jasne. Może mieć oczka jak sarenka (bezbronna, no nic dziwnego, uzbrojona sarenka... ), może mieć oczka en almande (migdały)... A m,nie naszło dość rewolucyjnie. Pisać czy nie pisać? Nie wiem, czy bym sama to zniosła, chociaż może...
Tak, Eluś, ten nowy podarowany przez tatę. "Nowy" raczej, bo to jest jeden wielki składak, w dodatku własnoręcznie złożony. Przeze mnie Pod bacznym okiem taty - teraz zaś to pudło się rozwaliło. I mamy zagadkę. Po feraiach będę maltretować szkolengo informatyka, albo... o, {o}! Co to znaczy "przepełniony stos w konfigu"? W konfigu jest tylko strona polska i polecenie otworzenia Windowsa, więc co u diabła...?
Tak, Eluś, ten nowy podarowany przez tatę. "Nowy" raczej, bo to jest jeden wielki składak, w dodatku własnoręcznie złożony. Przeze mnie Pod bacznym okiem taty - teraz zaś to pudło się rozwaliło. I mamy zagadkę. Po feraiach będę maltretować szkolengo informatyka, albo... o, {o}! Co to znaczy "przepełniony stos w konfigu"? W konfigu jest tylko strona polska i polecenie otworzenia Windowsa, więc co u diabła...?
...tak sie przez chwilę zastanawiałam, dlaczego wiekszość z tych opowiadań ( na desert sky) widze po raz pierwszy na oczy...w końcu dotarło do mnie że ta strona jest w całkowicie zdominowana przez Candy ...no ale roswellfanatics opanowali Dreamersi. Równowaga w przyrodzie musi być.
Miałam na myśli dokaładnie "czekoladową falę włosów"- Hotaru może spać spokojnie , nie zgrzeszyła przeciwko 1 przykazaniu.
Unosić się nad ziemią? czemu by nie? Tego jeszcze nie było. Pisz, pisz, na zdrowie. Jesli to tylko nie będzie coś w rodzaju:
"Zanurzył dłoń w czekoladowej fali jej włosów, podniosła na niego swą nieziemsko piekną, zapierającą dech w piersiach twarz, jej czekoladowe oczy pałały miłością i pożądaniem. Wyglądał jak grecki bóg, jego bursztynowe oczy zdawały się przenikać ja na wylot.
- Liz- szepnął aksamitnie.
- Och Max- odparła bez tchu"
....to masz moje błogosławieństwo
Nan, jeśli nadal masz ochote na coś zabawnego, to nie musisz szukać daleko- polecam "Z Pamiętnika Mickego G."- momentami...
cd "wkurzaczy"
1. Liz&Max& upojna noc + wściekły Michael/Iza (zawsze zachodzę w glowę co im do tego) + Liz w ciąży+ Max nie wie +ucieczka z Roswell w wielkiej ogromnej strasznej tajemnicy + Max w rozpaczy+ skruszony Michael/Iza+ wsciekły Max+ zgodne poszukiwania+ odnalezienie+ zanemizowana Liz+ zalany łzami Max+ całowanie nóg Liz+ kocham cie wybacz mi to moja wina = wrzód na żołądku
2. Tess pod tytułem "Max ścigam cię w domu na ulicy w szkole w kawiarni w parku na boisku w piwnicy w łóżku na stychu pod prysznicem" vel "gdzie by tu jeszcze kopnąć Parker".
3. Max z Michaelem padający sobie w ramiona co pół godziny/ Max z Michaelem skaczący sobie do gardeł co pół godziny.
Miałam na myśli dokaładnie "czekoladową falę włosów"- Hotaru może spać spokojnie , nie zgrzeszyła przeciwko 1 przykazaniu.
Unosić się nad ziemią? czemu by nie? Tego jeszcze nie było. Pisz, pisz, na zdrowie. Jesli to tylko nie będzie coś w rodzaju:
"Zanurzył dłoń w czekoladowej fali jej włosów, podniosła na niego swą nieziemsko piekną, zapierającą dech w piersiach twarz, jej czekoladowe oczy pałały miłością i pożądaniem. Wyglądał jak grecki bóg, jego bursztynowe oczy zdawały się przenikać ja na wylot.
- Liz- szepnął aksamitnie.
- Och Max- odparła bez tchu"
....to masz moje błogosławieństwo
Nan, jeśli nadal masz ochote na coś zabawnego, to nie musisz szukać daleko- polecam "Z Pamiętnika Mickego G."- momentami...
cd "wkurzaczy"
1. Liz&Max& upojna noc + wściekły Michael/Iza (zawsze zachodzę w glowę co im do tego) + Liz w ciąży+ Max nie wie +ucieczka z Roswell w wielkiej ogromnej strasznej tajemnicy + Max w rozpaczy+ skruszony Michael/Iza+ wsciekły Max+ zgodne poszukiwania+ odnalezienie+ zanemizowana Liz+ zalany łzami Max+ całowanie nóg Liz+ kocham cie wybacz mi to moja wina = wrzód na żołądku
2. Tess pod tytułem "Max ścigam cię w domu na ulicy w szkole w kawiarni w parku na boisku w piwnicy w łóżku na stychu pod prysznicem" vel "gdzie by tu jeszcze kopnąć Parker".
3. Max z Michaelem padający sobie w ramiona co pół godziny/ Max z Michaelem skaczący sobie do gardeł co pół godziny.
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Hm
Widzę że ktos już pilnie wydzielił ten temat z Czytelni...nie powiem zebym była zachwycona, bo to moze wyglądać tak, jakbym miała zamiar pouczać kogokolwiek co do tego jak powinien pisać- oczywiście przez myśl mi to nie przeszło- bo niby z jakiej racji. Napisałam tylko kilka rzeczy, które śmieszy mnie/irytuje w zagran. fanficach z myślą że może ktoś też coś takiego zauważył.
To tyle odnośnie wyjaśnienia.
Widzę że ktos już pilnie wydzielił ten temat z Czytelni...nie powiem zebym była zachwycona, bo to moze wyglądać tak, jakbym miała zamiar pouczać kogokolwiek co do tego jak powinien pisać- oczywiście przez myśl mi to nie przeszło- bo niby z jakiej racji. Napisałam tylko kilka rzeczy, które śmieszy mnie/irytuje w zagran. fanficach z myślą że może ktoś też coś takiego zauważył.
To tyle odnośnie wyjaśnienia.
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Jestem jak najbardziej za utrzymaniem takiego tematu, Lizziett bo pozwoli to (po podaniu tytułu) uniknąć czytania czegoś w stylu Harlequinów czy Daniele Steel, a tym którzy troszkę tworzą, także przyda się do przyjrzenia się temu co z siebie wylewają na papier...Nawet w naszym f-f dziale na xcom...wzięłam się za czytanie opowiadań ale od przesłodzonego nazewnictwa i rozpływaniem sie nad wyglądem swoich bohaterów rozbolały mnie zęby...Wolę, kiedy Liz ma wygląda jak zwyczajna, cięzko pracująca, czasem zmęczona nastolatka niż wamp (opis zewnętrzny ze szczegółami) rzucający się z jękiem pożądania na biednego Maxa - kurcze, nie, nie biednego w tym samym opowiadaniu "stalowe mięśnie mu grały na wspaniałej klatce piersiowej..." heh...
Po przeczytaniu o bursztynowych oczach Maxa u RosDeidre - zatrzymałam się na moment...pamiętając co napisałaś ....ale doszłam do wniosku, że lubię bursztynowe oczy...
Po przeczytaniu o bursztynowych oczach Maxa u RosDeidre - zatrzymałam się na moment...pamiętając co napisałaś ....ale doszłam do wniosku, że lubię bursztynowe oczy...
Last edited by Ela on Sun Feb 01, 2004 2:08 pm, edited 1 time in total.
Niezły ff Dobrze że ja nie miałam jeszcze możliwości przeczytania jego pełnej wersji lub czegoś podobnego...Lizziett wrote:Zanurzył dłoń w czekoladowej fali jej włosów, podniosła na niego swą nieziemsko piekną, zapierającą dech w piersiach twarz, jej czekoladowe oczy pałały miłością i pożądaniem. Wyglądał jak grecki bóg, jego bursztynowe oczy zdawały się przenikać ja na wylot.
- Liz- szepnął aksamitnie.
- Och Max- odparła bez tchu"
Ale się uśmiałam! Boże... według tego punktu to Tess już dawno dorwała Maxa - nie ma miejsca ucieczki... A Liz jest już cała posiniaczonaLizziet wrote:2. Tess pod tytułem "Max ścigam cię w domu na ulicy w szkole w kawiarni w parku na boisku w piwnicy w łóżku na stychu pod prysznicem" vel "gdzie by tu jeszcze kopnąć Parker".
Ja też jestem za tym tematem. Sam go przecież wydzieliłem Przyda się - zwłaszcza początkującym.
A teraz wypowiedź a la Xander:
Ostrożnie stosujcie patos. Czasami lepiej jest napisać językiem zwyczajnym. Nawet ważnym sprawom patos niekoniecznie musi wyjść na dobre - może napełnić utwór pretensjonalnością, a nawet niezamierzoną śmiesznością. Ekstremalnym przykładem jest tu piosenka "Do przodu Polsko". Albo w ogóle nie mogę tego słuchać, albo mam ochotę parsknąć śmiechem...
A teraz wypowiedź a la Xander:
Ostrożnie stosujcie patos. Czasami lepiej jest napisać językiem zwyczajnym. Nawet ważnym sprawom patos niekoniecznie musi wyjść na dobre - może napełnić utwór pretensjonalnością, a nawet niezamierzoną śmiesznością. Ekstremalnym przykładem jest tu piosenka "Do przodu Polsko". Albo w ogóle nie mogę tego słuchać, albo mam ochotę parsknąć śmiechem...
Last edited by {o} on Wed Sep 08, 2004 5:24 pm, edited 1 time in total.
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Popieram {o}- naprawde na całym swiecie nie ma gorszego morderstwa sztuki, niż patos potrafi zarżnąć cały pieczołowicie budowany nastrój w jednej krótkiej chwili. Pompatyczna muzyka niemal zarżnęła najbardziej poruszające momenty LOTRA, Gibson pędzący z łopoczącym gwieździstym sztandarem w finale "Patrioty" przyprawił mnie o kolkę (ze smiechu rzecz jasna), a "on był żołnierzem rzymskim, oddajcie mu cześć"+ Russell Crowe umierający wśród płatków róż i nieznośnie bombastycznej muzyki położył "Gladiatora" na amen.
Osobiście również lubię bursztynowe oczy ale jest to wyswiechtane do bólu...tylko że faktycznie- trudno o lepsze porównanie...chociaż pewna dziewczyna wymyśliła cos interesującego...jakieś porównanie z kawą (żarcie znowu sie kłania)- muszę za tym poszperać.
I masz rację Elu- wszystko sie we mnie wywraca, jak tylko potykam sie gdzieć o stalowe mięsnie Maxa...gee jak sie tak poczyta niektóre opisy, to mozna dojść do wniosku że Max to jakieś wcielenie Conana albo innej pokraki...a tu tymczasem zupełnie zwyczajny, szczupły chłopak, dość mocno zbudowany, fakt, ale bez przesady.
Osobiście również lubię bursztynowe oczy ale jest to wyswiechtane do bólu...tylko że faktycznie- trudno o lepsze porównanie...chociaż pewna dziewczyna wymyśliła cos interesującego...jakieś porównanie z kawą (żarcie znowu sie kłania)- muszę za tym poszperać.
I masz rację Elu- wszystko sie we mnie wywraca, jak tylko potykam sie gdzieć o stalowe mięsnie Maxa...gee jak sie tak poczyta niektóre opisy, to mozna dojść do wniosku że Max to jakieś wcielenie Conana albo innej pokraki...a tu tymczasem zupełnie zwyczajny, szczupły chłopak, dość mocno zbudowany, fakt, ale bez przesady.
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Żarcie jest uniwersalne, Lizziett. Każdy wie, jakiego koloru jest kawa czy czekolada, ale z bursztynem to już może być kłopot (no bo taki ktoś z Afryki Południowej albo z Nowej Zelandii... mogli tego nawet nie widzieć ) Żeby być oryginalnym wystarczy użyć słowa "amber" - a co Ale całe szczęście, że w żadnym ff nie spotkałam się jeszcze z opisem Liz, który brzmiałby tak samo jak opis królewny Śnieżki, widać ludzie znają jeszcze jakieś granice. Gdzieś pisali o hebanowych włosach, ustach... jak to było? i o białej jak śnieg cerze... /westchnienie zazdrości. Jasne./
Umięśniony Max i Liz jako modelka (no jasne, czemu nie). Ciekawe, czy w końcu trafię na opowiadanie, w którym Max będzie kulturystą... Gdzieś co prawda widziałam coś o tym, że był striptizerem, ale wolałam tego nie czytać A gdyby wierzyć innym ff, to Liz byłaby najwyższa na świecie grâce à swoje nogi, a z włosów to już mogłaby sobie zrobić pleciony koszyczek.
Lizziett, a do wkurzaczy dorzuć jeszcze ", Liz-Kocham cię... Max /wije się/-Bądźmy przyjaciółmi bo mnie rwie do Tess, ale Tess jest świnia"
Hm, właśnie, a propos Apolla, miałam czytać to o Znudzonych Bogach...
PS: Fiki na xcomie porzuciłam już dość dawno. Odstrasza mnie ten dosłownie tasiemiec, gdzie to nic nie robią, zero akcji, zero uczuć, zero wszystkiego poza opisami. A Liz jest w ciąży... grrr.
Umięśniony Max i Liz jako modelka (no jasne, czemu nie). Ciekawe, czy w końcu trafię na opowiadanie, w którym Max będzie kulturystą... Gdzieś co prawda widziałam coś o tym, że był striptizerem, ale wolałam tego nie czytać A gdyby wierzyć innym ff, to Liz byłaby najwyższa na świecie grâce à swoje nogi, a z włosów to już mogłaby sobie zrobić pleciony koszyczek.
Lizziett, a do wkurzaczy dorzuć jeszcze ", Liz-Kocham cię... Max /wije się/-Bądźmy przyjaciółmi bo mnie rwie do Tess, ale Tess jest świnia"
Hm, właśnie, a propos Apolla, miałam czytać to o Znudzonych Bogach...
PS: Fiki na xcomie porzuciłam już dość dawno. Odstrasza mnie ten dosłownie tasiemiec, gdzie to nic nie robią, zero akcji, zero uczuć, zero wszystkiego poza opisami. A Liz jest w ciąży... grrr.
Rzeczywiście jest wiele rzeczy, które w fickach po prostu dobijają. Ja nienawidzę tej ckliwości, jaką zawsze otacza sie Maxa i Liz. "Kocham cię" "Ja tez cię kocham" i tak w kółko, az człowieka zemdli. Nan ma rację, że wiele ff powstaje teraz na jedno kopyto, że wszystko takie samo, ta sama fabuła, te same texty, jakby autorzy nie potrafili wymysleć czegos nowego. Owszem znalazłabym garstkę autorów, którzy potrafią zaskoczyć czymś, zainteresować, rozbawić, zmienić styl i nie pisza ciągle o tym samym a ich ff są naprawdę dobre.
Co do opisów to też ciągle powtarza sie to samo: hebanowe włosy Liz, mroczne oczy Maxa, złociste fale włosów Isabel itd. Ale zdarzają się opisy, które są ciekawe i nie brzmią jak wszystkie inne. Choć rzadko takie bywają... Lubię czytać ff, które się zmieniają. Tzn. nie ciągle o Maxie i Liz (bo już mi się treść żołądkowa wywraca), ale na przemian to coś dreamerkowego, to dobry polarek, to coś jeszcze innego.
Co do opisów to też ciągle powtarza sie to samo: hebanowe włosy Liz, mroczne oczy Maxa, złociste fale włosów Isabel itd. Ale zdarzają się opisy, które są ciekawe i nie brzmią jak wszystkie inne. Choć rzadko takie bywają... Lubię czytać ff, które się zmieniają. Tzn. nie ciągle o Maxie i Liz (bo już mi się treść żołądkowa wywraca), ale na przemian to coś dreamerkowego, to dobry polarek, to coś jeszcze innego.
Oj chyba przesadzasz. Znalazłoby się coś... tzn. wśród tego co tu na forum, bo w dziale ff na głównej stronce xcomu rzeczywiście nic nie ma , a nwet wszystko się powtarza. Liz w ciązy to już tak oklepane, że az mnie bawi - wychodzi na to, że nie ma zabezpieczeń w tym małym, biednym Roswell.Fiki na xcomie porzuciłam już dość dawno. Odstrasza mnie ten dosłownie tasiemiec, gdzie to nic nie robią, zero akcji, zero uczuć, zero wszystkiego poza opisami. A Liz jest w ciąży... grrr.
Mówiłam o stronce xcomu, tam jest po prostu badziewie. Na forum jest dużo interesujących rzeczy. Nie chcę mówić, które to opowiadanie tak mnie wkurza... Bo zdaje się, że dużo ludzi je lubi, choć ja nic w tym nie widzę, za to robi mi się niedobrze, że tak sprofanowano taki temat. W sumie pomysł autorki może i był niezły, ciekawy, sama o tym kiedyś myślałam, ale żeby tak to zjechać...?!
Jestem w trakcie tłumaczenia czegoś, co pewnie większość uzna za ckliwe bzdury Ale co mi tam. Choć bo ja wiem, czy tam wszystko jest takie ckliwe... W każdym razie zero opisów. Dlaczego w ff nie opisują przyrody? Byłoby ciekawsze. Albo stanu psychicznego bohatera. Albo wszystko z punktu widzenia kogoś nietypowego. Albo wymyślenie oryginalnej przygody. Albo zamienienie ról (inteligentne zamienienie!). Albo retrospekcje. Jak rany, wczuć się w tych bohaterów, to lepiej wyjdzie! (No dobra, to ostatnie skutkuje w moim przypadku, to znaczy przy tłumaczeniach...).
Jestem w trakcie tłumaczenia czegoś, co pewnie większość uzna za ckliwe bzdury Ale co mi tam. Choć bo ja wiem, czy tam wszystko jest takie ckliwe... W każdym razie zero opisów. Dlaczego w ff nie opisują przyrody? Byłoby ciekawsze. Albo stanu psychicznego bohatera. Albo wszystko z punktu widzenia kogoś nietypowego. Albo wymyślenie oryginalnej przygody. Albo zamienienie ról (inteligentne zamienienie!). Albo retrospekcje. Jak rany, wczuć się w tych bohaterów, to lepiej wyjdzie! (No dobra, to ostatnie skutkuje w moim przypadku, to znaczy przy tłumaczeniach...).
Raczej nie zaglądam na x.com, ale wydaje mi sie, ze czasami zdarzy sie coś ciekawego...opowiadania Nan Olki, Hotori, Graaliona na przykład...ale fakt- niektórym udawało sie wywołać niemal efekt komiczny- niestety niezmierzony , do czego prowadzi grzech 3 czyli
NONSENSY- czytaj- co by tu wykombinować i przekombinować, zeby stworzyć STRASZNĄ TRAGICZNĄ I ROZDZIERAJĄCĄ SYTUACJĘ- logika nie gra roli. Przyjkładowo w jednym z ff ( tytułu nie pomnę) Max i Liz połączeni byli swą niezwykłą więzią i żyli sobie gruchając jak dwa gołąbki aż do dnia, w którym na horyzoncie pojawili się Nicholas, Lonnie, Rath i inne przyjemniaczki. Max z Michaelem wyruszyli z misją do NY i Liz nie zdążyła Maxowi powiedzieć, że- w życiu byście nie zgadli- jest w ciąży. Misja delikatnie mówiąc nie wypaliła- Max oberwał w swoje cudne plecy Alien Blastem i był w stanie agonalnym. Więź sie zerwała i oczywiście Liz doszła do wniosku że Max nie żyje- w skrócie nastąpiły łkania, omdlenia, krzyki i spazmy Podczas gdy Liz łkała i mdlała na przemian a Maria&Iza&Alex biegali wkołko rwąc włosy z głowy, Michael zabrał Maxa do hotelu gdzie przez DŁUGIE TYGODNIE sie nim opiekował i składał udręczonego chłopaka do kupy (nauczył się uzdrawiać). i przez te długie bolesne tygodnie na mysl mu nie przyszło, żeby zadzwonić do Roswell PO CO? Jako wytłumaczenie uraczono nas zdaniem, że Michael był tak troskliwą pielęgniarką że od łóżka Maxa nie ruszał sie nawet do toalety( HAHAHA łzy głębokiego wzruszenia płynęły mi po twarzy) a co tu dopiero mysleć, o czyms tak skomplikowanym jak rozmowa telefoniczna. Liz po tym jak przestała łkać i mdleć również nie wpadła na ten odkrywczy pomysł tylko- nie zgadniecie!- wyjechała z Roswell w wielkiej tajemnicy. Tymczasem Maxio otwiera oczęta i pierwsze co niewdziecznik czuje to nie wszechogarniająca troska Michaela, tylko brak więzi z Liz. Myśli sobie- nie zgadniecie!- Liz nie żyje. Obgryzam paznokcie- Max NA PEWNO wpadnie na pomysł z komórką!
Nie wpadł.
I tu zakończyła sie moja przygoda z tym opowiadaniem...które nawiasem mówiąc ciągnęło się jeszcze przez 50 rozdziałów- prosze do czego mozna dojść...w świecie bez telefonów
NONSENSY- czytaj- co by tu wykombinować i przekombinować, zeby stworzyć STRASZNĄ TRAGICZNĄ I ROZDZIERAJĄCĄ SYTUACJĘ- logika nie gra roli. Przyjkładowo w jednym z ff ( tytułu nie pomnę) Max i Liz połączeni byli swą niezwykłą więzią i żyli sobie gruchając jak dwa gołąbki aż do dnia, w którym na horyzoncie pojawili się Nicholas, Lonnie, Rath i inne przyjemniaczki. Max z Michaelem wyruszyli z misją do NY i Liz nie zdążyła Maxowi powiedzieć, że- w życiu byście nie zgadli- jest w ciąży. Misja delikatnie mówiąc nie wypaliła- Max oberwał w swoje cudne plecy Alien Blastem i był w stanie agonalnym. Więź sie zerwała i oczywiście Liz doszła do wniosku że Max nie żyje- w skrócie nastąpiły łkania, omdlenia, krzyki i spazmy Podczas gdy Liz łkała i mdlała na przemian a Maria&Iza&Alex biegali wkołko rwąc włosy z głowy, Michael zabrał Maxa do hotelu gdzie przez DŁUGIE TYGODNIE sie nim opiekował i składał udręczonego chłopaka do kupy (nauczył się uzdrawiać). i przez te długie bolesne tygodnie na mysl mu nie przyszło, żeby zadzwonić do Roswell PO CO? Jako wytłumaczenie uraczono nas zdaniem, że Michael był tak troskliwą pielęgniarką że od łóżka Maxa nie ruszał sie nawet do toalety( HAHAHA łzy głębokiego wzruszenia płynęły mi po twarzy) a co tu dopiero mysleć, o czyms tak skomplikowanym jak rozmowa telefoniczna. Liz po tym jak przestała łkać i mdleć również nie wpadła na ten odkrywczy pomysł tylko- nie zgadniecie!- wyjechała z Roswell w wielkiej tajemnicy. Tymczasem Maxio otwiera oczęta i pierwsze co niewdziecznik czuje to nie wszechogarniająca troska Michaela, tylko brak więzi z Liz. Myśli sobie- nie zgadniecie!- Liz nie żyje. Obgryzam paznokcie- Max NA PEWNO wpadnie na pomysł z komórką!
Nie wpadł.
I tu zakończyła sie moja przygoda z tym opowiadaniem...które nawiasem mówiąc ciągnęło się jeszcze przez 50 rozdziałów- prosze do czego mozna dojść...w świecie bez telefonów
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Hmmm... mogę się chyba nazwac kimś w rodzju "autorki ff" i jako taka autorka wiem z czym wiąże sie pisanie. Założę się, że wiele moich opo złamałoby jakies przykazania czego NIE pisać. Można by się w nich wielu elemntów uczepić. I nie kryję tego, ze miewam dość dobre pomysły a słabo ujęte, lub na odwrót dobrze coś zaczete ale fabuła do kitu.
Jednego przestrzegam jak nic - Nigdy! Ale to nigdy nie zabierac się do pisania bez pomysłu i nie powielać tego co już i tak ponad połowa autorów napisała!!! To mnie zawsze denerwuje, że wiekszość powiela ten sam wzór.
Na przykład takie polarki... smakowity kąsek i naprawde mozna z takiego tematu stworzyć świetne opo. Bardzo lubię polarkowe fany, więc pokusiłam sie raz o przeczytanie kilku (nie wymienię tytułów). No i się zawiodłam...We wszystkich to samo! Max olewa Liz, Michael rozstaje sie z Marią albo ta go rzuca, Liz cierpi i szuka pocieszenia. I we wszystkich to samo. Albo Michael i Liz raz się zapominają, Liz zachodzi w ciąże (ludzie co wy z tymi ciązami? Mamy dwudziesty pierwszy wiek, istnieje coś takiego jak prezerwatywa) no i honorowy Michael oznajmia, że jej nie zostawi i wyjeżdżają z Roswell. Lubię ff, w których jest coś nowego. Nie mam nic przeciwko dreamerkom czy candy, ale jesli jest jakaś ciekawa koncepcja, a nie szablonowa produkcja.
Jednego przestrzegam jak nic - Nigdy! Ale to nigdy nie zabierac się do pisania bez pomysłu i nie powielać tego co już i tak ponad połowa autorów napisała!!! To mnie zawsze denerwuje, że wiekszość powiela ten sam wzór.
Na przykład takie polarki... smakowity kąsek i naprawde mozna z takiego tematu stworzyć świetne opo. Bardzo lubię polarkowe fany, więc pokusiłam sie raz o przeczytanie kilku (nie wymienię tytułów). No i się zawiodłam...We wszystkich to samo! Max olewa Liz, Michael rozstaje sie z Marią albo ta go rzuca, Liz cierpi i szuka pocieszenia. I we wszystkich to samo. Albo Michael i Liz raz się zapominają, Liz zachodzi w ciąże (ludzie co wy z tymi ciązami? Mamy dwudziesty pierwszy wiek, istnieje coś takiego jak prezerwatywa) no i honorowy Michael oznajmia, że jej nie zostawi i wyjeżdżają z Roswell. Lubię ff, w których jest coś nowego. Nie mam nic przeciwko dreamerkom czy candy, ale jesli jest jakaś ciekawa koncepcja, a nie szablonowa produkcja.
_liz- pisząc mam głównie na myśli śmieszące mnie motywy w zagranicznych ficach...raczej nie czytam polskich...i to {o} tak zatytułował ten temat- żeby nie było wątpliwości, że usiłuję sie tu mądrzyć Nawiasem mówiąc, bardzo mi sie podobają twoje "Pamiętniki Mickego"
...przyznam że nie bardzo wiem, co masz na myśli.I Lizziett, nie wyjeżdżaj ty mi tutaj z takimi stwierdzeniami...
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
To jeden z powodów, dla których przechrzciłam się na polarki )Rzeczywiście jest wiele rzeczy, które w fickach po prostu dobijają. Ja nienawidzę tej ckliwości, jaką zawsze otacza sie Maxa i Liz. "Kocham cię" "Ja tez cię kocham" i tak w kółko, az człowieka zemdli.
Nie zamierzam, spokojną, konstruktywną krytykę zawsze z chęcią (mniejszą lub większą) przyjmę. Pisząc wspomniany fragment, zresztą zaraz na początku odcinka - "Czasem jej rączki wygrzebywała się spod kocyka i zanurzały w brązowej, lśniącej fali, opadającej na ramiona Liz. " - miałam odniesienie właśnie do tak często używanego opisu Liz! Może nie wyszło dokładnie to, co zamierzałam, ale geniuszem nie jestem.*{o} wrote:Czy Hotaru się załamie - oto jest pytanie
A zdarza ci się zabierać do pisania ff, pisać, pisać, i w trakcie tego pisania rozsypuje ci się całą koncepcja i pomysł? Albo zacząć z całkowicie inną myślą niż się skończyło? Ta ostatnia sytuacja czasami mi sie zdarzała, ale nie w ff o Roswell. I ostatnio, przy tworzeniu ostatnich rozdziałów Somewhere over the rainbow po prostu skapitulowałam i zmieniłam całą koncepcję. Komuś sie to jeszcze zdarza? I czy często "widać" zmianę koncepcji w ff?_liz wrote:Jednego przestrzegam jak nic - Nigdy! Ale to nigdy nie zabierac się do pisania bez pomysłu i nie powielać tego co już i tak ponad połowa autorów napisała!!! To mnie zawsze denerwuje, że wiekszość powiela ten sam wzór.
_______________
* nie moge uwierzyć, że się przyznałam!!!
- Graalion
- Mroczny bóg
- Posts: 2018
- Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
- Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
- Contact:
Nieraz zauważam, że w pewnych momentach bohaterowie pisanych przeze mnie ff po prostu ożywają i zaczynają robić co chcą. Denerwujące. Nieraz naprawdę trudno utrzymać ich w ryzach. Zwykle staram się nie trzymać ich zbyt krótko, ale czasami trzeba popchnąć akcję we właściwym kierunku. A oni ze sobą gadają i gadają i robią zupełnie co innego niż zaplanowałem. <Sigh> Ale jakoś sobie radzę
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 22 guests