Pechowa Issy?
Moderator: Galadriela
przeznaczenie, czyli ludzie którzy pisali scenariusz.... no to pytanie: czemu ci ludzie tak ją pokarali?? kto kazał tym ludziom akurat tak pleść jej losy?
Skąd wzięli przykład jak nie z rzeczywistości?
Skąd wzięli przykład jak nie z rzeczywistości?
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
1.by widzowie jej wspulczuli i ogladali serial
2.producenci tak ukladali jej losy aby serial nie byl nudny wkoncu kto by chcial ogladac jak to wszyscy sa szczesliwi któras postac musiala byc meczennikiem
3.przyklady mogli wziac z rzeczeywistosci ale takze mogla dzialac ich wyobraznia
2.producenci tak ukladali jej losy aby serial nie byl nudny wkoncu kto by chcial ogladac jak to wszyscy sa szczesliwi któras postac musiala byc meczennikiem
3.przyklady mogli wziac z rzeczeywistosci ale takze mogla dzialac ich wyobraznia
Lubi mnie tu niewielu :p
A większość nienawidzi :]
A większość nienawidzi :]
RAMZES - rzeczywistość to subiektywne postrzeganie tego co nas otacza, które odbija się echem w snach i sprawia, że wycinki tego co nas spotkało i tego o czym myśleliśmy łączą się w jedno i daja nam do myślenia po przebudzeniu. To mniej więcej (pewnie więcej niż mniej ) zamotana konkluzja do punktu nr 3.
ad pkt 1; widzowie chyba wszystkim współczuli Tam same tragedie się przecież ścierały!
ad. pkt 2: męczennikiem to był zdecydowanie każdy jej facet Jak nie kryształki to Tess albo kosmiczna tajemnica i FBI
ad pkt 1; widzowie chyba wszystkim współczuli Tam same tragedie się przecież ścierały!
ad. pkt 2: męczennikiem to był zdecydowanie każdy jej facet Jak nie kryształki to Tess albo kosmiczna tajemnica i FBI
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
RAMZES - jako mężczyzna powinienieś raczej powiedzieć: "TAKIE dwie kobiety na jednego, to... czysta przyjemność" a nie tam; niesprawiedliwe.
HOTORI: kobieca solidarność górą
HOTORI: kobieca solidarność górą
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
ASIU!!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAsiu. No wiesz TY co????
Po pierwsze; ja się nie wkurzam na Ciebie!! Niby za co??? Namieszałam widoczne z "pane", bo OCZYWIŚCIE że to nie było w buszującym... po kolei: chodziło mi o to, że czasami czytając słowa nie rozumiemy ich treści i za przykład podałam siebie czytająca fragment buszującego w z bożu, gdzie slangiem było pisane przekleństwo i dopóki nie przeczytałam na głos nie mogłam sie połapać. Pane było p oprostu żartem, który urósł do tak gigantycznego nieporozumienia, że poczułaś się niedoceniana, a to już z pewnością Przesada!!! Teraz będzie dużymi literami, co by aby jasno i wyraźnie się wysłowić : TO DZIĘKI TWOJEJ PIOSENCE Z KOMNATY - CREED WITH ARMS WIDE OPEN CIĄGLE TĘ PIOSENKĘ MĘCZĘ - SOLIDARNIE JA I MOI SĄSIEDZI GDYBY NIE TY NIE POZNAŁABYM JEJ A JEST PRZEEEEPIĘKNAAAA! Mogłaby być zamiast nularbor song i pisze to wyjątkowo, ponieważ raczej jestem zwolenniczka pozostawienia tego co jest tam gdzie jest i nie dodawania nowości.
A tak a propos: jakie niby grono? należę gdzieś i o tym nie wiem?? Pytam całkiem poważnie. Znam z komnaty Elę, Nan i Ciebie. Resztę raczej kojarzę z xcom. Nie chcę tworzyć żadnych kręgów chociaż korci mnie możliwość, by raz w życiu gdzieś, do jakiegoś bezpiecznego, normalnego, bardzo zamkniętego, sympatycznego i tajemniczego grona przynależeć Ale nic straconego. Ponoć wywołałam temat babskiej solidarności, więc powstało grono: ja, TY Asiu, Hotori i Liz. ktoś jeszcze?
ASIU - uśmiechnij się i nie odnoś wrażenia, że jakoś Cię izoluję lub pomijam twoje posty, bo nic bardziej błędnego. Już nawet pokusiłam się o interpretację creed... chętnie coś jeszcze pointerpretuję jak mi rzucisz tekst, albo powiem co czuję po tym, jak Ty zinterpretujesz słowa.
Po pierwsze; ja się nie wkurzam na Ciebie!! Niby za co??? Namieszałam widoczne z "pane", bo OCZYWIŚCIE że to nie było w buszującym... po kolei: chodziło mi o to, że czasami czytając słowa nie rozumiemy ich treści i za przykład podałam siebie czytająca fragment buszującego w z bożu, gdzie slangiem było pisane przekleństwo i dopóki nie przeczytałam na głos nie mogłam sie połapać. Pane było p oprostu żartem, który urósł do tak gigantycznego nieporozumienia, że poczułaś się niedoceniana, a to już z pewnością Przesada!!! Teraz będzie dużymi literami, co by aby jasno i wyraźnie się wysłowić : TO DZIĘKI TWOJEJ PIOSENCE Z KOMNATY - CREED WITH ARMS WIDE OPEN CIĄGLE TĘ PIOSENKĘ MĘCZĘ - SOLIDARNIE JA I MOI SĄSIEDZI GDYBY NIE TY NIE POZNAŁABYM JEJ A JEST PRZEEEEPIĘKNAAAA! Mogłaby być zamiast nularbor song i pisze to wyjątkowo, ponieważ raczej jestem zwolenniczka pozostawienia tego co jest tam gdzie jest i nie dodawania nowości.
A tak a propos: jakie niby grono? należę gdzieś i o tym nie wiem?? Pytam całkiem poważnie. Znam z komnaty Elę, Nan i Ciebie. Resztę raczej kojarzę z xcom. Nie chcę tworzyć żadnych kręgów chociaż korci mnie możliwość, by raz w życiu gdzieś, do jakiegoś bezpiecznego, normalnego, bardzo zamkniętego, sympatycznego i tajemniczego grona przynależeć Ale nic straconego. Ponoć wywołałam temat babskiej solidarności, więc powstało grono: ja, TY Asiu, Hotori i Liz. ktoś jeszcze?
ASIU - uśmiechnij się i nie odnoś wrażenia, że jakoś Cię izoluję lub pomijam twoje posty, bo nic bardziej błędnego. Już nawet pokusiłam się o interpretację creed... chętnie coś jeszcze pointerpretuję jak mi rzucisz tekst, albo powiem co czuję po tym, jak Ty zinterpretujesz słowa.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
dwa słwoa do Leo - Sorki i dzieki
wiecej słow - chodzi mi o to, ze wy, tzn Ty, Hotori, Ela, Nan, byc moze ciekawska osoba utrzymujecie ze soba bardzo swietny przyjacielski kontakt, nie tylko na forum, lecz prywatnie na gg. A wierz mi, bardzo mi zalezy na przyjazni takich osób jak Wy. Bo wnosicie do mojego życia nowe wartości, nowe poglądy, uczucia. To jest piękne i nie chcę, zeby mnie to omijało. A gdy patrzę na wasze rozmowy "dostałas maila? - tak, dzieki, byl super, zostawilam ci wiadomosc na gg", to przyznam sie ze czuje sie zazdrosna. Chce byc cześcią was tak ja wy jesteście od dawna częscią mnie. Bo Roswell juz dawno przestal byc serialem. stal sie forum.xcom. I za to dziękuję. wszystkim.
wiecej słow - chodzi mi o to, ze wy, tzn Ty, Hotori, Ela, Nan, byc moze ciekawska osoba utrzymujecie ze soba bardzo swietny przyjacielski kontakt, nie tylko na forum, lecz prywatnie na gg. A wierz mi, bardzo mi zalezy na przyjazni takich osób jak Wy. Bo wnosicie do mojego życia nowe wartości, nowe poglądy, uczucia. To jest piękne i nie chcę, zeby mnie to omijało. A gdy patrzę na wasze rozmowy "dostałas maila? - tak, dzieki, byl super, zostawilam ci wiadomosc na gg", to przyznam sie ze czuje sie zazdrosna. Chce byc cześcią was tak ja wy jesteście od dawna częscią mnie. Bo Roswell juz dawno przestal byc serialem. stal sie forum.xcom. I za to dziękuję. wszystkim.
THERE'S TRUTH TO EVERY RUMOR
RAMZES!!!... aż mi normalnie miło!! i to dla mnie???
ASIU - słoneczko kochane! ja i osoby, o których piszesz częściej się "czytamy" na forum niż rozmawiamy. NAN chyba nawet nie ma gg Wymiana maili jest jakimś uzupełnieniem, ale przecież nikt Cię z takiej możliwości nie wyklucza! Komnaty nie ma prawie 2 miesiące a ja wciąż pamiętam jak pojechałaś na obóz sportowy z siatką (dobrze pamiętam?) zostawiając mnie z with arms wide open... pisałam wtedy jedną interpretację tej piosenki, ale kiedy ją usłyszałam zrozumiałam o wiele więcej. Chciałam Ci o tym powiedzieć, ale komnata zamknęła swoje forumowe podwoje Spotkałam Cię tutaj, ucieszyłam się widząc kolejną duszę komnatową i chętnie posłucham czegoś, co mi polecisz, bo kocham muzykę a o tym już większość wie Nie masz pojęcia jak miło jest słyszeć, że wnosimy dużo ciekawych i pozytywnych rzeczy w twoje życie. To bardzo nobilitujące. Kiedyś jedna z dziewczyn w komnacie podziękowała mi, że zachęciłam ją do przetłumaczenia tekstu z anglika właśnie poprzez piosenkę. To też był niesamowity komplement. Podobnie jak fakt, że staliśmy się, jako część tego forum, częścią Ciebie. Ty też jesteś częścią - i to coraz większą - tematu muzycznego i zapewne całego forum
ASIU - słoneczko kochane! ja i osoby, o których piszesz częściej się "czytamy" na forum niż rozmawiamy. NAN chyba nawet nie ma gg Wymiana maili jest jakimś uzupełnieniem, ale przecież nikt Cię z takiej możliwości nie wyklucza! Komnaty nie ma prawie 2 miesiące a ja wciąż pamiętam jak pojechałaś na obóz sportowy z siatką (dobrze pamiętam?) zostawiając mnie z with arms wide open... pisałam wtedy jedną interpretację tej piosenki, ale kiedy ją usłyszałam zrozumiałam o wiele więcej. Chciałam Ci o tym powiedzieć, ale komnata zamknęła swoje forumowe podwoje Spotkałam Cię tutaj, ucieszyłam się widząc kolejną duszę komnatową i chętnie posłucham czegoś, co mi polecisz, bo kocham muzykę a o tym już większość wie Nie masz pojęcia jak miło jest słyszeć, że wnosimy dużo ciekawych i pozytywnych rzeczy w twoje życie. To bardzo nobilitujące. Kiedyś jedna z dziewczyn w komnacie podziękowała mi, że zachęciłam ją do przetłumaczenia tekstu z anglika właśnie poprzez piosenkę. To też był niesamowity komplement. Podobnie jak fakt, że staliśmy się, jako część tego forum, częścią Ciebie. Ty też jesteś częścią - i to coraz większą - tematu muzycznego i zapewne całego forum
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
RAMZES Ty ... Ty miłośniku haremów? Ja co prawda żardnego nie zakładam, ale Hotori już z kilkoma walczy na serca I powiedz, że to nasze osobowości Cię tak ujęły!
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
myslisz ze duze powodzenie to cos dobrego w pewnym sensie tak ale niezawsze ja nieraz o nie mam klopoty...i ona tez mogla by miec problemy a pozatym ona niechciala aby sie nimi kto kolwiek interesowal i sie dowiedzial prawdy kim sa
a noi ciesze sie ze to co mówie ci sie podoba ale to nie komplementy to jest poprostu PRAWDA
a noi ciesze sie ze to co mówie ci sie podoba ale to nie komplementy to jest poprostu PRAWDA
Lubi mnie tu niewielu :p
A większość nienawidzi :]
A większość nienawidzi :]
Powodzenie może być czymś odmiennym w stosunku do popularności. Zła sława - to coś przeciwnego. Ale Izz miała dziwną naturę, strachliwą i jednocześnie pragnącą wykrzyczeć wszystko. Wahała się tak długo czy powinna powiedzieć Jesse'mu prawdę... ja sama rozmawiałam o tym ze zznajomymi. Jedni obstawiali prawdę od samego początku, inni kompletne pozostawienie w nieświadomości, inni brali pod uwagę dopuszczenie go do tajemnicy gdzieś.. kiedyś... Jednak Max moim zdaniem miał rację mówiąc, że jak Izz powie Jessemu, to jego życie stanie się obarczone sekretami i ciężarami, o które się nie prosił. Zagrożenie bedzie większe, bo gdyby nie wiedział nic, nigdy nikomu nic by nie mógł zdradzić. Jak Max w białym pokoju. A tymczasem Izz była rozbita. Jako jedyna wahała się i wygląda na to, że spotkała ja kara za niezdecydowanie ?
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Leo jak ja lubie jak ty tak przemawiasz kara za niezdecydowanie czyli uwarzasz ze jakby mu powiedziala wczesniej to byla by szczesliwsza napewno tak ale to chyba by niewplynelo na to ze zostawi meza i puzniej po odjezdzie z Roswell i tak by cierpiala...
Lubi mnie tu niewielu :p
A większość nienawidzi :]
A większość nienawidzi :]
RAMZES... to nie tak... to w sensie fatum. Inni przecież też kombinowali, ale ani Max, ani Michael nie wahali się tak bardzo by wyznać ukochanej prawdę , jak właśnie Izz. Max w ogóle nawet nie pomyślał o zawahaniu się Izz... ona zawsze była z nich psychicznie najsilniejsza i może to właśnie była kara, złośliwość losu, by ona została ukarana samotnością, odebraniem jej kogoś, kto ją poznał i pokochał... albo kto poznać ją próbował. Za to, że stawiał opór złym dniom? Że nie poddawała się nigdy? Max wątpił i parę razy był blisko rezygnacji... Michael chyba też. Ona... ona ona szła zawsze do przodu u boku któregoś z nich i pomagała jak mogła stając się jakby ostoją "braci". Była silna, więc może złośliwy los uznał, że pora nauczyć ją pokory? Nie wiem...
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 9 guests