Fanclub Maxa i Jasona
Moderators: Olka, Ela, Xander, Pedros
LILLY, witamy serdecznie. Ja również widzę tylko czerwony krzyżyk, podobnie jak i po fotkach frei, kilka postów wyżej. Spróbuj wrzucić inne zdjęcie. I jeżeli moge radzić...jak chcesz poparwić coś w swoim poście, naciśnij "edit" i wrócisz do niego.
Pozdrawiam
A to najnowsze zdjęcie naszego ulubieńca.
Pozdrawiam
A to najnowsze zdjęcie naszego ulubieńca.
hej LILLY.
fotki sie wkleja dajac bezposredni link do obrazka, nie do strony html
[*img]http://wwww.members.lycos.co.uk/aronia1/68jason.jpg[/img*]
(bez gwiazdek)
Elu.. czy to Jezus..?
a nie! to przeciez Behr...
fotki sie wkleja dajac bezposredni link do obrazka, nie do strony html
[*img]http://wwww.members.lycos.co.uk/aronia1/68jason.jpg[/img*]
(bez gwiazdek)
Elu.. czy to Jezus..?
a nie! to przeciez Behr...
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.
Tak, to Jason, chociaż gruchnęła wieść że ma zagrać w jakimś filmie o treści religijnej. Nie wiem na ile to prawda bo oficjalna widomość ma się ukazać dopiero za kilka tygodni. Jest tez jakiś projekt zagrania w filmie europejskim. Ale jak narazie rozpoczął zdjęcia w N.Y do nowego filmu o którym zamieściłam informację w temacie Max Evans//Jason Behr. Tytuł tego filmu "Shooting Livien" - dramat psychologiczny. Gra tam piosenkarza rockowego na progu wielkiej kariery, zmagającego sie z jakimiś urazami z dzieciństwa...Włosy zapuścił właśnie dla potrzeb tego filmu. Cieszy mnie że nie idzie na łatwiznę, tylko wiąże sie raczej z produkcją niezależną...
LILLY, ostatnio przeczytałam gdzieś, ze JB i KH byli widziani ( przez fankę JB) razem jesienią, jedzący wspólnie lunch. Podobno Jason ( zdaniem tej fanki) nie wyglądał jak gejzer tryskający uszczęsliwieniem i rozkochaniem Nie wnikam w to, ale niektórzy podchwycili to skwapliwie, sypiąc różnymi złośliwymi komentarzami na temat pary JB&KH ( "czemu wybrał tę zołzę a nie Shiri", "tak to juz jest, kiedy w wyborze partnerki kieruje się częścią ciała noszoną w spodniach" itp)...swoją drogą to dlaczego tak wiele osób nie trawi K.Heigl?!
Nawiasem mówiąc masz sliczny avatar...chociaż nie z Jasonem
Nawiasem mówiąc masz sliczny avatar...chociaż nie z Jasonem
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
ok... przeczytałam temat uczciwie i mogę się wypowiedzieć, czym zapewne skażę się na wygnanie z tego pokoju Otóż ja nie wielbię Jasona ani Maxa. Ale lubię Jasona za to, że jest (z tego co o nim czytałam )podobny do Maxa, za szacunek jakim darzy mamę i babcię (ojciec zostawił jego mamę, jego samego i trójkę braci, potem z inną kobietą miał córkę i ponoć ją też zostawił o ile prawdą jest to co piszą), lubię go za jego uprzejmość i fakt, ze jeszcze woda sodowa mu się nie odbiła I niech mu tak na zawsze ta skromność zostanie. Wygląd? Sprawa, która wychodzi na pierwszy plan jedynie w pierwszym kontakcie z aktorem. Ale charakter i spokój, który w sobie nosi jest chyba ważniejszy. Utrzymać to, to zadanie wymagające najwięcej zachodu. Oby świat blichtru go nie zdeptał i nie zmienił - jednak obawiam się, że jedynie zmieniając się może zyskać rozgłos potrzebny do zyskania hollywoodzkiej sławy. Ponieważ upór wymaga czasami ustępstw, których wolałabym w jego przypadku nie być świadkiem.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Podpisuje sie pod słowami Leo, obiema rękami uwielbienie powinno miec swoje granice...gdybym go spotkała zapewne powiedziałabym "hi" i poszła dalej...no chyba zeby nie wygladał na szczególnie zajetego, poinformowałabym go jak bardzo podobał mi sie jego Max i ze zyczę mu samych samiutkich sukcesów...
Zgadzam sie też z ostatnimi zdaniami LEO...niestety tak bywa...niedawno czytałam wypowiedzi dziewcznyny- fanki Roswell i załozycielki jednej z tych organizacji charytatywnych...i cóż...nie wszystko przedstawia sie różowo...nie wszystko jest tak różowe w związku z niektórymi roswelliańskim aktorami jak by sie wydawało...jak juz pisałam, tak to już, niestety, bywa
LEO, co ty z tym wywalaniem z pokoju?
Zgadzam sie też z ostatnimi zdaniami LEO...niestety tak bywa...niedawno czytałam wypowiedzi dziewcznyny- fanki Roswell i załozycielki jednej z tych organizacji charytatywnych...i cóż...nie wszystko przedstawia sie różowo...nie wszystko jest tak różowe w związku z niektórymi roswelliańskim aktorami jak by sie wydawało...jak juz pisałam, tak to już, niestety, bywa
LEO, co ty z tym wywalaniem z pokoju?
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
LIZIETTE pojęcia nie mam co ja tak z tym linczem i ekskomuniką Może to wzięło się stąd, że fani bywają bezlitośni i czasami kompletnie bezkompromisowi, czego na szczęście tu nie widzę i z dumą mogę powiedzieć, że na tym forum spotykam normalnych i otwartych ludzi. Oczywiście poza zdrową szajbą na punkcie Roswella
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Tak, masz rację LEO, akurat w moim przypadku, i pewnie nie tylko ta szajba odciska się raczej pozytywnie. Uczy przede wszystkim tolerancji a dobre emocje jakie niesie wpływaja na nas samych. A wracając do aktorów. Sława i uwielbienie mają swoją cenę. Mam wrażenie, że aktorzy kochają fanów, którzy w pewnym sensie pomagają im w ich pracy ale także sa dla niech ogromnym utrapieniem. Celowo przytoczyłam relację Wendy i jej wrażenia ze spotkania z Jasonem, bo jest jedną z wielu. Fanki kochają przede wszystkim za postać Maxa i widzą w nim często to co same chcą zobaczyć. Chociaż może nie do końca. Wiele osób wypowiadało się że Max Maxem ale Jason - prywatnie jest tak pełen uroku, że nie wiadomo kogo bardziej lubią Maxa czy Jasona. Jestem pewna, że on sam od ponad roku jest już zupełnie gdzie indziej, a takie zaszufladkowanie prawdopodobnie mu przeszkadza. Nie znam szczegółów na temat akcji charytatywnej, Lizziett wspominała o Katherinie i jej niechęci w uczestniczeniu w spotkaniu z niepełnosprawnym dzieckiem, ale o ile pamiętam fani chcieli pociągnąc tę akcję grubo po zakończeniu serialu (oczywiście akcja miała byc firmowana hasłem Roswell) ale chyba czas już był nie ten, aktorzy rozbiegli się do innych filmów, chcąc zostawić serial za sobą, jego fanom i ich wspomnieniom.
- Liz_Parker
- Zainteresowany
- Posts: 301
- Joined: Sat Aug 16, 2003 11:23 pm
- Location: z Sanoka
- Contact:
Jason jest taki wspaniały!!! Dlaczego On jest tylko jeden??!!!!!!!!!!!!!!!! Czasami myślę, że klonowanie byłoby bardzo przydatne nawet wbrew wszelkim prawom!
"I Have Promises To Keep, And Miles To Go Before I Sleep." ROBERT FROST
"So That's The End. Our Life In Roswell. What A Long Strange Trip It's Been"
"So That's The End. Our Life In Roswell. What A Long Strange Trip It's Been"
I co by ci przyszło z takiego Jasona, Liz? Wyobraź sobie kilku takich... No i co? Starszy o te xx lat, starzeli by się wszystcy tak samo, i w dodatku nie miałabyś tego poczucia, że ten twój jest naprawdę wyjątkowy, skoro inne też by go miały. To już nie miałoby tego uroku Zachwyt nad jakimś aktorem i lubienie go polega chyba na dostrzeganiu tych najlepszych rzeczy, a potem cała sztuka polega na tym, by umieć te same dobre rzeczy odnaleźć w sobie i w innych. Mam wrażenie, że to właśnie na tym powinno polegać "fanowanie" i "idolowanie" - a nie ma cielęcym (przepraszam, jeśli kogoś uraziłam) zachwycie nad jedną osobą. I myślę, że również aktorstwo w jakiś sposób ma to na celu, to tak samo jak z cztaniem książek, czytając książki żyjemy wiele razy, tak samo aktor wciela się w postacie by ukazać różne strony człowieka tak, by trafiło to do ludzi (na przykładzie chociażby naszego Jasona).
Więc może lepiej zostawmy Jasona i klonowanie w spokoju...
Więc może lepiej zostawmy Jasona i klonowanie w spokoju...
- Liz_Parker
- Zainteresowany
- Posts: 301
- Joined: Sat Aug 16, 2003 11:23 pm
- Location: z Sanoka
- Contact:
NANIUŚ! ...
cieszę się, że przeczytałam te słowa, ponieważ szukam ich od dawna wszędzie gdzie tylko mogę... tak dawno nie czytałam nic tak poruszającego, bym znów poczuła szybsze bicie serca zbliżając się do kolejnej części...
Kiedyś była Diuna, były książki Clavella... parę innych, ale ostatnio nic nie mogę znaleźć... inna sprawa, że nie mam ostatno na wiele rzeczy czasu tęsknie za uczuciem, że czytając coś uczestniczę w jakimś innym, pasjonującym świecie...
aktorzy... to prawda... niektórzy mają dar przekazywania istoty bohaterów ... inni pozostają aktorem jednej postaci ... chciałabym, by jason rozwinął skrzydła, zachował siebie takim jakim wydaje mi się, że jest i pokazał jako aktor oblicza warte kinowych nagród (absolutnie niekoniecznie oskarów )
czytając książki żyjemy wiele razy
cieszę się, że przeczytałam te słowa, ponieważ szukam ich od dawna wszędzie gdzie tylko mogę... tak dawno nie czytałam nic tak poruszającego, bym znów poczuła szybsze bicie serca zbliżając się do kolejnej części...
Kiedyś była Diuna, były książki Clavella... parę innych, ale ostatnio nic nie mogę znaleźć... inna sprawa, że nie mam ostatno na wiele rzeczy czasu tęsknie za uczuciem, że czytając coś uczestniczę w jakimś innym, pasjonującym świecie...
aktorzy... to prawda... niektórzy mają dar przekazywania istoty bohaterów ... inni pozostają aktorem jednej postaci ... chciałabym, by jason rozwinął skrzydła, zachował siebie takim jakim wydaje mi się, że jest i pokazał jako aktor oblicza warte kinowych nagród (absolutnie niekoniecznie oskarów )
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Leo, skoro tak ci się to spodobało - to przytoczę ci fragment "Lethal Whispers". Mowa rzecz jasna o Liz, z jej punktu wizenia. Nie muszę tłumaczyć
She loved books. They presented her with an opportunity to flee to another world. An imaginary world. She could become the characters of the book. She could live their lives. They were her, she was them. It was her escape, her haven.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 64 guests