.To chyba pierwsze Twoje opow. gdzie troszkę odchodzisz od polarkowych nutek...
Pierwsze, ale od dłuższego czasu. Mania tego tematu zaczęła się chyba od Ufaliśmy ci wszyscy. Ale mam na swoim koncie opowiadania, gdzie tylko jest zaznaczony (Samotność). Ostatnio, jak tak zajrzałam do mojego spisu opo, rzeczywiście, zawsze pełno tam Michaela i Liz. 285 South, Hybryda czy inne starsze opowiadania... Może już wówczas przeczuwałam moją obsesję na punkcie tych dwojga? I nie ważne, czy występują jako para czy rodzeństwo... po prostu lubię ich razem.
odchodzisz od polarkowych nutek...i jak narazie idzie doskonale...
Uff, mam nadzieję. Ale będzie dużo Liz-Kyle. Właśnie piszę scenę z nimi w roli głównej
Co Cię inspiruje ? Chyba nie tylko serial...
Hm, niektóre wątki i na pewno wiele postaci ma swój pierwowzór w serialu, ale co mnie zainspirowało? Już właściwie
odchodzę zupełnie od tego, co było w video ADIP... Zaczęło się od jednej jedynej myśli przy "przebłyskach" Liz od Maxa, "co by było gdyby tymi dziecmi na pustyni nie byli Isabel i Max, ale Michael i Liz". Dwa z pozoru zupełnie różne charaktery. Dwa z pozoru zupełnie różne światy. W serialu Liz jest ukochaną jedynaczką właścicieli kawiarni, Michael buntowniczym chłopakiem z włosami na jeża (mówię tutaj o pierwszym sezonie oczywiście). Ale sam pomysł na video zawierał w sobie jeszcze jedną myśl: "co by było, gdyby rozdzielono ich w dzieciństwie?".I tak się już potoczyło. Doszło do gruntownej zamiany ról... i rodzin. Bo choć z poczatku wydaje się, że Liz trafiła dobrze (Jim Valenti), a Michael beznadziejnie (Hank Guerin), to jednak po niedługim czasie los się odwraca... puściłam wodze fantazji, spajając jednocześnie kilka wątków, historia zaczęła żyć własnym życiem. Wiele natchnienia przyszło z Revelations, m.in. postać Kyle - super przyjaciela Liz, a piłka dla Zandera rozbraja mnie zawsze; Liz jako matka, która dla swego dziecka zrobi wszystko (i
naprawdę zrobi tak w opowiadaniu); wrogowie czający się w oddali czy chociaż super inteligencja i logiczne wywody Michaela (w końcu był pewny, że to dzieciątko Maxa i miał rację!), a także jego opiekuńczy stosunek do Liz. Uwierzysz, że z tego "opiekuńczego" stosunku powstała właśnie postać Nathana? Potem zmiksowałam go z intensywnością Maxa i nietrudno było pozwolić żyć postaci własnym życiem. Z lekka egoistyczny, ale i tak wiesz, co czuje dla Liz.Potem przypomniałam sobie rozmowę Kyle i jego ojciec - o matce Kyle. O tym, jak się kłócili... i powstała wredna pierwsza żona, która nie lubiła nawet własnego syna. Mogłabym wymieniać tak długo, ale przy wątku Valentich najbardziej istotną wydaje mi się postać G. Sorensona i to, jak bardzo zaszkodził szeryfowi (nie cierpię faceta!).Sporo wątków, myśli pochodzi z opowiadań, które czytałam, z filmów, z tysięcy przeczytanych książek (nie żartuję, jestem mol książkowy... a przynajmniej byłam, bo ostatnio nie mam czasu ani świeżej strawy). Szczególne uzdolnienia Liz to chyba jedyne, co tak od początku do końca zrodziło się w mojej głowie; to, co się stało z Michaelem u Hanka powstało przy czytaniu 14 części TO LOVE AGAIN (naprawdę fantastyczne opowiadanie, łącznie z opisem indiańskich ceremonii), jak Michael opowiadał Liz o facecie, który... hm, lubił młoych chłopców i jak go przypalił. Ile jeszcze by tu wymieniać? Hm, białe róże od Maxa dla Liz, Crashdown w rękach pani DeLuca, "tajemniczy" (ale nie dla wnikliwych czytelników, którzy zapewne się już domyślili, co i jak się stało... - patrz pierwszy chapterek) ojciec dziecka Liz.Tak naprawde ciężko odróżnić czasem jedno opowiadanie od innego... życie od fikcji, wyobraźni, od zasłyszanej historii.Siedzisz i czytasz np. artykuł w gazecie o kobiecie mającej czworo dzieci i i bezrobotnego męża, chorującej na astmę, która ukryła ten fakt przed pracodawcą i pracowała przy oparach octu za 500 złoty (umarła, dlatego o tym napisali) i nagle nachodzi cię myśl - zrobiłabyś coś takiego dla swojego dziecka? Zrobiłabyś coś, co chwilowo mogłoby zapewnić mu bezpieczeństwo, ale może go na zawsze pozbawić matki, ojca?W Revelations Max martwi się o syna i Liz, jest to wyraźnie zaznaczone. Decydują się z Michaelem usunąć Lonnie tak, by nikomu nie zagrażała... a do czego byłaby zdolna zdeterminowana Liz - obca, która w całym swoim życiu spotkała 3 życzliwe osoby, włączając to dwóch Valentich, by ochronić synka, który uległ strasznemu poparzeniu w wypadku? Liz, którą ściga FBI i Bóg jeden wie, co...Akcja jest mniej ważna, co nie oznacza, że jest nieważna. W Broken Souls akcja determinowała zachowania, determinowała, po czyjej stronie stawali bohaterowie. Tutaj, przynajmniej z początku, będzie tłem dla myśli, dla przedstawienia relacji. I może za dużo nie będzie się działo ( w moim pojęciu... ), bo to opowiadanie kumulujące w sobie setki przeczytanych opowiadań i rozmyślań, jakie więzi i relacje mogły łączyć naszych bohaterów. I Michael i Liz okażą się przy tym najmniej ważnymi... bo dla Liz będzie ktoś o wiele ważniejszy w życiu i nie mówię tutaj o małym Jimie juniorze. Inspiracją tutaj staje się wszystko... szczególnie nocna pora. Jak już kiedyś mówiłam, pierwsze ADIP powstało podczas bezsenej nocy... ona zawsze sprzyja różnym rozmyślaniom... i może porywam się z motyką na słońce, ale chciałabym, aby tak jak w Revelations, ważniejsze od tego, co ma się stać, były relacje. Zwłaszcza te łączące trójkę/czwórkę Valentich czy Liz i Nathana.