Co się stało z Avą ?
Moderator: ALEX_WHITMAN
Forum rules
Strefa wolna - można spoilerować.
Strefa wolna - można spoilerować.
Co się stało z Avą ?
Co się stało z Avą??
bo z tego co wywnioskowaliśmy Loonie i Rath zostali zabici
A Ava ? Co się z nią stało?
bo z tego co wywnioskowaliśmy Loonie i Rath zostali zabici
A Ava ? Co się z nią stało?
Take my hand and if I'm lying to youI'll always be alone, if I'm lying to you
Ja przepraszam, ale wydaje mi się, że nie wiadomo co w ogóle stało się z tzw. II zestawem. Po akcji w NY Loni i Rath zniknęłi, AVA odeszła jeszcze w Roswell. Uważam, ze sprawa Avy jest tak samo otwarta jak pozostałej dwójki i nadaje się świetnie do tego, by "wypłynąć" np. w IV serii.
AVA jako jedyna z II zestawu wydawała mi się ...hmmm... ludzka? Nie była wyrachowana. Naprawde bardzo kochała Zana. Nie to co Tess Maxa. Ale była za słaba i zbyt przestraszona tym,co mogli z nią zrobić Loni i Rath. Dla Zana była dodatkiem, przerywnikiem w codzienności. Może gdzieś czeka na powrót? Może obserwuje Maxa? Moze chce odzyskać co straciła i może szykuje się by zebrać w sobie odwagę i zawalczyć o to, co mogła mieć kiedyś?
AVA jako jedyna z II zestawu wydawała mi się ...hmmm... ludzka? Nie była wyrachowana. Naprawde bardzo kochała Zana. Nie to co Tess Maxa. Ale była za słaba i zbyt przestraszona tym,co mogli z nią zrobić Loni i Rath. Dla Zana była dodatkiem, przerywnikiem w codzienności. Może gdzieś czeka na powrót? Może obserwuje Maxa? Moze chce odzyskać co straciła i może szykuje się by zebrać w sobie odwagę i zawalczyć o to, co mogła mieć kiedyś?
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
nie mam pojęcia kim była ta Ava czy jak jej tam, ale z tego co tu przeczytałem lubicie snuć domysły "co by było gdyby" Moja wersja pokrywałaby się z wersją _liz, ale niestety musze odbiec od niej i dodac, że pewnie to ona zabiła Loonie i Ratha w zemście (cokolwiek oni jej tam zrobili) a tatuaż z ich imionami przyprawiła sobie na znak tryumfu A potem założyła z _liz (nie Liz tylko _liz) spółkę akcyjną "Tanio i bezbolesnie: Nękanie, tortury itp." Teraz zgodze się z wersją LEO. Ava obserwuje Maxa, bo to jej kolejny cel
There is something inside me, that pulls beneath the surface...
A ten wzrok w nocy, gdy wyjeżdzali do NY? gdy Rath na nią wrzasnął i śię zamachnął a Max stanął w jej obronie?
Ava nie znała miłości. Nawet dla Zana była raczej chyba zabawką i towarzyszką, ale nie miłością. On - jak sama powiedziała - przecież tęsknił do kogoś innego i ona zdawała sobie z tego sprawę. Osoba, której okaże się odrobine ciepła zaczyna się przywiązywać, zwłaszcza jeśli podobnego uczucia wcześniej nie zaznała. A co jeśli ta osoba, która okazała jej serce jest wierną kopia mężczyzny, dla którego kiedyś żyła?
Ava nie znała miłości. Nawet dla Zana była raczej chyba zabawką i towarzyszką, ale nie miłością. On - jak sama powiedziała - przecież tęsknił do kogoś innego i ona zdawała sobie z tego sprawę. Osoba, której okaże się odrobine ciepła zaczyna się przywiązywać, zwłaszcza jeśli podobnego uczucia wcześniej nie zaznała. A co jeśli ta osoba, która okazała jej serce jest wierną kopia mężczyzny, dla którego kiedyś żyła?
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Racja, Ava prawdopodobnie nie znała uczucia miłości. No ale fakt faktem że była bardzo związana emocjonalnie z Zanem. Tęskniła za nim, i to ze względu na niechęć do pozostałych kompanów - zabójców odwróciła się od nich, wybrała własną drogę. Nie sądzę żeby chciała wracać do Maxa. On by tylko przywrócił jej wspomnienia związane z Zanem (chodzi mi o wygląd). No nie ukrywajmy że kopie były podobne tylko z wyglądu zewnętrznego, jeśli chodzi o charakter to były to nawet przeciwieństwa!! Ava była przyzwyczajona do innego traktowania, i wydaje mi się że z Maxem nie czuła by się dobrze... To nie ten typ. Nie ujmując nic postaci Maxa myślę że Ava najzwyczajnej by się z nim nudziła Jasne z pewnościa podziwiała jego szarmanckość, i to że stanął w jej obronie, ale nie sądzę żeby marzyła o przyszłym życiu z nim
W jej przypadku pasuje mi powiedzenie: wierny jak pies. Biją go i odganiają, a on i tak wraca. Jak poznałam ją, tzn. Avę, po raz pierwszy poczułam sympatię do Tess. Właśnie za tę wierność pomimo tego jak ją traktował. Wydaje mi się, że Ava chciałaby być blisko Maxa i wzięłaby cokolwiek by jej dał, bo nawet niechcądy, dałby jej więcej niż Zan.
I zgodzę się z tym co napisałaś, że trzymała się z K3 tylko przez Zana, ale wydaje mi się, że właśnie z tego powodu szukałaby Maxa. Ona z tego drugiegu zesawu była najmniej wojownicza. Odwagę czeropała z obecności reszty. I wydaje mi się, że ona wcale nie marzyła o wspólnym życiu z zanem, ani z Maxem, ponieważ nie myślała w perspektywie lat, tylko dni. A w zasadzie następnego dnia.
I zgodzę się z tym co napisałaś, że trzymała się z K3 tylko przez Zana, ale wydaje mi się, że właśnie z tego powodu szukałaby Maxa. Ona z tego drugiegu zesawu była najmniej wojownicza. Odwagę czeropała z obecności reszty. I wydaje mi się, że ona wcale nie marzyła o wspólnym życiu z zanem, ani z Maxem, ponieważ nie myślała w perspektywie lat, tylko dni. A w zasadzie następnego dnia.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Masz rację Leo, Ava z pewnością nie myślała w perspektywie lat, tylko dni, mój błąd
Może by i dostała więcej od Maxa (Kwiecie_W z pewnością nie chodziło tu o ciążę, ale o czułość, opiekuńczość, itp), ale czy Max chciał by jej to dać?
Tak, Ava to był taki "wierny pies", i może właśnie dlatego że całe życie żyła w cieniu K4, zdecydowanie różniła się od nich charakterem, była łagodniejsza, może właśnie dlatego zapragnęła do innego, samodzielnego życia. Myślę że ona bardziej niż czegokolwiek innego potrzebowała być wtedy sama, żeby uporać się ze śmiercią Zana i poukładać sobie całe życie... I nadal będę się upierać przy teorii że raczej nie chciałaby odbijać Maxa, bo po co wracać do czegoś co już było?! Do kolejnego uzależnienie od innej osoby, do uwiązania...
Może by i dostała więcej od Maxa (Kwiecie_W z pewnością nie chodziło tu o ciążę, ale o czułość, opiekuńczość, itp), ale czy Max chciał by jej to dać?
Tak, Ava to był taki "wierny pies", i może właśnie dlatego że całe życie żyła w cieniu K4, zdecydowanie różniła się od nich charakterem, była łagodniejsza, może właśnie dlatego zapragnęła do innego, samodzielnego życia. Myślę że ona bardziej niż czegokolwiek innego potrzebowała być wtedy sama, żeby uporać się ze śmiercią Zana i poukładać sobie całe życie... I nadal będę się upierać przy teorii że raczej nie chciałaby odbijać Maxa, bo po co wracać do czegoś co już było?! Do kolejnego uzależnienie od innej osoby, do uwiązania...
DOREEN, jeśli podążymy "twoją wersją"... ... to gdzie i jak ona żyje? ... Po tym jak częśc pojechała do NY, Ava mogła odejść a wróciła i nocowała przy śmietniku Crashdown... Po co tam wróciła? Mogła przecież już wtedy odejść?
LA enawet jesli postanowiła zapomnieć, to nie potrafię wyobrazić sobie kim by mogła być... Może doszła do wniosku, że sposób w jaki postępowali Rath i Loni był jedynym sposobem na osiągnięcie czegoś w życiu? Na zdobycie czegokolwiek, a to by ją zaprowadziło w jakieś mafijne koligacje... Stałaby sie "głową" Rodziny? Capo di tutti capi? Piszę to jako możliwą wersję, nie naigrywam sie i nie jestem złośliwa. (Tak, żeby była jasność - jak mawia Wiśniewski ) Wydaje mi sie, że JEŚLI Ava chciała odsunąć sie od Maxa i reszty i odeszła, to musiała nauczyć się dawać sobie radę w pojedynkę. Jak to robić - widziała tylko na przykładzie "duplikatów", więc zaczęła ten sposób doskonalić. Stopniowo mogła się wyzbyć wszelkich skrupułów i ... stać sie bardziej agresywną wersją Tess?
LA enawet jesli postanowiła zapomnieć, to nie potrafię wyobrazić sobie kim by mogła być... Może doszła do wniosku, że sposób w jaki postępowali Rath i Loni był jedynym sposobem na osiągnięcie czegoś w życiu? Na zdobycie czegokolwiek, a to by ją zaprowadziło w jakieś mafijne koligacje... Stałaby sie "głową" Rodziny? Capo di tutti capi? Piszę to jako możliwą wersję, nie naigrywam sie i nie jestem złośliwa. (Tak, żeby była jasność - jak mawia Wiśniewski ) Wydaje mi sie, że JEŚLI Ava chciała odsunąć sie od Maxa i reszty i odeszła, to musiała nauczyć się dawać sobie radę w pojedynkę. Jak to robić - widziała tylko na przykładzie "duplikatów", więc zaczęła ten sposób doskonalić. Stopniowo mogła się wyzbyć wszelkich skrupułów i ... stać sie bardziej agresywną wersją Tess?
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Ok, scena spania na śmietniku Crashdown "trochę" odbiega od mojej teorii No ale i na to mogłoby się znależć wytłumaczenie. Do takiego życia była zawsze przyzwyczajona, spanie w kanałach, na śmietniku, w obdartych rzeczach - to całe jej życie. Nie można wymagać żeby zmieniła swój styl życia w ciągu jednego dnia.
Loonie i Rath, jej życiowi kompani, zabili osobę którą dażyła uczuciem - Zana. Ava bardzo to przeżyła i dlatego się od nich odsunęła. Miała dosyć takiego traktowania, dosyć przemocy, zła... Chciała czegoś innego. I dlatego sądzę że w dalszym samodzielnym życiu robiła wszystko by nie być podobnym do swoich dawnych kompanów. Czy jej się to udało czy nie - niewiadomo. Może znalazła na swej drodze osobę która zaoferowała jej pomoc, którą wzruszył jej smutny los...
Czy została głową mafijnej rodziny?? No taka możliwość też istnieje... No ale po co w takim razie odłączała się od reszty nowojorskich duplikatów?? Czy razem z nimi nie stworzyła by lepszej mafi, nie uczyniłaby większego zła?? Ona nie chciała tego!!! Ona chciała być dobra. Ja wierzę w to że jej się udało
Loonie i Rath, jej życiowi kompani, zabili osobę którą dażyła uczuciem - Zana. Ava bardzo to przeżyła i dlatego się od nich odsunęła. Miała dosyć takiego traktowania, dosyć przemocy, zła... Chciała czegoś innego. I dlatego sądzę że w dalszym samodzielnym życiu robiła wszystko by nie być podobnym do swoich dawnych kompanów. Czy jej się to udało czy nie - niewiadomo. Może znalazła na swej drodze osobę która zaoferowała jej pomoc, którą wzruszył jej smutny los...
Czy została głową mafijnej rodziny?? No taka możliwość też istnieje... No ale po co w takim razie odłączała się od reszty nowojorskich duplikatów?? Czy razem z nimi nie stworzyła by lepszej mafi, nie uczyniłaby większego zła?? Ona nie chciała tego!!! Ona chciała być dobra. Ja wierzę w to że jej się udało
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 0 guests