Page 1 of 1

Most

Posted: Sat Oct 02, 2004 12:39 pm
by onar-ek
edit

cd.

Posted: Sat Oct 02, 2004 12:39 pm
by onar-ek
edit

cd.

Posted: Sat Oct 02, 2004 12:40 pm
by onar-ek
edit

Posted: Sat Oct 02, 2004 7:26 pm
by aras
Tragicznie nie jest :lol: . Opowiadanie nie składa się z samych dialogów i to jest na plus bo są też przemyślenia, ale... gdzie się tak śpieszysz ?? Akcja biegnie zbyt szybko, nawet jak to czytam to wydaje mi się, że ktoś mnie goni. Może i człowiek zakochuje się z dnia na dzień, ale nie wiem czy tak szybko to do niego dociera.
Bardzo podoba mi się wypowiedź pielęgniarki po przebudzeniu Liz, jest taka śmieszna :) .

Posted: Sat Oct 02, 2004 8:34 pm
by nowa
Jejku, pierwszy raz po przeczytaniu jakiegoś ficka mam aż tyle do powiedzenia :roll: :wink: Hm... zacznijmy od...

1. Nie jest tragicznie. Zdecydowanie nie :cheesy:

2. Po części zgadzam się z aras :arrowu: , po części nie. Fakt, wszystko dzieje się trochę za szybko, ale raczej nie w kwestii uczuć bohaterów, a zamieszczania części... Zawsze uważałam, że to fajnie, kiedy ktoś zamieszcza parę części naraz, ale jednak... sama nie wiem, nie za szybko? 3 części w jeden dzień?

Po trzecie... Interpunkcja. Że też każdy, kto zaczyna, musi mieć z tym problemy... Ach, ta dzisiejsza młodzież :wink:

Dalej, 4 - Bardzo pozmieniałaś charaktery bohaterów, przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Michael mówi żeczy, jakich nie wyobrażam sobie, żeby mówił, i Liz jest jakaś dziwna... No ale o to chyba chodzi, aby nadać bohaterom... czegoś pd siebie, prawda? Chodzi głównie o fabułę... A fabuła jest...

5. ...świetna. Podoba mi się pomysł z samobójstwem Liz i Michaelem jako jej anioł stróż :cheesy: chociaż myślę, że serialowej Parker nawet prez myśl nie przeszło targnięcie się na swoje życie. No ale... patrz punkt 4 :arrowu: :wink:

6. Nie rozumiem Marii. Zawsze kochająca przyjaciółka teraz nie dała Liz nawet dojść do słowa przy wyjaśnieniach co ją łączy z Michaelem. No i przy tym Liz tak łatwo nie poddała by się i przez miesiąc się do niej po tym słowem nie odezwała. Jej też nie rozumiem. I Maxa. No ale, patrz więc znów punkt 4 :P

Po siódme... Chciałam powiedzieć, że podoba mi się pomysł, może nawet nie całkiem świadomy, do wprowadzenia do tekstu myśli Liz i Michaela (w pierwszej osobie). Niekiedy może to irytować, bo tak ni z gruszki ni z pitruszki :wink: te myśli, (no wiesz, zawsze można zmienić do nich czcionkę, wziąźć w cudzysółw czy cuś...) ale mnie się podoba.

Yh, rozpisałam się :shock: A to były dopiero 3 części.... Hm, ze mną tak bywa :roll: I o czym ja w ogóle pisałam, o czymś z sensem...? :roll:

Posted: Sat Oct 02, 2004 8:48 pm
by onar-ek
Aras, Nowa bardzo dziękuję za te słowa :!: Na pewno nie pójdą w zapomnienie :!:
Coż co do tego opowiadania to fakt, że bohaterzy sa inni niż w Roswell, sama to zauważyłam podczas pisania, ale właśnie tak widziałam ich w moim ff i tak zostali. Nie chciałam na siłę nadawać im tych samych cech co w Roswell... Postaram sie poprawić bo jak już pisałam to mój 'pierwszy raz' :wink: Jeszcze raz dzięki :!:
Troszkę poprawiłam text znaczy się myśli bohaterów są pisane pochylonym pismem według rady :cheesy:

Posted: Sat Oct 02, 2004 10:59 pm
by {o}
A zauważyłaś, aras, związek między "gonieniem" a interpunkcją? Kiedy czytam dialogi - zaczynam normalnie, ale zdania są często za długie, co tworzy wrażenie trajkotania. Pół biedy, kiegu tam, gdzie oczekuję kropki - znajduję przecinek i kolejne zdanie równorzędne. Ale kiedy zamiast kropki nzajduję następny wyraz, to zamiast zrobić przerwę - od razu czytam wyraz. A przy następnym przyspieszam - bo nienaturalne wydaje się mózgowi, żeby robić taki sam odtęp między dwoma wyrazami jednego zdania, jak między dwoma zdaniami. Parę takich przyspieszeń i z w miarę normalnych dialogów robi się tra-ta-ta-ta-ta-ta-ta-ta-ta.

Tak więc gonitwa wynika ze sklejania razem kolejnych znań :cheesy:

Powiedziałem "w miarę normalnych dialogów". Czemu tylko w miarę?
Kiedy to czytałem, przyszła mi tak jakoś na myśl Iwona, księżniczka Burgunda Gombrowicza. Jak łatwo się domyslić - skoro Gombrowicz, to groteska. Czy to opowiadanie miało być groteskowe? Chyba nie. Skąd więc skojarzenie z Iwoną...?
To przez tą tak wszechogarniającą, że aż groteskową szczerość. Wszyscy mówią, mówią, i tak mówiąc mówią i odkrywają najskrytsze myśli, najgłębsze rany. I to tak mówią, jakby mówili o składnikach hamburgerów.
W Gombrowiczu, to te mówienie - groteskowo szczere - było chociaż przemyślane i celowe. Tutaj mamy tylko obłędnie szczerą paplaninę, w której zgubiły się uczucia.
Twoi bohaterowie nie czują, onar-ek. Oni mówią...

Posted: Sat Oct 02, 2004 11:52 pm
by onar-ek
{o} wrote:Twoi bohaterowie nie czują, onar-ek. Oni mówią...
No cóż z tym bym się chyba raczej nie zgodziła. Oni mówią co czują, ale każdy może widzieć to inaczej.
Co do Gombrowicza to go nie lubię i nie czytam bo po pierwszej książce zwątpiłam, wolę inny rodzaj literatury.
Dzięki za te słowa "krytyki" {O} bo jak każde cenię je sobie bardzo.
Może nie najlepiej mi to idze (chodzi mi o pisanie), ale się staram. Szczerze wątpię czy napisze kolejny ff bo jednak wolę je czytać niż pisać. Nie każdemu to sie udaje a napisać dobry ff to niezła sztuka.
Co do mojego ff to wiedziałam, że nie jest idealny, ale chciałam zobaczyć co sądzą na ten temat inni. Tyle...

Posted: Sun Oct 03, 2004 7:33 pm
by aras
{o} ale zamieszałeś. Ja pisząc o śpieszeniu się miałam na myśli szybki bieg wydarzeń.
Najczęściej czytam opowiadania _liz i na jej przykładzie napiszę, że pewnie z jednej części opowiadania onar-ek zrobiła by co najmniej jedno całe, to miałam mniej więcej na mysli pisząc o pośpiechu.