Śni, pamięta, czuje...
Posted: Thu Nov 04, 2004 8:44 pm
"Śni, pamięta, czuje..." dość krótkie opowiadanko o....wszystko wyjaśni pierwsze zdanie ficka. Napiszcie co myślicie i jak wam sie podobało...proszę!
PS. To nijak ma się do mojego zdania co do tej postaci i, żeby rozwiać jakiekolwiek watpliwości, TUTAJ wcale jej nie bronię.
"ŚNI, PAMIĘTA, CZUJE..."
Tess Harding jest kosmitką.
Jednak nie jest taka jak Max, Michael i Isabel.
Jednak w porównaniu z nimi jest bardziej kosmitką, niż człowiekiem.
Jej w przeciwieństwie do nich, to nie przeszkadza. Nie chciałaby być normalna i taka jak miliony innych dziewczyn.
Nie marzy o normalnym życiu, bo wie, że robiąc to zdradziłaby swoją rodzinę…i planetę, z której pochodzi.
Zamiast tego całą swoją uwagę skupia na słabościach ludzi.
Obserwuje innych i im współczuje. To jedyne, co może robić.
Nie chce im zazdrościć….Bo wie, że nie ma, czego.
Ona ma więcej niż oni.
***
Tess Harding śni.
Śni o domu, którego praktycznie nie pamięta.
Gdy tylko zamknie oczy widzi, to, o, czym Max, Michael i Isabel nie chcą pamiętać. Widzi ciemne niebo. Gwiazdy. Galaktyki. One są jej domem. Nie Ziemia.
Oni zapomnieli. Widzi to, obserwując ich zachowanie wśród ludzi.
To jak łączą się z nimi w pary. Isabel z Alexem. Michael z Marią. Max z Liz…
Myślą, że tu jest ich dom. Tu jest ich przeznaczenie. Nawet nie wiedzą jak się mylą. Nawet nie wiedzą, o czym zapomnieli.
Ona nie zapomni. Przysięga to sobie po raz setny.
Musi o tym pamiętać.
***
Tess Harding pamięta.
Pamięta jasne kolory. Pamięta wodę, która była jak galareta. Pamięta trzy księżyce.
Pamięta, co to znaczy nie być inną. Co to znaczy być podziwianą…Kochaną.
Pamięta tak wiele rzeczy, a one wszystkie wydają się niesamowicie odległe.
Czasami sama ma wątpliwości czy są prawdziwe…czy sobie tego wszystkiego nie wymyśliła.
Pamięta, jak się czuła, kiedy trzymał ją w ramionach. Kiedy w nocy przysuwał się i palcami obrysowywał kontury jej twarzy. Pamięta, jak ostatnim tchem powiedział, że ją kocha. Pamięta jak pachnie jego krew i jak jego ciało robi się coraz zimniejsze.
Kocham Cię. Teraz i zawsze.
Pamięta Zana. Swojego przyjaciela, swoją miłość, swoje wszystko.
***
Tess Harding zabiła.
W swojej nieustannej walce o prawo do kochania i bycia kochaną, zapomniała o konsekwencjach.
Alex był jedną z nich.
Często o nim myśli. Czasami się za niego modli. Czasami z nim rozmawia.
Nie potrafi przestać. Nie potrafi zapomnieć, a także nie potrafi przeprosić.
Zawsze chce, ale słowa stają jej w gardle.
Nigdy nie była z nim blisko…ani z nim, ani z Marią, a już szczególnie nie z Liz. Ale nigdy także nie życzyła mu śmierci.
Gdyby mogła cofnąć czas…ale nie może.
Alex. On wie. Wie, że nie chciała.
Inni mogą tego nie zrozumieć, ale on….On rozumie.
Wybacz Alex.
Ociera łzy i postanawia kontynuować to, co zaczęła. Nie chce, aby jego śmierć poszła na marne.
***
Tess Harding czuje.
Ból i upokorzenie, kiedy Max całując ją, myśli o Liz.
Czy jest, aż taka okropna? Skoro tak, to czemu on w ogóle się z nią zadaje?
Próbuje wypchnąć brunetkę ze swojego mózgu. Ma dość.
Liz w szkole. Liz na korytarzu. Liz w Crashdown. Liz na imprezie. Liz z Marią. Liz, Liz, Liz, Liz……
Czemu nie może być Tess, Tess, Tess, Tess…?
Lecz nie przestaje.
Przyciąga go bliżej i ma nadzieję, że Max nie przypomni sobie, że ona nie jest Liz.
Sama zamyka się w swojej głowie i myśli o mężczyźnie, którego kochała. Cały czas kocha.
Myśli o nim i marzy, że może jakimś cudem go odzyska. Potrzebuje tego.
Potrzebuje Zana, a Max nim nie jest.
***
Tess Harding współczuje.
Najczęściej Liz, bo tak nigdy naprawdę nie potrafiła zrezygnować z Maxa.
Bo widzi, jak Parker cierpi, kiedy kosmitka idzie za rękę z chłopakiem, którego Liz zawsze określała mianem swojej bratniej duszy.
Bo widzi, że Liz kocha mocno i szczerze.
Bo to właśnie przez tą miłość zapomina o rodzicach i przyjaciołach.
Bo zawsze wszystko układało jej się idealnie, a upadki i rozczarowania związane z Maxem bardzo bolą.
Bardziej niż cokolwiek innego na tym świecie.
Współczuje, że to przez nią, Liz zrozumiała, że nic, nawet najtrwalsze uczucie nie trwa wiecznie.
Współczuje, bo Max także ją kocha, a jest z inną dziewczyną.
***
Tess Harding jest sobą
Jest inna, niż wszyscy.
Ma w sobie więcej emocji, niż ktokolwiek inny.
Zawiera w sobie zło i dobro, które zmieszane w jedność, czynią z niej człowieka, którym przecież nigdy nie chciała być.
Ma potężną moc, która często szokuje ją samą.
Kiedy, ktoś jej zagraża potrafi go zmienić w proch. Kiedy zrobi coś złego, próbuje to ukryć.
Próbuje zrozumieć innych i traktować ich jak rodzinę.
Próbuje kochać i cierpliwie czekać, aż ktoś ją zrozumie…zaakceptuje.
Ignoruje wrogie spojrzenia i idzie naprzód.
Inni mają ją za najbardziej kosmiczną kosmitkę z Roswell, dziwoląga i okropną żmiję, która uwielbia rozbijać związki.
Pamięta, że gdzieś tam czeka ją lepsze życie…
***
Tess Harding jest królową.
Leży w ogromnej komnacie na zamku Kivara. Czuje się ważna, wielka….Potrzebna.
Tego chciała i na to czekała. Dlatego męczyła się na Ziemi. Dlatego pozwalała się obrażać i ignorować.
Dlatego zdradziła i skrzywdziła.
Teraz to ma i jej serce przepełnia dziwne uczucie…takie, którego jeszcze nigdy nie zaznała. Coś na krawędzi radości i szczęścia. Wszystko to osiągnęła przez cierpienie. Swoje jak i innych.
Jednak ma też coś jeszcze.
Ma syna i nosi go pod sercem.
Co dzień czuje jak kopie i to jak bije jego serce. Kiedy jest zła, słyszy jego płacz.
Ręką gładzi się po brzuchu i uśmiecha sama do siebie.
Będziesz szczęśliwy. I Ty i ja.
Obydwoje na to zasłużyliśmy.
KONIEC!
PS. To nijak ma się do mojego zdania co do tej postaci i, żeby rozwiać jakiekolwiek watpliwości, TUTAJ wcale jej nie bronię.
"ŚNI, PAMIĘTA, CZUJE..."
Tess Harding jest kosmitką.
Jednak nie jest taka jak Max, Michael i Isabel.
Jednak w porównaniu z nimi jest bardziej kosmitką, niż człowiekiem.
Jej w przeciwieństwie do nich, to nie przeszkadza. Nie chciałaby być normalna i taka jak miliony innych dziewczyn.
Nie marzy o normalnym życiu, bo wie, że robiąc to zdradziłaby swoją rodzinę…i planetę, z której pochodzi.
Zamiast tego całą swoją uwagę skupia na słabościach ludzi.
Obserwuje innych i im współczuje. To jedyne, co może robić.
Nie chce im zazdrościć….Bo wie, że nie ma, czego.
Ona ma więcej niż oni.
***
Tess Harding śni.
Śni o domu, którego praktycznie nie pamięta.
Gdy tylko zamknie oczy widzi, to, o, czym Max, Michael i Isabel nie chcą pamiętać. Widzi ciemne niebo. Gwiazdy. Galaktyki. One są jej domem. Nie Ziemia.
Oni zapomnieli. Widzi to, obserwując ich zachowanie wśród ludzi.
To jak łączą się z nimi w pary. Isabel z Alexem. Michael z Marią. Max z Liz…
Myślą, że tu jest ich dom. Tu jest ich przeznaczenie. Nawet nie wiedzą jak się mylą. Nawet nie wiedzą, o czym zapomnieli.
Ona nie zapomni. Przysięga to sobie po raz setny.
Musi o tym pamiętać.
***
Tess Harding pamięta.
Pamięta jasne kolory. Pamięta wodę, która była jak galareta. Pamięta trzy księżyce.
Pamięta, co to znaczy nie być inną. Co to znaczy być podziwianą…Kochaną.
Pamięta tak wiele rzeczy, a one wszystkie wydają się niesamowicie odległe.
Czasami sama ma wątpliwości czy są prawdziwe…czy sobie tego wszystkiego nie wymyśliła.
Pamięta, jak się czuła, kiedy trzymał ją w ramionach. Kiedy w nocy przysuwał się i palcami obrysowywał kontury jej twarzy. Pamięta, jak ostatnim tchem powiedział, że ją kocha. Pamięta jak pachnie jego krew i jak jego ciało robi się coraz zimniejsze.
Kocham Cię. Teraz i zawsze.
Pamięta Zana. Swojego przyjaciela, swoją miłość, swoje wszystko.
***
Tess Harding zabiła.
W swojej nieustannej walce o prawo do kochania i bycia kochaną, zapomniała o konsekwencjach.
Alex był jedną z nich.
Często o nim myśli. Czasami się za niego modli. Czasami z nim rozmawia.
Nie potrafi przestać. Nie potrafi zapomnieć, a także nie potrafi przeprosić.
Zawsze chce, ale słowa stają jej w gardle.
Nigdy nie była z nim blisko…ani z nim, ani z Marią, a już szczególnie nie z Liz. Ale nigdy także nie życzyła mu śmierci.
Gdyby mogła cofnąć czas…ale nie może.
Alex. On wie. Wie, że nie chciała.
Inni mogą tego nie zrozumieć, ale on….On rozumie.
Wybacz Alex.
Ociera łzy i postanawia kontynuować to, co zaczęła. Nie chce, aby jego śmierć poszła na marne.
***
Tess Harding czuje.
Ból i upokorzenie, kiedy Max całując ją, myśli o Liz.
Czy jest, aż taka okropna? Skoro tak, to czemu on w ogóle się z nią zadaje?
Próbuje wypchnąć brunetkę ze swojego mózgu. Ma dość.
Liz w szkole. Liz na korytarzu. Liz w Crashdown. Liz na imprezie. Liz z Marią. Liz, Liz, Liz, Liz……
Czemu nie może być Tess, Tess, Tess, Tess…?
Lecz nie przestaje.
Przyciąga go bliżej i ma nadzieję, że Max nie przypomni sobie, że ona nie jest Liz.
Sama zamyka się w swojej głowie i myśli o mężczyźnie, którego kochała. Cały czas kocha.
Myśli o nim i marzy, że może jakimś cudem go odzyska. Potrzebuje tego.
Potrzebuje Zana, a Max nim nie jest.
***
Tess Harding współczuje.
Najczęściej Liz, bo tak nigdy naprawdę nie potrafiła zrezygnować z Maxa.
Bo widzi, jak Parker cierpi, kiedy kosmitka idzie za rękę z chłopakiem, którego Liz zawsze określała mianem swojej bratniej duszy.
Bo widzi, że Liz kocha mocno i szczerze.
Bo to właśnie przez tą miłość zapomina o rodzicach i przyjaciołach.
Bo zawsze wszystko układało jej się idealnie, a upadki i rozczarowania związane z Maxem bardzo bolą.
Bardziej niż cokolwiek innego na tym świecie.
Współczuje, że to przez nią, Liz zrozumiała, że nic, nawet najtrwalsze uczucie nie trwa wiecznie.
Współczuje, bo Max także ją kocha, a jest z inną dziewczyną.
***
Tess Harding jest sobą
Jest inna, niż wszyscy.
Ma w sobie więcej emocji, niż ktokolwiek inny.
Zawiera w sobie zło i dobro, które zmieszane w jedność, czynią z niej człowieka, którym przecież nigdy nie chciała być.
Ma potężną moc, która często szokuje ją samą.
Kiedy, ktoś jej zagraża potrafi go zmienić w proch. Kiedy zrobi coś złego, próbuje to ukryć.
Próbuje zrozumieć innych i traktować ich jak rodzinę.
Próbuje kochać i cierpliwie czekać, aż ktoś ją zrozumie…zaakceptuje.
Ignoruje wrogie spojrzenia i idzie naprzód.
Inni mają ją za najbardziej kosmiczną kosmitkę z Roswell, dziwoląga i okropną żmiję, która uwielbia rozbijać związki.
Pamięta, że gdzieś tam czeka ją lepsze życie…
***
Tess Harding jest królową.
Leży w ogromnej komnacie na zamku Kivara. Czuje się ważna, wielka….Potrzebna.
Tego chciała i na to czekała. Dlatego męczyła się na Ziemi. Dlatego pozwalała się obrażać i ignorować.
Dlatego zdradziła i skrzywdziła.
Teraz to ma i jej serce przepełnia dziwne uczucie…takie, którego jeszcze nigdy nie zaznała. Coś na krawędzi radości i szczęścia. Wszystko to osiągnęła przez cierpienie. Swoje jak i innych.
Jednak ma też coś jeszcze.
Ma syna i nosi go pod sercem.
Co dzień czuje jak kopie i to jak bije jego serce. Kiedy jest zła, słyszy jego płacz.
Ręką gładzi się po brzuchu i uśmiecha sama do siebie.
Będziesz szczęśliwy. I Ty i ja.
Obydwoje na to zasłużyliśmy.
KONIEC!