Page 1 of 2

T: Sypiając z wrogiem [by Gaudici]

Posted: Sat Feb 14, 2004 9:25 pm
by _liz
"Sypiając z wrogiem" to polski tytuł na "Embracing the enemy" autorstwa Gaudici (właściwie powinnam to przetłumaczyć na "w objęciach wroga" ale ten tytuł bardziej mi odpowiadał). Zabrałam sie za tłumaczenie tego ff, bo przyznaję, ze mnie dość zaciekawił. Dzisiaj zamieszczam prolog, żeby sprawdzić czy będziecie chcieli dalej czy nie. A na kolejne części będziecie musieli jeeeszcze poczekać.

Zgodnie z regulaminem forum zmieniam teksty na linki.

Oto częśc pierwsza:

http://www.roswell.xcom.pl/?cat=fan-fic ... id=546&p=1

Re: Sypiając z wrogiem [autorstwa Gaudici]

Posted: Sat Feb 14, 2004 9:36 pm
by liz
_liz, nowe opowiadanie? ,,Sypiajac z wrogiem" Hmm... sam tytuł daje dużo do myślenia... choćby to, że tym wrogiem raczej nie jest Max... niecierpliwe (jak zwykle zresztą 8)) czekam na dalsze części :D

Posted: Sat Feb 14, 2004 9:41 pm
by Issy
,,Sypiajac z wrogiem" Hmm... sam tytuł daje dużo do myślenia...
Podzielam to zdanie. To dośc ciekawe. Chociaż chyba podejrzewamy kto będzie tym wrogiem. Pozostaje pytanie co siębędzie działo dalej i jak się to zakończy. Dośc ciekawie. Możesz śmiało zamieszczać dalsze części - wiesz, że je przeczytamy :cheesy: A tak wogóle to Max zachowuje sie jak egoista, znów ją prosi, żeby się poświęciła? No niech ją od razu poprosi, żeby popełniła harakiri :evil: A jaki będzie ten wróg? :roll:

P.S: Gdzies już słyszałam tytuł "Sypiając z wrogiem". To nie był jakiś film czasem? :lol:

Posted: Sat Feb 14, 2004 9:54 pm
by liz
Issy wrote:Gdzies już słyszałam tytuł "Sypiając z wrogiem". To nie był jakiś film czasem? :lol:
Był :cheesy: Jego orginalny tytuł to ,,Sleeping with the enemy". Coś w rodzaju dramat/thiller. Reżyseria - Joseph Ruben. Na podstawie książki Nancy Price. Obsada: Julia Roberts, Patrick Bergin, Kevin Anderson, Elizabeth Lawrence i Kyle Secor. 8)

Ja też się domyślam kim jest tytułowy ,,wróg", ale nie chcę psuć czytania tym, którzy się nie domyślają :cheesy:

Posted: Sat Feb 14, 2004 10:08 pm
by Max_oholiczka
"sypiając z wrogiem " tytuł jak najbardziej interesujący zreszą i sam prolog także
z chęcią wchłone całą opowieść :P

Posted: Sat Feb 14, 2004 10:16 pm
by lonnie
ciekawe... o tak :cheesy:
Dzisiaj zamieszczam prolog, żeby sprawdzić czy będziecie chcieli dalej czy nie.
heh czy bedziemy chcieli??? jasne ze tak... no przynajmniej ja zreszta wieksza chyba podziela moje zdanie :cheesy:

Posted: Sat Feb 14, 2004 10:26 pm
by aras
pisz pisz dalej bo aż mnie ciarki przechodzą kiedy się zastanawiam co Liz ma na myśli mysląc :"Czy jestem gotowa aby stanąć twarz w twarz z Kivarem? Czy będę w stanie zyskać jego zaufanie"
8) :D myśli myśląc :?

Posted: Mon Feb 16, 2004 4:57 pm
by _liz

Posted: Mon Feb 16, 2004 6:48 pm
by Galadriela
Super opowiadanko! Od dawno jestem fanką Gaudicii, i tym razem też się nie zawiodłam.

Posted: Mon Feb 16, 2004 6:50 pm
by Issy
To pogoń tam Gaudicię :twisted: BVo robi siecoraz ciekawiej. I jak ja mam wytrzymac przez tydzień, żeby dostać kolejną część? :lol:
Nie ma to jak spotkanie z Nicholasem :wink: Potem Kivar, jakiż czarujący, ale podejrzewam, że to tylko pozory. No i końcówka.... ALEX?! :shock: moje słabe nerwy tego nie przeżyją...jak ja dotrwam do poniedziałku?

Posted: Thu Feb 19, 2004 11:15 pm
by aras
dołożyłaś to w poniedziałek :? a ja dopiero dzisiaj to czytam :? ?????!!!!!
no ale to wina mojego planu :(
ale nie o tym tu mówimy :"Kivar, jakiż czarujący, ale podejrzewam, że to tylko pozory" a ja nie i nawet mi się to podoba 8) , jakby to był gdyby Liz rzeczywiście "sypiała" z Kivar'em ale nie jako wrogiem :roll:

Posted: Thu Feb 26, 2004 6:27 pm
by _liz

Posted: Fri Feb 27, 2004 11:59 pm
by aras
" “Jak daleko posuniesz się, aby udowodnić swą lojalność wobec mnie?” zanim zdoałała cokolwiek odpowiedzieć, zacisnął swoje dłonie na jej ramionach, gwałtownie przysunłą ją do siebie wpijając się ustami w jej wargi. Rozchylił jej usta, a Liz nie była w stanie nic zrobić, poza tym, że odwzajemniła pocałunek. Był całkowicie inny niż jakikolwiek do tej pory. Był ciepły i zimny, brutalny i delikatny, miękki i ostry, a pytanie, które zadał przed chwilą kołowało w jej głowie z zawrotną prędkością, zataczając co sekundę po trzysta sześćdziesiąt stopni, doprowadzając ją do szału."
to było super chcę więcej :cheesy:

Posted: Tue Mar 02, 2004 11:40 pm
by lonnie
jejus fantastyczne to opowiadanie :cheesy: ja chce wiecej :cheesy: kiedy nastepna czesc??? ^_^

Posted: Thu Mar 04, 2004 4:39 pm
by _liz

Posted: Thu Mar 04, 2004 5:11 pm
by Issy
O tak! Na to czekałam dośc długo :twisted: Ale kolejna część bardzo fajna. I znów pełen szok :shock: Jak nie Alex to... Tess?! No i oczywiście małe zafascynowanie Kivarem ze strony Liz 8) mniam...
"Sposób w jaki otuliła się skrawkiem materiału, wciąż odsłaniając wiele nie zakrytych miejsc, zaczął wyprawiać dziwne harce w umyśle Kivara. Wyglądała, jak kusicielka. Jego twarz spochmurniała i zastygła. Nie da się jej zaczarować, nawet jeśli jego dłonie miały niezmierną ochotę, aby odkryć każdy centymetr jej ciała. Ale ta potrzeba z każdą chwilą tak bardzo narastała, że zaczęła go przerażać."
No chyba Kivar też zostaje w jakiś sposób pod urokiem panny Parker.
A co będzie dalej? Szybko czekamy na kolejną część!

Posted: Thu Mar 04, 2004 8:10 pm
by Olka
Bardziej od pary Max&Liz i Kivar&Isabel lubię 'formację' Liz&Kivar :) Chociaż nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego, że Liz tak szybko mu się poddaje. Mam wrażenie, że serialowa liz próbowałaby wszystko 'zwalić' na jego chęć manipulowania nią, albo chciałaby za wszelką cenę pozbyć się tych uczuć, bo jakby tego nie nazwać póki nie znamy większej ilości faktów Kivar pozostaje wrogiem. No i coś za szybko "przeskoczyłaś" sprawę z Maxem. Ale opowiadanie podoba mi się i czekam na kolejne części (tylko żeby to nie opóźniło za bardzo prac nad Etoile - jak dla mnie majstersztyk :))

Posted: Sun Mar 07, 2004 1:35 am
by aras
jak to sie stało że topiero teraz czytam kolejną część :?: :?: , ale właściwie dobrze, że ja wogóle "odkryłam"
"Nie był w stanie się powstrzymać, chwycił jej twarz w swoje dłonie I ponownie ją pocałował, krótkie cmoknięcie, które przyniosło przeciwne skutki – pozostawiło im ochotę na więcej. Błyskawicznie wyszedł, a raczej wybiegł z jej pokoju, w jego uszach wciąż rozbrzmiewało ostrzeżenie Alexa. " - jak by to powiedzieć... wzięło go, wzięło go :mrgreen:
"(...)szybciej pozbędą się Elizabeth Parker, tym lepiej. " - czyżby Nicolas chciał zabić pannę Parker :evil: :roll:

Posted: Tue Mar 16, 2004 4:41 pm
by _liz
Wybaczcie, ze tak długo musieliście czekać na kolejną częśc, ale nie miałam czasu na tłumaczenie. Postarałam sie jednak nadrobić. Co natomista tyczy się dalszych części - czas ich tłumaczenia jest bliżej nieokreślony, ponieważ sama autorga Gaudicia jeszcze nie napisała kolejnych (wiecie college itd. nie ma czasu). Ale ponaglam ją, wiec się nie martwcie :wink:


SYPIAJĄC Z WROGIEM

IV


Tess przytuliła do siebie synka. “No proszę, kogóż nam tu licho przyniosło? Mała Panna Perfekcjonistka Parker w jaskini wroga”

“Co ty tu robisz?” Liz zapytała, jej oczy żarzyły się gniewem. Alex mógł nie być martwy, ale tylko dzięki Kivarowi.

“Zważając na okoliczności, to chyba ja powinnam zadać to pytanie” Tess odpowiedziała, kołysząc swoje rozpłakane dziecko. “Znudziło Ci się bycie szczeniaczkiem Maxa? …Oh, gdzie moje maniery? Poznałaś Max, Jr.?”

Liz chciała ją zaatakować, ale jakaś dziwna siła przytrzymała ją w miejscu. Chciała odepchnąć tego, kto ją przytrzymywał, ale zesztywniała na dźwięk jego głosu

“Panno Parker, zgubiłaś się?” Nicholas zapytał, wreszcie ją puszczając.

Liz nie odpowiedziała, wciąż wbijała wzrok w Tess, nie przejmując się tym, że odkąd wszedł Nicholas zapanowała dziwnie obca cisza.

“Chodźmy, Panno Parker,” Nicholas powiedział i chwycił ją za ramię.

Liz wyrwała się z jego uścisku i wyszła z pokoju według własnej wolnej woli. Musiała znaleźć Alexa. Szybkim krokiem przemierzała korytarze, całkowicie ignorując krzyki i nawoływania Nicholasa. Jak to możliwe, że Tess żyła? Zasługiwała na śmierć. Liz miała niezmierną i nieodpartą ochotę, aby zabić ją własnymi rękoma. Po prostu dorwać ją w swoje szpony i zacisnąć je na jej gardle.

“Alex,” zawołała niespokojnie, szukając jego pokoju. Nicholas wciąż jej nie dogonił I wolała, aby Alex był przy tym, kiedy małemu pokurczowi wreszcie się to uda. Nicholas nie wyglądał na zbyt zadowolonego z jej poszukiwań.

“Co się stało, Liz?” Alex zapytał, rozglądając się, czy coś się nie dzieje. Wydawała się być rozbita doszczętnie.

Jej dłonie zacisnęły się w pięści. “Czemu mi nie powiedziałeś, że Tess tu jest? Zasługuję na to, aby wiedzieć” powiedziała z gniewem Byłaby wtedy bardziej przygotowana na spotkanie z nią.

Alex jęknął, mógł się tego spodziewać. Poradził Kivarowi, aby jednak jej tam nie trzymał. “Kivar ma swoje powody, Liz. Nie wypytuje go o to”

Liz zaczęła chodzić w te i z powrotem. “Jak mógł na to pozwolić? Morderczyni.”

Alex spojrzał Liz głęboko w oczy. “Liz, zapomniałaś, że Kivar też jest mordercą? On nie jest księciem”

Liz zachłysnęła się powietrzem. Nie wiedziała dlaczego, ale miała ochotę o tym właśnie zapomnieć. “To nie to samo. Kivar uratował cię a Tess prawie cię zabiła, bo byłeś związany ze mną.”

“Proszę, Liz, spójrzmy prawdzie w oczy. To z bardziej osobistych powodów.” Powiedział, ale zabrzmiało to bardziej gorzko niż powinno

Liz zatrzymała się i spojrzała na niego z wyrzutem. “Przyznaję, że to przez to cholerne przyciąganie, ale, Alex, ty zawsze stoisz u mnie na pierwszym miejscu. Moja nienawiść do Tess jest bardziej spotęgowana niż to co żywię w stosunku do Kivara, bo widziałam, jak ona cię rani, wiem, że może cię zabić i nie mieć z tego powodu, żadnych wyrzutów. A tej części Kivara nie widziałam.”

Alex potrząsnął głową. “Przykro mi, Liz. Po prostu nie podoba mi się zainteresowanie Kivara tobą.”

Liz wyprostowała się. “Zainteresowanie?”

“Liz,” Alex wydał z siebie ostrzegawczy ton.

Liz już miała coś powiedzieć, ale właśnie im przerwano.

“Tu jesteś” Nicholas powiedział, chwytając ją za rękę.

“Hej,” Liz jęknęła, kiedy uścisk był zbyt silny i wyrwała rękę. .

Alex chwycił mocno przegub Nicholasa, ścisnął do bólu. “Lepiej ją puść, Nicholas. Kivarowi się to nie spodoba.”

Prze krótką chwilę mierzyli się wzrokiem, aż Nicholas dał za wygraną. “W porządku, ale Kivar usłyszy o tym wszystkim. Potrzeba jeszcze jakiś dowodów, że jest szpiegiem?” zapytał, puszczając ramie Liz.

“Nie dziwi mnie to” Alex powiedział i przyciągnął Liz w swoją stronę. Musiał bardziej uważać na Nicholasa.

Liz i Alex poczekali aż Nicholas wyszedł z pokoju i powrócili do rozmowy. “O co chodziło?”

“Liz, nie wchodź mu w drogę. Dobrze?” powiedział wyraźnie zmartwiony

“Dobrze. On mnie naprawdę nie lubi, co?” chciała zażartować, ale odpowiedziała jej tylko cisza.

Spoglądała jak Alex ponownie zasiada za biurkiem i pochyla się nad klawiaturą. Musiał wrócić do pracy. Liz zacisnęła wargi, otworzyła usta, zamknęła je i ponownie otworzyła. Zdecydowała się wreszcie, zacisnęła ramiona wokół siebie i zapytała “Zmieniłeś się. Dlaczego?”

Alex przerwał pracę i spojrzał na nią. Miał nadzieję, że jednak nie zauważy jego zmiany. Ale kogo on usiłował oszukać? “Liz,” westchnął “Kiedy umierasz I trafiasz do świata Kivara, zmieniasz się. Nie pomaga nic co dla mnie zrobił” zachłysnął się “Może I uratował mnie przed Tess, ale jego świat wcale nie jest lepszy. Słucha, a jeżeli jeszcze jesteś jego sprzymierzeńcem nie zaznasz jego furii, już ci to mówiłem. Ale to nie oznacza też, że nie zobaczysz tej jego mrocznej strony… a kiedy to się stanie, zostaje ci blizna”

Liz otoczyła go ramionami i położyła głowę na jego ramieniu. Miała nadzieję, że już przeszli tę próbę. Naprawdę. Nie chciała, aby jakakolwiek więcej rana zadrasnęła jego duszę. Nie Alexa.

Alex przytulił ją bardzo mocno. Ona była jego jedynym łącznikiem z prawdziwym światem, z jego przeszłością i z nim samym.

* * * *

Liz wiedziała, ze nie powinna tego robić, nie powinna tam schodzić, ale wciąż miała coś do powiedzenia Tess. Z drobnym wahaniem chwyciła klamkę i otworzyła drzwi, na jej ustach już zawisł odpowiedni argument, który miał być skierowany do Tess, ale zamilkła. Pokój był pusty, nie było ani śladu blondynki. ‘Gdzie ona jest?’ zaczęła się zastanawiać.

“Wiedziałem, że nie będziesz mogła się powstrzymać, żeby tu wrócić” powiedział Nicholas.

Liz zmierzyła go wzrokiem, ale nic nie odpowiedziała.

“Co się stało? Zabrakło ci języka w buzi?”

“Jesteś spokrewniony z Tess?” zapytała, nie mogąc się powstrzymać.

Nicholas odpowiedział cierpko. “Prawdę mówiąc. Tak.”

Ktoś ostentacyjnie chrząknął i oboje obrócili się w stronę drzwi. Kivar przyglądał się jej od samego początku i Nicholasowi również. Alex miał rację. Smycz Nicholasa musiała być ukrócona a Liz musiała być w jego łóżku.

Liz zmierzyła go uważnym wzrokiem od stop aż po głowę. Pragnęła go. Zadrżała, kiedy poczuła jego wzrok na sobie. Jakby wręcz rozbierał ją wzrokiem.

Nicholas zobaczył jak oboje uważnie mierzą się wzrokiem I wcale mu się to nie podobało, ani trochę. Liz Parker była obciążeniem dla Kivara i musiała się z tym pogodzić.

Kivar nie odrywał spojrzenia od Liz. “Zostaw nas.”

Nicholas poruszył się lekko, kiedy Kivar na niego spojrzał “Musimy porozmawiać”

“Później” Kivar powiedział obrzucając go niechętnym wzrokiem “Teraz odejdź”

Nicholas trzasnął drzwiami za sobą, Liz odrobinkę się przesunęła. Jej oddech zastygł, kiedy zaczęła czuć się nieswojo. Kivar powoli zaczął ją okrążać. To zaczynało ją denerwować... i ekscytować jednocześnie.

Zatrzymał się za jej plecami. Jej umysł zaczął podsuwać różne dziwne myśli odnośnie tego co jej zrobi, ale co dziwniejsze nic nie robił, nawet jej nie dotykał. Dopiero kiedy poczuła jego oddech na swoim karku, przyjemne ciarki przeszyły ją “Wciąż mnie zastanawia, jak daleko zamierzasz się posunąć?”

Liz powolutku obróciła się twarzą do niego. Przesunęła dłonie na cieniutkie ramiączka sukienki i powoli zsunęła je z ramion. W odpowiedzi suknia opadła na podłogę.
c.d.n.

Posted: Tue Mar 16, 2004 4:50 pm
by _liz
O przepraszam! Zwracam honor Gaudici! Własnie otrzymałam kolejną częśc do tłumaczenia :D .... yyy... nie wiem czy spodoba wam sie ta część, która Gaudy własnie napisała, bo ja czuję niedosyt. Dlaczego? Jak przetłumaczę to się przekonacie :?