Czy słuchacie "starej" muzy?
Moderator: LEO
Czy słuchacie "starej" muzy?
Chodiz mi tutaj o Metallice, Aerosmith, Nirvanę. Moga być nawet Zbigniew Wodecki i jego pszczoła Maja, ale chciałam sprawdzić czy lubicie posłuchać zespołów z 20/30 letnim doświadczeniem, czy wolicie raczej te wspólczesne zespoły i piosenkarzy?
"Jak by to było, gdyby mnie nie było? Jak by to było, co by się wydarzyło, co by się zmieniło?"DKA- "Jak by to było"
jeśli jazzowi wokaliści z kilkuletnim doświadczeniem ale nieżyjący od kilkudziesięciu lat się liczą, to ja też lubię "starą muzę "
a swoją drogą... co za ... młodzież żeby Nirvanę i Metallicę brać za starą muzę toż to taki jakiś Chopin czy Mozart się przewracają w grobach z przyśpieszeniem turbiny łodzi podwodnej na pełnym biegu.
a swoją drogą... co za ... młodzież żeby Nirvanę i Metallicę brać za starą muzę toż to taki jakiś Chopin czy Mozart się przewracają w grobach z przyśpieszeniem turbiny łodzi podwodnej na pełnym biegu.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
No tak, przecież zachwycała kiedyś Vanessa Mae, przeróbki Pachelbela i Albinioni'ego, że nie wsopomnę o Bethovenie czy Mozart'cie. Wtedy zastanawiam się nad tym, że głuchota nie była przeszkodą w tworzeniu muzyki, czy nieznajomość nut (Strauss) itp. Dziś łatwo jest iść z prądem, odpowiadać na zapotrzebowanie, zmieniać się i łatwiej stracić słuch z własnej woli od słuchania co poniektórych . Ale tego wymaga rynek: by się sprzedać, a nie okłamujmy się, artyzm artyzmem, ale trzeba żyć z czegoś.
jednak stara muzyka ma coś w sobie podobnie jak stare filmy. Jednych śmieszą "efekty specjalne' i świat przedstawiony w "Odysei kosmicznej 2001", inni (jak ja) przymykają oko i zachwycają się tak samo jak odkrywając sens istnienia Solaris czy Piaskali Diuny. Uwielbiam muzykę, w której czuć szarą od papierosowego dymu atmosferę (chodzi o atmosferę, bo tego zapachu nie znoszę ), atmosferę garniturów, fraków i wydekoltowanych sukien oraz orchidei wpiętych we włosy, delikatnego kołysania w takt "brudnych' rytmów i treści o życiu, czyli bólu miłości, samotności i braku zrozumienia, a jednocześnie muzyki, która w jedyny taki sposób potrafi krzyczeć radością spełnienia, wartością idei prostego słowa, dwoma ruchami bioder w rytm szczęścia przy wtórze "miotełek do ubijania majonezu" ... prosta radość i szczery ból, proste słowa i ponadczasowy sens. Stara muza? No, z pewnością unplugged
jednak stara muzyka ma coś w sobie podobnie jak stare filmy. Jednych śmieszą "efekty specjalne' i świat przedstawiony w "Odysei kosmicznej 2001", inni (jak ja) przymykają oko i zachwycają się tak samo jak odkrywając sens istnienia Solaris czy Piaskali Diuny. Uwielbiam muzykę, w której czuć szarą od papierosowego dymu atmosferę (chodzi o atmosferę, bo tego zapachu nie znoszę ), atmosferę garniturów, fraków i wydekoltowanych sukien oraz orchidei wpiętych we włosy, delikatnego kołysania w takt "brudnych' rytmów i treści o życiu, czyli bólu miłości, samotności i braku zrozumienia, a jednocześnie muzyki, która w jedyny taki sposób potrafi krzyczeć radością spełnienia, wartością idei prostego słowa, dwoma ruchami bioder w rytm szczęścia przy wtórze "miotełek do ubijania majonezu" ... prosta radość i szczery ból, proste słowa i ponadczasowy sens. Stara muza? No, z pewnością unplugged
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Wydaje mi się, że w wiekszości przypadków słuchanie dawnej muzyki jest uzależnione od otoczenia, sytuacji. Kiedyś poszłam na koncert muzyki celtyckiej w kościele. Muzyka co prawda była nieco .. zmodernizowana ... ale wrażenie niezapomniane. Dźwięk ma inne brzmienie, mury niosa ją ku powale, luzie podrygiwali w miejscach, a część wyszla nawet z ławek by zatańczyć pomiędzy nimi...
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Muzyka celtycka ma chyba swoją magie, która potrafi oczarować nawet największego sceptyka starszej muzyki. Dla mnie ta muzyka daje takiego powera co dla niektórych extaza w proszkuLEO wrote:Wydaje mi się, że w wiekszości przypadków słuchanie dawnej muzyki jest uzależnione od otoczenia, sytuacji. Kiedyś poszłam na koncert muzyki celtyckiej w kościele. Muzyka co prawda była nieco .. zmodernizowana ... ale wrażenie niezapomniane. Dźwięk ma inne brzmienie, mury niosa ją ku powale, luzie podrygiwali w miejscach, a część wyszla nawet z ławek by zatańczyć pomiędzy nimi...
INTI ...
oby tylko takie narkotyki były jak nasza muzyka...
Teraz często brzmienia powstają w oparciu o coś, bo było. Ludzie zdają się poszukiwać nowych rozwiązań w oparciu o stare, nie tworzą nic nowego. To czasami przeraża. Co prawda słyszałam juz Chopina w wersji jazzowej, interpretacji wykonanej przez jednego ze słynniejszych singowo- jazzowych wykonawców polskich (co prawda mieszka w Stanach, a u nas przyjeżdża na koncerty) ale nie powiem, żeby to było TO
oby tylko takie narkotyki były jak nasza muzyka...
Teraz często brzmienia powstają w oparciu o coś, bo było. Ludzie zdają się poszukiwać nowych rozwiązań w oparciu o stare, nie tworzą nic nowego. To czasami przeraża. Co prawda słyszałam juz Chopina w wersji jazzowej, interpretacji wykonanej przez jednego ze słynniejszych singowo- jazzowych wykonawców polskich (co prawda mieszka w Stanach, a u nas przyjeżdża na koncerty) ale nie powiem, żeby to było TO
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Metallica, Nirvana ? Stara muza ? A ktos slucha Wilsona Picketta, Otisa Reddinga, Little Richarda, Louisa Armstronga czy Jamesa Browna chociaz ? PANIE I PANOWIE - KTO Z WAS CZUJE BLUESA ? TO jest prawdziwie stara muzyka
Slonce
Slonce
Po co człowiek żyje ?Aby byćoczamiuszamii sumieniemStwórcy WszechświataTy baranie][-][ ][_][ ][\/][ //-\ ][\][
...gdyby przez moment poczuć w powietrzu ten zastój, który pojawia się na parę chwil przed burzą, gdyby w duszną lipcową noc wachlować się starym, koronkowym wachlarzem błądząc szerokimi ulicami wśród wolno sunących w nieznanych sobie kierunkach par, gdyby pył drogi delikatnie się z niej unosił i gdyby napotkać wreszcie po prawej stronie grubą Murzynkę siedzącą na krześle przed wejściem do budynku, gdyby obrócić się i zobaczyć rozłożyste drzewa, które nie drgną nawet na moment od podmuchu wiatru, gdyby zejść po schodach w głąb budynku, zagłębiać się w tytoniową atmosferę przygaszonych świateł, w stłumiony gwar i szepty odprężenia, gdyby tylko tam wejść, można zobaczyć kontrabas, perkusję i miotełki trzymane przez czarne dłonie, a po środku kobietę w długiej wieczorowej sukni z orchideą zatkniętą za ucho. gdyby tylko tam wejść, można usłyszeć to, co dziś nazywa się starą "muzą". Przy odrobinie szczęścia można poczuć ten ból i spokój płynący z niej, tę pasję i radość, która w niej kipi. A nawet można ją zrozumieć...
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 2 guests