Page 1 of 3

Posted: Mon Sep 08, 2003 10:27 pm
by Ramzes
Hotori nastenpne napisz o Egipcie bendzie napewno bardzo ciekawe i wzruszajonce jak to

Posted: Tue Sep 09, 2003 8:05 pm
by Hotori
Roswell w plenerii piramid i sfinksów ? Ciekawe. Rozważę to Ramzes :D

Posted: Tue Sep 09, 2003 8:39 pm
by Nan
Hotori - POPIERAM!!! Proszę, błagam, napisz!!! Ahhhh... Please!!! S'il vous plait!!! Je vous demande d'ecrire ce fanfik!!! Napisz!!! Mnie w kółko chodzi po głowie takie coś historycznego!!! Błagam!!! (przepraszam za to francuskie, ,ale jutro mam historię i jeszcze się nie przestawiłam z tego języka... :wink: )

Posted: Tue Sep 09, 2003 8:44 pm
by Hotori
NAN NO...OK. !
przy mnie nie WOLNO PRZEPRASZAĆ ZA FRANCUSKI ! tO CUDIWNY JĘZYK !
AHA- OD ILU SIĘ UCZYSZ NAN ?

Posted: Tue Sep 09, 2003 9:09 pm
by Nan
Czwarty rok... Wina dwujęzycznej szkoły :) I fajnie, bo czasami to już nawet zaczynam myśleć po francusku... I się tak fajnie pisze... I się fajnie słucha piosenek francuskich... Tylko że lepiej ich nie tłumaczyć, bo czasami wychodzą, ekhm, dziwne rzeczy... (par exemple - "teint de poubelle" - dosłownie "cera jak kosz na śmiecie"... )
To napisz tego egipskiego fanfika... To będzie śliczne... Choć bardziej marzy mi się coś średniowiecznego, jakieś zamczysko, Max jako rycerz wyruszający na wyprawę krzyżową, względnie wojnę stuletnią... Liz jako dama, pozostająca w zamku i czekająca na swojego rycerza... Względnie wydana za mąż za jakiegoś grafa, hrabiego czy ogólnie magnata... Achchchch... Kolejna wersja to wojna secesyjna (ja nie wiem, co ja mam z tymi wojnami...) I nawet by pasowało, bo w końcu Max, Isabel i Michael jako ci z Północy (no, zgadza się, nie? :D ), Liz i Alex jako rodzeństwo, Maria razem z nimi, z Południa (też pasuje, Nowy Meksyk...). No i oczywiście Max i Alex jako przyjaciele z West Point, coś na kształt "Wojny i Pokoju", względnie "Północy i Południa"... Kontrabanda, blokada morska, Liz jako przemytniczka bo ja tam wiem, chininy, bo broni raczej nie... Dobra, to była mała próbka... zazwyczaj roi mi się o wiele więcej...

Posted: Wed Sep 10, 2003 10:05 am
by Lizziett
A moze by tak starożytny Rzym? :P moja ulubiona epoka i
świat...pomyslcie sobie - Liz (Lizia :wink: ) jako córeczka jakiegos spasionego senatora u boku Nerona, albo lepiej Kaliguli...nie po co tak ostro...Kommodus wystarczy :twisted: + Max(Maksymilian :wink: ) jako chrzescijański niewolnik, nie po co tam niewolnik, poprostu młody chrześcijanin, wielka milość, wiara, dramat,głodne lwy w tle :evil: albo na odwrót- Lizia to chrzescijanka, Maksymilian Rzymianin- stworzymy własną wersję "Quo vadis", na pewno zmiazdżymy orginał :wink:
I zeby zainspirować Nan i Hotori...

Image

Posted: Wed Sep 10, 2003 4:26 pm
by Nan
I właśnie za to lubię historię - za ową dowolność... Egipt, Egipt, piękne czasy... Znaczy, jak dla kogo. Kapłani, mroczne świątynie i jednocześnie wielka nauka (polecam "Uskrzydlonego faraona" Joan Grant, wzięło mnie chyba po tej książce ładnych parę lat). Z Rzymu jedynie Cezar... no dobrze, do Kaliguli... Co prawda można by również pomyśleć o czymś bardziej rozległym... Max jako jakiś rzymski centurion, wraz z armią Cezara (nie odczepię się od niego!) przybywa do Galii pod, załóżmy, Alezję... I spotyka uroczą Galijkę... Hm, tego, Liz jako Galijka, a żeby było ciekawiej, to niech jeszcze będzie jakąś powinowatą Wercyngetoryksa... A co... Nie wiem, może nawet córka :P
A teraz skok w czasie i Max i Liz w średniowieczu (od tego też się nie odczepię, pasjonująca epoka!!!). Przy czym obfitość wojen i konfliktów stwarza ogromne możliwości... A teraz kolejny skok w czasie i robimy z panów piratów... No, jednego można zostawić jako "normalnego". I oczywiście, do tego panie jako "skarb" znaleziony na właśnie co zabordażowanym statku...
Kolejnym przystankiem jest wojna, do wyboru pierwsza lub druga światowa... Od drugiej już tylko dwa lata do pewnej katastrofy i można by to wszystko pięknie zagmatwać... Pominęłam wątek Polski, bo co prawda zawsze emożna by coś ciekawego wymyślić (pokażcie mi drugi kraj z taką zaplątaną historią jak nasza...), ale sama nie wiem... Tak więc pisz, Hotori, pisz, te his-to-rycz-ne fanfiki, bła-gam!!! Pomysłów masz już dużo...
A ja tymczasem idę walczyć sama ze sobą. "Stowarzyszenie umarłych poetów" czy polski...?

Posted: Wed Sep 10, 2003 5:12 pm
by Lizziett
...zależy jakie to "Stowarzyszenie..." Nan :wink: jesli film to będę cię podjudzać zebyć chrzaniła polski :wink: i udała się obcować z tym dziełem...jeśli jednak ksiażka- mało która mnie tak rozczarowała, to juz lepiej oddaj się Kochanowskiemu, czy innemu nudziarzowi.
fanfic o Maxie i Liz wsród piratów widziałam gdzieś na roswellfanatics. :P

Posted: Wed Sep 10, 2003 5:18 pm
by Nan
Książka. Do filmu nie mam dostępu :cry: Ale na pocieszenie dodam, że mam jeszcze dwie inne książeczki, które dzisiaj wydobyłam z czeluści biblioteki... A może ktoś ma ochotę napisać sobie o tradycjach, kulturach i epokach i tym podobnych...? "Od antyku do dziś, czyli po co to porządkować"... Pozostaje mi mieć nadzieję, że nie będę musiała tego czytać czyli że mi się upiecze...

Posted: Wed Sep 10, 2003 5:45 pm
by Hotori
Ludzie mama venę ! Wymyśliłąm już opowiadanko osadzone w plenrii Starożytnego Egiptu ! Wczoraj miałam 10 pomysłów na sekundę, dosłownie ! Będzie każda para, a więc coś dla każdego ! Ramzes dzięki za inspirację :D

Posted: Wed Sep 10, 2003 6:34 pm
by Ela
I Hotori, dużo Maxa i Liz. :D Ostatnio tak się cieplo nad nimi pochylasz... :D
Jeden Max i Liz na jedną epokę, przeplatana wątkami Marii i Michaela...to by było :D . Może historia zacznie być wtedy bardziej kochana przez dzieciaki...(Nan, Ciebie nie dotyczy :D )

Posted: Wed Sep 10, 2003 8:22 pm
by Nan
Elu, mnie się już chyba na mózg rzuciła, trudno się mówi i zdaje maturę z historii (tak tak, już mamy kazania...)
Hotori - JESTEŚ WSPANIAŁA!!! W czasach Ramzesów? A może Ptolemeuszy?! Liz jako Kleopatra, nie, nie jako Kleopatra... Skarabeusz, och, skarabeusz zamiast tego znaku... Złoty skarabeusz albo z alabastru zamiast orbitoidu!!! Cicha świątynia, posąg Izydy wyłaniający się z półmroku, tajemniczy pałac faraona z mnóstwem pułapek na nieproszonych gości, zwoje papirusu w koszach czekające na pieczęć władcy, podwójna korona Dolnego i Górnego Egiptu, niewykluczona jakaś wojna, może nawet domowa (mówiłam, że coś mam w wojnami...)... Hotori, albo to szybko napiszesz, albo... Nie, nie masz alternatywy. Pisz, pisz!!!
A swoją drogą niech mi ktoś powie, dlaczego nie lubi się historii... Czy to jest może tak jak z fizyką albo chemią w moim przypadku...?

He he, a wyobrażacie sobie takiego szeryfa Valentiego jhako faraona...? Kyle jako syn faraona i następca tronu, Liz ewentualnie jako jego siostrta, która ma zostać jego żoną (przepraszam, "Uskrzydlony faraon" mi chodzi po głowie...). I taki Max jako nie wiem, architekt, inżynier, kapłan (ooo!), no nawet ostatecznie niewolnik... Albo jeniec wojenny... Ojejejej...

Posted: Wed Sep 10, 2003 9:37 pm
by Ramzes
nie masz mi zaco dzienkowac Hotori ale napisz ciekawe opowiadanie o Egipcie i RAMZESIE

Posted: Thu Sep 11, 2003 1:59 pm
by Lizziett
Inzynier Nan, inzynier, albo architekt, jako kapłan musiałby chodzic non stop łysy jak kolano, a tego uwierz mi, nie zniosłabym. :wink: ewentualnie jeniec, Hetyta, Huryta, Amalekita, Chiwita, do wyboru do koloru. + Michael(właśnie problem z imionkami :shock: ) jako łowca krokodyli, z motoru przerzucilby się na rydwan i stanowił postrach okolicy :lol: Maria moglaby ewentualnie wykonywac taniec brzucha :twisted: ach, jeszcze przybyły z Grecji tajemniczy lekarz Aleksander i jego zabójcza zona Isabella :wink:
Hotori nie zwracaj uwagi na moje bredzenie :P czekam z niecierpliwoscią.

Posted: Thu Sep 11, 2003 8:59 pm
by Nan
Lizzie, no wiedziałam... :D Więc ogólnie wychodzi na to, że Valenti jest faraonem... Valentiz Wielki... Włada sobie spokojnie Górnym i Dolnym Egiptem... Ma syna - Valentiza III, którego w skrócie nazywa się Kyle-Nessut, i córkę, możliwe, że przybraną, Lizeth-a-Re. Od chwili narodzin obojga wiadomo było, że ci dwoje będą nie tylko rodzeństwem, ale i małżeństwem - kto bowiem będzie lepszą małżonką faraona niż córka poprzedniego, znająca wszystkie tajniki władania... Tak obwieścił sam Ptah... Lizeth przechodzi wtajemniczenia w świątyni i staje się kapłanką Ateta, staje się Uskrzydloną... Jej najlepszą przyjaciółką jest Maaria, córka dowódcy straży... Wybucha wojna. Powstanie, na przykład Górnego Egiptu. Nie jestem pewna... Lizeth-a-Re i Kyle-Nessut biorą ślub, Kyle-Nessut i Valentiz Wielki wyruszają stłumić powstanie, przywożą stamtąd niewolników, ale Valentiz umiera na skutek rany zadanej mu przez wojownika z dalekiego kraju, Maxeusa, który dostał się do niewoli, a wraz z nim jego siostra, inna kapłanka i wizjonerka, Isa-Bel... Lizeth-a-Re spotyka młodego wojownika i zakochuje się w nim, z resztą, jest Uskrzydloną, wobec czego widzi pewne sprawy zupełnie inaczej niż brat-mąż i przyjaciółka... Młoda Faraon ratuje Maxeusa i Isa-Bel i wysyła ich do letniego pałacu. Odwozi ich tam Mi-Chael, największy zabijaka, wierny Faraonowi, bohater wojenny. Lizeth-a-Re przybywa tam wkrtótce razem z Maarią. Niestety, okazuje się, że tamtejszy klimat nie służy Isa-Bel, wobec czego zaniepokojona Lizeth wzywa swojego królewskiego lekarza, Greka, Alexandrusa... Sama tym czasem coraz bardziej zakochuje się w młodym, obcym wojowniku, z wzajemnością zresztą...

No i teraz są dwie możliwości. A nawet trzy. Pierwsza, zżynamy z książki "Uskrzydlony Faraon" - Lizeth i Maxeus spędzają ze sobą coraz więcej czasu (... :oops: ...). Lizeth zwraca mu wolność, a Maxeus chce, by razem z nim wyjechała. Ona jednak nie zgadza się i Maxeus wyjeżdża sam... Potemokazuje się, że małżonka Faraona spodziewa się dziecka. Kyle-Nessut domyśla się prawdy, ale nie robi jej żadnych wymówek - sam ma w końcu kilkanaście nałożnic... Potem zaś rodzi się dziecko - z bursztynowymi oczami, takimi zupełnie "nieegipskimi"...
Wersja druga - Maxeus i Lizeth wiedzą, że między nimi jest bardzo wielkie uczucie. Lizeth-a-Re jest Uskrzydlonym Faraonem... Rezygnuje z miłości w imię obowiązku. Maxeus jednak zostaje w Egipcie...
Wersja trzecia - Maxeus i Lizeth uciekają...

Inwencja mi się skończyła przy tych ostatnich dwóxch możliwościach...
I co?

Posted: Thu Sep 11, 2003 9:43 pm
by Lizziett
Nan, spadłam z krzesła :lol: a te imiona...ja w życiu bym na takie nie wpadła. sama nie wiem na którą tu opcję się zdecydować...ale chyba tą z ucieczką...bo to otwarte- Valentiz III przestałby byc taki dobrotliwy(mądry Egipcjanim po szkodzie) i wysłał jakiś pościg za parą zbiegów...wobec tego można by zorganizowac jakieś dyskretne przejscie przez Morze Czerwone :wink: hm...ale to by oznaczało zatopienie biednego Valentiza...nasza parka zbieglaby do Mezopotamii, przykładowo...ale nasz słodki Maxeus otrzymalby zatrwazającą wiadomosć...jego ukochana siostrzyczka znajduje się w straszliwym niebezpieczeństwie...i cała eskapada zaczyna sie od poczatku, prosto w paszcze lwa( a raczej krokodyli :lol: )...albo nie- siedzą juz w tym Kisz gruchajac słodko, gdy nieoczekiwanie przyplatuje się do nich zwodnicza Tessalia :twisted: I co?

Posted: Thu Sep 11, 2003 9:50 pm
by Nan
Nie zapominajmy, że w końcu Lizeth-a-Re była siostrą Kyle-Nessuta... Co prawda była również Faraonem, więc jej ucieczka byłaby bulwersująca :) No i z kolei zrobiłam z Lizeth kapłankę Ateta i przy okazji Uskrzydloną - czyli wyższy stopień wtajemniczenia... Kapłanki często wpatrywały się w plamę słońca odbitą od lustra czy kielicha, czy nawet kałuży i widziały co trzeba... Niezwykle przydatna okoliczność, i nawet nie odbiega za bardzo od Roswell (koniec, Hotori, przygotuj się na to, że ja tutaj teraz będę się rozpisywać nad jakimiś pokręconymi historiami... :D ) Zaraz będę wymyślała dalej. Mam akurat do tego nastrój... (i z wielką skromnością przyznam, że mnie równieżpodobają się te imiona... szczególnie Lizeth-a-Re :P )

Posted: Thu Sep 11, 2003 10:13 pm
by Nan
No dobrze. uwaga, zaczynam...
Maxeusowi udało przekonać się Lizeth do ucieczki. Lizeth spędza ostatni wieczór wraz z przyjaciółmi... Była spokojna o Isa-Bel, Alexandrus bowiem przyrzekł opiekować się nią (he he...) W nocy Maxeus i Lizeth wymykają się z pałacu i uciekają na wschód... Lizeth posluguje się swoimi zdolnościami - w końcu jest tą kapłanką, nie? Z większymi lub mniejszymi przeszkodami docierają do Mezopotamii... Babilon...? No, załóżmy... Znajdują sobie jakiś dom, nie wiem, u przyjaciela Maxeusa. Maxeus opowiada Lizeth o swoim kraju, gdzieś z północy (hm, inwencja mi tutaj siada). Nie wiem, może coś z południowej Europy, jakieś Włochy, czy coś... Może Kreta... Opowiada jej długie historie o śniegach, lodzie, pewnego dnia daje jej piękny bursztynowy naszyjnik (żeby było romantycznie...). Ale na kamienie pada nagle promień słońca i Lizeth jak urzeczona wpatruje się w światło... I nagle widzi swojego brata, Isa-Bel, Maarię... I jednocześnie jakiś cień, nie wiem, nie piszę tu opowiadania, tylko jego zarysy...W mieście robi się jednak dla niech niebezpiecznie, wszędzie szuka się Faraon Lizeth-a-Re... Maxeus zmienia jej imię na Lizit. No w każdym razie spotykają ową Tessalię, która zdaje się wiedzieć o ich sekrecie i obiecuje im pomoc... Tymczasem Kyle-Nessut rozpaczliwie usiłuje odnaleźć siostrę-małżonkę. Nie jest znowu taki zły, ale przecież Lizeth była Faraonem! Nosiła koronę Dolnego i Górnego Egiptu, trzymała Berło i Bicz! Nagle przypomina sobie o dwójce niewolników, których ocaliła jego siostra... Każe przyprowadzićich do siebie - gdy okazuje się, że Maxeusa również nie ma w całym kraju, wszystko staje się jasne. Isa-Bel zarzeka się, że nic nie wie o bracie i wypiera się swoich zdolności i umiejętności wizjonerskich, ale Kyle-Nessut wścieka się i pakuje ją do więzienia i skazuje na śmierć...

A reszty nie moge napisać, bo mi każą kończyć. I jak? Hotori, może jednak byś się skusiła...? Lizzie, a może ty, co?

Posted: Thu Sep 11, 2003 10:34 pm
by Ela
:D :D :D
Nan co Ty dzisiaj miałaś w szkole, że tak odreagowujesz. Natchnęło Cię na amen, a wyobraźnia poniosła Cię daleko...jestem pod wrażeniem. :shock: Jak to rozwiniesz (bo ja się zgubiłam w okolicac Isa-Bel i Maarii) powinna z tego wyjść rewelacja...
Mówiłam że wymykasz się stereotypom... :lol:

Posted: Thu Sep 11, 2003 10:42 pm
by Lizziett
Mogę spróbować, ale do ciebie nie mam startu :P no więc Isa-Bel ląduje w lochu, zimnym, wilgotnym i pełnym szczurów :cry: Aleksandros, który juz się w niej zakochał(a jakże) zniewaza naszego nieszczesnego faraona rogacza i podziela los ukochanej, w oczekiwaniu na smierć. Isa-Bel kontaktuje się poprzez sen z braciszkiem, ktory taki całkiem normalny rownież nie jest :wink: i Maxeus w doskonale znany nam sposób cierpi, przeżywa, doznaje rozlicznych wyrzutów i wpatruje się w niebo oczami przepelnionymi bólem istnienia, az wreszcie podejmuje decyzje...w tymiga do Egiptu na ratunek siostrzyczce...Lizeth(Lizit) ma zostać w Kisz/Babilonie, co oczywiscie jej sie nie podoba, kochankowie klóca sie i...rozstaja w gniewie :cry: tymczasem w Egipcie Isa-bel choruje w lochu, w czulych objeciach Aleksandrosa, ale na ratunek niespodziewnie spieszy im...Mi-chael, napuszczony przez Maarię, ktora postanowila zrobić przyjaciołce konkurencję w zakresie przyprawiania rogów(była żoną swojego oblesnego kuzynka, skryby Seamausa), a ze akurat poczula miętę do naszego zabijaki...tymczasem Maxeus podaża do Egiptu, a za nim Tessalia, baaardzo wspołczująca. Maxeus rozmyśla o swojej Lizeth i cierpi :cry: Tessalia próbuje w tradycyjny sposób go pocieszyc, ale...nie nie nie-nie "Baby it's you"...odtrąca ja, a ona z zalu i złości postanawia wydac go Valentizowi... teraz ty :P