Tutaj mogę napisać tylko jedno - niejedno was jeszcze zaskoczy...jestem ciekaw co sie bedzie dzialo dalej
Wirtualny Sezon a'la Hotaru - EPILOG
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
Odpowiedź jest o tyle trudna, co niemożliwa. Na początku zaplanowałam sobie całość historii, poruszonych wątków. W trakcie pisania dochodzą szczegóły, różne modyfikacje, czasami zmienię jakiś wątek. Odcinków będzie tyle, by opowiedziec historię, któa zrodziła sie w mojej główce. Ile ? Myślę, że co najmniej kilkanaście odcinków musi powstać, by to wszystko przedstawić.ile przewidzialas odcinków w czwartym sezonie ???
I nie jestem w stanie nawet powiedzieć, czyje pomysły wykorzystuję. Pleciugi? Nie wiem, ile osób ma tę rangę na forum. Ale wiem, za co się ją dostaje!
Uparciuch Tak, wykorzystałam. Podać liczbę, datę i miejsce, kiedy czytając twój post wpadłam na pomysł do rozwinięcia wątku? Chociaż może nie, bo bym musiała powiedzieć więcej o wątku, który dopiero wejdzie. Może za trzy, cztery odcinki...
Na razie poprzestanę na czwartym sezonie. Jak się zakończy może napisze jakiś krótki/dłuższy sequel, ale to byłaby tylko jedna opowieść. Po drugie juz zaczęłam pisać fanfiki, których akcja dzieje sie alternatywnie do mojego 4 sezonu (tzn. na bazie 4 sezonu, ale nieco inne wydarzenia...).
Na razie poprzestanę na czwartym sezonie. Jak się zakończy może napisze jakiś krótki/dłuższy sequel, ale to byłaby tylko jedna opowieść. Po drugie juz zaczęłam pisać fanfiki, których akcja dzieje sie alternatywnie do mojego 4 sezonu (tzn. na bazie 4 sezonu, ale nieco inne wydarzenia...).
UWAGA!!
Kolejny odcinek "Terrorystka" - już jutro wieczorem.
Maleńki spoiler... a raczej trzy małe spoilery, wyrwane nieco z kontekstu. Miłego czytania !
Max obserwował to wszystko z oszołomieniem. Bardziej niż kiedykolwiek docierało do niego, jak wiele wspaniałych chwil z życia córeczki stracił. Nie tylko pierwsze spojrzenie, nie tylko pierwszy uśmiech i próby raczkowania i tysiące innych bezcennych momentów. Alex go nie znała. Czasami tylko kiedy leżała w nosidełku i patrzyła swoimi ślicznymi, brązowymi oczami na świat, jakby zastanawiała się, kim jest ten silny, ciemnowłosy pan. Ani razu jej uśmiech nie był przeznaczony tylko dla niego, jej mała piąstka nie zaciskała się wokół jego palca. Nie potrafił utulić jej płaczu, w jego ramionach nie gaworzyła radośnie. Nie potrafił przeboleć tego. To Michael i Liz sprawili, ze była takim pogodnym i szczęśliwym dzieckiem. Czuł, ze do jego serca szturmem wdziera się zazdrość o córeczkę i o to wszystko, co przeżywał i widział Michael z Liz. Miał ochotę złapać go za głowę i wydrzeć wspomnienia, które powinny należeć do niego. On powinien być z Liz i ich córeczką. Powinien był być obok i wspierać ją przez cały czas.
Zawiódł po raz kolejny i był tego boleśnie świadom. Był daleko, kiedy jego ukochana Liz potrzebowała go najbardziej. Wszystko z jego winy. Gdyby nie pozwolił by się rozdzielili.... Gdyby dłużej zostali na Florydzie, byłby przez te wszystkie miesiące z nią. Nie zżerałaby go zazdrość o uczucia Alex i Liz. Co czuła, kiedy widziała Michaela z Alex? Czy myślała wówczas o nim? Co myślała, kiedy nie odpowiadał na jej wezwania? Czy zwątpiła w niego? Co musiała czuć, patrząc pierwszy raz na ich dziecko na monitorze podczas badań? Kiedy czuła jego ruchy, czy było to jakby trzepotanie motylich skrzydeł 0 jak piszą w książkach? Czy też Alex wykazywała tą sama ruchliwość jak teraz? Jak czuła się Liz, borykając się samotnie z niepewnością, z ustawicznym, bezlitośnie dręczącym pytaniem – czy wszystko z dzieckiem będzie w porządku? Tygodnie niepewności, ile potrwa ciąża, czy dziecko rosnące pod jej sercem, jeszcze kiedykolwiek ujrzy swojego ojca? Obserwowanie godzinę po godzinie, dzień po dniu, tydzień po tygodniu zmian w jej ciele? Boże, jak wyglądała Liz w ciąży? Na samą myśl, że Michael mógł na nią patrzeć w tych szczególnych chwilach... nie, już nie potrafił czuć tej zazdrości. Znał Michaela. Z każdego jego słowa, z każdego ruchu wyzierała troska i czułość dla Liz i jej dziecka. Poczuł w końcu, że ona również należy do jego rodziny. Zdawało się, ze każdy jego oddech to myśl o Liz, samotnej gdzieś daleko, bez wsparcia, bez ochrony, bez przyjaciół i męża, niepewnej o los własnego dziecka, bez miejsca na Ziemi, które mogłaby nazwać swoim domem.... Tak, Michael wiedział, co musiała czuć teraz Liz. Nie mógł odebrać mu tych wspomnień, nie miał prawa. Przez ten czas to Liz była jego rodziną. Nie potrafił podeptać więzi, której wyraźne piętno widział w Michaelu. Miał jedynie nadzieję, że ta więź pomagała im przetrwać z dala od nich.
- Jeśli znajdziemy granilith i strażniczkę, znajdziemy Liz i pokonamy wrogów...
- Obawiam się, że nie ta kolejność. – Michael nerwowo podrapał brew – Najpierw musimy znaleźć Liz, by znaleźć strażniczkę.
- Co ona ma do niej?
Wzruszył ramionami.
- Powiedziałbym raczej, że granilith. Liz wie, gdzie ukryto granilith.
Oczy Kala wyglądały jak dwa wielkie spodki.
- O czym ty mówisz?
Dlaczego nie atakuje?
- Uspokój się. – szepnął nagle, tak cicho, by Emma nie usłyszała. – Ja nie zrobię Ci nic złego.
- Jeśli biały pokój, sekcje na żywo i niekończące się tortury i prześladowanie nazywasz "nic", to ja dziękuję...
Kolejny odcinek "Terrorystka" - już jutro wieczorem.
Maleńki spoiler... a raczej trzy małe spoilery, wyrwane nieco z kontekstu. Miłego czytania !
Max obserwował to wszystko z oszołomieniem. Bardziej niż kiedykolwiek docierało do niego, jak wiele wspaniałych chwil z życia córeczki stracił. Nie tylko pierwsze spojrzenie, nie tylko pierwszy uśmiech i próby raczkowania i tysiące innych bezcennych momentów. Alex go nie znała. Czasami tylko kiedy leżała w nosidełku i patrzyła swoimi ślicznymi, brązowymi oczami na świat, jakby zastanawiała się, kim jest ten silny, ciemnowłosy pan. Ani razu jej uśmiech nie był przeznaczony tylko dla niego, jej mała piąstka nie zaciskała się wokół jego palca. Nie potrafił utulić jej płaczu, w jego ramionach nie gaworzyła radośnie. Nie potrafił przeboleć tego. To Michael i Liz sprawili, ze była takim pogodnym i szczęśliwym dzieckiem. Czuł, ze do jego serca szturmem wdziera się zazdrość o córeczkę i o to wszystko, co przeżywał i widział Michael z Liz. Miał ochotę złapać go za głowę i wydrzeć wspomnienia, które powinny należeć do niego. On powinien być z Liz i ich córeczką. Powinien był być obok i wspierać ją przez cały czas.
Zawiódł po raz kolejny i był tego boleśnie świadom. Był daleko, kiedy jego ukochana Liz potrzebowała go najbardziej. Wszystko z jego winy. Gdyby nie pozwolił by się rozdzielili.... Gdyby dłużej zostali na Florydzie, byłby przez te wszystkie miesiące z nią. Nie zżerałaby go zazdrość o uczucia Alex i Liz. Co czuła, kiedy widziała Michaela z Alex? Czy myślała wówczas o nim? Co myślała, kiedy nie odpowiadał na jej wezwania? Czy zwątpiła w niego? Co musiała czuć, patrząc pierwszy raz na ich dziecko na monitorze podczas badań? Kiedy czuła jego ruchy, czy było to jakby trzepotanie motylich skrzydeł 0 jak piszą w książkach? Czy też Alex wykazywała tą sama ruchliwość jak teraz? Jak czuła się Liz, borykając się samotnie z niepewnością, z ustawicznym, bezlitośnie dręczącym pytaniem – czy wszystko z dzieckiem będzie w porządku? Tygodnie niepewności, ile potrwa ciąża, czy dziecko rosnące pod jej sercem, jeszcze kiedykolwiek ujrzy swojego ojca? Obserwowanie godzinę po godzinie, dzień po dniu, tydzień po tygodniu zmian w jej ciele? Boże, jak wyglądała Liz w ciąży? Na samą myśl, że Michael mógł na nią patrzeć w tych szczególnych chwilach... nie, już nie potrafił czuć tej zazdrości. Znał Michaela. Z każdego jego słowa, z każdego ruchu wyzierała troska i czułość dla Liz i jej dziecka. Poczuł w końcu, że ona również należy do jego rodziny. Zdawało się, ze każdy jego oddech to myśl o Liz, samotnej gdzieś daleko, bez wsparcia, bez ochrony, bez przyjaciół i męża, niepewnej o los własnego dziecka, bez miejsca na Ziemi, które mogłaby nazwać swoim domem.... Tak, Michael wiedział, co musiała czuć teraz Liz. Nie mógł odebrać mu tych wspomnień, nie miał prawa. Przez ten czas to Liz była jego rodziną. Nie potrafił podeptać więzi, której wyraźne piętno widział w Michaelu. Miał jedynie nadzieję, że ta więź pomagała im przetrwać z dala od nich.
- Jeśli znajdziemy granilith i strażniczkę, znajdziemy Liz i pokonamy wrogów...
- Obawiam się, że nie ta kolejność. – Michael nerwowo podrapał brew – Najpierw musimy znaleźć Liz, by znaleźć strażniczkę.
- Co ona ma do niej?
Wzruszył ramionami.
- Powiedziałbym raczej, że granilith. Liz wie, gdzie ukryto granilith.
Oczy Kala wyglądały jak dwa wielkie spodki.
- O czym ty mówisz?
Dlaczego nie atakuje?
- Uspokój się. – szepnął nagle, tak cicho, by Emma nie usłyszała. – Ja nie zrobię Ci nic złego.
- Jeśli biały pokój, sekcje na żywo i niekończące się tortury i prześladowanie nazywasz "nic", to ja dziękuję...
Ja?? KiedyNp. autorów Rzeźni, Alexa W, Hotori, DMartinez, RosDeidre, Sary, Eli, {o}, Nan, Maddie.... można by tak długo wymieniać!!!
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
- ALEX_WHITMAN
- Redaktor
- Posts: 92
- Joined: Thu Aug 14, 2003 7:31 pm
- Location: Poznań
- Contact:
no mam nadzieję że wam się odcinek spodoba. a tak apropo to jest mj 1 wpis tu.
ALEX WHITMAN autor fan-ficków oraz jeden z redaktorów strony http://www.roswell.pl
No to gratulacje. Pierwszy wpis? No, no...Alex wrote:tak apropo to jest mj 1 wpis tu
Ech, chyba tradycją juz się stało, iż kiedy chcę wrzucić na serwer odcinek, to coś szwankuje . Na razie jeszcze poczekam, może za kilka godzin sie zaloguję. Jakby co, to wiadomo - odcinek na forum.
I NIECH KTOŚ SKOMENTUJE SPOILERY!!!!
Proponuję umieścić odcinek w dziale fan-fictions na xcomie Ale najpierw wszystkie poprzednie
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Last edited by Hotaru on Thu Apr 01, 2004 6:19 pm, edited 1 time in total.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 8 guests