Wśród 261 osób oskarżonych przez organizację RIAA o naruszenie praw autorskich znalazła się również Brianna LaHara, 12-letnia uczennica z Nowego Jorku - podaje magazyn NewsForge.
Groziła jej kara grzywny w wysokości od 750 tysięcy do 150 milionów dolarów. Kwota ta z pewnością uderzyłaby w kieszonkowe dziewczynki i dlatego Brianna jest prawdopodobnie pierwszą oskarżoną z listy, w sprawie której doszło do ugody. Jak poinformowała Sylvia Torres, matka Brianny, RIAA zgodziło się na wypłacenie odszkodowania w wysokości 2000 dolarów.
Amanda Collins, rzeczniczka RIAA, nie chciała ujawnić, która ze stron wysunęła propozycję niższego odszkodowania.
Jak podaje serwis NewsForge, na liście oskarżonych znajduje się również 71-letni staruszek.
Jak informuje serwis The Register, zrzeszająca amerykańskie wytwórnie muzyczne organizacja RIAA została przyłapana na naciąganiu faktów związanych ze zwalczaniem piractwa. Opisując niedawny nalot na nowojorskich wypalaczy (z udziałem agentów Secret Service), poinformowano bowiem o przejęciu "równoważności 421 nagrywarek CD-R", 35 tysięcy nagranych krążków CD, 10 tysięcy DVD (nie podano liczby nagrywarek DVD) oraz zatrzymaniu trzech osób. Akcję uznano za największe tego typu przedsięwzięcie na terenie Stanów Zjednoczonych, a zniwelowane dzięki niej straty zostały oszacowane na 90 milionów USD rocznie.
Choć nikt nie wątpi w nielegalny charakter działalności piratów, dziwi jednak użycie terminu "równoważność nagrywarki". Według The Registera przedstawiciele RIAA postanowili nazwać w ten sposób wykorzystanie szybkich, nowoczesnych napędów CD-RW, których w rzeczywistości było niemal trzykrotnie mniej, bo "tylko" 156. Podobno postępek ten jest wynikiem słabego rozeznania "antypiratów" we współczesnej technologii.
Rozpętana przez RIAA kampania mająca na celu osądzenie setek piratów korzystających z sieci P2P trafiła na pewną przeszkodę. Firma Pacific Bell Internet Services, jeden z największych operatorów oferujących usługi ADSL, pozwała wytwórnie płytowe, oskarżając je o naruszenie konstytucyjnego prawa jej klientów do prywatności. Ponadto PBIS twierdzi, że rozsyłane przez RIAA setki nakazów ujawnienia tożsamości internautów trafiają do odbiorców w sposób niezgodny z przepisami. Według wspomnianego pozwu ponad 200 dokumentów przesłanych do PBIS pochodzi z niewłaściwego sądu. Nakazy te uznano również za zbyt ogólnikowe.
Jak informuje serwis The Inquirer, najnowsza kampania antypiracka RIAA, w ramach której przed oblicze sądu trafią zwykli użytkownicy P2P, potrwa niemal 2200 lat. Tyle zajmie wytwórniom płytowym wysłanie pozwów do 60 milionów amerykańskich internautów przy tempie pracy prawników szacowanym na 75 dokumentów dziennie. W tak długim okresie może wydarzyć się niemal wszystko: wyczerpanie funduszy RIAA, jej zamknięcie czy choćby koniec naszej cywilizacji. Wielokrotne zwiększenie wydajności prawników organizacji i tak nie pozwoli jej na ukaranie każdego uczestnika sieci wymiany, a to choćby ze względu na szybko rosnącą popularność technologii maskujących.
Okazuje się, że niemożliwe będzie nawet skoncentrowanie się na niewielkiej grupie najbardziej zasłużonych piratów, liczącej np. 5 tysięcy osób (jednej dwunastotysięcznej ogółu). Wytwórnie płytowe po prostu pogubią się w tak dużej liczbie równolegle prowadzonych spraw. Podczas próby zaatakowania 10% internautów wysyłanie pozwów będzie trwało ponad 219 lat, co oznacza, że za nielegalną wymianę plików mogłyby zapłacić dopiero pra(...)prawnuki tych osób.
Co sądzicie o praktykach RIAA? Czy tu jeszcze aby na pewno chodzi o sztukę?