Nie wiem, czy jestem potrzebna...
Moderators: ciekawska_osoba, lizzy_maxia
Boże...dzięki. Janet, zulugulko, Ramzes,malinko, Nan, Maxel, piter i inni...dziękuję. Dobrze wiedzieć, że jesteście przy mnie.
{O} wybacz mi...ja cię doceniam, kocham jak każdego z was, z naszej rodziny ! Ja nikomu nic nie zarzucam...nie wiem czemu tak się czuję...ale nie odchodzę ! Ja Hotori odejść ?! No chyba nie wiecie o kim mówicie ! Hotori nigdy nie odejdzie ! Roswell żyje !
ALE MAŁE SPROSTOWANIE : JA NIE ZAMIERZAŁaM NIGDY ODCHODZIĆ TYLKO BYŁAM W DOŁKU...ALE JUŻ NIE JESTEM !
DZIĘKI WAM !
MACIE RACJE...TA JESIEŃ...
{O} wybacz mi...ja cię doceniam, kocham jak każdego z was, z naszej rodziny ! Ja nikomu nic nie zarzucam...nie wiem czemu tak się czuję...ale nie odchodzę ! Ja Hotori odejść ?! No chyba nie wiecie o kim mówicie ! Hotori nigdy nie odejdzie ! Roswell żyje !
ALE MAŁE SPROSTOWANIE : JA NIE ZAMIERZAŁaM NIGDY ODCHODZIĆ TYLKO BYŁAM W DOŁKU...ALE JUŻ NIE JESTEM !
DZIĘKI WAM !
MACIE RACJE...TA JESIEŃ...
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
Ja wiem, że doceniasz i że kochasz Ja tylko mówię, co widzę... Widzę, że coś tu jednak jest inaczej, niż na początku...
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Gdyby jeszcze jakoś się zmieniało na lepsze... Tymczasem my się tak jakoś kręcimy w kółko - wciąż odkrywamy nowe twarze tego samego zła...
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Ale pamiętajmy, że zawsze istnieli ludzie, którzy w tych ciemnościach świecili I teraz są. I będą.
Jestem wariatem
Jestem wariatem - tak mi mówią
Bo nie palę, nie chleję, nie ćpam
Bo seks traktuję poważnie
Jestem anormalnie wytykany palcami
Gdyż nie mam wielu twarzy
I zapominam o sobie
Gdy okazuję uczucia
Wiesz co Świecie!
Pięknie jest być wariatem
Z czasem ludzie się przyzwyczajają
A ja sam wciąż jestem wolny...
(z poezji więziennej; zebrał H. Gut.)
Jestem wariatem
Jestem wariatem - tak mi mówią
Bo nie palę, nie chleję, nie ćpam
Bo seks traktuję poważnie
Jestem anormalnie wytykany palcami
Gdyż nie mam wielu twarzy
I zapominam o sobie
Gdy okazuję uczucia
Wiesz co Świecie!
Pięknie jest być wariatem
Z czasem ludzie się przyzwyczajają
A ja sam wciąż jestem wolny...
(z poezji więziennej; zebrał H. Gut.)
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Maxel...niebieski kwiat i kolce,niebieski kwiat i kolce
{o} to,że nie mam na koncie żadnych dobrych uczynków (patrz temat "Że co?") to nie znaczy od razu,że jestem zła...
Ale postaram się zrobić coś dobrego...
i znowu dziś mnie coś naszło na zastanawianie się jak kto z Was wygląda....bo {o}na pewno nie jest brodatym staruchem...
{o} to,że nie mam na koncie żadnych dobrych uczynków (patrz temat "Że co?") to nie znaczy od razu,że jestem zła...
Ale postaram się zrobić coś dobrego...
i znowu dziś mnie coś naszło na zastanawianie się jak kto z Was wygląda....bo {o}na pewno nie jest brodatym staruchem...
Może jestem tym kotem ze zdjęcia?
Powiem wam na zachętę, że gdzieś w internecie możecie znaleść moje zdjęcie...
Coś mnie naszło na opowiadanie bajek...
W odległym zakątku świata, w gęstym lesie, znajdowała się drabinka. Była to zwykła drabina, zrobiona z wysuszonego i zużytego drewna.
Była otoczona świerkami, modrzewiami i brzozami Wspaniałymi drzewami. Pośród nich wydawała się naprawdę nędzna.
Drwale który pracowali w lesie, pewnego dnia dotarli tam. Spojrzeli na drabinę z politowaniem. "Co to za tandeta?" - zawołał jeden.
"Nie nadaje się nawet na opał" - powiedział drugi.
Jeden z nich chwycił za siekierę i rozwalił draginę dwoma uderzeniami.
Rozpadła się w jednej chwili. Była rzeczywiście do niczego. Drwale oddalili się, śmiejąc się szyderczo.
Była to jednak drabina, po której co wieczór wspinał się ludzik, zapalający gwiazdy.
Od tej nocy, niebo nad lasem pozbawione było gwiazd.
Powiem wam na zachętę, że gdzieś w internecie możecie znaleść moje zdjęcie...
Coś mnie naszło na opowiadanie bajek...
W odległym zakątku świata, w gęstym lesie, znajdowała się drabinka. Była to zwykła drabina, zrobiona z wysuszonego i zużytego drewna.
Była otoczona świerkami, modrzewiami i brzozami Wspaniałymi drzewami. Pośród nich wydawała się naprawdę nędzna.
Drwale który pracowali w lesie, pewnego dnia dotarli tam. Spojrzeli na drabinę z politowaniem. "Co to za tandeta?" - zawołał jeden.
"Nie nadaje się nawet na opał" - powiedział drugi.
Jeden z nich chwycił za siekierę i rozwalił draginę dwoma uderzeniami.
Rozpadła się w jednej chwili. Była rzeczywiście do niczego. Drwale oddalili się, śmiejąc się szyderczo.
Była to jednak drabina, po której co wieczór wspinał się ludzik, zapalający gwiazdy.
Od tej nocy, niebo nad lasem pozbawione było gwiazd.
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Maxelku to ze Shreka (nawiązałam do Twojego:nie idź w stronę światła) ....dobry pomysł ze zdjęciami...
{o}bajka jest smutna ,weselszą poproszę....z kotem łączy Cię na pewno tajemniczość i chodzenie własnymi ścieżkami...a co do zdjęcia w internecie:czy możemy z naszych poszukiwań wykluczyć strony od lat 18 i galerię polityków
{o}bajka jest smutna ,weselszą poproszę....z kotem łączy Cię na pewno tajemniczość i chodzenie własnymi ścieżkami...a co do zdjęcia w internecie:czy możemy z naszych poszukiwań wykluczyć strony od lat 18 i galerię polityków
Podpowiedź - szukajcie na stronach o aikido...
Smutek i staruszka
Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka. Chociaż była już bardzo stara, to jednak szła tanecznym krokiem, a uśmiech na jej twarzy był tak promienny, jak uśmiech młodej, szczęśliwej dziewczyny. Nagle dostrzegła przed sobą jakąś postać. Na drodze ktoś siedział, ale był tak skulony, że prawie zlewał się z piaskiem. Staruszka zatrzymała się, nachyliła nad niemal bezcielesną istotą i zapytała:
- Kim jesteś?
Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy, a blade wargi wyszeptały:
- Ja? Nazywają mnie smutkiem.
- Ach! Smutek! - zawołała staruszka z taką radością, jakby spotkała dobrego znajomego.
- Znasz mnie? - zapytał smutek niedowierzająco.
- Oczywiście, przecież nie jeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce.
- Tak sądzisz? - zdziwił się smutek - to dlaczego nie uciekasz przede mną. Nie boisz się?
- A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać, mój miły? Przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą ucieka. Ale powiedz mi, proszę, dlaczego jesteś taki markotny?
- Ja ... jestem smutny - odpowiedział smutek łamiącym się głosem. Staruszka usiadła obok niego.
- Smutny jesteś… powiedziała i ze zrozumieniem pokiwała głową. - A co Cię tak bardzo zasmuciło?
Smutek westchnął głęboko. Czy rzeczywiście spotkał kogoś, kto będzie chciał go wysłuchać? Ileż razy już o tym marzył.
- Ach…, wiesz ... - zaczął powoli i z namysłem, najgorsze jest to, że nikt mnie nie lubi. Jestem stworzony po to, by spotykać się z ludźmi i towarzyszyć im przez pewien czas. Ale gdy tylko do nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem. Boją się mnie jak morowej zarazy - I znowu westchnął - Wiesz, ludzie wynaleźli tyle sposobów, żeby mnie odpędzić. Mówią: tralalala, życie jest wesołe, trzeba się śmiać. A ich fałszywy śmiech jest przyczyną wrzodów żołądka i duszności. Mówią: co nie zabije, to wzmocni. I dostają zawału. Mówią: trzeba tylko umieć się rozerwać. I rozrywają to, co nigdy nie powinno być rozerwane. Mówią: tylko słabi płaczą. I zalewają się potokami łez. Albo odurzają się alkoholem i narkotykami, byle by tylko nie czuć mojej obecności.
- Masz rację - potwierdziła staruszka - ja też często widuję takich ludzi.
Smutek jeszcze bardziej się skurczył.
- Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu człowiekowi. Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam ze sobą. Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym może leczyć swoje rany. Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy. Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany, która co pewien czas się otwiera. A jak to boli! Przecież wiesz, że dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany. Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał.
Wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem. Albo zakładać gruby pancerz zgorzknienia.
Smutek zamilkł. Po jego smutnej twarzy popłynęły łzy: najpierw pojedyncze, potem zaczęło ich przybywać, aż wreszcie zaniósł się nieutulonym płaczem. Staruszka serdecznie go objęła i przytuliła do siebie.
- Płacz, płacz smutku..- wyszeptała czule - Musisz teraz odpocząć, żeby potem znowu nabrać sił. Ale nie powinieneś już dalej wędrować sam. Będę Ci zawsze towarzyszyć, a w moim towarzystwie zniechęcenie już nigdy Cię nie pokona.
Smutek nagle przestał płakać. Wyprostował się i ze zdumieniem spojrzał na swoją nową towarzyszkę.
- Ale ... ale kim Ty właściwie jesteś?
- Ja? - zapytała figlarnie staruszka uśmiechając się przy tym tak beztrosko, jak małe dziecko. – Ja jestem NADZIEJA!
Smutek i staruszka
Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka. Chociaż była już bardzo stara, to jednak szła tanecznym krokiem, a uśmiech na jej twarzy był tak promienny, jak uśmiech młodej, szczęśliwej dziewczyny. Nagle dostrzegła przed sobą jakąś postać. Na drodze ktoś siedział, ale był tak skulony, że prawie zlewał się z piaskiem. Staruszka zatrzymała się, nachyliła nad niemal bezcielesną istotą i zapytała:
- Kim jesteś?
Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy, a blade wargi wyszeptały:
- Ja? Nazywają mnie smutkiem.
- Ach! Smutek! - zawołała staruszka z taką radością, jakby spotkała dobrego znajomego.
- Znasz mnie? - zapytał smutek niedowierzająco.
- Oczywiście, przecież nie jeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce.
- Tak sądzisz? - zdziwił się smutek - to dlaczego nie uciekasz przede mną. Nie boisz się?
- A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać, mój miły? Przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą ucieka. Ale powiedz mi, proszę, dlaczego jesteś taki markotny?
- Ja ... jestem smutny - odpowiedział smutek łamiącym się głosem. Staruszka usiadła obok niego.
- Smutny jesteś… powiedziała i ze zrozumieniem pokiwała głową. - A co Cię tak bardzo zasmuciło?
Smutek westchnął głęboko. Czy rzeczywiście spotkał kogoś, kto będzie chciał go wysłuchać? Ileż razy już o tym marzył.
- Ach…, wiesz ... - zaczął powoli i z namysłem, najgorsze jest to, że nikt mnie nie lubi. Jestem stworzony po to, by spotykać się z ludźmi i towarzyszyć im przez pewien czas. Ale gdy tylko do nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem. Boją się mnie jak morowej zarazy - I znowu westchnął - Wiesz, ludzie wynaleźli tyle sposobów, żeby mnie odpędzić. Mówią: tralalala, życie jest wesołe, trzeba się śmiać. A ich fałszywy śmiech jest przyczyną wrzodów żołądka i duszności. Mówią: co nie zabije, to wzmocni. I dostają zawału. Mówią: trzeba tylko umieć się rozerwać. I rozrywają to, co nigdy nie powinno być rozerwane. Mówią: tylko słabi płaczą. I zalewają się potokami łez. Albo odurzają się alkoholem i narkotykami, byle by tylko nie czuć mojej obecności.
- Masz rację - potwierdziła staruszka - ja też często widuję takich ludzi.
Smutek jeszcze bardziej się skurczył.
- Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu człowiekowi. Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam ze sobą. Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym może leczyć swoje rany. Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy. Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany, która co pewien czas się otwiera. A jak to boli! Przecież wiesz, że dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany. Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał.
Wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem. Albo zakładać gruby pancerz zgorzknienia.
Smutek zamilkł. Po jego smutnej twarzy popłynęły łzy: najpierw pojedyncze, potem zaczęło ich przybywać, aż wreszcie zaniósł się nieutulonym płaczem. Staruszka serdecznie go objęła i przytuliła do siebie.
- Płacz, płacz smutku..- wyszeptała czule - Musisz teraz odpocząć, żeby potem znowu nabrać sił. Ale nie powinieneś już dalej wędrować sam. Będę Ci zawsze towarzyszyć, a w moim towarzystwie zniechęcenie już nigdy Cię nie pokona.
Smutek nagle przestał płakać. Wyprostował się i ze zdumieniem spojrzał na swoją nową towarzyszkę.
- Ale ... ale kim Ty właściwie jesteś?
- Ja? - zapytała figlarnie staruszka uśmiechając się przy tym tak beztrosko, jak małe dziecko. – Ja jestem NADZIEJA!
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Nan pisząc o ciekawym doświadczeniu masz na myśli pomysł ze zdjęciami czy dobry uczynek w moim wykonaniu
bo się trochę pogubiłam w tych postach...
{o}dzięki za weselszą bajkę, nie wiem skąd mi to do głowy przyszło (to chyba zły nastrój),że na początku myślałam,że staruszka jest śmiercią....
P.S.Dopiero teraz zauważyłam godzinę nadania postu przez Nan
A to mnie mówią,że długo siedzę przy komputerze...
bo się trochę pogubiłam w tych postach...
{o}dzięki za weselszą bajkę, nie wiem skąd mi to do głowy przyszło (to chyba zły nastrój),że na początku myślałam,że staruszka jest śmiercią....
P.S.Dopiero teraz zauważyłam godzinę nadania postu przez Nan
A to mnie mówią,że długo siedzę przy komputerze...
{o} napisałeś:
Patrzę na pojawiające się raz po raz kłótnie. Jak znikają różne osoby. Jak pojawiają się ciągle nowe, wśród nich - takie, które nic nie piszą, takie, które piszą nic i najmniej takich, które piszą... Patrzę, że jest tutaj kilka osób, które były z nami od początku i jeszcze wcześniej. I widzę, że jedna z tych osób mówi, że czuje się niepotrzebna.
po takich słowach to z kolei mi się robi przykro - bo jestem tu nowa, dołączyłam coś przed ostatnim odcinkiem roswell, i coś specjalnie nowi nie są mile widziani, bo piszą śmieci i ogólnie zasmiecają forum, no trudno żałuję że nie mogłam dołączyć wczesniej, wtedy napewno brałabym żywy udział w dyskusjach na temat np. kolejnych odcinków, może moje opinie wniosłyby coś nowego i świerzego, ale teraz, już trudno, trafiłam na forum wtym a nie innym czasie i zastałam takie tematy a nie inne, w których zaczęłam się udzielać, a że są one w typie miodzio, no cóż
jest to pierwsze forum z jakim wogóle miałam doczynienia, swoje pierwsze kroki w przygodzie z internetem stawiałam właśnie z wami, że popełniałam błędy - trafiały się ale kładę to na karb swojej niewiedzy, człowiek całe życie się uczy, teraz zastanawiam się nad każdym postem pisać nie pisać, warto - niewarto, bo {o} kasując kolejnego mojego posta pomyśli sobie - czy ona nie może skończyć z tymi głupotami,
ale trudno, przyznaję, że traktuję forum rozrywkowo, człowiek nie może być cały czas powazny, już kończę, jest mi z tego powodu smutno, może za bardzo biorę wszystko do siebie, ale taka już moja natura
Patrzę na pojawiające się raz po raz kłótnie. Jak znikają różne osoby. Jak pojawiają się ciągle nowe, wśród nich - takie, które nic nie piszą, takie, które piszą nic i najmniej takich, które piszą... Patrzę, że jest tutaj kilka osób, które były z nami od początku i jeszcze wcześniej. I widzę, że jedna z tych osób mówi, że czuje się niepotrzebna.
po takich słowach to z kolei mi się robi przykro - bo jestem tu nowa, dołączyłam coś przed ostatnim odcinkiem roswell, i coś specjalnie nowi nie są mile widziani, bo piszą śmieci i ogólnie zasmiecają forum, no trudno żałuję że nie mogłam dołączyć wczesniej, wtedy napewno brałabym żywy udział w dyskusjach na temat np. kolejnych odcinków, może moje opinie wniosłyby coś nowego i świerzego, ale teraz, już trudno, trafiłam na forum wtym a nie innym czasie i zastałam takie tematy a nie inne, w których zaczęłam się udzielać, a że są one w typie miodzio, no cóż
jest to pierwsze forum z jakim wogóle miałam doczynienia, swoje pierwsze kroki w przygodzie z internetem stawiałam właśnie z wami, że popełniałam błędy - trafiały się ale kładę to na karb swojej niewiedzy, człowiek całe życie się uczy, teraz zastanawiam się nad każdym postem pisać nie pisać, warto - niewarto, bo {o} kasując kolejnego mojego posta pomyśli sobie - czy ona nie może skończyć z tymi głupotami,
ale trudno, przyznaję, że traktuję forum rozrywkowo, człowiek nie może być cały czas powazny, już kończę, jest mi z tego powodu smutno, może za bardzo biorę wszystko do siebie, ale taka już moja natura
Zycie jest jak pudełko czekoladek,nigdy nie wiesz co ci się trafi
piter - tak... trzy kluby - ale powiem ci, że jestem w tym najlepszym. I już koniec podpowiedzi
sysia - ne martw się - nie przypominam sobie, żebym usuwał jakieś twoje posty, więc chyba nie jest tak źle jak myślisz.
Hotori - Raj i piekło
Pewnego razu, wielki, nie grzeszący inteligencją samuraj, przyszedł do niewielkiego, lecz słynącego z mądrości mnicha.
- Mnichu - poprosił - naucz mnie, czym jest piekło i raj!
Mnich uniósł oczy, by spojrzeć na potężnego wojownika i odparł pogardliwie:
- Mam nauczyć cię, czym są piekło i raj? Nie mógłbym cię niczego nauczyć. Jesteś brudny i cuchniesz, a twoja brzytwa już dawno zardzewiała. Stanowisz hańbę, policzek dla kasty samurajów. Zejdź mi z oczu, nie znoszę cię!
Sauraja ogarnęła wściekłość. Zaczął trząść się ze złości, twarz mu poczerwieniała, nie mógł wykrztusić ani słowa. Wyciągnął miecz i uniósł go do góry, chcąc zabić mnicha.
- To jest piekło - szepnął mnich.
Samuraj był zgnębiony. Ileż współczucia i oddania było w tym człowieku, który ofiarował własne życie, by nauczyć go czym jest piekło. Powoli opuścił miecz. Poczuł wdzięczność i wielki spokój.
- A to jest raj - wyszeptał mnich.
Bruno Ferrero
sysia - ne martw się - nie przypominam sobie, żebym usuwał jakieś twoje posty, więc chyba nie jest tak źle jak myślisz.
Hotori - Raj i piekło
Pewnego razu, wielki, nie grzeszący inteligencją samuraj, przyszedł do niewielkiego, lecz słynącego z mądrości mnicha.
- Mnichu - poprosił - naucz mnie, czym jest piekło i raj!
Mnich uniósł oczy, by spojrzeć na potężnego wojownika i odparł pogardliwie:
- Mam nauczyć cię, czym są piekło i raj? Nie mógłbym cię niczego nauczyć. Jesteś brudny i cuchniesz, a twoja brzytwa już dawno zardzewiała. Stanowisz hańbę, policzek dla kasty samurajów. Zejdź mi z oczu, nie znoszę cię!
Sauraja ogarnęła wściekłość. Zaczął trząść się ze złości, twarz mu poczerwieniała, nie mógł wykrztusić ani słowa. Wyciągnął miecz i uniósł go do góry, chcąc zabić mnicha.
- To jest piekło - szepnął mnich.
Samuraj był zgnębiony. Ileż współczucia i oddania było w tym człowieku, który ofiarował własne życie, by nauczyć go czym jest piekło. Powoli opuścił miecz. Poczuł wdzięczność i wielki spokój.
- A to jest raj - wyszeptał mnich.
Bruno Ferrero
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Hmm, kolejna opowiastka - świetnie! No tak, Piter, to teraz zgaduj, który jest najlepszy...
Malina, to był jednorazowy wybryk I nie do późna siedzę, tylko od rana...
A tak a propos - coś jest u mnie nie tak, co i rusz zamiast strony forum widzę jakiś obrzydliwy komunikat o tym, że zdaje się jest zła ścieżka czy coś takiego
Malina, to był jednorazowy wybryk I nie do późna siedzę, tylko od rana...
A tak a propos - coś jest u mnie nie tak, co i rusz zamiast strony forum widzę jakiś obrzydliwy komunikat o tym, że zdaje się jest zła ścieżka czy coś takiego
To moze teraz ja.. jedna z moich ulubionych powiesci chasydzkich z ksiazek jezuity Anthony'ego de Mello
Zydzi z pewnego miasteczka w Rosji niecierpliwie oczekiwali przybycia rabina. Mialo to byc wyjatkowe wydarzenie, spedzili wiec wiele czasu przygotowujac pytania, ktore chcieli zadac temu swietemu czlowiekowi.
Kiedy rabin w koncu przybyl i spotkal sie z nimi na ratuszu, wyczul atmosfere napiecia, poniewaz wszyscy czekali gotowi wysluchac odpoweidzi, ktorych im mial udzielic.
Na poczatku nic nie rzekl, po prostu spojrzal im w oczy i zanucil natretnie powracajaca melodie. Wkrotce wszyscy zaczeli ja nucic. Rabin zaczal spiewac i oni spiewali wraz z nim. On kolysal sie i tanczyl, stapajac rytmicznie i uroczyscie; zebrani poszli w jego slady. Wkrotce tak bardzo zajal ich taniec, ze przestalo dla nich nich istniec wszystko inne na ziemi. Tak wiec kazdy z tlumu stal sie caloscia, zostal uleczony z wewnetrznego rozproszenia, ktore zamyka nas na Prawde.
Minela prawie godzina, zanim taniec zamarl. Juz bez napiecia, ktore zniklo bez sladu, wszyscy zasiedli w ciszy i spokoju, ktore wypelnialyu pokoj... Wtedy rabin wymowil pierwsze slowa tego wieczoru:
- Wierze, ze odpowiedzialem na wasze pytania.
Zydzi z pewnego miasteczka w Rosji niecierpliwie oczekiwali przybycia rabina. Mialo to byc wyjatkowe wydarzenie, spedzili wiec wiele czasu przygotowujac pytania, ktore chcieli zadac temu swietemu czlowiekowi.
Kiedy rabin w koncu przybyl i spotkal sie z nimi na ratuszu, wyczul atmosfere napiecia, poniewaz wszyscy czekali gotowi wysluchac odpoweidzi, ktorych im mial udzielic.
Na poczatku nic nie rzekl, po prostu spojrzal im w oczy i zanucil natretnie powracajaca melodie. Wkrotce wszyscy zaczeli ja nucic. Rabin zaczal spiewac i oni spiewali wraz z nim. On kolysal sie i tanczyl, stapajac rytmicznie i uroczyscie; zebrani poszli w jego slady. Wkrotce tak bardzo zajal ich taniec, ze przestalo dla nich nich istniec wszystko inne na ziemi. Tak wiec kazdy z tlumu stal sie caloscia, zostal uleczony z wewnetrznego rozproszenia, ktore zamyka nas na Prawde.
Minela prawie godzina, zanim taniec zamarl. Juz bez napiecia, ktore zniklo bez sladu, wszyscy zasiedli w ciszy i spokoju, ktore wypelnialyu pokoj... Wtedy rabin wymowil pierwsze slowa tego wieczoru:
- Wierze, ze odpowiedzialem na wasze pytania.
Po co człowiek żyje ?Aby byćoczamiuszamii sumieniemStwórcy WszechświataTy baranie][-][ ][_][ ][\/][ //-\ ][\][
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 4 guests